Ryszard Legutko dla wPolityce.pl: Jest coś takiego w elitach i to tych szczególnie nadętych, że lubią całować ręce wymierzające

avatar użytkownika Maryla

Całośc na portalu wPolityce, cytuje fragment:

Współsprawstwo dziennikarzy i intelektualistów w gigantycznej strategii kłamstwa stworzonej przez PO zlikwidowało w tych  grupach resztki etosu, którym się tak pyszniły. Bajdurzenie – tak popularne w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości – o tym, że rolą mediów i intelektualistów jest patrzenie władzy na ręce, zostało bez wyrzutów sumienia wyciszone pod rządami PO. Mówię „bajdurzenie", bo dla wszystkich średnio inteligentnych ludzi było wówczas jasne, że walka z PiS-em była dla nich walką partyjną, a nie patrzeniem władzy na ręce. Ta walka partyjna trwa do tej pory. Histeryczne deklaracje o niebezpieczeństwie tyranii większości w czasach Prawa i Sprawiedliwości zmieniły się w pełne powagi teorie o wyższości pełni władzy jednej partii nad władzą podzieloną; partii dysponującej pełnią władzy – jak dowodziły uczeni mężowie i uczone białogłowy – łatwiej jest przecież modernizować, reformować, ulepszać, europeizować i robić wiele innych wspaniałych rzeczy. I jak tu szanować owo czcigodne towarzystwo skoro ono samo robi wszystko, by nim pogardzać?

Współudział w krętactwie przebiera jeszcze inne formy. Duża część wpływowej opinii publicznej doskonale wie, że ilość kłamstwa i mistyfikacji w rządach PO jest ogromna i że partia ta stworzyła wszechogarniający system bajeru. Ta część opinii publicznej uczestniczy w bajerze w sposób szczególnie szkodliwy, ponieważ zdaje się wprawiać nas wszystkich w przekonanie, iż wszystkie te sztuczki i łgarstwa stanowią pyszną zabawę. Cieszą się z kolejnych wrzutek medialnych i chętnie je podejmują wiedząc doskonale, że to są wrzutki. Podziwiają medialne przykrywanie jednych wydarzeń przez inne i w tym przykrywaniu biorą udział przy pełnej świadomości, że chodzi o przykrywanie. PO jest przedmiotem admiracji za sprawność w tej grze, a sternicy opinii publicznej utwierdzają nas w przekonaniu, że admiracja ta to wyznacznik wyższej inteligencji.

Praktycznie zniknęły z przestrzeni publicznej wszelkie debaty o rzeczywistości, o państwie, o wojsku, o interesach narodowych, o przyszłości. Zamiast tego mamy pijarowskie wygibasy, którym wpływowe media i intelektualiści nadają rangę wydarzeń publicznych. Popełniają w ten sposób grzech ciężki, niestety nie pierwszy, jaki zdarzyło się im popełnić w ciągu ostatnich kilku lat. Najpierw stali się kibolami w akcji schamiania sfery publicznej, a następnie uczestnikami niszczenia szacunku dla prawdy. Najpierw przyłożyli rękę do degradacji obyczajów i języka, a teraz do degradacji umysłów.

Teza, że PO notorycznie kłamie ma swoje wyjątki. Premier Tusk powiedział ostatnio, że – uproszczając – ma w nosie elity, bo one są mu do niczego niepotrzebne. To zdanie jest prawdziwe, a nawet banalnie prawdziwe. Od samego początku PO dość brutalnie traktowała elity oraz ich pomysły. Ta bezceremonialność przejawiała się nie tylko wobec wszelkich projektów ustawodawczych wysuwanych przez środowiska, lecz także w języku, w jakim politycy PO rozmawiali z tymi środowiskami.

Premier Tusk i jego koledzy działali racjonalnie, ponieważ wiedzieli, że nie musieli wcale stosować wobec elit umizgów. Elity bez szczególnej zachęty same im schlebiały, dawały polityczne wsparcie, a nawet chętnie towarzyszyły w brudnej robocie. Trudno natomiast powiedzieć o elitach, że działały racjonalnie. Trzeba być wyjątkowo niemądrym, by pozwalać się tak jawnie lekceważyć, bez jakiejkolwiek nadziei na odmianę losu. Trzeba być skrajnym frajerem, by własną godność oddać za prztyczki w nos i kopniaki w zadek. Jest coś takiego w elitach, nie tylko zresztą polskich, i to tych elitach szczególnie nadętych, że lubią całować ręce wymierzające im klapsy.

http://wpolityce.pl/view/8083/Ryszard_Legutko_dla_wPolityce_pl__Jest_cos_takiego_w_elitach_i_to_tych_szczegolnie_nadetych__ze_lubia_calowac_rece_wymierzajace_im_klapsy.html

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika basket

1. Trudno o lepsze

podsumowanie "rządów" PO i jego szemranych pomagierów.
Prof.Legutko:
"Powtarzam: od czasu PRL-u nie było w Polsce takiego nagromadzenia mistyfikacji, bajerowania i kręcenia. Łatwo zauważyć, iż całe to przedsięwzięcie nie udałoby się, gdyby nie współudział dużej części opiniotwórczych środowisk, przede wszystkim mediów i intelektualistów. To oni ignorowali kłamstwa, marginalizowali ich znaczenie, lub kierowali uwagę społeczeństwa na inne sprawy. Niektóre kłamstwa powtarzano tak uparcie i tak masowo, by oplotły całkowicie ludzkie umysły. Trwa więc od długiego czasu nieustanne dudnienie o powszechnych podsłuchach i inwigilacji podczas rządu Prawa i Sprawiedliwości, o załamaniu się polskiej transplantologii z winy Zbigniewa Ziobry, o zbieraniu haków przez Jarosława Kaczyńskiego na opozycję, o naciskach prezydenta Kaczyńskiego na pilotów lecących do Smoleńska, o bezprzykładnej stronniczości mediów publicznych pod rządami prawicy, o zabiciu Barbary Blidy przez Prawo i Sprawiedliwość. Kłamie się w tych sprawach negując zuchwale jakiekolwiek świadectwo rzeczywistości, kłamie bezustannie i niezmiennie, zbiorowo i indywidualnie, świadomie i kompulsywnie, ostentacyjnie i dyskretnie, w mowie i w piśmie, przez mikrofon i na ucho, we wstępniakach i w kącikach humorystycznych, w listach otwartych i w naukowych referatach, w działach politycznych, kulturalnych i sportowych".
Przed chwila pojawiła się opinia prof. Staniszkis - tez masakra..
http://wpolityce.pl/view/8094/Staniszkis_w__Uwazam_Rze____Korozja_obozu_...

basket

avatar użytkownika Maryla

2. prof. Staniszkis

Brak odwagi w stawianiu czoła wyzwaniom, pułapka propagandowej zielonej wyspy, niechęć do zobaczenia głównego wyzwania, jakim są zmiany w Unii Europejskiej, ucieczka państw najbardziej rozwiniętych. (...)

Rozpieszczony przyjaźnią kanclerz Merkel, wszystkimi tymi medalami, nie wykorzystał szans także dla Polski, np. możliwości wdrożenia znacznie bardziej elastycznych procedur. I nie poszedł do przodu z naszym własnym innowacyjnym projektem.

Europa widzi, także strukturalne tąpnięcie Polski po kryzysie, i Tuska propaganda sukcesu nie budzi tam już szacunku. Bo Tusk nie jest twardym graczem i w sferze interesów wystarczają mu ruchy pozorne. A w sprawie smoleńskiej nie potrafi bronić podstawowego interesu swojego kraju.

Jednak najciekawszy jest opis kryzysu w jakim znalazł się obóz władzy:

Korozja obozu rządzącego jest potężna, to się rozpada w oczach. PiS, nawet jak miał problemy, trzymał się wspólnotą poglądów, przekonaniem o byciu w oblężonej twierdzy. A w PO wszystko pada, bo nie ma innego niż interesy, i przebrzmiała już nadzieja na nowoczesność spoiwa. Jest zaś ogromna frustracja.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl