Przekleństwo Mistrza lub Małgorzaty

avatar użytkownika witas

10 marca 1940 roku umarł największy, moim zdaniem, pisarz dwudziestego, a może i wszech wieków - Michaił A. Bułhakow. Unieśmiertelnił się „najwspanialszą powieścią świata” o Mistrzu i Małgorzacie, choć już wcześniej miejsce w światowej literaturze zapewnił sobie powieścią „Biała gwardia”(1924), która zdaniem niektórych literackich krytyków jest napisana jeszcze wspanialszym stylem niż ta ostatnia, najbardziej znana i najdłużej pisana (przeredagowywana) jego powieść. Nie mnie to oceniać, w obydwu pozycjach czuje się ten sam pisarski geniusz, wspaniałą narrację, opisy uczuć i niezapomniane dialogi, powiedzenia. Oraz to samo ciepło prawości i szlachetności bijące zarówno od głównych bohaterów, jak i od ogrzewających ich - pieca w domu Turbinów („O dziewiątej nie sposób było dotknąć kafli Saardamu”) i kominka w suterynie Mistrza (tego, który nie zdołał spalić rzuconej doń powieści, bo przecież Rękopisy nie płoną”…).

     Ale ja nie o niezrównanej twórczości Michaiła Bułhakowa chciałbym dziś napisać. 3 lata temu, po napisaniu na salonie24 reklamowego anonsu (a przy okazji - miłosnego wyznania) o mającym być nadawanym przez TVP (w prawie normalnych godzinach wieczornych) serialu rosyjskim „Mistrz i Małgorzata” postanowiłem podzielić się swoimi wrażeniami dotyczącymi tej ekranizacji. Pamiętam - spisałem je na brudno, pędząc po niemieckiej Autobahnie z prędkością 120km/h. Musiałem, będąc świeżo pod wrażeniem po obejrzeniu kolejnego odcinka. 3 lata walał się ten skrawek papieru między autem, a domem, aż przyszedł dzień 10 marca 2011, aby jego treść przelać przez klawiaturę na ekran. Oczywiście potrzebny był do tego mocny impuls i on trafił do mych rąk kilka dni temu dzięki I. w postaci artykułu z plotkarskiej gazety bogato ilustrowanej „Tajemnice gwiazd” [= „Тайны звезд”] pt. „Jego także dosięgło przekleństwo z „Mistrza i Małgorzaty” [= „Филиппенко - Его тоже настигло проклятие "Мастера и Маргариты"]
Ale o artykule zaraz, najpierw moja grafomania autostradowa sprzed 3 lat:
 „Im lepsza książka, tym zazwyczaj wychodzi gorszy film na niej oparty”
Tą maksymę mojej ś.p. Babci przypominam sobie zawsze oglądając ekranizację literackich perełek takich jak „Lalka” (zwłaszcza serial), „Potop”, „Faraon”, „Quo vadis” (oprócz ostatniej polskiej produkcji, chociaż w porównaniu z wyśmienitą książką – tylko przyzwoicie). Z tego krótkie spisu wysuwa się płytki wniosek, że jedna szpetna aktorka przyczyniła się do zawalenia dwóch ekranizacji arcydzieł polskiej prozy. Oczywiście nie największy problem w jej zgryzie, jednak już „Ogniem i mieczem” i „Pana Wołodyjowskiego” o wiele przyjemniej mi (i np. mojej Babci) oglądało się. Może ktoś się jeszcze na ten temat wypowie?
I odwrotnie, czasem niezbyt dobra książka, cegła prawdziwa staje się na ekranie pasjonującym tematem (np. „Popiół i diament”, „Lotna”, „Rambo – Pierwsza krew” *)
[* - Pisząc na brudno z głowy dałem jako zły przykład powieść Davida Morella, myląc ją z jakąś inną o wietnamskiej wojnie. „Pierwsza krew” jest warta przeczytania! Zwracam honor.]
Dzieje się pewnie i z tego powodu, że po wysokich doznaniach estetycznych czy emocjonalnych machinalnie oczekuje się podobnych przed ekranem. I często następujące rozczarowanie, zwłaszcza, że akcja, reakcja, rozwinięcie i zakończenie jest już przeważnie znane i pamiętane.
     Dlatego z dość dużą obawą oczekiwałem pierwszego mojego kontaktu z ekranizacją ulubionej, ubóstwianej wprost powieści Mistrza Michaiła. Mimo, że mogłem ją wcześniej obejrzeć na DVD, nie chciałem tego i gdyby nie emisja przez TVP1 o „ludzkiej porze”, jeszcze długo bym do niej nie dotarł, a może i nigdy… A szkoda, wiele bym stracił.
     Jak słusznie napisał parę tygodni temu w komentarzy pod moją anonsującą serial (ryzykowną) notką Indis obraz jest fantastyczny, aktorzy świetnie dobrani (np. Berlioz, Bezdomny, Lichodiejew, w roli Jeszui Hanocri i użyczający głosu Mistrzowi mój ulubiony aktor rosyjski Siergiej Biezrukow, Małgorzata – specyficzna, ale wspaniała Anna Kowalczuk). W roli Wolanda wyobrażałem sobie bardziej inteligenta w rodzaju Andrzeja Łapickiego, przystojnego, arcyinteligentnego podstarzałego jegomościa, ale aktor Oleg Basilaszwili powoli zdobył moje wielkie uznanie za tą rolę. Pewnie jest on bliższym wyobrażeniem bułchakowskiego, gruzińskiego Księcia Zła, niż europejski diabeł ala J.W. Goethe. W dodatku jego gruzińskie pochodzenie i twarda wymowa… Super!
    Kostiumy bardzo wierne epoce (aż to „zeszmacenie” dosłownie razi w oczy, ale taka była realność Sowieckogo Sojuza lat 30-tych ( i nie tylko lat 30-tych – pisał o tym Stanisław Cat-Mackiewicz w cyklu reportaży z podróży po ZSRR w 1931 r. pod zbiorowym tytułem pt. „Myśl w obcęgach” :
„Na zakończenie opowiem jak wygląda ulica sowiecka. Wzdłuż domu kolejki, kolejki i kolejki bez końca, i to do wszystkiego. Potem reszta trotuaru zajęta zbitym, skondensowanym ludzkim tłumem. Te odrapana, zmiętoszone, po nędzarsku ubrane tłumy koło odrapanych, niechlujnych domów. Co pewien czas fetor nieludzki. To restauracja. Gdy przyjechałem do Baranowicz (miasteczko do 1939 w pobliżu granicy polsko-sowieckiej – przyp. W.), wydawało mi się jakbym przyjechał do Biarritz. Właśnie takie wrażenie zrobiło na mnie to miasteczko, którego nigdy nie znosiłem. Wydawało mi się eleganckie”.
I nawiązanie do jednej z głównych osób powieści - poety Bezdomnego:
„Skupiają one grafomanów z fabryk i spod stodół, iszących na tematy rewolucyjne. Nic nie może być dziwnego w kraju, w którym Demjan Biedny, ponieważ jest robotnikiem, może być uważany za poetę.”
   Nastrój terroru i paraliżującego strachu przed organami policji politycznej OGPU/NKVD bardziej pokazany i wyczuwalny niż w powieści (ze zrozumiałych przyczyn).
   Muzyka – genialna! Mistyczna, niepokojąca, bogata, doskonale dobrana do klimatu różnorodnych scen. I dodany przez reżysera marsz żałobny Chopina przy okazji pogrzebu bezgłowego Berlioza (pierwowzór to autentyczny sowdepski „poputczik” zwalczający na zamówienie władz twórczość M.Bułhakowa) – arcygenialne spotkanie kilku geniuszy – muzycznego, literackiego i chyba na to zasługuje Władimir Bortko – filmowego.
        Chopin od T= 6:33
      
 
Nie byłbym sobą, gdybym nie ponarzekał – jeden duży minus za „spieprzenie” sceny zbliżania się wydłużającej się ręki Helii w stronę twarzy przerażonego dyrektora Rimskiego ("Chwała kogutowi!"), tak wspaniale wspomnianej i opisanej przez Antoniego Macierewicza w książce-wywiadzie „Lewy czerwcowy” (pod red. Jacek Kurski i Piotr Semka – pozdrawiam kolegów!) i pół minusa za pominięcie Abadonny, jego globusa i okularów. Może globus był zresztą jego szefa, istotne, że pominięto go w filmie, a szkoda.
Osobiście rozczarowało mnie, że pominięto jedyny polski epizodzik w powieści, taki ja łasy na każdą wzmiankę o Polsce, czyli polonika. Tak już mam…
Moja ocena serialu = 8.8 (w skali do 10). Tylko jeden serial oceniłem wyżej…
Tym co nie oglądali jeszcze, zalecam kupno go na DVD lub internet, np. youtube, ale nie tylko. „Krew – wielka rzecz”.
    Teraz, jak ktoś przebrnął przez wyżej napisane, dochodzimy do meritum tematu. Otóż mało kto wie, że w Rosji próbowano „Mistrza i Małgorzatę” nakręcić wielokrotnie. Podobno 5 [słownie: pięć razy]. Dopiero reżyserowi Jurijowi Kara to się udało w 1994 r., ale na skutek sporów o prawa autorskie ze spadkobiercami ostatniej żony – Heleny Szyłowskiej (z domu Nuerenberg) i można śmiało powiedzieć – i natchnienia, i anioła stróża pisarza, został on „aresztowany” i dopiero w tym roku, po 17 latach (sic!)  dopuszczony do rozpowszechniania.
Dlatego zakończenie i sukces omawianego wyżej serialu został przyjęty jako zakończenie swoistej klątwy, która jakoby ciążyła nad tym materiałem.
   Sukces filmowy – bez wątpienia. Ale rozpoczęły się pozafilmowe, o wiele ważniejsze problemy ludzi związanych z tą ekranizacją: Walentyn Gaft grający w filmie szefa organów NKVD i żydowskiego kapłana Kajfasza stracił 29-letnią córkę -  powiesiła się. Taki sam los spotkał Walerego Zołotuchina (Nikanor Iwanowicz Bosy) – powiesił się jego 27-letni syn. Ostatnią swoją rolę zagrał serialowy Piłat z Pontu Kiriłł Ławrow [= Кири́лл Ю́рьевич Лавро́в] – w pół roku po premierze trafił do szpitala, gdzie umarł na raka. Wspaniały filmowy Korowiow Aleksander Abdułow [= Алекса́ндр Гаврии́лович Абду́лов] zagrał w jeszcze paru ciekawych filmach (m.in. „Park okresu radzieckiego” i „Anna Karenina”) po czym umarł w 2009 r. W 5 lat po zagraniu poety Bezdomnego umarł 38-letni Władysław Gałkin [=Владисла́в Галкин]. Aleksander Adabaszjan (wspomniany wyżej bezgłowy Berlioz) mało co nie umarł w szpitalu od defektu aorty. Andrzej Tołubiejew [= Андрей Толубеев] (Alojzy Mogarycz – donosiciel) umarł w 2008 na raka żołądka. Krytyk Łatuński czyli Aleksander Landgraf umarł w rok po premierze. Również nie żyją aktorzy Czaban (śledczy NKVD) i Merkuriow.
   W wystawianym w moskiewskich teatrach grał Mistrza Wiktor Abiłow [= Виктор Авилов]. W 2004 r. umarł na raka. Wkrótce umarła również na nowotwór grająca Małgorzatę piękna Anna Samochina [= Анна Самохина] mająca zaledwie 47 lat…
    Dlatego nie dziwmy się przerażeniu serialowego Azazello – Aleksandrowi Filippienko [= Александр Георгиевич Филиппенко], który 17 lat temu zagrał w poprzedniej, zakazanej do 2011 roku wersji „MiM” z 1994 Jurija Kary innego sługę Wolanda – Korowiowa, gdy niedawno jego serce przeszył paraliżujący ból!
Natychmiast trafił do szpitala, niezwłocznie przeprowadzono operację serca ratującą aktora życie. Ale aktor dalej obawia się o swoje życie, lekarze zabronili mu jakichkolwiek wysiłków, leży w szpitalu, dostanie 3-cią klasę inwalidzką.
    Trochę tych wypadków za dużo jak na zwyczajny zbieg okoliczności. Zwłaszcza, że nie kręciła serialu ekipa z Domu Emerytowanego Aktora. Wcześniej wielokrotne bezowocne próby nakręcenia go w Rosji, czy wystawienia opery w ZSRR (w 1972 r. według pomysłu Sergieja Słonimskiego).
Dziwne jednak, że obie polskie adaptacje (z 1972 Wajdy „Piłat i inni” i z 1989 r. Macieja Wojtyszki) nie skutkowały za sobą żadnych tragicznych wydarzeń z ekipą aktorską, ani z samym filmem.
Czy nieszczęścia rosyjskich wykonawców są związane z przekleństwem autora lub prawie współautorki, redaktorki, natchnienia, pierwowzoru Małgorzaty – żony pisarza – Heleny Siergiejewny Bułhakowej? Jeśli tak, to za co? Przecież jest już wolna, demokratyczna Rosja, gdzie nie gnębi się pisarzy za ich poglądy polityczne lub pisane treści. Nie ogranicza się propagandy religijnej i okołoreligijnej, nie ma cenzury… TO O CO TU CHODZI? Siła nieczysta? Ale dlaczego ?
 
Muzyka – genialna! Mistyczna, niepokojąca, bogata, doskonale dobrana do klimatu różnorakich scen. Polecam odsłuchanie wszystkich części soundtracka
         
                  

26 komentarzy

avatar użytkownika barbarawitkowska

1. Muzyka

rzeczywiście genialna.

avatar użytkownika spiskowy

2. To jest zupelnie najslabsze ogniwo

Wspaniały filmowy Korowiow Aleksander Abdułow [= Алекса́ндр Гаврии́лович Абду́лов] zagrał w jeszcze paru ciekawych filmach (m.in. „Park okresu radzieckiego” i „Anna Karenina”) po czym umarł w 2009 r.
***
jaki to ma miec zwiazek z tym ze w 94 zagral w filmie?
W koncu wszyscy poumieraja.
Taka kolej rzeczy.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Moze i racja

w tamtej strefie geograficznej, ktora nie jest w zadnym wypadku polska. A nawet i na tamtym obszarze geograficznym bym polemizowal. Ja zglaszam na liste HITOW Wienie Jerofierjewa z " "Moskwa-Pietuszki".

avatar użytkownika Tamka

4. @autor

Ja rowniez z niecierpliwoscia oczekiwalam tego serialu, pamietam to badzo dobrze (to juz tyle lat minelo? Matko!).
Obejrzalam calosc w tv (pora emisji stanoczo zbyt pozna, ale to widac taki utrzymujacy sie od lat trynd tv). Nie bylam zawiedziona, ale zachwycona tez nie.
Wciaz i niezmiennie jestem pod wrazeniem polskiego serialu Macieja Wojtyszki i pewnie juz nic tego nie zmieni, nawet inne, nowe wersje. Ksiazka oczywiscie wspaniala, choc czytalam ja wiele lat temu (pewnie warto byloby ja sobie odswiezyc). Pozdr. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika wladysl

5. witas

A co pisze na temat "Mistrza..." Gazeta Wyborcza, może Pan wie?
Mam prawo zapytać, bo jakby ze sto linijek napisała to zaraz sięgnę po Mistrza...
Z góry dziękuję.

[Zły jestem na siebie. Tyle lat leży na półce i dopiero p. witas. Hmm.]

avatar użytkownika witas

6. > wladysl

Co pisze na temat "Mistrza" "GW" nie wiem.
Pamiętam, że 2-3 lata temu wypuściła tą książkę w ramach swojej serii (ładne, kieszonkowe wydanie).
I pamiętam, że jakieś 10 lat temu w weekendowym kulturalnym wydaniu był obszerny wielostronicowy artykuł poświęcony "aniołowi stróżowi" Bułhakowa, czyli jego ostatniej żonie Helenie [= Jelenie].
Była tam pokazana logicznie myśl, że dla dobra Mistrza przystąpiła czynnie ona "na drugą stronę mocy" i współpracowała z organami. Stąd ten motyw w powieści, że dla dobra ukochanego Małgorzata gotowa jest na wszystko, łącznie ze służbą Szatanowi.
Przeczytał bym jeszcze raz ten artykuł...

Ja książkę tą czytałem z 6 razy (+ kilka razy serial oglądałem) i wielokrotnie fragmentami.
Jeśli ma Pan przed sobą wolny weekend - radzę zacząć w piątek, a nie zapomni Pan tego weekendu długo...

Miłej lektury!

Witek
avatar użytkownika witas

7. > Tamka

Taaak, 3 lata. Czas przyspiesza. Starość :)

Polski serial Macieja Wojtyszki z 1989 r. jakiś rok temu leciał około północy na TVP KULTURA.

Piłat (śp. Zapasiewicz) bardziej mi się podobał niż rosyjski śp. Kiriłł Ławrow, chociaż nawet teraz go słuchając z youtube, mam doń szacunek.

Ale już np. rosyjski Joszua o wiele lepszy od polskiego. Biezrukow przecież!
O Wolandzie już pisałem.
Margarita - polska (Anna Dymna) i rosyjska podobnie dobre - z klasą.

Jednak całość, imho, rosyjska bije na głowę każdą inną.
Choć Wajdy "Piłat i inni" też jest wielkie.
Wszystko mój prywatny pkt.widzenia

Pozdrawiam

Witek
avatar użytkownika witas

8. > "Moze i racja w tamtej

> "Moze i racja
w tamtej strefie geograficznej, ktora nie jest w zadnym wypadku polska. A nawet i na tamtym obszarze geograficznym bym polemizowal"

- Nie rozumiem o co chodzi?

"Moskwa-Pietuszki" oczywiście klasyka.

Witek
avatar użytkownika witas

9. > "jaki to ma miec zwiazek z

> "jaki to ma miec zwiazek z tym ze w 94 zagral w filmie?"

- W 2005 r.
Oprócz niego zmarło jeszcze prawie 10 osób związanych z tym filmem.
Po 5 latach i jak napisałem - nie była to ekipa z Domu Emerytowanego Aktora ani z oddziału chorych na raka. Dziwne, cholernie dziwne. Ale sensu nie rozumiem.

Witek
avatar użytkownika witas

10. > barbarawitkowska

Genialna.

"Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, messir" (cytat z "MiM")
Chociaż do Pani należało by zakończyć "mia donna" (również cytat z "MiM' - W. zwracał się tak do M.)

Pozdrawiam

Witek
avatar użytkownika spiskowy

11. @ witas

To przepraszam. Myslalem, ze w 94.

Wracajac zas do ksiazki czytalem dwukrotnie.
Za drugim razem, zeby przezyc to samo co za pierwszym i niestety sie nie udalo.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika barbarawitkowska

12. Wladysl

Może Pan sobie odpuścić lekturę (wg mnie), wiem , że mnie zakrzyczą. Z najnowszej klasyki rosyjskiej naprawdę warto czytać Ulicką. Wszystko.

avatar użytkownika witas

13. Pani Barbaro,

jak tak można?
Chcę Pani pozbawić TAKIEJ ROZKOSZY (w dodatku bezgrzesznej bliźniego swojego) ?!
Nie po chrześcijańsku.

A dopiero teraz zauważyłem, że Pani komment odnosił się do muzyki, a nie do całości notki.
Żartuję - całości - książki, serialu: wątku, adaptacji, muzyki.
Ale słuchając jej teraz, muszę przyznać - bez tej muzyki takiego oszałamiającego wrażenia serial by nie zrobił na mnie.

Pozdrawiam serdecznie

Witek
avatar użytkownika witas

14. > Spiskowy

A ja za to 2-gi i 3-ci raz przeżyłem ją jeszcze lepiej, głębiej i oglądając serial jeszcze inaczej (nie gorzej, nie lepiej).
I na pewno przeczytam jeszcze nie raz, obejrzę też.

Uzależniłem się. cóż robić?

Pozdrawiam

Witek
avatar użytkownika barbarawitkowska

15. Witas

wydaje mi się , że akurat Pan Władzio "Mistrza i Małgorzaty" nie doczyta do końca, nie te klimaty. Mam nadzieję, ze teraz dla odmiany Pan Władzio nie rzuci się na mnie z pazurami, bo akurat nie ma w tym nic brzydkiego, nawet w moim odczuciu coś w rodzaju komplementu.
Do języka i warsztatu Bułhakowa nie mam nic, DOCENIAM. Natomiast profil ideologiczny mi nie pasuje, wsparłabym raczej europejską część rosyjskiej duszy, to wszystko co udało się zrobić w tej materii rosyjskiemu romantyzmowi wyrzucił na śmietnik Dostojewski, a potem właśnie Bułhakow. Mimo, że eksperymenty formalne bardzo widowiskowe, reklama niewspółmierna do wagi książki. W tym czasie literatura rosyjska obfituje w mnóstwo całkiem zapomnianych pereł, niewygodnych dla władzy radzieckiej. Podczas kiedy "Mistrz i Małgorzata", mimo pozorowanych przepychanek zrobiła oszałamiająca karierę. Myślę , ze się wpisała w ogólną tendencję do kształtowania dwudziestowiecznej formy nowego człowieka.
To samo dotyczy dużej części współczesnej literatury rosyjskiej (żeby nie było uważam ją w tej chwili za największą światową potęgę), eksperymenty językowe oszałamiające,
i jedna wielka bezradność zagubionego w kosmosie człowieka. Proszę zwrócić uwagę, że napisałam dużej części.
Zamiast Jerofiejewa, Sorokina, proponowałabym Panu Władziowi właśnie Ulicką, ewentualnie z trochę innej beczki Dowłatowa, Pielewina. Mnie osobiście kompletnie powalił "Oddział chorych na raka". Nie mówiąc już o zupełnie rozrywkowym Akuninie (no nie wszystko tak samo dobre)
Nie mam zamiaru narzucać nikomu własnego zdania, jak Pan Wladzio chce - niech próbuje czytać.

avatar użytkownika gość z drogi

16. Pani Barbaro,prawie identyczny pogląd na książke

ma mój mąż,ja ...?
czytałam przed laty i się zachwycałam,ale tylko fragmentami.......
ale
gdy dzisiaj zajrzałam do niej /moja została wydana w 1970 roku,tłumaczyli; Irena
Lewandowska i Witold Dąbrowski,znalazłam zakładki w tych miejscach,ktore przed laty włożyłam ,wzruszyłam...się ale nie z powodu ksiązki,tylko tamtych lat i Ludzi,ktorych już nie ma........jakie myśmy wtedy toczyli dysputy..........:)/

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

17. ..."Mistrz odparł na to; Przyszedłem ale ,niestety nie mogę już

być pana sąsiadem.Odlatuję na zawsze i przyszedłem po to jedynie,by się z panem pozegnać?..../Spotkał go pan.....?/ "rozmowa mistrza z Iwanem

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o pt., 11/03/2011 - 16:44.

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

18. re gazety zwanej "mieszadłem'

nawet nie wiedziałam,ze wydała Bułhakowa,i to jeszcze w wydaniu kieszonkowym.....;
no cóż duch ketmana ,złego
to coć z ich bajki,podwójna mentalność TOŻIE
ps
nie splamiłam sobie rąk czymś,co się zwie wybiórcza.........
pozdr.

gość z drogi

avatar użytkownika witas

19. > gość z drogi

nie ma za co przepraszać, a przecież można komment edytować.

"GW" kiedyś opublikowała obszerny artykuł o Helenie S. Bułhakowej, więc mają jakąś skłonność do tej pozycji. Nie są jedyni...

> "Mistrz odparł na to; Przyszedłem ale ,niestety nie mogę już być pana sąsiadem. Odlatuję na zawsze i przyszedłem po to jedynie,by się z panem pozegnać?..../Spotkał go pan.....?/

- Oczywiście. Prawie na końcu. Dlaczego pan pyta?

> "moja została wydana w 1970 roku"

- A ja mam wydanie z 1969 "Czytelnik". I jest to wydanie mocno niepełne, ocenzurowane w miejscach, które i w 1966-68 wydały się niebezpieczne dla ideologii komun.
Mam i najpełniejsze, z przypisami z 2004 r. w oryginale "Azbuki literatury".

Witek
avatar użytkownika witas

20. > barbarawitkowska

Tak mądry Pani post napisała, że zwlekałem z odp. tak długo, a i tak nie dotarłem do tego czego chciałem.
Uważa Pani, że "MiM" to uderzenie w romantyzm, w ostatki romantyzmu w rosyjskiej duszy?
Bo ja wiem? Miłość bezgraniczna, pełna największego poświęcenia, problemów dobra-zła.

Z wieloma napisanymi rzeczami bardzo się zgadzam.
Dziękuję za propozycję dla Pana Władzia - czy dla mnie też ?
Sorokin, Dowladow, Pielewin - co na poczatek? Jaki tytul?

pozdrawiam i jeszcze napisze Pani

P.S. Czyta Pani po rosyjsku? Mam ciekawy material na ten temat.

Witek
avatar użytkownika gość z drogi

21. Witas,moją też wydał Czytelnik...........:)

re "odlatuję na zawsze",tam właśnie była zakładka
z przed lat........przypominającą mi pewną rozmowę,
rozmowę z Przyjaciółką,która
bardzo prosiła ,bym Jej towarzyszyła w teatrze na
tej własnie sztuce,
Stara Lwowianka,prześliczna Kobieta,Córka jednej z lwowskich artystek
Serdeczna Przyjaciółka Solidarności już nie żyje,a ja
zostałam
z wyrzutami sumienia...........wiem jak wiele znaczył dla Niej Mistrz i Małgorzata
Dlatego dla mnie to zdanie, TO pożegnanie z Nią i Jej Lwowem
pozdr......:)

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o pon., 14/03/2011 - 16:27.

gość z drogi

avatar użytkownika barbarawitkowska

22. Witas

staram się czytać. Wszystkie te nazwiska to klasa sama w sobie. ale najwspanialsza wg mnie jest Ulicka, bardzo czechowowska, cudownie wyważona i pisząca pięknym językiem, wszystkie jej książki wydane po polsku są świetne ( może Sonieczka najmniej), jest jeszcze Miakin, co prawda pisze po francusku (za Francuski testament dostał nawet nagrodę Goncourtów), ale myślenie i dusza zostały rosyjskie , wspaniała proza. Ja osobiście bardzo lubię smutno-gorzki humor Dowłatowa. A ze starszych na pewno niedoceniony jest chociążby Sołtykow -Szczedrin ( no, ale to jeszcze Rosja carska). Gdyby chciał się Pan rozerwać z klasą , no to Akunin - starsze książki są lepsze , ostatnio wydane można sobie odpuścić.
Przepraszam, że się nadmiernie rozpisałam.
PS Dal mnie osobiście najlepsze to wspomniany już Oddział chorych na raka i równie monumentalne - Przypadek doktora Kukockiego.
Pozdrawiam

avatar użytkownika witas

23. > barbarawitkowska

Ależ proszę pisać jeszcze!!!!
To jak balsam i w dodatku ulubiony :)

"Przypadek doktora Kukockiego" - nie znam (leń sprawdzić w google).

Nie odpowiedziała Pani na pytanie czy czyta Pani po rosyjsku, bo mam materiał o antyromantyzmie rosyjskim - ciekaw jestem Pani zdania.

pozdrawiam

Witek
avatar użytkownika witas

24. > gość z drogi

Są książki, ich fragmenty, jak i filmy, które przypominają Kogoś. często Niezapomnianego.
Ja też tak mam.
Np. "Biała gwardia". Z Kimś innym "Admiral" (film). Z Kimś innym nawet głupia "Stawka...", oglądałem wspólnie... wspomniał wtedy, że podobnie jak Kloss, itp.

pozdrawiam

Witek
avatar użytkownika barbarawitkowska

25. Witas

jasne , że czytam. Staram się nie tracić nabytych umiejętności. Poza wszystkim bez rosyjskiego mnie przeczytałabym Sołżenicyna "Dwieście lat razem' o historii Żydów w Rosji, książka na świecie kompletnie zamilczana , ją uważał Sołzenicyn za swoje jedyne prawdziwe dzieło. Zmienia totalnie optykę historii. No i jeszcze książki Kara- Murzy (np. Manipulacja świadomością). Dużej klasy osobowość i intelekt- teraz czytam jego rozważania nt inteligencji rosyjskiej. Kapitalne.
Pozdrawiam

avatar użytkownika gość z drogi

26. Witas,dziękuję

i pozdrawiam.................
re rosyjskiego
żałuję,ze zaniedbałam tę umiejętnośc.......ale kiedyś czytałam Tołstoja w oryginale,bo
taki był w naszej domowej bibliotece..............ale nie żałuję..........:)

gość z drogi