"My" Bronisław Maria w Żywcu. Co ma wspólnego Komorowski z żoną z domu Dziadzia z rodem Habsburgów?

avatar użytkownika Maryla
Ja co prawda jestem z litewskiej gałęzi Komorowskich, ale bardzo lubię tu przyjeżdżać - zapewnia marszałek Komorowski. - tak mówił

2008-08-11 Gazecie Wyborczej.

 

11 Sie 2008 ... W połowie XV wieku Żywiec przejęli rozbójnicy. Król zorganizował przeciwko nim
wyprawę, jednym z jej dowódców był Piotr Komorowski. ...

http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,5574323.html

Niebawem w 1467 r. właścicielem Żywca został Piotr Komorowski, który za
sprzyjanie Kazimierzowi Jagielończykowi został pozbawiony swojego majątku na
Orawie ...

http://www.zamkiobronne.pl/zamki-w-polsce-opis-154.htm

... Barwałdzie oraz średniowieczny zamek w Żywcu; wojska królewskie opanowały
także zamek w Szaflarach, poprzednio dzierżawiony przez Piotra Komorowskiego.
...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Komorowscy

Etykietowanie:

42 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Jak Komorowscy "załatwili

Jak Komorowscy "załatwili sobie" tytuł hrabiowski i herb Korczak

Ród
Komorowskich organizuje w Żywcu zjazdy rodzinne, przyjeżdżają na nie
ludzie z całego świata. Także obecny marszałek Sejmu bierze w nich
udział. W Żywcu krąży związana z tym anegdota. Na jednym zjeździe
pojawił się dziennikarz. Marszałek, nie zdając sobie sprawy, że na sali
jest ktoś spoza rodu, przywitał się z nim bardzo serdecznie. - Co u
ciebie słychać, kuzynie? - zapytał.

Więcej... http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,5574323.html#ixzz19zN9ADWk

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. zdjęcia w ambasadach, nazwy przedszkola, pozajączkowało ludzi

2010-12-29 11:33:39, aktualizacja: 2010-12-29 11:33:39

Rada Miejska w Żywcu na czwartkowej sesji podejmie uchwałę o nadaniu Przedszkolu nr 11 imienia Rodziny Komorowskich.

http://www.dziennikzachodni.pl/beskidy/350903,zywiec-komorowscy-u-przeds...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Kandydat herbu Korczak- Andrzej Hennel 15 czerwca 2010

Drzewo genealogiczne Bronisława Komorowskiego

Kandydat herbu Korczak - "Polityka"

Historie polskich rodów są
pełne wzlotów i upadków, frapujących koligacji i zaskakujących
postępków. Można się o tym przekonać na przykładzie prezydenta - elekta.
Bronisław Komorowski na galowo. Fotomontaż na podstawie portretu Ignacego MościckiegoBronisław Komorowski na galowo. Fotomontaż na podstawie portretu Ignacego Mościckiego

Bronisław Maria Karol Komorowski jest przedstawicielem rodu
Komorowskich, znanego od XIV w. Ich protoplastą, według „Herbarza” Adama
Józefa Bonieckiego, jest urodzony w połowie owego stulecia Dymitr
Komorowski z Komorowa herbu Korczak.

Komorowo leżało w ziemi bełskiej – regionie nazywanym Grodami
Czerwieńskimi za czasów Bolesława Chrobrego, a potem Rusią Czerwoną za
czasów królowej Jadwigi. W okresie panowania Kazimierza Jagiellończyka
powstało województwo bełskie, istniejące aż do czasów rozbiorów. Bełz,
jeden z Grodów Czerwieńskich, istnieje do dziś jako niewielkie
miasteczko, obecnie na Ukrainie, kilka kilometrów od granicy polskiej.
W tradycji przechował się herb województwa bełskiego: srebrny gryf ze
złotą koroną na czerwonym tle, zajmuje on lewą połowę herbu obecnego
województwa podkarpackiego.

Historia rodziny Komorowskich herbu Korczak obejmuje setki osób i nie
jest możliwe nawet najbardziej skrótowe przedstawienie całego rodu.
Wspomnimy zatem jego najsławniejszych przedstawicieli.

Z Komorowskich słynny "Bór"

Pierwszymi z rodu, pojawiającymi się na kartach Polskiego Słownika
Biograficznego, są dwaj z sześciu wnuków Dymitra: Mikołaj i Piotr
Komorowscy. Bracia wzięli udział w węgierskiej wyprawie króla Władysława
Warneńczyka w 1440 r., który powierzył im starostwo spiskie.

Od tego czasu władali przez ponad 30 lat północną Słowacją – Spiszem
i Orawą, tocząc liczne walki z Węgrami, Słowakami i Polakami we wciąż
zmiennej sytuacji politycznej. Byli sprzymierzeni przez dłuższy okres
z husytami. Od Macieja Korwina – króla Czech i Węgier – Piotr otrzymał
w 1469 r. tytuł hrabiego Liptowa i Orawy. Należały do niego doskonale
znane współczesnym polskim turystom Zamek Orawski, Stary Hrad,
Rużomberok, Hradek, Św. Mikulasz i wiele innych.

Po 1470 r. Komorowscy stanęli po stronie króla polskiego Kazimierza
Jagiellończyka przeciwko Maciejowi Korwinowi i stracili ziemie
słowackie. Władca Polski w rekompensacie za utracone dobra oddał im
w posiadanie m.in. Żywiec, Szaflary, Ojców; przejściowo posiadali też
Nowy Targ.

Żywiecczyzna należała do Komorowskich przez ok. 150 lat. Zbudowany
został wówczas m.in. istniejący do dziś zamek, a w kościele parafialnym
dobudowana kaplica Komorowskich. Ich władanie w Żywcu zakończył
niesławnie zadłużony hulaka, praprawnuk Piotra, starosta oświęcimski
Mikołaj Komorowski, który sprzedał majątek w 1624 r. Inna część rodu
pozostała w ziemi bełskiej; i tak prawnuk Dymitra, Kasper Komorowski był
pisarzem ziemskim w Bełzie w połowie XVI w., a jego wnuk Jan –
podczaszym i podkomorzym w Bełzie oraz sędzią grodzkim i podstarościm
w Krakowie w XVII w. Kolejny z rodu, Stefan, był burgrabią w Krakowie
i rotmistrzem na dworze królewskim Wazów. Dalsze pokolenia Komorowskich
odnajdujemy również na Litwie. Jan, jeden z wnuków Stefana, był
stolnikiem w Nowogródku na początku XVIII w. Miał on dwie córki
i dziewięciu synów. Spośród nich najwyższą (jak dotąd) godność
w historii rodu osiągnął, urodzony w 1699 r., Adam Ignacy Komorowski –
prymas Polski w latach 1748–59.

Adam Ignacy po uzyskaniu święceń kapłańskich w kraju studiował prawo
kanoniczne w Rzymie w Akademii Sapienza, gdzie otrzymał doktorat.
Później był kanclerzem kapituły krakowskiej i delegatem na Trybunał
Koronny w Lublinie. Był wybitnym mówcą, jego kazania wydawano drukiem.
W 1747 r. został mianowany biskupem koadiutorem kijowskim, nie doczekał
jednak tam samodzielnego biskupstwa, gdyż w 1748 r. król August III Sas
powołał go na stanowisko arcybiskupa gnieźnieńskiego – trzydziestego
ósmego prymasa Polski. Okazały dwór prymasa znajdował się
w Skierniewicach.

Jędrzej Kitowicz w swoim dziele „Pamiętniki, czyli Historia Polska”
napisał o prymasie: „Był pan wspaniały, urodziwy, dwór chował okazały.
Wino pijał stare węgierskie i gościom go nie żałował. Głos miał ogromny,
przytem wdzięczny; ton kościelny i inne obrządki duchowne umiał
doskonale”. Adam Komorowski gorąco popierał reformę szkolnictwa
zainicjowaną przez księdza pijara Stanisława Konarskiego, a jego rodzony
brat Marek (imię zakonne Cyprian, 1700–55) był prowincjałem pijarów
i bliskim przyjacielem Konarskiego. Prymas Komorowski uzyskał dla siebie
i swoich następców przywilej noszenia purpury kardynalskiej. Zmarł
w marcu 1759 r., jego marmurowy sarkofag znajduje się w Bazylice
Katedralnej (dawnej Kolegiacie Prymasowskiej) w Łowiczu.

W tej linii Komorowskich spotykamy również wielu bohaterów wojennych.
Prawnuk innego z braci prymasa – Michał Ignacy Komorowski (1803–45),
był porucznikiem ułanów podczas powstania listopadowego i otrzymał złoty
order Virtuti Militari. Z kolei jego prawnuk Tadeusz Bór-Komorowski
(1895–1966) był dowódcą pułku ułanów w wojnie z bolszewikami i został
ranny w słynnej bitwie pod Komarowem. Podczas II wojny światowej był
generałem dywizji, dowódcą Armii Krajowej (od 1943 r.) i powstania
warszawskiego, a następnie na emigracji naczelnym dowódcą Polskich Sił
Zbrojnych i później premierem rządu na uchodźstwie. Poczwórnie został
odznaczony orderem Virtuti Militari.


Dziadek z carskiej armii

Kończąc genealogię Bronisława, należy wymienić jego dziadka, syna
Elizy i Zygmunta – Juliana Komorowskiego (1893–1982). Był gospodarzem
Kowaliszek, żołnierzem armii carskiej w I wojnie światowej, piratem na
Wołdze po rewolucji październikowej, więźniem bolszewików w Smoleńsku,
a w trakcie II wojny światowej żołnierzem wileńskiej AK. Syn Juliana,
Zygmunt (1925–92), był partyzantem w 6 wileńskiej brygadzie Armii
Krajowej, porucznikiem 12 Kołobrzeskiego Pułku Piechoty, profesorem
afrykanistą i antropologiem Uniwersytetu Warszawskiego i ambasadorem RP
w Bukareszcie. Szczegółowe życiorysy dziadka i ojca zamieszcza Bronisław
Komorowski na swojej stronie internetowej.

Wymieniona jest tam kuzynka ojca Bronisława – ciotka Maria
Korniłowicz (wnuczka Henryka Sienkiewicza). Wyjaśnienie tej koligacji
wymaga sięgnięcia do kolejnej starej litewskiej rodziny Mineyków.
Najsłynniejszy z rodu to Zygmunt Mineyko (1840–1925) – powstaniec
styczniowy, jego córka Zofia (1883–1981) była żoną premiera Grecji
Jeoriosa Papandreu, matką premiera Andreasa Papandreu i babką obecnego
premiera Jeoriosa Papandreu. Bronisław Komorowski jest praprawnukiem
kuzynki Zygmunta – Marii Mineyko (1840–1925), z kolei siostra Marii –
Wanda, była teściową Henryka Sienkiewicza, którego córka była matką
Marii Korniłowicz.

Wśród przodków Bronisława znajdujemy jeszcze wiele nazwisk znanych
z historii – Platerów, Kościuszków, Billewiczów (tych z „Potopu”)
i innych. Opisanie wszystkich wymagałoby jednak o wiele dłuższego
opracowania.

Andrzej Hennel, jest fizykiem z zawodu i historykiem z zamiłowania.


http://www.polityka.pl/wybory/1506392,2,drzewo-genealogiczne-bronislawa-komorowskiego.read

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Prezydent Bronisław Komorowski w Żywcu

Żywcu

2011-01-03,
Aktualizacja:
dzisiaj
13:29

Polska Dziennik Zachodni

Łukasz Gardas

Z kilkugodzinną wizytą, do Żywca przyjeżdża dzisiaj (3.01)
prezydent Bronisław Komorowski. Towarzyszyć mu będzie najprawdopodobniej
jego małżonka, Anna.


Burmistrz Żywca, Antoni
Szlagor kilka dni temu spotkał się z prezydentem w Wiśle. Teraz
Bronisław Komorowski gościć będzie w Żywcu. (© Łukasz Klimaniec)

Masz zdjęcie do tego tematu? Wyślij»

Na 15.30 zaplanowano spotkanie z Głową Państwa w Ratuszu.

– Spotkanie ma charakter otwarty, więc każdy mieszkaniec miasta oraz
powiatu może w nim uczestniczyć – poinformował Tomasz Terteka, rzecznik
żywieckiego Urzędu Miejskiego.



Podczas wizyty pary prezydenckiej w Żywcu, dzieci z Przedszkola nr
11 zamierzają wręczyć Pierwszej Damie zaproszenie na uroczystość nadania
placówce imienia Rodziny Komorowskich, czyli przodków Bronisława
Komorowskiego, którzy władali kiedyś miastem.

Święto przyjęcia przez Przedszkole patronów, ma odbyć się w maju tego roku.



Przypomnijmy, że para prezydencka już od ubiegłej niedzieli (26.12) przebywa W Zameczku Prezydenckim na Zadnim Groniu w Wiśle-Czarnem.

http://zywiec.naszemiasto.pl/artykul/722408,prezydent-bronislaw-komorows...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. 3 stycznia Prezydent RP

3 stycznia Prezydent RP Bronisław Komorowski wraz z małżonką będzie przebywał w Żywcu z kilkugodzinną wizytą. O godzinie 15.30 w Urzędzie Miejskim ( Rynek 2) Prezydent RP spotka się z samorządowcami, mieszkańcami Żywca.

http://www.zywiec.pl/szczegoly.php?id=5862

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Żywiecki Park Habsburgów - jak nowy

Ponad 2,5 mln euro pozyskane w większości z Funduszu Norweskiego kosztowała ralizacja projektu "Rewitalizacja kompleksu Starego Zamku i Parku Habsburgów w Żywcu".
W minioną sobotę uroczyście zakończono i podsumowano projekt w obecności przedstawicieli Norweskiego Instytutu Badań nad Dziedzictwem Kulturowym i około 30-tu członków rodzin Komorowskich i Habsburgów. Gościem specjalnym był Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który nie szczędził słów uznania pod adresem włodarzy miasta. "Pamiętam jak ten kompleks wyglądał jeszcze kilka lat temu - mówił Komorowski. Dzisiaj to zupełnie inny Żywiec. To dowód na to, że nasza przynależność do Unii Europejskiej i umiejętne wykorzystanie funduszy przynosi wymierne efekty".

Prof. Józef Komorowski z Poznania, inicjator spotkań rodzin wywodzących się z Żywca, również nie szczędził pochwał. "Jeszcze 5 lat temu sale Starego Zamku były puste. 10 lat temu to była prawie ruina. Dzisiaj cały kompleks zaczyna nabierać nowych kształtów. To chyba ewenement w skali kraju, że dwa zamki i kompleks parkowy po latach zaczynają swoje drugie życie".

W ramach projektu prowadzony był również gruntowny remont wschodnich oficyn zamkowych. W tym miejscu utworzone zostało Centrum Informacji Kulturalno – Turystycznej wraz z Publicznym Punktem Dostępu do Internetu. Centrum Informacji Kulturalno – Turystycznej zapewni szeroki dostęp do oferty Muzeum Miejskiego oraz innych instytucji kulturalnych. Utworzone zostało Centrum Promocji Kultury Żywieckiej, które realizować będzie projekty kulturalne, przygotowane we współpracy z organizacjami pozarządowymi.

http://www.radiobielsko.pl/news/6200-zywiecki_Park_Habsburgow___jak_nowy...

galeria zdjęc pod linkiem

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. KOMOROWSKI STRACIŁ HERB?

Jak podaje portal www.niezalezna.pl:

„Zdaniem ekspertów Bronisław Komorowski szczycił się herbem hrabiowskim, który należał do innego rodu Komorowskich.

Pojawiły
się wątpliwości, czy herb hrabiowski którym szczycił się Bronisław
Komorowski nie należał do innego rodu Komorowskich. Eksperci ze Związku
Szlachty Polskiej oraz dr Marek Minakowski  zarzucili rodowi kandydata
PO na prezydenta nieuprawnione posługiwanie się herbem Korczak, który
należał faktycznie do innego rodu Komorowskich.


Tłumacząc dlaczego przodkowie Bronisława Komorowskiego zaczęli
posługiwać się należącym do innego rodu tytułem hrabiowskim, eksperci
zwracają uwagę na możliwość wyłudzenia tytułu od zaborców w oparciu o
sfałszowane dokumenty.

Dziennikarze „Super Expressu” ustalili,
że gdy pojawiły się wątpliwości dotyczące hrabiowskiego pochodzenia
Bronisława Komorowskiego, ze strony internetowej kandydata PO na
prezydenta zniknęła informacja o tytule hrabiowskim.”

Tymczasem
16 czerwca 2010 r. na nowotarskim rynku kandydat na urząd Prezydenta RP
podziękował za przybycie szczególnie Orawianom, gdyż właśnie na tej
ziemi przed kilku wiekami żyli także jego przodkowie. 

W artykule „Kandydat herbu Korczak” opublikowanym w „Polityce” z 15 czerwca 2010 r. Roman Hennel podaje:

„..Pierwszymi
z rodu, pojawiającymi się na kartach Polskiego Słownika Biograficznego,
są dwaj z sześciu wnuków Dymitra: Mikołaj i Piotr Komorowscy. Bracia
wzięli udział w węgierskiej wyprawie króla Władysława Warneńczyka
w 1440 r., który powierzył im starostwo spiskie.

Od
tego czasu władali przez ponad 30 lat północną Słowacją – Spiszem
i Orawą, tocząc liczne walki z Węgrami, Słowakami i Polakami we wciąż
zmiennej sytuacji politycznej. Byli sprzymierzeni przez dłuższy okres
z husytami. Od Macieja Korwina – króla Czech i Węgier – Piotr otrzymał
w 1469 r. tytuł hrabiego Liptowa i Orawy. Należały do niego doskonale
znane współczesnym polskim turystom Zamek Orawski, Stary Hrad,
Rużomberok, Hradek, Św. Mikulasz i wiele innych.

Po
1470 r. Komorowscy stanęli po stronie króla polskiego Kazimierza
Jagiellończyka przeciwko Maciejowi Korwinowi i stracili ziemie
słowackie. Władca Polski w rekompensacie za utracone dobra oddał im
w posiadanie m.in. Żywiec, Szaflary, Ojców; przejściowo posiadali też
Nowy Targ…”
.

Tytuł
nadany w 1469 r.  przez króla Węgier Macieja Korwina był związany
jedynie ze sprawowaną funkcją. Jak podaje w swoim opracowaniu lokalny
miłośnik historii w późniejszym okresie niektórzy przedstawiciele rodu
Komorowskich tytułowali się, bezpodstawnie, hrabiami z Liptowa i Orawy.
Należą do nich :

Mikołaj  Komorowski (1578-1633) dziedzic państwa żywieckiego, piastujący m.in.  urzędy  starostów   oświęcimskiego, a później – nowotarskiego.

W czasie swoich rządów w starostwie nowotarskim 
łamał  prawo, zakładał folwarki, dopuszczał się gwałtów i rozbojów.
Nawet księżom   z Nowego Targu oraz  Szaflar  odebrał majątki i 
wypędził  ich ze wsi podhalańskich. Mikołaj napadał na zagranicznych
kupców i bił fałszywą monetę. Miał także zatarg z górnikami pracującymi w
kopalniach tatrzańskich. Te wszystkie  gwałty wzmogły   zbiegostwo 
ludności polskiej  na Górną Orawę,  a w końcu były przyczyną zbrojnego 
buntu  Podhalan przeciw staroście.

Bunt
Podhalan przeciw staroście i przegrana bitwa z jego wojskami pod Nowym
Targiem żyły przez stulecia w zbiorowej pamięci ludu góralskiego, a
nawet inspirowały malarzy na szkle i ludowych poetów.
 

Mikołaj 
Komorowski był zmuszony opuścić  Podhale. Jego doczesne szczątki
złożono  w kościele Kanoników Regularnych w Suchej Beskidzkiej.

Bezpodstawnie tytułu hrabiego na Liptowie i Orawie używał także   Piotr Komorowski (1580-1640) brat Mikołaja.

Józef, Joachim Komorowski
(ok.1735-1800), kasztelan lubaczowski i bełski,   w wojsku I
Rzeczpospolitej  dosłużył się stopnia chorążego broni pancernej.
Tytułował się także hrabią Liptowa i Orawy. Był przeciwnikiem   konfederacji barskiej,  przystąpił natomiast u schyłku  życia   do konfederacji targowickiej.  

Ignacy Komorowski (1774-1846) w przeciwieństwie do swych poprzedników szczycił się, iż miał potwierdzone  w 1803 r. prawa do tytułu hrabiego na Liptowie i Orawie.

Watro
jednak nadmienić, że przyznanie tytułu w monarchii Habsburgów nie było
takie trudne.    Po zatwierdzeniu tytułu przez cesarza i  zapłaceniu
dość wysokiej taksy skarbowej, kancelaria przyznawała  dyplom hrabiowski
lub inny, dodając nazwę często fikcyjnych włości.

Ignacy
Komorowski  otrzymał  także godność cesarsko-królewskiego szambelana,
podkomorzego Galicji i Komandorię Orderu Leopolda.  Po kongresie
wiedeńskim przeniósł się do Królestwa Kongresowego, gdzie zajmował
lojalistyczne stanowisko wobec Rosji.

Władysław z Liptowy i Orawy hr. Komorowski * 15.IV.1836 +7.V.1912 r.,
taki właśnie napis epitafijny można odczytać na zapomnianym grobowcu,
który znajduje się na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie,  nieopodal 
pomnika Juliana Konstantego  Ordona. Hrabia Władysław, żonaty z
Michaliną Szeptycką, otrzymał godność szambelana Austrii i należał do
zakonu   kawalerów  maltańskich.

Ród
Komorowskich rozszedł się w XVIII w. na linie:  litewską i galicyjską.
Ze współczesnych  kolorowych żurnali można też zasięgnąć informację, że 
klan Komorowskich zjeżdża się co roku, najczęściej w Żywcu, także w
Suchej Beskidzkiej.

Wobec
wątpliwości zgłoszonych przez portal www.niezalezna.pl  nie możemy
dzisiaj z cała pewnością odpowiedzieć, czy związki Bronisława Marii
Karola Komorowskiego z Orawą są w 100% udowodnione. W każdym razie na
scenie dziejowej pojawił  się reprezentant rodu, którego przedstawiciele
tytułowali się kiedyś hrabiami z Liptowa i Orawy.

Piotr Bąk


http://www.zakopianskibazar.pl/w-skr-mainmenu-37/1496-komorowski-straci-herb.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Żywiec Zaproszenie od

Żywiec
Zaproszenie od przedszkolaków
08:56, 03.01.2011, autor: Magda Fritz
Prezydent Bronisław Komorowski odwiedzi dzisiaj Żywiec. Jak informuje rzecznik urzędu miejskiego, Tomasz Terteka popołudniu planowane jest spotkanie z mieszkańcami.
Spotkanie ma charakter otwarty. Jednym z jego punktów jest wręczenie prezydentowej Annie Komorowskiej zaproszenia na uroczystość nadania przedszkolu nr 11 w Żywcu imienia Rodziny Komorowskich, która ma odbyć się w maju b.r. Zrobią to osobiście przedszkolaki. "Spotkanie w urzędzie miejskim jest otwarte dla mieszkańców, każdy może na nie przybyć"- mówi Terteka. Spotkanie ma się rozpocząć o godz. 15:30.

http://www.radiobielsko.pl/news/9193-Zaproszenie_od_przedszkolakow.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

9. A co ma wspólnego hrabia Bronisław z Olesią???

W latach 1957-59 rodzina Komorowskich mieszkała w Józefowie koło Otwocka. Pięć osób musiało się pomieścić w wynajmowanej 10-metrowej kuchni, która znajdowała się w baraku.

"Za sąsiadów mieliśmy ludzi z tak zwanego marginesu społecznego. Zaznałem prawdziwego ubóstwa, poznałem prawdziwe życie – wspomina Bronisław Komorowski - wysiedlonych lumpów, milicjantów, złodziei i ..." Olesię. "Owa pani – jak wspominał marszałek w prasie - była prostytutką, która świadczyła swoje usługi wszystkim chętnym z baraku, w którym musiała mieszkać kiedyś rodzina Komorowskich".

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/alfabet-hrabiego-komorowskiego-...

Ostatnio zmieniony przez kazef o pon., 03/01/2011 - 17:57.
avatar użytkownika Maryla

10. co wspólnego ma teraz ze Sławku Nowaku?

Nowak ma duże ambicje polityczne, a w Kancelarii Prezydenta się nie odnajduje – mówi "Rz" polityk z otoczenia premiera.

– Jest tam jedynym młodym politykiem z czołówki Platformy, Bronisław Komorowski zatrudnił głównie osoby ze środowiska dawnej Unii Wolności i one nadają ton.

W Kancelarii Nowak odpowiada za kontakty głowy państwa z parlamentem i rządem. Wcześniej był szefem sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Kandydat PO wygrał wybory prezydenckie, ale nie przełożyło się to na popularność Nowaka w Platformie. Przegrał wybory na wiceszefa Klubu Parlamentarnego PO. Awans do kancelarii miał mu zrekompensować porażkę. We wrześniu 2010 r. Nowak zrzekł się mandatu poselskiego i został sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta.

http://www.rp.pl/artykul/182403,588414.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Żywiec jest miastem coraz piękniejszym

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-krajowe/art,45,prezydent-zywi...

Prezydent Bronisław Komorowski

Prezydent Bronisław Komorowski z małżonką Anną, wracający do Warszawy z beskidzkiej rezydencji w Wiśle, odwiedzili w poniedziałek po południu Żywiec. W sali sesyjnej ratusza para prezydencka spotkała się z mieszkańcami.

Prezydenta z małżonką powitali żywczanie w charakterystycznych strojach mieszczan żywieckich, góralskich, a także Dziady, czyli żywieccy kolędnicy. Wśród uczestników spotkania znalazła się też córka ostatniego właściciela dóbr żywieckich Karola Olbrachta Habsburga - księżna Maria Krystyna Habsburg, która wróciła do miasta na stałe.

- Witamy cię jako człowieka zasłużonego dla nas, górali. Zawsze nas wspierałeś, także gdy nie byłeś prezydentem. Byłeś normalnym, zwykłym Polakiem, jak my. I za to cię cenimy: że bez pompy i przesady zawsze potrafiłeś uszanować każdego (...) - powiedział burmistrz Żywca Antoni Szlagor.

Prezydent mówił, że Żywiec jest miastem coraz piękniejszym, w którym coraz lepiej się żyje. - Jest w Żywcu coś, co przyciąga ludzi - powiedział. Wspominał swoje wcześniejsze przyjazdy, także wypady narciarskie. Zapewnił, że będzie częstym gościem, także mniej oficjalnie, jeśli tylko będzie spędzał czas w rezydencji w Wiśle.

Samorządowcy żywieccy ofiarowali Bronisławowi Komorowskiemu obraz miejscowego artysty przedstawiający świętego Huberta na koniu, polującego z kuszą na jelenia. - Tu w Żywcu wiedzą, co ja czuję. Śnieg spadnie - jestem chory. Do lasu bym poszedł na jakieś polowanie. Nie wiem, czy takiego jelenia pięknego, jak święty Hubert, udałoby mi się spotkać, ale pomarzyć warto - mówił prezydent.

Bronisław Komorowski dziękował także żywczanom za udział w wyborach prezydenckich i samorządowych. - (...) Dumna tradycja Żywca, gdzie i górale, wolni ludzie, ale i łyki miejskie, są obywatelami. To tradycja wolnych, dobrych obywateli. Dziękuję, że głosowali na mnie albo na mojego konkurenta. (…) Podtrzymajcie tę tradycję. Niech te dzieci wyrosną w przekonaniu, że dobra tradycja zobowiązuje, by dobrze służyć państwu demokratycznemu - mówił.

Podczas spotkania dzieci z jednego z żywieckich przedszkoli przekazały Annie Komorowskiej zaproszenie na uroczystość nadania mu imienia Rodziny Komorowskich. Zadecydowali o tym rodzice w ankiecie przeprowadzonej we wrześniu ubiegłego roku, a później Rada Miejska. Prezydent zadeklarował, że będzie się starał przyjechać.

Bronisław i Anna Komorowscy wspólnie z żywczanami, a także zespołem "Ziemia Żywiecka" śpiewali kolędy, w tym najbardziej znaną góralską kolędę: "Oj, maluśki, maluśki". Parze prezydenckiej odśpiewano też gromkie "Sto lat!".

Komorowscy, choć nie z tej linii, z której wywodzi się prezydent, byli pierwszymi potwierdzonymi w dokumentach właścicielami Żywca. Dobra nadał im król Kazimierz Jagiellończyk w 1467 roku.

(PAP)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. "Wracam do Warszawy, gdzie nie zawsze jest: razem"

PREZYDENT KOMOROWSKI ODWIEDZIŁ ŻYWIEC

TVN24


-
Jak śnieg spadnie, to ja jestem chory, bo bym do lasu poszedł na
polowanie - przyznał prezydent Bronisław Komorowski, który wracając z
urlopu w Wiśle odwiedził Żywiec. Prezydent przyznał, że górale rozumieją
go najlepiej, a w Warszawie - gdzie wraca - "nie zawsze jest tak
zdecydowane: razem".

Para prezydencka spotkała
się z mieszkańcami Żywca w sali sesyjnej ratusza. Powitali ją żywczanie
w charakterystycznych strojach mieszczan, a także Dziady, czyli
żywieccy kolędnicy. Wśród uczestników spotkania znalazła się też córka
ostatniego właściciela dóbr żywieckich Karola Olbrachta Habsburga -
księżna Maria Krystyna Habsburg, która wróciła do miasta na stałe.

- Witam Wisłę, jej mieszkańców oraz górali - mówił Bronisław Komorowski na... czytaj więcej »

-
Witamy cię jako człowieka zasłużonego dla nas, górali. Zawsze nas
wspierałeś, także gdy nie byłeś prezydentem. Byłeś normalnym, zwykłym
Polakiem, jak my. I za to cię cenimy: że bez pompy i przesady zawsze
potrafiłeś uszanować każdego - powiedział burmistrz Żywca Antoni
Szlagor.


"Jest w Żywcu coś, co przyciąga"


Prezydent wraz z dziećmi ubranymi w tradycyjne stroje odśpiewał
pastorałkę "Oj maluśki, maluśki" i przyjął w prezencie obraz miejscowego
artysty przedstawiający świętego Huberta na koniu, polującego z kuszą
na jelenia. - W Żywcu najlepiej rozumieją, co ja czuję. Kolędy razem,
cieszymy się razem, tradycję mamy razem - przyznał Komorowski dodając,
że w Warszawie "nie zawsze jest tak zdecydowane: razem".


Burmistrz miasta zaproponował natomiast, żeby prezydent nie wracał do
Warszawy. - Na pewno gdyby u nas został, to by mu się dobrze rządziło z
Żywca - mówił Szlagor.

Prezydent Bronisław Komorowski aktywnie spędza wolny czas w górach. Dzień... czytaj więcej »




Prezydent Komorowski podkreślił, że Żywiec jest miastem coraz
piękniejszym, w którym coraz lepiej się żyje. - Jest w Żywcu coś, co
przyciąga - powiedział. Wspominał także swoje częste wizyty w tym
mieście, także wypady narciarskie. Zapewnił, że będzie częstym gościem,
także mniej oficjalnie, jeśli tylko będzie spędzał czas w rezydencji w
Wiśle.


Komorowscy, choć nie z tej linii, z której wywodzi się prezydent, byli
pierwszymi potwierdzonymi w dokumentach właścicielami Żywca. Dobra nadał
im król Kazimierz Jagiellończyk w 1467 roku. Władali w Żywcu ponad 150
lat.


amk

http://www.tvn24.pl/12690,1688227,0,1,wracam-do-warszawy--gdzie-nie-zaws...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. z baraku, z Otwocka, z Ruskiej Budy, z zamku w Zywcu - skąd tak

naprawdę jest?


Wybory 2010."Jestem z całej Polski". Komorowski o sobie w spocie wyborczym

2010-05-28, ostatnia aktualizacja 2010-05-28 13:53

Fragment spotu wyborczego Bronisława Komorowskiego

Fragment spotu wyborczego Bronisława Komorowskiego

Jak ktoś mnie pyta, skąd jestem.
Odpowiadam: z Polski - mówi w swoim pierwszym spocie Bronisław
Komorowski, który dziś zaprezentował sztab wyborczy kandydata PO. - W
filmie wszystko jest autentyczne, nie ma żadnych trików - zapewniał
poseł Sławomir Nowak.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7947653,Wybory_2010__Jestem_z_calej_Polski___Komorowski_o.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Krzyż Komandorski dla

Krzyż Komandorski dla żywieckiej księżnej Marii Habsburg w jej urodziny

http://www.dziennikzachodni.pl/stronaglowna/481923,krzyz-komandorski-dla...

88. urodziny oraz imieniny świętowała w sobotę księżna Maria Krystyna Habsburg. Podczas wieczornej uroczystości w Żywcu arystokratka została udekorowana Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski - poinformował rzecznik burmistrza Żywca Tomasz Terteka.

Nie zabrakło też ulubieńców arystokratki: przedszkolaków z żywieckiej dzielnicy Sporysz, gdzie znajduje się przedszkole jej imienia.

Rodzina żywieckich Habsburgów jest blisko spokrewniona z domem panującym niegdyś w Wiedniu, w tym z cesarzem Franciszkiem Józefem I. Mają wspólnego przodka, cesarza Leopolda II.

Maria Krystyna Habsburg urodziła się 8 grudnia 1923 roku w Żywcu jako córka księcia Karola Olbrachta Habsburga oraz Szwedki Alicji Ancarcrona. Oboje rodzice przywiązani byli do Polski; finansowali wiele przedsięwzięć kulturalnych, naukowych, towarzystw i organizacji społecznych. Arcyksiąże był oficerem Wojska Polskiego. Po 1939 roku nie podpisał volkslisty, za co był więziony przez hitlerowców. Podczas wojny Niemcy nie mogli Habsburgom darować postawy i stosowali wobec nich represje. Zabrano im majątek. Po wojnie księżna razem z najbliższą rodziną została zmuszona przez władze komunistyczne do emigracji. Mieszkała w Szwecji, a później Szwajcarii, gdzie nie przyjęła obywatelstwa tego kraju. W marca 1993 roku otrzymała paszport Rzeczypospolitej Polskiej.

Do Polski na stałe księżna powróciła we wrześniu 2001 roku. Zamieszkała w żywieckim pałacu Habsburgów, w niewielkim mieszkaniu stworzonym w miejscu, gdzie przed wojną była kręgielnia. PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Jubileusz urodzin Marii

Jubileusz urodzin Marii Krystyny Habsburg


Informacje o imprezie

Kiedy
10 Grudnia 2011, godz. 17:00
Gdzie
Miejskie Centrum Kultury, Aleja Wolności 4, 34-300, Żywiec
Cennik
Brak informacji o biletach

Zapraszamy na jubileusz urodzin Marii Krystyny Habsburg.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Bronek udający hrabiego rozdaje państwową własność!

Para Prezydencka odwiedziła w piątek Żywiec. Anna i Bronisław
Komorowscy spotkali się z podopiecznymi Fundacji Pomocy Dzieciom,
przekazali tablicę multimedialną przedszkolu im. rodziny Komorowskich
oraz podarowali stajni miejskiej dwa konie.

Pierwszym punktem wizyty w Żywcu było przekazanie przez Parę
Prezydencką stajni miejskiej dwóch gniadych koni: 3-letniej klaczy Figi i
7-letniego wałacha Cyprysa. Konie ofiarowane przez Kancelarię
Prezydenta pochodzą z byłej rezydencji prezydenta w Lucieniu, która jest
obecnie w gestii Lasów Państwowych.

Podczas wizyty w Żywcu Para Prezydencka przekazała także przedszkolu
im. rodziny Komorowskich tablicę multimedialną. Tablica ufundowana
została przez członków rodziny Komorowskich, rozsianych - jak mówił
prezydent - po całym świecie.

Po uroczystości w przedszkolu Para Prezydencka zwiedziła park
miniatur w Parku Habsburgów. Umieszczone w nim zostały 24 mini-budowle,
od leśniczówek i dworów, po zamki i browar, które wznieśli na
Żywiecczyźnie i Śląsku Cieszyńskim dawni właściciele tych ziem:
Komorowscy, Wielopolscy i Habsburgowie. (PAP)

Para Prezydencka z wizytą w Żywcu
Para Prezydencka podarowała stajni miejskiej w Żywcu dwa konie


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

17. Jak za komuny

Rozwineli im chodnik.

A koń myśli:Bronek daj se siana....

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

18. Wobec wątpliwości

Ród Komorowskich rozszedł się w XVIII w. na linie: litewską i galicyjską.
Ze współczesnych kolorowych żurnali można też zasięgnąć informację, że
klan Komorowskich zjeżdża się co roku, najczęściej w Żywcu, także w
Suchej Beskidzkiej.

Wobec wątpliwości zgłoszonych przez portal www.niezalezna.pl nie możemy
dzisiaj z cała pewnością odpowiedzieć, czy związki Bronisława Marii
Karola Komorowskiego z Orawą są w 100% udowodnione. W każdym razie na
scenie dziejowej pojawił się reprezentant rodu, którego przedstawiciele
tytułowali się kiedyś hrabiami z Liptowa i Orawy.

Piotr Bąk

http://www.zakopianskibazar.pl/w-skr-mainmenu-37/1496-komorowski-straci-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Spotkanie Pierwszej Damy z

Spotkanie Pierwszej Damy z dziećmi z Żywca

Pierwsza Dama spotkała się we wtorek w Belwederze z dziećmi z
przedszkola im. rodziny Komorowskich w Żywcu. Dzieci przygotowały dla
Anny Komorowskiej krótki występ artystyczny, a później zwiedziły
Belweder.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

20. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Bronek herbu dziadzia z ruskich bud bez, flagi unijnej.To skandal. Na fladze jest 12 gwiazd tyle ile pokoleń Izraela.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

21. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Bul Encyklopedysta:

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

22. rżniemy hrabiów dobrodziei ciąg dalszy

Parę danieli przekazała w sobotę Pierwsza
Dama do mini zoo w parku Habsburgów w Żywcu (Śląskie). Anna Komorowska
spotkała się także z dziećmi z Żywiecczyzny oraz podopiecznymi
miejscowej Fundacji Pomocy Dzieciom.

 

Sześcioletnie daniele – biała samica i szary samiec - pochodzą z
prywatnej hodowli na Mazowszu. Obiecał je placówce prezydent Bronisław
Komorowski, gdy w lutym ubiegłego roku przekazywał do mini zoo parę
koni. - Słowo się rzekło, prezydent obiecał daniele i teraz są one już w
zagrodzie.
Cieszę się, że daniele, które przyjechały z Mazowsza,
zaaklimatyzowały się i dobrze się czują. Widzę, że są zadbane –
powiedziała Anna Komorowska.

 

Małżonka prezydenta chwaliła żywieckie mini zoo. - Przybywają kolejne
atrakcje, które przyciągają całe rodziny. Przy okazji oglądania
zwierząt możecie poznawać przyrodę i dowiedzieć się czegoś. Życzę
Żywcowi, aby tych atrakcji przybywało – dodała.

 

Rok temu para prezydencka ofiarowała dwa gniade konie: 3-letnią klacz
Figę i 7-letniego wałacha Cyprysa. Konie pochodziły z byłej rezydencji
prezydenckiej w Lucieniu, która jest obecnie w gestii Lasów
Państwowych.

 

Jak powiedział burmistrz Żywca Antoni Szlagora, stajnia, utrzymywana
przez miasto, współpracuje ze szkołami, przedszkolami oraz Fundacją
Pomocy Dzieciom, której podopieczni mają tu zajęcia hipoterapii. -
Daniele z pewnością będą kolejną atrakcją dla mieszkańców, turystów, a
przede wszystkim dzieci, które przez cały rok chętnie odwiedzają mini
zoo – powiedział.

 

Daniele nie mają na razie imion, ale w sobotę burmistrz ogłosił już
konkurs, w którym wezmą udział najmłodsi. Wyniki zostaną ogłoszone w
marcu.

 

Fundacja Pomocy Dzieciom wspiera chore dzieci i młodzież; pomaga m.in. w leczeniu, rehabilitacji, edukacji.

 

Stajnia miejska mieści się w żywieckim Parku Habsburgów. Połączona
jest z mini zoo. Można tam zobaczyć m.in. krowę rasy jersey, konie
huculskie, osła, ptactwo ozdobne i drób.

