Wojewoda Kracik odkorkowuje Kraków.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

Wojewoda małopolski, Stanisław Kracik, ma ostatnio dobrą passę:

 
kilkanaście dni temu na przykład, został zatrzymany przez patrol drogówki, a wraz z nim – zatrzymane zostało wojewodzińskie prawo jazdy, gdyż alkomat wykazał bite 0,4 promila alkoholu.
 
Na szczęście, po przewiezieniu na komendę, drugi alkomat – nadzorowany tym razem już przez wyższe szarże, niż zwykli policjanci, wykazał …0 (zero).
 
Policja twierdzi, że to normalne bo alkomaty są niedokładne.
 
OK. Nie będę pytał, który był niedokładny – ten pierwszy, czy ten drugi, ale na wszelki wypadek tę  obowiązującą interpretację  sobie pilnie zapisałem.
 
Ponieważ jestem reklamiarzem, od razu skojarzyłem sobie ten wojewodziński przypadek z lejtmotywem kampanii wojewody Kracika, w listopadowych (przegranych) wyborach na prezydenta Krakowa, który to lejtmotyw brzmiał:
 
Odkorkujmy Kraków!
 
I zapewne kolejna akcja, którą podległe wojewodzie Kracikowi, służby nasze dzielne przeprowadziły, też ze wspomnianym  odkorkowywaniem  jest związana:
 
Straż graniczna pochwyciła i do Przemyśla, do obozu dla deportowanych dostarczyła, 80% mongolskiej, zasymilowanej rodziny.
 
TVP pokazała, że matka – płynnie mówi po polsku, dwaj synowie, studenci AGH – mówią po polsku jak Polacy, za to najmłodszy brzdąc, wzięty przez służby nasze bohaterskie z podstawówki, urodził się już w Polsce i nie tyle  mówi jak Polak, co czuje się Polakiem i na dokładkę, Karol ma na imię.
 
Służby dzielne nasze, najstarszego z braci, zatrzymały zaraz za drzwiami uczelni, tuż po zdaniu  egzaminu inżynierskiego.
Średni z braci, też student AGH,  ukrywa się, ale chyba już niedługo, bo wygląda niestety charakterystycznie i służby go zaraz niechybnie pochwycą.
 
A jak pochwycą, to do Przemyśla, do obozu ciupasem odstawią i potem - wiuuuuu….całą rodzinę do Ułan Bator.
 
Trochę się wprawdzie dziwię władzom mojej ojczyzny, że inżynierów się lekką ręką pozbywają, jak nie przymierzając Sarkozy Cyganów, ale władza jest po to, żeby miała rację, bo inaczej, to by się demokracja zrobiła, albo inny bałagan.
 
Dlatego mam dla wojewody Kracika propozycję konstruktywną:
 
jak odkorkowywać Kraków, to po całości: wydalić z niego nie tylko tę mongolską rodzinę, ale dołożyć im na drogę  Lajkonika.
 
Powody wydalenia Lajkonika są bardziej, niż oczywiste:
 
a/ nie ulega żadnej wątpliwości, że do Krakowa przybył nielegalnie
 
b/ jest nie tylko nielegałem, ale i okrutnym mordercą, co to z łuku po wieżach krakowskich, do trębaczy strzela.
 
I jak się go wraz z piątką Mongołów wydali, to będziemy mieli w Krakowie, jak to żeglarze mówią - klar.

  

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Ewaryst Fedorowicz

od kiedy to wojewoda Kracik jest takim "psem" na mniejszości narodowe?
A może nie lubi Mongołów? Bo na ten przykład Łemków uważa wyżej, niż bohaterów Polski.

Odpowiedź Wojewody Małopolskiego w sprawie pomnika gen. Kazimierza Pułaskiego
List do Wojewody Małopolskiego w sprawie pomnika gen. Kazimierza Pułaskiego

Odpowiedź Prezesa ŁZPiT "Kyczera" na list w sprawie pomnika gen. Kazimierza Pułaskiego w Wysowej

List do Zespołu "Kyczera"w sprawie pomnika gen. Kazimierza Pułaskiego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. w tej samej sprawie i rozwinięcie

O dwóch deportowanych rodzinach
http://detale.salon24.pl/271129,o-dwoch-deportowanych-rodzinach

.."Rodzina, o której chcę napisać parę zdań składa się z czterech osób. Rodzice około czterdziestu lat i dwoje dzieci, starsza córka w gimnazjum, młodszy syn w szkole podstawowej. Rodzina pochodzi z Ukrainy, mieszka w Polsce od lat kilkunastu, córka urodziła się jeszcze tam, syn już tu. Tak, jak i w przypadku najmłodszej latorośli tej mongolskiej rodziny, syn praktycznie nie mówi po ukraińsku, córka słabo, ale w jej polszczyźnie nie słychać nawet charakterystycznej dla osób zza wschodniej granicy intonacji. Ci ludzie nie żerowali na państwie polskim stojąc w kolejkach po zasiłki, wręcz przeciwnie, po zarejestrowaniu firmy remontowej dawali pracę naszym współobywatelom.

Nagle, mniej więcej tuż przed letnimi wakacjami w 2010 okazało się, że organy podległe wojewodzie łódzkiemu nie przedłużyły tej rodzinie prawa pobytu na terenie RP. Ponieważ, w przeciwieństwie do licznej pewnie grupy „nielegałów”, oni chcieli postępować zgodnie z prawem RP, pomimo starań o zmianę decyzji, wyjechali. Od tego czasu nauczyciele (bo stąd znam tę historię) nie mieli żadnej informacji o losie uczennicy.

Co łączy obie te historie. W obu przypadkach nasze „dura lex” dosięgło osób praktycznie całkowicie w Polsce zasymilowanych. Jedna, kompletnie bezmyślna decyzja jakiegoś urzędasa, potwierdzona przez jego superważnego przełożonego prowadzi do sytuacji, gdy pozbywamy się z kraju tych, dla których Polska stała się już nie drugą , ale tą pierwszą ojczyzną. To są może wielkie słowa, ale odnoszą się do osobistych dramatów pojedynczych osób, które przegrywają, zmielone przez tryby bezdusznej, bezmyślnej biurokratycznej maszyny. Zapewne niedługo usłyszymy jeszcze pochwały dla służb odpowiedzialnych za politykę migracyjną za sprawne działanie i skuteczność w usuwaniu z RP elementów niepożądanych. Wszak łatwiej wyrzucić kogoś, kto się nie ukrywa, niż nauczyć się rozpoznawać Wietnamczyków pod stadionem.

Co natomiast dzieli obie historie. Losem krakowian zajęły się media. Nawet te najczęściej oglądane kanały telewizyjne w swoich programach informacyjnych. I to jest dla nich jakaś nadzieja. Na to, że naciski medialne, może społeczne, a może jakaś akcja poselska pomoże zakończyć tę sprawę w sensowny sposób. Druga rodzina nie wzbudziła takiego zainteresowania. Może to i normalne, wszak gdyby chcieć mówić na forum ogólnopolskim o każdej takiej lub podobnej sprawie, to programy informacyjne byłyby tworzone tylko z takich materiałów interwencyjnych.

Widać jednak, że w kolejnej sytuacji objawia się słabość polskiego prawa, zawarta bądź to w jego treści bądź w możliwości jej interpretacji. Tej słabości nie da się uleczyć pojedynczą akcją, w wyniku której całkowicie spolonizowani ludzie nie zostaną deportowani z naszego kraju. Ale czy w ogóle ktoś z osób odpowiedzialnych ma chęć i znajdzie czas, żeby się tym zająć.

Gdyby jednak ktoś chciał się zająć, służę danymi dotyczącymi tego drugiego przypadku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl