Kołobrzeg - niezapomniana rocznica polskiego Zwycięstwa

avatar użytkownika witas

18 marca 1945 żołnierze 1.armii Wojska Polskiego po niemal 2 tygodniach ciężkich, ulicznych i oblężniczych walk zdobyli twierdzę Kolberg – Kołobrzeg. Na świeżo zajętej plaży nastąpiła uroczystość Zaślubin Polski z morzem – 17.03 w Mrzeżynie (sympatycznym kąpielisku i porcie rybackim przy ujściu rzeki Regi na wschód od Kołobrzegu, położonym w sosnowym borze) oraz 18.03 w samym mieście. Dokonał jej kapral Franciszek Niewidziajło, weteran wojny o granice 1919-20, pochodzący spod słynnego z „Ogniem i mieczem” Zbaraża, który po zajęciu tych polskich do wojny terenów przez Sowietów został powołany do Wojska Polskiego. Uroczystość była niewątpliwie inspirowana kultywowanymi w II RP Zaślubinami Polski z morzem generała Józefa Hallera 10 lutego 1920 r. W PRL tymi jedynie słusznymi „robotniczo-chłopskimi” zaślubinami próbowano zakryć tamte burżuazyjno-obszarnicze pierwsze, choć niezbyt konsekwentnie – np. jedna z głównych ulic Gdyni nazywała się zawsze

ulicą 10 lutego

. Być może również i dlatego, że ich głównych bohater – generał Haller był antagonistą „dyżurnego faszysty II RP” – Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Ja to w socrealu bywa, w dodatku takim „niedojdowym” i stale wypaczanym jak polski, rzeczywistość była bardziej tragikomiczna niż mógłby to przewidzieć taki geniusz jak Orwell lub Mrożek – prawdziwy przedwojenny faszysta, zaciekły antysemita i bojówkarz, w czasie wojny mordujący ukrywających się przed Holocaustem Żydów Bolesław Piasecki był jednym z głównych utrwalaczy i budowniczych Polski, za przeproszeniem, Ludowej. Dwukrotnie otrzymywał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, był 4 razy „mianowany” posłem na Sejm PRL i raz – Członkiem Rady Państwa (naczelny organ, fasadowy, jak i całe państwo). W 1968 r. zgodnie z swoją przedwojenną tradycją poparł antyżydowską nagonkę prowadzoną przez byłego AL-owca Moczara, a wojsku polskim przez generała Jaruzelskiego (niezwiązanego w ogóle z masakrą na Wybrzeżu w 1970 r. zdaniem twórców filmu "Czarny Czwartek - Janek Wiśniewski padł")
      Powracając nad Bałtyk w 1945 -
Była to jedyna na froncie wschodnim samodzielna operacja wojsk polskich, w której to oddziały Armii Czerwonej pod polskim dowództwem wspomagały Polaków, a nie odwrotnie. Chociaż większość z dowództwa tego Wojska Polskiego to byli „Polacy mianowani”, tzw. POP-i [= Pełni Obowiązki Polaka], a jego dowódca nazywał się symptomatycznie Popławski, to wszyscy jego podoficerowie i żołnierze byli Polakami (i część oficerów też). I nosili polskie mundury, pod polską komendą. Dlatego to zwycięstwo Polskiego Żołnierza jest i powinno być pamiętane jako jedno z wielu chlubnych czynów polskiego oręża.
    Po 45 latach PRL-owskiego zakłamywania i zamilczania roli i bohaterstwa żołnierzy Armii Krajowej, wahadło psychologicznego przeżywania historii popchnęło nas do lekceważenia, zapominania wysiłku i ofiary Polaków, których ślepy los rzucił w szeregi sprzymierzonej, a ściślej – zależnej od Sowietów – 1-szej i 2-giej armii WP, nierzadko również byłych żołnierz Września i AK.
Ta katarzis mija - w zeszłym roku bardzo uroczyście obchodzono 65. rocznicę wyzwolenia Kołobrzegu, m.in. wielką inscenizacją historyczną ( Waldemarowi Kuczyńskiemu by się nie spodobało, a może? Biedny, nieprzewidywalny człowiek. Krzywdę jemu i rodzinie robią zapraszający go do studia jajcarze-dziennikarze)
 
Inscenizacja z zeszłego roku, nawet Panzerschrecka (m.in. broń Powstańców na Mokotowie) udanie użyto:
 
Inscenizacja historyczna z PRL (nie wszystko stamtąd było przecież złe) z filmu „Jarzębina czerwona” – ciekawa dyskusja anglojęzyczna pod fragmentem na youtube:
 
W tym roku skromniej, ale również godnie:
                 
 
 
 
Niedawno byłem w niedzielny poranek na jednym z najbliższych mi miejsc historycznych w Warszawie – w okolicach Wilanowskiej – ostatniej reduty baonu „Zośka” w Powstaniu i rzuconym mu na ratunek i na śmierć w typowej sowieckiej pokazusze, kresowych żołnierzy 3.dywizji 1.armii. Niedaleko jest pomnik sapera i płyta z nazwiskami saperów LWP, którzy polegli przy wyzwoleniu i rozminowywaniu Polski. Modlił się przy niej dłuższy czas starszy pan. Odczekawszy, aż przeżegnał się i odszedł, zaczepiłem go, zapytałem. Czy ktoś bliski nie jest tu wymieniony? Okazało się, że aż dwóch rodzonych braci jest na tej płycie uwiecznionych. On, również żołnierz 1.armii, przeżył. Typowo polski los. Oczywiście zapomnieniem w III RP poświęcenia swoich towarzyszy broni, poległych braci i swojego zachwycony nie był. Ale ufał, że nowy prezydent RP będzie prowadził wyważoną politykę pamięci historycznej.
    Czy aby nie zawiedzie się? Dziś na stronie prezydent.pl ani wzmianki o tej rocznicy, lub udziale prezydenta, bądź jego wysłanników na jej obchodach. Jego Nowak  udziela się w Gdańsku, na uniwerku. Dziś poświęciłem się specjalnie i wysłuchałem uważnie Nałęcza („najdurniejszego z profesorów” wg Lecha Wałęsy – jak rzadko zgadzam się z tym doktorem honoris causa kilku uczelni) w wywiadzie w radiowej „Trójce”. Ów profesor historii, z lewicy pochodzący doradca Prezydenta Polski ani słowem nie wspomniał o dzisiejszej chwalebnej rocznicy męstwa i zwycięstwa Polskiego Żołnierza. Kolejny jego obciach. Mnie osobiście jego kolejny, i przecież nie ostatni obciach, ani ziębi, ani ogrzewa, ale żal weteranów. Może konkurencja polityczna PO ( nie myślę o skryminalizowanej LSD) powinna o nich przypomnieć ?
    Jako dziecko PRL oglądałem latem fu Dziadków festiwal w Kołobrzegu i najbardziej z niego pamiętam właśnie tą pieśń:
 
 
P.S. Na północnych ziemiach odzyskanych, na których miałem okazję mieszkać, w PRL na temat szturmu Kołobrzegu przekazywano z ust do ust legendę, że oddziały Armii Czerwonej z marszu weszły do Kołobrzegu jak w masło, aż zajęły wielkie składy spirytusu (czy też wielką gorzelnię). Tam zatrzymały się „dłuższą chwilkę”, którą Niemcy wykorzystali na skuteczny i krwawy kontratak, który doprowadził do wyrzucenia krasnoarmistów z miasta i wydatnego zmniejszenia ich siły szturmowej. Dlatego dowództwo radzieckie poleciło polskiej 1.armii na zdobycie ufortyfikowanego i fanatycznie bronionego miasta.
Czy to legenda?
Czy zadanie dla polskiego wojska zdobycia Kolberga miało na celu zatrzymanie go z dala od Gdańska i Gdyni?

6 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Jednakowoz

trzeba przyznac, ze Niemcy zdolali sie wycofac niezuwazenie pod oslona nocy i odplynac.

avatar użytkownika Maryla

2. Komorowski wybiera sie na inną wojnę

podkręca wąsa i chce lecieć na drzwiach od stodoły do Libii. Nałęcz? On jest specjalistą od II RP - w dyskredytacji sanacji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

3. (Brak tytułu)

avatar użytkownika Tymczasowy

4. (Brak tytułu)

avatar użytkownika witas

5. < Tymczasowy

No nie wszyscy. Podobno 8 000 jeńców wzięto w Kolberg. A jak mieli przewagę na morzu (no bo mieli na Bałtyku prawie do końca wojny), to umieli ją wykorzystać. Jak to Niemcy.
A dlaczego mieli? Bo rewolucjami antyrosyjskimi, szczególnie październikową i potem w miarę sumiennym wykonaniem Traktatu Brzeskiego (pkt. 6 - likwidacja Floty Rosyjskiej) nastąpiła (samo)zagłada floty i Kriegsmarine nie miała na Ostsee [= niem. nazwa Bałtyku] przeciwnika.

Youtubki oglądałem wcześniej ze strony, którą linkowałem.
Lepiej obejrzeć "Jarzębinę czerwoną".

Pozdrawiam

Witek
avatar użytkownika witas

6. > Maryla

Dobrze by było, gdyby Komorowski wybierał się do Libii. Wraz z kilkoma pilotami, niech się trochę poduczą, od lepszych, w warunkach bojowych.

Nałęcz - to "najgłupszy z profesorów", imbecyl imho. Klown. Duracziok. Głupszego sobie ciężko wyobrazić.
Ale o J.Piłsudskim tak źle, przynajmniej ostatnio, od kiedy "można", nie pisał...
Ciekawe co wcześniej pisał?

Witek