3 lutego 2010. Dzwoni Putin do Tuska. Jest oficjalne zaproszenie do Katynia. Można na całego zacząć grę z prezydentem
Portal wPolityce publikuje w rocznicę ogłoszenia zaproszenia Putina dla Tuska materiał, który warto sobie przypomnieć.
Dokładnie rok temu po południu na ekranach telewizorów pojawiły się czerwone i żółte paski informujące, że Władimir Putin zaprosił Donalda Tuska do Katynia. Oświadczenie w tej sprawie zamieszczone na stronach Kremla zmusiło Pawła Grasia do stanięcia przed kamerami.
Istotą i głównym celem tej rozmowy było zaproszenie przez pana premiera Putina pana premiera Donalda Tuska do wspólnego uczczenia rocznicy tragedii katyńskiej. (...) Premier Putin ma świadomość jak ważne miejsc zajmuje Katyń w pamięci Polaków. (...) Premier Putin powiedział, że uważa, że wspólny udział w tych uroczystościach ma wymiar symboliczny. Dodał też, że uroczystość powinna mieć też wydźwięk moralny. (...) Donald Tusk stwierdził w rozmowie z Putinem, że zaproszenie to doniosły krok na drodze poprawy wzajemnych stosunków między państwami.
I jeszcze jedno ważne zdanie z tej pamiętnej konferencji Grasia:
Problem uroczystości w Katyniu był tematem rozmowy podczas spotkania w Sopocie. Ustalenia tej rozmowy się w ten sposób się materializują. Nie było żadnych specjalnych zabiegów ze strony Polski.
Do dziś bez odpowiedzi pozostają pytania o to, co dokładnie o katyńskich uroczystościach powiedzieli sobie w Sopocie premierzy.
Wiadomo, że po telefonie od Putina było już z górki. Mimo, że urzędnicy Lecha Kaczyńskiego już 27 stycznia poinformowali MSZ, rosyjską ambasadę, protokół dyplomatyczny i kancelarię premiera o tym, że prezydent wybiera się do Katynia, w kolejnych dniach przedstawiciele rządu i PO atakowali Kaczyńskiego za to, że „wpycha się" na uroczystości. Robili co mogli, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom Kremla i zorganizować obchody dwa razy – te „ważniejsze" z premierami i niejako „dodatkowe" dla upartego prezydenta.
Radosław Sikorski wspaniałomyślnie odradzał Lechowi Kaczyńskiemu wyjazd do Katynia. W zamian proponował w innym terminie Charków i moskiewskie obchody zakończenia II wojny światowej.
Ambasador Rosji Władimir Grinin wydawał lekceważące komunikaty o tym, że nie ma żadnej informacji o planach prezydenta, mimo że od kilku dni znał pismo z kancelarii Lecha Kaczyńskiego.
Jak to wszystko się skończyło wiemy. Wiemy też, że Naczelna Prokuratura Wojskowa jako jedną z hipotez prowadzących do katastrofy bada tzw. wątek organizacyjny. I właśnie teraz w Moskwie dwóch prokuratorów prowadzących śledztwo zapoznaje się z dokumentami w tej sprawie.
Całośc:
http://www.wpolityce.pl/view/6809/3_lutego_2010__Dzwoni_Putin_do_Tuska__Jest_oficjalne_zaproszenie_do_Katynia__Mozna_na_calego_zaczac_gre_z_prezydentem.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. przypomnę atmosferę sprzed 7 kwietnia
3.04.1940 r. - początek mordu na Polakach. 7.04.2010 - Tusk jedzie na lunch z Putinem w Katyniu.
Kulisy planowanego spotkania Tusk-Putin w Katyniu .Ważny gest? Czy POwrót do przeszłości?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Sopot 1 września 2009 r. Tusk ustala szczegóły z Putinem
3. Na miejscu katastrofy, 10 kwietnia 2010 r.
4. KLICH JUŻ WIE
http://rossonero.salon24.pl/275241,klich-juz-wie
Wczoraj opublikowany w sieci, nieznany dotąd szerszej publiczności film ze Smoleńska wywołał lawinę komentarzy. Nie tylko internautów. Głos zabrał też, na łamach jednego z popularnych portali – były akredytowany przy ruskim maku, płk. E. Klich.
Na miejscu był taki rozgardiasz, że właściwie każdy mógł to sfilmować – twierdzi. Czy faktycznie w momencie filmowania był bajzel, trudno powiedzieć. Strażacy, oficerowie służb, reporterzy i gapie kręcą się tam raczej spokojnie. Ktoś pali papierosa, ktoś gada przez telefon, ktoś się przechadza, ktoś łazi z reklamówką. Wśród uwag, tych, którzy film widzieli dominuje jednak inne wrażenie, niż słowa Klicha o rozgardiaszu. Przerwa w zdjęciach na planie filmowym, podczas której można poobserwować rekwizyty i cały anturaż.
Zdaniem Klicha podobnych filmów powstało kilka, część z nich mogła być po prostu dokumentacją. Tak jak udokumentowano onegdaj jednego ruskiego mołodca, który łomem traktował szyby rządowego samolotu. Były akredytowany uważa także, iż tego typu filmów jeszcze parę może być opublikowanych.
Natomiast pułkownik zwraca uwagę na jedną rzecz, być może nawet najważniejszą. Otóż twierdzi on, że nowy materiał nie będzie miał istotnego znaczenia dla dalszego przebiegu polskiego śledztwa. Nie wiadomo, na jakiej podstawie tak uważa. Na jednym z ujęć widać zwłoki w koszuli z podwiniętymi rękawami (czy w tak zakasanej koszuli siedzi członek delegacji w samolocie, który za sekund parę będzie lądował?). Na innym można zaobserwować elegancko pocięte kawałki drzew, jeszcze w innym miejscu niemal czyściutki wirnik (silnika? turbiny?). Widać także, że niektóre połacie blachy samolotu są czyste, a leżące nieopodal – przypominają żelastwo, które przez długi czas leżało w trawie/haszczach/krzakach oraz wyczyszczone koła samolotu, wcześniej były ubłocone.
Ogólnie – wszystko to wygląda jak wysypisko śmieci. Może wg Klicha wiadomo, że film nie wniesie nic do sprawy. Ja bym jednak wolał, aby prokuratorzy, o których nie mam wprawdzie dobrego zdania – przyjrzeli się temu materiałowi. Podobnie jak pełnomocnicy rodzin ofiar – dobrze by było, gdyby udali się z tym materiałem do zagranicznych ekspertów. Przydałaby się opinia niezależnych źródeł. Zestawienie tego „miejsca” katastrofy z innymi.
Klich już wie. Natomiast większość z nas jeszcze nie. Ale nie ma się, co dziwić, my zwykłe oszołomy, ciemnogród i jątrzyciele jesteśmy.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,98596,title,Plk-Klich-nowy-film-bez-znaczeni...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Tusk schował tezy do szuflady
7 kwietnia 2010 roku, podczas wizyty w Katyniu, premier Donald Tusk miał podnieść w rozmowach z Rosjanami kwestie dotyczące Polaków mieszkających w Rosji. Ale pięć tez, które przygotował dla niego Wydział Konsularny Ambasady RP w Moskwie, nigdy nie zostało publicznie poruszonych.
Wydział Konsularny Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie przygotował 6 kwietnia 2010 roku, a więc dzień przed wizytą Donalda Tuska w Katyniu, pięć tez dotyczących Polaków mieszkających w Federacji Rosyjskiej, które premier miał podnieść w rozmowach z Rosjanami 7 kwietnia.
1. Oczekujemy, że strona rosyjska odpowie pozytywnie na wielokrotnie kierowane od organizacji i środowisk polonijnych prośby o uznanie Narodu Polskiego za naród represjonowany.
2. Zwracamy się z prośbą do lokalnych administracji o przyznanie pomieszczeń dla organizacji polonijnych. Pomimo pozytywnej współpracy administracji lokalnych z wieloma spośród 73-organizacji polonijnych działających w Federacji Rosyjskiej (m.in. Briańsk, Jarosław, Krasnodar, Pietropawłowsk Kamczacki, Ufa, Władykaukaz) samodzielną siedzibę posiada zaledwie kilka z nich. Szczególnie istotne jest to w takim ośrodku jak Smoleńsk, do którego przybywają znaczne grupy turystów z Polski.
3. Zwrot budynku kościoła katolickiego w Smoleńsku (budynek wybudowano pod koniec XIX wieku dzięki staraniom Polonii i z jej składek). Obecnie w budynku mieści się archiwum miejskie.
4. W związku z coraz większymi ułatwieniami wizowymi pomiędzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską oczekujemy na aktywne włączenie Polonii w proces współpracy pomiędzy Federacją Rosyjską a Rzecząpospolitą Polską. Na przykład proponujemy każdorazowe włączenie przedstawiciela Polonii do nawiązywania współpracy pomiędzy miastami, uczelniami, szkołami.
5. Proponujemy rozważenie organizowania zarówno w Polsce, jak i w Rosji wspólnych, polsko-rosyjskich obozów młodzieżowych.
Deklaracje sobie, rzeczywistość sobie
Premier nie podniósł jednak nigdy tych tez publicznie. Ani w rozmowie z premierem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem, ani na posiedzeniu polsko-rosyjskiej Komisji do Spraw Trudnych. - Na posiedzeniu komisji sprawa ta nie była w żaden sposób podejmowana. Gdyby była ona przedmiotem rozmowy z Putinem, to myślę, że MSZ by się tym pochwaliło - mówi Antoni Macierewicz, członek sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. "Nasz Dziennik" zwrócił się do MSZ z prośbą o odpowiedź, czy premier Tusk podniósł w kwietniu w Rosji sprawy mieszkających w tym kraju Polaków. - Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach swych kompetencji zwyczajowo przygotowuje dla przedstawicieli władz RP rozmaite merytoryczne materiały dotyczące problematyki danego kraju, notki informacyjne, materiały tezowe etc., do wykorzystania podczas wizyt za granicą, ponieważ jednak rozmowy w dniu 7 kwietnia ub.r. miały miejsce na szczeblu premierów RP i FR, proponujemy zatem skierować to pytanie do źródła, do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - odpowiedziało nam biuro prasowe MSZ. Zwróciliśmy się więc pisemnie do rzecznika rządu Pawła Grasia z tym samym pytaniem. Bez odpowiedzi.
- Kwestia uznania Polaków za naród represjonowany to absolutnie kluczowa sprawa. Zmienia bowiem zasadniczo status nie tylko społeczności polskiej, ale każdego Polaka w Rosji. Mogą oni wtedy domagać się specjalnych rent, emerytur. Polacy są jedynym Narodem spośród tych represjonowanych, który nie został uznany za represjonowany - wyjaśnia Macierewicz.
Czujemy się wykorzystywani
Rościsława Tymań, prezes Domu Polskiego w Smoleńsku, zaznacza, że premier Tusk nie podniósł tez na spotkaniu z Polakami w kwietniu ubiegłego roku. Było ono bardzo krótkie. - Bardzo bym się cieszyła, gdyby coś w tym kierunku robiono, ale na razie za mało jest pomocy ze strony rządu polskiego. Polonii smoleńskiej poświęca się za mało uwagi, w dalszym ciągu nie mamy własnego pomieszczenia. Jesteśmy tylko potrzebni do organizowania noclegów i spotkań w czasie rocznicowych uroczystości katyńskich - żali się pani Rościsława. Zwraca uwagę na fakt, że ktoś na wyższym szczeblu mógłby pomyśleć o tym, iż przydałyby się jakieś pomieszczenia dla Polaków przyjeżdżających z kraju. - Nieraz dzwonią do mnie i pytają, czy mogłabym zorganizować jakieś spotkanie. Mówię, że z chęcią, ale gdzie, przecież muszę wynająć lokal, żeby się z nimi spotkać. Taka sytuacja jest nie tylko w Smoleńsku, ale w różnych miejscowościach w Rosji, bo nie mamy swoich lokali - mówi ze smutkiem Rościsława Tymań. Jak zaznacza, potrzeby Polaków na Wschodzie są ogromne, trudno nawet określić, które z nich najpilniejsze. Oprócz braku pomieszczeń na działalność polonijną i szkoły brakuje m.in. materiałów szkolnych, podręczników i książek do bibliotek. - W Smoleńsku mamy szkołę polską, trzy stowarzyszenia, bibliotekę. Jakieś książki mamy, ale zawsze dochodzą nowe dzieci i ciągle ich brakuje - dodaje. Powód? Ciągły brak pieniędzy. Szkoła polska - jak mówi prezes Domu Polskiego - istnieje tylko i wyłącznie dzięki zaprzyjaźnionym z polską placówką ludziom. Ale i oni, bez instytucjonalnego wsparcia, niewiele mogą. - Szkoła polska istnieje, ale dzieci uczą się dzięki różnym naszym przyjaciołom, którzy przyjmują nas na lekcje w domu kultury czy na uniwersytecie. Ale teraz wszystko się kończy, bo wszystko rozbija się o pieniądze. Na razie nie mamy żadnych dotacji z Polski na wynajem własnych sal, musimy sami dawać sobie radę - stwierdza. Pani Rościsławie nic także nie wiadomo o konkretnych działaniach mających na celu zwrot Polakom kościoła w Smoleńsku, w którym obecnie mieści się archiwum miejskie. Jak twierdzi, ta sprawa od wielu lat opisywana była w różnych pismach i nic poza tym się nie zmieniło.
Piotr Czartoryski-Sziler
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=109990
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Kto reprezentował RP w Charkowie i Miednoje?
http://jacwing.salon24.pl/275275,kto-reprezentowal-rp-w-charkowie-i-mied...
Box2008 przypomniał, co
równo rok temu pisała GóWniania prasa. Media informowały wówczas, że W.
Putin zaprosił D. Tuska do Katynia. Rozpoczęło się odmawianie
Prezydentowi prawa do uczczenia 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Raz
bardziej, raz mniej dyplomatycznie. Zarzucano nawet wykorzystanie
uroczystości w kampanii wyborczej (D. Tuskowi pominięto taki zarzut).
Dokładne cytaty przypomina box2008. Ja chciałbym odnieść się do
fragmentu artykułu GW z 5 II 2010.
Oficjalnie MSZ milczy, ale nieoficjalnie w gmachu przy ul.
Szucha w Warszawie wszyscy liczą, że "prezydent ochłonie" i "podzieli"
się z Tuskiem rosyjskimi obchodami, których w tym roku jest sporo.
Zamiast 10 kwietnia do Katynia, mógłby np. pojechać 17 lipca na obchody
do Charkowa, albo 2 września do Miednoje.
I zadać pytanie:
Kto w Charkowie i Miednoje we wspomnianych terminach reprezentował Rzeczpospolitą Polską?
Przecież fizycznie miał kto tego
dokonać. Platforma niezwykle sprawnie zastąpiła poległych pod
Smoleńskiem urzędników. Gdzie był wówczas Tusk, Komorowski, Sikorski,
Kunert? Zajęci byli pomnikiem w Ossowie, czy w inny sposób ocieplali
nasze relacje z Moskalami?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Na rocznicę szykują cyrk wg. sprawdzonych komunistycznych wzorów
Pioptr Lisiewicz w "Gazecie Polskiej" ("Zyziu na koniu Hyziu"):
Był rok 1948, gdy we Wrocławiu odbywał się Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju, na którym sowiecki pisarz Aleksander Fadiejew wygłosił słynne przemówienie o szakalach piszących na maszynie i hienach władających piórem, czyli pisarzach antykomunistach. Przybyły na Kongres Pablo Picasso nasmarował na serwetce w restauracji przy hotelu „Monopol” na Świdnickiej gołębia. Ów roznosiciel zarazków, skądinąd agresywny wobec innych ptaków, został symbolem pokoju. Po festiwalu z 1957 r. w Moskwie wypuszczenie tysięcy gołębi skończyło się ekologiczną katastrofą – mnożąca się gigantyczna populacja pokryła swoimi odchodami pół miasta, w tym pomniki bolszewickich bohaterów. „Komunistyczny gołąb pokoju ma na swoich szponach krew” – pisał w 1968 r., po rozjechaniu czołgami Pragi, Juliusz Sakowski, emigracyjny publicysta. Motyw gołąbka pojawia się w piosenkach polskiego undergroundu. Zespół The Gits grający muzykę oi! śpiewa w piosence „Czyste jak polska wódka”: „Strzelać kazali z PZPR-u do robotników, swych bohaterów, a w maju puszczali gołąbki pokoju – mieli s (...) syny poczucie humoru”. Ogłoszono właśnie, że w Smoleńsku 10 kwietnia kagiebowcy razem ze swoimi polskimi poplecznikami zamierzają wypuścić w powietrze 96 gołębi, co zostanie pokazane jako dowód polsko-rosyjskiego pojednania.