Bezczelność Nałęcza, bezczelność Żelichowskiego

avatar użytkownika chinaski

Nie postępiam ludzi tylko z uwagi na fakt ich uczestnictwa w PZPR, sprawowania jakiegoś "zwykłego" urzędu (np. sędziego) w Polsce Ludowej. Każdy przypadek trzeba oceniać indywidualnie. Kiedy decyduje się dziś wytykać komuś (zwykle chodzi o osobę publiczną) służbę tamtemu, zbrodniczemu systemowi, biorę pod uwagę szereg aspektów, przy czym najważniejsze są dla mnie dwa. Po pierwsze, czas tkwienia przy PZPRowskim korycie i jego zawartość. Po drugie, sposób zachowania się po przełomie 1989 r.



Tak też należy spojrzeć na postaci Tomasza Nałęcza i Stanisława Żelichowskiego. Obaj Panowie do samego końca wiernie pełnili posługę komunistycznej ojczyźnie - profesor Nałęcz jeszcze w 1989 r. chciał reformować od wewnątrz polską ekspozyturę KPZR; leśniczy Żelichowski od 1988 r. przewodniczył Wojewódzkiej Radzie Narodowej w Ciechanowie, zasiadał także w Sejmie PRL. Kiedy SBecy mordowali polskich patriotów, choćby księży Suchowolca i Niedzielaka, Tomek i Staszek pławili się w luksusach(, jak na tamte ponure, szare czasy). Służba i oddanie Polsce Ludowej popłacała i nadal popłaca.

Już w 1990 r. obaj politycy, mimo swej niedawnej, niechlubnej przeszłości, przedstawiali się jako demokraci pełną gębą, ludzie wiarygodni, o wysokich kwalifikacjach moralnych. To te ostatnie zapewne kazały im zawsze i wszędzie dbać o dobre imię kolegów (a i własne), co się nierozerwalnie wiązało z głębokim sprzeciwem wobec prób przeprowadzenia w III RP lustracji i dekomunizacji. Dziś Nałęcz i Żelichowski odgrywają kluczowe role w polskiej polityce, mają niewatpliwy wpływ na losy Rzeczpospolitej. Media wiodące, zauroczone ich kindersztubą, obyciem, wysublimowanym poczuciem humoru i kurtuazją, zapraszają obu dżentelmenów chetnie na swe łamy, do telewizyjnych i radiowych studiów; podobno widownia ich również uwielbia (vide: opinie internautów na forach gazety.pl i onet.pl).

Doradca Nałęcz i poseł Żelichowski dziś, jak zwykle, gościli w Radio ZET, w programie M. Olejnik. Temat, jaki z przyjemnością podjęli (za namową prowadzącej) ten sam co tydzień temu: Smoleńsk, Katyń, a więc sprawy poważne, których Polacy mają już serdecznie dość, a którymi się kochanych słuchaczy ZETKI męczy, bo...PIS. To, rzecz jasna, wina Kaczyńskiego. Gdyby nie on, gajowy z PSL, opowiedziałby o poranku jakiś miły dowcip zasłyszany na którymś z rozlicznych polowań; Nałęcz znów błysnąłby anegdotkę z czasów Piłsudskiego. Słowem, gdyby nie PIS, świat byłby piękniejszy, lepszy. Tymczasem znów powiało grozą: słyszeliśmy krzyki, lamenty, groźby...

T. Nałęcz: Tak to zrobiono, by wywołać awanturę. Tak myślano nad scenariuszem, by awantura była tym większa - tak komentuje sprawę wystawy ( w Parlamencie Europejskim o Smoleńsku - przyp. chinaski) Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta. Dodaje, że europosłowie PiS specjalnie tak ją przygotowali, by potem "zarzucić Jerzemu Buzkowi i PE działania cenzorskie i tłumienie wolności". - Ta pułapka została przez PiS zastawiona - uważa.

Gdyby nie przenikliwość Nałęcza, wielu Polaków mogłoby z natłoku informacji (dezinformacji), nie zrozumieć niecnych, postąpienia godnych, ukrytych celów PISowskich awanturników. Wszak tą karygodną pułapkę na Buzka nastawili tacy słynni oszczercy, jak Ryszard Legutko i Ryszard Czarnecki. Tylko, czy oskarżenia, byłego przykładnego, wiernego komunisty Nałęcza mają uzasadnienie etyczne? Kiedy Nałęcz spijał śmietankę z niedostępnej dla szaraków w latach 80. kawy, Legutko ryzykował swoją karierę naukową, redagując podziemne czasopismo "Arka". Kiedy wreszcie Nałęcz okazywał swe przywiązanie do wartości i ludzi, dezerterując po kolei ze sztabu wyborczego najpierw Borowskiego,  potem Cimoszewicza, by skończyć u boku takiego zatwardziałego "konserwatysty" Bronka Komorowskiego - przyjaciela pułkownika Miodowicza, Ryszard Legutko niezmiennie wspierał w polityce myśl konserwatywną i chrześcijańską, wspomagał rząd J. Kaczyńskiego, doradzał Prezydentowi. Nałęcz, ze swoim życiorysem, wieloletnim zaangażowaniem po stronie komunistów, wreszcie nieukrywanym konformizmem, koniunkturalizmem, nie ma prawa snuć nieuprawnionych insynuacji na temat porządnych Polaków, realnych autorytetów. Ale to się nie liczy, ważne, że przywalił Kaczorowi...

Na jeszcze więcej pozwolił sobie drugi bohater - S. Zelichowski:

"Obawiam się, że zohydziliśmy Polakom Smoleńsk, a teraz zaczynamy ohydzić Katyń, bo stawiamy to na tej samej płaszczyźnie co Smoleńsk. Do zohydzenia Katynia jest jeszcze daleko, ale jeżeli będziemy podejmowali takie działania jak ta wystawa w Brukseli, to doprowadzimy do tego, żeby nie tylko w ramach kraju zrobić walkę o tę narodową świętość ale również przenieść ją na zewnątrz. To jest straszne."

Tak, panie pośle, to, co Pan z kolegami z PO robi w sprawie Smoleńska, a ostatnio Katynia, rzeczywiście jest straszne. Wy, nie prof. Legutko. I nie chodzi o zohydzanie. Wy Panowie, nie macie żadnych zahamowań w walce politycznej, w imię waszego politycznego interesu, jesteście w stanie poświecić wszystko, co jest najcenniejsze. Nie honor i przyzwoitość, bo tych cnót już dawno (od początku) nie macie; sięgacie po pamięć i tradycje i ciskacie nią w ruskie, smoleńskie błoto. Bronicie Kuźniara, który podważa polską, narodową, państwową wykładnie wydarzeń z wiosny 1940 r., który realizuje - nie tylko w tym zakresie - interesy Federacji Rosyjskiej, a ściśle jej dyktatorów w osobach Putina i Miedwiediewa. Obrzucacie kalumniami wdowy po Januszu Kurtyce i Tomaszu Mercie, bo ... instalując "samozwańczo" skromną tablicę upamiętniającą ofiary największej narodowej tragedii po 1945 r. zamachnęły się na suwerenność rosyjskiego mocarstwa, przyjaciela Polski i wszystkich miłujących wolność narodów. Wreszcie pałujecie Ryszarda Legutko, który - wobec indolencji rządu - starał się zwrócić uwagę na niszczenie przez Rosjan dowodów ws. tragedii smoleńskiej. Wy, wierni utrwalacze tamtego zbrodniczego systemu, zwolennicy honorowania gen Jaruzelskiego zaszczytami w "wolnej" Polsce, obrońcy Lesława Maleszki i innych perfidnych konfidentów, macie czelność mówić o "zohydzaniu" przez Legutkę, Gwiazdę, Wyszkowskiego, Mertę, Kurtykę, Katynia?

Za tą Waszą niewyobrażalną bezczelność nie zasłużyliście na nic, prócz autentycznej pogardy.

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Figa

1. Cóż nas nie trzeba przekonywać

niestety ta celna pointa nie trafi do adresatów i stada ogłupiałych lemingów mających pamięć dżdzownicy

Figa

avatar użytkownika basket

2. opinie polityków..

PAP przekazał społeczeństwu tekst pt.: "Politycy o wystawie w PE z okazji 1. rocznicy katastrofy smoleńskiej."
Czytamy więc opinie Żelichowskiego,Nałęcza,Halickiego,Siwca,Poncyljusza
i dla "równowagi" - Marka Jurka. Z wyjątkiem tego ostatniego, wszyscy
pozostali polityce zbulwersowani, zniesmaczeni,oburzeni. Wystawa obraża
Buzka - Halicki, Siwiec bredzi o Tybecie itp. Wszystkie opinie pod hasłem:
dokopać PiS. Normalka.
Zabrakło "opinii" Joasi Senyszyn.
Jakiś internauta napisał ostatnio, że Polska z całą pewnością bije wszystkie
kraje pod względem ilości kanalii na metr kwadratowy. Od siebie dodaję -
pod rządami PO. Może mieć rację..

basket