Programy pomocowe Unii dla rolnictwa

avatar użytkownika Robert Helski

 Jestem pesymistom jesli chodzi o urządzenie wsi wedle programów unijnych.

Ze wszystkich tych programów największą skutecznością i procentem "bezkolizyjnej" realizacji kończą się te, które sprowadzaja się do prostego przekazania pieniędzy za wykonaną robotę. Czy naprawdę fiasko bardziej wymagających operacji wiąże się z gamoniowatością niedouczeniem i głupotą mieszkanców  wsi, potencjalnych beneficjentów tychże działań.

Pomijając generalnie wszystkie kwiestie materialne dotyczące własnego udziału w kosztach (stanowiące niebagatelne ograniczenie), wcześniejszej realizacji działań programu z własnych lub pożyczonych pieniędzy, konieczności finansowania ekspertyz i opinii specjalistów, które są niezbędne jako załaczniki do składanych wniosków (rzadko poniżej 500zł - ornitolog np.), a wykonywanych przecież przez biegłych pracujących na rzecz instytucji rolniczych  finansowanych przez Min. Rolnictwa i Państwo  z podatków. Biorąc pod uwagę konsekwentną postawę ARiMR, która jest płatnikiem i kontrolerem, a nie organizacją pomocową, to otrzymując plik formularzy do wypełnienia, które tworzą wniosek i listę załączników, łatwo dojść do wniosku, że lepiej nic nie robić. Jest to najbardziej racjonalna  i pragmatyczna postawa.

Fiasko np. programu "Leader" wiąże się z brakiem zorganizowanego rynku i zapotrzebowania na efekty aktywizacji gospodarczej mieszkańców wsi. Leader nie jest w stanie ten rynek zorganizować, a zubożenie społeczeństwa i brak obrotu pieniężnego w tym miejscu, gwarantującego opłacalność i amortyzację podjętych działań dopełnia obraz. Nikt więc nie zaryzykuje swoich środków i nie podejmie trudu sprostania wymaganiom. Sami urzędnicy ARiMR mają świadomość tego stanu rzeczy  i odnoszą się do innych, jak proste dopłaty działań, dość niechętnie.

Chory jest po prostu organizm Państwa jako całość, a rolnicy nie żyją na księżycu. Dlaczego nie możemy go uleczyć? Bo przelewamy z pustego w próżne, czy jak mawiali ludzie na wsi określając działania beznadziejne,  "młócimy słomę".

Dlaczego po kontroli Agencji dot. powierzchni wykonania zalesienia przez wynajętą przez tę Agencję firmę geodezyjną i stwierdzeniu niezgodności powierzchni działek w oparciu o najnowszy system GPS, mimo istnienia protokółu pokontrolnego, decyzji Agencji o zmianie kwoty dopłat na podstawie weryfikacji powierzchni, mimo całej sterty urzędniczych dokumentów powstałych na linii Agencja - rolnik, dokumenty te nie stanowią podstawy do weryfikacji starych danych w Starostwie i referacie podatkowym Urzędu Gminy, na mocy których stworzono pierwotne wnioski do Agencji o dopłatach i na mocy których Gmina pobiera podatki. Rolnik, jesli chce tych zmian dokonać w Starostwie i Gminie, musi wynająć tego samego lub innego geodetę i wykonać na własny koszt tą samą operację.

Co tu gadać o programie Leader i innych bardziej skomplikowanych. Biedni młodzi rolnicy, biedni posiadacze skredytowanych traktorów i kombajnów. Gwałtowne niedobory żywności i podwyżki cen produktów rolnych ledwie zrekompensują paliwa, v-aty, itd. Przecież dopłaty waloryzacji nie podlegają, a są tylko procentem tego co mają inni w Unii. Trudno nawet chłopom powiedzieć, że wyżywią się w takich okolicznościach sami. Hipoteka i komornik czekają.

Groteskowy program "Kapitał ludzki". Z samej nazwy wynika, iż oparty winien być na zaufaniu wobec ludzi. A jakie są warunki. Wielomiesięczne szkolenie i oczekiwanie na przyjęcie wniosku, bez żadnej gwarancji iż zainwestowane do tego momentu  środki nie będą zmarnowane. Wkład własny, zabezpieczenie materialne najlepiej w wysokości dotacji na koncie, dwóch żyrantów. Co to za zaufanie i jak to Państwo traktuje ten swój ludzki kapitał. Kryteria weryfikacji projektów, przypadki wykorzystywania pomysłów przez weryfikujących.

To jest poważne zmartwienie - jak przekonać ludzi by zaufali temu Państwu.

Robert Helski

 

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Panie Robercie

Witam,

większośc środków unijnych, która miała pobudzić naszą gospodarkę i wyprowadzić z zaległości pół wieku do krajów "pierwszej prędkości" UE , idzie na szkolenia, które niby maja nauczyć , jak wykorzystać pomoc unijną. Kwadratura koła.
Polska zapłaci cięzkie miliardy i będzie musiała zwrócić te pieniądze, przejedzone przez firmy szkoleniowe, do kasy unijnej. Jest kryzys, zwrot przez Polskę tego, co udało sie jej wykorzystać (nie zapominajmy, że czas leci, a gotówka lezy w kasie UE) będzie bardzo potrzebny na załatanie dziur w budżecie Niemiec i Francji. To te dwa kraje będa beneficjentem .

"Gwałtowne niedobory żywności i podwyżki cen produktów rolnych ledwie zrekompensują paliwa, v-aty, itd. Przecież dopłaty waloryzacji nie podlegają, a są tylko procentem tego co mają inni w Unii. Trudno nawet chłopom powiedzieć, że wyżywią się w takich okolicznościach sami. Hipoteka i komornik czekają."

- lata 90-te wracają wraz z Balcerowiczem w mediach. Ci, co przeżyli tamten okres wiedzą, ilu nie przezyło.

Jakie zaufanie do państwa? Jeżeli to państwo nie jest w stanie zabezpieczyć bezpieczeństwa swojego prezydenta, a nawet własnej własności - podstawowych dowodów dla zbadania przyczyn katastrofy?
Co w takim razie może zagwarantować?

Nie dośc, że te programy nie przynoszą szansy na rozwój, to my wszyscy będzie się zbierać na zwrot olbrzymich kwot.

"Polsce może grozić zwrot 2,5 mld zł unijnych dotacji z programu „Lider”.

Jest to program, który miał aktywizować mieszkańców terenów wiejskich, tymczasem w dużej części te pieniądze są przeznaczane na biurokrację "

Nie jest dobrze, im więcej ludzi to zrozumie, tym wieksze szanse na ratunek przed bankructwem państwa.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Robert Helski

2. Szanowna Pani Marylo!

Młócenia słomy jest powszechne. Z plew jednak chleba nie skleci.
Rzeczywiście zachodzi pewne podobieństwo do lat 90-tych i ery Balcerowicza.
Najlepiej wyjdą na tym Ci, co nic nie mają. I to jest pocieszające.
Pozdrawiam
Robert Helski

Są rachunki krzywd, których żadna dłoń nie przekreśli

avatar użytkownika Maryla

3. Panie Robercie

"Najlepiej wyjdą na tym Ci, co nic nie mają." - takich ubywało jeszcze niedawno, teraz będzie przybywać lawinowo.
Ci, co nic nie mieli, korzystali dotąd z pomocy socjalnej i jakoś sobie zyli.
Wszyscy ci, co własna pracą próbowali budować sobie własne miejsca pracy i zyć uczciwie, nie na koszt innych, zapłacą najwięcej.
W latach 90-tych wieś była w o wiele lepszej sytuacji, niz dzisiaj, wbrew pozorom.
Mogła sie sama wyzywic, brakowało tylko pieniędzy na maszyny, nawozy, opłaty.
Wyobraża Pan sobie teraz taki krach z niewypłacalnością hurtowników , z blokadą płynności finansowej? Przy jednoczesnym powrocie młodych zatrudnionych teraz w duzych miastach?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl