Zaszczuwanie biskupa a Order Orła Białego.

avatar użytkownika Maryla

Piotr Semka przypomina wydarzenia sprzed 60 lat, o których nikt dzisiaj nie chce pamiętać, tym bardziej, że podpisy pod listami wzywającymi do wykonania kary śmierci na księżach katolickich podpisywali żyjąca i odznaczona przez pRezydenta Bronisława piewczyni stalinizmu i ojcowie dzisiejszych tuzów medialnych. Historia zatoczyła koło i znów to samo środowisko szczuje na biskupów, którzy mają odwagę mówić o Bogu, Honorze i Ojczyźnie.

Tekst jest tak ważny, że kopiuję w całości, żeby nie zniknął w sieci.

20 stycznia 1951 roku agenci Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Do kierowania akcją wyznaczono jednego z asów bezpieki Józefa Światłę.

Budynek kurii kieleckiej został zajęty rankiem przez funkcjonariuszy z Warszawy. Nikt nie mógł opuścić gmachu aż do późnego wieczoru, gdy zakończono rewizję, a biskupa wywieziono do warszawskiej katowni na Rakowieckiej. Nic dziwnego, szło o sprawę najwyższej wagi. Kierownictwo UB wybrało hierarchę na ofiarę w procesie pokazowym, który miał wykazać rzekomy udział duchowieństwa w akcjach wywiadowczych służb USA. Przez kolejne dwa lata i osiem miesięcy bp Kaczmarek był poddawany nieludzkim torturom. Oprócz okrutnego bicia i obrzucania go wyzwiskami męczono brakiem snu i niszczono psychikę zastrzykami powodującymi zmianę świadomości i utratę pamięci. Odizolowany od innych więźniów i wyniszczony dochodzeniem, przyznał się do sfabrykowanych zarzutów. Potwierdził to podczas procesu, który się zaczął 14 września 1953 r. przed sądem wojskowym w Warszawie.

Wyrok zapadł po tygodniu. Biskupowi zarzucono kolaborację z Niemcami, szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych i Watykanu oraz próbę obalenia ludowych władz. Został skazany na 12 lat więzienia. Cztery dni później, 25 września, aresztowano prymasa Stefana Wyszyńskiego, a 28 września zastraszeni przez UB polscy biskupi w specjalnym komunikacie przyjęli do wiadomości internowanie prymasa i potępili "przestępcze działania" bp. Kaczmarka. Hierarchę potępili też koncesjonowani katolicy ze środowiska PAX – do dziś pamiętany jest tekst Tadeusza Mazowieckiego z września 1953 roku.

W lutym 1955 roku ze względu na stan zdrowia hierarcha został zwolniony z odbywania kary i wrócił do diecezji kieleckiej. 20 marca 1957 został urzędowo oczyszczony z zarzutów szpiegostwa i prób faszyzacji kraju. Karę za pozostałe przestępstwa uznano za odbytą. Rok później bp Kaczmarek przeprowadził synod diecezjalny i dokonał reorganizacji administracyjnej diecezji. W 1959 roku rząd PRL zażądał usunięcia go z zajmowanego stanowiska, ale spotkało się to z odmową papieża.

Kielecki męczennik zmarł 26 sierpnia 1963 roku. Miał 68 lat.

Rzeczpospolita

 

http://www.rp.pl/artykul/153227,596865.html

Pokazowy proces biskupa Kaczmarka trwał zaledwie tydzień
 
 
Źródło: WFDiF

Pokazowy proces biskupa Kaczmarka trwał zaledwie tydzień

 

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. uzupełnienie z blogu Pana Michała

http://blogmedia24.pl/node/25510

Pan doktor Stanisław Krajski w swoim artykule "Szymborska, Stalin, Giordano Brano, vide: Nasz Dziennik 2001 rok napisał:

Tę wypowiedź Pana doktora Krajskiego zamieściłem na moim blogu jako kontynuację mojej wczorajszej wypowiedzi "Proces Księży Kurii Krakowskiej".

"Szymborska z garstką podobnych jej krakowskich intelektualistów domagała się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu."

W 1951 r. komuniści rozpoczęli bezpośrednią bezpardonową walkę z Kościołem. Zapoczątkowało ją aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Pod koniec tego roku aresztowano kilkunastu księży w diecezji krakowskiej. W styczniu 1953 r. odbył się ich "proces". Zarzucono im "szpiegostwo za amerykańskie pieniądze". Trzech księży skazano na śmierć, a pozostałych na wieloletnie więzienie.

W lutym 1953 roku gdy księża oczekiwali w celach śmierci na wykonanie wyroku grupa literatów krakowskich, wśród których była Szymborska, podpisała i przekazała władzom oraz ogłosiła "Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego". Czego domagali się literaci? Czas był taki, jak pokazała historia, że broniąc księży mogli uratować im życie. Władze komunistyczne wyraźnie się wahały. Potrzebowały "poparcia społecznego". Chciały podzielić się odpowiedzialnością.

Czyn komunistów był zbrodniczy i haniebny. Trzeba było być idiotą, by uwierzyć, że w kurii krakowskiej działa amerykański wywiad wykorzystując ją jako swoje narzędzie przeciwko komunistom. Nawet jednak jeśli ktoś, by w to uwierzył to i tak musiałby uznać, że stracenie księży to za wysoka kara.

Literaci podpisani pod rezolucją nie byli idiotami. Byli to przecież ludzie wykształceni, światli, zorientowani, dobrze poinformowani, rozumiejący charakter przemian jakie się odbywały w Polsce i ich kierunek. Byli to też, tak by się wydawało, humaniści stanowiący elity, a więc ludzie, których zadaniem było bronić uniwersalnych zasad, nie zgadzać się na takie działania władz, które by w sposób szczególnie drastyczny były barbarzyńskie, antyludzkie, niesprawiedliwe.

Literaci krakowscy mieli trzy wyjścia. Mogli ostro zaprotestować wybierając drogę podyktowaną przez ich ludzką godność i kulturę, którą reprezentowali, drogę heroiczną, drogę, która byłaby jakoś drogą męczeństwa. Gdyby wybrali tą drogę Bóg i historia nagrodziliby ich sowicie. Za miesiąc umarł Stalin. Represje by się skończyły, a oni w glorii i chwale zostaliby obwołani bohaterami narodowymi.

Literaci ci mogli też postąpić uczciwie i pragmatycznie, dyplomatycznie. Mogli potępić księży, a zarazem domagać się w imię humanizmu darowania im życia. Mogliby, tak przy okazji zastosować parę kruczków, które mogłyby ułatwić władzom komunistycznym postępowanie. Mogliby Np. zaproponować następującą formułę: "Komunizm zwyciężył. Komunizm ma rację. Komunizm jest dobry. Komunizm jest silny i wielkoduszny. Jako taki potrafi wybaczać winy, darować. Zamieńcie księżom wyroki śmierci na dożywocie."

Literaci krakowscy mogli też milczeć choć z pewnością władze komunistyczne naciskały na nich, by potępili księży. Gdyby literaci krakowscy nie zabrali głosu represje władz w stosunku do nich byłyby najmniejsze. Mogliby stracić swoje ciepłe posadki, otrzymać zakaz drukowania. Nie byłaby to jednak wcale za wysoka cena na honor i wierność podstawowym wymiarom człowieczeństwa, za to, że się nie upodlili, nie zostali wspólnikami zbrodni. Ceny tej, to powinni już wtedy wiedzieć, nie płaciliby w nieskończoność. Zbrodniczy ustrój związany był z osobą Stalina. Ten zaś miał już swoje lata. Jego śmierć musiała pociągnąć za sobą przemiany - odwilż polityczną.

Literaci krakowscy wybrali czwartą drogę. Treść ich wystąpienia była taka, że między wierszami można było wyraźnie przeczytać: "Wykonać wyrok, przyspieszyć go." Jednocześnie i to przy takiej okazji, złożyli, wręcz na kolanach, czołobitny hołd i przysięgę wierności zbrodniarzom i faktycznym zdrajcom Polski.

Oto tekst rezolucji:

W ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich powiązanych z krakowską Kurią Metropolitarną.

My zebrani w dniu 8 lutego 1953 r. członkowie krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny (wytłuszczenie - S. K.), którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży skupionej w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali - za amerykańskie pieniądze - szpiegostwo i dywersję.

Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne.

Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu - dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej."

Rezolucję podpisało swoimi nazwiskami i pierwszymi literami swoich imion 53 osoby. Wśród nich znaleźli się tak znani pisarze i krytycy literaccy jak:

K. Bunsch, Wł. Dobrowolski, K. Filipowicz (późniejszy mąż Szymborskiej), A. Kijowski, J. Kurek, Wł. Machejek, Wł. Maciąg, S. Mrożek, T. Nowak, J. Przyboś, T. Sliwiak, M. Słomczyński (znany tłumacz Szekspira podpisujący kryminały swojego autorstwa pseudonimem Joe Alex), O. Terlecki, H. Vogler, A. Włodek (pierwszy mąż Szymborskiej).

Wśród sygnatariuszy tej rezolucji znalazł się również Jan Błoński, który kilkadziesiąt lat później zarzucał Polakom, równie kłamliwie, w "Tygodniku Powszechnym", "zbrodniczą obojętność wobec zagłady getta warszawskiego".

Rezolucję podpisali także:

K. Barnaś, Wł. Błachut, J. Bober, Wł. Bodnicki, A. Brosz, B. Brzeziński, , B. M. Długoszewski, L. Flaszen, J. A. Frasik, Z. Groń, L. Herdegen, B. Husarski, J. Janowski, J. Jaźwiec, R. Kłyś, W. Krzemiński, J. Kurczab, T, Kwiatkowski, J. Lowell, J. Łabuz, H. Markiewicz, B. Miecugow, H. Mortkowicz-Loczakowa, W (lub S.). Otwinowski, A. Polewka, M. Promiński, E. Rączkowski, E. Sicińska, St. Skoneczny, A. Świrszczyńska, K. Szpalski, J. Wiktor, J. Zagórski, M. Załucki, W. Zechenter, A. Zuzmierowski.

Rezolucja ta była, powtórzmy to raz jeszcze, zbrodnicza i haniebna. Ci, którzy ją podpisali, podpisali się nie tylko pod wyrokami śmierci dla 3 księży i pod wyrokami wieloletniego więzienia dla pozostałych kapłanów, ale podpisali się również w ten sposób pod pozostałymi zbrodniami stalinizmu. Oni przecież użyli swych nazwisk, swoich autorytetów, by wesprzeć stalinizm, by go wzmocnić, by go usprawiedliwić.

Jej moralnej wymowy nie osłabia fakt, że podpisało się pod nią wielu znanych literatów, że w tym samym czasie wielu innych obywateli polskich, w tym znanych ludzi takich choćby jak Gałczyński czy Tuwim, postępowało tak samo czy podobnie.

Jej moralnej wymowy nie osłabia fakt, że Stalin umarł miesiąc później i wyroków śmierci nie zdążono wykonać.

Szymborska mogła teraz po latach wyrazić żal i skruchę oraz potępienie dla stalinizmu w świetle jupiterów. Mogła przeprosić Kościół i Polaków. Mogła w obecności kamer telewizyjnych złożyć kwiaty na grobach księży, których życie skróciły cierpienia wywołane aktem, który wsparła osobiście. Mogła też, w ramach zadośćuczynienia przekazać niewielką choćby część swojego olbrzymiego majątku na rzecz Kościoła krakowskiego.

Ona zaś bez słowa, z uśmiechem przyjęła z rąk przedstawicieli krakowskich władz samorządowych tytuł honorowej obywatelki Krakowa, tytuł, który, w tym wypadku, był swego rodzaju kpiną i nową hańbą, już nie tylko dla niej.

Szymborska zapisała się w historii Polski i Krakowa nie tylko jako poetka, laureatka nagrody Nobla, ale również jako ktoś kto brał udział w zniewalaniu naszego kraju, eksterminacji polskiego narodu, w działaniach zmierzających do jego zastraszenia, upodlenia, demoralizacji.

Miejmy nadzieję, że tych jej czynów i słów nie powtórzy już nigdy żadna polska poetka.

dr Stanisław Krajski, Katolicka Gazeta Internetowa, 2001-12-01

Kundlizm to tytuł eseju Melchiora Wańkowicza

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

2. "Miejmy nadzieję,że tych jej czynów i słów nie powtórzy już

nigdy żadna polska poetka"
Miejmy taką nadzieję.......
A Krakow,powinien się zarumienić,ze wstydu
jeszcze mam przed oczami teksty pełne oburzenia,gdy padła propozycja,
by Urzędującemu Prezydentowi
Profesorowi Lechowi Kaczyńskiemu,nadać tytuł honorowego Obywatela
Krakowa. ...."dziwny jest ten świat" śpiewał Niemen,ano dziwny.........

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

3. Rocznica śmierci ks. bpa

Rocznica śmierci ks. bpa Czesława Kaczmarka

Dziś 49. rocznica śmierci wieloletniego ordynariusza kieleckiego bpa Czesława Kaczmarka – jednego z kapłanów, który poniósł najwyższą cenę za swoją niezłomną postawę wobec komunistycznego reżimu.

 

Czesław Kaczmarek urodził się 16 kwietnia 1895 roku w położnym
niedaleko Sierpca Lisewie Małym. Po ukończeniu szkoły elementarnej
wstąpił do Seminarium Nauczycielskiego, a następnie do Seminarium
Duchownego w Płocku. W 1922 roku przyjął święcenia kapłańskie. 
Następnie został wysłany przez biskupa płockiego Juliana Nowowiejskiego
na studia z zakresu nauk społecznych i politycznych do Lille, gdzie w
1927 roku uzyskał stopień doktora. Rok później wrócił do Polski i objął
funkcję sekretarza Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej, a następnie
dyrektora Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej.

W 1938 roku otrzymał nominację na biskupa kieleckiego. Bp Kaczmarek
stanął na czele niezwykle trudnej w tamtym czasie diecezji, w  której
trzy lata wcześniej doszło do wymierzonych w jego poprzednika zamieszek.
Nowy ordynariusz prowadził politykę zażegnywania wyrosłych z powodów
politycznych sporów wśród wiernych. Na posługiwanie w diecezji
kieleckiej przyjął hasło: „Wszystko dla Chrystus Króla”.

Po agresji niemieckiej i sowieckiej na Polskę w 1939 roku, apelował w
listach pasterskich o rozsądek i realizm w działaniach wobec okupantów.
W propagandzie stalinowskiej wielokrotnie był za to stanowisko nazywany
„niemieckim kolaborantem”, mimo, że przyjął w swe progi kilkuset
duchownych, którym groziła śmierć z niemieckich rąk, że nieoficjalnie
wspierał działania podziemia i, że podlegający mu kapłani uratowali
wielu Żydów wystawiając im fałszywe metryki chrztu. Po 1941 roku bp
Kaczmarek został zaprzysiężonym członkiem Chrześcijańskiej Unii Oporu. W
1944 roku wspierał walczącą Warszawę. Po upadku powstania, pomagał
wielu jej mieszkańcom zmuszonym do opuszczenia miasta.

Tragiczny los kieleckiego duszpasterza miał spotkać w okresie
powojennym. Jego kłopoty z władzą komunistyczną rozpoczęły się w 1946
roku. Wtedy to, w okresie „liczenia głosów”, a raczej fałszowania
wyników po „referendum ludowym”, doszło w Kielcach do pogromu ludności
żydowskiej. Władze komunistyczne natychmiast rozpętały kampanię
propagandową, w której jako sprawców mordu wskazały podziemie
niepodległościowe – żołnierzy WiN oraz NSZ. Bp Kaczmarek nie przyjął
wówczas oficjalnej „wersji wypadków”, ale powołał specjalną komisję
mającą ustalić faktyczny przebieg zdarzeń.

W wyniku prac komisji powstał raport wskazujący na inspirację UB do
dokonania mordu, którą potwierdzało zachowanie służb państwowych w
trakcie pogromu. Wydarzenia kieleckie miały bowiem prawdopodobnie
odwrócić uwagę od sfałszowania wyników referendum i stać się argumentem
dla zaostrzenia represji wobec  „Żołnierzy Wyklętych” czy
mikołajczykowskiego PSL. Dokument został następnie przekazany przez
kielecką kurię do ambasady USA.

To działanie bpa Kaczmarka naraziło go na surowe konsekwencje
ze strony stalinowskiego aparatu władzy. 20 stycznia 1951 roku duchowny
został aresztowany przez UB. W czasie śledztwa był zastraszany i
torturowany. W przygotowanym przez kierownictwo Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego, a zatwierdzonym w Moskwie akcie oskarżenia,
kapłanowi zarzucono: kolaborację z Niemcami, usiłowanie obalenia ustroju PRL i propagandę na rzecz waszyngtońsko-watykańskich mocodawców. 22 września 1953 roku został w pokazowym procesie politycznym skazany na karę 12 lat pozbawienia wolności.

W trakcie procesu i tuż po jego zakończeniu władze zadbały także o
„odpowiednie” przedstawienie postaci bpa Kaczmarka w oczach
społeczeństwa. W celu tym wykorzystano tzw. „katolickich postępowców”
m.in. ze Stowarzyszenia PAX. W wydawanym przez współpracującą z
komunistami organizację „Wrocławskim Tygodniku Katolickim” ukazał się
więc podsumowujący postępowanie karne wobec kieleckiego duchownego
artykuł, w którym można było przeczytać:

Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych jak i jej skutki. Wychowanie
nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego,
atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko
podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski
Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym
wszystkim błędna postawa polityczna ks. bp. Kaczmarka, która
doprowadziła go do kolizji z prawem
.

Doprowadziły one do czynów skierowanych przeciwko interesom
własnego narodu. Doprowadziły ks. bp. Kaczmarka do działalności wrogiej
wobec interesu narodowego i postępu społecznego w okresie przedwojennym,
okupacyjnym i w Polsce Ludowej. Doprowadziły w szczególności nie tylko
do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do
podrywania zaufania w trwałość władzy ludowej i nowych stosunków
społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami
wywiadu amerykańskiego, które pragnęłyby posługiwać się
przedstawicielami duchowieństwa, jako narzędziem realizacji swych
wrogich Polsce planów. Należy z całą siłą zaznaczyć, że proces
skierowany był wyłącznie przeciwko działalności społeczno-politycznej
ks. biskupa i współoskarżonych, nie zaś przeciwko urzędowi biskupiemu i
ich godności kapłańskiej
.

Ku tej szkodliwej działalności kierowały ks. bp.
Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamiania wiary ze
wsteczną postawą społeczną, a dobra Kościoła z trwałością i interesem
ustroju kapitalistycznego. Z tego stanowiska wynikało wiązanie się z
imperialistyczną i nastawioną na wojnę polityką rządu Stanów
Zjednoczonych
.

Postawa polityczna biskupa czy kapłana podlega takiej samej ocenie, jak postawa każdego innego obywatela. Dlatego
więc nie tylko bolejemy, ale i odcinamy się od błędnych poglądów ks.
bp. Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski
Ludowej i kierowały w tej działalności jego postawą
. Zadając
sobie pytanie, jak się stało, że do tego dojść mogło, widzimy
następujące wyjaśnienie. Ku działalności tej kierowało nastawienie
wrogie wobec postępu społecznego, wrogie wobec przemian społecznych i
broniące dotychczasowego kapitalistycznego ustroju. Postawa ta wyrażała
się też w widzeniu przyszłości dla Kościoła i katolicyzmu jedynie w
dawnych warunkach, co w skutkach oznaczało wyzbywanie się apostolskiego
nastawienia wobec nowych czasów i nowej epoki społecznej. Wrogość
wobec reformy rolnej, wrogość wobec unarodowienia przemysłu i wobec
innych podstawowych osiągnięć społecznych Polski Ludowej doprowadziła w
wyniku tego nastawienia nie tylko do szkód dla ściśle pojętego interesu
państwa, ale i do przeciwdziałania czy osłabienia możliwości układania
się poprawnych stosunków między Kościołem a Państwem, do traktowania
Porozumienia z kwietnia 1950 r. jako martwej litery, co godziło zarówno w
interes Państwa, jak i w dobro Kościoła i jego misję religijną w Polsce
Ludowej
.

Co najbardziej bulwersujące, autor tego paszkwilu w tzw. „wolnej
Polsce” stał się czołowym autorytetem moralnym, jest systematycznie
nagradzany kolejnymi orderami i tytułami honorowymi, a w podręcznikach
do historii określa się go, jako „pierwszego niekomunistycznego
premiera”. Szkoda tylko, że nie pamięta się o tym, co człowiek ten robił
i mówił w latach 50…..

Ze względu na stale pogarszający się stan zdrowia, bp Kaczmarek
wyszedł z więzienia przed końcem kary. Przez pewien czas przymusowo
przebywał w klasztorze. W 1957 roku wrócił do Kielc wycieńczony
wieloletnimi represjami. Nadal pozostał niepokorny, występując w obronie
prześladowanych za wiarę.

Już dwa lata później komunistyczne władze wysunęły żądanie usunięcia
go z diecezji kieleckiej. Papież Jan XXIII stanowczo odrzucił jednak
kierowane wobec niego zarzuty i w liście wsparł działania bpa Kaczmarka.
W reakcji na takie stanowisko Watykanu i analogiczną postawę Episkopatu
Polski, komuniści zastosowali represje wobec kurii kieleckiej.
Zlikwidowano wydawane przez nią pisma, zamknięto szkoły i domy dziecka,
której jej podlegały, a 42 kleryków z diecezji wcielono do wojska,
przerywając ich naukę w seminarium.

Mimo to, bp Kaczmarek niezłomnie cały czas głosił Słowo Boże, ciesząc
się ogromnym autorytetem wśród wiernych. Pracował dla wspólnoty
Kościoła nawet leżąc przykuty do łóżka, niemal do końca swoich dni.
Zmarł 26 sierpnia 1963 roku. W testamencie napisał:

Moim wrogom, którzy niesłusznie przydali mi tyle krzyża i
cierpień, mimo wszystko przebaczam, starając się naśladować Chrystusa
miłosiernego, i dziękuję im za daną mi okazję przejścia przez próbę i
czyściec na ziemi.

W 1990 roku bp Czesław Kaczmarek został zrehabilitowany, a w 2007
roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Wielkim
Orderu Odrodzenia Polski.

Oby kolejna rocznica jego śmierci stała się okazją do zadumy
nad losem tego niezłomnego kapłana, modlitwy za jego duszę, ale także do
refleksji dla katolików i nie tylko na temat kryteriów doboru osób
uważanych przez nas za autorytety. Bp Czesław Kaczmarek z pewnością
winien znaleźć się na liście tych, których postępowanie może być wzorem
do naśladowania. Tego samego nie można zaś powiedzieć o tych
„autorytetach”, które pomawiały go w czasie procesu, a mimo to do dziś
dla wielu pozostają wzorem cnót i wszelakiej moralności…..

 

Źródło: wPolityce.pl 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. O Ś W I A D C Z E N I E 

O Ś W I A D C Z E N I E 


O Ś W I A D C Z E N I E

W nawiązaniu do artykułu „Cesarz Trójmiasta” opublikowanego w
Tygodniku „Wprost” z dnia 18 marca 2013 r. jako duchowieństwo
Archidiecezji Gdańskiej wyrażamy nasz protest i oburzenie na tak
skandaliczny tekst przeciwko osobie Księdza Arcybiskupa Metropolity
Gdańskiego.

Publikacja ta wyczerpuje znamiona zniesławienia prawnie ustanowionego
biskupa diecezjalnego Kościoła Rzymsko-Katolickiego. W artykule
Tygodnika „Wprost” widać wyraźny zamiar poniżenia hierarchy, który w
swych wypowiedziach odważnie broni wolności mediów i promuje wartości
patriotyczne.

Domagamy się zaprzestania obraźliwych pomówień, których
rozpowszechnianie uderza w godność osób duchownych i całej wspólnoty
Kościoła. Przyjmujemy to z bólem i oburzeniem, jako powrót do praktyk z
czasów PRL-u. Takie stanowisko jednomyślnie deklarują wszyscy Dziekani
Archidiecezji Gdańskiej. Otaczamy naszego Pasterza solidarną i szczerą
modlitwą.

 

Ksiądz Infułat Stanisław Bogdanowicz

Wikariusz Generalny

 Ksiądz Grzegorz Świst

Kanclerz Kurii

w imieniu Duchowieństwa Archidiecezji Gdańskiej

Dziekani 24 Dekanatów Archidiecezji Gdańskiej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl