Oni wygrają.... Pan Cogito gasi światło

avatar użytkownika rekontra
„Ja wygłaszam swoje opinie, które mogą się wydawać głupie, niesprawiedliwe, ale trzeba mi odpowiadać argumentami, a nie jakimś piskiem osoby, która używa samych przymiotników. Że redaktorzy szanujących się pism rumienią się (…) Z rumieńcem nie mogę polemizować, natomiast pamiętam tych samych redaktorów, którzy łgali jak z nut z marmurową twarzą. I nie zauważyłem u nich rumieńca.”
Zbigniew Herbert w wywiadzie  "Pan Cogito gasi światło" - grudzień 1994:  
 
Bogdan Rymanowski : 
„Przyjmując ostatnio nagrodę im. Pruszyńskiego, Adam Michnik powiedział, że w wierszu Herberta zmieniłby dziś słowa "niech cię nie opuszcza Twoja siostra pogarda dla szpiclów katów tchórzy" na słowa "niech cię opuści Twoja siostra pogarda". Czy Pan byłby zadowolony z tej zmiany?
 
Zbigniew Herbert: 
 „Michnik jest manipulatorem. On powinien napisać ten wiersz i wtedy mógłby zmieniać. Ja nie godziłem się nigdy na ingerencję cenzury, raczej wycofywałem się - więc nie mogę tej propozycji zmiany przyjąć. Jeżeli już cytuje, niech cytuje cały ten fragment. Niech powie: "niech opuści cię twoja siostra Twoja siostra Pogarda dla szpiclów katów tchórzy -  oni wygrają… "  
 
Ale zacznę od początku. 
 
Kilka dni temu dokonałem wpisu - Lista Michnika. Cytowałem Michnika:
,„Dlaczego nikt nie napisał historii intelektualnej PRL-u? Dlatego, że historyków tej epoki to nie interesuje. Najlepszą książkę na ten temat napisały dwie dziennikarki - Anna Bikont i Joanna Szczęsna. Historykom, zwłaszcza historykom z IPN, nie chce się czytać wierszy Jastruna czy Ważyka, Herberta czy Zagajewskiego, Ficowskiego czy Barańczaka.”  
 
I opatrzyłem komentarzem -  „Cóż za intelekt PRL? Jacyż intelektualiści? Lista Michnika? Intelektualistów lista Michnika? Cóż Herbert robi w tak potwornym towarzystwie Jastruna i Ważyka? 
 
Listy Michnika wówczas nie rozwijałem – gdyż i tak dygresja goni dygresję, ale teraz wyjaśnienie jest konieczne.
Otóż Michnik, w co drugim eseju sporządza listy – konstrukcja takiej listy to osobny temat – różne listy, ale nazwiska często się powtarzają. 
 
1.      „Krąg ludzi wyznaczających standardy moralne „warszawskiej inteligencji””
2.      Intelektualistów
3.      Wybitnych intelektualistów
4.      Niszczonych najbardziej zasłużonych
5.      Salonu pana Antoniego,
6.       Ludzi wybitnych i prawych zaplątanych w komunistyczny aparat – przekładając na język normalny – stalinowców, 
7.      Lista nad listami – posiadająca kilka metryczek
Ø „Oto koalicja nazwisk o pierwszorzędnym znaczeniu w polskiej kulturze.”
Ø „Zwyciężyli, jako prekursorzy: to od nich rozpoczął się nowy sposób myślenia o kulturze i polityce, to oni stali się składnikiem demokratycznej opinii publicznej.”
Ø Lista tych, „którzy umieli wyzwolić się duchowo z gorsetu doktryny: przeprowadzili przenikliwą krytykę komunizmu, który utracił swą moc kusicielską; potrafili odmówić posłuszeństwa na­kazom partyjnego kierownictwa i głośno wymówić słowo sprzeci­wu. 
 
I oto pełna lista nazwisk (ad. punkt 7) o pierwszorzędnym znaczeniu w polskiej kulturze - lista umysłów wyzwolonych - chociaż  Ministerstwo Prawdy jednoosobową decyzją może listę w każdej chwili zaktualizować lub zdezaktualizować - ktoś może odpaść, a ktoś  dostąpić:
Leszek Kołakowski i Włodzimierz Brus, Witold Kula i Bronisław Geremek, Bronisław Baczko i Jerzy Szacki, Wiktor Woroszylski i Kazimierz Brandys, Jan Kott i Adam Ważyk, Zygmunt Bauman i Paweł Beylin, Krzysztof Pomian i Ma­ria Hirszowicz, Jacek Bocheński i Stefan Bratkowski.  
 
Należy przypuszczać, że gdy będzie spisywana ostateczna historia intelektualna PRL(b), to lista Michnika będzie jej  „kamieniem węgielnym”. 
Tymczasem redaktor naczelny Gazety musi  zadowolić się historią PRL(b) zatytułowaną "Lawina i kamienie - pisarze wobec komunizmu", którą autorki opatrzyły dedykacją: "Adamowi Michnikowi, który wymyślił tę książkę" -  a Michnik, patrz wyżej - napisał, najlepsza książka na temat historii intelektualistów PRL.  
 
Pierwszych sześć pozycji na liście z Lawiny i kamieni okupują – Ważyk, Andrzejewski, Brandys (Kazimierz) i trzech najbardziej pryszczatych - Woroszylski, Borowski, Konwicki. Jeżeli ktoś nie kojarzy autorek, to są to dwie panie, które – Herling Grudziński nazwał „paniami śledczymi” – do pań jeszcze wrócę.   Sięgnąłem do wywiadu z Herbertem, gdyż dzisiaj przeczytałem w Gazecie Polskiej wspomnienie o tragicznie zmarłym Piotrze Skórzyńskim.
 
„Wielkie spustoszenie musiała spowodować „odnowiona” Polska w jego duszy, skoro postanowił odejść.” – pisze Wojciech Kwiatek i cytuje wiersz Piotra Skórzyńskiego -  „Hus” w którym czytam wersy:
„Łatwo jest spalić człowieka
Trudniej jest spalić książkę
Nie sposób spalić myśli„ 
 
Książkę trudniej spalić ? A jak płoną filmy? Taśmy filmowe? „Obywatel poeta” Jerzego Zalewskiego dobrze by się palił?
 
Czy atmosfera z roku 2001 blokowania w telewizji publicznej emisji filmu Obywatel Poeta, i znacznie wcześniejsze wściekłe ataki na Herberta nie przypominają obecnej atmosfery nagonki na historyków IPN – oczywiście zachowując właściwe proporcje? 
 
Najpierw towarzystwo z salonów było obrażone na Herberta, gdyż w wywiadzie „Wypluć z siebie wszystko” w 1985 roku powiedział (w Hańbie domowej):  
 
„I tak się robi jeszcze jeden polski bałagan. Ta rozmowa powinna się toczyć między nami w roku 1955 lub 1956. Myśmy się spóźnili o trzydzieści lat. A naród, który traci pamięć - traci sumienie. Winy popełnione wobec społeczeństwa wydają się bezkarne. W roku 1955-1956 przegapiono okazję do uczciwej analizy rodowodu literatury polskiej. Nie chodzi mi o żadne samokrytyki, ale zwykłą przyzwoitość i chłodną ocenę. Młodzi ludzie, z którymi rozmawiam teraz, nic nie wiedzą o nie tak dawnej przeszłości. A skąd mają wiedzieć?” 
 
A następnie - 10 lat później – zniecierpliwiony, udzielił wywiadu tygodnikowi Solidarność, w którym przywołał obraz nagana i marchewki i powiedział między innymi:
 
„Nasz Noblista  np. pisywał felietony w prasie codziennej. Tylko strach może zmusić zdrowego na ciele i umyśle mężczyznę – do takich ekscesów, konformizmu i kłamstwa. Odradzałbym Arce publikowanie tych tekstów. Argumenty: wiek, był moim mistrzem. Tego się nie zapomina – dług wdzięczności na wieki.”  
i w tym wywiadzie Herbert powiedział:
 
„Był to 1968 czy 1969 rok. Powiedział mi – na trzeźwo – że trzeba przyłączyć Polskę do Związku Radzieckiego.” 
 
Kto pamięta nagonkę na Herberta?
Najpierw oświadczenie Czesława Miłosza - OK - miał pełne prawo napisać co napisał, a potem "Wątpliwy Herbert, czyli śmierć mitu", "Pan Cogito w W.C", "Druga twarz Herberta", w Gazecie Wyborczej Beylin – "Pan Cogito ma kłopot z demokracją", Michnik – "Miłosz opluty".
 
I Michnikowi odpowiedział Stanisław Murzański – autor książki  „Miedzy kompromisem a zdradą – intelektualiści wobec przemocy 1945 – 1956, artykułem w Tygodniku Solidarność – „Smutek Michnika czyli facet w sytuacji”.
 
Może będzie okazja przypomnieć te haniebne artykuły, ale czy w roku Herberta warto grzebać pałkarzom autorytetów w przeszłości?  Kto pamięta nagonkę na film leżący na półce i na Obywatela Poetę? Bo przecież reżyser obrywał za Herberta. Herbert nie żył, więc Zalewski służył do bicia i jednocześnie usiłowano zmusić go do autocenzury.
 
Nie wiem czy Piotr Skórzyński był gościem Zalewskiego, ale patrząc z każdej strony na jego wyprostowaną postawę, powinien być gościem honorowym.  
 
W Gazecie Polskiej czytam:  Skórzyński wspominał, iż odchodząc z Gazety Wyborczej (1989) usłyszał od Michnika: „Nie istniejesz. I nigdy nie będziesz istniał.” I przypominam sobie słowa, jakie od Michnika usłyszał Krzysztof Leski  - „jeśli chcesz tu robić wolną gazetę to po moim trupie„  (dobrze zapamiętałem?) i te relacje się dopełniają.?
 
I Wojciech Kwiatek – autor wspomnienia - przywołuje odpowiedź Piotra Skórzyńskiego na pytanie, od 20 lat wciąż aktualne – dlaczego wszędzie wokoło (w pozostałych demoludach)  lustracja była możliwa , a w Polsce nie? Odpowiedz Piotra Skórzyńskiego – „Bo oni nie mieli swojego Adama Michnika”.  
 
Jak długo Obywatel Poeta był półkownikiem? Przeszło półroczna batalia.
 
Cytowałem powyżej słowa Herberta wypowiedziane w 1994 roku.  Herbert mówi, Rymanowski słyszy i zapisuje, krakowski Czas drukuje, a ja czytam:
 
„Michnik jest manipulatorem”. Jakaż długa droga? Gdy w filmie Zalewskiego można było w czasie „prawie” rzeczywistym usłyszeć zdanie Herberta  o swoim byłym przyjacielu – w pewnym okresie najukochańszym przyjacielu.  
 
"Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował "socjalizm z ludzką twarzą. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jest potwór, więc powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję takich hybryd i uciekam przez okno z krzykiem." 
(…)
Otóż leży przede mną jeszcze jedna lista Michnika – „niszczonych najbardziej zasłużonych”.  
„Bywa, że uwięziony wyraża zgodę na współpracę, by natychmiast jej zaniechać lub ją pozorować — mówić rzeczy nie­istotne, by nikomu nie wyrządzić krzywdy. Nikt, kto nie był w łapach bezpieki, nie powinien dzisiaj lekkomyślnie ferować wyroków potępiających. A przecież za pomo­cą policyjnych raportów niszczono ludzi najbardziej zasłużonych — Lecha Wałęsę i Zbigniewa Herberta, Andrzeja Szczypiorskiego i Ryszarda Kapuścińskiego.” 
 
Czy Michnik nie ma wstydu? Nie dotarły słowa Herberta, że jest oszustem i manipulatorem?  Broni Herberta, przed samym sobą? Herbert według Michnika wyraził zgodę na współpracę, zaniechał jej czy tylko pozorował?  Kolejne pytanie retoryczne - dlaczego Michnik umieścił nazwisko Herberta między Wałęsą, a Szczypiorskim? Osobista zemsta?  Lista niszczonych pochodzi z artykułu z października 2007 „Język nie kłamie”.  
W 1994 roku Herbert pisał w "Wierności” „o zapaści semantycznej” i rzeczywiście język Herberta dzieli przepaść semantyczna od języka Michnika.  
 
„Niedawno ogłoszono w prasie wynik ankiety na temat, który z dwóch panów - autor stanu wojennego - czy płk Kukliński - należy do kategorii bohaterów czy zdrajców. Większość pytanych przyznała człowiekowi w czarnych okularach tytuł bohatera, płka Kuklińskiego napiętnowała, jako zdrajcę. (…)  
Ruina ekonomiczna, katastrofa ekologiczna itd., jakie pozostawili po sobie komuniści, to zadania, z którymi borykać się będą pokolenia, ale spustoszenia w dziedzinie moralno-umysłowej okupowanych naro­dów są trudne do ogarnięcia, zwłaszcza, że nikt się tym poważnie nie zajmuje.  
Zamęt dotyczy nie tylko takich elementarnych kategorii, jak dobro i zło, sprawiedliwość i niesprawiedliwość, zbrodnia i kara, ale zatraciły także znaczenie słowa przyziemne, powtarzane nieskończoną ilość razy, takie jak reforma, prywatyzacja, wolny rynek, inflacja. Ze społeczeństwa, które znajduje się w stanie ciężkiej zapaści semantycznej, można wszystko zrobić. Skorzystają z tej okazji na pewno komuniści, postkomuniści, socjaliści, socjaldemokraci i nawet patrioci, tzn. prawdziwi Polacy. 
Jako konieczne uzupełnienie przytoczonej powyżej ankiety, propo­nuję rozpędzonym ankietomanom nową, następującą: czy bohaterem lub zdrajcą był major Hodysz, czy też kpt. Piotrowski. Pytanie tylko pozornie bez sensu.
Głowa Państwa zechciała oznajmić, że major Hodysz zdradził swoją zacną instytucję, SB, co prawda na rzecz szla­chetnej Solidarności, ale jednak zdradził. A kto raz zdradził, powiada Głowa, jest niepewny. Głowa jest duża, myśli za czterdzieści milionów i nic dziwnego, że w Głowie wieją często przeciągi. Kpt. Piotrowski, inaczej niż major Hodysz, spełnił sumiennie swoje zadanie służbowe. Pomińmy milczeniem, że dwóch wielkich dyktatorów epoki było wier­nych swej idei do końca.” 
 
Na marginesie - głową państwa w owym czasie był Lecha Wałęsa. Michnik umieścił Herberta na swojej liście - niszczonych najbardziej zasłużonych.  
 
Czy Michnik nie wie, kto pierwszy zaatakował Herberta? Kto rzucił hasło do ataku?
Dwie autorki najlepszej pracy o historii intelektualnej PRL(b) udały się w tym celu do Neapolu, do Herlinga Grudzinskiego. Tak zaczynają rozmowę:   
„Anna Bikont, Joanna Szczęsna: - Po Marcu 68 pewien poeta krajowy pisał w liście do poety na emigracji: „Nie spo­dziewałem się, że dosięgnie mnie ręka panów w czarnych garniturach. ….”
 
Gustaw Herling-Grudziński wydał potem oświadczenie - określił panie redaktorki "paniami śledczymi": 
„Jeszcze w Neapolu dowiedziałem się, że rozmowa przeprowadzona ze mną przez panie Annę Bikont i Joannę Szczęsną i opubli­kowana w „Gazecie Wyborczej” została przez część czytelników przyjęta krytycznie i niechętnie. Popełniłem błąd, godząc się na ten wywiad. (...) Swój błąd uprzytomniłem sobie już po pierwszych dziesięciu minutach rozmowy z paniami, które przyjechały do mnie do Neapolu. Od razu zrozumiałem bowiem, że nie jest to normalna rozmowa dziennikarek z polskim pisarzem zamieszkałym w Neapolu, ale przesłuchanie. Przyjechały dwie panie śledcze wysłane do mnie przez instytucję, którą mógłbym nazwać jedynie świeckim, progresywnym urzędem, na którego czele stoi Adam Michnik. (...)Mnie się zdaje, że panie, które odwiedziły mnie w Neapolu, wykonujące plan przygotowany, moim zdaniem, przez Adama Michnika, chciały, cytując ten list Herberta, rzucić na niego cień. Chodziło o pomieszanie w świadomości czytelników czystych postaci z naszej nieodległej przeszłości z postaciami marnymi i nieczystymi. Ten plan polega na próbie przekonania wszystkich, że Herbert, który wydawał się nam czysty, był zaplątany w jakieś brudne sprawy. (...) Jest to pomysł bardzo groźny. Jeśli mam rację, polega on na próbie spopularyzowania hasła, które brzmiałoby -parafrazując tytuł powieści Hłaski – „Wszyscy byli zabrudzeni”.
Otóż tak nie było. Nie wszyscy byli zabrudzeni. Kiedy wiele lat temu poznałem Herberta na uroczystej kolacji urządzonej przez Janka Lebensteina i jego matkę, po godzinnej rozmowie z nim zrozumiałem, że mam do czynienia z człowiekiem czystym, wiernym swoim opcjom politycznym, narodowym, artystycznym i filozoficznym. I nigdy nie zmieniłem swego o nim zdania. (...) Niewiele możemy zrobić wobec manipulacji. Ale możemy przynajmniej bronić tej cząstki prawdy, jaką znamy, jaką zbadaliśmy, jaką przekazujemy w swoim świadectwie. Jeszcze raz proszę, aby tę rozmowę opublikowaną na łamach »Gazety Wyborczej* uznać za nadużycie, będące konsekwencją mojego błędu. Powinienem był podczas tej rozmowy sparafrazować historyczny okrzyk Adama Michnika: „0dpieprzcie się od generała!”. Powinienem był odpowiedzieć paniom śledczym: „0dpieprzcie się od Herberta!” To jest wszystko, co chciałem powiedzieć". 
 
Słowami Herlinga mógłbym zakończyć, ale słowa z Armii Herberta będą odpowiednimi: 
 
„Zdaje się, że obraziłem paru żyjących generałów. Stało się to nie przypadkowo, najwyraźniej zrobiłem to z rozmysłem. I wobec tego jestem gotów dać im satysfakcję. Innymi słowy, czekam na pojedynek w terminie do dwóch tygodni. Po przekroczeniu go terminu przyjmuję do wiadomości, że obrażeni doznali nagłego śnienia i przyznają mi rację, Jako mych sekundantów proszę panów Waldemara Łysiaka i Czesława Bieleckiego. Wybór broni, zgodnie z kodeksem honorowym, należy do obrażonych, ale nie uważam za broń: peszy, pobicia przez nieznanych sprawców i pyskówki w „Gazecie Wyborczej". Czekam!”
 
 I na koniec kilka uwag.
Herbert w latach dziewięćdziesiątych uznał, że jako Obywatel musi zająć się publicystyką.
 
Na koniec wywiadu Rymanowskiego (Rymanowski dzisiaj jest nie do poznania, co ta III RP z nim zrobiła) mówi:
"Po tym wywiadzie wyjeździ z Polski na rok. Zamieszałem w każdym razie. Zgasiłem światło w knajpie i niech teraz się biją po mordzie, a ja idę na spacer. Uważam, że oni się powinni między sobą rozrachować, niech będą jasne linie frontu”
i sprawa wstydu i rumieńców wstydu, słowa Herberta jak znalazł:
„Ja wygłaszam swoje opinie, które mogą się wydawać głupie, niesprawiedliwe, ale trzeba mi odpowiadać argumentami, a nie jakimś piskiem osoby, która używa samych przymiotników. Że redaktorzy szanujących się pism rumienią się (…) Z rumieńcem nie mogę polemizować, natomiast pamiętam tych samych redaktorów, którzy łgali jak z nut z marmurową twarzą. I nie zauważyłem u nich rumieńca.”
Tekst napisany - 20.06.2008
 

19 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @rekontra

Polak średnio wykształcony zna przesłanie Herberta. Dzieki Lechowi Kaczyńskiemu, który przy pomocy PiS przeprowadził w sejmie obchody Roku Herbertowskiego, poznało to przesłanie młode pokolenie.
A tu mamy wypowiedź "eksperta od wszystkiego" , i to kończy wszystkie dyskusje ;)
"Zdradzeni o świcie". Wałęsa: to bełkot chorego człowieka

Trzeba przypomnieć przesłanie Pana Cogito, aby żadne TW Bolesławy po szkole zawodowej w PRL-u nie smiały zabierać głosu.
"To kwestia smaku, tak smaku."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Piotr Skórzyński

4 czerwca 2013 roku w piątą rocznicę tragicznej śmierci Piotra Skórzyńskiego zostaną kolejny raz wręczone medale "OPOKA". Spotkanie odbędzie się w "AMICUSIE" - Domie Pielgrzyma przy kościele ŚW. STANISŁAWA KOSTKI w Warszawie o godz. 18.00. WSZYSTKICH SERDECZNIE ZAPRASZAMY.

Kapituła medalu

Ostatnia książka Piotra Skórzyńskiego to "Wojna światów. Intelektualna historia zimnej wojny", odzyskana przez przyjaciół Autora z twardego dysku i pieczołowicie opracowana redakcyjnie przez Tadeusza Kadenacego.

5 czerwca 2012 r w Domu Parafialnym "Amicus" przy kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu Opokę Ducha otrzymał premier Jan Olszewski za całokształt działalności. Piękny brązowy medal, wyrzeźbiony przez artystkę - rzeźbiarkę, wdowę po Piotrze, Joannę Waliszewską.
Kapituła Nagród Opoki to rzeźbiarka Joanna Waliszewska, Izabela Falzmann-Brodacka, biznesmen Radosław Kieryłowicz vel Kierełowicz (również pomysłodawca i fundator Nagrody) oraz dziennikarz i samorządowiec Wojciech Piotr Kwiatek.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Multibook.pl księgarnia

Multibook.pl księgarnia internetowa

W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy list z pewnej kancelarii z trójmiasta
wraz z wyrokiem sądu, który nakazał natychmiastowe wycofanie ze
sprzedaży znakomitych pamiętników Piotra Skórzyńskiego pt. "Człowiek
nieuwikłany".
Dowiedzieliśmy się również, że w każdej chwili może zapaść wyrok nakazujący wstrzymanie sprzedaży "Wojny światów".
http://multibook.pl/pl/p/Piotr-Skorzynski-Wojna-Swiatow/1504

Należy się spodziewać długiej sądowej batalii o spuściznę po autorze,
co dla czytelników oznaczać będzie jedno - brak książek w sprzedaży.

Czy powtórzy się przypadek Józefa Mackiewicza, który na skutek decyzji
sądu zniknął na wiele lat z księgarń? Najbliższy czas pokaże...

https://fbexternal-a.akamaihd.net/safe_image.php?d=AQDIuq7TBDvZyB26&w=15...);">

Piotr Skórzyński - Wojna Światów

multibook.pl

Wojna Światów. Intelektualna historia zimnej wojny to nowatorskie spojrzenie na historię tego



Wojna
Światów. Intelektualna historia zimnej wojny to nowatorskie spojrzenie
na historię tego najdłuższego konfliktu XX wieku. Autor w przystępny
sposób opisał nie tylko dzieje polityczne podzielonego świata, ale
prezentuje ich wpływ na historię społeczną i kulturalną. Wiele uwagi
poświęca intelektualnemu klimatowi lat 50., 60. i 70., stawiając wciąż
aktualne pytania o tożsamość współczesnej Europy.


Praca
została opatrzona wstępem przez prof. dr hab. Wojciecha Roszkowskiego,
który napisał m.in.: „ Tak jak autor tej książki był człowiekiem
nietuzinkowym, tak i sama książka jest dziełem nietypowym. Nie jest
bowiem na ogół w zwyczaju autorów obszernych monografii z historii
powszechnej stosować styl tak plastyczny, pełen zaskakujących porównań i
konkluzji, oraz opatrzony tak wieloma cytatami, które zmuszają do
myślenia. […]


Wojna
światów to bogata mozaika, złożona z tysięcy wydarzeń, słów i scen,
które odegrali główni bohaterowie drugiej połowy XX wieku. W
poszczególnych rozdziałach autor prowadzi czytelnika przez to półwiecze,
wciągając go w nastrój epoki, w klimat zdarzeń, które muszą budzić
zgrozę, oburzenie, a czasem nawet szyderczy śmiech.”


Zdaniem
profesora Marka Jana Chodakiewicza jest to „pierwsza, poważna polska
synteza zimnej wojny. Dzieło fascynuje oryginalnością i erudycją autora.
Piotr Skórzyński dezawuuje prosowieckich propagandystów maskujących się
jako „historycy”; rozprawia się też z relatywistami moralnymi, tak
popularnymi w dominującym obecnie dyskursie liberalnym. Istotnym walorem
pracy jest ukazanie kontekstu kulturalnego i cywilizacyjnego, a także
intelektualnych trendów epoki.”


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

4. Pamietam tą strasznie smutną śmierć....

jak można kupić Jego książki ?widzę,ze jest tylko jedna sztuka .

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

5. @gość z drogi

są podobno w księgarniach GP i trzeba poszukać w sieci.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

6. serdeczne dzięki pani prezes...

bedę szukała...niech będzie to hołdem dla tego człowieka...i pamiątką po Nim
serdecznie pozdrawiam

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

7. Ceremonia wręczenia nagrody

Ceremonia wręczenia nagrody im. Herberta

William Stanley Merwin odebrał w poniedziałek w Warszawie Nagrodę
Literacką im. Zbigniewa Herberta. W ceremonii wręczenia uczestniczyli
Pierwsza Dama Anna Komorowska oraz ministrowie Jacek Michałowski i
Maciej Klimczak.
Amerykański poeta jest pierwszym laureatem tego wyróżnienia.

List na uroczystości wręczenia nagrody im. Zbigniewa Herberta






Podczas uroczystości w Teatrze Polskim w Warszawie minister Jacek
Michałowski odczytał list prezydenta Bronisława Komorowskiego, który
objął patronat nad nagrodą.

Ceremonia wręczenia nagrody im. Zbigniewa Herberta
Ceremonia wręczenia nagrody im. Zbigniewa Herberta




Organizatorzy i Uczestnicy

uroczystości wręczenia

Międzynarodowej Nagrody Literackiej

im. Zbigniewa Herberta

 

 

Szanowni Państwo!
 
Poezja Zbigniewa Herberta odkrywa przed nami świat rzeczy i
wartości, które dziś bardziej niż kiedykolwiek umknąć mogą oku. Niełatwo
skupia się ono na tym, co niewielkie, niepozorne, jak oglądana w
sypialni rodziców muszla, czy pilnujący swych granic kamyk. A to właśnie
od nich bierze swój początek wielka opowieść o tajemnicy człowieka, o
jego miejscu w przyrodzie.
 
Herbertowska wrażliwość, jego umiłowanie wolności, troska o
poczucie honoru, o ludzką godność, wracają do nas dzięki jego
twórczości, dzięki motywom tak uniwersalnym, że można je odnaleźć w
poezji powstającej pod każdą szerokością geograficzną. Dlatego bardzo
się cieszę, że istnieje Międzynarodowa Nagroda Literacka im. Zbigniewa
Herberta. Dzięki niej co roku poszerzać się będzie elitarne grono
twórców, którzy wchodząc w dialog z Herbertem, wzbogacają nasze
postrzeganie świata. 
 
Wręczenie Nagrody zbiegło się z obchodzonym w Polsce „Świętem
Wolności”, które upamiętnia pierwsze, częściowo wolne wybory 4 czerwca
1989 roku. Idee zawarte w wierszach Zbigniewa Herberta dawały pokoleniu
Solidarności wiarę, iż poza szarą rzeczywistością istnieje świat wolnej
myśli, duchowe światło, moralny porządek.
 
Minęło prawie 25 lat, a drogowskazy pozostawione przez poetę
potrzebne są nadal. Dziś te same wiersze mówią nam o tym, że w
zagospodarowywaniu wspólnej wolności powinny nam nadal towarzyszyć
uczciwość w działaniu, a także odwaga w poszukiwaniu piękna i prawdy.
 
Raz jeszcze dziękuję Państwu za wspaniałą inicjatywę uczczenia
pamięci wielkiego polskiego poety. Gratuluję Laureatowi, życząc
wszelkiej osobistej pomyślności.

 

Bronisław Komorowski

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. W dniu gdy pan Prezydent

W dniu gdy pan Prezydent Komorowski świętował rocznicę 4 czerwca, nazywając ten dzień, na pamiątkę wyborów z 1989 roku, „Dniem Wolności’, w Amicusie przy Kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, już po raz piąty, zostały ogłoszone i wręczone nagrody imienia tego, który nie potrafił żyć w „wolności”, jaką stworzyła III RP - Piotra Skórzyńskiego.

Nagroda o nazwie OPOKA nosi znamienne motto: NIEULĘKŁYM W DĄŻENIU DO PRAWDY. Kapituła nagrody w składzie: Joanna Waliszewska (wdowa po śp. Piotrze Skórzyńskim), Izabela Falzmann-Brodacka, przedsiębiorca prywatny Radosław Kieryłowicz vel Kierełowicz (pomysłodawca i fundator Nagrody) oraz dziennikarz i pisarz Wojciech Piotr Kwiatek (sekretarz Kapituły) dbają od początku, by nagrody trafiały do ludzi godnych tej sentencji.

Tegoroczni laureaci to:

w kategorii OPOKA DUCHA - Krzysztof Wyszkowski- działacz niepodległościowy, dziennikarz;
w kategorii OPOKA SŁOWA - Marian Miszalski- pisarz, tłumacz;
w kategorii OPOKA CZYNU - Maria Adamus- redaktor naczelna tygodnika „Nasza Polska”

Pamiątkowe medale otrzymali dotychczas:

2009 r. - ks. Stanisław Małkowski – wyróżnienie "Opoka ducha", Jerzy Narbutt – "Opoka słowa" oraz Jacek Karpiński – "Opoka czynu".
2010 r. - "Opoka Ducha" Anna Walentynowicz, "Opoka Słowa” pisarz Janusz Krasiński, "Opoka Czynu” - elektronik, radiowiec Andrzej Cielecki.
2011 r. - medal "Opoka Czynu" prof. Jerzy Przystawa, medal "Opoka Słowa" pisarz Stanisław Murzański i medal "Opoka Ducha" pp. Joanna i Andrzej Gwiazdowie.
2012 r. - Opoka Ducha Jan Olszewski, Opoka Słowa Jarosław Marek Rymkiewicz.

O Patronie Nagrody, Piotrze Skórzyńskim, tuż po jego tragicznej śmierci Paweł Paliwoda pisał :

Nie znam ani jednego głośnego w dużych mediach publicysty czy humanisty, któremu życie sprawiałoby tyle bólu, co Piotrowi Skórzyńskiemu. Niemal wszyscy ludzie przestrzeni publicznej – i lewicowcy, i prawicowi – potrafili jakoś urządzić się w życiu. Nie wszyscy zostali milionerami. Ale wielu. Także wśród tych, którzy uchodzą publicznie za oszołomów (z perspektywy lewicy) i bohaterów walki o uniwersalne wartości (z perspektywy prawicy).

Piotr Skórzyński nie dorobił się ani majątku, ani medialnej miłości tłumów. Mógł zrobić karierę błyskawiczną i błyskotliwą, zapewnić sobie i bliskim komfortową egzystencję. Komfortową materialnie i psychologicznie. Wystarczyło, by wmówił sobie, że jest kimś w rodzaju Konrada Wallenroda. Że bez niego wiele podlecowatych mediów byłoby jeszcze gorszych. Że bez niego także „Gazeta Wyborcza”, w której pisywał na początku jej istnienia, byłaby jeszcze gorsza. http://www.prawica.net/node/12216

Nie godził sie na nikczemnienie świata - pisała w czerwcu 2008 roku w Rzeczpospolitej Teresa Bochwic .Od 1989 roku szukał dla siebie miejsca tam, gdzie mógł ostrzegać przed nierozliczeniem PRL, przed relatywizmem i moralnym upadkiem Europy, która wzięła rozbrat z tradycją i dekalogiem. (...)

3 czerwca rano wyszedł z psem. Dwa dni potem policja rzeczna znalazła zwierzaka wiernie strzegącego plecaka swego pana. W liście do żony napisał, że nie godzi się na nikczemnienie świata. I już tylko tyle może zrobić, żeby w nim nie być.

http://www.rp.pl/artykul/145844.html

http://solidarni2010.pl/14059-nagroda-im-piotra-skorzynskiego-po-raz-pia...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

9. szanowna pani prezes

długo zastanawiałam sie jaką notką przypomnieć śp Piotra Skórzyńskiego ,ale Pani zrobiła to w sposób profesjonalny i piękny
i za to wielkie podziekowania.....
Ta śmierć do dzisiaj boli.....mimo upływu lat.. myśląc o notce zajrzałam sobie na prawy .net, z przed laty i zabolało jeszcze bardziej...bo trafiłam na piękny wpis o Nim następnego
już Nieobecnego Pawła Paliwody....smutno ...bardzo smutno
Jasnym promykiem jest nagroda dla Pani Marii Adamus ,serdeczne gratulacje...takież same
dla dwu pozostałych laureatów tegorocznej nagrody OPOKA...pana Miszalskiego i pana Krzysztofa
Myślę,ze Pan Piotr cieszy się patrząc na to wszystko z góry...:)
Ukłony dla Rodziny i Przyjaciół pana Piotra
i jeszcze raz podziękowania dla pani,pani prezes :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

10. nie godzi się na nikczemnienie świata

@gość z drogi - jaki ból musiałby znieść 10 kwietnia 2010 r? I potem każdego dnia szyderstw z wartości?

Niech Mu Pan Bóg wybaczy ten desperacki krok.

Módlmy się za Duszę Piotra Skórzyńskiego i Pawła Paliwody, który też był czuły jak barometr na wszelkie zło i niegodziwość, ale wytrwał do końca w walce z chorobą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

11. szanowna Pani prezes,co dziennie proszę Boga ,by Mu wybaczył ten

straszny akt desperacji...a panu Pawłowi,by niebieskie łąki pachniały najpiękniejszymi kwiatami....
bolą te dwie śmierci ...bardzo...
czy pan Piotr wytrzymałby TO,co my musimy codziennie przeżywać...od strasznego 10 kwietnia 2010 roku...? wątpię...
zbliża się następna miesięcznica a my wciąż w tym samym miejscu...i wciąż te same kreatury szydzą z nas przy każdej okazji...
serdecznie pozdrawiam...wierząc ,że za rok podobnie jak i dzisiaj będziemy pamiętać o tych dwu bolesnych Rycerzach...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

12. Komu przeszkadza

Komu przeszkadza wspomnieniowa książka Piotra Skórzyńskiego?
http://www.bibula.com/?p=69210

Piotr Skórzyński, pisarz, którego chcą skazać na zapomnienie

Od prawie ćwierć wieku cenzura prasy i książek już na szczęście nie istnieje, jednak niewygodne książki nadal są blokowane. Powody blokowania mogą być różne. Najczęściej chodzi o to, żeby pewne fakty nie wyszły na jaw. Mogłyby bowiem zaszkodzić osobom powszechnie, chociaż nie zawsze słusznie uchodzącym za autorytety.

Jesienią ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Glaukopis ukazała się książka „Człowiek nieuwikłany. Wspomnienia z PRL”, która jest osobistą opowieścią wspomnieniową Piotra Skórzyńskiego o życiu w PRL. Mottem wspomnień są słowa XIX wiecznego poety i dramaturga, Fryderyka Hebbela, których autor się konsekwentnie trzyma i które stosuje wobec innych, ale przede wszystkim wobec siebie – „Szczerość to pożerający wszystko ogień – nic dziwnego, że tak niewielu na nią stać”. Znajdujemy w niej wątki rodzinne, polityczne, społeczne, cały klimat tamtych czasów, klimat niezwykle szary, smutny, przygnębiający, jeszcze bardziej uwidaczniający pewne sprawy patologiczne, głównie sprawy związane z zachowaniem się ludzi w tamtym okresie. Poznajemy osobiste wspomnienia autora wielu znanych osobach, Henryku Berezie, Antonim Słonimskim, Adolfie Rudnickim, Krzysztofie Krauze, Andrzeju Samsonie, Henryku Krzeczkowskim, Aleksandrze Małachowskim, Józefie Dajczgewandzie czy wreszcie o Adamie Michniku. Z tym ostatnim autor znał się już od lat sześćdziesiątych, siedział też z nim w jednej celi po internowaniu w stanie wojennym.

Skórzyński o Michniku

Tak wspomina swoje internowanie z późniejszym naczelnym Wyborczej: „Pierwszy miesiąc pobytu w więzieniu – trzeba przyznać, w dość łagodnych warunkach – wspominam jako jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Sprawiała to przede wszystkim obecność w naszej celi Adama Michnika i Marka Barańskiego. Ten pierwszy szybko zgromadził wokół siebie mały dwór, na którym główną postacią był Piotr Mroczyk, późniejszy dyrektor Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa, i gdakał równie głośno, co zabawnie, całkiem jak indyk z wielkim czerwonym grzebieniem, puszący się na podwórku. Ten drugi był naukowcem z Uniwersytetu, z którym świetnie się rozumiałem, i dużo rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Byliśmy w dodatku bohaterami (!!), a oprócz prestiżu mieliśmy paczki żywnościowe i ubraniowe z Zachodu, o zawartości których ci na „wolności” mogli tylko pomarzyć. (…) Dobre samopoczucie Michnika brało się z prostego powodu: jak nam wyznał, bardzo się cieszył, że go zwinęli, bo inaczej musiałby podejmować jakieś decyzje polityczne, a w rzeczywistości nie miał pojęcia, co robić. Tutaj mógł wygłaszać bon moty, grać w pokera, dyskutować o endecji, pouczać niesubordynowanych prawicowców (któregoś dnia radiostacja więzienna powiadomiła nas, że internowany Michnik otrzymał pochwałę komendanta za wzorową postawę) i pisać górnolotne, pozbawione konkretów listy w stylu młodego Gandhiego, na którego pozował”.

Ojciec, brat i żona

Po kilku miesiącach od wydania książka została zaskarżona przez Jana Skórzyńskiego i Zygmunta Skórzyńskiego, brata i ojca autora. Sąd Okręgowy w Gdańsku postanowił przychylić się do wniosku powodów i: „udzielić zabezpieczenia roszczeniu uprawnionych Jana Skórzyńskiego i Zygmunta Skórzyńskiego o zaniechanie naruszania autorskich praw majątkowych poprzez zakazanie pozwanej funacji „Glaukopis” (…) wprowadzania do obrotu egzemplarzy książki „Człowiek nieuwikłany. Wspomnienia z PRL” oraz jej promocji na stronie internetowej www.glaukopis.pl”.

To dziwne, że Jan Skórzyński upomniał się o prawa autorskie do spuścizny po zmarłym bracie. Nie zrobił tego, kiedy w 2011 r. ukazała się „Wojna światów”. Sprawą zainteresował się dopiero, kiedy wydano wspomnienia jego brata. Jak napisała Joanna Falzman Brodacka na swoim blogu: „Roszczenia w sprawach majątkowych zgłaszają ludzie, którzy mu nie pomogli za życia choćby finansowo, którzy wpuścili z łaski jego zwłoki do rodzinnego grobu, nie zgadzając się na umieszczenie choćby najmniejszej tabliczki z jego nazwiskiem.
Został zatem pochowany bezimiennie. Nawet na psim cmentarzu umieszcza się tabliczki z imionami ulubieńców”.

Zdziwiona zachowaniem Jana Skórzyńskiego jest także wdowa po Piotrze Skórzyńskim: – Jeszcze za życia Piotr wielokrotnie podkreślał, że wszystko co napisał w trakcie naszego 22-letniego związku małżeńskiego powstało dzięki mnie, gdyż cytuję „uratowałam mu życie” i wobec tego należy do mnie. Miał na myśli głównie teksty nie opublikowane. To chyba oczywiste. Wiele razy ubolewał nad tym, że Janek – cytuję „stara się jak może, aby mnie nie drukowano tam, gdzie on ma wpływy”, np. w „Rzeczpospolitej”. Po śmierci Piotra mówiłam Jankowi, że bardzo mi zależy na wydaniu „Wojny światów”. Nie wykazał zainteresowania, ani samą książką, ani późniejszą jej promocją, ani „prawami do spadku” po jej wydrukowaniu… Nigdy też nie pokazał sie na którymkolwiek spotkaniu rocznicowym w trakcie którego wręczane są medale OPOKA poświęcone pamięci Piotra – podkreśla Joanna Waliszewska w rozmowie z „Naszą Polską”.

Roszczenie jako cenzura?

Wszelkie prawa do książki posiada wdowa po autorze. Wynika to z tego, że książka została napisana przez autora, a następnie podarowana wdowie, (wtedy jeszcze żonie), jako prezent dla niej. Piotr Skórzyński ze względu na bardzo silne związki emocjonalne łączące go z żoną, starał się dedykować jej wszystkie książki, które pisał. Oczywiste jest więc, że zarówno wydawca jak i wdowa działając w dobrej wierze postanowili książkę wydać, nie ze względu na rodzinne niuanse, które czasami się we wspomnieniach pojawiają, ale ze uwagi na to, że jest to bezcenne źródło do historii PRL.

Wydaje się, że zaskarżenie książki do sądu wynika z dwóch powodów. Po pierwsze, autor czasami w niepochlebnych słowach odnosił się do niektórych osób z jego rodziny, w tym także do powoda, czyli Jana Skórzyńskiego. Czasami pisze o nim dosyć niechętnie, nie ukrywa swojej niechęci. Opisuje różne sytuacje, to, co się wydarzyło między nimi. Na to wszystko nakłada się kontekst polityczny, bracia mieli diametralnie odmienne poglądy polityczne, mimo, że w pewnym czasie obaj działali w okolicach KORu, Piotr jednak szybko wyszedł z tego środowiska i zachował o nim bardzo krytyczne zdanie. Natomiast wydaje się, że jego brat, Jan pozostał wierny temu środowisku i nadal w nim funkcjonuje, m.in. w otoczeniu „Gazety wyborczej”. Teoretycznie wydawca mógł sam ocenzurować książkę. Miał do wyboru albo opublikować ją w takiej wersji w jakiej się ukazała, albo wbić się w buty cenzora i ewentualne negatywne opinie wyciąć. Tyle, że takich rzeczy wydawca nie powinien nigdy robić. Na szczęście wydawnictwo Glaukopis nie zdecydowało się ocenzurować wspomnień P. Skórzyńskiego.

A może tak naprawdę nie chodzi o żadne prawa spadkowe, tylko o wykonanie woli Adama Michnika, którego słowa przytoczono w posłowiu do innej książki, P. Skórzyńskiego, do „Wojny światów”: „Ty Skórzyński nie istniejesz, i nigdy nie zaistniejesz”? Może chodzi o to, żeby tego niezwykle zdolnego i oryginalnego pisarza zabrano polskim czytelnikom? Może ktoś nie może znieść wierności zasadom, jakie prezentował przez całe życie Piotr Skórzyński?

Mateusz Rawicz

Tygodnika Nasza Polska, nr 25 (920), 18 VI 2013.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Instytut Pamięci

Instytut Pamięci Narodowej.
Herbert Zbigniew

,Lwów , 29 października 1924 - Warszawa, 28 lipca 1998

Piętnaście lat temu, 28 lipca 1998 roku zmarł w Warszawie poeta Zbigniew Herbert.
Miał niespełna 74 lata. Artysta niepokorny, nieuznający w sztuce
kompromisów. Gdy nie mógł pisać prawdy, wybierał milczenie. Wielokrotnie
podpisywał listy do władz PRL w obronie prawdy, sprawiedliwości,
przestrzegania praw człowieka.
Przypominamy jeden z jego
najsłynniejszych wierszy, tak bardzo reprezentatywny dla całej
twórczości. Dla wielu stał się on moralnym drogowskazem.


Przesłanie Pana Cogito


Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

strzeź się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Zbigniew Herbert (29 X 1924

zdjecie

Zbigniew Herbert
(29 X 1924 Lwów – 28 VII 1998 Warszawa)
– poeta wolnej Polski ()

Kalendarz polski codzienny

Obywatel Poeta

Piotr Szubarczyk

 



Przed 15 laty, 28 lipca 1998 r.
umarł Zbigniew Herbert – najwybitniejszy poeta polski XX wieku. Jego
utwory pozostaną w żelaznym kanonie naszej literatury, a „Przesłanie
Pana Cogito” (1974) jest najważniejszym polskim manifestem ideowym
minionego wieku, wyrażonym językiem poezji. Odnosi się do upadlającej
rzeczywistości sowieckiego komunizmu, będzie jednak trwać także, gdy nas
nie będzie – jako uniwersalny manifest człowieczeństwa, prawdy,
uczciwości, godności. Jako credo ludzi dzielnych: „Idź wyprostowany
wśród tych, co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w
proch (…). Bądź odważny, gdy rozum zawodzi, bądź odważny, w ostatecznym
rachunku jedynie to się liczy (…). I nie przebaczaj, zaiste nie w twojej
mocy przebaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie (…). Bądź
wierny. Idź”…

Próbowano zrobić z Herberta poetę salonowego, gdyż jako szlachetny
idealista wykazał pewną naiwność w ocenie ludzi. Przyjaźnił się z
Czesławem Miłoszem i z Adamem Michnikiem. Był przekonany, że oni także
zrozumieli zło, jakie w Polsce zasiał komunizm. Boleśnie się zawiódł. O
redaktorze naczelnym „Gazety Wyborczej” powiedział: „Michnik jest
manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny.
Ideologia tych panów to jest to, żeby w Polsce zapanował ’socjalizm z
ludzką twarzą’. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia!”.

W roku 2000 powstał film Jerzego Zalewskiego „Obywatel Poeta”.
Cenzorzy z TVP byli przerażeni cytowaną wypowiedzią Herberta. Zażądali
„cięć” ze względu na „wątpliwości natury etycznej”! Ocenili etykę
jednego z najwybitniejszych Polaków naszych czasów! Zaaresztowali film
na rok. Ostatecznie dokument pokazano, ale z udziałem dobranych
komentatorów.

http://www.naszdziennik.pl/wp/49255,obywatel-poeta.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Trubadurzy władzy Z dr.

Trubadurzy władzy

Z dr. Bohdanem Urbankowskim, poetą, dramatopisarzem, filozofem, autorem
książki "Czerwona msza, czyli uśmiech Stalina", rozmawia Justyna Wiszniewska

W tworzeniu kultury sowieckiej w Polsce po 1944 r. szczególną rolę odegrali
pisarze, a zwłaszcza poeci. Z jednej strony współdziałali w niszczeniu
tradycyjnej kultury polskiej, z drugiej wprowadzali w jej miejsce sowiecką.
Opowiada o tym Pana słynna książka "Czerwona msza", której trzecie wydanie
właśnie się ukazało. Jakie były jej początki?
- Dzieje pisania to właściwie materiał na osobną książkę. Pierwsza prezentacja
eseju, który stał się "Czerwoną mszą", odbyła się dokładnie 15 listopada 1974 r.
o godz. 18.00. Może bym nie pamiętał, ale przypomniał mi to donos TW "Jana",
który znalazłem w jednym z 11 tomów akt IPN, poświęconych mojej osobie i
Konfederacji Nowego Romantyzmu. Poetą "Jan" był kiepskim, ale jako donosiciel
plasuje się wśród mistrzów tego gatunku, bodaj najlepiej rozwiniętego w PRL. To
da się porównać tylko z lirycznym donosicielstwem "Marii Wolskiej", czyli
Barbary Kmicic i historiozoficznym kapownictwem "X-a", czyli Józefa Kurylaka.
Dzięki temu wiem, kiedy dokładnie czytałem wiersze o Powstaniu Warszawskim i o
Katyniu, o najeździe na Czechosłowację i śmierci Jana Palacha. No i kiedy miałem
jakieś nielegalne wystąpienia w szkołach czy klubach.

Dużo było tych donosicieli w Pana otoczeniu?
- Jak dotąd IPN rozszyfrował mi 16 pseudonimów, w ten sposób straciłem dwóch
przyjaciół, jedną romantyczną miłość, no i kilkunastu bliskich znajomych, bo
tylko bliscy znajomi donosili. Wcale się nie dziwię, że ludzie boją się akt IPN,
wolą żyć w kłamstwie. Dowiedzieć się, że przez całe życie towarzyszyli nam
donosiciele, "Wielki Brat cię widzi". Brrr!

Wówczas niemożliwy był dostęp do jakichkolwiek dokumentów dotyczących
partyzantki antysowieckiej czy tajnych współpracowników. Z jakich zatem źródeł
czerpał Pan informacje do swojej książki?
- Musiałem docierać do świadków, korzystałem z prasy komunistycznej – od
lwowskiego "Czerwonego Sztandaru" do organu KC PZPR "Polityka". Wynalazłem też
metodę "czytania w lustrze" – brałem różne wspomnienia ubeków: Wałachów,
Skwarków i z ich przechwałek, które to "bandy" rozbijali, rekonstruowałem obszar
działania i liczebność naszych partyzanckich oddziałów. To było potężniejsze niż
Powstanie Styczniowe – od Wileńszczyzny przez Lubelskie, Mazowsze aż po Bory
Tucholskie, a wiedzę o antysowieckim powstaniu można było wyczytać i z akt
sądowych, i nawet z wierszy Arnolda Słuckiego, Wiktora Woroszylskiego czy
Czesława Białowąsa. Tak więc nad książką pracowałem kilkanaście lat, w
międzyczasie musiałem robić inne rzeczy, dziesięć razy wyrzucano mnie z pracy.

Wprowadzając do historiografii pojęcie "powstanie antysowieckie",
przeciwstawia je Pan nie tylko rozpowszechnianej przez komunistów etykiecie
"walk z bandami", lecz także akceptowanemu przez część elit określeniu "wojna
domowa".
- W tej ostatniej sprawie kłóciłem się kiedyś nawet z profesorem Andrzejem
Paczkowskim. Powstanie antysowieckie to przecież odwrócone przeciw drugiemu
zaborcy powstanie antyniemieckie, poza tym struktura była podobna: walka
rozproszonych oddziałów. I najważniejsze: wojna domowa jest wtedy, gdy jakiś
naród się dzieli, są dwie armie, dwa ośrodki władzy. Tymczasem dla komunistów
władzą był Kreml, polską partyzantkę likwidowały oddziały sowieckie, przede
wszystkim rosyjskie, jak w 1863, ale i polsko-sowieckie. Zwycięska obrona
Kuryłówki przez Franciszka Przysiężniaka "Ojca Jana" była obroną przed NKWD,
zwycięska bitwa Mariana Bernaciaka "Orlika" w Lesie Stockim – bitwą zarówno z
rosyjskimi, jak i z polskimi sowieciarzami, ugrupowanie legendarnego Henryka
Flamego "Bartka", zwanego "Królem Podbeskidzia", zostało zlikwidowane przez
polskich i rosyjskich komunistów. Zachowało się świadectwo partyzanta, który
ocalał z rzezi – spał na strychu, większość oddziału na dole. Mordercy, którzy
najpierw zarżnęli wartowników, potem wyrzynali i rozstrzeliwali partyzantów,
wydawali komendy po rosyjsku.

Poezja żołnierzy-poetów, ucze-stników powstania antysowieckiego jest dziś
praktycznie nieznana. Jak ocenia Pan ich twórczość?
- Na uwagę zasługują tu Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz", tragiczny dowódca
pierwszej bitwy tego powstania – boju pod Surkontami, 21 sierpnia 1944 roku.
Śmierć w bitwie przerwała jego karierę wojskową i literacką. A był to jeden z
najlepszych sztabowców, to on był współtwórcą koncepcji akcji "Ostra Brama" i
nieźle zapowiadał się jako poeta. Mało kto wie, że przed wojną zamieszczał swoje
wiersze w pismach warszawskich, m.in. dedykowany matce poemat "Majowe
nabożeństwo". Wybitnym poetą z kręgu cichociemnych był Stefan Borsukiewicz,
który zginął w Anglii. Antykomunistyczne wiersze z zacięciem satyrycznym pisała
Wanda Pomianowska. Niektóre wiersze i pieśni powstawały wprost w lesie, w
partyzanckich oddziałach, do nich należy "Litania żołnierza NSZ" Witolda
Płaszkiewicza "Pulca" (Królowo Korony Polskiej z twarzą pociętą szablami) czy
jego "Modlitwa", także wiersz-nekrolog poświęcony Armii Krajowej Edmunda
Odorkiewicza. Niektóre wiersze nie prezentowały zbyt wysokiej próby literackiej,
ale emocjonalną, choćby wiersze pisane po kryjomu przez Zdzisława Brońskiego
"Uskoka". Ale i takie wiersze miały swoje znaczenie, gdy np. "Uskok" napisał
jakąś złośliwą fraszkę, to rozchodziła się, bo była prosta, łatwa do zrozumienia
dla żołnierzy i dla tych chłopów ze wsi, których oni bronili. Rymy
częstochowskie pracowały na to, że ludzie ją sobie powtarzali.

Czy z kolei twórczość poetów zaprzedanych w służbę socjalizmu nie pełniła w
sposób szczególny destrukcyjnej roli właśnie przez zdradę etosu poety, w którym
poczucie misji idzie w parze z wiernością prawdzie?
- Wypociny Leopolda Lewina o Stalinie za bardzo kulturze nie szkodziły. Ale ci
kiepscy z kolei zostawali donosicielami. Została jednak skompromitowana
społeczna rola pisarzy, zwłaszcza poetów. Po pierwsze, w polskiej kulturze
"wieszcz" był najwyższym autorytetem, nie tylko poeta – przypomnę, że chłopi,
nie chcąc chodzić do zaborczych sądów, chodzili ze swymi sprawami do Elizy
Orzeszkowej. Po drugie, poezja działa na emocje, manipuluje uczuciami,
wyobraźnią silniej niż jakiś wstępniak Kazimierza Koźniewskiego (TW "33") w
"Trybunie" czy felieton Daniela Passenta (TW "John", "Daniel") w "Polityce".
Jeśli taki Antoni Słonimski napisał ku czci prezydenta Bieruta, a Julian Tuwim
ku czci Jerzego Borejszy, jeśli Mieczysław Jastrun z Andrzejem Mandalianem
potępiali "bandy leśne", to – tłumaczyli sobie nawet nieufni czytelnicy – oni
mają rację, nie my. Przecież to poeci!

Napisał Pan w "Czerwonej mszy", że "walka trwa". Mimo że formacja poubecka
została pozbawiona poparcia Moskwy, to jednak wciąż istnieje, przepoczwarza się
i zwycięża. Dlaczego tak się dzieje?
- To się łączy, po pierwsze, ze zdradą elit, a po drugie, z selekcją tych elit.
Część pisarzy rzeczywiście poszła na służbę, od Juliana Tuwima po Artura
Międzyrzeckiego i Wisławę Szymborską. Ale część elit władze niejako mianowały,
zarówno zgrona mniej, jak i bardziej zdolnych. Bo zdolności nie były ważne,
liczyła się dyspozycyjność. Nie tylko Kapuściński był zdolny, ale jego koledzy
nie chcieli pisać donosów, nie mogli więc wyjechać za granicę. On wyjeżdżał – i
pisał donosy. To, że nie są otwierane akta IPN, bierze się stąd, że istnieje
grupa ludzi, która albo osobiście, albo rodzinnie, albo w związku z interesami
jest dalej związana ze starym układem. Określenie Jarosława Kaczyńskiego –
"układ", nie jest wymysłem. To działa. Bo układ to mafia, czyli właśnie układ
grupy interesów z władzą. Coś takiego powstało, czy też zostało odziedziczone, i
działa po lewej stronie. Większa część obecnej elity w Polsce była nominowana
jeszcze w PRL, stanowiła elitę dworaków, trubadurów władzy. Wszystko jedno, czy
wymienimy nazwisko Kazimierza Dejmka, czy Daniela Olbrychskiego, czy Kazimierza
Kutza. Ta elita jest nadal promowana przez władzę i przez samą siebie. Kodeks
rycerski w czasach stalinowskich został ośmieszony jako bohaterszczyzna i elita
się nim nie przejmuje. Kodeks rycerski został zastąpiony kodeksem dworskim.
Partie, które sprzeciwiają się staremu układowi, aby zachować własny kodeks
wartości rycerskich, chrześcijańskich, nie mogą postępować w myśl zasady:
wszystkie chwyty dozwolone. Dlatego partie prawicy stoją często na słabszych
pozycjach. Etyka jest trudniejsza, tak jak walka uczciwa jest trudniejsza od
nieuczciwej. Poza tym polityka jest sztuką – a gdzie oni mieli się tej sztuki
uczyć?

Żyjemy zatem wciąż w jakiejś rzeczywistości odwróconej. Na przykład w reakcji
na "Czerwoną mszę" ukazała się książka Anny Bikont i Joanny Szczęsnej "Lawina i
kamienie", wybielająca pisarzy zaprzedanych komunizmowi. Czy tak tworzy się tzw.
historię zastępczą?
- Tu została zastosowana ta sama metoda, co w czasach ubeckich: niszczy się
jeden system wartości, by wprowadzić inny – inną wizję historii, inne wzorce
wychowawcze, inne sacrum. Oczywiście historii w skali 1:1 odtworzyć się nie da,
trzeba by ją powtórzyć. Ale można np. stworzyć etyczny bądź nieetyczny model
przeszłości. Wariant narzucany przez UB, a propagowany przez poetów w rodzaju
Adama Ważyka czy prozaików w rodzaju Mariana i Kazimierza Brandysów czy Tadeusza
Konwickiego, ustawiał po stronie zła AK, NSZ, Powstanie Warszawskie, z
partyzantów walczących o Polskę robił bandytów mordujących Żydów itp. Podobne
wypowiedzi o "bandytach" można po latach znaleźć w wypowiedziach Jacka Kuronia
czy w "Gazecie Wyborczej". Tam można było przeczytać, że powstańcy warszawscy
wykańczali niedobitków z getta, że patriotyzm jest jak rasizm itp. W miejsce
prawdziwego, opartego na dokumentach modelu historii, wprowadza się wersję
zbliżoną do ubeckiej, bo rehabilitującą komunistycznych zdrajców z czasów II RP,
rehabilitującą "budowniczych Polski Ludowej", zwłaszcza pisarzy, rehabilitującą
ruch walterowski itd. Książka "Lawina i kamienie" też tworzy taką zafałszowaną
wizję, swego rodzaju matrix. Autorki atakują mnie i "Czerwoną mszę" przeważnie
za pomocą łgarstw, a potem biorą tych samych bohaterów, często nawet powtarzają
cytowane przeze mnie wiersze – tyle że wybielają ich autorów. Czasem zresztą nie
kłamią, a tylko cytują cudze kłamstwa. Po wprowadzeniu stanu wojennego zostałem
wyrzucony z radia, one cytują Juliana Kornhausera, jakobym "otrzymał władzę" i
jakieś lukratywne stanowiska w stanie wojennym. Ta sama metoda – coś zniszczyć,
opluć i zastąpić kłamstwem podawanym jako prawda. Cała "Lawina i kamienie"
napisana, jak twierdzą w dedykacji autorki, z inspiracji Michnika powstała po
to, żeby zastąpić prawdę jej ersatzem, zastąpić elity – ersatz-elitami.

Pewnym remedium na fałszowanie historii miał być IPN.
- Tak, ale ktoś, kto mówi prawdę, jest traktowany niczym goniec z dramatu
antycznego: jeśli przynosi złe wieści, to mówiąc w przenośni, rzuca się go na
pożarcie zwierzętom.

Potwierdza to histeria wokół publikacji Pawła Zyzaka czy Sławomira
Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka dotyczących Lecha Wałęsy.
- Tak zwana III RP oparta jest na kłamstwie założycielskim Okrągłego Stołu. W
rzeczywistości już wcześniej, w Magdalence co cwańsi pezetpeerowcy dogadali się
z mniej cwanymi przedstawicielami opozycji oraz z własnymi agentami i
postanowili tyle zmienić, by nic nie zmienić. Oczywiście, proces wymknął się im
spod kontroli, przewidzieli rząd z Jaruzelskim, Kiszczakiem, Florianem Siwickim,
Krzysztofem Skubiszewskim, nie przewidzieli rządu Jana Olszewskiego, likwidacji
baz i całego ZSRS, ale struktura, którą wtedy wymyślili, stoi. Dlatego
naiwnością jest sądzić, że dowiemy się pełnej prawdy o Wałęsie, że Jaruzelskiemu
czy Kiszczakowi spadnie choćby włos z głowy, że poznamy szczegóły rozmów Kuronia
z ubekami. Mówi się czasem o uwłaszczeniu nomenklatury, o transakcji "władza za
majątek". Myślę, że nastąpiło uwłaszczenie dwóch nomenklatur i że dlatego
skazane są na sojusz. Narodowi dano do zabawy świecidełka – koronę do orła,
rogatywki, a konkrety – banki, media, przemysł, nawet majątki popegieerowskie
mają oni. "Nowi Polacy". To też jest matrix. Wałęsa, który nigdy nie był
"Bolkiem", Mazowiecki, który nigdy nie pisywał haniebnych artykułów, a
Jaruzelski z Kiszczakiem to wręcz "ludzie honoru".

Czesław Miłosz we wstępie do "Zniewolonego umysłu" odmówił współczesnemu
człowiekowi "prawa do mierzenia przeszłości i przyszłości własną miarą". Nikt
nie ma prawa dokonywać ocen postępowania osób uwikłanych we współpracę z władzą
w Polsce po 1945 roku?
- Sprawa Miłosza obciążona jest pewnym osobistym podtekstem. On też był
uwikłany, on po prostu był w strukturach władzy komunistycznej, dzięki Jerzemu
Putramentowi dostał się do "ludowej" dyplomacji. Opisując ludzi zniewolonych:
Alfę – rzekomego moralistę, czyli po prostu Andrzejewskiego, Betę –
nieszczęśliwego kochanka – Borowskiego, Gammę – niewolnika dziejów – Putramenta,
czy Deltę, trubadura reżimu, czyli Gałczyńskiego, Miłosz opisywał tylko jeden
typ: dworaka. I on do czasu też był jednym z dworaków. Miłosz, ograniczając się
do tych typów, upowszechnia mit: wszyscy byli zniewoleni, wszyscy się
prostytuowali, nikt nie ma prawa sądzić. To nieprawda: sądzić mają prawo wszyscy
i coś takiego się wielu naszym opozycjonistom przytrafiało. Sugestia: "Nie sądź,
bo nie wiadomo, jak ty byś się wtedy zachował", jest tylko chytrą zmianą tematu,
zmianą przedmiotu osądu. Bo nie chodzi o to, jak by się zachował np. Urbankowski
- a jak się zachowywałem, świadczą m.in. akta IPN – tylko o to, jak zachowywał
się Andrzejewski, Putrament, który też zresztą był przez lata donosicielem, czy
sam Miłosz. Dokonując opisu zniewolonych umysłów, Miłosz pomija ważny fakt:
zniewolenie całego Narodu i rolę elity w tym zniewoleniu. Bo prócz dworaków,
prócz zabawnych trubadurów byli u nas fanatyczni ideolodzy w rodzaju Stanisława
Wygodzkiego czy Witolda Wirpszy, a piętro wyżej Adama Schaffa, byli literaccy
czekiści w rodzaju Ważyka z Woroszylskim, a przede wszystkim namiestnicy: Jerzy
Borejsza, Putrament. Gdzieś nad nimi unosił się pękaty, ale jadowity Jakub
Berman. Miłosz, nawet gdy wybrał wolność, wątek sowiecki pomijał. Może dlatego,
że mimo ucieczki z Polski związany był z lewicowymi elitami, a te bardzo
wierzyły w świetlany ustrój ZSRS. Haniebnym symbolem tej postawy był Jean P.
Sartre, który w korespondencji z Albertem Camusem tłumaczył, że nie wolno
upowszechniać prawdy o łagrach, bo ZSRS jest "nadzieją milionów" i po ujawnieniu
prawdy ludzie straciliby nadzieję. Taka sama obłuda, taki sam strach jak przed
ujawnieniem akt IPN. Strach i próżność. Bo naszych intelektualistów złości, że
tak się dali oszukiwać, że czasem byli śmieszni – bo w ich tajnych zebraniach
brali udział szpicle, tajne gazetki pomagali redagować esbecy, czasami
załatwiali papier, czasami pisali artykuły. Może dlatego właśnie wśród
najbardziej przeszpiclowanej organizacji, jaką były KOR i środowisko późniejszej
UD, jest taki strach przed lustracją. Podwójny strach: jedni boją się ujawnienia
ich roli, żeby znów się nie okazało, że Maleszek i Bonich było więcej, ale inni
po prostu boją się stracić dziewczynę i dwóch przyjaciół. Wolą kłamstwo. Matrix.
I to jest istota ustroju. Kłamstwo założycielskie plus lęk przed prawdą.

Czy po "reformie IPN" możliwe będzie jeszcze rozliczenie pisarzy i poetów
wysługujących się obcej władzy, piszących pieśni pochwalne dla Stalina?
- To stało się już bez IPN. "Czerwona msza" nie grzebie w życiorysach, nie
wydobywa tego, co ukryte, bo ci poeci byli dumni ze swoich stalinowskich
wierszy, Lewin obnosił się z poematami o Stalinie jak kura z jajkiem, chciał
nagród – i dostawał, za poemat o Dzierżyńskim też. Poeci byli jawnymi
współpracownikami SB. IPN pomoże ujawnić tajnych donosicieli, którzy często
niszczyli życie wybitnych twórców, współuczestniczyli w zabijaniu ich jako
twórców. Tak jak ujawnione zostały akta Ryszarda Kapuścińskiego, Marka
Piwowskiego, Henryka Grynberga, Daniela Passenta, Krzysztofa T. Toeplitza – te
akta są. Samych akt nie fałszowano. Część donosów zniszczono – ale prawie każdy
był wielokrotnie przepisywany, zniszczenie teczek pracy nie wystarczyło. Dlatego
ukazały się nowe "kwity" dotyczące Wałęsy i zapewne ukaże się wiele innych
dotyczących tzw. autorytetów. Więc prawda i sprawiedliwość gdzieś czeka.

Zbigniew Herbert swój sprzeciw wobec linii ideowej "Gazety Wyborczej"
przypłacił "karierą" pięknoducha o zaburzeniach psychicznych…
- Mówiłem, że następcy UB stosują podobne metody. To może szokuje, ale UB po
prostu zabijało, ich następcy uniemożliwiając pisanie i publikowanie,
ośmieszając jakiegoś twórcę, dokonują także morderstwa, tyle że duchowego. Ale
twórcę jako twórcę zabijają. On może wegetować jako księgowy czy ogrodnik, ale
jako twórca jest trupem! Tak w czasach stalinowskich wykańczano Wojciecha Bąka,
tak w czasach nam bliższych Herberta. Nagonka na poetę rozpętana w ostatnim
okresie jego życia nie przedłużyła mu życia także w sensie biologicznym. Po
śmierci pisarza z reguły następuje powolna śmierć wartości, które głosił, w tym
wypadku chodzi nie tylko o piękne wiersze poświęcone arcydziełom europejskiej
kultury, ale także o wiersze o Lwowie, o rycerski etos AK. Podobnie próbuje się
wykluczyć z kultury najlepszego z naszych eseistów Waldemara Łysiaka, usunięta
została Barbara Wachowicz, mistrzyni mowy polskiej! Żeby ona nie miała swojego
kącika w TVP, jakiegoś seminarium dla studentów! No ale za to ma prof. Jan
Miodek – ozdoba salonu i listy Wildsteina.

Kolejną ofiarą staje się Jarosław Rymkiewicz, który trafił do sądu za krytykę
publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczących krzyża na Krakowskim Przedmieściu i
nazwanie redaktorów tych publikacji "duchowymi spadkobiercami Komunistycznej
Partii Polski"…
- Przypadek Rymkiewicza jest pouczający z innego powodu. Pokazuje, jak
środowisko "Wyborczej" próbuje osaczać pisarzy. W przypadku Rymkiewicza pojawiła
się cenzura, bo nie udała się próba "przekupstwa". Poeta może nawet jej nie
zauważył. Rymkiewicz został laureatem Nike, przyjął 100 tysięcy, bo sądził, że
przyznało mu ją niezależne jury, że prof. Maria Janion i ksiądz Wacław Oszajca,
i pisarz Stefan Chwin, i intelektualista Kazimierz Kutz, i bodaj jeszcze Witold
Bereś to ludzie uczciwi, niezależni, którzy uznali, że mu się nagroda po prostu
należy. I oczywiście mu się należała – chociażby za znakomite eseje
przybliżające naszych romantyków. Ale Rymkiewicz nie doceniał tego, że za
nagrodą i za opiniami stoi "salon". A w tych kręgach nie wierzy się w wartości,
wierzy się w to, że wszystko jest na sprzedaż. I "salon" był bardzo zdziwiony,
że Rymkiewicz dostał nagrodę i nie zmienił poglądów, nie napisał poematu "O
dzielnym Michniku", który wyzwolił Wiedeń i nawodnił pustynię. No to, jeśli nie
chce być nasz, to nie będzie go wcale. I tu nie chodzi o wyrok. Chodzi o stres,
o chodzenie na rozprawy. To też skraca życie.

Katastrofa smoleńska pokazała, że Polska wciąż znajduje się w sowieckim
uścisku. Jaki stan elit intelektualnych przebija ze sposobu, w jaki katastrofa
była i jest opisywana?
- Myślę, że tutaj trzeba rozważyć dwie hipotezy. Z jednej strony jest lęk,
którego efektem jest manipulacja. Ekipy rządzące, które dorwały się do władzy
dzięki tamtej tragedii, z jednej strony czują się jakoś zobowiązane wobec
Kremla, jakimś faustowskim węzłem. Tego nigdy do końca nie powiedzą, będą ronić
łzy – ale będą to krokodyle łzy. Z drugiej strony, nasze "zastępcze elity" same
są trochę przestraszone, los czai się w ciemnych uliczkach i na słonecznych
szosach. Zresztą wielu tzw. zwykłych ludzi jest przekonanych, że mamy tu do
czynienia ze zbrodnią doskonałą. Na ogół znamy ofiary, znamy sposób
przeprowadzenia zbrodni – szukamy sprawcy. Tu sprawca wydaje się oczywisty, ale
sposób wydaje się przekraczać rozum. Ta zbrodnia ma w sobie coś niejasnego,
niewytłumaczalnego, to jest ten ogromny cień, który spoza tego samolotu
wychodzi. Druga hipoteza, trochę mniej prawdopodobna, też powinna być rozważona.
Może w grę wchodzi zbieg okoliczności, może Rosjanie chcieli tylko pokazać nam
nasze miejsce w szeregu i spowodować, żeby samolot wylądował w lesie, a potem
nasi politycy mieliby iść kilometry w błocie do lotniska, a potem tacy śmieszni
obłoceni – jeszcze do Katynia? No i mogli towarzysze przedobrzyć… Mogło w grę
wchodzić także – to jeszcze w ramach drugiej hipotezy – zmęczenie materiału,
samolot, zamiast reagować na komendy, zaczął się rozpadać. Nasza delegacja
leciała do Katynia latającą trumną! Dla mnie jednak najważniejsza i najbardziej
przerażająca jest postawa naszych elit. Zachowują się jak w PRL! Od razu winni
są Polacy, piloci, pijany generał, może sam prezydent, a ci, którzy mają
wątpliwości, to oszołomy, agenci diabła. A przecież samolot naprawdę znalazł się
tam, gdzie być nie powinien – prowadzony rosyjskimi komendami znalazł się poza
pasem, poza ścieżką, w strefie śmierci. I to jest pewnik, od którego należy
rozpoczynać rozumowanie.

Dziękuję za rozmowę.
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/trubadurzy-wladzy/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

16. Czy ktoś

wie, czy jest szansa na opublikowanie, ew. jak dotrzeć do dwóch zakazanych książek Piotra Skórzyńskiego:
- Człowiek nieuwikłany. Wspomnienia z PRL
- Wojna światów. Intelektualna historia „zimnej wojny”

avatar użytkownika Maryla

17. @kazef

trzeba szukać w antykwariatach, ksiązki zostały "aresztowane" i nowych wydań nie ma . książki Piotra Skórzyńskiego – „Wojna światów. Intelektualna historia zimnej wojny”(2011) oraz „Człowiek nieuwikłany. Wspomnienia z PRL.” (2012).

W sieci sa fragmenty, omówienia, slady po mulibookach.

http://www.konserwatyzm.pl/artykul/9868/piotr-skorzynski-czlowiek-nieuwi...

Piotr Skórzyński, Człowiek nieuwikłany-wspomnienia z PRL, Biblioteka "Glaukopisu", Warszawa 2012, ss. 155

Komu przeszkadza wspomnieniowa książka Piotra Skórzyńskiego?
http://www.bibula.com/?p=69210

Długi cień PRL-u
http://gpcodziennie.pl/18627-dlugi-cien-prl-u.html#.VWyNlkY3TRI

Piotr Skórzyński, „Wojna Światów, Intelektualna historia zimnej wojny”, Glaukopis, Kraków 2011 r., str. 432, cena: 46 zł
http://e-civitas.pl/wojna-swiatow/

https://www.facebook.com/Multibookpl/posts/10151687252468134
http://multibook.pl/pl/p/Piotr-Skorzynski-Wojna-Swiatow/1504

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Siedem lat bez Piotra Skórzyńskiego

Na poczatku lat 90.  Adam Michhnik powiedział do Piotra
Skórzyńskiego, gdy ten po krótkotrwałej pracy w Gazecie Wyborczej
zakomunikował, że odchodzi z redakcji:
"Nie istniejesz i nigdy nie bedziesz istniał".

Życzenie Michnika  nie zostało spełnione.
 
2 czerwca 2015 roku  w  Amicusie przy Kościele św.
Stanisława Kostki w Warszawie,  już po raz siódmy, zostały  wręczone
nagrody imienia Piotra Skórzyńskiego.
 
 
 
Nagroda o nazwie OPOKA nosi znamienne motto: NIEULĘKŁYM W DĄŻENIU DO PRAWDY. Kapituła nagrody w składzie: Joanna Waliszewska (wdowa po śp. Piotrze Skórzyńskim), Izabela Falzmann-Brodacka,  przedsiębiorca prywatny Radosław Kierełowicz vel Kieryłowicz (pomysłodawca i fundator Nagrody) oraz dziennikarz i pisarz Wojciech Piotr Kwiatek (sekretarz Kapituły) dbają od początku, by nagrody trafiały do ludzi godnych tej sentencji.
 
 
Piotr Skórzyński (1952-2008) - pisarz, publicysta, poeta, krytyk i eseista.
Działacz Solidarności Regionu Mazowsze, nadawca radia  Solidarność.
W stanie wojennym internowany w więzieniu w Białołęce.
Publikował m.in. w Tygodniku  Solidarność, Ładzie, Arcanach. Jest autorem książek:
Jeśli będziesz ptakiem  (1988) - powieści wydanej w podziemiu,  Na obraz i  podobieństwo.

Paradygmat materializmu  (2002),  Pejzaże pamięci  (2004),  Intelektualna historia „zimnej wojny” (2011).

 
 

Tegoroczni laureaci to:

 

1.  W kategorii OPOKA DUCHA

Profesor Andrzej Nowak - wybitny historyk

Dziękujemy
za mądrą refleksję nad dziejami Polski, dziękujemy za uczenie myślenia o
Polsce w czasie, gdy inni usiłują oduczyć Polaków od tego myślenia.
Dziękujemy za konsekwentne objaśnianie polskich racji historycznych i
obronę naszych racji współczesnych -  
powiedział Wojciech Piotr Kwiatek wręczając Laureatowi nagrodę



2.   W kategorii OPOKA SŁOWA

Leszek Długosz- poeta, kompozytor, publicysta

 

Dziękujemy
za piękne słowa do pięknej muzyki i za piękną muzykę do pięknych słów.
Dziękujemy za wytrwałe i nigdy nie porzucone łączenie postawy Artysty z
postawą Obywatela. Dziękujemy za odwagę odmowy możnym tego świata
uczestnictwa w ich kłamstwach –
tymi słowy zwrócił się Wojciech Kwiatek do drugiego Laureata

http://solidarni2010.pl/31148-siedem-lat-bez-piotra-skorzynskiego.html

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

19. pamiętamy

a Michnikowi,bratu stefana Michnika,sędziego stalinowskiego wieczna hańba
gratulacje dla tegorocznych laureatów :)
Dobrego Dnia,Wszystkim :)

gość z drogi