Domosławski fiksjon

avatar użytkownika Unicorn

Zachęcony opisami książki w stylu- szarganie pamięci czy dekompozycja mitu Kapuścińskiego sięgnąłem po grube tomiszcze, napisane przez A. Domosławskiego. Książka ma 562 strony i jest pisana mało zachęcającą manierą: przeplatają się trzy warstwy- komentarze różnych osób o Kapuścińskim (zwykle osoby z tzw. kręgu liberalno- lewicowego), narracja autora i fragmenty tekstów Kapuścińskiego służące za punkt wyjścia do dyskusji. Zahartowany w bojach na dziełach socjologicznych klasyków

smile

spodziewałem się czegoś lepszego. Jakieś legendy, opowieści, wątków specjalnych, seksu, prochów, zdrady i lustracji. Nawet to nie jest żydowska hagada. Czy inszy Gross.

Nudne jak flaki z olejem. Książka wlecze się jak stary ciągnik, zwalnia przy częściach poświęconych podróżom, młodości czy fascynacji komunizmem. Ta ostatnia część a chronologicznie jedna z pierwszych jest męcząca. Odczułem, że autor współczuje "uwikłanym" w komunizm i próbuje pewne kwestie relatywizować. Niespecjalnie zresztą przekonując czytelnika. Dodatkowo książka jawi się jako pisana na eksport- wiele spraw jest spłycanych, przeinaczanych czy wręcz przekłamanych. Cała sprawa z Kapuściński non- fiction wydaje się o tyle dziwna, że w internecie przeczytałem komentarze blogerów (prawicowych!) sugerujących jakoby było to coś wartego uwagi. Podejrzewam, że owi nakręcacze w ogóle jej nie dotknęli...

Sytuację ratują jedynie (niestety w niektórych momentach) legendy a raczej ich obalanie. Wśród legend są m.in. ojciec w Katyniu, sytuacje podbramkowe- skazanie na rozstrzelanie podczas podróży czy "znajomości" z Che, Lumumbą i Allende (uprzedzając pytanie napiszę tylko, że prawie prawda z ostatnim). Od połowy książka wyraźnia "siada" i już się nie podnosi. Dobrze, że podrasowałem się piwem, inaczej usnąłbym niczym ryba. Inna sprawa to sam początek i wychodzi tutaj natura autora. Wyborcza i...wszystko jasne. Ci ludzie nie byliby sobą gdyby nie nasrali za przeproszeniem do cudzych ogródków jakimiś wymysłami czy bajkami. Antypolonizm to dla nich chleb powszedni. Niedola Żydów i "polski antysemityzm" muszą się przecież znaleźć (s. 26- 31).

Nie inaczej rzecz się ma ze złymi Polakami obrabiającymi Żydowki z futer (s. 46). Zabawny jest opis strachu Kapuścińskiego przed "oszołomami":

"Źle znosił krytykę, a osobiste ataki przyprawiały go o stany bliskie chorobie. Gdy krótko przed jego śmiercią po Warszawie  krążyła plotka, że telewizja publiczna w jednym z programów publicystycznych podda wiwisekcji jego współprację z wywiadem Polski Ludowej, dzwonił do znajomych, skurczony ze strachu, i pytał, czy ktoś nie słyszał, cóż to chcą mu wyciągnąć, jakim kijem przyłożyć.

-Straszne facety- mówił o prawicowych politykach i publicystach, ściszając głos. -Straszne facety."

Za: A. Domosławski, Kapuściński non- fiction, Warszawa 2010, s. 54.

Przytaczam ten fragment specjalnie żeby czytelnicy zobaczyli jak przemyca się propagandę. Przesłanie jest proste- zaszczuto pisarza wybitnego. Jacyś prawicowi maniacy śmią go oskarżać o współpracę z wywiadem a przecież każdy wie, że Polska Ludowa jest cool a wywiad tym bardziej. Domosławski niespecjalnie porusza dalej ten wątek a przecież to istny samograj! Wydaje się, że wbrew tytułowi książka jest właśnie zbiorem pobożnych życzeń i ulepionych z wypowiedzi innych (tuzów typu Passent chociażby), przemielonych, niestrawnych mitów. Autor wspomina, że Kapuściński spodziewał się ataków o agenturalność od początku lat 90.tych. Pada znamienne zdanie w poetyce Wyborczej:

"W drugiej połowie tamtej dekady w pisemkach prawicowych zaczęto sugerować, że sukces pisarski zawdzięcza dobrym kontaktom z komunistycznym rządem i współpracy z wywiadem Polski Ludowej", ibidem.

Owszem, wstępuje do młodzieżówki partyjnej i partii ale młody był, zbłądził i w ogóle nie ma o czym mówić, to na pewno nie było świadome :>

Prawdziwa perełka to list rekomendacyjny do partii napisany Kapuścińskiemu przez kolegę z roku wyżej...B. Geremka: "Tow. Kapuścińskiego Ryszarda znam od października 1951 r. z pracy w organizacji zetempowskiej na uczelni" (s. 83). Towarzysz Ryszard cierpi jednak na poważne braki ideologiczne:

"1. niezrozumienie kierowniczej roli organizacji partyjnej na wydziale, niewłaściwy, nieprzemyślany stosunek do towarzyszy partyjnych na I roku,

2. niedojrzały- ciągnący się od poprzedniego roku stosunek do studiów, do nauki, w ostatnim zdołał tow. Kapuściński przełamać ten stosunek, o czym świadczą jego dobre wyniki w sesji letniej,

3. nie w pełni kolektywny styl pracy w kierowaniu organizacją wydziałową, wypływający głównie z braku zaufania do ludzi, do kolektywu,

4. niechętne przyjmowanie krytyki, jak też zbyt mały samokrytycyzm,

5. niedojrzałość decyzji z młodzieńczą fanfaronadą i lewactwem często wiązące się", ibidem, s. 83- 84.

tags: , , , , , , , ,

2 komentarze

avatar użytkownika kazef

1. @Unicorn

Dzieki za recenzję. Ja tego nie czytałem, bo starczyło mi przeczytać recenzję Rafała A. Ziemkiewicza, który pisał w Twoim tonie, że to aborcza propaganda, robienie z Kapuścińskiego bohatera dla nowej lewicy, wybielanie i relatywizacja życiorysu.
Twoja recenzja dodaje do tego parę adekwantnych wyimków i przekonująco opisuje flaki z olejem. Czyli nudę.

Najśmeiszniejsze, że niektóre barany uwierzyły, że Domosławski to pisał wbrew Michnikowi...

avatar użytkownika Unicorn

2. Wrzawa wokół książki, że niby

Wrzawa wokół książki, że niby taka zła i uderza w pisarza to zwykła lipa dla nabrania kupujących.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'