Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że będzie apelować o zwołanie 10 kwietnia - w rocznicę katastrofy smoleńskiej - Zgromadzenia Narodowego. "Uważamy, że specjalnie na tę okazję powinno się zebrać Zgromadzenie Narodowe (wspólne posiedzenie Sejmu i Senatu) i powinniśmy potrafić wspólnie uczcić pamięć ofiar tej katastrofy" - powiedziała szefowa PJN.
Czy rzeczywiście chodzi o „uczczenie pamięci ofiar”, czy o coś innego? Przecież Kluzik- Rostkowska doskonale wie, że w takim „wspólnym uczczeniu” na pewno udziału nie weźmie Jarosław Kaczyński i PiS, bo obie izby parlamentu są zdominowane przez PO, a trudno byłoby z partią Tuska, który co najmniej ponosi polityczną (jeśli nie karną) odpowiedzialność za śmierć 96 osób w kwietniu 2010 r., czcić pamięć poległych. Pamięć domaga się prawdy. Pamięci uwłacza „polsko-rosyjskie pojednanie” budowane na fałszu i będące zdradą stanu.
Utworzenie Platformy Obywatelskiej dziesięć lat temu nie było przecież genialnym pomysłem trzech tenorów, ale jak ujawnił swego czasu gen. Gromosław Czempiński projektem służb. Sam Czempiński, wieloletni pracownik Wywiadu PRL, przyznał się nawet do ojcostwa to jest potwierdził, że był pomysłodawcą utworzenia partii o nazwie Platforma Obywatelska i jej nieformalnym założycielem, skoro formacja powstała dzięki jego namowom adresowanym m.in. do Andrzeja Olechowskiego, nieżyjącego Macieja Płażyńskiego i Donalda Tuska, nazywanych właśnie trzema tenorami.
Czy Polska jest Najważniejsza nie jest projektem podobnym? Przecież PO, która była ucieczką do przodu z dogorywającej Unii Wolności pod auspicjami WSI, i udaną jak się okazało próbą przejęcia części, że użyję skrótu myślowego, posierpniowego elektoratu. Czy PJN nie ma być ucieczką do przodu pękającej od wewnątrz i tracącej popularność PO? Do wyborów jeszcze pół roku, Platforma dołuje z sondażach, PiS zyskuje, a przynajmniej, mimo czarnego PR, wciąż utrzymuje stan posiadania. Być może więc z jednej strony PJN jest tratwą ratunkową na wypadek gdyby PO się do końca zgrała, a po drugie, co zresztą wydaje mi się celem bardziej doraźnym i ważniejszym, może w razie przekroczenia progu wyborczego jako byt o „dużych zdolnościach koalicyjnych” (czyli z każdym, choćby z błaznem z Biłgoraja, w odróżnieniu od pryncypialnego PiS, który nie lubi zgniłych kompromisów i który już się w jednej koalicji sparzył) przydać się do niedopuszczenia PiS do władzy, nawet gdyby partia Jarosława Kaczyńskiego wygrała te wybory w liczbach bezwzględnych. Nawet jeśli wygra, a nie uzyska ponad 50 proc., to będzie pewnie tak, że wygra, ale przegra, bo stronnictwo prorosyjskie się zjednoczy na zasadzie siła złego na jednego, by tylko kłamstwo smoleńskie nie ujrzało światła dziennego, a co za tym idzie nikt za tragedię smoleńską nie poniósł nawet symbolicznej, politycznej odpowiedzialności.
13 komentarzy
1. Gdzie są wycięte fragmenty stenogramów?
W stenogramach i kopiach zapisów rozmów z kokpitu Tu-154 brakuje fragmentów wyjaśniających, dlaczego wieża nakazała polskiej załodze wykonanie podejścia od wschodniej, bardziej niebezpiecznej strony lotniska. Nie ma też zapisów poleceń wieży naprowadzających samolot według radaru RSP, a takie komendy kontrolerzy musieli wydawać. – W lądowaniu według RSP, jakie tego dnia obowiązywało na Siewiernym, odpowiedzialność za bezpieczeństwo ponosi wieża – mówi „GP” jeden z kontrolerów lotu na Okęciu.
– Fragmenty te musiały zostać wycięte. Nie widzę innego wytłumaczenia – mówi „GP” kontroler lotów na Okęciu, jeden z najbardziej doświadczonych fachowców w branży.
Na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj można lądować – jak na każdym lotnisku – z dwóch kierunków, w tym wypadku ze wschodu na zachód (E-W, 259ľ) i z zachodu na wschód (W-E, 79ľ). Chodzi o to, że samolotom łatwiej startować i lądować pod wiatr, w związku z tym przy dobrych warunkach pogodowych to prędkość i kierunek wiatru ma decydujące znaczenie przy wyborze przez wieżę kierunku podejścia.
10 kwietnia 2010 r. polski Tu-154 podchodził do lądowania od strony wschodniej (E-W, 259ľ) – trudniejszej ze względu na nietypowe ukształtowanie terenu (zagłębienia) oraz rozsiane przed pasem budynki i drzewa, choć prawdopodobnie lepiej oprzyrządowanej. W stenogramach powinien znaleźć się zapis standardowej rozmowy między załogą tupolewa a kontrolą lotów, dotyczącej wyboru kierunku podejścia. Ani jednak w dźwiękowej kopii rozmów z kokpitu, ani w jej transkrypcji nie ma nawet śladu takiej konwersacji.
Wycinanki ze stenogramów
– Przejmując samolot, kontrola lotów musi „powitać” załogę i powiedzieć, jaki będzie rodzaj podejścia (np. 2 NDB, radar lub – jak miało to w owym dniu miejsce – radar + 2 NDB), określić kierunek, np. pas 26, zweryfikować odległość do niego, podać ciśnienie i koniecznie wszelkie istotne informacje pogodowe, jak te o zamgleniu czy wręcz mgle. Dla kontrolerów to jest jak pacierz. Załoga dzięki takim informacjom może rozplanować dystans i prędkość schodzenia, bo pamiętajmy, że w przypadku podejścia ze strony przeciwnej do kierunku lotu samolot musi np. okrążyć lotnisko – mówi „Gazecie Polskiej” kontroler lotu na Okęciu, który obsługiwał w swojej karierze zawodowej wiele lotów VIP-owskich, w tym także z głowami innych państw.
Dodajmy jeszcze, że takie instrukcje z wieży dostała załoga rosyjskiego Iła-76 i Jaka-40, który lądował przed tupolewem. Tymczasem w stenogramach z 10 kwietnia 2010 r. znajdujemy tylko dwa fragmenty odnoszące się do kierunku lądowania Tu-154, a żaden z nich nie jest zapisem poleceń kontrolerów. Najpierw, o godz. 8.10 (czasu polskiego), czyli 31 minut przed katastrofą, kpt. Arkadiusz Protasiuk mówi: „Ustawiamy sobie, 259 (kierunek ze wschodu na zachód – przyp. red.) z tamtej strony”. Dziesięć minut później, o godz. 8.20, padają słowa świadczące o tym, że załoga nie otrzymała jeszcze z wieży wytycznych w sprawie kierunku podejścia. II pilot Robert Grzywna mówi: „Tu jakby było 259, byłoby nawet lepiej, bo by było nie pod słońce”. Tryb przypuszczający jednoznacznie wskazuje, że piloci czekają na decyzję kontrolerów. Ostatecznie podejście nastąpiło właśnie na kierunku 259, ale w kopii rozmów nie znajdziemy nawet jednego słowa mówiącego o decyzji wieży w tej sprawie!
K.M., mieszkający dziś za granicą wojskowy zajmujący się kontrolą radiolokacyjną, ekspert zespołu smoleńskiego pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, zwrócił na ten problem uwagę już latem 2010 r.
– Po słowach „Tu jakby było 259, byłoby nawet lepiej, bo by było nie pod słońce” spodziewamy się, że w dalszych minutach usłyszymy dyskusję na temat kierunku lądowania pomiędzy załogą Tu-154 a kontrolerami lotu oraz dane z wieży na temat wiatru i inne informacje, dzięki którym załoga Tu-154 będzie mogła przyjąć kierunek lądowania zapewniający maksymalny zakres bezpieczeństwa. Nic takiego jednak nie ma. O godz. 8.23 piloci nawiązują kontakt z wieżą i kilka minut później dowiadujemy się, że lecą na wschodnią stronę lotniska, aby lądować od wschodu na zachód. Nie pada ani jedno słowo o podjęciu takiej decyzji – mówi w rozmowie z „GP” K.M.
„Na kursie i ścieżce”
Kolejna zastanawiająca sprawa to brak w kopiach dźwiękowych rozmów i stenogramach fragmentów dotyczących korygowania lotu przez kontrolerów. Na lotnisku w Smoleńsku – od wschodu (E-W, 259ľ) – podchodzi się według radaru i dwóch radiolatarni prowadzących (NDB). Potwierdzają to sami Rosjanie: „Na lotnisku Smoleńsk »Północny« system podejścia do lądowania RSP z OSP dla KM=259° składa się z radiolokacyjnego systemu lądowania RSP-6 M2, bliższej radiolatarni prowadzącej PAR-10 i dalszej radiolatarni prowadzącej PAR-10” (str. 140 polskiej wersji raportu MAK).
– Radar RSP, odpowiednik polskiego RSL występującego na lotniskach wojskowych, to radar precyzyjny. Oznacza to, że odpowiedzialność leży całkowicie po stronie rosyjskiej, bo podejście według takiego radaru wymaga ciągłej współpracy wieży z załogą samolotu – mówi nasz ekspert, kontroler ruchu lotniczego z Okęcia.
Według niego przerwa w tym, co mówi do załogi kontroler radarowy, według podobnych procedur stosowanych w lotnictwie cywilnym w Polsce, nie może być dłuższa niż kilka sekund. Kontrolerzy muszą cały czas naprowadzać samolot. – Pracownik kontroli lotów jest w tym wypadku niemalże członkiem załogi – twierdzi ekspert „GP”.
Dziwi więc, że uwagi kontrolerów zapisane na taśmie dźwiękowej są szczątkowe, a wieża powtarza tylko, że samolot jest na ścieżce i kursie, choć – przypomnijmy – w trakcie padania tych komend Tu-154 nigdy w rzeczywistości na ścieżce i kursie nie przebywał. Wręcz przeciwnie, z niewyjaśnionych dotychczas przyczyn znajdował się najpierw zbyt wysoko, potem zbyt nisko, a w ostatnim etapie lotu wychylił się kilkadziesiąt metrów na lewo od osi pasa.
– Mój kolega z lotniska Okęcie sprowadził na radarach RSL i PAR prawie 2 tys. samolotów i nigdy nie spotkał się z sytuacją, w której maszyna byłaby zawsze idealnie na ścieżce i kursie. W każdym przypadku lot trzeba było mniej lub bardziej korygować, np. nakazać obniżenie lub podniesienie lotu, albo odbicie lekko w lewo czy w prawo. Tutaj albo poprawki kontrolerów zostały wycięte, albo w ogóle nie padły – uważa rozmówca „Gazety Polskiej”.
Zastanawia też, dlaczego na taśmach nie słychać, jak załoga „kwituje”, czyli potwierdza komendy wieży. Kpt. Arkadiusz Protasiuk przed tragicznym lotem aż sześć razy lądował w Smoleńsku i doskonale znał rosyjskie procedury. Prawdopodobnie więc wycięto całość rozmów polskiej załogi ze smoleńską wieżą.
Fachowcy najwyższej próby
Nasz ekspert, kontroler lotów na Okęciu, nie zgadza się też z opinią Rosjan, a także niektórych polskich „ekspertów”, podważającą kompetencje polskich pilotów.
– Ta załoga wykonywała wcześniej loty w znacznie trudniejszych warunkach. O niektórych tajnych i niebezpiecznych misjach wojskowych, jakie wykonywali ci piloci, pewnie nigdy się nie dowiemy – mówi.
Całość tekstu w najnowszyn numerze tygodnika "Gazeta Polska"
http://niezalezna.pl/5965-gdzie-sa-wyciete-fragmenty-stenogramow
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Co można nowego powiedzieć o Kluzik
chyba to, że jak do tej pory nie ogolono jej łba.
3. wladysl
też się dziwię, ale co sie odwlecze...
Nie zapominajmy też o begerowej PJN Jakubiak - tej trzeba zgolić w kępki.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. żałosna V kolumna co zbiera się po siedmiu w terenie
PJN buduje w terenie
Według Poncyljusza, każdy zespół ma za zadanie m.in. rejestrację kół
PJN, sympatyków ugrupowania i przyjmowanie nowych członków do partii
Polska Jest Najważniejsza. Rejestracja partii trwa, wniosek w tej
sprawie trafił do sądu 28 stycznia. "Przyjęliśmy, że od momentu złożenia
wniosku o rejestrację partii możemy to wszystko realizować" -
powiedział.
Jak dodał, każde koło rejestrowane przez zespoły musi
liczyć co najmniej 7 osób. "Zakładamy, że mogą to być koła środowiskowe i
tematyczne" - mówił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Maryla
Nie wiem czy to prawda, ale okoliczne chłopstwo (chwałka!) zamiaruje wygolić jej przód w trójkącik jak tylko wróci do gminy. Przeczytali w wysokich obcasach, że to a' la mode.
[Co za czasy! Walka z włosiem wraz z rozwojem internetu zaostrza się.]
[[Co też jej chłop na to powie? Czyś ty zdurniała, ocipiała? na takie mierne włosię chcesz mnie brać?]]
6. Jak to było???
"Bądźmy razem"???
7. wladysl
jak tak dalej rozwój internetu bedzie trafiał w gusta okolicznego chłopstwa, to rózne pejoteny i inne ruchawce (od ruchu poparcia) będa musiały odtworzyć Zatoke Czerwonych Świń w Warszawie i tam sie skryć przed rozochoconym elementem z fryzjerami.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. @kazef
dzisiejsze występy Kluzikowej i Jakubiakowej w TVN24 wykazały, ze spindoktory europoselskie mocno pracują nad pańciami.
Jakubiak osiągnęła Himalaje bezczelności.
Szkoda, ze wystawiaja Błaszczyka, który na takie chamstwo języka w gębie zapomina.
Tam potrzeba Beta Kemp lub Brudzińskiego.
Z kuchty Jakubiak tylko tłusta plama by została.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. PJN
służyć im będzie to podważania pamięci Lecha Kaczyńskiego, do udowadniania, że wszyscy mogą czcić 10 kwietnia. Po równi z Niesiołowskim i Wajdą.
Mają już mało czasu, lemingi jeszcze nie przygotowane na taką operację, ale za rok do Smoleńska pojada rodziny z Dereszem i Ewą Komorowską, do tego Kluzik i Poncylisz jako "spadkobiercy idei" Lecha Kaczyńskiego. W tym roku jeszcze za wczesnie, nei starczyło czasu na wypromowanei PJN.
10. Maryla
Niewykluczone, Marylo, że ruchawice (sic!) mają to do siebie, że do łbów im nie przyjdzie myśl, co je w gminie czeka.
Przecież normalny chłop zna pojęcie zdrady, nawet gdyby o Jagnie nie czytał.
Tak po męsku Ci powiem, z dezynwolturą: Ona, ta Jakubiak, ma za dużą twarz, jak księżyc. Tam znajdziesz wszystko. Zdradę i łzy, prawdę i fałsz, bolszewizm i holokaust oraz z gęsi woda - jednym słowem z chłopki królowa.
[ale po co to się pcha?]
Pozdrawiam.
11. To o taki "trójkąt" chodziło? ;)
"Moje posty od IV 2010"
12. Zaraz, zaraz jakie zgromadzenie?
Tych co nie chcieli przyjąć uchwały? Albo wcześniej wezwać Tuska do przejęcia części śledztwa? I oni teraz będą "się jednoczyć" i "hołd oddawać"? I mówi o tym pani, która w sprawę katastrofy poddała manipulacjom wyborczym?
Aż ręce opadają, no!
13. Matsu
ONE chcom RAZEM !
Nawet sondazyk pod tym tytułem zrobili, że niby 80% Polaków chce RAZEM obchodzić rocznice 10 kwietnia.
No to spindoktory od pejotena wymysliły, ze najlepiej RAZEM spędzić sejm i senat do jednego pomieszczenia, to z członków PO, SLD i PSL zrobi sie takie RAZEM, jakiego świat i pół Polski nie widział.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl