Żydokomuna - fakt czy mit?
Tak jak wiecznym i fałszywym mitem ma być teza o istnieniu w Polsce „Żydokomuny” tak bezspornym faktem istniejącym w świadomości światowej opinii publicznej ma być polski zwierzęcy antysemityzm oraz współudział w Holokauście.
Zbliża się kolejna rocznica wydarzeń marcowych z 1968 roku, co po raz kolejny pozwoli załadować armaty antypolską amunicją i oddać tradycyjną salwę z ulicy Czerskiej skierowaną w tubylczą, antysemicką, prymitywną i krwiożerczą nadwiślańską gawiedź.
Dlatego też warto na spokojnie zastanowić się nad tym czy ta cała Żydokomuna to fakt czy mit?
Do bicia się we własne antysemickie piersi będzie w najbliższym czasie niejedna okazja.
Może 1 marca podczas pierwszych obchodów Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" uderzy się w pierś ktoś jeszcze?
Oczywiście przekonywującymi i decydującymi dowodami na istnienie Żydokomuny nie mogą być słowa świadków tamtych czasów, którzy ową „Żydokomunę” dostrzegali, ale mimo to je przytoczę.
Maria Dąbrowska w swoich dziennikach pisała pod datą 17 czerwca 1947 r.: "UB, sądownictwo są całkowicie w ręku Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden Żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków"
A pod datą 27 maja 1956 r. ta sama Dąbrowska pisała: "Ostatnimi tygodniami byłam w Nieborowie w towarzystwie samych Żydów oprócz Anny i Bogusia. Częste ich rozmowy o wzrastaniu antysemityzmu. Czemu dziś sami są częściowo winni - bo jak można było dać sobą obsadzić wszystkie 'kluczowe pozycje' życia Polski: prokuratury, wydawnictwa, ministerstwa, władze partii, redakcje, film, radio itp."
Jedną z żydowskich emigrantek 1968 roku i niezłomną tropicielką polskiego antysemityzmu była Alina Grabowska. Mimo to sama przyznała na łamach paryskiej Kultury z grudnia 1969 roku: "W pierwszych latach powojennych (a nawet i później) znakomitą, niestety, większość pracowników UB stanowili Żydzi".
Dzienniki prowadził również nieodżałowany Stefan Kisielewski. Oto zapisek z 18 października 1968 roku:
"Dwadzieścia lat temu powiedziałem Ważykowi, że to, co robią Żydzi, zemści się na nich srodze. Wprowadzili do Polski komunizm w okresie stalinowskim, kiedy mało, kto chciał się tego podjąć z 'gojów' (...)".
4 listopada 1968 roku pisał tak:
"Po wojnie grupa przybyłych z Rosji Żydów-komunistów (Żydzi zawsze kochali komunizm) otrzymała pełnię władzy w UB, sądownictwie, wojsku, dlatego, że komunistów nie-Żydów prawie tu nie było, a jeśli byli, to Rosja się ich bała. Ci Żydzi robili terror, jak im Stalin kazał (...)".
Oczywiście mogą to być subiektywne, nie mające związku z rzeczywistością opinie cytowanych osób.
Wielki żal, jaki do ubowców, sędziów i prokuratorów żydowskiego pochodzenia czuła zmarła niedawno Maria Fieldorf-Czarska też był zapewne nieuzasadniony i wynikał z tego antysemityzmu zrodzonego z europejskiej ciemnoty. Mówienie, że za zbrodnią sądową jej ojca, polskiego bohatera i patrioty od początku do końca stali Żydzi razi salonowców. Fakt, nie ma w tym za grosz wyczucia politycznej poprawności choć jest to stuprocentowa prawda.
Teraz od cytatów i osobistych odczuć wymienionych wyżej zwierzęcych antysemitów przejdźmy do suchych liczb i cyfr.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej liczba ludności polskiej zamieszkałej w PRL wynosiła 24 miliony, a ilość ludności pochodzenia żydowskiego w latach 1947-49 ustabilizowała się na poziomie 100 000 osób. Łatwo obliczyć, że stanowiło to 0, 42% ogółu mieszkańców Polski.
W 1989 roku sprytnego zabiegu dokonała Krystyna Kersten w pracy „Żydzi-władza komunistów”. Zsumowała ona wszystkich zatrudnionych w MBP pracowników w liczbie 25, 6 tys. i ogłosiła upadek mitu o Żydokomunie, gdyż w tej liczbie znalazło się 438 osób pochodzenia żydowskiego. Wyszło jej, że stanowili oni 1, 7% ogółu zatrudnionych. Tylko czterokrotna nadreprezentacja, czyli nic.
Cały sens tej manipulacji polegał na tym, aby uniknąć wykazywania procentowego udziału Żydów w aparacie represji, na najwyższych, kierowniczych stanowiskach. A to właśnie tam zapadały decyzje o fingowanych procesach polskich patriotów i mordowaniu „żołnierzy niezłomnych”.
Warto tu przytoczyć diametralnie inne dane podawane przez sowieckiego doradcę MBP płk Sieliwanowskiego w raporcie skierowanym do Berii z 20 października 1945 roku:
„[…] W Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego pracuje 18, 7 proc. Żydów, 50 proc. stanowisk kierowniczych zajmują Żydzi.
W I Departamencie tego Ministerstwa pracuje 27 proc. Żydów. Zajmują oni wszystkie stanowiska kierownicze. W Wydziale Personalnym – 23 proc. Żydów, na stanowiskach kierowniczych – 7 osób. W Wydziale ds. Funkcjonariuszy (inspekcja specjalna) –33,3 proc. Żydów, wszyscy zajmują odpowiedzialne stanowiska. W Wydziale Sanitarnym MBP – 49,1 proc. Żydów, w Wydziale Finansowym – 29,9 proc. Żydów”.
Jeszcze dalej poszedł w 1949 roku ambasador Wiktor Lebiediew:
„[...] w MBP poczynając od wiceministrów, poprzez dyrektorów departamentów, nie ma ani jednego Polaka, wszyscy są Żydami”
Ostatnia praca na ten temat, której wiarygodności do dziś nikt nie podważył, to opracowanie Krzysztofa Szwagrzyka z Wrocławskiego IPN zatytułowane „Żydzi w kierownictwie UB. Stereotyp czy rzeczywistość?”
Oto fragment
„Analizie poddano zawartość Informatora MSW oraz akt osobowych 450 osób zajmujących kierownicze stanowiska w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego oraz 249 z Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego, uzupełnioną o dane zaczerpnięte z innych źródeł.
Jak pokazują jej wyniki, w latach 1944–1954 na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (od naczelnika wydziału wzwyż) 167 było pochodzenia żydowskiego (37,1 proc.).”
Przypominam jeszcze raz, że ludności pochodzenia żydowskiego było w Polsce w tym okresie 0,42%. Dlatego nie dziwi końcowy wniosek autora pracy, który pisze:
„W świetle zaprezentowanych danych statystycznych teza o dużym udziale Żydów i osób pochodzenia żydowskiego w kierownictwie UB sformułowana została na podstawie prawdziwych przesłanek i jako taka odzwierciedla fakt historyczny.”
Oczywiście można tak jak pseudo-historyk Gross powiedzieć, że: „Komuniści pochodzenia żydowskiego [...] pracowali w bezpieczeństwie, jako komuniści, a nie, jako Żydzi”,ale wtedy Pani Alina Cała, sam Gross i cała reszta tropicieli polskiego zwierzęcego antysemityzmu nie powinni winić całego polskiego narodu za udział w holokauście i antysemityzm i przyjąć, że na przykład Polak, z chwilą podjęcia się obrzydliwego procederu szmalcownictwa przestawał być Polakiem i działał już nie jako Polak ale szmalcownik.
Jak to jest, że pseudo-historyczne prace Grossa zdobywają rozgłos na całym świecie, a świetne historyczne opracowanie Szwagrzyka nie przebiło się nawet do polskiej opinii publicznej?
Myślę, że wpisuje się to wszystko w proces pisania historii na nowo.
Można, a nawet trzeba mówić głośno o Polakach jako zbrodniarzach i antysemitach, lecz już Niemców, głównych sprawców zbrodni nazywa się dziś nazistami.
Żyd w momencie kiedy stawał się komunistycznym zbrodniarzem przestawał być Żydem, zaś Niemiec mordujący Żydów, z Niemca stawał się automatycznie nazistą.
Ciekawy jestem ile kosztowałoby Polskę to aby zostać objętym tym wymyślnym i pomysłowym mechanizmem zdejmowania odpowiedzialności z narodów zgodnie z aktualną „mądrością etapu”?
65 miliardów, czy więcej?
Źródła:
1 .Biuletyn IPN nr 11 (58) 2005 rok
2. Krzysztof Szwagrzyk – „Żydzi w kierownictwie UB. Stereotyp czy rzeczywistość?”
3. J.T. Gross, „Upiorna dekada”, s. 93–94.
4. K. Kersten, „Żydzi – władza komunistów” s. 84
5. Teczka specjalna J.W. Stalina. Raporty NKWD z Polski 1944–1946, wybór i oprac. T. Cariewskaja, A. Chmielarz, Warszawa 1998, s. 421.
6. „Polska w dokumentach z archiwów rosyjskich 1949–1953”, Warszawa 2000, s. 46.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
31 komentarzy
1. Żydzi w UB- kolejna odsłona i
Żydzi w UB- kolejna odsłona i więcej
http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/index.php?itemid=73
http://blogmedia24.pl/node/5855
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Prof. Śpiewak: Żydokomuna rządząca Polską to szkodliwy stereotyp
Mit Żydów komunistów mordujących polskich patriotów to echo odwiecznych antysemickich stereotypów - przekonuje historyk idei prof. Paweł Śpiewak w rozmowie z Agatonem Kozińskim.
Czy słowo "żydokomuna" w tytule Pana najnowszej książki ma być zamierzoną prowokacją?
Pełny tytuł mojej książki to "Żydokomuna. Interpretacje historyczne".
Z okładki krzyczy wyraz "żydokomuna" - dopisku prawie nie widać.
Bo takie jest hasło wywoławcze tej książki. Ale nie należy tego utożsamiać z twierdzeniem, że żydokomuna istniała naprawdę. W ten sposób chciałem zasygnalizować, że istniało zjawisko o podłożu ideologicznym, które tym hasłem określano. Zjawisko, które miało katastrofalne skutki. Bez niego nie można zrozumieć Holokaustu, nie można zrozumieć przedwojennego antysemityzmu w Polsce. Choć samo słowo pojawiło się w dyskusji dopiero po wojnie.
http://www.polskatimes.pl/artykul/510019,spiewak-zydokomuna-rzadzaca-pol...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. 2011-10-03 20:20:01,
2011-10-03 20:20:01, aktualizacja: 2011-10-03 20:23:13
Socjolog Paweł Śpiewak otrzymał w poniedziałek z rąk ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego nominację na dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Uroczystość odbyła się w siedzibie Instytutu.
"Traktuję ŻIH jako placówkę niezwykle istotną na mapie badań naukowych, (...) budującą otwartość, szacunek do tradycji, historii i stosunków społecznych obejmujących nie tylko państwo polskie. Wiem, że wiele emocji, które miały tu w ostatnim czasie miejsce, wynikało z troski i zainteresowania. Chciałem położyć tym emocjom kres i stworzyć atmosferę, w której wszyscy będą się czuli potrzebni i będą odczuwali satysfakcję.
http://www.polskatimes.pl/artykul/457709,prof-spiewak-zostal-dyrektorem-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. organ ITI - Przegląd Powszechny i wystraszony Spiewak
"Polską jako sektą zarządzają ideologowie tacy jak Andrzej Nowak wespół z
Wojciechem Wenclem i Jarosławem Markiem Rymkiewiczem" - pisze w
"Tygodniku Powszechnym" prof. Paweł Śpiewak. Jego zdaniem prawica jest
nie tyle opozycją, co kulturową alternatywą. Zniewoloną własną
ideologią.
W najnowszym "Tygodniku Powszechnym" prof. Paweł Śpiewak, socjolog i
historyk idei z UW, charakteryzuje polską prawicę: "Wierzy w zamach
smoleński, ceni Jarosława Kaczyńskiego i nie akceptuje PO". Jego zdaniem
sprowadza się do antymodernizacyjnego i chrześcijańskiego (ale w
zubożony sposób) nurtu.
"Apokaliptyczny konflikt prawicy i lewicy"
"Polska
jest dla nich sektą" - pisze Śpiewak. "Mamy do czynienia nie z
opozycją, ale z czymś więcej: alternatywą kulturową, która kreuje się na
Polskę prawdziwą, jedyną moralnie i politycznie uprawnioną do bycia
całym narodem".
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,12068854,Spiewak_o_polskiej_prawicy__...
I komentuje: "Jakbym czytał przemówienie Władysława Gomułki".
to Gomułka był z chamów, czy z żydów wg Śpiewaka? :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Nie mit, nie mit...
"Mit Żydów komunistów mordujących polskich patriotów to echo odwiecznych antysemickich stereotypów" - przekonuje historyk idei prof. Paweł Śpiewak.
Niech on to powie moim ciotecznym braciom - ich ojciec za przynależność do AK był torturowany przez Józefa Różańskiego. Przez niego siedział wielokrotnie w zimnej celi z wodą. Wyszedł w 1956 roku, ale zmarł przedwcześnie z powodu ciężkiej choroby nerek. Zmarł w wyniku działań Józefa Różańskiego Goldberga, nie z powodu mitu, ani stereotypu..
6. ''Żydokomuna'' Jan Tomasz Gross*
http://wyborcza.pl/magazyn/1,129860,12933847,__Zydokomuna__.html?bo=1
Elementem anarchizującym proces odbudowy polskiej państwowości byli nie Żydzi, tylko narodowcy. Żydzi w Polsce międzywojennej ''trzymali'' z rządem
Spędziłem tego lata sześć tygodni w Krakowie z grupą amerykańskich studentów. Prowadziłem seminarium na temat historii polskich Żydów ''przed, w trakcie i po okresie Zagłady''. A ponieważ jako tako znam tylko drobny wycinek tego zagadnienia, pomagali mi w zajęciach koledzy i koleżanki z Polski i z Ameryki. Między innymi w trakcie trzech spotkań seminaryjnych świetna znawczyni tematu przedstawiła panoramę życia społeczno-politycznego Żydów w Polsce międzywojennej.
I kiedy wychodziliśmy z sali po ostatnich zajęciach, złapała się nagle za głowę, mówiąc: ''Ojej, Janku, zupełnie zapomniałam powiedzieć czegokolwiek na temat komunistów''.
***
No bo taka jest prawda, że chociaż Żydzi w Polsce stworzyli cały asortyment partii politycznych, prasy codziennej i czasopism oraz prowadzili nieustające spory światopoglądowe (szczególnie młode pokolenie Żydów było rozpolitykowane), to komunizm w tej bogatej i urozmaiconej panoramie ideowej zajmował miejsce marginesowe. Oczywiście marksizm, socjalizm, stosunek do ZSRR i wszystko, co się z tym wiązało, to były ważne tematy, ale zagospodarowane jeśli chodzi o polskich Żydów albo przez Bund (którego komuniści nie znosili, z wzajemnością zresztą), albo przez lewicowe młodzieżowe organizacje syjonistyczne takie jak Poalej Syjon Lewica czy Haszomer Hacair.
-------------------------------------------------------------------------
KOMENTARZE POD TEKSTEM GROSSA
lukasz.inv
wczoraj
Oceniono 29 razy 17
Hmm... W ogóle nie mogłem początkowo zrozumieć o co tutaj chodzi... IIRP i II RP, i dwudziestolecie międzywojenne podkreślane niemalże w każdym akapicie.
Poczytałem troszeczkę i rzeczywiście - to pojęcie (żydokomuna) rozpowszechniło się w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku na Zachodzie, jak i także w Polsce, ale w obecnych czasach to nie do tego okresu jest ono instynktownie odnoszone - nie do lat międzywojennych, heh, tylko do lat stalinizmu w Polsce i troszeczkę innych statystyk...
Ta jednakże manipulacja nieopatrznie odsłania inną prawdę - tak, Żydzi byli elementem państwotwórczym w II RP, byli pełnoprawnymi członkami społeczeństwa a polityka polskiego rządu (na czele z Marszałkiem) wobec tej grupy społecznej w porównaniu nie tylko z polityką totalitarnych sąsiadów, ale i z polityką Zachodu (czytał Pan przedwojenne anysemickie "wypociny" Churchilla?) - jest kwintesencją tolerancyjności i współistnienia. Czasy były podłe, a Polska zachowała się przyzwoicie. I to jest NASZA Polska za którą bierzemy odpowiedzialność!
I tak, oczywiście!, to endecja była wtedy propagatorem obcych Polakom trendów, możnaby powiedzieć, nośnikiem ówczesnych "wartości europejskich"! Ha ironio! Osobiście uważam, że Piłsudski powienien zrobić z nimi porządek już w 1922, ale stało się jak się stało.
Nasza Polska została zniszczona przez dwa najsilniejsze na świecie totalitaryzmy. W 1939.
Wydaje sie jakbyście nie mogli przeżyć, że to Polska - jako jedyna z okupowanych krajów w Europie - nie kolaborowała z nazistami, rząd nie sporządzał list Żydów gotowych do wysłania do Rzeszy jak to robili Sowieci czy do Auswitz jak to robił legalny rząd Francji (sic!!! dla przypomnienia - de Gaulle był dezerterem, Francja skapitulowała przed Niemcami i poszła na totalną współpracę. Ale by się dziś działo gdyby II RP wtedy tak się zachowała, nie?), w Polsce zaś za ukrywanie Żyda był stryczek. Pomimo to w Yad Vashen najwięcej nazwisk polskich....
I tak jak wasi wnukowie nie będą przepraszać za zamaskowanych ćwierćidiotów z MW rzucających w Policję kostką brukową, tak i ja nie zamierzam przepraszać za zbrodnicze zachowania totalnej mniejszości podjętę w niewyobrażalnym okresie planowej zagłady żydowskiego I polskiego narodu. Bo Panowie i Panie - gdyby to nie była mniejszość - stałoby się to już w okresie międzywojennym. To, że Amerykanie przy każdej lepszej katastrofie naturalnej czy "power cuts" włamują się do sklepów, nie czyni ich wszystkich złodziejami.
lukasz.inv
wczoraj
Oceniono 40 razy 14
Nie wiem czy historia lubi się powtarzać, ale wiem na pewno, że historia lubi ironie. Powyższi Żydzi/Polacy pochodzenia Żydowskiego (odpowiednie skreślić) wyrzuceni z Polski zostali nie przez endeków, nie przez skinów z Młodzieży Wszechpolskiej (ale to by pięknie pasowało do obrazu młodego Polaka-antysemity!), nie przez polskich nazistów.... - tylko przez KOMUNISTÓW!!! Tych samych, którzy w tym samym czasie najeżdżali Czechosłowację, tych samych, których redaktor naczelny Gazety na której łamach Pan publikuje - nazywa "ludźmi honoru".....
Ja nie mam nic przeciwko dochodzeniu do prawdy i badaniom historycznym. Ale uważam Panowie, że nie o to Wam chodzi. Bo wtedy szukalibyśmy wszędzie i badali wszystko. Wy to zaś robicie wybiórczo i cynicznie. Holocaust - jak najbardziej. Szmalcownictwo - każde i do końca. Wołyń - Nieeeeee! Kolaboranctwo za PRL-u - histeria i łamanie ludziom żyć! Bo czasy były ciężkie i trzeba było podpisać.... Sorry, ale naprawdę macie ludzi za idiotów? To nie jest, że użyję sformuowania GazetoWyborczego, historia - to jest HISTERIA, a pan jest histerykiem Panie Gross. I stosunek Polaków do pana twórczości to nie jest antysemityzm. To jest awersja do nachalnej i jednostronnej Pana wolnej twórczości. I nawet oficjele bez kręgosłupa, którzy od czasu do czasu przyklasną, to wiedzą.
Nasza Polska wyszła dobrze. Nie dopuściliśmy endecji do władzy. Nie współpracowaliśmy z ZSRR czy Niemcami. PRL nie byl naszą ojczyzną. Podkreślę to raz jeszcze - PRL nie był naszą ojczyzną i nie ponosimy winy za gierki na szczycie i bilety w jedną stronę odpowiedzialności!!! Za politykę ZSRR ani III Rzeszy również! Polska po 1989 także nie jest antysemicka (znowóż - zwłaszcza w porównaniu z Zachodem gdzie w mediach Izrael to już prawie III Rzesza!). Uważam, że obrzucanie Polaków błotem i próba wpakowania nas w koleiny którymi JAKO JEDYNI nie poszliśmy - ma tylko jeden cel.....
.... wzniecenie tego antysemintyzmu w narodzie i potwierdzenie swoich hipotez. Bo i owszem, może się komuś krew zagotować na niektóre rzeczy tu publikowane, celowo dla zysku. Ale generalnie jednak to zła wiadomość - mamy na to "wy...ebane".
Historia nie rychliwa, ale sprawiedliwa. Przy zalewie kłamstw i okrucieństw na inteligencji jakich doświadczyliśmy przez 50 lat zeszłowiecznej katorgii, to co się dzieje teraz to przysłowiowy pikuś.
Co jest jedną z okrutniejszych ironii to to co twierdzą niektórzy - a mianowicie, że najprawdopodobniej za kilkadziesiąt lat to właśnie Żydzi będą się tłumaczyć "z jednej z największych zbrodnii przeciwko ludzkości XXI wieku jaką jest ekonomiczno-biologiczna anihilacja narodu Palestyńskiego, coś, co jest dokonywane przez demokratycznie wybrany rząd tego bękarta II Sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ......"
Przepraszam za złośliwość ostatniego cytatu, ale oglądam ostatnio za dużo BBC...
Take care mates!
nidenlandy
10 godzin temu
0
Niemniej, nie można Lenina nie uznać za Rosjanina. .
i dalej
Jeśli już mamy mówić o pochodzeniu etnicznym Lenina, to niczego nie zmienia to, że był on mieszańcem Mimo to wyrzec się go w żaden sposób nie możemy.
Sołżenicyn "Wśród bolszewików"
Jest różnica optyki? Naiwność? Starcza wielkoduszność?
Oczywiście można rzec "obcy" jest potrzebny wyłącznie jako katalizator "swojego" stąd cyt. " mimo to wyrzec się go w żaden sposób nie możemy." co byłoby jednak zbyt interpretacją (przewrotną) jak sądzę Sołżenicynowi świadomie przynajmniej obcą.
Aczkolwiek w wielonarodowym państwie konstrukt taki "wynarodowiony nie nasz żyd- komunista" byłby użyteczny jako zwornik tożsamości ( w mniejszych państwach jedno etnicznych zbyteczny (tam taką rolę pełni dowolna mniejszość narodowa).
Jednak tą interpretację Sołżenicyn (co ciekawe) odrzuca i to stanowczo.
2.
Pan usiłuje skonstruować "komunistę" jako ekstrakt z niczego.
3.
Dlaczego w Polsce jest żywotnie potrzebny wielu do oddychania wręcz "symboliczny Żyd" ( żydo- komunista to tylko jedna z wielu niezliczonych mikro obelg bo czemu nie powiedzieć zwyczajnie komunista? ).
Per se status Żyda w Europie bywa nad zbyt często "nadzwyczajny".
A jeśli nie komunista to ( również dzisiejsza lewica) "wesz i kapitalista".
... ale logika w tym nie ma tu nic do rzeczy gdyż nie chodzi o stan faktyczny ale o samopoczucie co akurat pan doskonale zna z reakcji niektórych czytelników na inne pana publikacje.
4.
Pan zapomina że Żydzi tworząc Izrael byli bardzo lewicowi niezależnie od narodowości. A pierwsze kolonie w Palestynie stworzyli zarówno żydzi rumuńscy jeśli mnie pamięć nie myli z czego nie wynika ,że Izrael jest rumuńską enklawą. A w głównej rosyjscy z czegoż znowu nic nie wynika.
Więc dowodzenie polskości Izraela jak i tworzenie "abstrakcyjnego portretu komunisty" jest absolutnie chybione.
5.
Polski antysemityzm doby obecnej jest historycznie przeniesiony z Wschodu z terenów Rosji carskiej ( byłych ziem I RP). Kwitnie dziś w w mniej więcej jednolitej etnicznie i pomniejszonej Polsce wśród przybyłych z tamtych terenów najmocniej ( vide casus Galicji jako kontrapunkt).
Popełnia więc pan błąd generalizacji.
Sprawa jest skomplikowana bo mówiąc o ziemiach wschodnich byłej I RP trzeba mówić o różnych mniejszościach sąsiadujących (Białorusini, Litwini, Ukraińcy itd) które były wcielane w różne organizmy państwowe same zarazem walcząc z sobą o wszystko.
Można przyjąć , że Żydzi byli wygodnym celem w tych zatargach dla wszystkich stron tych konfliktów ( nawet jeśli użyteczni z początku to nigdy do końca bezpieczni).
Co wynikało z wielowiekowej polityki nadawania praw i zezwalania na prześladowania ( w zależności od okresu i władzy).
A wątek religijny oczywiście jest również nie do pominięcia.
Zwłaszcza w Polsce gdzie tożsamość narodowa państwowa kształtowała się w oparciu o kościół katolicki ( z braku państwa). A więc podział "swój obcy" przebiegał według kryterium wyznania NAJPIERW a potem etniczności.
Jeśli to fałszywy wniosek to parę miesięcy temu pewna pastor w programie komentującym demonstracje w warszawie prawicy ( jak to nazwę wschodniej) stwierdziła , że jej rodzina od XVI wieku jest polska ( skoro kryterium wyznania nie zachodziło). Gdyż nagle w studiu wśród "oświeconych liberalnych pań" oglądających znicze itd w Wa-wie jakoś poczuła się zmuszona aby to p o d k r e ś l i ć.
Poniekąd to smutne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Szanowny Autorze, Szanowni Państwo,
dla Konserwatyzmu etycznego nie istnieje pojęcie Żydokomuny
Marek Stefan Szmidt http://ekotrendy.com/nowaonline
8. Konferencja naukowa
Konferencja naukowa „Komuniści w międzywojennej Warszawie” – Warszawa, 4 grudnia 2012
Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w
Warszawie zaprasza na konferencję naukową „Komuniści w międzywojennej
Warszawie”. Sesja naukowa odbędzie się 4 grudnia 2012 r. w Centrum
Edukacyjnym IPN im. Janusza Kurtyki „Przystanek Historia” przy ul.
Marszałkowskiej 21/25 w Warszawie.
Jej celem jest ukazanie genezy powstania i ewolucji ruchu
komunistycznego w Warszawie, ale na szerszym – ogólnopolskim tle. W
konferencji wezmą udział m.in. prof. Wojciech Materski, prof. Albin
Głowacki, prof. Andrzej Chojnowski i wielu innych wybitnych
specjalistów. Podczas sesji będą podejmowane bardzo różnorodne tematy,
począwszy od struktury organizacyjnej Komitetu Warszawskiego KPP aż po
tematykę dotyczącą wpływów komunistycznych w warszawskim środowisku
akademickim UW i literackim.
Patronat medialny nad konferencją objęły: Informacyjna Agencja Radiowa,
TVP Historia, miesięcznik „Uważam Rze Historia”, magazyn „Stolica”,
portal Historycy.pl, portal MMWARSZAWA.pl.
PROGRAM
8.50 OTWARCIE KONFERENCJI
Część I:
9.00 – 11.00
1. Rewolucja październikowa wobec Polaków w Rosji i reakcje na nią lewicy wychodźczej (listopad 1917 – listopad 1918) – dr Adam Miodowski
2. Środowisko komunistów wobec odzyskania niepodległości przez Polskę i wojny polsko-bolszewickiej – prof. Krystyna Trembicka
3. Struktury warszawskiej KPP – dr Elżbieta Kowalczyk
4. Elity warszawskiej KPP – Maciej Przybyliński
5. Komunistyczny Związek Młodzieży w międzywojennej Warszawie – dr Mirosław Szumiło
11.00 – 11.30 – przerwa kawowa
Część II:
11.30 – 13.30
6. Działalność Centralnego Wydziału Wojskowego i Wydziału Wojskowego przy Komitecie Warszawskim KPP (zarys problemu) – Robert Spałek
7. Jaczejki komunistyczne w WP na terenie Warszawy (zamach na Cytadelę 13 październik 1923 r.) – dr Mariusz Żuławnik
8. Działania Policji Państwowej w odniesieniu do ruchu komunistycznego w Warszawie – prof. Robert Litwiński
9. Legalna działalność nielegalnej KPP w Warszawie – prof. Zbigniew Zaporowski
10. Wymiana więźniów politycznych pomiędzy II Rzeczpospolitą a Sowietami w okresie międzywojennym (kontekst warszawski) – prof. Wojciech Materski
13.30–14.30– przerwa obiadowa
Część III:
14.30 – 17.00
11. Wpływy komunistyczne w środowisku akademickim UW – prof. Andrzej Chojnowski
12. Wpływy komunistyczne w warszawskim środowisku literackim – dr Konrad. Rokicki
13. Relacje między KPP a PPS w Warszawie – dr Karol Sacewicz
14. Relacje między KPP a polską prawicą (ONR, SN) w Warszawie – dr Wojciech Muszyński
15. „Stosunki w Sowietach” w satyrycznym świadectwie „Muchy” i „Cyrulika Warszawskiego” – dr Ewa Pogonowska
16. Komuniści w obliczu nowej rzeczywistości (agresja hitlerowska i sowiecka na Polskę) – prof. Albin Głowacki
17.00 PODSUMOWANIE I ZAKOŃCZENIE KONFERENCJI
Wstęp wolny
Serdecznie zapraszamy
http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/293/21748/Konferencja_naukowa_Komunisci_...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Jan Bodakowski Żydokomuna w
Jan Bodakowski
Żydokomuna w Polsce po II wojnie światowej - według Kevina MacDonalda
http://www.fronda.pl/forum/zydokomuna-w-polsce-po-ii-wojnie-swiatowej-wedlug-kevina-macdonalda,38810.html
Nakładem wydawnictwa Aletheia ukazała się
monumentalna, 616 stronicowa, praca naukowa profesora Uniwersytetu
Kalifornijskiego Kevina MacDonalda „Kultura krytyki. Ewolucjonistyczna
analiza zaangażowania Żydów w XX-wieczne ruchy intelektualne i
polityczne”. Praca poświęcona jest stworzonym przez Żydów nurtom
intelektualne, które skutecznie niszczyły cywilizacje zachodnią w XX
wieku, oraz temu jak destrukcja cywilizacji zachodniej służyła
realizacji interesów społeczności żydowskiej. Na marginesie
drobiazgowego opisu rzeczywistości, dosłownie na kilku stronach,
MacDonald przybliżył czytelnikom rolę żydokomuny w Polsce po II wojnie
światowej.
Według MacDonalda przedwojenną
ekspozyturą żydokomuny w Polsce była Komunistyczna Partia Polski. KPP
była sowiecką agenturą w Polsce, wspierała agresje ZSRS na Polskę w 1920
i 1939 roku, antypolską politykę sowietów na okupowanych ziemiach
Polski, terror i eksterminacje.
Zdaniem MacDonalda podobnie jak w innych
krajach Europy zajętych przez sowietów po drugiej wojnie światowej, tak i
w Polsce, grupa żydowskich komunistów przejęła władze w Polsce.
Żydokomuna rządząca powojenną Polską wywodziła się z tradycyjnych rodzin
żydowskich. Wyrosła z kultury judaistycznej, posługiwała się jidysz
jako językiem ojczystym, nie miała nic wspólnego z kultura polską. Świat
postrzegała przez kalki żydowskiej socjalizacji i tożsamości. Jako
komuniści pozostawała w swoim żydowskim środowisku, jej idolami byli
inni żydowscy komuniści. W ZSRS widziała opokę dla swoje żydowskiej
tożsamości. Kochała ZSRS, bo w ZSRR władza znajdowała się w rękach
Żydów, sowieci zapewniali rozwój kultury żydowskiej, ZSRS surowo karało
za antysemityzm. Polski nienawidziła, uznawała Polskę za wrogi i
prymitywny kraj.
W powojennej Polsce, zdaniem MacDonalda,
„komuniści żydowscy na najwyższych stanowiskach w państwie, tworzyli
nadal spójną i wyodrębnioną grupę”. Ich solidarność etniczna była
niezwykle dostrzegalna dla zniewolonych Polaków. Żydzi by być
solidarnymi względem siebie nie musieli składać werbalnych deklaracji.
Od 1948 do 1956 roku pełnia władzy nad zniewoloną Polską była w rękach
Żydów. Żydokomuna w powojennej Polsce realizowała „radzieckie interesy
polityczne, gospodarcze i kulturalne” i „agresywnie urzeczywistniała
interesy specyficznie żydowskie, jak choćby eksterminacje narodowej
opozycji politycznej”. „Zdominowany przez Żydów rząd komunistyczny
zabiegał o odrodzenie i utrwalenie społeczności żydowskiej w Polsce”.
Równocześnie żydokomuna prowadziła „wytężoną kampanie ograniczania
wpływów politycznych i kulturowych kościoła katolickiego”.
By tworzyć pozory samorządności w
powojennej Polsce, zdaniem MacDonalda, tych Żydów, „którzy pod względem
fizycznym mogli uchodzić za Polaków (…) zachęcano do zmiany nazwisk na
polsko brzmiące i podawania się za Polaków”. Żydokomuna w powojennej
Polsce uważała Żydów nie komunistów za lojalne i wyobcowane z polskości
zaplecze kadrowe dla nowego reżimu. „Pochodzenie żydowskie szczególnie
ceniono przy naborze do służby bezpieczeństwa”. Żydokomuna była
całkowicie świadoma, że władze ma dzięki sowietom, i może ją utrzymać
tylko za pomocą terroru. Dodatkowo żydokomuna z bezpieki siała terror
wobec Polaków, jej działania było motywowane nienawiścią rasową do
Polaków. Powojenna Polska rządzona z nadania sowieckiego przez Żydów,
wbrew Polakom, zapewniała Żydom korzyści finansowe z władzy.
Według MacDonalda w wyniku destalinizacji
w 1956 roku ograniczono udział Żydów we władzy. Pogorszenie pozycji
finansowej żydokomuny w powojennej Polsce rekompensowała hojna pomoc
finansowa dla Żydów ze strony amerykańskich Żydów. To i fakt, że dzieci i
wnuki żydowskich komunistów wracały do swojej judaistycznej żydowskiej
tożsamości, należy uznać „za mocny dowód na rzecz tezy, ze wielu
komunistów żydowskich w rzeczywistości było krypto Żydami”. Im słabsza
była pozycja Żydów w systemie sowieckim, tym silniejsza była ich
solidarność rasowa. „Kiedy ostatecznie upadli, szybko odrzucili wszelkie
pozory polskiej tożsamości o otwarcie deklarowali żydowską tożsamość.
Zwłaszcza w Izraelu, dokąd wyjeżdżała większość polskich Żydów”. W
Izraelu Żydzi zdejmowali kostium komunistów i stawali się syjonistami.
Zdaniem MacDonalda żydokomunę w
powojennej Polsce trzeba traktować jako ugrupowanie żydowskie
realizujące partykularne interesy polityczne i ekonomiczne Żydów. Dążące
do zniszczenia kościoła katolickiego i polskiego nacjonalizmu,
eksterminacji nieżydowskich elit narodowych, niszczenia kultury
polskiej, wyzyskiwania ekonomicznego Polaków, wspierania interesów
ekonomicznych Żydów i kultury żydowskiej. Środowisko Żydów, którzy nie
wyrzekli się swojej żydowskiej tożsamości. „Zdominowane przez Żydów
władze komunistyczne w Polsce walczyły z polskim nacjonalizmem i
autorytetem politycznym i kulturowym kościoła katolickiego, głównym
źródłem spójności tradycyjnego społeczeństwa polskiego”.
Jan Bodakowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. przypominam
109 miejsc z których usunięto w przeszłości Żydów, co niewątpliwie było przejawem
antysemityzmu. Tak więc, jeśli w Polsce jest on też obecny, to nie jesteśmy wyjątkiem.
Słaba pociecha, ale jednak człowiekowi trochę lżej na duszy...
109 Locations whence Jews have been Expelled since AD250
YEAR . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .PLACE
250 -- - - - - - - - - - - - - - - - Carthage
415 -- - - - - - - - - - - - - - - - Alexandria
554 -- - - - - - - - - - - - - - - - Diocèse of Clermont (France)
561 -- - - - - - - - - - - - - - - - Diocèse of Uzès (France)
612 -- - - - - - - - - - - - - - - - Visigoth Spain
642 -- - - - - - - - - - - - - - - - Visigoth Empire
855 -- - - - - - - - - - - - - - - - Italy
876 -- - - - - - - - - - - - - - - - Sens
1012 -- - - - - - - - - - - - - - - - Mainz
1182 -- - - - - - - - - - - - - - - - France
1182 -- - - - - - - - - - - - - - - - Germany
1276 -- - - - - - - - - - - - - - - - Upper Bavaria
1290 -- - - - - - - - - - - - - - - - England
1306 -- - - - - - - - - - - - - - - - France
1322 -- - - - - - - - - - - - - - - - France (again)
1348 -- - - - - - - - - - - - - - - - Switzerland
1349 -- - - - - - - - - - - - - - - - Hielbronn (Germany)
1349 -- - - - - - - - - - - - - - - - Saxony
1349 -- - - - - - - - - - - - - - - - Hungary
1360 -- - - - - - - - - - - - - - - - Hungary
1370 -- - - - - - - - - - - - - - - - Belgium
1380 -- - - - - - - - - - - - - - - - Slovakia
1388 -- - - - - - - - - - - - - - - - Strasbourg
1394 -- - - - - - - - - - - - - - - - Germany
1394 -- - - - - - - - - - - - - - - - France
1420 -- - - - - - - - - - - - - - - - Lyons
1421 -- - - - - - - - - - - - - - - - Austria
1424 -- - - - - - - - - - - - - - - - Fribourg
1424 -- - - - - - - - - - - - - - - - Zurich
1424 -- - - - - - - - - - - - - - - - Cologne
1432 -- - - - - - - - - - - - - - - - Savoy
1438 -- - - - - - - - - - - - - - - - Mainz
1439 -- - - - - - - - - - - - - - - - Augsburg
1442 -- - - - - - - - - - - - - - - - Netherlands
1444 -- - - - - - - - - - - - - - - - Netherlands
1446 -- - - - - - - - - - - - - - - - Bavaria
1453 -- - - - - - - - - - - - - - - - France
1453 -- - - - - - - - - - - - - - - - Breslau
1454 -- - - - - - - - - - - - - - - - Wurzburg
1462 -- - - - - - - - - - - - - - - - Mainz
1483 -- - - - - - - - - - - - - - - - Mainz
1484 -- - - - - - - - - - - - - - - - Warsaw
1485 -- - - - - - - - - - - - - - - - Vincenza (Italy)
1492 -- - - - - - - - - - - - - - - - Spain
1492 -- - - - - - - - - - - - - - - - Italy
1495 -- - - - - - - - - - - - - - - - Lithuania
1496 -- - - - - - - - - - - - - - - - Naples
1496 -- - - - - - - - - - - - - - - - Portugal
1498 -- - - - - - - - - - - - - - - - Nuremberg
1498 -- - - - - - - - - - - - - - - - Navarre
1510 -- - - - - - - - - - - - - - - - Brandenberg
1510 -- - - - - - - - - - - - - - - - Prussia
1514 -- - - - - - - - - - - - - - - - Strasbourg
1515 -- - - - - - - - - - - - - - - - Genoa
1519 -- - - - - - - - - - - - - - - - Regensburg
1533 -- - - - - - - - - - - - - - - - Naples
1541 -- - - - - - - - - - - - - - - - Naples
1542 -- - - - - - - - - - - - - - - - Prague & Bohemia
1550 -- - - - - - - - - - - - - - - - Genoa
1551 -- - - - - - - - - - - - - - - - Bavaria
1555 -- - - - - - - - - - - - - - - - Pesaro
1557 -- - - - - - - - - - - - - - - - Prague
1559 -- - - - - - - - - - - - - - - - Austria
1561 -- - - - - - - - - - - - - - - - Prague
1567 -- - - - - - - - - - - - - - - - Wurzburg
1569 -- - - - - - - - - - - - - - - - Papal States
1571 -- - - - - - - - - - - - - - - - Brandenburg
1582 -- - - - - - - - - - - - - - - - Netherlands
1582 -- - - - - - - - - - - - - - - - Hungary
1593 -- - - - - - - - - - - - - - - - Brandenburg, Austria
1597 -- - - - - - - - - - - - - - - - Cremona, Pavia & Lodi
1614 -- - - - - - - - - - - - - - - - Frankfort
1615 -- - - - - - - - - - - - - - - - Worms
1619 -- - - - - - - - - - - - - - - - Kiev
1648 -- - - - - - - - - - - - - - - - Ukraine
1648 -- - - - - - - - - - - - - - - - Poland
1649 -- - - - - - - - - - - - - - - - Hamburg
1654 -- - - - - - - - - - - - - - - - Little Russia (Beylorus)
1656 -- - - - - - - - - - - - - - - - Lithuania
1669 -- - - - - - - - - - - - - - - - Oran (North Africa)
1669 -- - - - - - - - - - - - - - - - Vienna
1670 -- - - - - - - - - - - - - - - - Vienna
1712 -- - - - - - - - - - - - - - - - Sandomir
1727 -- - - - - - - - - - - - - - - - Russia
1738 -- - - - - - - - - - - - - - - - Wurtemburg
1740 -- - - - - - - - - - - - - - - - Little Russia (Beylorus)
1744 -- - - - - - - - - - - - - - - - Prague, Bohemia
1744 -- - - - - - - - - - - - - - - - Slovakia
1744 -- - - - - - - - - - - - - - - - Livonia
1745 -- - - - - - - - - - - - - - - - Moravia
1753 -- - - - - - - - - - - - - - - - Kovad (Lithuania)
1761 -- - - - - - - - - - - - - - - - Bordeaux
1772 -- - - - - - - - - - - - - - - - Deported to the Pale of Settlement (Poland/Russia)
1775 -- - - - - - - - - - - - - - - - Warsaw
1789 -- - - - - - - - - - - - - - - - Alsace
1804 -- - - - - - - - - - - - - - - - Villages in Russia
1808 -- - - - - - - - - - - - - - - - Villages & Countrysides (Russia)
1815 -- - - - - - - - - - - - - - - - Lbeck & Bremen
1815 -- - - - - - - - - - - - - - - - Franconia, Swabia & Bavaria
1820 -- - - - - - - - - - - - - - - - Bremen
1843 -- - - - - - - - - - - - - - - - Russian Border Austria & Prussia
1862 -- - - - - - - - - - - - - - - - Areas in the U.S. under General Grant's Jurisdiction[1]
1866 -- - - - - - - - - - - - - - - - Galatz, Romania
1880s - - - - - - - - - - - - - - - - Russia
1891 -- - - - - - - - - - - - - - - - Moscow
1919 -- - - - - - - - - - - - - - - - Bavaria (foreign born Jews)
1938-45 - - - - - - - - - - - - - - Nazi Controlled Areas
1948 -- - - - - - - - - - - - - - - - Arab Countries
Reference sources for the above.
basket
11. Pan Kokos 26
Szanowny Panie,
Pani Maria Dąbrowska ma rację.
Wcześniej w pdobnym tonie pisał Roman Dmowski po doświadczeniach w Wersalu
Krystyna Kersten, to historyk o rodowodzie żydowskim, I sekretarz PZPR w Instytucie Historii. Sekretarzostwo odziedziczyła p B, Geremku. O Krystynie w przeciwieństwie do Adama / mąż / bardzo źle się wyrażało wiele historyków z profesorem Józefem Lewandowskim, również pochodzenie żydowskie
Vide: "Moja Atlantyda"
Nie wiem skąd Pan wziął liczbę 100 000 żydów w powojennej Polsce. Nikt takich badań nie robił.Jakub Berman na pierwszym zjeździe Żydów w powojennej Polsce, mówił by nie przyznawali się do żydowskich korzeni.
Według pierwszego spisu z 1950 roku wychodzono z założenia, ze jest jedno państwo, jeden naród.
Znam dane, że w 1945-56 mieszkało w Polsce około czterech milionów Żydów. Być może taka liczba padła z Ust J , Bermana na pierwszym zjedzie , być może w Dzierżeniowie.
Jakub Berman, wówczas powiedział by Żydzi wtopili sie w polskie społeczeństwo.
Nazwiska Żydzi zmieniali juz w czasie zaborów.
Oto przykład:
Siostra Tuwima była synową Jadwigi Silbersteinówny, której siostra była za Maurycym Poznańskim, teściem Maurycego Hertza, męża wnuczki Michała
Bergsona, którego szwagier był synem siostry ciotecznej Jakoba Bienfelda, szwagra Lipmana Einhorna, który był prapradziadkiem Adama Michnika / Polski Słownik Biograficzny, tom XLVII/
Dąbrowskie.
Dzieci żydokomuny
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
12. żydokomuna w pełnej krasie na państwowej posadzie
Dr Janicka z PAN: mit "Kamieni na szaniec" domaga się analizy
http://dzieje.pl/aktualnosci/dr-janicka-z-pan-mit-kamieni-na-szaniec-dom...
"Elżbieta Janicka: "Ponieważ rozmawiamy w kulturze homofobicznej, gdzie zakwestionowanie czyjejś heteroseksualnej orientacji nie jest konstatacją, lecz denuncjacją, porównałabym Zośkę i Rudego do Achillesa i Patroklesa, pary legendarnych wojowników"."
"Dlaczego Kamiński, człowiek który pomagał Żydom, Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, uznał za stosowne przyjąć podczas pisania perspektywę wykluczającą powstańców getta z mitologii walczącej Warszawy? "Nie mam wątpliwości, że jego decyzja była motywowana świadomością, że w przeciwnym razie tekst napotkałby na opór czytelników. Mówiąc wprost: Kamiński liczył się z antysemityzmem odbiorców swojej książki" - mówi Janicka. Jest to dla niej przykład, jak brak analitycznego podejścia do tekstu +Kamieni na Szaniec+ przyczynia się do tworzenia nieprawdziwego obrazu historii.
"Piszemy historię Polski, która jest opowieścią o etnicznych Polakach. Omijamy to, co działo się w tym samym mieście, w tym samym czasie, ulica w ulicę, z udziałem osób, które się wzajemnie znały. To krzywdzi realnych ludzi, infantylizuje myślenie, wyjaławia kulturę. Dlatego należy widzieć rzeczy w całej ich złożoności. Etos Polski Walczącej i historia Polskiego Państwa Podziemnego wymagają przemyślenia nie tylko z punktu widzenia mniejszości, lecz także z perspektywy cywilnej – w tym praw jednostki, praw dziecka oraz praw kobiet. Na etos +Kamieni na szaniec+ warto spojrzeć analitycznie i zastanowić się, co z niego jest sens kultywować, a co powinno być dla odbiorców przestrogą" - dodaje badaczka.
Elżbieta Janicka – autorka monografii poety pokolenia wojennego, Andrzeja Trzebińskiego oraz książki „Festung Warschau”, pracuje w Instytucie Slawistyki PAN."
komentarze pod tym czymś co ma byc naukowa analizą\\
Scisca
Przerażający artykuł. Wniosek jest taki, że bohaterami każdej książki są geje, nawet jeśli nie są, a jeśli książka nie pokazuje wielkiego bohaterstwa Żydów, to książkę należy odrzucić jako antysemicką, problematyczną i niepokojącą. Jak ten Kamiński w ogóle śmiał napisać książkę o tych nędznych Polakach, a nie wysławiał bohaterstwa Narodu Wybranego? Skandal, po prostu skandal. Należy "spojrzeć na tę książkę analitycznie", jednogłośnie ją odrzucić, umieścić na liście lektur zakazanych i publicznie spalić na stosie. Bo przecież ona pozytywnie mówi o Polakach i kształtuje absurdalną postawę patriotyczną, a nie prawidłową postawę poddańczą.
+
02-04-2013
Gość
Przeciez to ZZW walczyl i byl glowna sila w powstaniu w gettcie a nie amatorzy z ZOB.Oni byli dobrzy w akcjach zdobywania pieniedzy,tamci rekrutowali sie glownie z szeregow Wojska Polskiego i byli Polskimi patriotami,natomiast ZOB wspolnie z komunistami wymazal po wojnie z historii pamiec o ZZW.Dopatrywalbym sie u tej pani jakiejs fascynacji lewica lub nawet przynaleznosci do tejze.
+
02-04-2013
MAW
Wyjątkowo bełkotliwy artykuł. Pani doktor - jeśli czuje się na siłach - może napisać "poprawną politycznie" wersję Kamieni, gdzie Rudy będzie gejem, Alek Żydem, a Zośka lesbijką. Kto wie, może uda się namówić do współpracy niejakiego Grossa ? Wtedy trójka naszych bohaterów ratowałaby Żydów przed Armią Krajową i Nazistami, ukrywając ich na strychu u dobrych Niemców. Już widzę te entuzjastyczne recenzje w New York Times, jak to Gross i odważna slawistka odkrywają straszną prawdę "z punktu widzenia mniejszości". To jak, spróbujemy ?
+
02-04-2013
Gość
tak nudnego i tendencyjnego wypoconego tekściku nie czytałam już dawno (i z nudów nie doczytałam do końca).
+
02-04-2013
Pan Baryłko
Szkoda, że bez echa - jak zwykle, niestety - pozostaną głosy domagające się analizy przydatności Instytutu Slawistyki PAN, a przynajmniej osób nim zarządzających, które nie potrafią znaleźć swoim pracownikom jakiegoś pożytecznego społecznie zajęcia.
+
02-04-2013
Gość
Dawno nie czytałem takich nietrafnych i tendencyjnych tez. Pani Janicka wystawia sobie laurkę nierzetelności i wymyślania wniosków pod z góry założone tezy. Te "mity" i "kult męskiej wojennej przygody" to przeciwstawienie swoich tez dokładnie przemyślanemu i JEDYNEMU w okupowanej Europie programowi Szarych Szeregów - "Dziś, jutro, pojutrze", którego współautorem był Kamiński. Ten program miał na celu właśnie uchronienie młodzieży od zagrożeń o których pisze pani doktor. W ogóle cała Jej praca wpisuje się w szereg artykułów i wypowiedzi mających zdyskredytować patriotyczny etos harcerski. Zaczęło się od Baden Powell'a a teraz "grillujemy" Kamińskiego. Ot, współcześni naukowcy z Warszawy. Ech!
+
02-04-2013
Gość
Pani dr Elżbieta Janicka chyba zagalopowała się pisząc o homoseksualnej miłości pomiędzy Zośką a Rudym. Kamienie na szaniec to książka legenda, łatwo można zbudować na niej tanią sensację - a własnie takich intencji doszukuję się w "analizie" Pani doktor. Rozumiem też, że autorka jest mocno zaangażowana w badania nad gettem warszawskim, ale doszukiwanie się antysemickich intencji Aleksandra Kamińskiego jest naciągane i świadczy o braku profesjonalizmu oraz emocjonalnego dystansu autorki. A jak wiadomo szczególnie bez dystansu badacza nie powstanie żadna dobra książka historyczna.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Historia Polski zamiast historii Polaków – relacja
http://genderstudies.pl/index.php/historia-polski-zamiast-historii-polak...
W czwartek 18 października odbyło się
pierwsze po przerwie wakacyjnej Feminarium. Fundacja Gender Center we
współpracy z Instytutem Badań Literackich PAN i Krytyką Polityczną
zorganizowały spotkanie pt. Historia Polski zamiast historii Polaków. Przyczynkiem była książka Elżbiety Janickiej Festung Warschau.
W panelu dyskusyjnym wzięli udział: autorka książki, dr Elżbieta
Janicka, dr Sławomir Kapralski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej
oraz Anna Zawadzka z Instytutu Slawistyki PAN. Spotkanie poprowadził dr
Tomasz Żukowski z Instytutu Badań Literackich PAN.
Festung Warschau to spacerownik
po Warszawie: minionej i obecnej, wyobrażonej i rzeczywistej. Zasięg
terytorialny zaproponowanej trasy odpowiada obszarowi dawnej „dzielnicy
północnej”, która w 1940 roku stała się warszawskim gettem. W miarę
spaceru-lektury spojrzenie wędrowca-czytelnika zwraca się ku sposobom
funkcjonowania polskiego miasta wplecionego w resztki i wspomnienia
miasta żydowskiego sprzed 1943 roku – zmiecionego z powierzchni ziemi
przez hitlerowców, lecz obecnego w świadomości, a także podświadomości
dzisiejszych mieszkańców. W Festung Warschau teksty, obrazy i
postaci z różnych epok wchodzą w dialog – niekiedy z pozycji nie do
pogodzenia – na temat możliwych wizji historii Polski, wyborów
tożsamościowych (grupowych i jednostkowych) oraz potocznych wyobrażeń o
większości i mniejszościach. Książka wywołała żywe reakcje, które
pokazały, że nie można odejść zbyt daleko od nacjonalistycznego modelu
rozumienia historii. Podczas feminarium zastanawiano się więc, co
wywołało opór, co pominięto, co zauważono i jak zinterpretowano
przesłanie tekstu.
(...)
Elżbieta Janicka skupiła się w swoje wypowiedzi na narracji dotyczącej obecności Żydów w Warszawie:
Rozłączność, wykluczenie jest
kluczowe dla upamiętnienia. Tak długo, jak Żydzi są zamknięci za murami
getta i Niemcy się nad nimi pastwią, my jesteśmy bezpieczni. Tutaj mamy
dwie figury, tzn. jedna istnieje, druga nie i ja próbuję ją powołać,
dowartościować i bytowo urealnić. To jest kolejna oś ulicy Chłodnej – oś
Saska. Tam jest kładka, która jest fantastycznym symbolem idealnego
rozdzielenia Polaków i Żydów. Polacy tu znakomicie lokują się w ogniwie
triady Hilberga pod tytułem „świadkowie”. Natomiast kilkaset metrów
dalej jest miejsce straszliwe, gdzie Polacy i Żydzi mieli ze sobą
kontakt właściwie ciało w ciało. Szmalcownicy, którzy tam stacjonowali u
wylotu ulicy Białej, prowadzącej do sądu dla chrześcijan i Żydów,
dokonywali tam selekcji. Dopóki upamiętniamy coś, co dzieje się za
murami, gdzie dystrybucja dóbr Żydzi-Niemcy jest binarna, to wszystko
jest w porządku. Jeśli natomiast ta figura zaczyna się okazywać nie do
końca adekwatna, to zaczyna się robić problem. Narracja większościowa,
dominująca okazuje się nie do utrzymania. Mam tu np. na myśli sprawę
śmierci Mordechaja Anielewicza. 1 maja 1943 roku powstańcy z grupy ŻOB-u
wysłali kurierów na aryjską stronę. Przez Aleksandra Kamińskiego
skontaktowali się oni z dowództwem AK. Mieli prośbę już nie o broń, nie o
pomoc militarną. Chodziło o umożliwienie wyjścia kanałami. Odpowiedź
nie nadeszła. Łącznik ŻOB-u, Kazik Ratajzer zorganizował ekspedycję
ratunkową na własną rękę. Prośbą, groźbą mobilizował szmalcowników,
policjantów granatowych, ludzi, którzy nie wiedzieli zupełnie, w czym
biorą udział. W efekcie Ratajzer spóźnił się i dotarł w noc po
samobójstwie Anielewicza i sztabu na ulicy Miłej. Ta niemożliwość
narracji większościowej tyczy się patriotyzmu. Patriotyzm to przede
wszystkim uczucie, a trudno uczucie zadekretować, wymagać; natomiast
jest to uczucie, które się egzekwuje. Trzeba sobie zadać pytanie o to,
jak ono jest generowane, indukowane. Z moich doświadczeń wynika, że jest
ono osiągane za pomocą szantażu.
Na koniec spotkania jako egzemplifikację szantażu Elżbieta Janicka odczytała wiersz Gawęda o miłości do ziemi ojczystej Wisławy Szymborskiej recytowany dziś na akademiach w szkołach:
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Przemysł dekonstrukcji
Przemysł
dekonstrukcji polskości. "Janicka jest przejawem tendencji, aby
wreszcie otwarcie powiedzieć Polakom, że muszą wyrzec się polskości"
"Warto zwracać uwagę na kolejne ekscesy osób typu doktor Janickiej.
Choć oznacza to często konieczność polemiki z bredniami,
zawstydzającymi przeciętnie inteligentnego człowieka."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Polacy ratujący Żydów niewygodni
Przeciwko wzniesieniu pomnika Polaków ratujących Żydów w czasie
II wojny światowej na terenie dawnego getta w Warszawie protestuje
Centrum Badań nad Zagładą Żydów. W liście otwartym naukowcy napisali, że
pomnik obok Muzeum Historii Żydów Polskich będzie "tryumfem narodowego
samozadowolenia". Najwidoczniej zapomnieli o tysiącach Polaków
ratujących Żydów w czasie wojny. Wielu zostało za to skazanych na
śmierć.
Pod listem podpisali się członkowie i współpracownicy Centrum Badań nad
Zagładą Żydów: Barbara Engelking, Jan Grabowski, Agnieszka Haska, Marta
Janczewska, Jacek Leociak, Dariusz Libionka, Małgorzata Melchior, Jakub
Petelewicz, Alina Skibińska, Jean Charles Szurek, Andrzej Żbikowski.
"Tych kilka ulic i skwerów stanowi jedyną w swoim rodzaju strefę
pamięci, na której terenie powinno się przede wszystkim oddać cześć
żydowskiemu cierpieniu, a nie polskiemu heroizmowi. Tym bardziej, że
Sprawiedliwi toczyli swoją własną walkę w wielkim osamotnieniu: z jednej
strony groziły im najsurowsze kary ze strony okupanta, z drugiej -
spotykali się z brakiem zrozumienia i wrogością ze strony antysemicko
nastawionych rodaków" - czytamy w piśmie opublikowanym na stronie centrum.
Sygnatariusze listu otwartego podkreślają, że ci, którzy chcą
przedstawić postawy Sprawiedliwych jako postawy charakterystyczne dla
ogółu Polaków podczas wojny, rozmijają się z prawdą historyczną i
dokonują nadużycia.
Ich zdaniem Pomnik Sprawiedliwych w sercu getta będzie "tryumfem narodowego samozadowolenia". "O
ile idea wybudowania takiego pomnika jest ze wszech miar słuszna i
godna poparcia, o tyle moment jej ogłoszenia oraz lokalizacja pomnika są
według nas niewłaściwe i mogą być źle zrozumiane zarówno w Polsce, jak i
na świecie" - napisano.
Autorom listu warto przypomnieć, że Polacy stanowią największą
liczbę wśród odznaczonych najwyższym izraelskim odznaczeniem cywilnym
nadawanym nie-Żydom, medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata,
przyznawanym przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu
Yad Vashem za ratowanie Żydów.
http://niezalezna.pl/40057-polacy-ratujacy-zydow-niewygodni
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. A wnuczątka-żydostaliniątka? Z kim tutaj polemizujemy?
Sami ze sobą, czy też istnieją - coś/ktoś/jakieś - tutejsze, władcze gudłaje w tle?
"W Polsce od dłuższego już czasu idzie pełną parą, na kanwie spolegliwości łatwowiernego filosemityzmu, realizacja idei zwanej Judeopolonią (http://www.4shared.com/folder/c4LMi1Kq/Judeopolonia.html }.
Ni stąd ni zowąd pod stołeczną Zachętą robi się i nagłaśnia happening z orłem w Gwieździe Dawida. Potem pojawia się projekt, że spółka z Jaffy, ulokowana już w Szczecinie, chce przejąć całą krajową dystrybucję wody; to znów przemysł holokaustu, by nas zdołować, sponsoruje kłamstwa o naszej historii i godności w formie wrednego "Pokłosia" – tysiące drobnych sygnałów, które coraz jaskrawiej domykają układankę z rozsypanych dotąd puzzli. Gdy tylko ktoś, nie daj Boże, odezwie się na ten temat publicznie, zaraz usłyszy – aj, waj! – że jest antysemitą.
Oto czytam ogłoszenie na katowickim portalu, że prowadzone są w klinice Śląskiego Uniwersytetu Medycznego bezpłatne szkolenia dla pielęgniarek jak odbierać porody od Żydówek. Ot, taki chwalebny drobiazg: dokształcają się nasze "światowe" dziewczyny, gdyby zechciały poszukać pracy w Tel Awiwie. Bo nie sądzę, że śląskie miasta odwiedzają tak liczne turystki mówiące w jidisz, by szkolić dla nich położne. Czy nie jest przypadkiem już tak, bo coraz więcej za tym faktów przemawia i pojawia się danych liczbowych, że te kilka milionów "hebrajczyków" (z konstelacji żydoubecji), ukrywających się metodą mimikry pod polskobrzmiącymi nazwiskami, systematycznie zasiedla nasze tereny, obejmując z góry przygotowane stanowiska kierowniczo-administracyjne? To dla nich potrzebne są nowsze regulacje prawne – zarówno bytowe jak i okołokultowe."
"Musimy przyglądać się uważniej filosemityzmowi, bo poza pożytecznymi, spolegliwymi idiotami, jest cała masa karierowiczów, faryzeuszy, cwaniaków i zakamuflowanych (nie noszących mycek) agentów wpływu, którzy prowadzą działania na rzecz rekonkwisty Polski na wzór judaistyczny, obecny w naszej historii. Izrael i powiązany z nim bankowy biznes amerykański chcą ponownie zawojować nadwiślański raj – niepustynny, z żyznymi glebami zraszanymi naturalnie, no i z gościnnym naiwnym "Polactwem", które można ponownie, "nowocześnie" skolonializować i sfeudalizować.
Powiem obrazobórczo: należy się na naszym gruncie stanowczo przeciwstawiać judaizmowi talmudycznemu, bo to ostudza zapały syjonizmu politycznego i narzuca mu wędzidła, czyli hamuje rozprzestrzenianie się podstępnych "misjonarzy" Izraela, którzy marzą o totalitarnym panowaniu nad światem. Polacy – z racji wciąż mocnej religii chrześcijańskiej, którą trzeba by najpierw pokonać, i wskutek minionych związków historycznych z Żydami, które stanowią dobry przyczółek w ekspansji – są na ważnej flance tego procesu podporządkowywania świata pejsatej lichwie w czarnych kapeluszach. Wskrzeszana półjawnie Judeopolonia jest na razie dającym do myślenia pojęciowym koniem trojańskim (politycznym sofizmatem), a bestialstwo koszerne uprawomocniane nad Wisłą to tylko jeden z kroków w kierunku przeobrażania państwa kamuflowanymi metodami żydowskiej propagandy, hasbary. Cóż, podgotówka goi do roli parobków nie ustaje."
http://naszeblogi.pl/35069-bezduszny-koszer
(jako ciekawostka: po tym tekście bloga natychmiast zamknął Admin. Jerzy Targalski)
http://blogopinia24.pl/polityka/570-bezduszny-koszer
http://mikro-makro.nowyekran.pl/post/83722,bezduszny-koszer
http://www.fronda.pl/blogi/transfokacje/bezduszny-koszer,31613.html
http://www.facebook.com/spodlady#!/zygmunt.korus
17. Sprytne oświadczenie PAN po
Sprytne oświadczenie PAN po głośnym tekście dr Janickiej o „Zośce” i „Rudym”
Długo
oczekiwana odpowiedź na szkalujące AK-owców zarzuty, choć nie płynąca
od prezesa PAN prof. Kleibera, tylko Instytutu Slawistyki . czytaj »
Warszawa 8.05. 2013 r.
Oświadczenie Prezydium Rady Naukowej i Dyrektora Instytutu Slawistyki PAN
w związku z wywiadem dr Elżbiety Janickiej,
udzielonym Polskiej Agencji Prasowej 4 kwietnia 2013 r.
i protestami kierowanymi do IS PAN w reakcji na tę wypowiedź
Informujemy wszystkich zainteresowanych, że dwa wywiady udzielone
przez dr Elżbietę Janicką w kwietniu br. (wywiad dla PAP z 4 kwietnia
oraz dla „Gazety Wyborczej” z 13-14 kwietnia) odnoszą się do jej książki
Festung Warschau, opublikowanej w 2011 roku. Większość głosów w
dyskusji przetaczającej się przez media, w tym elektroniczne, jak
również protesty napływające do Instytutu, odwołują się do wywiadu
udzielonego PAP. Chociaż Instytut formalnie nie ponosi odpowiedzialności
ani za wypowiedzi publicystyczne swoich pracowników, ani za kształt ich
publikacji, niewchodzących w zakres tematów statutowych Instytutu,
czujemy się zobowiązani do zabrania głosu w tej sprawie i przypomnienia,
że wypowiedzi naukowców, w tym również publicystyczne i publiczne,
podlegają weryfikacji naukowej i otwartej polemice. Oczekujemy jednakże
polemik zgodnych z przyjętymi standardami i z prawem: merytorycznych i
nienaruszających dóbr osobistych autora wypowiedzi i jego pracodawcy.
Pragniemy podkreślić, że każdego z nas jako naukowca i pracownika
obowiązujązasady etyki naukowej oraz ogólne przepisy prawa i każdy autor
wypowiedzi/publikacjiponosi wyłącznie indywidualną odpowiedzialność za
ich przestrzeganie. Instytut Slawistyki PAN jako pracodawca nie ponosi
więc odpowiedzialności prawnej za wypowiedzi swoich pracowników.
Jednocześnie podkreślamy, iż nie ma ani takiej praktyki postępowania,
ani też podstaw prawnych, by jednostka naukowa autoryzowała/cenzurowała
publiczne wypowiedzi pracowników. Kontrola taka byłaby naruszeniem
wolności słowa i wolności badań naukowych. Naczelną wartością i
priorytetem, do których strzeżenia powołane są placówki naukowe,
pozostaje bowiem wolność badań naukowych w dążeniu do prawdy.
Pragniemy zarazem zapewnić osoby, które poczuły się dotknięte
wypowiedzią dr Elżbiety Janickiej, o naszym ubolewaniu z tego powodu.
Jest nam naprawdę przykro, że doszło do nieporozumień: wiele z nich
zapewne spowodowała publicystyczna forma jej wypowiedzi i wynikająca
stąd lapidarność sformułowań.
Podpis:
Dyrektor Dr Anna Engelking
Przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Slawistyki PAN dr hab. Ryszard Grzesik, prof. IS PAN
Dziwne, jak sprytnie PAN po ponad miesiącu od żenujących
publikacji dr Janickiej niczym Piłat „umywa ręce” od odpowiedzialności
za merytoryczne historyczne błędy swojego pracownika, sam oczekując
„jednakże polemik zgodnych z przyjętymi standardami i z prawem”. Choć
pani dr Engelking i pan dr hab. Grzesik „ubolewają” i jest im „naprawdę
przykro”, to nie przechodzi przez gardło proste słowo „przepraszamy”,
zwłaszcza wobec upokorzonych, żyjących jeszcze żołnierzy batalionu
„Zośka”, którego przedstawiciel Tytus Karlikowski ps. „Tytus” o
wywiadzie dr Janickiej dla PAP powiedział krótko: „neguję wszystko”.
Opluto w pseudonaukowy sposób pamięć polskich bohaterów,
zszargano książkę „Kamienie na szaniec” i jej autora Aleksandra
Kamińskiego. Zarzucono „Zośce” i „Rudemu” (którzy mieli przecież swoje sympatie: „Zośki” to Halina Glińska ps. „Hala”, a „Rudego” - Maryna Trzcińska ps. „Monia”)
fałszywy homoseksualny związek. Janicka podlała to jeszcze wszystko
antysemickim sosem oczerniającym zarówno harcerską „Pamarańczarnię”, jak
i Armię Krajową.
PAN dopiero po ponad miesiącu i to przymuszony protestami,
zabiera głos, tłumacząc się... publicystyczną formą wypowiedzi i
lapidarnością sformułowań Janickiej, która wypowiedziała, przy poklasku
„Gazety Wyborczej”, wojnę wobec etosu Polski Walczącej.
Cóż, po takim oświadczeniu tylko czekać na następne
antyAK-owskie „kwiatki” z Instytutu Slawistyki PAN, bo widać, że
przyzwolenie władz jest dlatego, że publicystycznie naukowcowi wszystko
tam wolno, bo działa poza merytoryczną kontrolą PAN. Sprytne i nie do
końca nieuczciwe.
Jarosław Wróblewski
Wiceszef AK-owców w wywiadzie dla Frondy odpiera MERYTORYCZNIE zarzuty dr. Janickiej: Robienie z przyjaźni Zośki i Rudego wątku homoseksualnego to trzeba być po prostu durniem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Marek Borawski/Nasz
Marek Borawski/Nasz Dziennik
Pod prąd
Nareszcie możemy oddawać należną cześć
żołnierzom wyklętym, o których – jak chcieli komuniści – „historia miała
długo milczeć”, i wypełnić prośbę poety – żołnierza AK Zbigniewa
Herberta: „Nie dajmy zginąć poległym”.
Wkład prof. Krzysztofa Szwagrzyka w odkrywanie śladów zbrodni
komunistycznych jest nie do przecenienia, zarówno w wymiarze naukowym,
jak i moralnym. Dzięki prowadzonym przez niego pracom można dopisać
ostatni rozdział do historii wielu osób – bohaterów, których miejsca
pochówku, a czasem nawet losy do tej pory nie były znane, ale też
dopełnić dzieje rodzin boleśnie pokrzywdzonych przez komunistyczny
aparat represji.
Listy niewysłane
Na początku lat dziewięćdziesiątych młody historyk podczas pisania
pracy doktorskiej natknął się we wrocławskim archiwum na listy
pożegnalne osób skazanych na karę śmierci. Zatrzymane przez więzienną
cenzurę, nigdy nie dotarły do rodzin. Listy były w zaklejonych i
zalakowanych kopertach, ale mimo zakazu Krzysztof Szwagrzyk je otworzył.
Nie tylko otworzył, ale też wysłał rodzinom – za co spotkały go
nieprzyjemności ze strony archiwum.
Jeden z tych listów stał się inspiracją do powstania scenariusza
spektaklu Sceny Faktu pt. „Golgota Wrocławska”. Był to list pisany do
żony i córek przez skazanego na śmierć Henryka Szwejcera, przedwojennego
przemysłowca, powstańca śląskiego, a po wojnie dyrektora państwowego
przedsiębiorstwa.
Gdy po 50 latach dotarł do rodziny Henryka Szwejcera, jego żona już
nie żyła, a jedna z córek była tak wzruszona, że zamierzała zakopać go w
grobie matki. Był rok 1994 r., ale jak się okazało, pomimo zmiany
ustroju bezpieka miała się jeszcze całkiem dobrze, bo Krzysztof
Szwagrzyk był zastraszany, dostawał głuche telefony i anonimowe listy z
pogróżkami.
Wśród korespondencji, której rodziny nigdy nie otrzymały, historyk z
Wrocławia znalazł też i przekazał rodzinie list Henryka Urbanowicza ps.
„Zabawa”, skazanego na śmierć żołnierza 5. Wileńskiej Brygady AK
dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, harcerza
wileńskiej „Czarnej 13”.
Twarze bezpieki
– Działania podejmowane przez Krzysztofa Szwagrzyka – mówi prof.
Piotr Niwiński z Uniwersytetu Gdańskiego – których owocem jest
odnajdowanie miejsc pochówku osób zamordowanych przez komunistyczny
aparat represji, są bardzo ważne, bo każdy, bez względu na poglądy
polityczne, musi okazać szacunek zmarłym oraz zapewnić im godny
pochówek. Równie ważne są jego badania, dzięki którym dokładnie
poznaliśmy komunistyczny aparat represji – dodaje historyk.
Profesor Szwagrzyk jako jeden z pierwszych zajął się tematami tabu w
III RP, omijanymi szerokim łukiem przez innych badaczy. Pokazał sylwetki
funkcjonariuszy aparatu represji, a w szczególności sądownictwa, w
efekcie czego nie tylko poznaliśmy ich tożsamość, ale zdobyliśmy także
wiedzę, jak funkcjonował „wymiar sprawiedliwości” w komunistycznej
Polsce, gdzie władza sądownicza była całkowicie podporządkowana władzy
wykonawczej.
Dzięki badaniom wrocławskiego historyka udało się w pewnym sensie
dokonać tego, czego nie zrobiły sądy III RP na skutek grubej kreski i
braku oczyszczenia wymiaru sprawiedliwości. Dziś oprawcy komunistyczni
nie są anonimowi, bo oddziałowe biura IPN zaczęły tworzyć i prezentować
wystawy pt. „Twarze bezpieki”.
Pierwszą taką ekspozycję, upubliczniającą wizerunki i personalia
funkcjonariuszy stalinowskiego bezprawia w Polsce, przygotował w 1997 r.
Krzysztof Szwagrzyk – jeszcze przed powstaniem Instytutu Pamięci
Narodowej, jako pracownik Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu. Prezentowana we Wrocławiu od października 1998 r. do lutego
1999 r. ekspozycja wywołała niemałe oburzenie mediów liberalnych, ale
także adwokatów, bo właśnie środowisko palestry zasilali opuszczający
stalinowski aparat represji funkcjonariusze.
Wystawa nosiła tytuł „Winni? Niewinni?”. Obejrzało ją ponad 14
tysięcy osób, ale niestety, po interwencji Generalnego Inspektora Danych
Osobowych kazano autorowi zasłonić czarnymi opaskami oczy
prezentowanych na wystawie sędziów i prokuratorów wojskowych,
odpowiedzialnych za represje i zbrodnie na Polakach.
Michnik i inni
Dzięki informacjom ujawnionym przez Krzysztofa Szwagrzyka
dowiedzieliśmy się, że tak „szanowani” ludzie, jak Zbigniew Domino,
znany literat, dziś już były członek Związku Sybiraków, to pułkownik
Ludowego Wojska Polskiego, były prokurator Naczelnej Prokuratury
Wojskowej, który uczestniczył przy egzekucjach oficerów podziemia
niepodległościowego w latach 50.
W ważnej książce profesora Szwagrzyka „Prawnicy czasu bezprawia.
Sędziowie i prokuratorzy wojskowi w Polsce 1944-1956” poznajemy nie tyle
anonimowy, zbrodniczy system, co konkretnych ludzi, będących w świetle
faktów zbrodniarzami. Zasługą historyka IPN jest ujawnienie, że
„seryjnie” wydawali wyroki śmierci na polskich bohaterów tacy
zbrodniarze w togach, jak np. Filip Barski (Badner) – 198 wyroków
śmierci, z czego rozstrzelano 98 osób; Filip Feld – 69 wyroków śmierci,
Wiktor Adamski (Altschüler) – 46 wyroków śmierci, Aleksander Warecki
(Józef Warenhaupt) – 39 wyroków śmierci.
Wiele największych tajemnic PRL ujrzało światło dzienne dzięki
dociekliwości i odwadze prof. Szwagrzyka. Szerokim echem odbiło się
ujawnienie przez niego szczegółowej biografii Stefana Michnika, brata
Adama, sędziego Wojskowego Sądu Rejonowego, tajnego współpracownika
zbrodniczej Informacji Wojskowej, który wydał co najmniej dziewięć
wyroków śmierci na niewinnych ludzi.
– Bardzo ważne jest to, że profesor Szwagrzyk ujawnił personalia oraz
twarze ubeków, bo ujawnianie tego jest naszym obowiązkiem wobec
wszystkich, którzy zostali zamordowani, czy przeszli przez ubeckie
katownie – podkreśla Józef Bandzo ps. „Jastrząb”, żołnierz 3. i 5.
Wileńskiej Brygady AK.
Od kilku lat prof. Szwagrzyk koordynuje projekt badawczy IPN
dotyczący aparatu represji w PRL, jego struktur i kadry. Ustalił, że w
latach 1944-1956 na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w
Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (od naczelnika wydziału wzwyż)
167 było pochodzenia żydowskiego (37,1 proc.). W tym czasie wśród 107
szefów i zastępców szefów wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa
pochodzenie takie miało 22 oficerów (20,5 proc.). Również na czele
poszczególnych departamentów i wydziałów MPB w większości stały osoby
pochodzenia żydowskiego. W ścisłym kierownictwie wojskowego „wymiaru
sprawiedliwości” lat 1944-1956 nie było osoby narodowości polskiej.
W tym czasie Żydzi stanowili 1 proc. społeczeństwa, byli więc
zdecydowanie nadreprezentowani w strukturach aparatu represji, stąd
określenie „żydokomuna” w odniesieniu do kadr bezpieki jest jak
najbardziej zasadne, uważa profesor Szwagrzyk.
– Krzysztof Szwagrzyk skupia w sobie takie cechy jak rzetelność i
profesjonalizm oraz poczucie misji i przekonanie, że te projekty, które
realizuje, są bardzo ważne. Gdyby nie on, nie byłoby projektu
poszukiwania mogił i nie byłoby ekshumacji na Łączce – mówi dr Marcin
Stefaniak, dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie.
Przywraca nie tylko pamięć zbiorową, odkrywając prawdę o bohaterach i
zbrodniarzach, ale przede wszystkim zwraca bezimiennym ich tożsamość i
historię.
Anna Kołakowska
http://naszdziennik.pl/mysl/35667,pod-prad.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. W komunistycznej bezpiece
W komunistycznej bezpiece Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk – Dr hab. Krzysztof Szwagrzyk
W kierownictwie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk.
Przez lata w historiografii polskiej obowiązywał powszechny pogląd,
zgodnie z którym teza o nadreprezentacji Żydów w komunistycznym aparacie
bezpieczeństwa jest mitem. Gdy jednak podjęto badania nad narodowością
kadr “bezpieki” w oparciu o przechowywane w Instytucie Pamięci
Narodowej akta osobowe funkcjonariuszy, i opublikowano dane
statystyczne, okazało się, że blisko 40 proc. kierowniczych stanowisk
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajmowali oficerowie
pochodzenia żydowskiego.
Wynik naukowych ustaleń nie spotkał się jednak z uznaniem środowisk
opiniotwórczych, dla których uzyskany efekt badań świadczył jedynie o…
antysemityzmie ich uczestników.
Równolegle z analizą kadr aparatu bezpieczeństwa prowadzono studia
nad obsadą personalną innych struktur tworzących stalinowski aparat
represji: wojskowego i powszechnego wymiaru sprawiedliwości, Informacji
Wojskowej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicji Obywatelskiej
czy wchodzącego w skład MBP więziennictwa. W każdym przypadku liczba
oficerów pochodzenia żydowskiego w sprawowaniu funkcji kierowniczych wynosiła od kilku do kilkudziesięciu procent, a badań dokonano w odniesieniu do czasu, gdy Żydzi stanowili niespełna 1 proc. ludności Polski.
Od początku budowy systemu komunistycznego tworzący go napotkali
ogromne problemy związane z koniecznością sformowania obsady personalnej
powstających stanowisk aparatu władzy. Bazą kadrową dla rządzących
stały się środowiska partyzantów Gwardii i Armii Ludowej oraz
przedwojennych działaczy komunistycznych, wśród których znaczny odsetek
stanowili Żydzi. Część z nich okres wojny przeżyła w Związku Sowieckim i
po 1944 r. z silnym zaangażowaniem usiłowała przeszczepić nad Wisłą
tamtejszą ideologię. Ich liczbę zwiększyli ci spośród ocalałych z
holokaustu, którzy w nowym ustroju politycznym widzieli szanse na
realizację własnych – prywatnych i narodowych – interesów. Nagrodą za
akces znacznej części społeczności żydowskiej do procesu budowy systemu
komunistycznego były eksponowane etaty w aparacie władzy i systemie
represji oraz związane z nimi profity. W powszechnej opinii symbolem
udziału Żydów w tworzeniu stalinizmu w Polsce stała się służba wielu z
nich w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa.
Wbrew intencjom przypisywanym historykom zgłębiającym to zagadnienie,
badania nad narodowością kadr “bezpieki” nie obejmują jedynie jednej
nacji. Stanowią element szeroko zakrojonych studiów nad całością budowy i
funkcjonowania tajnej policji politycznej komunistycznego państwa
polskiego, w tym nad jej obsadą personalną, gdzie pochodzenie
narodowościowe funkcjonariuszy jest tak samo ważne, jak ich pochodzenie
społeczne czy wykształcenie. Dająca się już dziś zdefiniować teza o
“internacjonalistycznych kadrach bezpieki” w Polsce powstała w oparciu o
analizę głównie ich akt osobowych, z których wynika, że w latach
1944-1956 obok oficerów sowieckich pracowali przedstawiciele
narodowości: polskiej, żydowskiej, białoruskiej, ukraińskiej,
litewskiej, a nawet niemieckiej i greckiej.
Polityczna poprawność a statystyka
Wstępujący do UB Żydzi nie ukrywali swego pochodzenia. We
własnoręcznie wypełnianych ankietach personalnych w rubryce “narodowość”
wpisywali zazwyczaj “żydowska”. Dane takie ujawniali nawet ci, którzy
już w okresie międzywojennym zerwali związki ze środowiskiem żydowskim i
stali się gorącymi zwolennikami idei komunistycznej. Deklarację
światopoglądową ujawniano natomiast w rubryce “wyznanie”, gdzie obok
powszechnie używanego terminu “niewierzący” nie brakowało określenia
“mojżeszowe”.
O pozycji funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego w ministerstwie,
ale też o ich postrzeganiu w społeczeństwie decydowały dwa zasadnicze
czynniki. Pierwszy dotyczył ich liczby w “bezpiece”; drugi zaś
zajmowania przez nich eksponowanych stanowisk. Jesienią 1945 r.
doskonale zorientowany w sprawach “bezpieki” w Polsce sowiecki doradca
przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego płk Nikołaj Seliwanowski w
raporcie do Moskwy informował, że połowę stanowisk kierowniczych w MBP
zajmują Żydzi, a w całym ministerstwie ich odsetek sięga 18,7 procent.
Zapewne nawet on się nie spodziewał, że tak duża liczba oficerów
pochodzenia żydowskiego w centrali aparatu bezpieczeństwa będzie się
nadal zwiększać. W kolejnych latach udział Żydów polskich w
kierowniczych strukturach MBP stale rósł, ostatecznie przekroczył 37
procent. Wśród 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (dyrektorów i
zastępców dyrektorów departamentów, kierowników samodzielnych
wydziałów) pochodzeniem żydowskim legitymowało się 167 oficerów.
Na czele ministerstwa stał gen. Stanisław Radkiewicz, wspomagany m.in. przez wiceministrów: Romana Romkowskiego (Menasze Grynszpana) i Mieczysława Mietkowskiego
(Mojżesza Bobrowickiego). W okrytej ponurą sławą centrali “bezpieki”
wyżsi oficerowie o żydowskich korzeniach kierowali: kadrami – Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), śledztwami – Józef Różański (Goldberg), finansami – Edward Kalecki (Ela Szymon Tenenbaum), ochroną zdrowia – Kamil Warman, Leon (Lew) Gangel, Ludwik (Salomon) Przysuski, cenzurą – Michał Rosner, Hanna Wierbłowska, Michał (Mojżesz) Taboryski, Biurem Prawnym – Zygmunt Braude, Witold Gotman, konsumami – Feliks (Fiszel) Goldsztajn, Centralnym Archiwum MBP – Jadwiga Piasecka, Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Biurem Wojskowym – Roman Garbowski (Rachamiel Garber) oraz Departamentami: I – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Julian Konar (Jakub Julian Kohn), II – Leon (Lejba) Rubinstein, Michał (Mojżesz) Taboryski, III – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), IV – Aleksander Wolski (Salomon Aleksander Dyszko), Józef Kratko, Bernard Konieczny (Bernstein), V – Julia Brystiger, VI (więziennictwem) – Jerzy Dagobert Łańcut, VII – Wacław Komar (Mendel Kossoj), Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Marek Fink (Mark Finkienberg), X – Józef Światło (Izaak Fleischfarb), Henryk Piasecki (Chaim Izrael Pesses).
Niższymi strukturami MBP – wydziałami, kierowali wówczas m.in.: Anatol (Natan) Akerman, Marian Baszt, Mieczysław (Mojżesz) Baumac, Jan Bernstein, Adam Bień (Bajn), Ignacy Bronecki, Izrael Cwejman, Tadeusz (Dawid) Diatłowicki, Michał Holzer, Maurycy (Aron) Drzewiecki, Michał (Mojżesz) Fajgman, Leon Fojer (Feuer), Tadeusz Fuks, Edward (Eliasz) Futerał, Artur Galewicz (Glasman), Henryk Gałecki (Natan Monderer-Lamensdorf), Łazarz Gejler, Jakub Glidman, Leon Goryń, Karol Grabski (Hertz), Helena (Gitla) Gruda, Borys (Boruch) Grynblat, Józef Gutenbaum, Herman Halpern, Henryk Jabłoński (Chaim Grinsztajn), Michał Jachimowicz, Zbigniew Józefowicz, Bronisława Juckier, Leon Kesten, Abram Klinberg, Leon Klitenik, Ignacy Krakus, Michał-Emil Krassowski, Mieczysław Krzemiński (Mojżesz Flamenblaum), Icek Lewenberg, Mieczysław Lidert (Erlich), Juliusz Litoczewski, Kazimierz Łaski (Cygier), Samuel Majzels, Ignacy Makowski, Aleksander Marek (Markus) Malec, Walenty Małachowski, Ignacy Marecki, Marian (Mojżesz) Minkendorf, Bronisław Nechamkis, Artur Nowak (Abraham Lerner), Jerzy Nowicki (Lipszyc), Dawid Oliwa, Róża (Gina) Poznańska, Stanisław Rothman, Mieczysław (Moralich) Rubiłłowicz, Irena Siedlecka (Regina Reiss), Michał (Mowsza) Siemion, Wolf Sindel, Zygmunt Skrzeszewski (Salomon Halpern), Marceli Stauber, Józef Stępiński, Ernest Szancer (Schanzer), Ignacy Szemberg, Antonina Taube-Knebel, Juliusz Teitel, Adam (Abram) Wein, Salomon Widerszpil, Józef Winkler (Szaja Kinderman), Stanisław Witkowski (Samuel Eimerl), Roman Wysocki (Altajn), Edward Zając, Marek Zajdensznir, Maria Zorska, Emanuel Żerański.
W tym samym czasie, w rozbudowanym systemie więzień i obozów liczącym
179 więzień i 39 obozów pracy, stanowiska naczelników i komendantów
zajmowali: Salomon Morel – komendant obozów w
Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951), naczelnik
więzień m.in. w Opolu (1945-1946), Katowicach (1946-1948) i Jaworznie
(1951); oraz Mieczysław (Moszek) Flaum – komendant obozu we Włocławku (1945-1946) i Mielęcinie (1946); Beniamin Glatter – naczelnik więzienia w Goleniowie (1949); Franciszek (Efroim) Klitenik – naczelnik więzienia we Wrocławiu (1946-1947), Dzierżoniowie (1947-1951) i Łodzi (1951-1958), Henryk Markowicz – naczelnik więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu (1945-1946), Sewer Rosen – naczelnik więzienia w Barczewie (1947-1951), Oskar Rozenberg – naczelnik więzienia w Potulicach (1951-1954), Kazimierz Szymanowicz – naczelnik więzienia w Rawiczu (1945-1947) i Saul Wajntraub – naczelnik więzienia w Kłodzku (1948-1951) i więzienia nr III w Warszawie (1951-1954).
Znaczący procent (13,7) oficerów pochodzenia żydowskiego znalazł się
także wśród szefów i zastępców szefów Wojewódzkich Urzędów
Bezpieczeństwa Publicznego/ Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa
Publicznego. Najwięcej z nich znalazło zatrudnienie w wojewódzkim UB
we Wrocławiu, gdzie wśród osiemnastu zastępców szefów WUBP/ WUdsBP
sześciu (33 proc.) było Żydami: Władysław Wątorek (Adolf Eichenbaum), Jan Stesłowicz (Lemil Katz), Adam Nowak (Adaś Najman), Adam Kornecki (Dawid Kornhendler), Eliasz Koton i Karol Grad,
a w niektórych wydziałach i sekcjach urzędu przedstawiciele tej
narodowości stanowili niekiedy 1/3 ich całego stanu osobowego. Zjawisko
takie występowało np. w Wydziale ds. Funkcjonariuszy, Wydziale V, VIII i
Gospodarczym.
W latach 1945-1956 poszczególnymi wydziałami kierowali: personalnym – Leonarda Opałko (Lorka Nadler) (1945-1946); I – Roman Wysocki (Altajn) (1950-1951); V – Józef (Jefim) Gildiner (1951-1952); X – Józef (Jefim) Gildiner (1952-1954); “A” – Edward Last (1946); śledczym – Antoni Marczewski (1946-1947), Feliks Różycki (Rosenbaum) (1950-1952); Wydziałem ds. Funkcjonariuszy – Bronisław Romkowicz (Maks Bernkopf) (1946-1947); Sekcją Finansową – Stanisław Ligoń (Lemberger) (1949-1954); Służbą Mundurową – Arnold Mendel (1949-1950). Stanowili oni także trzon istniejącej przy WUBP komórki partyjnej PPR/PZPR (Jefim Gildiner, Karol Grad, Zygmunt Kopel, Henryk Lubiński, Grzegorz Rajman, Felicja Rubin) – 26 proc. w 1954 roku.
Podobną, wynoszącą 30 proc. statystykę, można dostrzec w gronie kadry
kierowniczej powiatowego UB w Dzierżoniowie. Na jej wielkość wpływ
miało piastowanie urzędu szefa przez: Artura Górnego (1946-1947); Michała (Mojżesza) Wajsmana (1947-1948) i Adama Kulberga
(1951-1954). Jeszcze wyższy odsetek wystąpił na stanowiskach ich
zastępców, wśród których trzy z ośmiu etatów zajmowali oficerowie
żydowscy: Edward Last (1945-1946), Adam Kulberg (1950-1951) i Izaak Winnykamień (1952).
Od sprawcy do ofiary
Łącznie w latach 1945-1956 we wszystkich komórkach tylko
wojewódzkiego UB na Dolnym Śląsku pracowało ponad 500 osób pochodzenia
żydowskiego. Pytanie o pełną liczbę zatrudnionych w aparacie
bezpieczeństwa Polski Ludowej/ PRL pozostaje nadal otwarte, podobnie jak
problem związany z próbą określenia świadomości narodowej oficerów
“bezpieki”, wśród których część już przed wojną manifestacyjnie odcinała
się od swych żydowskich korzeni. Oderwani od rodzimego środowiska
deklarowali swą polskość i światopogląd materialistyczny, w których
wiarę głęboko zachwiały dopiero wydarzenia 1968 r., gdy w wyniku
antysemickiej nagonki 1968 r. kilkanaście tysięcy polskich Żydów zostało
zmuszonych do opuszczenia kraju. Ich wyjazd upowszechnił na świecie
pogląd o ksenofobicznej Polsce i rzekomym antysemityzmie jej
mieszkańców. Milczeniem pomija się przy tym fakt, że całą operację przeciwko Żydom zorganizowali ich niedawni towarzysze
z “bezpieczeństwa”, a pośród wyjeżdżających do Izraela znalazło się
kilkuset niedawnych sekretarzy partii, stalinowskich sędziów i
prokuratorów, oficerów Informacji Wojskowej, Urzędu Bezpieczeństwa i
Służby Bezpieczeństwa.
Żaden z nich nigdy nie poniósł odpowiedzialności za dokonane czyny,
a nieliczne próby doprowadzenia do ekstradycji osób oskarżonych o
zbrodnie stalinowskie każdorazowo kończyły się niepowodzeniem. Wymownym
komentarzem do tej sytuacji może być fragment uzasadnienia
sporządzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości Izraela z 5 czerwca
2005 r., odmawiającego zgody na ekstradycję do Polski Salomona Morela:
“…uważamy, iż nie ma żadnych podstaw do przedstawienia Morelowi
zarzutów popełnienia poważnych przestępstw, nie mówiąc już o
‘ludobójstwie’ czy ‘zbrodniach przeciwko narodowi polskiemu’. Jeżeli
już, to wydaje się nam, że Morel i jego rodzina byli ewidentnie
ofiarami zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców i Polaków z
nimi współpracujących”.
Dr hab. Krzysztof Szwagrzyk
Autor jest historykiem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN we Wrocławiu.
http://www.bibula.com/?p=31417
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Bardzo ciekawe fragmenty
Bardzo ciekawe fragmenty dotyczące Michnika, Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności i ogólnie tych "pieszczochów systemu", znajdują się w książce:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/175507/ostatni-samuraj-rozmowy-o-generale...
Lewica, prawica, skrajni, liberałowie - oni wszyscy się znali i znają. W zależności od prawdy etapu są rzucani na określony odcinek...
Książka jest fałszywa jak antypolskie środowiska, w tle rzucane są aluzje do "faszystów" i tych niedobrych skrajnych, co "takych fachowców udupiali."
Z książki można wysnuć dwa wnioski (różne wywiady, początkowe najciekawsze):
- Petelicki nie popełnił samobójstwa, wbrew zaklęciom "znajomych",
- Największą jego zbrodnią było przejście na "ciemną stronę mocy" czyli nowe znajomości, Telewizja Trwam i smsy..."Zdradził."
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
21. A teraz zagadka. Z czym
A teraz zagadka. Z czym kojarzą się nazwiska niżej, z jakimi postaciami znanymi z mediów, nauki, dyplomacji, służb wszelakich itp.:
Tadeusz (Dawid) Diatłowicki, Michał Holzer, Michał-Emil Krassowski, Mieczysław Krzemiński (Mojżesz Flamenblaum), Ignacy Makowski.
Potomkowie kanalii nadal nas pouczają, wychowują, perswadują...
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
22. Wykład ks. Waldemara Chrostowskiego "O źródłach antypolonizmu"
4/5
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Przed wojna. w czasach II Rzeczypospolitej, polski antysemityzm
michael
24. Historykon38 lat temu, 9
lat temu, 9 października 1975 roku w Warszawie zmarła Julia Brystiger -
funkcjonariuszka aparatu bezpieczeństwa Polski Ludowej, zbrodniarka
stalinowska, pisarka.
Julia Brystiger (z domu Prajs) urodziła
się 25 listopada 1902 r. w Stryju w umiarkowanie zamożnej rodzinie
żydowskiego aptekarza. Ukończyła historię na lwowskim Uniwersytecie im.
Jana Kazimierza i obroniła doktorat z filozofii. Swoją komunistyczną
karierę rozpoczynała od wstąpienia do Międzynarodowej Organizacji
Pomocy Rewolucjonistom (1927) oraz do Komunistycznej Partii Zachodniej
Ukrainy (1931). Kariera ta nabrał przyspieszenia od 20 grudnia 1944 r.,
kiedy to objęła stanowisko kierownika sekcji III Wydziału Śledczego
Resortu Bezpieczeństwa Państwowego PKWN, a w niespełna dwa tygodnie
później (1 stycznia 1945 r.) została kierownikiem Wydziału III
Departamentu I MBP. W tym czasie przeszła do historii jako „Krwawa
Luna”. Osobiście nadzorowała śledztwa, a jej metody zapadły w pamięci
wielu przesłuchiwanym. Brystigerowa wspominana była jako „zbrodnicze
monstrum przewyższające okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów
koncentracyjnych”. Żołnierka AK i więźniarka polityczna Anna
Rószkiewicz-Litwinowiczowa
tak opisuje Brystigerową w swojej książce: „(…) słynęła z sadystycznych
tortur zadawanych młodym więźniom, była zdaje się zboczona na punkcie
seksualnym i tu miała pole do popisu”. Jedną z jej ofiar był szef
propagandy Polskiego Stronnictwa Ludowego na województwo olsztyńskie
Szafarzyński, który wkrótce po sesji przesłuchań zmarł z ogólnego
wycieńczenia.
W październiku 1945 r. Brystygierowa przeszła do
Departamentu V MBP i stała się głównym wykonawcą polityki stalinowskiej
wobec Kościoła. Osobiście uczestniczyła m.in. w przesłuchaniach kard.
Wyszyńskiego, który wspominał ją jako „straszną kobietę”. Jej silna
pozycja w MPB została zagrożona w 1956 r. i na fali czystki w bezpiece
została zwolniona z resortu. „Lunę” tak jak innych funkcjonariuszy MBP
próbowano pociągnąć do odpowiedzialności karnej za metody stosowane w
śledztwie, ale w wyniku wstawiennictwa Władysława Gomułki udało jej się
tego uniknąć. Rozpoczęła pracę jako redaktor w Państwowym Instytucie
Wydawniczym. Działając pod pseudonimem Julia Preiss napisała m.in.
książkę pt. „Krzywe litery”. W tym czasie, w szpitalu, poznała s. Marię
Gołębiewską. Poprzez zakonnicę trafiła do środowiska skupiającego się
wokół zakładu dla ociemniałych, prowadzonego przez siostry franciszkanki
w podwarszawskich Laskach. Jej wizyty i kontakty z ks. Antonim
Marylskim stały się obiektem zainteresowania MBP. Jeden z tajnych
współpracowników przytacza słowa duchownego, który stwierdził, że „ona
teraz uświadomiła sobie, ile zła i nieszczęścia wielu ludziom swym
nieludzkim postępowaniem sprawiła i stara się obecnie nowym
chrześcijańskim życiem jeszcze wiele naprawić." Według niektórych
donosów Julia Brystiger pod koniec swojego życia przyjęła chrzest.
Historyk zajmujący się postacią Julii Brystiger - Jan Żaryn, dystansuję
się od tego, twierdząc, że „w świetle znanych dokumentów i relacji, w
tym pochodzących od najbliższej rodziny, nie jest jasne, czy coraz
częstsze wizyty Luny Brystygier w Laskach zakończyły się konwersją i -
ostatecznie - przyjęciem sakramentu chrztu świętego”. /P.L.
(Na zdjęciu Julia Brystiger, fot. IPN)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. BRAUN, ŻEBROWSKI, PŁUŻAŃSKI I
BRAUN, ŻEBROWSKI, PŁUŻAŃSKI I ZAORSKA: "Rola dzieci i wnuków stalinistów w odradzaniu się stalinizmu w Polsce"
W spotkaniu zorganizowanym 15 października przez Warszawską Gazetę uczestniczyli: Grzegorz Braun, Tadeusz Płużański, Aldona Zaorska i Leszek Żebrowski. Sala SDP na Foksal była wypełniona po brzegi.
Wystąpienia panelistów koncentrowały się na rodzinach komunistów, które do tej pory odgrywają ważną rolę w polskim życiu publicznym: w polityce, mediach, nauce i wymiarze sprawiedliwości ( m.in. Huebner, Michnik, Smolar, Kryże).
Kariery dzieci stalinistów w III RP- jak wszyscy podkreślali- były możliwe, gdyż nie przeprowadzono dekomunizacji i lustracji. W karierach tych ludzi widać ciągłość kadrową, operacyjną i instytucjonalną komunizmu. Dobrym przykładem jest tu Polska Akademia Nauk i prof. Stefan Żółkiewski, o którym wspominał Tadeusz Płużański. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ci ludzie nie odcięli się od swoich rodziców, często nawet mieszkają w tych samych mieszkaniach np. w Al. Przyjaciół.
Grzegorz Braun wystąpienie urozmaicił projekcją fragmentów swoich filmów.
Choć, jak stwierdził Żebrowski, „staliniści wygrali”, to ich czas wyraźnie się kończy. Dowodem tego jest stale rosnące zainteresowanie młodych Polaków najnowszą historią Polski, m.in. odradzanie się kultu Żołnierzy Wyklętych.
http://solidarni2010.pl/16542-rola-dzieci-i-wnukow-stalinistow-w-odradza...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. Ej tam
Mignig stwierdzil autorytatywnie, ze w Polsce kwitnie antysemityzm, chociaz nie ma zydow.
27. Stanisław Michalkiewicz
Żydokomuna w poczuciu misji
Czy istnieje żydokomuna? Niektórzy, jak np. pan prof.
Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, twierdzi,
że „żydokomuna to antysemicki mit”. Jak tak dalej pójdzie, to tylko patrzeć, jak samo istnienie Żydów zostanie uznane za „antysemicki mit”. W tym kierunku zresztą zmierzał w swoim czasie pan red. Adam Michnik twierdząc, że przynajmniej w Polsce Żydów „nie ma”.
Cały artykuł »
Czy istnieje żydokomuna? Niektórzy, jak np. pan prof. Paweł Śpiewak,
dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, twierdzi, że „żydokomuna to antysemicki mit”. Jak tak dalej pójdzie, to tylko patrzeć, jak samo istnienie Żydów zostanie uznane za „antysemicki mit”. W tym kierunku zresztą zmierzał w swoim czasie pan red. Adam Michnik twierdząc, że przynajmniej w Polsce Żydów „nie ma”. Możemy sobie wyobrazić, co by się w naszym nieszczęśliwym kraju działo, gdyby „byli”. Ale w tej sprawie zdania są podzielone, bo np. pan Konstanty Gebert utrzymywał, że Żydzi w Polsce nie tylko „są”, ale w dodatku - że „będą walczyć z antysemityzmem”,
co w przełożeniu na język ludzki oznacza, że będą próbowali wdeptywać w
ziemię każdego, kto im się sprzeciwi. Na wszelki tedy wypadek każdy,
komu kariera miła, nie tylko odżegnuje się od „antysemityzmu”, ale chętnie go „potępia”, a nawet, w porywach gorliwości, przyłącza się do potępiania osób uznanych za „antysemitów”
w nadziei, że jest to rodzaj szczepionki uodparniającej. Ale skoro panu
Gebertowi wolno, nawet wbrew panu red. Michnikowi uważać, że Żydzi w
Polsce „są”, to nie ma powodu, by tego nie zauważać. A skoro Żydzi w Polsce „są”,
to jest wysoce prawdopodobne, że maja rozmaite interesy, i że potrafią w
sposób zorganizowany o nie zabiegać. Pogląd przeciwny, w postaci
przekonania, że Żydzi nie mogą mieć w naszym nieszczęśliwym kraju
żadnych interesów, a jeśli nawet by jakieś tam i mieli, to nie potrafią o
nie zabiegać, dopiero byłby antysemicki! Zatem nie ma żadnego powodu,
by w menażerii nie zauważać słonia.
Wracając tedy do pytania, czy istnieje żydokomuna, warto zwrócić uwagę,
że wśród zwolenników komuny są zarówno Żydzi, jak i głupi goje, ale
również - że obydwa te kręgi częściowo się na siebie nakładają. Obszar,
gdzie te kręgi się na siebie nakładają, to właśnie żydokomuna. Wygląda
zatem na to, że żydokomuna istnieje, a jeśli pan prof. Paweł Śpiewak
temu zaprzecza, to być może z tych samych powodów, co Stary Diabeł w
listach do Diabła Młodego. Jak wynika z książki Clive Staples Lewisa „Listy starego diabła do młodego”, Stary Diabeł uważał, iż najważniejsze jest wpojenie ludziom przekonania, że diabłów „nie ma”.
Jak ludzie w to uwierzą, to kuszenie staje się już dziecinnie łatwe.
Wygląda na to, że pan prof. Śpiewak próbuje zastosować tę samą taktykę
wobec mniej wartościowego narodu tubylczego, by tym łatwiej doprowadzić
go do stanu bezbronności wobec Żydów, kiedy już tutaj „będą”.
Zanim to jednak nastąpi, zatrzymajmy się chwilę nad taktyką żydokomuny.
Najbardziej charakterystyczną cechą tej taktyki jest kierowanie się
mądrością etapu. Żydokomuna nie ma przyjaciół, bo nie można przecież
przyjaźnić się z istotami niższymi, w gruncie rzeczy tylko
człekokształtnymi. Można je tylko wykorzystywać, a sposób tego
wykorzystywania zależy właśnie od etapu. Etapy zaś się zmieniają, na co
zwracał uwagę m.in. Antoni Słonimski pisząc, że dzieje świata mają
charakter dwusuwowy. Suw pierwszy: chrześcijanie dla lwów! Suw drugi:
Lwów dla chrześcijan! Oczywiście Antoni Słonimski dla efektu komicznego
sprawę upraszczał, ale nie da się ukryć, że mechanizm jest właśnie taki.
Weźmy najnowsze dzieje naszego nieszczęśliwego kraju. W latach 40-tych
żydokomuna zbuntowała sporą część głupich gojów przeciwko tubylczej
szlachcie, czyli polskiej warstwie państwotwórczej, to znaczy -
przeciwko ziemiaństwu, inteligencji i duchowieństwu. Propaganda
żydokomuny głosiła, że te warstwy są ostoją wstecznictwa, podczas gdy
nosicielem nieubłaganego postępu jest właśnie żydokomuna i jej elewi. W
rezultacie tego buntu, przy wydatnym wsparciu Sowieciarzy, którzy - jak
stwierdził podczas kwerendy w archiwum KGB Włodzimierz Bukowski -
każdemu podbitemu przez siebie krajowi ucinali głowę, likwidując ok. 10
proc. ludności stanowiącej warstwę przywódczą - elity polskie zostały
straszliwie przetrzebione i spauperyzowane. Za sprawą żydokomuny rolę
elity przejęła u nas polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, z którą
tradycyjny, tysiącletni naród polski musi dzielić terytorium państwowe.
Kiedy pod koniec lat 50-tych Sowieciarze w zimnej wojnie postawili na
kraje arabskie, światowe żydostwo przeszło na pozycje antysowieckie.
Proces ten objął również żydokomunę, która nie tylko zaczęła się
przestrajać na pozycje antykomunistyczne, ale nawet wystąpiła przeciwko
sowieckiej agenturze czyli partii, tworząc jeden z dwóch nurtów opozycji
demokratycznej, tzw. „lewicę laicką”. Należeli tam również głupi
goje w rodzaju opętanego przez Żydów pana Henryka Wujca, ale ton
nadawała oczywiście żydokomuna. Na tym etapie żydokomuna podjęła umizgi
do duchowieństwa, wespół z którym zbuntowała tym razem tradycyjny naród
polski przeciwko polskojęzycznej wspólnocie rozbójniczej. W odpowiedzi
polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza wystąpiła zbrojnie przeciwko
narodowi polskiemu i wprawdzie go spacyfikowała, ale nie pokonała
politycznie.
Dopiero w drugiej połowie lat 80-tych żydokomuna zaczęła zmieniać
orientację i wespół z przywódcami polskojęzycznej wspólnoty
rozbójniczej, w osobach generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, w 1989 roku
doprowadziła do porozumienia o podziale władzy NAD narodem polskim,
któremu się wmówiło, że oto właśnie odzyskał wolność. Wtedy właśnie
żydokomuna utworzyła żydowską gazetę dla Polaków, która, wraz z
utworzonymi przez wojskową bezpiekę stacjami telewizyjnymi, stała się
podstawowym narzędziem antypolskiej propagandy. Prowadzona jest ona
dwutorowo; pierwszy nurt, to tzw. pedagogika wstydu, polegając na
wmawianiu Polakom odpowiedzialności za masakrę europejskich Żydów w
czasie II wojny światowej, a nurt drugi, to próba dyskredytowania w
oczach tradycyjnego narodu polskiego ostatniej warstwy przywódczej w
postaci duchowieństwa.
Ciekawe, że żydokomuna w tym drugim nurcie powróciła do taktyki
stosowanej w latach 40-tych - że mianowicie polskie duchowieństwo, jako
obóz wstecznictwa, cofa Polskę w rozwoju cywilizacyjnym, zaś ku
świetlanej przyszłości poprowadzi ją dopiero żydokomuna do spółki z
polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą. Z takim właśnie programem: „Uwolnić Polskę od Kościoła”
wystąpił ostatnio wybitny przedstawiciel żydokomuny, pan prof. Jan
Hartman. Nietrudno się domyślić, że i jeden i drugi nurt ma na celu
doprowadzenie narodu polskiego do stanu bezbronności w obliczu
spodziewanej inwazji żydostwa, które licząc na tzw. „restytucję mienia”,
ma nadzieję zostać szlachtą mniej wartościowego narodu tubylczego, zaś
polskojęzycznej wspólnocie rozbójniczej, temu rozwnuczonemu potomstwu
ubeckich dynastii zamierza powierzyć zadanie utrzymywania go w ryzach.
Stanisław Michalkiewicz
Aldona Zaorska
„Sąsiedzi. Najbardziej okrutni oprawcy polskich patriotów"
W
stalinowskiej Polsce było całkiem sporo „sąsiadów” żydowskiego
pochodzenia – „pracowników” Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego,
sędziów, prokuratorów, komendantów więzień i obozów pracy, ministrów,
wysokich urzędów i zwykłych „śledzi”, katujących ludzi podczas
trwających miesiącami przesłuchań. Żyli przeważnie w dużo lepszych
warunkach niż Polacy- w enklawach ocalałych z wojennej pożogi, z których
bardzo często wcześniej prawowitych właścicieli. Wracali często do
domów, zmywali krew z rąk, często dosłownie i byli „sąsiadami”,
spacerującymi w niedzielę do pobliskiego parku. Większość z nich nie
odpowiada za swoje zbrodnie nawet w sposób symboliczny. Część z nic do
dzisiaj śmieje się w twarz dawnym ofiarom. O tych sąsiadach-oprawcach
narodu polskiego żydowskiego pochodzenia nie wolno nigdy zapomnieć.
Zwłaszcza że ani oni sami, ani „autorytety”, ani państwo Izraelskie,
które tak domaga się przepraszania „za Jedwabne”, za nich Polaków nigdy
nie przeprosili. Niniejsza publikacja jest przypomnieniem sylwetek
zaledwie kilku takich sąsiadów.
Wydawnictwo: Bollinari Publishing House
Stron: 141
Okładka: Miękka
ISBN: 978-83-932704-4-6
http://www.polskaksiegarnianarodowa.pl/pl/p/Sasiedzi/431
Ewa Kurek
Poza Granicą Solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945
Mity,
przeinaczenia i manipulacje prawdą, które przenosiły ciężar
odpowiedzialności za zagładę europejskich Żydów na Polaków, płynęły nie
tyle ze strony Niemców, ile ze strony Żydów - pisze autorka tłumacząc
dlaczego podjęła studia nad stosunkami polsko - żydowskimi. Dr Ewa Kurek
opierając się wyłącznie na źródłach żydowskich odpowiada, jak do tego
doszło, że w chwili wybuchu II wojny światowej los Polski i Polaków nie
interesował obywateli polskich żydowskiego pochodzenia.
Wydawnictwo: Bollinari Publishing House
Stron: 454
Okładka: Miękka
ISBN: 9788363865849
http://www.polskaksiegarnianarodowa.pl/pl/p/Poza-granica-solidarnosci.-S...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Polscy patrioto-mordercy i
Polscy patrioto-mordercy i donosiciele oraz zbrodniczy księża-pedofile spotkali dzielnych mścicieli z UB
http://wpolityce.pl/kultura/226205-polscy-patrioto-mordercy-i-donosiciel...
Jestem pod wpływem silnych emocji. Właśnie obejrzałem
przedstawienie Teatru na Woli „Nasza klasa” autorstwa Tadeusza
Słobodzianka. Na żywo transmitowała je TVP Kultura. A potem – na zaproszenie szefa tejże stacji, Wojciecha Majcherka – wziąłem udział w
dyskusji wraz z Tadeuszem Słobodzinkiem i Aleksandrem Smolarem.
Przedstawienie grane jest od kilku lat, ale wczoraj obejrzeć je mogli
widzowie w całej Polsce, zapewne będzie też nie raz powtarzane. Sztuka opowiada o losach polskiego miasteczka w latach 1925-2005.
Prowadzący dyskusję zapytał jakie emocje towarzyszyły nam podczas spektaklu. Odpowiedziałem: uczucie smutku. Głębokiego smutku, że można posunąć się aż tak daleko.
W „Naszej klasie” występuje 4 Polaków i 4 polskich Żydów.
Żydzi są szlachetni, mądrzy i nawet jako komuniści zajmują się
szerzeniem oświaty, pokazywaniem filmów i tańcami.
Nie mają nic wspólnego z komunistycznymi przykrościami, wręcz
przeciwnie, to oni sami cierpią od komunistów prześladowania.
Menachem co prawda trafia do UB, ale tylko dlatego, że chce szybko wyjechać za granicę, a w UB,
można szybko się wzbogacić. Gdy zaś jako ubek torturuje uwięzionego
Polaka, my wiemy już, że ten Polak to plugawa bestia, krwawy morderca,
który zabijał z rozkoszą, a potem spalił w stodole żywcem 1000 kobiet i dzieci. Sympatia widza jest więc całkowicie po stronie mściciela.
Trzej Polacy oto krwawi mordercy i gwałciciele, w tym jeden
donosiciel i jeden ksiądz-pedofil (dzięki ciekawemu pomysłowi
teatralnemu w sutannie występuje od początku, także gdy katuje,
morduje i gwałci). Oprócz trzech polskich bestii jest jeden
Polak-niemorderca, mało rozgranięty prymityw, który zakochuje się w
Żydówce i ocala jej życie
przed swymi kolegami - polskimi mordercami. By po jego śmierci żydowska
żona powiedziała o nim „typowy Polak: jeden piękny gest i
kilkadziesiąt lat poniżenia. Gdybym wiedziała, że tak to życie będzie
wyglądać, poszłabym z innymi do tej stodoły”
Jest w sztuce polski patriotyzm jako głupkowate wierszyki, jest polski ruch oporu, są i żołnierze wyklęci – wszystkie owe zjawiska reprezentowane przez tych, którzy wymordowali Żydów.
Może powtórzę: polscy patrioci, którzy nie zgadzają się na sowiecką
okupację są mordercami, złodziejami, donosicielami i pedofilami. Budzą
odrazę, strach i pogardę.
Podczas niemieckich rządów Polakom nie dzieje się żadna krzywda,
wręcz przeciwnie – świetnie czują się pod nową władzą. Zagrożeni są
jedynie Żydzi, a ich jedynym zagrożeniem są polscy
koledzy ze szkolnej ławy.
Są też elementy humorystyczne. Autorom udaje się osiągnąć na widowni wesołość, gdy katujący księdza ubek pokrzykuje wesoło.
Nad sceną, nad „naszą klasą”, zmieniają się trzy znaki: krzyż, potem
sierp i młot, potem swastyka, znowu sierp i młot, potem znowu krzyż.
Jako kolejne trzy znaki nienawiści, pod którymi polscy oprawcy
mordowali i gnębili Żydów.
Aleksander Smolar był przedstawieniem zachwycony, podobnie jak prowadzący dyskusję reprezentant Telewizji
Polskiej. Zaś autor sztuki (i zarazem dyrektor Teatrów Dramatyczengo i
Na Woli) Tadeusz Słobodzianek nadmienił, że „Nasza klasa” została
wystawiona w 27 teatrach na całym świecie i wszędzie
się bardzo podobała.
autor:
Maciej Pawlicki
Bardzo ciekawe informacje zawiera wywiad Heleny Datner, udzielony żydowskiemu portalowi jewish.org.pl.
Datner, historyk i socjolog (a przez pewien czas – przewodnicząca żydowskiej gminy wyznaniowej w Warszawie), która należała do ekipy tworzącej Muzeum Historii Żydów Polskich i rozstała się z nią, teraz krytykuje ekspozycję MHŻP.
Za, na ile można zrozumieć jej wywody, zbytnią kompromisowość wobec
Polaków i polskiej wrażliwości, owocującą niedostatecznym jej zdaniem
uwypukleniem rozmaitych przejawów antysemityzmu.
Niewymienieni z nazwiska przeciwnicy Datner mieli uważać, że Muzeum
musi „uniknąć skojarzenia z tzw.antypolonizmem”. Pani historyk wyraża
szczery żal, że to „się udało, prawicowa prasa bardzo chwaliła muzeum za
jego (tj.antypolonizmu – PS) brak”.
Przeciw „apologii Polski”
Przedmiotem kontrowersji miała np. być kwestia sposobu
przedstawienia w ekspozycji kwestii licznego (znacznie większego, niż
wynikałoby to z udziału w populacji Polski) udziału Żydów i Polaków pochodzenia żydowskiego w przedwojennym ruchu komunistycznym, a w ślad za tym – w aparacie władzy PRL w
latach stalinowskich. Na ile można zrozumieć, Datner życzyłaby
sobie, aby odwiedzającym Muzeum jednoznacznie powiedziano, że było to
wyłącznie efektem materialnego upośledzenia mas żydowskich i
będącego ich udziałem „ucisku narodowego”, a w żadnym stopniu nie
jakiejkolwiek innej motywacji. Obecna ekspozycja muzeum przedstawia
żydowskich komunistów rzeczowo, w duchu relacyjnym. Z wywodów Datner
wydaje się wynikać, że chciała aby było o nich więcej, i w nastroju
znacznie bardziej życzliwym.
Innym przedmiotem pokrewnej chyba kontrowersji była kwestia
wyeksponowania roli powojennego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów
oraz wydawanej przez nie gazety „Fołks-Sztyme”. Kontrowersja była pokrewna, bo tutaj Datner również chciała, aby te komunistyczne i kontrolowane przez władze PRL twory pokazać obszerniej i życzliwiej.
W innych niż dotyczące żydowskich komunistów kwestiach Datner (i jej
niewymienieni z nazwiska zwolennicy wśród pracowników Muzeum)
przejawiała odwrotny temperament, bo chciała nie łagodniej, tylko
ostrzej. Ostrzej przedstawić pogrom kielecki, antysemityzm podziemia
antykomunistycznego. Ale cóż – naciski złych ludzi doprowadziły do tego,
że MHŻP stało się „apologią wzajemnych (polsko-żydowskich – PS) relacji przez tysiąclecia”, „apologią Polski”. Nad czym Datner ubolewa.
A źli ludzie żądali np., aby wyraźnie napisać, że eksponowani w części powojennej przywódcy PRL
byli z pochodzenia Żydami. Aby nie sugerować natomiast, że w polskiej
opozycji antysystemowej panował antysemityzm (tylko tak można zrozumieć
zdanie „krytykowali też „brak pokazania Żydów w
„Solidarności”(pytaliśmy: Michnika? Geremka?)”.
I w ogóle chodziło złym ludziom o to, żeby „Kościół, „Solidarność” - pokazać w dobrym, a przynajmniej nie najgorszym świetle”.
Ta antysemicka „Ida”…
To wszystko w ustach Heleny Datner nie dziwi. Jest ona przecież
znana z silnych sympatii do ruchu komunistycznego, a
zwłaszcza do uczestniczących w nim Żydów.
Dodajmy, iż potrafiła z ogniem atakować (w środowiskach prawicowych uznawany za kontrowersyjny z niejako przeciwstawnych pozycji - np. przez Piotra Zarembę http://wnas.pl/artykuly/6554-wsieci-zaremba-o-filmie-ida
) film „Ida”. Za to, że podobno zawiera „antysemickie klisze”, „nie
burzy polskiej wspólnoty” i utrwala obraz że Polacy byli „trochę
dobrzy, a trochę źli” (powinni, jak rozumiem, być pokazani jako
jednoznacznie źli – no, może poza PPR-owcami….), a „obraz Kościoła jest nienaruszony”.
A tak w ogóle to „Ida” pokazuje to, co Polacy chcą zobaczyć:
„żydowską, komunistyczną k…wę i dziewicę, >zmywającą< swoje
niekatolickie pochodzenie w klasztorze”.
Wyraźnie nie chcąca nawet ukrywać, iż nie podziela negatywnych emocji wobec Wolińskiej.
Polityczne naciski złych ludzi
Więc, jako się rzekło, niezadowolenie owej damy z tego, że Muzeum
Historii Żydów „uniknęło skojarzenia z tzw.antypolonizmem” nie jest
niczym zaskakującym. Ciekawe jest natomiast to, kim są źli ludzie,
którzy nie dali p. Datner ukształtować MHŻ w sposób, który w wystarczającym według niej stopniu uwypukliłby polski antysemityzm.
Są to otóż, po pierwsze, „żydowscy sponsorzy Muzeum”. A po drugie – „polskie władze”. Dodajmy, że obecne, platformerskie.
— relacjonuje Datner.
I w efekcie paroletnie starania p.Datner i jej adherentów poszły na marne.
Warto przeczytać wywiad Heleny Datner. Warto bowiem dowiedzieć się po pierwsze, że poważne międzynarodowe instytucje
żydowskie (wśród sponsorów znajdujemy m.in. fundację Taube, fundację
Koret, Warren Hellman Family Fund, The Jewish Community Federation of
San Francisco, The Neubauer Family Foundation) nie chciały przyłożyć
ręki do wzniesienia w Warszawie cytadeli antypolonizmu. W kontekście
wciąż niełatwych relacji polsko-żydowskich ta wiadomość cieszy, i jest powodem do optymizmu.
A po drugie – warto też dostrzec, że według relacji Datner podobną
rolę odegrały polskie władze. I potrafiły zachować się ostro (część
wystawy „jest niezgodna z polską racją stanu” i dlatego „nie będzie
mogła być zatwierdzona”).
Platformerskie władze (różnych szczebli) oskarżamy często o pewną
narodową oziębłość. Nie bez przyczyn. Lista ich zaniechań (np.nie
wybudowanie dotąd Muzeum Historii Polski czy muzeum partyzantki
antykomunistycznej, długa obrona warszawskiego pomnika żołnierzy
radzieckich) czy wręcz aktywnych działań (np.kilkuletnia koalicja w
katowickim sejmiku z antypolskim RAŚ-em) jest imponująca.
Ale tym bardziej należy dostrzec , jeśli – jak w wypadku MHŻP
-zachowują się inaczej. Nie tylko dostrzec, ale i docenić. Bo to daje
nadzieję – może naiwną - na to, że kiedyś jednak Polska może się skleić.
autor:
Piotr Skwieciński
http://wpolityce.pl/polityka/228268-muzeum-historii-zydow-co-nam-grozilo-i-dlaczego-przestalo-grozic
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. KOMENTARZ Sympatyzujące z PiS
Sympatyzujące z PiS media i ich polityczni akolici grają antysemityzmem [WIELOWIEYSKA]
atmosfera. Podłe głupstwa, które przenikają do publicznej debaty, stają
się częścią głównego jej nurtu.
Media sympatyzujące z PiS i polityczni akolici tej partii w postaci
narodowców i Pawła Kukiza grają na antysemickich sentymentach swoich
wyborców....
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,20221050,antysemityzm-zawoalowany-i-otwarty-ogolnoswiatowy-spisek-zydowski.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. Po tym, jak nieznani sprawcy
Po tym, jak nieznani sprawcy wrzucili racę do warszawskiej klubokawiarni, gdzie odbywały się obchody 80. rocznicy utworzenia Brygad Międzynarodowych i Batalionu im. J. Dąbrowskiego walczącej w czasie hiszpańskiej wojny domowej w 1936 r. walczyli przeciwko faszyzmowi, ich organizatorzy dostają listy poparcia od potomków Dąbrowszczaków.
Obchody poświęcone Dąbrowszczakom odbyły się w niedzielę w Dzikiej Stronie Wisły na pl. Hallera. Ktoś wrzucił do środka racę dymną z napisem "Han pasado", który można przetłumaczyć jako "przeszli" (to odpowiedź na antyfaszystowskie zawołanie "No pasaran" - nie przejdą).
Jak pisaliśmy w relacji z tego wydarzenia, na miejsce została wezwana policja. Jednak według Jeremiego Galdameza, jednego z organizatorów obchodów, policja nie zwróciła uwagi na polityczne powody incydentu.
W swoim oświadczeniu napisali m.in. "Nie damy się zastraszyć i dalej będziemy kontynuować nasz działania mające na celu dbania o pamięć Dąbrowszczaków oraz zachowanie ulicy ich imienia na warszawskiej Pradze".
Dostają też listy poparcia od potomków Dąbrowszczaków.
Warszawa: Policja powinna działać
Piszę w sprawie grupy młodych ludzi upominających się o pamięć o Dąbrowszczakach (więcej informacji na ich stronie na Facebooku Łapy precz od Dąbrowszczaków). Jej animatoroami są Jeremi Galdamez i Maciej Sanigórski. W ostatnią sobotę 22 października zaplanowali obchody rocznicy utworzenia Brygad Międzynarodowych i Batalionu Dąbrowszczaków. Niestety, nie udało mi się pójść. Następnego dnia dowiedziałam się, że doszło do ataku na nich (wrzucono granat dymny do sali podczas emisji filmu o Dąbrowszczakach, rzecz się działa na Pradze w pobliżu ul. Dąbrowszczaków; protest przeciw jej zlustrowaniu, tzn. zmienieniu nazwy ulicy, stoi u początku powstania tego środowiska). Opis tego bulwersującego wydarzenia podała "Wyborcza".
Nie jest to jedyny przypadek bezkarnego wyładowywania agresji na sympatykach nieobojętnej nam tradycji. Od dłuższego czasu groby Dąbrowszczaków na Cmentarzu Powązkowskim (dawny Wojskowy) są bezczeszczone i pokrywane nienawistnymi napisami. Mimo skarg, policja nigdy nie odnalazła winnych. List ten piszę gwoli poinformowania o zaistniałych wydarzeniach. Zainicjowałam też protest z żądaniem przeciwdziałania policji i odpowiednich władz państwowych agresywnym i wrogim zachowaniom, zagrażającym spokojowi i bezpieczeństwu obywateli, kultywującym w ramach przewidzianego przez Konstytucję porządku prawnego drogą im tradycję i przekonania.
Warszawa: List do młodych sympatyków Dąbrowszczaków
Z wyrazami poparcia dla waszej pięknej inicjatywy upamiętnienia Dąbrowszczaków i przywrócenia im należnego miejsca w historii Polski i Europy XX wieku, łączymy się z Wami w proteście przeciw bezkarnym aktom nienawiści, z jakimi się spotykacie. Protestujemy przeciw niszczeniu wszelkich śladów po Dąbrowszczakach, w tym systematycznym aktom bezczeszczenia ich grobów. Domagamy się od władz objęcia należytą ochroną miejsc i obywatelskich inicjatyw przywołujących drogą nam tradycję, kultywowaną w ramach porządku prawnego przewidzianego przez Konstytucję.
Rodziny i sympatycy Dąbrowszczaków w Polsce i na świecie:
Ula Hibner (Montpellier, Francja)
Agnieszka Holland (Warszawa - Paryż, obecnie Nowy Jork)
Michał Komar (Warszawa)
Henryk Kowalski (Berlin)
Andrzej Kuroń (Warszawa)
Magdalena Łazarkiewicz (Warszawa)
Krzysztof Pomian (Paryż)
Amalia Reisenthel (Monachium, obecnie Izrael)
Paula Sawicka (Warszawa)
Antoine i Chiao-Pin Torunczyk (Paryż)
Barbara Toruńczyk (Warszawa)
Maria Zmarz-Koczanowicz (Warszawa)
Dalsze podpisy proszę kierować pod adresem: ochotnicywolności@gmail.com. Zgodność podpisów poświadcza Barbara Toruńczyk.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20891099,barbara-torunczyk-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. Nadreprezentacja Żydów w
Nadreprezentacja Żydów w aparacie PRL. Ciekawa wymiana zdań między dziennikarzem TVN24 i polskim ambasadorem
reprezentacji osób pochodzenia żydowskiego w stalinowskim aparacie
represji w czasach PRL. Głos zabierali m.in. politycy, czy publicyści.
Do ciekawej wymiana zdań doszło między dziennikarzem TVN24 a polskim
ambasadorem w Szwajcarii.
Przed kilkoma dniami Paweł Kukiz zapowiedział, że będzie przypominał
działalność osób o pochodzeniu żydowskim, które działały w strukturach
komunistycznych w czasie II wojny światowej i w okresie stalinowskim.
W rocznicę zamordowania gen. Augusta Fieldorfa „Nila” wskazał właśnie
na skład sędziowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wpisy Pawła Kukiza wywołują gorącą dyskusję! Oskarża się go nawet o antysemityzm. „Pokazuję fakty historyczne”
CZYTAJ TAKŻE: Paweł Kukiz w rocznicę zabicia gen. „Nila”: Na karę śmierci skazany został przez „sąd” pod przewodnictwem Żydówki
Wpis
Pawła Kukiza wywołał wyjątkowo gorącą dyskusję, a momentami wręcz
burzę! Część komentujących pochwaliło go za odważne głoszenie prawdy,
ale druga grupa nazwała muzyka-polityka antysemitą. Głos wyraził m.in. dziennikarz TVN24 Konrad Piasecki.
— pisał w poniedziałek na Twitterze Piasecki.
Kwestia
reprezentacji osób pochodzenia żydowskiego w aparacie PRL stała się
wtedy osobnym tematem dyskusji i sporów. Swoje komentarze dodali m.in.
Anna Maria Żukowska (rzeczniczka SLD), Sławomir Cenckiewicz (historyk
i szef Wojskowego Biura Historycznego), czy Krzysztof Bosak (wiceprezes
Ruchu Narodowego).
Piaseckiemu odpowiedział również Jakub Kumoch, ambasador
RP w Szwajcarii. Zwrócił przy tym uwagę na kwestię kolaboracji… Polaków.
A jak dobrze wiemy, argument ten jest chętnie przywoływany
w antypolskiej narracji.
— zwrócił się polski dyplomata do dziennikarza TVN24.
— odparł Piasecki.
— dodał Kumoch.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl