Czy poseł Maks Kraczkowski działa w zmowie z Bondarykiem? Czy jest tylko pożytecznym idiotą?

avatar użytkownika Maryla

Dzisiejsza wrzutka medialna "Zespół PiS weźmie pod lupę internetowe fora " rozpaliła znów całą blogosferę. Komu PiS zawdzięcza, jak nie swojej V kolumnie, przykrycie prawdziwej cenzury rządowej szykowanej i anonsowanej w mediach ?

Posłowie PiS Malgorzata Sadurska, Maks Kraczkowski i Antoni Macierewicz, fot. Newspix/Wojciech Grzedzinski
Posłowie PiS Malgorzata Sadurska, Maks Kraczkowski i Antoni Macierewicz, fot. Newspix/Wojciech Grzedzinski

W Sejmie powstał właśnie Parlamentarny Zespół ds. Promocji Wolności Przekazu i Poszanowania Zasad Dialogu Społecznego w Komunikacji. Nazwa długa, ale cel prosty. Jak mówi w rozmowie z Onet.pl poseł PiS Maks Kraczkowski, chodzi o uporządkowanie stanu prawnego i ucywilizowanie funkcjonowania forów internetowych.

Fakt, że do zespołu nie garną się osoby spoza PiS (z jednym wyjątkiem), Kraczkowski tłumaczy wypaczaniem przekazu w mediach, gdy mowa o nowo powstałym zespole. - Nie chcemy monitorować i cenzurować, ale uporządkować stan prawny i ucywilizować funkcjonowanie forów internetowych.

Wśród jego członków jest jedynie jeden poseł nienależący do Prawa i Sprawiedliwości. Grupa ta ma się zajmować strzeżeniem wolności słowa, ale i dbaniem o ochronę godności osobistej osób pojawiających się w mediach - z naciskiem na fora internetowe.

Jak mówi nam poseł PiS Maks Kraczkowski, ekspertyzy prawne, którymi dysponuje zespół, mówią jasno, że osoby pomawiane i obrażane na forach internetowych nie mają narzędzi do obrony.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zespol-pis-wezmie-pod-lupe-internetowe-fora,1,4161281,wiadomosc.html

A tymczasem w zaciszu gabinetów szykowana jest prawdziwa cenzura i zamach na internet.

Rząd próbuje uregulować udostępnianie multimediów w sieci - kolejna próba cenzury PO -YouTube

 

Będą jasne zasady blokowania treści w sieci

Google, Yahoo czy NetSprint nie będą odpowiadać za treści wyszukiwane za ich pomocą. Właściciel serwisu zablokuje nielegalne pliki, jeśli wskażemy mu miejsce, w którym owe treści się znajdują.

Stworzenie precyzyjnych zasad dotyczących usług świadczonych w internecie to główne założenie nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Nowe przepisy przygotowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dziś projektem zajmie się Komitet ds. Europejskich.

Zmianie ulegnie także proces blokowania nielegalnych treści w serwisach, gdzie internauci zamieszczają swoje pliki. Rozpocznie się co prawda tak samo, a więc w chwili wysłania właścicielowi portalu tzw. wiarygodnej wiadomości o łamaniu prawa. Nowa ustawa jednak wreszcie wskaże, jakie elementy wiarygodna wiadomość będzie musiała zawierać. Będą to m.in. dane kontaktowe uprawnionej osoby; jej własnoręczny lub elektroniczny podpis; wskazanie nielegalnych treści; podanie informacji pomagających właścicielowi serwisu zlokalizować miejsce, gdzie znajdują się owe dane.  Ponadto w świetle obowiązującego dziś prawa właściciel portalu nie musi wyszukiwać pirackich plików, jakie mogliby umieścić na portalu użytkownicy.
 

Więcej danych

Zgodnie z projektem założeń przedsiębiorcy, którzy świadczą swoje usługi w sieci, będą musieli podać klientom nie tylko swój e-mail, ale także inne dane umożliwiające internaucie nawiązanie szybkiego kontaktu, np. numer telefonu firmy. – Mogą one mieć także postać formularza online, za pośrednictwem którego można przesyłać pytania i otrzymywać odpowiedź zwrotną na pocztę e-mail – wyjaśnia Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA. Usługodawca będzie również musiał umożliwić internaucie sprawdzenie i wprowadzenie ewentualnych zmian przed złożeniem zamówienia.

 

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/483044,beda_jasne_zasady_blokowania_tresci_w_sieci.html

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Barbara Bubula portal wPolityce

W trybie iście ekspresowym rozpoczęły się w Sejmie prace nad
rządową zmianą ustawy o radiofonii i telewizji. Z przedłożenia wynika ni
mniej ni więcej, że Platforma chce dać udręczonym Polakom więcej reklam
w telewizorach.

Wczoraj rano w komisji odbyło się pierwsze czytanie i powołano odpowiednią podkomisję pod wodzą posłanki Śledzińskiej-Katarasińskiej. Projekt
przygotowany w Ministerstwie Kultury jest jednak  spóźniony o półtora
roku. Już bowiem jesienią 2009 upłynął termin wprowadzenia do polskiego
prawa przepisów nowej dyrektywy unijnej o audiowizualnych usługach
medialnych. Polsce groziły dotkliwe kary za opieszałość. Ciekawa to taktyka: najpierw gigantyczne opóźnienie, potem – prace w trybie pilnym
(bo przecież trzeba nadrobić stracony czas i uniknąć kar). Bardzo
interesujący będzie rezultat i konkretne korzyści dla konkretnych
podmiotów.

Zasadnicza zmiana polega na objęciu ustawą (i dość luźnym
nadzorem) usług wideo na życzenie i telewizji internetowych. Przy okazji
jednak Unia Europejska zezwoliła państwom członkowskim na dużą
liberalizację przepisów o reklamie. Zezwoliła, lecz niczego nie
nakazała.
Rząd Donalda Tuska skwapliwie skorzystał z części
tych nowych możliwości uprzykrzenia Polakom oglądania telewizji. Filmy
będą częściej niż obecnie przerywane blokami reklamowymi.

Do tej pory taka reklamowa przerwa mogła nastąpić  co  45
minut filmu. W praktyce, w każdej godzinie mieliśmy 45 minut filmu, 12
minut reklamy i 3 minuty tak zwanej „autopromocji", czyli zachęty do
oglądania kolejnych audycji nadawcy. Teraz przerwy mogą następować już
co 30 minut.
Nie zmieni się wprawdzie limit minutowy reklam w godzinie, jednak okazji
do atakowania nas blokami reklamowymi będzie więcej. Nowa ustawa
zezwala też na przerywanie reklamą audycji informacyjnych. Legalizuje
się tak zwane lokowanie produktu, czyli uporczywe pokazywanie w filmie
określonej marki samochodu, kawy, zegarka czy banku w celach
reklamowych, za spore pieniądze dla producenta.
Do tej pory
taka praktyka była prawnie zakazana i uważana za niedozwoloną reklamę
ukrytą. Skorzystają nadawcy i producenci. Widzowie – stracą.

Na szczęście jednak zachowane zostały zakazy przerywania
reklamami audycji dla dzieci oraz nie skorzystano z możliwości dowolnie
częstego przerywania czegokolwiek. Podjęta została próba ograniczenia
nadmiernej autopromocji. Ale licho nie śpi.
Należy pilnie
przyglądać się zmianom, jakie dokonają się poprzez poprawki poselskie w
podkomisji, komisji  i na posiedzeniu plenarnym Sejmu. Jestem
przekonana, że sejmowi zwolennicy reklamy (i innych dobrodziejstw
wolnego rynku) pokażą co potrafią.

Ustawa zawiera też kilka innych nader interesujących zmian
obowiązującego prawa. Do tej pory nie tylko radio, ale także stacje
telewizyjne musiały stosować zasadę, że spośród nadawanych piosenek co
najmniej 33% musiało być polskich. Teraz ten wymóg z telewizji chce się
zdjąć.
Co na to polscy producenci wideoklipów i wykonawcy? No
cóż, ale to z pewnością ułatwi życie telewizjom specjalizującym się w
muzyce młodzieżowej.

Podobnie ciekawe jest wyłączenie wszelkich niehandlowych
akcji propagandowych (w tym rządowych i partyjnych) z limitów
reklamowych.
Nie będą one podlegały ograniczeniom czasowym.

O tej dziwnej nowelizacji ustawy medialnej pewnie będzie trzeba często pisać, życie ujawni jej wiele nowych tajemnic. Do
tej pory w wąskim gronie ekspertów zajmowano się pracami nad nią,
zastanawiając się nad groźbą wprowadzenia „cenzury Internetu". W
przedłożonym projekcie nie widzę wielkich zagrożeń wolności słowa. Sama dyrektywa unijna zakazuje obejmowania regulacją gazet internetowych, radia, prywatnych stron, korespondencji, blogów.
Usługi wideo na żądanie i internetowe telewizje mają mieć podobne(choć
łagodniejsze) wymogi ochrony małoletnich co tradycyjni nadawcy
telewizyjni. Nie będzie dla nich koncesji tylko zgłoszenie
(rejestracja). Nałożone mają być za to minimalne wymagania prezentowania
polskich produkcji.

Więcej obawiam się skierowania dyskusji na jałowe tory „czy
będzie cenzura" i odwrócenia uwagi od innych istotnych dla rynku mediów
(a przede wszystkim dla widzów) zmian.

Żeby oddać sprawiedliwość, widać w całym projekcje tendencję
do dokonania wielu cennych regulacji: pożyteczną próbę zapewnienia
ochrony małoletnim także w nowych mediach
, zapewnienia odpowiedniej ochrony dla polskiej twórczości, wprowadzenia ułatwień dla niepełnosprawnych. Już
na tym etapie ujawniła się jednak skłonność do udowadniania, że
rządzący przychylni są raczej środowiskom czerpiącym z mediów zyski niż
odbiorcom.

Cóż, widzowie nie mają swojej reprezentacji i grup nacisku.


http://www.wpolityce.pl/view/6830/Platforma_chce_wiecej_reklam_w_telewizji___Nowa_ustawa_zezwala_tez_na_przerywanie_reklama_audycji_informacyjnych_.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Rekin

2. Akurat tej sprawy PIS nie powinien dotykać

gdyż całe potępienie za cenzurę weźmie na siebie, a niczego nie osiągnie bo nie może nic zrobić w Sejmie - nie wolno się pchać w takie sprawy.
Ma Pani rację, że w sytuacji gdy p. Kraczkowski zostawił odłogiem swój okręg wyborczy a w Sejmie bierze się za głupiego robotę - to tylko szkodzi.
Dziwię się że p. Macierewicz bierze w czymś takim udział.