Cuda ogłaszają ….. Jest Stokłosa, nie ma PiS-u

avatar użytkownika Rebeliantka

Za miesiąc odbędą się wybory uzupełniające do Senatu w okręgu pilskim. Weźmie w nich udział oskarżony Henryk Stokłosa, za to zabraknie kandydata PiS.

 

Dlaczego wybory?

Prezydentem Piły został senator Platformy Obywatelskiej Piotr Głowski.

Wygrał już w pierwszej turze (50,7% głosów) m.in. ze Zbigniewem Kosmatką (32,67%) i kandydatem PiS – Januszem Kubiakiem (13,37%).

Wyeliminował wielokrotnego postkomunistycznego prezydenta Piły – Z. Kosmatkę (kadencje: 1998-2002, 2002-2006, 2006-2010), absolwenta AWF w Poznaniu i podyplomowych studiów na Akademii Nauk Społecznych w Moskwie, funkcjonariusza SB w Wydziale Paszportów Komendy Wojewódzkiej MO (z którego został dyscyplinarnie zwolniony w 1976 r.). Kosmatka przyznał się publicznie podczas kampanii wyborczej w 2006 roku (po informacjach Jarosława Wałęsy) do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, a mimo to – z poparciem Lewicy i Demokratów – został wybrany po raz trzeci do pełnienia funkcji prezydenta.

Zwycięstwo Senatora PO – Piotra Głowskiego przerwało 12-letnie rządy Kosmatki w Pile.

Piotr Głowski pokonał też bezpartyjnego kandydata wystawionego przez PiS – byłego Senatora (w VI kadencji 2005-2007) – Janusza Kubiaka, radcę prawnego po UAM w Poznaniu, do 2007 r. członka Ligi Polskich Rodzin. Janusz Kubiak w 2007 r. nie uzyskał reelekcji na stanowisko senatora z listy PiS.

Piotr Głowski jest z wykształcenia psychologiem zarządzania oraz inżynierem zarządzania w gospodarce żywnościowej. Ukończył studia na Wydziale Rolniczym Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy oraz na Wydziale Zarządzania Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Poznaniu, jest doktorantem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, był stypendystą berlińskiego Goethe Institut.

Prowadził własną działalność gospodarczą, m.in. jako regionalny przedstawiciel koncernu Matsushita Electric Industrial Co. (producenta marek Panasonic i Technics), zarządzał specjalistycznymi gospodarstwami rolnymi w Dolinie Noteci, był dyrektorem Programów Unii Europejskiej, dyrektorem Biura Zarządu Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Nadnoteckich.  W 2010 r. zajął I miejsce w Konkursie im. St. Staszica na "Najbardziej popularną osobę w Regionie Północnej Wielkopolski". Ukończył Wyższy Kurs z zakresu organizacji i funkcjonowania systemu obronnego i bezpieczeństwa RP na wydziale Bezpieczeństwa Narodowego warszawskiej Akademii Obrony Narodowej. W grudniu 2007 został przedstawicielem Senatu w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

25 listopada w związku z wyborem na stanowisko Prezydenta Piły wygasł mandat Senatora Głowskiego.

W dniu 6 lutego br. odbędą się wybory uzupełniające do Senatu w Okręgu Nr 37 (obejmującym powiaty: pilski, chodzieski, czarnkowsko-trzcianecki, grodziski, międzychodzki, nowotomyski, obornicki, szamotulski, wągrowiecki, wolsztyński, złotowski). Co ciekawe do wyborów tych stanie oskarżony Henryk Stokłosa, ale nie będzie w nich kandydata PiS. Ponadto o mandat ubiegać się będą: radni Sejmiku Wojewódzkiego Maria Janyska z PO (ekonomistka, zam. w Czarnkowie, była zastępczyni burmistrza w Czarnkowie, a także sekretarz gminy w Tarnowie Podgórnym) i Zbigniew Ajchler z SLD (zam. w Sierakowie) oraz wiceburmistrz Krajenki - Leszek Łochowicz z PSL.

Duże szanse mają Stokłosa i Zbigniew Ajchler. Ten ostatni jest prezesem dwóch spółdzielni rolniczych i właścicielem gospodarstwa rolniczego ponad 350 ha.

 

Stokłosa – dla Temidy niedomagający, dla wyborców - zdrowiem tryskający

Start Stokłosy jest zaskakujący.

Właściciel wielu firm na terenie pilskiego (przedsiębiorstwo utylizacyjne „Farmutil”, w Śmiłowie, przetwórnie rolno-spożywcze, lokalna prasa, sieci handlowe „Stokłosa” i „Stogrosz” – zatrudniające łącznie kilka tysięcy osób), zwany magnatem mięsnym spod Piły, posiadający majątek wartości ok. miliarda złotych, zajmujący miejsce w pierwszej dwudziestce najbogatszych Polaków, były pięciokrotny Senator RP (kadencje I-V od 1989 do 2005 r.) ma obecnie poważne kłopoty.

Były senator Stokłosa jest oskarżony o korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów (którzy wydawali bezprawne decyzje podatkowe dotyczące firm Stokłosy, na czym Skarb Państwa miał stracić ok. 5,5 mln złotych), o zakopanie padliny, uwięzienie i bicie pracowników, wyłudzenie pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej oraz sfałszowanie oświadczenia o czynnym prawie wyborczym. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Aktem oskarżenia oprócz Stokłosy objęta jest jego księgowa Elżbieta N. oraz sędzia Sądu Administracyjnego w Poznaniu Ryszard S., który miał przyjmować korzyści majątkowe od Stokłosy.

Podczas śledztwa Stokłosa przeżywał trudne chwile.

W swojej książce o kulisach postępowania karnego Stokłosa pisze, że Jacek Ciechanowski, wtedy regionalny pełnomocnik PiS, a dziś członek Zarządu pilskiego PiS, miał go ostrzegać przed zatrzymaniem.

Stokłosa uciekł za granicę, a Ciechanowski miał radzić jego rodzinie na przełomie 2006/07, aby nie wracał, gdyż zostanie zabity.

W styczniu 2007 został wydany ENA w związku z podejrzeniem popełnienia przez Stokłosę przestępstw  korupcyjnych. W listopadzie 2007 zatrzymano go w okolicach Hamburga podczas rutynowej kontroli drogowej. W grudniu 2007 Stokłosa został przewieziony do Polski. Jego obrońcą był Ćwiąkalski, który wycofał się z funkcji obrońcy po zatrzymaniu przedsiębiorcy. W rok później Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił decyzję Sądu Okręgowego przedłużającą okres aresztowania Stokłosy i zastosował środki zapobiegawcze w postaci 3 mln zł poręczenia i zatrzymanie paszportu wraz z zakazem opuszczania kraju.

Stokłosa umiejętnie broni się przed Sądem. Sugeruje on, że jest pomawiany przez urzędników Ministerstwa Finansów, aresztowanych pod zarzutami korupcji i byłego doradcę finansowego jego firm Mariana Janowiaka, który pod groźbą aresztu zeznał przed prokuraturą, że jego klient Stokłosa polecił mu wręczyć korzyść majątkową urzędnikom ministerstwa finansów.

W celu uwiarygodnienia swojej linii obrony Stokłosa wytoczył sprawę cywilną Janowiakowi, w której:

„domaga się od swojego byłego doradcy podatkowego  ponad dwumilionowego zadośćuczynienia z tytułu nienależytego wykonywania przez niego swych obowiązków. W minionym tygodniu, przed Sądem Rejonowym w Wągrowcu w tej sprawie spotkali się pełnomocnicy stron.

Na sali sądowej pojawił się również Marian Janowiak, właściciel firmy „Finlex”, który przez 12 lat reprezentował przed instytucjami aparatu skarbowego Henryka Stokłosę i kilka firm z jego grupy kapitałowej. Współpraca zakończyła się w 2007 roku, po tym, jak pod groźbą aresztu Janowiak zeznał przed prokuraturą, że jego klient polecił mu wręczyć korzyść majątkową urzędnikom ministerstwa finansów.

Gdy firmę Janowiaka zastąpiły inne bardziej renomowane podmioty, które dokonały przeglądu prowadzonych spraw, natychmiast pod jego adresem pojawiło się mnóstwo zastrzeżeń merytorycznych. Część spraw trafiła do rzecznika dyscyplinarnego Krajowej Izby Biegłych Rewidentów, a część ma swój finał w sądach, zarówno administracyjnych, jak i powszechnych. Anna i Henryk Stokłosowie, w imieniu których Janowiak dokonywał formalności podatkowych, zarzucają mu przede wszystkim nienależyte wykonywanie swoich obowiązków w wyniku czego mogli ponieść duże straty.

Jeden z takich sporów dotyczy podatku dochodowego za 1999 rok. - Wskutek zaniedbań, których dopuścił się pan Janowiak w zakresie rozliczenia podatku dochodowego za rok 1999, państwo Stokłosa ponieśli szkodę w wysokości około 2,4 mln zł - mówi mec. Piotr Karwat z warszawskiej kancelarii Chadbourne&Parke LLP. - Jest to związane z zaniechaniem złożenia odwołania od decyzji nakładającej na państwa Stokłosów zaległość podatkową, a także z zaniedbaniami, wskutek których nie została im zwrócona przez organy skarbowe nadpłata w kwocie ok. 800 tys. zł. W konsekwencji razem z odsetkami musieli zapłacić ponad 1,5 mln zł.

Marian Janowiak, zamiast złożyć odwołanie, przekonywał swoich klientów, że z powodu rażących wad decyzja zostanie uchylona w trybie nadzwyczajnym, a nie było ku temu podstaw. Najprawdopodobniej zostałaby uchylona, gdyby odwołał się od niej w zwykłym trybie”.

We wrześniu 2009 r. jedna z urzędniczek Izby Skarbowej w Pile zeznawała podczas procesu Stokłosy (proces rozpoczął się w maju 2009 r. ) o naciskach przełożonych w sprawach podatkowych dotyczących byłego Senatora:

„Świadek podjęła dwie decyzje podatkowe - w sprawie zapłacenia zaległego podatku w wysokości 1,3 mln zł oraz nakazu egzekucji tej kwoty od firm należących do byłego senatora. Decyzje te zostały zmienione przez wysokich rangą Urzędników Ministerstwa Finansów, którzy odpowiadają w procesie o łapownictwo toczącym się w sądzie w Warszawie

Urzędniczka zeznała, że była nakłaniana przez innego oskarżonego w sprawie korupcji związanej z firmami Stokłosy - doradcę podatkowego Mariana J. - do pozytywnego załatwienia sprawy, za co senator miał się nią "zaopiekować". Po decyzji negatywnej dla byłego senatora ten sam doradca zadzwonił do niej i powiedział, że "skończy jak powodzianie", a sam senator miał do niej zadzwonić i powiedzieć, że "wypowiedział jej wojnę".

Według zeznań świadka w sprawach senatora wywierali na nią naciski jej przełożeni - mieli twierdzić, że w sprawach Stokłosy nie powinna być nadgorliwa, bo jest on wpływowym politykiem. Przy okazji prowadzenia spraw Stokłosy po każdej rozmowie z przełożonymi sporządzała notatki służbowe, które przekazała prokuraturze. 

Świadek ostatecznie umorzyła postępowanie egzekucyjne zaległości podatkowych firm byłego Senatora, ze względu na przedawnienie, jednak zrobiła to dopiero po decyzji urzędników Ministerstwa Finansów w tej sprawie. - Było to wykonanie polecenia ministerstwa – zaznaczyła”.  

W październiku 2009 r. inni świadkowie zeznawali, że: 

"Były senator miał zapłacić ponad milion złotych zaległego podatku dochodowego od osób fizycznych za rok 1993. Sprawa ta została ostatecznie umorzona w 2001 roku decyzją urzędników Ministerstwa Finansów, którzy uznali, że należność uległa przedawnieniu. 

Wcześniej w tej sprawie pełnomocnik podatkowy Stokłosy składał wszystkie możliwe wnioski o rozłożenie należności na raty, o wstrzymanie egzekucji.

Jeden ze świadków wspominał, że prowadząc sprawę wniosku o rozłożenie na raty tego podatku pełnomocnik finansowy nie przedstawił dokładnych dokumentów, a po dwóch miesiącach zrezygnował z dalszej realizacji wniosku.

Sprawa tego zaległego podatku trafiła ostatecznie do działu windykacji Urzędu Skarbowego w Pile w 2001 roku, który rozpoczął zabezpieczanie należności na ruchomościach i nieruchomościach należących do Stokłosy.

Ten odwołał się od decyzji egzekucyjnej do Izby Skarbowej w Poznaniu. Izba podtrzymała decyzje urzędników z Piły. Wtedy doradca finansowy stokłosy złożył wniosek o umorzenie egzekucji do Ministerstwa Finansów. Urzędnicy Ministerstwa Finansów nakazali wstrzymanie egzekucji - uznając, że należność podatkowa się przedawniła.

Świadkowie nie potwierdzili faktu wstrzymania egzekucji ze względu na wnioski o rozłożenie podatku na raty - stwierdzili, że w takim przypadku nie stosowano zajmowania kont bankowych - ograniczano się do zajmowania ruchomości i nieruchomości podatnika.

Wcześniej świadkowie zeznawali o nieprawidłowościach w naliczaniu podatków i utrudnianiu kontroli w firmach oskarżonego. Zeznawali też o naciskach urzędników Ministerstwa Finansów na działania urzędów skarbowych”.  

Według prokuratury na skutek działań skorumpowanych urzędników instytucje państwowe umarzały i kasowały decyzje izb skarbowych, nakazujących zapłatę zaległych podatków od firm należących do Stokłosy. Skarb Państwa mógł w wyniku tej działalności stracić nawet 5,6 mln zł.

Dotychczas w tym procesie sąd przesłuchał ponad 20 świadków, w tym radcę podatkowego Stokłosy Mariana J., oraz wysokich urzędników Ministerstwa Finansów Andrzeja Ż. i Sławomira M., a także kilku urzędników administracji podatkowej w Pile. Nie udało się skończyć przesłuchania urzędniczki ministerstwa Elżbiety Ż., która przestała stawiać się na rozprawach.

W czerwcu ubiegłego roku Stokłosa rozpoczął obstrukcję procesu przy pomocy zwolnień chorobowych.

2 czerwcowe rozprawy zostały odwołane z powodu nieobecności byłego senatora. Sąd mógłby prowadzić proces bez udziału Stokłosy, ale oskarżony wcześniej wnosił, że chce uczestniczyć w każdej rozprawie. Powołano biegłych, którzy mieli ocenić, czy może on uczestniczyć w procesie, a proces zawieszono do września.

Proces wznowiono w listopadzie 2010 r.

9 listopada 2010 r. „Głos Wlkp.” informował:

„Proces byłego pilskiego senatora, oskarżonego o korumpowanie urzędników z Ministerstwa Finansów, nielegalne zakopywanie padliny oraz znęcanie się nad pracownikami, trwa już przeszło półtora roku. Wielowątkowość sprawy powoduje, że poznański sąd musi przesłuchać dziesiątki świadków.

Byli urzędnicy z MF przyjechali do Poznania, ale jako ci, którzy mieli brać łapówki od Henryka Stokłosy, mają swój własny proces i mogli odmówić składania zeznań. Przez salę rozpraw przewinęły się dziesiątki pracowników pilskiej i poznańskiej skarbówki, byłych i obecnych pracowników Farmutilu, inspektorzy ochrony środowiska i członkowie Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej.

We wtorek zeznawali inspektorzy weterynarii oraz prawniczka Henryka Stokłosy, odpytywana na okoliczność konfliktu senatora z doradcą podatkowym, który potem obciążył go swoimi zeznaniami. Tak długo, że sąd nie zdążył przesłuchać wójta gminy Kaczory. Będzie musiał jeszcze raz przyjechać”.

15 grudnia 2010 r. w kolejnej informacji „Głos Wlkp.” podawał:

„Dzisiaj przed poznańskim sądem miała zeznawać żona Henryka Stokłosy. Oskarżony o korupcję były pilski senator dostarczył do sądu zwolnienie lekarskie swojej żony. Ta sytuacja powtórzyła się drugi raz. Spośród sześciu świadków, którzy mieli dzisiaj zeznawać, przesłuchano tylko jednego".

Strategia Senatora Stokłosy jest czytelna. Proces ma być przedłużany ad infinitum, aby zarzuty przedawniły się. Temu ma też zapewne służyć walka o mandat senatorski w dniu 6 lutego.

Gdyby Stokłosa został ponownie senatorem, znalazłby się pod ochroną immunitetu. Wprawdzie w przypadku postępowania karnego, wszczętego jeszcze przed zdobyciem mandatu sąd nadal będzie prowadził proces, gdyż jego zawieszenie nastąpić tylko i wyłącznie "na żądanie" Senatu, ale jednocześnie senator zyskuje nowe możliwości formalne:

  1. gdyby jeszcze w trakcie kadencji został prawomocnie skazany, nie straci mandatu senatora do jej końca, gdyż dopiero nowelizacja ordynacji wyborczej, która obowiązywać będzie od końca 2011 r., przewiduje automatyczne ustąpienie z funkcji,
  2. zyskuje łatwą możliwość usprawiedliwiania nieobecności na rozprawach sądowych.

Stokłosa ma motyw do walki o mandat senatorski. Ale dlaczego motywu takiego nie ma PiS?

 

Dlaczego PiS nie wystawił kandydata?

Kandydatem PiS miał być  Janusz Wielgosz,  47-letni rolnik z Gębic, który startował już do Senatu w 2005 r., jednak wtedy reprezentował Polskie Stronnictwo Ludowe. W 2007 r. do Sejmu kandydował już z listy Prawa i Sprawiedliwości, a w ostatnich wyborach starał się o mandat radnego Rady Powiatu Czarnkowsko - Trzcianeckiego.

Zaskakujące było, dlaczego PiS mimo zgłoszenia Komitetu Wyborczego ostatecznie nie zarejestrował żadnego kandydata. Były podejrzenia o spóźnienie, ostatecznie zdementowane:

„- Nie spóźniliśmy się, tylko wycofaliśmy - mówi Marcin Porzucek, szef byłego już sztabu wyborczego. - Między zarejestrowaniem komitetu a zarejestrowaniem kandydata mieliśmy trochę czasu do namysłu. Uznaliśmy, że w perspektywie coraz bliższych wyborów parlamentarnych te nie mają żadnego sensu. Szkoda na nie czasu i pieniędzy”.

Wyjaśnienie to nie przekonuje. Największa partia opozycyjna ma obowiązek walki o mandaty w parlamencie, nawet jeśli senator wybrany w wyborach uzupełniających będzie pracował tylko pół roku.

Nie można oddawać walkowerem terenu i tak od dawna zdominowanego przez lewicę, a teraz zawłaszczonego w dużym stopniu przez Platformę.

To swoista zdrada wyborców prawicowych.

Być może wyjaśnieniem aktualnego stanu rzeczy jest młody wiek kluczowych działaczy PiS w regionie pilskim, a może konflikty w łonie tamtejszej lokalnej pisowskiej organizacji.

Marcin Porzucek jest  26-letnim radnym Sejmiku Wielkopolskiego (był kandydatem na pierwszym miejscu listy PiS w okręgu pilskim, mandat sprawuje po raz drugi), jest też dyrektorem Biura Poselskiego posła Maksa Kraczkowskiego. Pochodzi z Kielc.

Poseł Kraczkowski jest w konflikcie z grupą działaczy pisowskich z Jackiem Ciechanowskim na czele.

W październiku lokalna prasa donosiła o pisowskiej wojnie:

„Jacek Ciechanowski chce rozwiązać struktury PiS w pilskim okręgu po to, żeby odtworzyć je na nowo, ale już bez posła Maksa Kraczkowskiego i jego grupy "liberałów". W tej sprawie chce się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim: "Sytuacja jest zero-jedynkowa. Albo Jacek Ciechanowski albo Maks Kraczkowski". Działacz PiS nie ukrywa, że ma to związek z pominięciem go na listach wyborczych.

Jacek Ciechanowski najpierw liczył na zgłoszenie jego kandydatury na prezydenta Piły, później na pierwsze miejsce do Sejmiku. W najczarniejszym nawet scenariuszu nie przewidział, że nie znajdzie się nawet na liście do Rady Miasta czy Powiatu, a to nieodwołalna na razie decyzja Zarządu Okręgowego PiS w jego sprawie.

Ma to związek z opublikowaną kilka miesięcy temu książką Stokłosów " W szponach władzy". Jej autorzy ujawniają, że miał im zrelacjonować przebieg narady u premiera Kaczyńskiego, której jednym punktów było "rozstrzelanie Stokłosy" oraz treść rozmowy, podczas której poseł Kraczkowski przechwalał się, że "mają plan na Stokłosową i niedługo będzie po niej i po firmie". I tego właśnie władze pilskiego PiS nie zamierzają mu darować. W zamian za przywrócenie go do łask stawiają jeden warunek: oczyszczenie swojego imienia i partii przez skierowanie przeciwko Stokłosom sprawy do sądu.

Z kolei ten warunek działa na Ciechanowskiego jak przysłowiowa płachta na byka.

- Prezes Kaczyński przyjął moje wyjaśnienie bezwarunkowo, tymczasem poseł Kraczkowski dzieli włos na czworo - mówi Ciechanowski. - Czy ja rozmawiałem z panią Stokłosą pod stołem, czy na stole? Może w pewnym momencie dołączy do tego łóżko? Uczepił się tej bzdury i będzie mnie mordował jak pies kota. Dlatego nie pójdę do sądu. Nie dam mu tej satysfakcji.

Tym bardziej, że nie traktuje już Kraczkowskiego jako swojego partyjnego kolegę, a wręcz przeciwnie.

- On jest z natury liberałem - mówi o Kraczkowskim - Przez głowę mu nie przejdzie, że w pilskim PiS-ie może funkcjonować prawica. To on osłabił naszą partię w okręgu. Jeszcze trzy lata temu mieliśmy 230 członków, teraz mamy zaledwie 93. Takie są skutki pomijania na listach wyborczych miejscowych działaczy, a wystawianie spadochroniarzy z Kielc czy Poznania. To nie ja zacząłem tę wojnę”.

Tak wyglądają realia partyjnej polityki w terenie.

Istotnym graczem politycznym staje się Stokłosa. PiS oddając walkę wyborczą walkowerem nie  przekona obywateli okręgu pilskiego do swoich zasad.

To żart, że nie chce mandatu tam, gdzie o posadę zabiega oskarżony, zwłaszcza taki, którego ścigał minister sprawiedliwości z PiS.

Nie wiemy, kto kogo w tych wyborach prześcignie, ale PiS nie jawi się w Pile jako wojownik, ale jako partia wygodnego aparatu. Partia młodych aparatczyków.

32 komentarzy

avatar użytkownika Morsik

1. W zasadzie...

...PiS nie ma kandydatów i dlatego przegrywa. Przykładem może być także Jelenia Góra. Kandydatką PiS na prezydenta miasta była kobieta z Kamiennej Góry, którą znało tylko kilku działaczy "S". Oczywiście z góry miała przegrane. W JG nie ma kandydata na posła w najbliższych wyborach. Znowu pewnie poszukają jakichś egzotycznych kandydatów...
Spójrzmy realnie na PiS: jest Jarosław Kaczyński a potem... długo, długo, długo nic i... koniec...
Gdzieś ktoś napisał na forum - wstępujmy do PiS. Jak, skoro mój kolega walczył o członkostwo ponad 3 lata!

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Marek Kajdas

2. Stokłosa zapewne wygra i ponowi to za każdym razem

Przykład z brzegu. Jeden. Poseł Górski z 40-kolegami (rozbójnicy :) ?) walczy przy 120 mld deficytowym budżecie 2010 o likwidację podatku Belki przypadkowo także tym samym dla siebie i owych kolegów liberałów, a senator Stokłosa daje pracę, żywi, jest niczym Ojciec Regionu, coś jak Putin nad Rosją.

Coś się musi wydarzyć jeszcze tej zimy w PiS, jakieś wielkie nowe otwarcie. Wprost apeluję żeby w PiS zaczęli masowy nabór bez żadnych rekomendacji, sprawdzania, nabór uproszczony przez internet. To powinno być proste jak wstąpienie do Blogmedia24.pl.

Kolejny milion wyborców Jarosława Kaczyńskiego (w tym sympatyków nieletnich w wieku licealnym) należy zebrać w wielkim stowarzyszeniu z celami pożytku publicznego żeby mogło działać szeroko bez zarzutów "uprawiania polityki". Będzie ono nazwane np Związek Polaków im śp Lecha Kaczyńskiego i poległych pod Katyniem 10 kwietnia 2010.

Następnie struktury lokalne same zrobią przesiew nowych członków PiS jako autonomiczne przecież społeczności i będą się członkowie nawzajem pilnować, sprawdzać. Właściwie PiS od początku podlega nieustannemu rozłamowi i zapewne jak w Oświęcimiu w 2010 głównym powodem jest skłócenie, konflikty wewnętrzne nie o program, co o listy wyborcze, kandydatów na włodarzy miast.

Jarosław Kaczyński zapewne prawie o niczym nie wie, PiS się kurczy, pewnie matematycznie ilość członków dalej sięga 20 tys, może więcej, ale to nabór z 2010 wyrównał straty, ale to mało, to nic. Takimi sprawami nie zaprzątają Mu głowy, bo w końcu zrobiłby porządek znacznie wyżej na szczeblu okręgów, województw, zarządu głównego.

Podobnie jest zapewne z układaniem programu partii. Kiedyś było ogłoszone że zamknął się w jakiejś wilii i SAM go układał z klocków jakie dostał od swoich ludzi, jakie sam zebrał od ekspertów. Wyborców nikt nie raczył spytać co jest dla nas ważne, ważniejsi są eksperci od Sobieskiego, prof Gilowska itd oraz frakcja liberałów z PiS. Przypominam że liberalne UPR ma 1-2% poparcia, czy tego też chce PiS? Natomiast katolików jest ponad 90% i wszyscy szanują program Jana Pawła II, katolickie nauczanie społeczne. Oczywiście różnie jest z jego stosowaniem w życiu, ale najgorzej kiedy nie gryzie nawet sumienie popełniając grzechy, złe uczynki. To już potężny upadek na lewo.

Stokłosa zapewne wygra, bo ludzi nie obchodzi jaki jest, ale że "żywi" naród, do tego obieca gruszki na wierzbie jeszcze dodatkowo dla efektu, natomiast politycy nawet i PiS są wg takich wyborców jak pijawki, tylko ssą. Przykłady można mnożyć, a wszelkie obniżki podatków dotyczą firm, bądź zamożnych warstw. Ludzie to widzą, nie od razu, ale latami to się kumuluje. PiS nie wygra stawiając wszystko na Tragedię i starymi śpiewkami z 2005, 2007. Te skromne dwa lata jednak rozczarowały wielu wyborców, którzy spodziewali się po PiS czegoś nieoczekiwanego więcej, niedosyt i przesyt tzw polityką, która zwykłych ludzi wcale nie obchodzi; kto był TW, komu sprzedają strategiczną spółkę itd To ważne dla nas komentatorów, ale nie dla mas wyborców.

Lokalnych, regionalnych kogucików PiS pogodzi wielki nabór członków, wtedy wylecą obaj z władz do szeregu. Cholera bierze na takie konflikty personalne. Polska się wali, a w PiS jak na ringu. Nie podoba mi się wystawianie młodych ludzi na listy, oczywiście jako zapychacze mogą być jeżeli zdobędą dużo głosów, ale żeby na jedynki dawać ludzi nie mających 30 lat??? Zrobi taki studia, staż zagraniczny w kuźniach new world order i do władzy... Z tym że wyborcy PiS nie są głupi i bez końca na takie sztuczki nie będziemy się nabierać! My chcemy ludzi innego typu, takich wiarusów jak Mirek Domińczyk, jak Szeremietiew. Nie obchodzą nas dawne konflikty, animozje itd Żądamy zmian w PiS!

avatar użytkownika Rebeliantka

3. Morsiku,

Moje obserwacje są - niestety - podobne.

Najczęściej co bardziej bezwzględni działacze po prostu nie dopuszczają innych, lepszych od siebie.

A potem można zwalić na społeczeństwo, że społeczeństwo jest głupie i nie chce głosować na PiS.

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

4. @Marek Kajdas

Świetnie to napisałeś.

Tak właśnie powinna wyglądać dyskusja w PiS i jego elektoracie: o programach, o strukturze, o wyborze najlepszych, o pozyskiwaniu społecznego poparcia.

Dziękuję Ci za te śmiałe wypowiedzi.

Tak jak jest do tej pory nie doprowadzi do żadnych zmian w Polsce. Przy pasywności prawicy będą wygrywać Stokłosowie i platformersi, a my będziemy zaciskać pięści z bezsilności.

PiS musi się zmienić lub wyborcy mu ostatecznie podziękują.

Rebeliantka

avatar użytkownika gość z drogi

5. a moze podyskutujmy o naszych przeciwnikach

wszak o PIS napisano juz morze złych słow,i dlatego platforma oszustow ma się dobrze,przykład;
pan scigany listami gonczymi ma prawo do startowania /byc moze/ wwyborach,bo zyjemy w panstwie
Miłosci,ale miłosci chyba "inaczej"
a gdzie KŁAMSTWA iOSZUSTWA ludzi rządzących nami.........?Gratuluję,za chwilę VAT
zniszczy tysiące polskich KUPCOW,a WY Panstwo dorzucacie PISowi......właśnie4 dlatego przegrywamy,dzięki takim "rozmowom"
i zapewniam,ze nigdy nic nie wygramy,bo sami sobie dokopujemy......a ja mam proste pytanie
jak ma wygrać J.Kaczynski, w takiej sytuacji ?

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

6. czy wyborcy podziękują PIS to jeszcze nie wiadomo

ale dzięki takim wpisom,kto ........wie,
gratukuję.........przyszłosci z Tuskiem,Dziadzią Komorowskim i wsi spokojna ,wsi wesola..........
uprzejmie panstwa informuję,ze ja na pewno będę głosowała na Jarosława,mimo,że do PISU nigdy nie należałam...i na pewno należeć nie będę..........bo taką mam zasadę...
żadnych partii

gość z drogi

avatar użytkownika Rebeliantka

7. @gość z drogi

Przepraszam, ale nie rozumiem.

Jak można głosować w pilskiem na PiS skoro on nie wystawił ŻADNEGO kandydata?

Rebeliantka

avatar użytkownika gość z drogi

8. zapytam inaczej

skoro nie wystawili,to czy nie ma TAM nikogo,na kogo mozna by postawic,?
chyba,ze nie ma
ale to juz problem tej społecznosci,czyli
dlaczego TAK się boją Stokłosy.....?
a moze tak go" szanują."....?wtedy niech ich nikt nie załuje...........bo nie warto......

gość z drogi

avatar użytkownika Rebeliantka

9. Jest jeszcze trzecia możliwość

Nie chcą postawić na mocnego kandydata, bo może wyrosłaby młodym pisowskim wilczkom konkurencja w najbliższych wyborach parlamentarnych.

Rebeliantka

avatar użytkownika Kisiel

10. Rebeliantka

1. Te uzupełniające wybory były do wygrania przez PiS ze względu na przewidywaną niską frekwencję i posiadanie żelaznego elektoratu. Wystarczyło wezwać elektorat RM i TV Trwam plus 6% wyborców antykomunistycznych do głosowania i wygrana w kieszeni. Elektorat SLD Ajchlera kurczy się, PO ma elektorat płynny i chwiejny, Stokłosa po przegranej i przejściach jest niewiadomą, więc można było powalczyć. Warunek: zgłoszenie odpowiedniego kandydata. Gdyby to był ktoś z dorobkiem zawodowym, w odpowiednim wieku i z wyrazistą biografią polityczną, to moim zdaniem oprócz wyborców "kościelnych" i antykomunistów, również wielu peowiaków, mając do wyboru radną Janyskę i kogoś o nieprzeciętnym formacie, zwróciło by się ku tej drugiej osobie. Co prawda w dawnym pilskim trudno o kogoś takiego, natomiast gdy sie rozejrzeć po Wielkopolsce to problemu nie ma. Spójrzmy choćby na skład Poznańskiego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego, ilu w tym komitecie naukowców (blisko stu profesorów poznańskich uczelni).

http://wai.jaroslawkaczynski.info/aktualnosci/artykul/a,46

avatar użytkownika gość z drogi

11. Drogi Adminie,niechcacy wstukałomi się dwa razy,przepraszam

czy mozna prosic o korektę?dziękuję

gość z drogi

avatar użytkownika Kisiel

12. dalszy ciąg może za dnia :)

pozdrawiam

avatar użytkownika benenota

13. Poszukiwany...poszukiwana

Photobucket

Anka z Hienkiem-smierdzacy biznes.

Osobiscie...przez ten smrod w Wielkopolsce bym na nich nie glosowal.

Ostatnio zmieniony przez benenota o sob., 08/01/2011 - 04:36.
Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Rebeliantka

14. @Kisiel

Dzięki i czekam

pzdr

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

15. @benenota

Nigdy bym na nich nie zagłosowała, nie tylko z powodu niemiłych zapaszków :)

pzdr

Rebeliantka

avatar użytkownika gość z drogi

16. mnie martwi tamta społeczność

wygląda na to,ze ludzie poddali się i smrodek stokłosy zaczadził ich.......
ta sytuacja przypomina czasy feudalne i nic dziwnego,ze stokłosa spada na 4 łapy-zawsze..
a gdzie urzędy skarbowe,gdzie prokuratorzy ?
starszą Pania,za kostkę masła omal nie wsadzono do więzienia/nie zastanawiając się nad tym,ze mogła naprawdę zapomniec zapłacic,wiek,choroba/a w ,pan...stoklosa.? bezkarny......bezkarny niczym krol w swoim panstewku
i to jest właśnie psucie panstwa,brak wiarygodnosci,brak wiary w urzędy.......brak KARY
TU stokłosa,a gdzie indziej sobiesiak i wycięty LAS bezkarnie......i rosnąca bezradnosc ludzka...
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Rebeliantka

17. @gość z drogi

Rzeczywiście bezradność ludzka wzrasta. Nie ma kto bronić ludzi. Wyniki wyborów do Sejmiku Wielkopolskiego są najgorsze od lat.

PiS zdobył najmniej mandatów:

PO - 17, SLD - 9, PSL - 7, PiS - 6.

Nigdy jeszcze prawica nie miała tak złych wyników.

I jeszcze jedno. Czy wolno mi się w tej sprawie wypowiedzieć teraz po wyborach? Czy wolno mi powiedzieć, że jestem tymi wynikami przerażona i przerażona samozadowoleniem młodych posłów i działaczy z Wielkopolski (Hofman, Kraczkowski, Porzucek i inni)?

Rebeliantka

avatar użytkownika Kisiel

18. Rebeliantko,

niestety dużo prawdy jest w Twoich stwierdzeniach, ale wydaje mi się, że i w innych regionach kraju jest podobnie.

Dlaczego tak jest? Krótko mozna stwierdzić tak: Kaczyński chce, aby PiS przetrwał, więc przyjął strategię oparcia się na działaczach funkcyjnych, którzy zawsze mają coś do stracenia. Ci z kolei, widząc, że nie muszą sie przykładać do roboty w terenie, bo wystarczy ściemniać "na dworze" i wycinać konkurencję w terenie, pilnują tylko jedynek na listach. Po co liderowi regionu konkurent, skoro poparcie wynosi 15% i wystarcza miejsca tylko dla jednego. To jest zresztą problem wszystkich partii. Zbyt szybkie, w zbyt młodym wieku, wejście do wyścigu szczurów partyjnych psuje charaktery. W polskiej polityce dominuje od jakiegoś czasu pokolenie bezideowych, gotowych na wszystko karierowiczów i jesli nawet jeden czy drugi młody człowiek wchodzi do polityki ze szczytnymi ideami, bardzo szybko łapie, że osiagnąć cos mozna wyłącznie posługując się najniższymi metodami.

avatar użytkownika janekk

19. Sam widziałem tych "szczurów

Sam widziałem tych "szczurów partyjnych" jak ich tatuś (stary szczur partyjny) przyprowadzał za rączkę i o dziwo szybko byli przyjmowani. Ja musiałem jeździć po IPNach a gdy już wszystko załatwiłem i czekałem jakiś rok okazało się że moje papierki ...zginęły.
Rzeczywiście trzeba chyba być z rodziny partyjnych szczurów aby sie dostać do tej partii nie mówiąc już o listach wyborczych bo tu dopiero cuda się dzieją.
Dlatego powiem "PiSowi to my dziękujemy". Prawdziwym testem na prawicowość PiS -u byłaby skłonność do współpracy z innymi środowiskami prawicowymi ale tego nigdy nie było i nie będzie bo Kaczyńskiemu chodzi trzymanie monopolu na prawicowość i to osobiście. Wygląda na to ze taka jest jego rola w układzie rządzącym Polską więc im szybciej to zrozumiemy tym wieksze będą nasze szanse na odrodzenie suwerennej Polski niezależnie od tego jak ktoś będzie próbował ją nazywać bo nie w nazwie lezy cały problem.
Pozdrawiam

janekk

avatar użytkownika Rebeliantka

20. janekk

Rzeczywiście, zdolność do współpracy z innymi ugrupowaniami partyjnymi prawicowymi - co na pewno owocowałoby lepszym wynikiem wyborczym - nie za bardzo PiSowi wychodzi.

Może jest tak - jak piszesz - że nie udaje się "co do zasady". Szkoda.

Rebeliantka

avatar użytkownika Kisiel

21. janekk

1. Nie zgodzę się z tym, że działacze Prawa i Sprawiedliwości robią problemy z przyjmowaniem do partii. Procedura przyjmowania jest od kilku lat uproszczona, wystarczy wypełnić jednostronicowy formularz z bardzo ogólnymi rubrykami. Nie ma tez sprawdzania statusu w IPN. To wszystko, a więc wypełnianie wielostronicowych elaboratów i prześwietlanie delikwenta miało miejsce przed 2005 rokiem. Dziś do PiSu może wstąpić i wstępuje zarówno człek, który należał wcześniej np. do Samoobrony, czy do SLD. Jeśli jest jakiś problem z członkostwem, to najczęściej wynika on z niedowładu organizacyjnego.

2. PiS ma w swych szeregach wielu doskonale przygotowanych do rządzenia państwem młodych działaczy. Należy do nich np. poseł z okręgu pilskiego Maks Kraczkowski, doktor prawa, który w dziedzinie gospodarki, finansów i prawa bije na głowę posła PO z tego samego okręgu Adama Szejnfelda. Niestety tenże poseł Kraczkowski niespecjalnie nadaje się do pelnienia funkcji szefa struktur okręgowych, która to funkcja wymaga intensywnej, czasochłonnej pracy w terenie, a na to niestety panu posłowi zajętemu sprawami centrum nie starcza po prostu czasu.

avatar użytkownika Marek Kajdas

22. @Kisiel

A dwóch rekomendujących nie trzeba już żeby wejść do PiS? Może tak by dali dla pewności ze 20 rekomendujących i byłoby członków tyle co jest minus ubywający w postępie ekspresowym do PJN. Do tego jakieś stowarzyszenia, WiS itd o co w tym chodzi, kto mi wyjaśni, bo jestem w temacie. Zobaczyłem na sympatycypis, tutaj też była notka reklamowa o WiS. Widziałem ich forum, www. Dziwne trochę, jakby chcieli zbić kapitał popularności na wydarzeniach po 10 kwietnia i zebrać trochę zwolenników PiS albo nie PiS w "coś". W co?

Jak się robi ludzi trochę w konia to napiszę. Okręg wyborczy, kilka mandatów PiS bierze zawsze i kandydaci co mają przejść startują z czołowych numerów listy sobie sami ze swoich miast z żelaznym elektoratem dającym prawie pewność przejścia plus to co zbiorą z powiatu, okręgu całego... a ci co nie mają przejść dostają jeszcze... do pary kolegę, koleżankę żeby im było raźnie startować z jednego małego miasta w dwójkę, nawet trójkę jeżeli miasto większe, a może mieć też gminę wiejską obwarzankową wokół.

W takim układzie duety zdobędą po 2-5 tys głosów i szans nie mają. Czy to jacyś gorsi ludzie z PiS żeby mieli gorsze warunki bez szans? Na miejscu takiego duetu dogadałbym się w takiej parze i jedna osoba zrezygnowałaby ze startu. Po co wyborców mamić głosowaniem na kogoś kto nie ma żadnych szans na mandat? Demokracja wewnętrzna w PiS chyba nie jest czymś oczywistym, w końcu z czego tego rozłamy, kłótnie. Poza tym politycy się kłócą, a gdzie w tym najważniejsi czyli wyborcy? Kto się NAS pyta kim obsadzić listy wyborcze? Jak to zrobić, ilu kandydatów może startować z danego powiatu żeby się nie zbłaźnili kilkuset głosami uzyskanymi... Czy jak Grafik z 54-ma zdaje się głosami jak sam napisał. Wielki działacz PiS... który każde forum rozwali gdzie wejdzie. Niech spróbuje na forum PO, SLD, UPR poszaleć, bo przecież mówimy o pisowskich, propisowskich.

Zaczynam też wątpić w sens obstawiania list pełnym składem, to znaczy ilość mandatów razy dwa. O ile mandatów do sejmu jest 7-8 to jeszcze pół biedy, a więcej to istny cyrk jak w Warszawie. Po co tracić energię na wspieranie tylu osób, co to daje takie obstawianie list nierzadko młodzieżą, wręcz dziećmi, bo trudno nazwać inaczej kandydatów nie mających 30 lat. Myślę o sejmie akurat już. Kobiety znowu z łapanki, bo teraz parytety... a u nas nie ma kobiet takiej klasy jak pani Beata Szydło. To musi trwać żeby stać się takim politykiem.

Akurat do PiS ludzi z SLD nie powinni przyjmować. Jeżeli tak jest, to hańba. Członków PZPR też należy zniechęcać z małymi wyjątkami jeżeli udowodnią zasługi, rzeczywistą zmianę światopoglądu. Zwolenników aborcji i innego rodzaju ludobójstwa, świństwa lewackie, masońskie. Paszoł won SLD z PiS! Wracajcie do domu, do Moskwy, Berlina i Brukseli potomkowie (choćby duchowi) KPP, PPR.

Chciałbym mieć taką wielką wiarę do posła Kraczkowskiego czy innych młodych zazwyczaj KLASYCZNYCH NEOLIBERAŁÓW, rzadziej mądrzejszych konserwatystów, nieokreślonych katolików (o poglądach jakie akurat są potrzebne) jakby ze szkółki Balcerowicza, ale po rozłamie ostatnim to trudno komuś poza samym prezesem zaufać na full, a ZWŁASZCZA młodzieży. Na mnie w IPN nic nie będzie, ale to akurat nie jest powód do dumy, bo wolałbym mieć taką pękatą teczkę jak choćby p.Szeremietiew, byłem za młody, za głupi na to wszystko pod koniec komuny samej, a na prowincji niewiele się działo. Za to teraz mogę się przydać jako pyskaty szeregowiec... i pewnie dlatego nim nie zostanę. Błogosławieni cisi także w partiach, organizacjach.

avatar użytkownika Morsik

23. @Kisiel,...

...zapewne teoretycznie tak jest, jak piszesz. Ja jednak spotkałem się z takimi słowami "regionalnego przywództwa": wicie, rozumicie... my przecież się znamy od lat... wicie... nooo... my was znamy, oczywiście... ale... wicie... wy jesteście znani z tego, że nie potraficie, wicie... cicho siedzieć. A u nas, wicie, to jak kościele... nieomylność, wicie... obowiązuje...
Teoria swoje, a obrona zasiedziałych miejsc na listach - swoje.

Ja liczę na rozpad wszystkich obecnych partii, na odejście na zasłużoną emeryturę wszystkich - potarzam wszystkich obecnych liderów - wszystkich bez wyjątku. Na tych gruzach ma wyrosnąć nowe, silne gremium dbające wyłącznie o Polskę.

PS. Od pojawienia się w moim regionie Porozumienia Centrum mam taki nawyk kierowcy - ograniczone zaufanie.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Kisiel

24. Marek Kajdas

Dużo tych wątków, więc może tak jak lubię - w punktach:

1. Rekomendujący.

Nie wiem, jak jest obecnie, bo do PiSu wstępowałem w 2001 r., a od dwóch lat nie należę, ale zasada, że muszą być wprowadzający obowiązuje prawdopodobnie we wszystkich partiach.

2. Stowarzyszenia.

Po 10 kwietnia powstały liczne ruchy oddolne, często niemające charakteru stricte politycznego, które obecnie formalizują swą działalność poprzez zawiązywanie stowarzyszeń. Nawet jeśli inicjatywa nalezy często do działaczy PiSu to moim zdaniem dobrze, bo nie wszyscy chcący działać dla Polski, bądź dla swojego regionu, mieszczą się w formule partyjnej. To z tymi stowarzyszeniami, mam nadzieję, PiS budował będzie nową jakość polityczną za jakiś czas, na razie wystarczy, jesli stowarzyszenia te skupią się na działalności kulturalnej, historycznej, społecznej et caetera. Może to będzie tygiel, w którym odrodzi się zdolność do samoorganizacji narodu. Dobrze, że PiS tym ruchom sprzyja (patrz: niedawne spotkanie w Jachrance).

3. Układ na listach.

To, o czym Pan pisze, to metoda stosowana WE WSZYSTKICH PARTIACH i nie ma się czemu dziwić. Dziwne byłoby, gdyby ktoś świeży dostawał jedynkę. Trzeba terminować, trzeba się zasłuzyć i dać poznać ludziom. Inna rzecz, że często o tym, kto dostanie miejsce mandatowe, nie decyduje rzeczywisty wkład pracy, ani przymioty osobiste, tylko walor towarzyski, albo wręcz bardzo niskie motywaje (np. kto kogo uwali, albo kto jaką kase wyłozy na kampanię). No ale taka jest polityka, taka jest natura tego "biznesu". Tu trzeba być twardym realistą, nie warto rozdzierać szat, bo to nic nie da, natomiast trick z dogadaniem się i pozostawieniem jednego, najsilniejszego reprezentanta danego miejsca ma sens i bywa to skuteczny fortel. W ten sposób na przykład zdobył po raz pierwszy mandat Stanisław Chmielewski z Platformy (dziś wiceminister sprawiedliwości), któremu pomogli koledzy z jego powiatu, zostawiając go jedynego na liście, a wcześniej miało ich być trzech, czy czterech. Tak właśnie uprawia się politykę wewnatrzpartyjną.

4. Demokracja wewnętrzna.

:) Proszę nie żartować, nie ma czegoś takiego, polityka w każdym wymiarze jest mniej lub bardziej złożoną grą, żeby wygrywać, trzeba się układać, planować, utrzymać dyscyplinę. Porozumienie Centrum przepadło właśnie dlatego, że mało doświadczeni przywódcy nie potrafili zachować rdzenia władzy partyjnej. PiS w odróżnieniu od PC mimo kryzysów trwa z niezmiennym przywództwem. Nauka nie poszła więc w las. Jarosław Kaczyński uczy się na błędach.

5. "Poza tym politycy się kłócą, a gdzie w tym najważniejsi czyli wyborcy? Kto się NAS pyta kim obsadzić listy wyborcze?"

Polityka jest właśnie miejscem sporu, miejscem starcia różnych racji i interesów. Nie mozna więc mieć pretensji do polityków o to, że "się kłócą". Źle byłoby, gdyby się nie kłócili, albo gdybyśmy o tym nie wiedzieli, bo to by znaczyło, że najważniejsze sprawy załatwia się za naszymi plecami. Ja, im bardziej politycy skaczą sobie do gardeł, tym bardziej się cieszę, bo po pierwsze, gdzie dwóch się bije, tam obywatel korzysta, a po drugie w takich momentach można zobaczyć co nieco z tego, co dzieje się za parawanem oficjalności.

Druga sprawa, którą Pan poruszył - wpływ wyborców na listy kandydatów.

Przygotowując sie do pierwszych wyborów samorządowyc po 89 r., popełnilismy ten błąd z kolegai z Komitetu Obywatelskiego, ze zwróciliśmy się za pośrednictwem ankiety z prośbą o wskazanie osób zaufanych z poszczególnych środowisk. Skutek był taki, że na listę KO dostało się bardzo wiele osób o czysto bolszewickiej mentalności i po zdobyciu mandatów zdradzili KO przechodząc do rządzącej od lat nomenklatury pezetpeerowskiej. I po drugie, jeśli ktoś chce tworzyć listy wyborcze, niech po prostu zacznie działać, niech założy komitet wyborczy, albo partie polityczną, niech zbierze podpisy, pieniądze na kampanię, niech tyra. Niby dlaczego liderzy środowisk politycznych mają wysłuchiwać tych, którzy odpowiedzialność zastępują żądaniami. Roszczeniowość ma naturę peerelowską. To najłatwiejsze - żądać, oczekiwać, samemu nic nie wnosząc. Kiedy skoczyła do mnie w czasie ostatniej kampanii jakaś kobiecina na ulicy, że tylko złodzieje kandydują, poprosiłem ją, by wyjasniła, co takiego jej ukradłem. Po dłuższej rozmowie przeprosiła mnie, tłumacząc, że ma dość tego wszystkiego i że na mnie wylała swoje żale. Co ciekawe inna pani stanęła w mojej obronie, mówiąc, że na tym polega demokracja, że kandydat idzie do wyborców i się przedstawia. Zatem odwagi i poświęcenia życzę. :) Budujmy w znoju, udręce wolną Polskę. :) Zachęcam do startowania w wyborach, aktywna kampania ma swoje uroki niezależnie od tego, czy się wygra, czy nie. To ważne doswiadczenie. Ćwiczę to do dwudziestu z górą lat. Te noce spędzone w samochodzie pełnym plakatów i banerów. Te mordy wściekłe czerwonych notabli z przekrwionymi oczkami świdrującymi nasze hasła wyborcze. Niezapomniany widok. :)

6. Kandydaci z eseldowską przeszłością.

Zgadzam się, czerwonych nie powinno dopuszczać się do wspólnoty, choć rozegrać ich zawsze warto. :)

7. Liberałowie, konserwatyści, katolicy...

Z etykietkowaniem byłbym ostrożny, zwłaszcza, że wiele pojęć utraciło swe pierwotne znaczenie i przemieniło się w inwektywy. Oceniać nalezy moim zdaniem konkretne zachowania, postawy, decyzje i z tego rozliczać.

8. "Za to teraz mogę się przydać jako pyskaty szeregowiec"

Popieram wolę walki, również we własnych szeregach. Byle tylko nie zatracić sie w sporach, byle nie zapomnieć o tym co najważniejsze.

pozdrawiam

avatar użytkownika Kisiel

25. Morsik

Hm, cóż mam powiedzieć? Bywa, niestety.

avatar użytkownika Rebeliantka

26. @Kisiel, Morsik, Marek Kajdas

Wróciłam właśnie do komputera, a tu taka ciekawa dyskusja się rozwinęła.

Dzięki za otwarty sposób komunikowania się, za to, że nie ma tematów zabronionych i za bardzo interesujące obserwacje.

I zacytuję w tym miejscu Kisiela, bo dokonał świetnej rekapitulacji:

"Popieram wolę walki, również we własnych szeregach. Byle tylko nie zatracić się w sporach, byle nie zapomnieć o tym co najważniejsze".

Pozdrawiam serdecznie

Rebeliantka

avatar użytkownika Marek Kajdas

27. Kisiel mądrze podsumował, nic dodać na razie. Dziękuję.

Coś jednak w PiS nie gra, odwołam taką może krzywdzącą tezę po wygranych wyborach, poczekajmy zatem :)

Stowarzyszenie jakieś małej grupki trudnej do zdefiniowania nie wspiera PiS-u raczej realnie, a jest ryzyko że to wręcz kolejne ognisko rozłamu, jakiejś erozji. Zauważcie proszę że bardzo utożsamiam się z PiS nurtu Kaczyńskiego mimo krytyki jaką głoszę. Ja nie jestem jakiś Paweł Kowal, ja NIGDY nie zdradzę PiS-u jako wyborca teraz, czy działacz ewentualnie kiedyś. Jednak PiS nie lubi takich niepokornych Dornów, za dużo jest tam ambitnych wodzów i chyba z nimi przegrał Dorn. Co się jednak stało z ludźmi Polski Plus? Co im strzeliło do głowy z rozłamem, taktyka żeby wrócić i umocnić się takim makiawelizmem? Najbardziej rozumiem Marka Jurka, On chce (z warunkami programowymi) koalicji z PiS, a odrzuci zaproszenie na listę PiS.

PiS wzmocniłby duży ruch, ale nie typu Solidarność z silnymi prądami lewicy, zaciekawionych wątpiących komunistów, michnikowszczyzny jak się później okazało, ale ruch katolicko-narodowy do którego PiS nie skłania się niestety, ale jest postęp w tej materii w porównaniu z poglądami Kaczyńskiego sprzed 2006 roku.

Katolicki apostolat świeckich potrzebny, a nie centrowe coś nie wiadomo co, czyli podatne na różne wpływy nawet masońskie, nie przesadzam, wiem jakie było PC, jaki był PiS na początku. Taki hipotetyczny ruch w sensie organizacyjnym definiuję jako związek stowarzyszeń, być może tysięcy małych stowarzyszeń zebranych dobrowolnie w związku mającym różne możliwości koordynacji działań w skali krajowej, to jest projekt jaki mi chodzi po głowie. Jeżeli Kisiel możesz to popchać wyżej najlepiej do samego Jarosława Kaczyńskiego, to śmiało. On to zrozumie, inni nie, albo zrozumieją i dlatego takiego projektu nigdy nie będzie.

Mały PiS przegra w wieczny oblężeniu, rozgrywaniu. Musimy być potężni jak I Solidarność, potężniejsi. Obecna Solidarność mogłaby być członkiem naszego związku Polaków. PiS wtedy mógłby pozostać kadrowy mając takie zaplecze w masowej organizacji. Jednak i partia powinna mieć liczebność minimum dużych partii z Europy podobnej wielkości krajów. Mała ławka to wieczna sromota w obsadzaniu stanowisk, nawet list wyborczych.

Chcemy przegrać ze Stokłosami, przecież teraz w JOW w senacie pojawi się taka konkurecja, zobaczymy jak sobie poradzą niezależni z bojem z partiami, bo przecież JOW niczego nie zmieni. Partie obsadzą senat jak w USA. Poparcie procentowe dla partii wskazuje gdzie kto ma jakie szanse. Zapewne dojdzie do mega przekrętu przy ustalaniu granic okręgów.

Przykładowo wystarczy do pisowskiego powiatu oświęcimskiego dołączyć chrzanowski bardziej na PO-SLD skręcony i już dla PO sytuacja nie będzie taka zła. Najwyżej kandydat SLD, PSL zrezygnuje i PO ma okręg wygrany. Ustąpią w innym miejscu. W ten sposób ograją mateczniki PiS w senacie. Oni są cwani, ale my też nie w ciemię bici. Może nie będzie tak źle :)

avatar użytkownika Rebeliantka

28. Marek Kajdas

Podzielam Twoją opinię, że tylko szeroki, autentyczny ruch katolicko-narodowy jest szansą dla Polski.

pozdrawiam

Ostatnio zmieniony przez Rebeliantka o pon., 10/01/2011 - 20:40.

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

29. All

A tutaj ciekawa informacja od Agnieszki Romaszewskiej:

http://konserwatysta100.salon24.pl/265873,cuda-oglaszaja-jest-stoklosa-n...

Rebeliantka

avatar użytkownika Marek Kajdas

30. Rebeliantka

Pracuję nad uświadamianiem tego w portalach PiS, ale spotkałem opozycję w postaci nieśmiertelnego Grafika należącego do PiS z forum Gazety Polskiej. Świat jest mały, ciągle ci sami ludzie :) Tacy jak on nie chcą PiS skręcającego w profil katolicko-narodowy mimo iż to jest programie PiS z 2009 roku!

Jeszcze jest sprawa głosowania ludzi na PSL. Tu jest klucz kolejny. PiS musi przejąć ten elektorat, bez PSL zarówno PO jak i SLD będzie bez jednej, ludowej nogi :)

avatar użytkownika Rebeliantka

31. "Tacy jak on nie chcą PiS

"Tacy jak on nie chcą PiS skręcającego w profil katolicko-narodowy mimo iż to jest programie PiS z 2009 roku"

Właśnie. I takich jest bardzo dużo, może nawet większość w PiS-ie.

"Jeszcze jest sprawa głosowania ludzi na PSL. Tu jest klucz kolejny. PiS musi przejąć ten elektorat"

Ludzie głosują na PSL jako na partię władzy, która jest im znana od dawna i przewidywalna. PiS ma niewielkie szanse na przejęcie tego elektoratu.

Jest jeszcze kwestia fałszerstw wyborczych.

pozdrawiam

Rebeliantka

avatar użytkownika gość z drogi

32. szanowna Rebeliantko,bardzo Cię szanuję i lubię i to nie od

dzisiaj,ale PISu nie wybrali bo TAM,gdzie rządzi Stokłosa.......
ludzie pamietają jeszcze jak się rozprawiał z nieposłusznymi.
re młodych wszystko możesz,dzieki Bogu jeszcze mamy demokrację :) POdobno ;)
natomiast martwi brak wystawienia swojego reprezantanta............
serd pozdr....:)
/ps rozumiem Twoje rozgoryczenie/

gość z drogi