Czy Geremek był tajnym współpracownikiem?
[link] style="text align: justify;" "W informacji o Bronisławie Geremku z komputerowego zbioru danych byłej Służby Bezpiecz...
http://www.fronda.pl/news/czytaj/geremek_tajnym_wspolpracownikiem
"W informacji o Bronisławie Geremku z komputerowego zbioru danych byłej Służby Bezpieczeństwa (ZSKO), która powstała w 1988 roku, znalazł się zapis mówiący o zarejestrowaniu byłego szefa MSZ jako tajnego współpracownika. O dokumencie tym wspomniał w środę Cezary Gmyz z „Rzeczpospolitej”. Gość programu „Warto rozmawiać” zaznaczył, że jest to na razie jedyny znany materiał świadczący o możliwej współpracy byłego szefa MSZ ze służbami PRL. Wiadomości Cezarego Gmyza potwierdzają ustalenia portalu Fronda.pl. Zgodnie z dokumentem, do którego dotarła nasza redakcja, Geremek został zdjęty z ewidencji 5 lutego 1969 roku. Materiały na jego temat zostały wtedy przekazane do archiwum w Biurze „C” Wydziału II MSW. Sygnatura sprawy – 7715/1 – świadczy o tym, że materiały dotyczą tajnego współpracownika służb specjalnych PRL. Zostały one zmikrofilmowane. Z dokumentu, do którego dotarła Fronda.pl, wynika również, że służby interesowały się Geremkiem przynajmniej od 1961 roku. Świadczy o tym zapis, mówiący, że kontaktował się on wtedy z radcą francuskiej ambasady."
Zestawiając to z:
http://blogmedia24.pl/node/44517
"Prawdziwa perełka to list rekomendacyjny do partii napisany Kapuścińskiemu przez kolegę z roku wyżej...B. Geremka: "Tow. Kapuścińskiego Ryszarda znam od października 1951 r. z pracy w organizacji zetempowskiej na uczelni" (s. 83). Towarzysz Ryszard cierpi jednak na poważne braki ideologiczne:
"1. niezrozumienie kierowniczej roli organizacji partyjnej na wydziale, niewłaściwy, nieprzemyślany stosunek do towarzyszy partyjnych na I roku,
2. niedojrzały- ciągnący się od poprzedniego roku stosunek do studiów, do nauki, w ostatnim zdołał tow. Kapuściński przełamać ten stosunek, o czym świadczą jego dobre wyniki w sesji letniej,
3. nie w pełni kolektywny styl pracy w kierowaniu organizacją wydziałową, wypływający głównie z braku zaufania do ludzi, do kolektywu,
4. niechętne przyjmowanie krytyki, jak też zbyt mały samokrytycyzm,
5. niedojrzałość decyzji z młodzieńczą fanfaronadą i lewactwem często wiązące się"
zdziwiłbym się gdyby było inaczej...
- Zaloguj się, by odpowiadać
19 komentarzy
1. dokumenty..
Dokumenty? RAZ przypomniał wczoraj, że nie jest potrzebny dokument o śmierci królowej Bony.
BG 17- letni staż w PZPR, sekretarz na UW. Wszyscy którzy znają trochę PRL wiedzą, że wyjazd na lukratywną placówkę "na zachód", i do tego do kraju
NATO, mógł spotkać tylko b.zaufanego człowieka.
Przytoczona opinia o Kapuścińskim mówi wiele o "drogim Bronisławie".
Również wczoraj, prof.Krasnodębski przypomniał europejski rumor rozpętany wokół przedłożenia mu oświadczenia lustracyjnego, łącznie z pogróżkami
kolesia Potteringa.
A wystarczyło wypełnić ankietę. Nic więcej. Każdy ma prawo mieć wątpliwości.
Ja nie mam od dawna. Zmienię zdanie jak uda mi się spotkać królową Bonę..:)
PS Uznanie dla red. Gmyza,,,,
basket
2. Znając życie za kilka dni
Znając życie za kilka dni redaktor Gmyz wyjedzie z lepszym materiałem.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
3. O sprawie Geremka uwag kilka
O sprawie Geremka uwag kilka
Po kilku dniach, jakie minęły od burzy wywołanej opublikowanym przeze mnie dokumentem ZSKO
na temat Bronisława Geremka, najwyższy czas, bym zabrał w tej sprawie
głos. Po pierwsze dlatego, że mój komentarz należy się czytelnikom. Z
drugiej strony napisano w tej sprawie wiele – moim zdaniem – głupstw, do
których jako autor tekstu chciałbym się odnieść.
Pisząc o wątpliwościach dotyczących przeszłości byłego szefa MZS nie
ustrzegłem się niestety błędów. Po pierwsze – co słusznie wytknęli mi
krytycy – w swoim komentarzu na blogu Pt.: „Polska opleciona”
użyłem niepotrzebnie skrótu myślowego – napisałem, że współpraca
Geremka ze służbami PRL jest pewna. Przekreśliłem w ten sposób treść
swojego artykułu na portalu Fronda.pl, który opisywał wątpliwości
dotyczącej kontaktów Geremka z Departamentem I MSW. Choć był to wątek
niejako poboczny, bo tekst dotyczył szerszego zjawiska, jednak był to
błąd i za ten błąd przepraszam. Błędem było również nieopisanie zapisu
dziennika rejestracyjnego dotyczącego Geremka. Wątek ten powinienem
umieścić w tekście, byłby on wtedy pełniejszy i lepiej pokazywał
opisywaną przeze mnie sprawę. I za to swoich czytelników również
przepraszam. I tyle przeprosin.
Mój drugi błąd szybko naprawił z resztą Piotr Gontarczyk, którego list
został zamieszczony na większości liczących się portali informacyjnych w
Polsce. Jednak – wbrew temu co uważa Gontarczyk – sprawa dziennika
rejestracyjnego, w którym Geremek widnieje jako KTW, sprawy nie kończy.
Wbrew temu, co napisał historyk IPN, nie można powiedzieć jednoznacznie,
że Geremek był tylko KTW. Nie ma bowiem możliwości stwierdzenia, czy
zgodnie z wersją Gontarczyka funkcjonariusze popełnili błąd przepisując
sygnatury akt, czy też po prostu wyczyszczono wszelkie informacje, które
o podjęciu współpracy świadczą. A tego, że Geremkowi teczkę
wyczyszczono, nikt obecnie nie kwestionuje. I oczywiście nie jest to
dowodem, że były szef MSZ współpracował z Departamentem I, jednak
oznacza to, że wykluczyć tego – co zrobił jednoznacznie Gontarczyk – nie
można.
Innymi – znacznie ważniejszymi - przesłankami, które każą zanegować
przyjęty przez Gontarczyka tok rozumowania, są informacje dotyczące
specyfiki pracy wywiadowczej w latach 50. i 60. Mówił o nich Wojciech Sawicki z IPN,
który jest dużo lepszym niż Gontarczyk ekspertem ws. ewidencji. W
świetle wywiadu, jakiego Sawicki udzielił portalowi Fronda.pl,
Gontarczyk – zarzucający mi dyletanctwo i nierzetelność – skompromitował
się. Jego twarde stwierdzenie, że Geremek był kandydatem na tajnego
współpracownika, stoi bowiem w sprzeczności z instrukcjami pracy
operacyjnej obowiązującymi w Departamencie I MSW. W latach 50. i 60.
Departament I nie używał kategorii „tajny współpracownik”, ani „kandydat
na tajnego współpracownika” (pisze o tym również Paweł Piotrowski w Biuletynie IPN z 2007 r., str. 88).
Zamiast tego w wywiadzie funkcjonowały kategorie agent, kontakt
służbowo-informacyjny (KSI), później - kontakt służbowy, kontakt
operacyjny. Tajnym współpracownikiem Dep. I można było zostać, ale mając
już wcześniej silne związki z komunistyczną bezpieką. - W
uzasadnionych przypadkach KSI mógł być przeklasyfikowany w TW lub
agenta. Następowało to wtedy, kiedy przekazywano go do któregoś z
wydziałów lokalnej SB (wówczas stawał się TW) lub gdy wyjeżdżał za
granicę i wykonywał zadania na rzecz Departamentu I MSW (wtedy stawał
się agentem) – pisze Piotrowski. Oznacza to, że Geremek kandydatem na
tajnego współpracownika mógł być tylko posiadając wcześniej silne
związki z wywiadem PRLowskim, będąc KSI. Czy to chciał stwierdzić Piotr
Gontarczyk, pisząc jednoznacznie, że Geremek był KTW? Patrząc na jego
list przez pryzmat informacji operacyjnej dot. Departamentu I należy
stwierdzić, że historyk uznał jednoznacznie, że były szef MSZ miał w
latach 60. silne związki z bezpieką. Nie wiem tylko, czy sam Gontarczyk
był świadomy tego, co napisał…
W artykule Piotrowskiego
zamieszczony został również bardzo ciekawy opis kontaktu
służbowo-informacyjnego: „Kategoria ta obejmowała osoby, które – z racji
pełnionych funkcji w instytucjach państwowych, placówkach
naukowo-badawczych, zakładach produkcyjnych – miały możliwości
wyszukiwania kandydatów do werbunku wśród obcokrajowców lub obywateli
polskich; przeprowadzały rozmowy sondażowe z cudzoziemcami;
przedstawiały wstępne oceny zdobytych informacji o charakterze
naukowo-technicznym; inspirowały wyjazdy stażystów czy stypendystów do
interesujących wywiad krajów kapitalistycznych i rozpracowywanych
obiektów. Specyfiką tej kategorii było, że nie wymagano od KSI pisemnego
zobowiązania o współpracy, natomiast rejestrowano go w kartotece
Wydziału „C” w województwie, na którego terenie działała Samodzielna
Grupa Specjalna”. Opis tej kategorii dotyczy obszaru działalności, z
którym związany był przez lata Bronisław Geremek, a brak wymogów
dotyczących pisemnego zobowiązania do współpracy każe odrzucić
jednoznaczność tłumaczenia Piotra Gontarczyka sprawy ewentualnych
związków Geremka z Departamentem I MSW. Bowiem współpraca Geremka z
Departamentem I nie musiała w ogóle być rejestrowana na piśmie, a jak
wiadomo jego teczka – która mogłaby rozwiać wątpliwości w tej sprawie -
została zniszczona.
Ostatecznym ciosem w
rozumowanie Gontarczyka niech będzie fragment wywiadu, jakiego udzielił
Wojciech Sawicki portalowi Fronda.pl:funkcjonariusze w Biurze „C”
nie rozumieli akt Departamentu I. Instrukcja operacyjna tej jednostki
była bowiem tajna, jej nikt nie znał. Archiwiści więc klasyfikowali
materiały wedle innego klucza niż Departament I. Czasami pisali więc
absurdalne rzeczy. Przykładem tego jest użycie terminu „tajny
współpracownik”, albo „kandydat na tajnego współpracownika”, ponieważ
Departament I w ogóle nie używał takich kategorii.
Fragment ten pokazuje
jednoznacznie kompromitację Piotra Gontarczyka, który na siłę próbuje
pokazać, że w sprawie Bronisława Geremka wszystko jest jasne. Nie jest…
Na koniec chciałbym się odnieść
również do kuriozalnych oczekiwań, które pod mim adresem wysuwali
komentatorzy. „Czy Żaryn przeprosi teraz za podłe insynuacje?”,
„Dlaczego oczerniasz Profesora?”, „Jak śmiesz formułować zarzuty
współpracy z SB pod adresem Geremka?” – takie pytania powtarzały się w
wypowiedziach oburzonych moim artykułem czytelników. Oburzenia tego
jednak zupełnie nie rozumiem. Oznacza ono, że czytelnicy nie wiedzą
zupełnie niczego o Bronisławie Geremku i jego działalności w latach 50. i
60. Warto więc przypomnieć, kim był on wtedy. A był wtedy stalinistą,
człowiekiem zapatrzonym w stalinowskie idee, radykalnym działaczem
komunistycznym. Był człowiekiem władzy, władzy totalitarnej, która siłą,
zabójstwami i zbrodniczymi praktykami montowała komunizm w Polsce. W
przywoływanym przeze mnie już wcześniej wywiadzie Geremek mówił, że jako
młody człowiekczytał „o
nieuchronności pewnych kosztów koniecznych, gdy chce się na dużą skalę
wprowadzić społeczną sprawiedliwość”. Koszty te to nic innego jak masowe
zbrodnie czasów stalinowskich, zsyłki do ZSRS na pewną śmierć,
montowanie aparatu represji, gnębienie Polaków wyniszczonych latami
wojny. I Geremek praktyki te akceptował. Jako oddany sprawie działał w
partii komunistycznej, piął się w górę po szczeblach kariery partyjnej,
zdobywał dzięki niej doświadczenie zawodowe itp. W czasie, gdy w
ubeckich katowniach mordowano patriotów walczących o wolną Polskę, gdy w
procesach politycznych skazywano żołnierzy podziemia antyhitlerowskiego
„za kolaborowanie” z nazistami, gdy niszczono każdy przejaw walki z
opresyjnym reżimem, Bronisław Geremek jeździł sobie po świecie,
wyjeżdżał na stypendia, robił karierę na uczelni, obejmował szefostwo
ważnych placówek „naukowych” na Zachodzie. A wszystko to ze świadomością
„nieuchronności pewnych kosztów koniecznych, gdy chce się na dużą skalę
wprowadzić społeczną sprawiedliwość”.
I osobę taką – członka władz
totalitarnego systemu – miałem obrazić, formułując pytanie, czy nie
współpracował on z wywiadem PRLu. Osobę akceptującą ludobójstwo, członka
formacji dokonującej masowych morderstw miałem obrazić pytając, czy nie
pisał donosów na ludzi, z którymi się kontaktował? I za to pytanie
miałbym przepraszać? Doprawdy, zabawne...
http://stanislawzaryn.salon24.pl/282626,o-sprawie-geremka-uwag-kilka
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Wybiórcza świętuje 80 urodziny swojego idola
"Gazeta" publikuje jego tekst o tym, kim chciał zostać za młodu, a kim na pewno nie.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,11290135,Nie_moglbym_byc_architektem.html#ixz...
Niepublikowany tekst z archiwum fundacji Centrum im. prof. Bronisława Geremka
Źródło: Gazeta Wyborcza
Kołakowski: Nasz przyjaciel Bronek Geremek
Byliśmy zawsze po tej samej stronie w sprawach politycznych i ideowych - my tu jako bierni widzowie, on jako jedna z głównych figur polskiego życia publicznego
Więcej... http://wyborcza.pl/1,91766,5452466,Kolakowski__Nasz_przyjaciel_Bronek_Ge...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Basket
Ma racje. mowia tu:"Jezeli cos wyglada jak kaczka i chodzi jak kaczka, to co to jest?". Dla mnie to bity konfident.
6. Tygodnik Lisickiego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. W rocznicę śmierci przyjaciele wspominali prof. Geremka
Przyjaciele i współpracownicy spotkali się w Warszawie, by wspominać prof. Bronisława Geremka w piątą rocznicę jego śmierci.
Prof. Geremek zginął w wypadku samochodowym w 2008 r. Upamiętnia go kamienna tablica na fasadzie kamienicy przy ul. Piwnej 25 na warszawskiej Starówce, gdzie mieszkał. Tam też spotkali się jego przyjaciele, by złożyć kwiaty.
Szef Partii Demokratycznej Andrzej Celiński mówił, że Bronisław Geremek był "profesorem w najlepszym znaczeniu tego słowa, wynikłym z tradycji inteligencji". Dodał, że jest po rozmowach z warszawskimi samorządowcami o tym, by na stałe upamiętnić postać Geremka właśnie na Starówce.
- Polska racja stanu i dziedzictwo obywatelskiej Europy - to nam po sobie zostawił - stwierdził z kolei Andrzej Wielowieyski. A były prezydent Warszawy Marcin Święcicki powiedział: - Gdy Bronisław Geremek negocjował wejście Polski do NATO, to mówiło się, że negocjował za wszystkie trzy państwa: Polskę, Czechy i Węgry.
Janusz Onyszkiewicz mówił z kolei: - Dziś bardzo nam brakuje Bronisława Geremka, bo był busolą moralną i polityczną. Ale nie płaczmy po nim, cieszmy się, że był.
Wcześniej przyjaciele i współpracownicy profesora złożyli wieńce i zapalili znicze na grobie Geremka na warszawskich Powązkach.
Urodził się w 1932 r. w Warszawie. W wieku ośmiu lat trafił z rodziną do getta, skąd udało mu się uciec. Studiował na Wydziale Historycznym UW oraz w Ecole Pratique des Hautes Etudes w Paryżu. W latach 1950-68 był członkiem PZPR, z partii wystąpił na znak protestu przeciw inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
W latach 70. stał się jedną z czołowych postaci opozycji demokratycznej. Od 1980 r. był członkiem NSZZ "S", doradzał Międzyzakładowemu Komitetowi Strajkowemu w Stoczni Gdańskiej. W stanie wojennym internowany. Podczas obrad Okrągłego Stołu współprzewodniczył zespołowi ds. reform politycznych. W czasie gdy kierował MSZ, Polska weszła do NATO.
Rodzina i przyjaciele profesora założyli po jego śmierci Centrum im. prof. Bronisława Geremka. Fundacja wspiera rozwój edukacji, myśli i kultury politycznej. Nagrodę im. prof. Geremka przyznaje się za promowanie i umacnianie demokracji w trudnych warunkach. Pierwszym jej laureatem został były prezydent RPA Nelson Mandela.
Imieniem prof. Geremka został nazwany dziedziniec Parlamentu Europejskiego.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14273286,W_rocznice_smierci_przyjaciele_wspom...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Paweł Wroński 17.09.2010
- Był dumnym Polakiem - wspominał wczoraj prof. Bronisława Geremka naczelny ''Gazety'' Adam Michnik (z prawej). W pierwszym rzędzie siedzą: Włodzimierz Cimoszewicz, Aleksander Smolar, Tadeusz Mazowiecki i prezydent Bronisław Komorowski (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
- Bronisław Geremek jest symbolem myślenia, który doprowadził Polskę do NATO i Unii Europejskiej - mówił wczoraj o byłym szefie MSZ prezydent Bronisław Komorowski. A intelektualiści z całego świata zastanawiali się nad tym, jaka jest przyszłość relacji Europy z USA.
- Mój ojciec nie lubił pomników. Myślę, że bardzo by się cieszył z tego, że obecnie fundacja jego imienia organizuje debaty nad przyszłością polityki międzynarodowej - mówił "Gazecie" Marcin Geremek, członek rady fundacji Centrum im prof. Bronisława Geremka.
Prof. Geremek - wybitny historyk, działacz opozycji, minister spraw zagranicznych - zginął dwa lata temu w wypadku samochodowym. Wczoraj w pałacu Na Wodzie w warszawskich Łazienkach pod jego patronatem rozpoczęło się dwudniowe seminarium "Europa a Stany Zjednoczone w zmieniającym się świecie".
Komorowski, mówiąc o Geremku, zaznaczył, że obecny kierunek polskiej polityki jest konsekwencją jego sposobu widzenia świata. - Obecnie filarami bezpieczeństwa Polski są NATO i UE, a rolą naszego kraju powinno być umacnianie mostu między tymi strukturami - mówił Komorowski. Tłumaczył, że mimo ogromnego przywiązania do Europy był wielkim sympatykiem Stanów Zjednoczonych. Prezydent zwrócił uwagę na to, że takie postawienie sprawy chroni Polskę przed pokusą wybierania, czy powinna być bardziej związana z Unią Europejską, czy ze Stanami Zjednoczonymi.
W pierwszym dniu sesji o relacjach europejsko-amerykańskich w kategoriach wspólnych wartości i interesu mówili Stephan Flanagan, Pierre Hassner oraz Iwan Krastew, zgadzając się, że obecnie trudno już mówić o tym, że Stany Zjednoczone są państwem wskazującym wspólne wartości i przewodniczącym światu.
Dziś w pałacu Na Wodzie drugi dzień konferencji. Moderatorami paneli będą byli szefowie polskiego MSZ: Dariusz Rosati, Adam Daniel Rotfeld oraz Włodzimierz Cimoszewicz, a wystąpią m.in. znani komentatorzy: Bernard Guetta, Aleksander Dynkin, były minister obrony Niemiec Volker Rühe, były zastępca sekretarza stanu USA Daniel Fried. Wstęp wolny po rejestracji na miejscu, aż do wyczerpania miejsc.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,76842,8387899,Prof__Geremek___czastka_eleganckiego_...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Polska racja stanu na pewno nie jest tam gdzie stał Bronisław Geremek,
Tyle, że Michnik inaczej pojmuje polską racje stanu niż My Polacy.
No cóż Ozjasz Szechter, ojciec A. Michnika ? był członkiem komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy i dążył do oderwania Ukrainy od Polski.
Za czyny te był karany długoletnim więzieniem w II Rzeczypospolitej
Czy miało to wpływ na Rzeź Wołyńską, moim zdaniem TAK.
Mamusia Helena, wykłada w szkole podległej ministerstwu bezpieczeństwa publicznego.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
10. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo.
"Z "Biuletynu IPN". Dr Piotr Gontarczyk, Zwyczajna agentura. "KPP konsekwentnie zwalczała Polskę wszelkimi dostępnymi środkami"
http://wpolityce.pl/artykuly/17879-z-biuletynu-ipn-dr-piotr-gontarczyk-z...
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
11. Ciekawe przypomnienie
postaci BG - "busoli" - wg J.Onyszkiewicza...
--------
http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=wywiad&name=312...
Mój wielki brat
Mógł zrobić karierę wszędzie na świecie, ale taka opcja nigdy nawet przez myśl mu nie przeszła. Polska była dla niego wszystkim
Rozmawia Waldemar Piasecki, Nowy Jork
– Proszę przyjąć najgłębsze wyrazy współczucia z powodu śmierci Bronisława Geremka, pańskiego ukochanego brata.
– Dziękuję. To cios zwalający z nóg. Nigdy nie przypuszczałem, że Bronek odejdzie z tego świata przede mną. Mam 83 lata i jestem chory. Niedawno dowiedziałem się, że mam raka. Wtedy mnie odwiedził w Nowym Jorku. Wyglądało to jak pożegnanie. Ale to nie miało być tak, że on będzie pierwszy.
– O tym, że Bronisław Geremek miał brata, w Polsce nie ma powszechnej wiedzy.
– Bronek zawsze był dyskretny. Nie mieszał życia prywatnego z działalnością polityczną. Może obawiał się, że źli ludzie będą wykorzystywać np. to, że wielki polski mąż stanu ma w Ameryce żydowskiego brata.
Historia rodu
– Czy mógłby pan coś powiedzieć o waszej rodzinie?
– Nazwisko rodzinne brzmi Lewertow. Rodzice nosili imiona Boruch i Szarca. Mieszkaliśmy w Warszawie przy ulicy Mławskiej 3. Ja urodziłem się w 1926 r. Po dziadku, który był magidem*, dostałem imię Israel, ale powszechnie nazywano mnie Izio. Brat, urodzony w 1932 r., miał na imię Benjamin, wołano go Benek. Potem losy potoczyły się tak, że ja zostałem Jerrym Lewartem, a on Bronisławem Geremkiem.
Nasza rodzina była dość zamożna. Utrzymywała się z prowadzonej przez ojca wytwórni futer, które cieszyły się dużym powodzeniem nie tylko w Warszawie, lecz przede wszystkim na Śląsku, gdzie ojciec często jeździł w interesach.
Mimo że cała nasza bliższa i dalsza rodzina była ortodoksyjna, bardzo religijna i pobożna, ojciec był syjonistą. Jego marzeniem było powstanie Izraela. Próbowali nawet tam się osiedlić. Tam przyszedłem na świat. Po paru latach wrócili do Warszawy, gdzie już urodził się Bronek.
– Jak pan wspomina lata przedwojenne?
– Bardzo dobrze. Były szczęśliwe i beztroskie.
– Wojna to zmieniła.
– To chyba jasne. Celem stało się przetrwanie, przeżycie. Najpierw byliśmy w getcie, ale tam warunki pogarszały się dramatycznie. Całe szczęście ojciec miał zgromadzone na czarną godzinę oszczędności, które trzymał w dolarach. Dzięki nim jakoś przeżywaliśmy. W 1942 r. wszyscy trafiliśmy na Umschlagplatz. Ojciec natychmiast postanowił nas stamtąd wyrwać. Przez Niemca, którego znał z Katowic, udało mu się najpierw wykupić Bronka, bo był najmłodszy. Potem nas wszystkich kolejno. To był jednak sygnał, że trzeba się ratować, wychodząc poza getto, bo następnym razem może się nie udać.
– Poszliście na aryjską stronę?
– Tak. Trzeba było jednak się rozdzielić. Pierwszy poszedł Bronek, który przez miesiąc ukrywał się w Warszawie u naszego znajomego Polaka. Okazało się jednak, że Warszawa staje się ekstremalnie niebezpieczna, bo nie tylko Niemcy szaleją z wyłapywaniem Żydów, lecz także staje się to zajęciem wielu szmalcowników. Ojciec postanowił więc umieścić matkę i Bronka w Zawichoście.
Z taką propozycją przyszedł do niego Stefan Geremek, który zawiadywał tam sklepem wielobranżowym. Potrzebował kogoś do prowadzenie tego interesu. Zaproponował, aby robiła to nasza matka. Pojechała tam wkrótce wraz z Bronkiem i już została.
Kierunek Auschwitz
– Co się działo z panem i ojcem?
– Ukrywaliśmy się w Warszawie. Pojedynczo, dla większego bezpieczeństwa. Wtedy, pod koniec 1942 r., dowiedziałem się o Hotelu Polskim, przez który można było wyjechać z Polski.
– Jak?
– W 1942 r. żydowska organizacja ze Szwajcarii wpadła na pomysł, że można wydostawać Żydów z okupowanej Polski, organizując im paszporty południowoamerykańskie. Chodziło o to, że obywatele krajów, z którymi Niemcy nie prowadziły wojny, nawet Żydzi, byli traktowani inaczej. Czasami udawało im się wyjechać za granicę, czasem wymieniano ich na niemieckich jeńców. Organizacji ze Szwajcarii udało się zdobyć paszporty m.in. Boliwii, Ekwadoru, Gwatemali, Hondurasu, Panamy, Pargwaju, Peru, Urugwaju, Wenezueli i paru innych państw, które potem były przerzucane do Warszawy. Wystawiano je na Żydów. Oni zgłaszali się z nimi do Hotelu Polskiego i tam zostawali... internowani. Czekali na cud. Na wyjazd z Polski. Taki paszport i pobyt w Hotelu Polskim to było oczywiście coś lepszego niż kryjówka po aryjskiej stronie. Wielu ukrywających się Żydów płaciło za takie papiery wielkie pieniądze. Ja za tysiąc dolarów kupiłem wtedy papiery ekwadorskie dla ojca. Dla siebie palestyńskie. Uważałem, że tak będzie lepiej, bo tam się urodziłem. Nadzieję budził fakt, że zaczęły przychodzić listy od tych, którzy byli w Hotelu Polskim, Niemcy ich gdzieś wywieźli, ale w końcu wydostali się z okupowanej Europy.
– Pana z ojcem Niemcy też ostatecznie wywieźli.
– Wiosną 1943 r. zabrali nas do obozu Bergen-Belsen w grupie ok. 1,8 tys. innych. Tam zaczęło się sprawdzanie papierów. Po jakichś trzech miesiącach Niemcy szybko doszli, że są lipne. Większość ludzi zaraz zabrali do KL Auschwitz, w tym także mego ojca. Widziałem go wtedy po raz ostatni. Chyba wiedział, że jedzie na śmierć. Z jakichś powodów Niemcy zostawili tych z papierami palestyńskimi i z jakichś dwóch państw latynoskich. Ostatecznie nas także zabrali do Auschwitz późną jesienią 1944 r. Tam dowiedziałem się o śmierci ojca. Mnie jakoś udało się przeżyć. W styczniu 1945 r. zostaliśmy pognani do Terezina. Po drodze oswobodzili nas Amerykanie.
– W obozie poznał pan podobno Elie Wiesela?
– Nie. On był w grupie więźniów z Węgier. Poznałem go po wojnie, we Francji. On zdecydował się tam zostać, ja, pierwszym transportem żydowskich dzieci i młodzieży, na pokładzie statku „Matalua”, popłynąłem do Hajfy.
– Wiedział pan, co się stało z matką i bratem w Polsce?
– Nie miałem bladego pojęcia. Wierzyłem, że może jakimś cudem przetrwali.
– Co pan robił w Izraelu?
– Trafiłem do kibucu niedaleko Tel Awiwu. Tam mieszkałem, pracowałem, uczyłem się języka hebrajskiego. Przeżywałem radość, że Żydzi wreszcie mają swoje państwo. W 1949 r. zostałem powołany do wojska.
List z Warszawy
– Tam odnalazł pan list od matki?
– Tak. Wiosną 1950 r. zawołał mnie do siebie mój dowódca i wręczył list z Warszawy. Myślałem, że oszaleję z radości. I matka, i Bronek przeżyli. Matka wyszła za mąż za Geremka, gdy dowiedziała się, że ojciec został zamordowany.
– Postanowił pan do nich jechać?
– Oczywiście. Jak tylko skończyłem służbę, zaraz złożyłem podanie o polską wizę. Podobno dostałem ją jako jeden z pierwszych obywateli Izraela udający się do rodziny w Polsce. Zresztą omal byłbym jej nie dostał.
– Dlaczego?
– Bronka, kiedy dostawał dowód osobisty, ubecy przepytywali, czy nie ma rodziny za granicą. Powiedział, że nie ma, bo nie wiedział, czy żyję. Kiedy mama mnie odnalazła i wysłała zaproszenie, Bronek zaraz pobiegł, żeby skorygować wcześniejsze oświadczenie. Jakoś uwierzyli, że ich świadomie nie okłamywał. Gdyby nie uwierzyli, wizy nigdy bym nie dostał.
– Jak pan przeżył spotkanie z rodziną?
– To był chyba najpiękniejszy moment w moim życiu. Okazało się, że nie jestem sam jak palec na świecie. Cieszyłem się ogromnie. Rodzina mieszkała wtedy na Pradze. Bronek poszedł na studia. Był pełen entuzjazmu. Przekonany, że Polska jest jego wielką szansą.
– A pan?
– Odwrotnie. Czułem się tu już obco. Poza tym zaraz po przybyciu miałem bardzo przykre przejścia, o których nie chcę wspominać. Po prostu zrozumiałem, że muszę szukać miejsca na ziemi gdzie indziej.
– I?
– Uznałem, że moje miejsce jest w Ameryce. Po trzech miesiącach pożegnałem rodzinę i pojechałem do Niemiec. Tam zgłosiłem się na emigrację do USA. Po pół roku dostałem papiery. Do Nowego Jorku dopłynąłem w ostatnich dniach 1951 r.
– Do ziemi obiecanej?
– Do ciężkiej pracy i walki o swoje miejsce. Najpierw w Ohio pracowałem w piekarni. Potem byłem spawaczem. Po pół roku ruszyłem do Nowego Jorku. Tam znalazłem robotę w budownictwie. Wyspecjalizowałem się w kładzeniu elewacji budowlanych wszelkiego typu. Od piętrowego domu jednorodzinnego po stupiętrowe wieżowce. W 1968 r. założyłem swoją pierwszą i jedyną w życiu firmę, którą prowadzę do dziś.
– Podobno z wielkim sukcesem.
– Nie przeczę, na bardzo trudnym i konkurencyjnym rynku nowojorskim przez wiele lat radziliśmy sobie całkiem dobrze. Dziś firma jest już o wiele mniejsza niż w latach 80. i 90. Po prostu ja też jestem już mocno starszym panem. Do tego chorym na raka.
– Sukcesem jest też pańska rodzina.
– W 1954 r. poślubiłem moją ukochaną żonę Eleonor. Amerykankę od pokoleń, ale żydowskiego pochodzenia. Nasz syn Bradley ma 54 lata. Pomaga mi prowadzić firmę. Córka Lean jest o dwa lata młodsza. Jest dobrą adwokatką. Mam też trójkę wspaniałych wnuków.
Loty do Polski
– Podobno przez cały czas utrzymywał pan kontakty z bratem.
– Oczywiście. Cały czas korespondowałem z mamą i bratem. W 1954 r. Bronek odwiedził nas po raz pierwszy. Był wtedy na stypendium Smithsonian Institute, zbierając materiały do swej książki. Później jeszcze wielokrotnie, w różnych dla siebie rolach. Naukowca, opozycjonisty, wreszcie znanego polityka wolnej Polski. Pozostajemy w bliskim kontakcie z jego rodziną. Synami Marcinem i Maciejem, którzy obaj są znanymi lekarzami. Odwiedzali nas parokrotnie. Żona i moje dzieci też latały do Polski.
– A pan?
– Byłem w Polsce tylko trzykrotnie. Ostatnio w 1990 r. Wszystko to były krótkie, parodniowe wizyty.
– Jak pan przeżywał karierę brata?
– Z wielką dumą i radością. Po tym wszystkim, co przeszła nasza rodzina, pasja i poświęcenie Bronka dla Polski były czymś wyjątkowym. Mógł zrobić karierę wszędzie na świecie, ale taka opcja nigdy nawet przez myśl mu nie przeszła. Polska była dla niego wszystkim.
– Rozmawialiście o polityce?
– O tak. Brat chętnie opowiadał o swoich spotkaniach z największymi ludźmi tego świata. Królową Elżbietą, Reaganem, Bushem, Clintonem, Mitterandem, Havlem. Przede wszystkim zaś z Janem Pawłem II. Podziwiał go jak nikogo innego. Myślę, że chyba papież w jakiś sposób uczucia te odwzajemniał. Wiem, że zwracał się do brata z prośbą opinię w wielu sprawach.
– A Wałęsa?
– To jasne. Przecież to Wałęsa poprosił brata o pomoc w tworzeniu „Solidarności” i potem przez wiele lat z nim współpracował. Znali się dobrze. Różnie się między nimi układało. Bronek zawsze jednak zachował wobec niego lojalność.
– Inni politycy?
– Myślę, że było dwóch takich, których Bronek zawsze stawiał przed innymi. Tadeusz Mazowiecki i Zbigniew Brzeziński. Oni byli stale w jego rozmowach obecni jako wspaniali ludzie, świetni politycy i najlepsi przyjaciele.
– Kaczyńscy?
– Oni prowadzili z Bronkiem wojnę. Chcieli go rzucić na kolana. Chcieli, aby znowu składał oświadczenie lustracyjne, choć robił to parę razy. Dobrze wiedzieli, że on jest dumny i tego nie zrobi, a wtedy wyrzucą go z Parlamentu Europejskiego, gdzie był postacią pierwszoplanową. Wtedy wydawało się, że go pokonają, że będzie musiał wyjść z Brukseli. Jednak Europa powiedziała: No way! Nie ma mowy. Wara wam od Parlamentu Europejskiego. Brat wygrał. Wiem jednak, ile zdrowia go to kosztowało.
Powiem jeszcze coś zabawnego. Bronek nigdy nie umiał rozróżniać, który Kaczyński jest który. Nauczył się zupełnie niedawno i radośnie mi to zakomunikował.
Obok Kuronia
– Czy brat chciał pozostać w Parlamencie Europejskim na następną kadencję?
– On chciał. Nie wiedział jednak, jak sprawy się ułożą. Czy go zgłoszą, czy go wybiorą, jaką jeszcze kampanię przeciw niemu rozpętają. Mówił mi: „Najwyżej będę pisał książki. Mam jeszcze do napisania dwie. Potem mogę zabrać swój kapelusz”.
– Podobno nawet panu nie rozmawiało się z bratem łatwo?
– Wie pan, myśmy byli z innych światów. On pracował politycznie, ja... ręcznie. Często mu to mówiłem. Kiedy się spotykaliśmy, zawsze musiało minąć jakieś 20 minut, nim się Bronek przestawił. U niego każde słowo było przemyślane, przeanalizowane, rozważone. Musiał minąć czas, nim się otwierał i był spontaniczny.
– Jak się pan dowiedział o jego śmierci?
– Rano, w niedzielę 13 lipca, zatelefonował z Warszawy bratanek. Zaraz potem rozdzwonił się telefon. Żona pobiegła do internetu. Niebawem powiadomiła o tym telewizja.
– Jedzie pan na pogrzeb?
– Ja jestem dopiero co po wyjściu ze szpitala. Sam pan widzi, że nie wyglądam na siłacza. Do tego nie wiem, jakbym to wszystko zniósł. Bratankowie doktorzy mówią mi, żebym został i nie ryzykował. Jedna śmierć w rodzinie wystarczy. Poza tym, ostrzegają mnie, że media są jak hieny i pewnie urządziłyby na mnie polowanie. Dlatego pewnie zostanę. Żegnać Bronka będą syn z żoną i córka z mężem.
– Wiem, że toczyła się dyskusja, gdzie brat ma być pochowany. W rodzinnym grobowcu z matką czy w Alei Zasłużonych, obok Jacka Kuronia.
– Po ludzku, powinien leżeć koło matki. Wiem jednak, że Bronek należał przede wszystkim do Polski. Więc niech go uhonoruje, jak uważa. Dotyczy to także mszy w katedrze św. Jana w Warszawie. Brat nie był katolikiem, choć w młodości miał okres, kiedy chciał zostać księdzem. Katolikami są jednak jego synowie i ich rodziny. Jeżeli najwyższe władze Kościoła też chcą go tak godnie pożegnać, trzeba to uszanować.
– Gdyby to jednak zależało od pana?
– Mój brat zostałby pochowany przed upływem doby od śmierci, jak nakazuje religia i tradycja, w której się urodził. Ja zaś zmawiałbym kadysz.
*Magid – charyzmatyczny rabin, biegły interpretator Tory, przywódca społeczności żydowskiej, często o przypisywanych zdolnościach wizjonerskich.
basket
12. @basket dziekuję
za przypomnienie. To ważny wywiad.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Prof. Bronisław Geremek
Prof. Bronisław Geremek patronem znaczącej ulicy lub placu w Krakowie - to propozycja senatora Bogdana Klicha, który w tej sprawie napisał list do prezydenta miasta oraz przewodniczącego rady.
- Bronisław Geremek to jeden z najwybitniejszych polskich umysłów i jeden z najbardziej oddanych krajowi patriotów, zarówno w okresie opozycji demokratycznej, w czasie przemian, jak i podczas tworzenia nowego ładu po 1989 roku. Dziś, gdy toczy się spór między dwoma wizjami Polski, upamiętnienie tej postaci jest szczególnie ważne - postuluje Bogdan Klich, senator PO.
Czy obędzie się bez kontrowersji?
Przewodniczący rady miasta Bogusław Kośmider, również z PO, popiera wniosek. - Jestem zdecydowanie za! Trzeba tylko znaleźć odpowiednią ulicę, najlepiej jakąś w budowie. Bogusław Kośmider wyjaśnia, że wniosek w sprawie nazwy ulicy będzie rozpatrywany po wakacjach - zgodnie z prawem musi go przyjąć cała rada miasta. Czy obędzie się bez kontrowersji? Józef Pilch, wiceprzewodniczący rady z PiS, mówi, że musi się jeszcze nad tą propozycją zastanowić.
W Swarzędzu już jest
Prof. Bronisław Geremek zginął 13 lipca 2008 r. w wypadku samochodowym. Od 2004 r. był posłem do Parlamentu Europejskiego, wcześniej posłem RP, był też ministrem spraw zagranicznych, podczas jego kadencji Polska została przyjęta do NATO.
Wniosek o nadanie jednej z ulic imienia Bronisława Geremka rozpatruje też samorząd warszawski. Ulica imienia prof. Geremka znajduje się już od trzech lat w Swarzędzu. Jego imieniem został nazwany dziedziniec Parlamentu Europejskiego.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,14301137,Czy_bedzie_w_Krakowie_ulica_Bronisla...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. okrągłostołowcy stawiają pomnik Geremkowi
Bronisław Geremek, Metternich obozu Solidarności
Witold Głowacki - lewacki żurnalista
Mówiono o nim z atencją, w
Sejmie, a potem w Parlamencie Europejskim miał półoficjalny przydomek
"Profesor". I choć w obu izbach można spotkać niejednego reprezentanta
społeczeństw z tym tytułem naukowym, nikt nigdy nie miał wątpliwości, o
kim akurat mowa.
- Bronisław Geremek jest niewątpliwie jedną z dwóch osób, od których
nauczyłem się praktycznej polityki. Pierwszym moim mistrzem był w
drugiej połowie lat 80. Zbigniew Romaszewski, drugim - właśnie Geremek -
tak mówił w wywiadzie rzece udzielonym Michałowi Karnowskiemu i
Piotrowi Zarembie nie kto inny, a Jan Rokita.
"To drugi człowiek za Ojcem Świętym o takim horyzoncie i takich możliwościach" - to z kolei Lech Wałęsa.
Dawny lider "S", a później prezydent miał zaś w latach 90. co najmniej
skomplikowane relacje z Geremkiem. I całkiem niemało powodów, by nie
żywić do niego sympatii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Metternich?
"Urban w swoim "Alfabecie" nazwał Geremka politykiem poważnym
i rozważnym. Z tego powodu Geremka nadętego powagą i rozwagą,
mówiącego zawsze uczenie, z przydechem pykającego fajkę, zasłużenie
przezwano w MSZ "Koziołkiem". Do jego nieodłącznych cech zaliczano
wyniosłość, butę, intelektualne zarozumialstwo i bardzo silne - charakterystyczne dla masonerii - poczucie hierarchii.
Pod eksponowanym przez Geremka zafrasowaniem kryły się żywioły
groźne i niezwykłe, typowe dla pewnej mniejszości narodowej - światopoglądowy fanatyzm, arogancja, apodyktyczność, pamiętliwość" - fragment obszernej charakterystyki postaci BG
- MSZ polski czy antypolski - Krzysztof Baliński - wydanie II - 2013 -
str. 19.
Tak więc dla jednych Metternich, dla innych "Koziołek"..
basket
16. Jeśli przyjmiemy, że chciał
Jeśli przyjmiemy, że chciał konserwować zastany układ lub cywilizować komunizm, to...Metternich pasuje :D
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
17. Pospieszalski o trzech
Pospieszalski o trzech kłamstwach „Wyborczej” ws. Geremka: To symboliczne podsumowanie jej 25 lat
W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” pojawił się tekst Mariusza Jałoszewskiego, który zapowiada że w konsekwencji zakończonego procesu z powództwa Marcina Geremka, syna profesora, przyznaję się do nierzetelności dziennikarskiej. To nieprawda!
Kłamstwem jest już sam tytuł tekstu, mówiący, że przyznam się do
„nierzetelności w sprawie prof. Geremka”. W toku procesu nie dowiedziono
tego, także treść ugody i oświadczenia nie
zawiera takiego sformułowania.
„Wyborcza” kłamie również, że cytowana w programie depesza ambasadora Niemiec jest fałszywa. Żaden z historyków i ekspertów nie podważył autentyczności tego dokumentu.
„Wyborcza” kłamie wreszcie, że nie skonfrontowałem tej notatki.
Notatka była wielokrotnie przytaczana w poważnych źródłach
historycznych. Uczestnikiem programu był jeden z najbliższych
współpracowników profesora Geremka, Andrzej Celiński, a także dobry znajomy z lat stanu wojennego Andrzej Czuma. Obaj mieli możliwość zakwestionowania treści dotyczących prof. Geremka, co uczynili.
W dniu 25. rocznicy ukazania sie pierwszego numeru
„Gazety Wyborczej”, symbolicznym podsumowaniem minionych lat nie jest
artykuł redaktora Michnika, lecz materiał Mariusza Jałoszewskiego.
Nagromadzenie tylu kłamstw i nadinterpretacji w tak krótkim tekście to
świetny przykład w jaki sposób swą misję w Polsce,
pojmuje redakcja „Wyborczej”.
Jan Pospieszalski
Paweł Nowacki, wydawca programu „Jan Pospieszalski – Bliżej”
Warszawa, 8 maja 2014
http://wpolityce.pl/media/194678-pospieszalski-o-trzech-klamstwach-wyborczej-ws-geremka-to-symboliczne-podsumowanie-jej-25-lat
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Tablica upamiętniająca
Tablica upamiętniająca Geremka odsłonięta. Napis nie uwzględnia uwag IPN
W Śródmieściu odsłonięto tablicę upamiętniającą
Bronisława Geremka. Warszawski ratusz nie uwzględnił uwag Instytutu
Pamięci Narodowej dotyczących treści... więcej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Tow. Bronisław Geremek jest jednoznacznie negatywną postacią
Tow. Bronisław Geremek w tej hierarchii był posadowiony w pozycji (3), czyli, mówiąc w symbolicznym skrócie, był w grupie dysponentów, posługujących się służbami.
michael