Katechezy Jana Pawła II - cz. 3

avatar użytkownika sgosia

 

Kolejny raz wracam do nauki Jana Pawła II. Dzisiaj przypomnę co powiedział o psalmie 117 podczas audiencji generalnej 28 listopada 2001 r.

 

Psalm 117
Chwała miłosiernemu Bogu

Niech poganie wielbią Boga za okazane sobie miłosierdzie (por. Rz 15, 9)

Chwalcie Pana, wszystkie narody, *

wysławiajcie Go, wszystkie ludy!

Bo potężna nad nami Jego łaska, *

a wierność Pana trwa na wieki.

 

 

 „(…) Jego słowa są niczym echo pieśni rozbrzmiewającej w Jeruzalem niebieskim, gdzie olbrzymi tłum z wszystkich "narodów, ludów i języków" wyśpiewuje Bożą chwałę przed tronem Boga i Baranka (por. Ap 7, 9). Do tej pieśni przyłącza się pielgrzymujący Kościół poprzez niezliczone formy składania chwały, niejednokrotnie wyrażone przez geniusz poetycki i muzykę. Weźmy na przykład Te Deum, którym całe pokolenia chrześcijan przez wieki oddawały chwałę i składały dziękczynienie: Te Deum laudamus, te Dominum confitemur, te aeternum Patrem omnis terra veneratur. Niewielki psalm, który dzisiaj rozważamy, jest natomiast udaną syntezą nieustannej liturgii chwały, poprzez którą w świecie rozbrzmiewa głos Kościoła, przyłączający się do doskonałej chwały, jaką sam Chrystus oddaje Ojcu.
Wychwalajmy więc Pana! Wychwalajmy Go nieustannie. Oddawajmy jednakże naszą chwałę najpierw życiem, a potem słowem.Bylibyśmy bowiem niezbyt wiarygodni, gdybyśmy psalmem zachęcali wszystkie narody do oddawania chwały Panu, sami nie traktując serio przestrogi Jezusa: "Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5, 16). Śpiewając psalm 117, podobnie jak wszystkie inne psalmy wysławiające Pana, Kościół - Lud Boży stara się, by jego życie stało się pieśnią chwały.”

 

Jest bardzo ważną sprawą, żeby chrześcijanie swoim życiem świadczyli o swojej wierze. Niestety często nasze postępowanie nie przynosi chwały Panu. Czas usłyszeć i tę naukę Jana Pawła II i zacząć żyć tak, by każdy mógł po zachowaniu poznać, że należymy do ludzi wierzących. Chwalmy Pana czynami i słowami, by słowa nie były puste.

 

 źródło -L'Osservatore Romano 4/2002

zdjęcie - W.Ł.

10 komentarzy

avatar użytkownika Marek Kajdas

1. Dobry pomysł na blogowanie, bardzo dobry :)

Acz akurat nad tym psalmem trudno się jakoś specjalnie rozwodzić. Lepiej podyskutujmy o kluczowych encyklikach Jana Pawła II, chodzi o koncepcje jakie powinien wdrażać PiS czy inne partie w swoim programie o ile chcą się określać jako chadeckie, chrześcijańskie.

Samo godne życie bez Boga też nie zbliży nas do zbawienia. Nawet godne życie w Bogu nie jest tego gwarancją. Łaska potrzebna, komu będzie dana?

avatar użytkownika Rebeliantka

2. Pięknie to ujął Jan Paweł II

"Śpiewając psalm 117, podobnie jak wszystkie inne psalmy wysławiające Pana, Kościół - Lud Boży stara się, by jego życie stało się pieśnią chwały.”

"By życie stało się pieśnią chwały Boga" - tak mógł powiedzieć nie tylko wybitny teolog, ale też - przy tym - poeta.

A więc, chwalmy Boga pieśnią dobrych uczynków.

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

3. @Marek Kajdas

Chadeckie? Ależ to się jak najgorzej kojarzy.

Rebeliantka

avatar użytkownika ciociababcia

4. Marek - dedykacja dla Ciebie

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Gnaqo99WFs4 Słowa Ewangelii według świętego Mateusza Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje ustai nauczał ich tymi słowami: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie”. Oto słowo Pańskie.

Ostatnio zmieniony przez ciociababcia o ndz., 30/01/2011 - 12:09.

ciociababcia

avatar użytkownika ciociababcia

5. sgosia,

Katechezy Jana Pawła II - cz. 3 - a ja proszę o linki do cz.1 i 2 ...

ciociababcia

avatar użytkownika Rebeliantka

6. Podpowiem

Popatrz z prawej strony, tam jest kolumna z notkami autorki.

Rebeliantka

avatar użytkownika Marek Kajdas

7. chadecja

Chadecja była realizacją (acz nieudaną) nowego kursu Kościoła od końca XIX wieku, czyli zaakceptowanie przemian jakie się dokonywały od rewolucji francuskiej w sensie upadania despotycznych monarchii na rzecz demokratyzacji choćby iluzorycznej, fałszywej. Nie można powiedzieć że Kościół chciał tak złej chadecji, to NIE jest w żadnej mierze wina papieży, biskupów, encyklik. To nasza wina po 1989 jeżeli chodzi o nas. PC było jakie było, inne partie łącznie z ZCHN też.

Taki mamy chadecki PiS na jaki im pozwoliliśmy przez dekadę i nie będzie lepszy (przynajmniej bardziej katolicki) bez dużego, stałego nacisku. Właśnie piszę list do Jarosława Kaczyńskiego na jego mail poselski, zna ktoś maile z jego biur poselskich? Proszę na PW w razie czego. PiS musi się stać bardziej narodowy, patriotyczny, katolicki i SOLIDARNY, bo liberalizm to jest doktryna sprzeczna z katolickim poczuciem solidarności. Naród nie chce liberalizmu, jeżeli PiS ma mieć 50% poparcie, to schować wizje liberałów, bo wkurzy się naród jak w Egipcie.

Naciskajmy na PiS razem. Inaczej będzie to chadecja która nie jest wstanie nawet głosować za całkowitą ochroną życia poczętego, czyli łamali przykazanie "nie zabijaj". Taka chadecja jest w całej UE, na całym świecie, dawniej bardziej prawicowa była od nich nawet PZPR, zwłaszcza przed Gomułką z jego zasługami ludobójczymi wraz z wprowadzeniem aborcji na każde "życzenie".

Ostatnio zmieniony przez Marek Kajdas o ndz., 30/01/2011 - 18:21.
avatar użytkownika ciociababcia

8. Marek Kajdas

Przepraszam, nieprecyzyjnie odpowiedziałam. Odpowiedź dotyczyła wpisu: "Samo godne życie bez Boga też nie zbliży nas do zbawienia. Nawet godne życie w Bogu nie jest tego gwarancją. Łaska potrzebna, komu będzie dana? "

ciociababcia

avatar użytkownika ciociababcia

9. Serdeczne dzięki.

nieraz zapomnę się ....

ciociababcia

avatar użytkownika Marek Kajdas

10. ciociababcia

Pisałem akurat do rebeliantki :)

Zaś o zbawieniu podtrzymuję swoją tezę. Bóg nas oceni wg kryteriów których pojąć nie zdołamy tak jak Hiob który znosił z pokorą próby. Nowy Testament pełen jest reguł, ale one dopiero w całości tworzą kanon i są furtki dla grzeszników zawsze. Na tej zasadzie szansę ma wielki grzesznik nawrócony za życia, a biskup który "odrobinę" zabłądził może zostać srodze ukarany. My także możemy się "zdziwić" że błahe odstępstwo nie zaprowadzi nas do nieba od razu.

Doskonały przykład jest z bogaczem, który bogobojnie żył, ale majątku rozdać ubogim nie chciał stawiając mamonę, dobra bardzo wysoko w hierarchii swojego życia... i jednak nawet ponad Bogiem. My także mamy podobne wady, czy inne, każdy jakieś ma. Dlatego nie uznaję wolnorynkowców, liberałów za wzorcowe postawy katolickie, to oczywiście trudno dostrzec tak jak szlachta, magnateria nic złego nie widziała w feudalizmie, monarchizmie gdzie jedni byli nadludźmi, a reszta podludźmi.

Uznaję monarchizm w sensie Królestwa Bożego zarówno rozumianego duchowo, jak i dosłownie jeżeli kiedyś dojdzie do intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Czuję się poddanym Boga, taki "feudalizm" mi pasuje mimo że egalitaryzm to jest moje ważne słowo i rzecz jasna z pozycji katolickich, ale też ludzkich. Jednak dalej władza pochodząca od Boga powinna być powierzona narodowi, który powinien być dojrzały i mądrze powinien wyłaniać elity władzy. Zatem jakaś forma demokracji, jak widać nie jestem konserwatystą, a jednak trochę nim jestem.

Zastanawiam się co znaczy naprawdę wierzyć w Boga, czy to znaczy że wtedy człowiek potrafi pokonać wszystkie swoje grzechy, słabości, wady? Bo jeżeli nie, to jakby drwił z Boga, mówiąc wierzę... ale sobie grzeszę dalej także świadomie z premedytacją. Czy to jest wiara czy raczej jakiejś miary większa czy mniejsza chęć wiary, deklarowanie wiary? To jest ciekawe zagadnienie. Wielu polityków w istocie udaje katolików, bo jako katolicy prawdziwi nie czyniliby nam tego co nam czynili po 1989 roku przez już ponad 20 lat.

Poza tym sam stan ducha - wyobrażam sobie iż głębia wiary jest czymś niebywałym czego mało ludzi doświadcza, czego musiał doświadczać choćby Jan Paweł II, to niepojęta mistyka do której mi tęskno. Na pewno nie jestem na takim etapie jeszcze i sam do tego bez formacji nie dojdę, wszystko w swoim czasie, rośnie we mnie chęć na formację, ale na wsi to trudniejsza sprawa z dostępem do odpowiedniej grupy, organizacji katolickiej.

Moja wiara jest dopiero bardzo płytkim odbiciem się od ciemności w jaką wpadałem jak w ruchome piaski (ale niedostrzegalnie, tak wolno) właściwie od Bierzmowania, ale mam wrażenie (oby nie mylne) że już mnie ciemność nie pochłonie. Wybrałem drogę do Boga w Bogu. Z tego miejsca do jasności jeszcze bardzo daleko, słowem typowy kandydat do czyśćca jeżeli się nie uwinę z sobą przed zgonem. Trzeba jednak przyznać iż taki stan już człowieka nakręca pozytywnie, czuć siłę ducha nad innymi ludźmi bardziej zagłębionymi w ciemności, ludzie niekiedy mają wrażenie że jest we mnie jakaś "dziwna moc". Ciemność dawniej mnie gasiła, rzadko wyrywałem się z niej ku wolności, doskonale rozumiem np zjawisko depresji i podobne stany ducha, zwątpienie, chętnie komuś pomogę w razie doła na PW :) o ile to nie jest poważne schorzenie, bo nie jestem przecież psychologiem, psychiatrą itd Dla opętanych egzorcyzmy, zapewne niejeden samobójca, morderca był naprawdę opętany i nikt tego nie dojrzał, nie pomógł mu.