Boją się legendy i pamięci

W jednym z pierwszych wywiadów w lipcu 2010 r. nowy prezydent dla GW powiedział : „ krzyż z Krakowskiego Przedmieścia trzeba usunąć (…), krzyż postawiono w nastroju żałoby , lecz żałoba minęła i trzeba te sprawy uporządkować”… Ta wypowiedź Komorowskiego, który miał hasła wyborcze „ Zgoda buduje” i oświadczał że chce być prezydentem wszystkich Polaków wywołała lawinę goryczy narodu. Stało się jasne że te hasła to wyborczy chwyt a sam prezydent od początku podzielił Polaków. Obserwujemy jak miedzy ludźmi wzrasta mur niezrozumienia i niechęci. Mur bardzo szybko przeobraża się w typowe akty agresji . Rodzi się naga przemoc wobec ludzi starszych , których jedyną wina jest fakt iż gromadzą się codziennie pod krzyżem w miejscu gdzie czczono ofiary smoleńskiej katastrofy. Ludzie ci wspólnie modlili się, paląc znicze domagali się spełnienia jedynego postulatu upamiętnienia pomnikiem ofiar smoleńskiej tragedii.

Zaczyna się niewinnie od prowokacji podchmielonych wyrostków, wyzwisk pod adresem modlących się „moherów”, pojedynczych kopnięć i razów oraz profanacji krzyża i uczuć religijnych ( krzyż z puszek po piwie). Wreszcie do akcji wkraczają zwykli przestępcy i bojówkarze nawołując do eksterminacji obrońców krzyża – „Mohery na stos”. Przerażające sceny odbywają się w sierpniu kiedy to władze stolicy uznają modlitwę pod krzyżem za nielegalne zgromadzenie a zgadzają się na nocna imprezę „złotej młodzieży” Tarasa. Widok wystraszonych modlących się w skupieniu ludzi i ryczący tłum pijanych wyrostków rozrywających na strzępy pluszowego kaczora na długo pozostaje w pamięci każdego Polaka i przywołuje sceny z rzymskiego Koloseum jakie znamy z „Quo vadis”.
Najgorsze to, ze wszystkie te akty przemocy pokazują ewidentną niechęć do obrońców krzyża władz stolicy, straży miejskiej i policji powołanych przecież w celu ochrony zagrożonego bezpieczeństwa każdego obywatela. Funkcjonariusze tych służb nie reagują na te akty przemocy i agresji co tworzy atmosferę przyzwolenia na zakłócanie porządku i obrazę uczuć religijnych. Kompletnie bezradny jest Kościół, który nie zajmuje w tej sprawie zdecydowanego stanowiska. Hierarchowie kościelni piłatowym gestem umycia rąk dają dowód na bezradność i upadek autorytetu tej instytucji. Opuszczeni przez władze , przez Kościół obrońcy krzyża są pozostawieni na pastwę wściekłej agresji i pospolitego chamstwa, traktowani przez media prorządowe jako unikatowy okaz zoologiczny są sola w oku rządzącej elity. Są tez zaczątkiem rodzącej się legendy o Lechu Kaczyńskim . Legendy której nie da się już zniszczyć.
W nocy 10 na 11 marca 2011 r. Niezalezna.TV nagrała film jak straż miejska i służby oczyszczania stolicy zajmują się gaszeniem zniczy pozostawionych przez warszawiaków pod Pałacem Prezydenckim i wrzucają do worków na śmieci. Palące się jeszcze znicze ułożone w biało-czerwony krzyż, upamiętniające ofiary katastrofy Tu154 lądują w śmieciarce bo rzekomo rozlewający się wosk niszczy drogie płyty chodnikowe, bo mogą skaleczyć lub oparzyć przechodniów i rowerzystów. Taki sam los spotyka kwiaty , wieńce i fotografie pary prezydenckiej. Czyżby i one tez były niebezpieczne.
Zadziwiające jest to że te same znicze nie zagrażają nikomu gdy palą się na chodniku przed ambasadą Japonii , gdzie lud Warszawy czci ofiary katastrofalnego trzęsienia ziemi, czy wszędzie tam gdzie naród polski co roku czci rocznice odejścia do domu swego Pana Jana Pawła II. Znicze, kwiaty i fotografie pary prezydenckiej oraz ofiar katastrofy są niebezpieczne właśnie tylko na Krakowskim Przedmieściu i zagrażają dlatego że pamięć o Lechu Kaczyńskim który zginął w symbolicznym miejscu i czasie urasta do rangi legendy i duchowego przywódcy narodu polskiego.
Tej legendy boja się obecne elity władzy. Ta legenda rośnie także dzięki działaniem tej władzy. Tak bardzo boli działaczy PO i elitę władzy, ze ten znienawidzony przez nich „kurdupel”, „śmieszny prezydent” staje się symbolem i legendą dla Narodu Polskiego który otworzył oczy. Ten strach i niechęć do czczenia pamięci zmarłego prezydenta jest tak nachalna że sam z siebie wywołuje protest i potęguje wzrost legendy.
Ten paniczny strach Platformy i jej obozu przed wzmacnianiem legendy Lecha Kaczyńskiego jest zrozumiały bo mit jest niekorzystny dla banalnej polityki obecnych przywódców Polski . Czytając słowa i przemówienia Prezydenta Kaczyńskiego powstaje prawdziwy i odkłamany wizerunek wielkiego męża stanu , wielkiego Prezydenta i wielkiego Polaka. Platforma próbuje jak może zgasić pamięć i obalić legendę. W Polsce nigdy przeszłości nie udało to się. I tym razem się nie uda . Ci co podejmują decyzje by usunąć krzyż, by nie wywieszać flag z kirem w rocznice tragedii, by gasić znicze, by nie emitować filmów o katastrofie , by blokować budowanie pomników działają przeciw sobie.
Platforma sama jak kiedyś komuna sama kreuje swoich przeciwników, sam przyczynia się do tego że rośnie grono ludzi niechętnych i wrogich. Zgaszono kilkadziesiąt zniczy. Ta akcja wywołała w narodzie polskim ból i wściekłość oraz pobudziła ludzi do działania . Setki ludzi w Internecie zareagowało . Oburzone głosy wydali z siebie ci którzy do tej pory byli przeciwni i krytykowali tego typu upamiętnianie ofiar katastrofy . Mity w Polsce tworzyły się bardzo szybko, tym bardziej gdy były siłą blokowanie , niszczone i ośmieszane. Pamięć i legendy o Powstaniu Warszawskim , o Żołnierzach Wyklętych, o Janku Wiśniewskim, o ks. Popiełuszce , o Katyniu przetrwały lata stalinizmu i komunizmu . Tak samo pamięć o katastrofie smoleńskiej i Lechu Kaczyńskim urośnie wbrew działaniom Platformy i przetrwa jej czas władzy . Naród Polski i legenda zmiecie ją ze sceny naszego życia a historia ich surowo osądzi .

(Na podstawie tekstów z Uważam Rze inaczej pisane Nr 7 z 21-27 marca 2011 r.)