 

Park Habsburgów znajduje się obok Starego Zamku i pałacu Habsburgów.
Jego najstarsze fragmenty pochodzą z XVIII wieku. Ma powierzchnię 26
ha. W 2009 roku został zrewitalizowany. Jest obecnie jedną z
największych atrakcji Żywca. Stajnie i mini zoo powstały sześć lat
temu.

 

Pierwszymi potwierdzonymi w dokumentach właścicielami Żywca była
rodzina Komorowskich, choć nie z tej linii, z której wywodzi się
prezydent.
Dobra nadał im król Kazimierz Jagiellończyk w 1467 roku.
Historia zapamiętała tę familię różnie - byli wśród nich słynący z
okrucieństwa zbóje, ale również mecenasi nauki. W 1624 roku dobra
żywieckie jako zastaw trafiły do Wazów. W 1675 roku w ich posiadanie
weszli Wielopolscy, a od połowy XIX wieku - Habsburgowie. (PAP)


Pierwsza Dama przekazała parę danieli do mini zoo w Żywcu

Pierwsza Dama przekazała parę danieli do mini zoo w Żywcu


http://www.prezydent.pl/pierwsza-dama/kronika-pierwszej-damy/art,305,pie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

23. co tam Habsburgi,toż nasz ociec i jego połowa z domu Dziadzia...

od samego Jagiellończyka sie wywodzą....a może od Mieszka I?
to zależy gdzie jadą w "gości "
pozdrawiam :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

24. @gość z drogi

Jak ktoś mnie pyta, skąd jestem.Odpowiadam: z Polski - mówi w swoim pierwszym spocie Bronisław Komorowski.
Nie zostało podane w spocie konkretnie skąd, stąd można dowolnie dobierać w zalezności od okoliczności przyrody :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

25. szanowna pani Prezes,zona go widać tak

wydedukowała...UNE zawsze były przewidujące ...
jak był podobno w Katowicach,na szczęście mnie wtedy tam nie było,to czekałam kiedy powie,ze jego tatko sztygarem był,ale widać bał się górników,bo to mocne chłopy
i bardzo charakterne....
serdecznosci :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

26. Komorowski Ma Nową Rodzinę

Kolejne brednie dla ocieplenia wizerunku

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. TVN24 znalazł kolejną krewna Dziadziów, tym razem od Sapiehów

hrabina Anna Komorowska z Białogardu.

Nowa królowa Belgii ma polskie korzenie - to córka hrabiny Anny Komorowskiej, prawnuczka księcia Sapiehy i daleka kuzynka prezydenta Komorowskiego.
W dniu jej ślubu z Filipem w 1999 r. pod brukselską katedrę poddani zjechali się całymi rodzinami z najdalszych zakątków kraju, a kolej przygotowała bezpłatne bilety dla wszystkich, którzy mieli ochotę obejrzeć ceremonię. Ponad 40 tys. osób witało ją okrzykami: "Jesteś naszą księżną Dianą!".

Wśród 1,7 tys. gości była arystokracja z całego świata i politycy, w tym ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski z żoną, którzy w prezencie ślubnym wręczyli młodej parze m.in. album z fotografiami Białogardu, rodzinnego miasta ówczesnego prezydenta i matki panny młodej.

Bo Matylda, choć urodzona w Belgii, w połowie jest Polką. To córka hrabiny Anny Komorowskiej i hrabiego d’Udekem d’Acoz oraz prawnuczka księcia Adama Zygmunta Sapiehy.

Choć Anna Komorowska nadal mówi piękną polszczyzną i piątce swoich dzieci dała polskie imiona - Matylda, Maria (w 1997 r. zginęła w wypadku samochodowym), Elżbieta, Helena i Karol Henryk - to nie uczyła ich mówić w swoim ojczystym języku. - Bo gdy opuszczaliśmy Polskę w trudnych chwilach, nawet mi przez myśl nie przeszło, że będziemy tu kiedyś przyjeżdżać, uczestniczyć w zjazdach rodzinnych czy robić interesy - tłumaczyła "Gali".

Nowa królowa Belgii, choć mówi w pięciu językach, nie mówi po polsku (potrafi powiedzieć tylko kilka zdań). Nigdy nie podkreślała też swoich korzeni, chociaż w 2004 roku prezydent Kwaśniewski przyznał jej Krzyż Wielki Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej. W Polsce była kilka razy, również nieoficjalnie. Po pobycie w Łodzi zapowiedziała: - Na pewno jeszcze wrócę, choćby po to, by pokazać dzieciom kraj naszych przodków.

http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/belgijska-krolowa-ma-polskie-korzenie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Gazeta Wyborcza raportuje

Nazywa się Mathilde Marie Christine Ghislaine d'Udekem d'Acoz. Ma 40 lat i czwórkę dzieci. Jest w połowie Polką, daleką kuzynką prezydenta Bronisława Komorowskiego - córką hrabiego Patricka d'Udekem d'Acoz i hrabiny Anny Komorowskiej, wnuczki Adama Zygmunta Sapiehy. Od 21 lipca jest też belgijską królową

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,14315377,Wyksztalcona__p...

Komentarze pod tekstem

chateaux
2 godziny temu

Tylko proszę wytłumaczyć, co Bronisław Komorowski, którego przodkowie 3 pokolenia wstecz przyjęli nazwisko Komorowski, ma wspólnego z Anną Komorowską.

pirex

Albo jest kuzynką obecnego Prezydenta, tzn z rodu Szczynukowiczów, albo z Komorowskich, ale wtedy nie jest w żaden sposób spokrewniona z obecny prezydentem RP

juesej

Po co to pisać takie głupoty że królowa jest "daleką kuzynką prezydenta Bronisława Komorowskiego" kiedy już zostało przez specjalistów ustalone że żaden tytuł hrabiowski przodkom Bronisława Komorowskiego się nie należy.

eye_of_ra

Tzn jest kuzynką tego pana którego dziadek ukradł polskiemu rodowi Komorowskich nazwisko po tym jak w przegranej wojnie 1920 (walczył po stronie Rosjan przeciwko Polsce) robił u nich za parobka. Dobrze by było jakby w polskich władzach dla odmiany znalazło się trochę ludzi nie wywodzących się rodowo z Wehrmachtu, Armii Czerwonej, UPA, Luftwaffe itp.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

29. Do Pani Maryli

Szkoda, że Scheiße nie podaje prawdziwych nazwisk i życiorysów, polityków w których żyłach płynie krew Semicka

Nie wiem, czy Adaś wie jak się nazywa ?
Michnik to po matce Hinde Michnik. Córka Hirsche Michnika, wyrobnika miejskiego



My bronek herbu  ubekdziadzia. nie ma nic wspólnego z obecną żona Króla Belgów.
Ciekawostka jest , ze na slub obecnej królowej zaproszono prezydenta Kwaśniewskiego, narodowości zydowskiej, syna pułkownika NKWD, który byc moze ma na rękach krew Polaków
Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

30. Ze strony internetowej

Ze strony internetowej Bronisława Komorowskiego (58 l.), kandydata PO na prezydenta, usunięto po cichu informację o hrabiowskim tytule jego rodu (herb Korczak). Co ciekawe, informacja zniknęła, choć na początku kampanii marszałek bardzo się swoim pochodzeniem szczycił. Dlaczego?
Okazało się, że używanie tytułu hrabiowskiego przez marszałka było mocno wątpliwe. Tytuł hrabiowski należał bowiem do innego rodu Komorowskich. Posługiwanie się nim przez ród marszałka było według ekspertów ze Związku Szlachty Polskiej i dr. Marka Minakowskiego (38 l.) nieuprawnione. Przodkowie marszałka zdaniem znawców tematu mieli zacząć posługiwać się tytułem hrabiowskim z trudnych do wyjaśnienia przyczyn bądź wyłudzili tytuł od zaborców na podstawie sfałszowanych dokumentów.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/komorowski-straci-herb_143963.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Dziadzie na właściwym miejscu - w Ruskiej Budzie

Trójpak, czteropak... Tyle tych ustaw, aż głowa boli. Prezydent zatroskany na imieninach żony. Chrustu też doniósł

„Państwo Komorowscy sprosili gości na sobotę do Budy Ruskiej, gdzie
mają okazały dom letniskowy. Ale przygotowania ruszyły pełną parą już
dzień wcześniej.” „Fakt” relacjonuje jak świętowano imieniny pierwszej damy.

Jednak coś musiało zmącić sielski nastrój, bo gdy Bronisław Komorowski donosił piwo, wyglądał na poważnie zafrasowanego. Może
nadmiar pracy nastroił go tak refleksyjnie, bo na prezydenta spadają
nie tylko pojedyncze ustawy, ale czasem całe ich pakiety. A to trójpak
energetyczny, a to wręcz czteropak...

Mimo wszystko, prezydent dzielnie wywiązał się z imieninowym obowiązków.

Cała rodzina - z Bronisławem Komorowskim na czele - rozstawiała
namiot, pod który znoszono potem jedzenie. No i trunki - bo sam
prezydent paradował z butelkami piwa. Przyniósł też chrust, a córki
prezydenckiej pary dźwigały ciężkie ławy

http://www.fakt.pl/Imieniny-Anny-Komorowskiej-Pierwsza-dama-swietowala-i...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Blog: Marek

Blog: Marek Mądrzak-lustratorpolski

Komorowscy w IPN

Dodano: 2013-10-07 19:42:33

Mój
pierwszy tekst o Bronisławie Komorowskim liczy już sobie ponad trzy
lata. Jednak najciekawsze materiały odnalazłem w teczkach rodziny i
znajomych. Część tekstów publikowałem na starym blogu. Dzisiaj
kompilacja starych i nowych tekstów.

 

 

 

Komorowski odmawia współpracy z SB

Na starym blogu pytano mnie m.in. czy
naprawdę nikt po prostu nie odmówił wszelkich rozmów z SB-ekami?
Odpowiadając na społeczne zapotrzebowanie, wyjaśniam, że Komorowskim,
bacząc na konsekwencje, z miejsca odmówił- Notatka z rozmowy w dniu
5.10.1977 r.: /.../ nie zamierza zrywać kontaktów z osobami prowadzącymi działalność na rzecz „KORu” i nikt go do takiego postępowania nie zmusi.

Na pytanie dotyczące swojego udziału
w spotkaniach u Grażyny Jaglarskiej w Radości przy ul. Rozkosznej i
innych nie udzielił odpowiedzi.

W tej sytuacji rozmowę skierowałem
na zagadnienia dotyczące środowiska akademickiego starając się wciągnąć
figuranta do dyskusji.

W toku rozmowy figurant stwierdził,
że w środowisku /.../ istnieją tendencje do stworzenia niezależnego
ruchu studenckiego /.../ Po tej wypowiedzi oświadczył, że nie będzie
więcej odpowiadać na pytania ponieważ uważa, że jest to taktyka
zmierzająca do związania go z organami SB. Zdecydowanie odmówił
odpowiedzi na dalsze pytania. Nie zgodził się również na kontynuowanie
dialogu w innym miejscu i okolicznościach.

Oświadczył, że liczy się z
konsekwencjami swojego postępowania i przypuszcza iż zezwolenie na broń
zostanie mu cofnięte. Domyśla się również, iż nie otrzyma przez pewien
okres czasu paszportu.

/.../ proponuję opracować pismo do WSW celem wcielenia go do zasadniczej służby wojskowej.

W trakcie odbywania tej służby podjęte, by zostały ponownie próby pozyskania w/wym. do współpracy.

Dokument pochodzi z „głównej” teczki Komorowskiego, poświęconej jego działalności w końcu lat 70-tych.

 

Komorowski na posyłki (Macierewicza)

Jednak odwaga Komorowskiego nie wystarczyła, aby odegrać jakakolwiek rolę w opozycji:

Źródło: „Jan Lewandowski”                                    Warszawa, dnia 20 kwietnia 1979 r.

Przyjął: M. Kieszkowski

                                                                                              Tajne spec. znaczenia

                                                                                              Egz. nr           

Informacja operacyjna

        Od pewnego czasu Dworak
działa w porozumieniu z 5 osobami: Piotrem Krawczykiem, Andrzejem
Nastulą, Bronisławem Komorowskim, Marianem Szczęśniakiem i Jarosławem
Szeptyckim. Grupa ta, jak twierdzi Dworak, powstała na skutek kolejnych
rozłamów w Ruchu Obrony. Grupa stawia sobie za cel działalność zgodną z
duchem „deklaracji marcowej” ROPCiO. Na razie działalność grupy
ogranicza się do pewnych posunięć o charakterze wydawniczym. Między
innymi na ksero wydali w nakładzie ok. 300 egz. materiały Skonki
dotyczące programu badań naukowych w ramach TKN. Dostęp do kserografu
załatwił najpierw Szczęśniak, chyba jest to ksero na UW, poza tym
Krawczyk ma dużą wprawę w wałkowaniu. Grupa składa się w zasadzie z
ludzi pokrzywdzonych przez szefów. Na przykład Nastula wyskoczył z
Wydawnictwa im. Konstytucji 3 Maja za niezdyscyplinowanie, Krawczyk ma
żal do Czumy i Wydawnictwa za odsuwanie go od spraw finansowych
wydawnictwa, a także za łatkę współpracownika SB, którą przypięło mu
wydawnictwo przy okazji wpadki ulotek 11 listopada. Szeptycki został
bardzo ostro odsunięty od redakcji OPINII, w której to redakcji przez
kilka miesięcy chciał go ulokować Dworak jako sekretarza. Mimo że
Szeptycki narzucał się Czumie usłużnością, ten bardzo ostro
zaprotestował przeciwko łączeniu Szeptyckiego z redakcją. Szeptycki
oczywiście otrzymał relację stanowiska Czumy od Dworaka, który jest jego
bliskim krewnym.

Komorowski jest niezadowolony z
pozycji, jaką ma w redakcji GŁOSU. Jest tam on czymś w rodzaju chłopca
na posyłki. Przez pewien czas liczył na to, że prowadząc flirt z Ruchem
Obrony zyska jakiś autorytet w redakcji, ale nadzieje te okazały się
płonne, ponieważ GŁOS stracił ochotę po kolejnych podwójnych zjazdach
Ruchu na współpracę z tym ugrupowaniem.

Dworak z kolei po początkujących
sukcesach w NN, gdzie był członkiem tzw. ROMBU-ciała kierującego NN-em,
potem po dosyć silnej pozycji w redakcji OPINII, do której to redakcji
wszedł jako niejawny członek, z ramienia zresztą ROMBU w celu pomocy
Moczulskiemu w zaprowadzeniu porządku, stopniowo spadł w hierarchii
coraz niżej na skutek zmiany sympatii Czumy. Czuma w pewnym momencie bez
żadnego uprzedzenia zaczął odsuwać go od wielu spraw związanych z
działalnością niejawną. Między innymi odciął go od offsetu, który został
kilka lat temu zakupiony przez Gołębiowskiego z kasacji, a wymaga
remontu. Finałem zmiany wzajemnych stosunków Czuma-Dworak był konflikt
na kolegium redakcji OPINII, o mało nie zakończony rękoczynami. Jedynie
Szczęśniak nie ma w tej grupie powodów do narzekania na niedocenianie.
Jego zbliżenie z Dworakiem, a odsunięcie się od Czumy jest wyłącznie
zasługą niesolidności Czumy, który wielokrotnie nie przychodził na
umówione spotkania. Szczęśniak nabrał przekonania, że Czuma jest
człowiekiem niepoważnym. Dworak natomiast natychmiast przechwycił ten
kontakt od Czumy i już nie popuścił Szczęśniakowi. Szczęśniak jest w
zasadzie jedynym kontaktem Ruchu w ogóle na środowisko studenckie w
Warszawie /poza ATK – gdzie ten kontakt zapewnia Grzywaczewski/. W
zasadzie jest jeszcze jeden „rezerwowy” tej grupy, jest to Olgierd, nie
znam nazwiska, mieszka gdzieś w okolicach ulicy Elbląskiej /lub nawet na
tej ulicy/. Olgierd był swego czasu zatrzymywany razem z Czumą na
Dworcu Centralnym, zupełnie przypadkowo przez funkcjonariuszy MO, wtedy,
gdy Czuma wręczał mu 50 egz. OPINII. Olgierd na widok przechodzącego
patrolu rzucił się do ucieczki. Olgierd był człowiekiem zwerbowanym do
współpracy przez Czumę. Ten jednak jak zwykle nie miał czasu na
spotkania z nowym nabytkiem i przekazał go Krawczykowi. Potem po
pogorszeniu stosunków z Krawczykiem, Krawczyk jakoś zdołał przekabacić
Olgierda na swoją stronę. Wprawdzie Dworak nie wymieniał Olgierda jako
członka swojej grupy, ale należy liczyć się z możliwością jego
przystąpienia.

            Dworak poza tym próbował
i chyba dalej próbuje wejść w ściślejszy kontakt z grupą GŁOSU. Swego
czasu nosił się z poważnym zamiarem wejścia do redakcji. Na przeszkodzie
temu stanął udział jego ojca w Komitecie Obrony Życia i Rodziny,
ponieważ animatorem tego komitetu jest Marian Barański, osoba
kompromitująca w obecnych układach opozycyjnych.

            Mimo bardzo krytycznej
oceny Ziembińskiego, jaką ma Dworak, na razie nie zrywa on z
Ziembińskim. Jest to związane z sytuacją, jaka wytworzyła się w grupie
OPINII. Wystąpienie przeciwko Ziembińskiemu oznacza automatyczne
wzmocnienie pozycji Czumy, a do tego nie chce Dworak dopuścić. Niemniej
jednak Dworak zamierza najprawdopodobniej odejść w ogóle z grupy OPINII.
Pewnym sygnałem tego jest zgłoszona przez Krawczyka rezygnacja z
funkcji skarbnika Rady Finansowej. Na to miejsce ma przyjść na wniosek
Gołębiewskiego Janusz Krzyżewski zamieszkały w Warszawie na Okęciu.
Zdaje się, że sprzeciwia się temu Ziembiński, który nie chce mieć na
karku człowieka Czumy. Ziembiński nie wie, że Krzyżewski ma do Czumy
bardzo krytyczny stosunek i niedawno wręcz odmówił współpracy z Czumą,
wtedy gdy ten chciał tworzyć odrębny pion w wydawnictwie. Krzyżewski
jest bardziej związany z Gołębiowskim, któremu ciągle wykonuje jakieś
prace związane z archiwizowaniem materiałów na błonach filmowych.

 

Komorowski na saksach - przyczynek do sprawności językowej Prezydenta

Wczoraj Kazia żaliła się u Ściosa na me(r)dia, które filtrują wszystkie plotki o Komorowskim. To spróbuję ja, tu na Salonie.

Przyjęło się uważać, iż osoby
wykształcone na humanistów nie zajmują się kwestiami finansowymi. Tym
bardziej wydawało się to naturalne w epoce dzieci-kwiatów. Dokumentny z
IPN temu przeczą, przynajmniej w przypadku Bronisława Komorowskiego –
historyka po Uniwersytecie Warszawskim. Odpowiedzialny, młody człowiek
przed założeniem rodziny postanowił zarobić w Austrii na zakup gniazdka
rodzinnego. Spisane przez niego i narzeczoną obserwacje nie świadczą o
innej niż materialna stronie wyjazdu. Nie chodzi mi nawet o nie
zwiedzanie Wiednia, gdyż ówczesne austriackie ceny kładły na kolana
wszystkich gastarbeiterów z bloku wschodniego. Proszę zwrócić uwagę na
niekłamany podziw studentów wobec zachodniego blichtru: światła,
chałupy, klimatyzacja. Znalazło to wyraz w ich liście do domu:

                                                                       Anffach           11 VIII 1976 r.

Kochana Marysiu z Przychówkiem!

(a może też i Rodzice?)

Więc jednak wychyliliśmy nosy zza żelaznej kurtyny, całkiem tutaj przyjemnie.

Pierwsze spojrzenie na Austrię nie
należało do najsympatyczniejszych, bo po przebudzeniu na granicy
ujrzałem wylot lufy pistoletu maszynowego, który miał [bronić] Dzielnego
Wojaka Szwejka od komunistycznych zamachowców.

Dalej też nie było zbyt różowo, gdyż
w Wiedniu nie zastaliśmy nikogo z naszych znajomych (także o. Leona).
Może dlatego Wiedeń nie zrobił na nas specjalnego wrażenia. Inna sprawa,
że nie zwiedzaliśmy go, a jedynie jak szaleńcy szwendaliśmy się drogimi
zresztą tramwajami po peryferiach w poszukiwaniu znajomych.

Zwiedzanie zostawiamy sobie na
powrót. Aktem desperacji była decyzja szybkiego dotarcia do naszych
bauerów w Tyrolu i zasypiając ze zmęczenia dotarliśmy tam jeszcze tego
samego dnia wieczorem.

Na dobrą sprawę dopiero tutaj
poczuliśmy się jak b. ubodzy krewni, gdyż Wörgl okazało się
miejscowością wypoczynkową jażącą [sic] się wieczorem wielokolorowymi
światłami wystaw, no poprostu [sic] czuć tu Zachód i grubą forsę.

Jednakże pech nie odstępował nas
nadal, gdyż nasi bauerzy nie tylko nic nie wiedzieli o naszym
przyjeździe, ale nie potrzebowali nikogo do pracy.

Był to fatalny moment.

Następne trzy dni były nie lepsze.
Stanęło na tym, iż za mieszkanie i wyżywienie mamy pomagać w
gospodarstwie. Skończyło się na grabieniu siana, zbieraniu porzeczek i
prasowaniu. W tym czasie gospodarze szukali dla nas pracy w pobliskich
Gasthausach i hotelach, co nie było łatwe, gdyż sezon się kończy. W
końcu znaleźli nam pracę w hotelu położonym na samej górże [sic].
Właśnie dzisiaj o godzinie 1600 mamy się tam zjawić. Mamy cholerną tremę, boimy się, czy damy sobie radę z językiem.

Umówione warunki są nie najgorsze:
noclegi, wyżywienie, darmowy przejazd wyciągiem krzesełkowym + 4 tys.
szyl. miesięcznie na osobę.

No zobaczymy, jak nam się uda, możliwe, że wylecimy stamtąd szybko.

Pogoda bardzo kiepska, ale i tak
widoki wspaniałe (jesteśmy w Alpach!), bo dom bauerów położony
prześlicznie na zboczu góry nad wioską-kurortem.

Sam dom też kapitalny, wielki,
drewniany i gustowny. Wyposażony zato [sic] jak najlepsza willa w
Polsce: ciepła woda, wc z klimatyzacją itp. Ludzie bardzo sympatyczni,
gościnni i uczynni, bez nich nic byśmy tutaj nie zwojowali.

Ściskamy Was bardzo serdecznie i mocno. Napiszemy, jak nam poszło w pracy.

P.S. Czy Hala już przyjechała, jeśli tak, to moc całusów dla Niej i dla Marka [?] (oraz Ciopy)

                                                                       Ania                Bronek

List został przechwycony i
sfotokopiowany (neologizm) przez stołeczną SB, a ściślej przez
funkcjonariuszy najmniej zbadanego pionu „W” – tych od czytania cudzych
listów. W edycji starałem się zachować oryginalną ortografię. Niestety
nawyki interpunkcyjne okazały się silniejsze i jest ona niemal cała
mojego autorstwa.

W „Gazecie Polskiej” publikowano o
leczeniu (wizytach) Prezydenta w szpitalu na Szaserów. Tajemnicza
choroba miała być przyczyną jego kolejnych wpadek. W świetle powyższego
listu stwierdzam, że już 35 lat temu zdarzały mu się wpadki i choroba
nie ma tu nic do rzeczy. W aktach poświadczone są także inne
sprzeczności targające Komorowskim. Mimo świetnych wyników w trakcie
studiów, rozpoczynał je jako student zaoczny (słaby egzamin wstępny).
Komorowski wyreklamował się od zasadniczej służby wojskowej kategorią
zdrowia „D” z powodu poważnej wady wzroku. Nie przeszkadzało mu to
jednak w czynnym uprawianiu łowiectwa.

Człowiek pełen niespodzianek, przy których zaganianie amerykańskich feministek do kuchni to pryszcz.

 

Zygmunt Komorowski - dezerter czy Żołnierz Wyklęty

Nie słucham i nie oglądam Prezydenta,
ale podobno miał zaliczyć ojca do Żołnierzy Wyklętych. Podaję za Salonem
i dla Salonu, że rewelacje Bronisława nie znalazły potwierdzenia w
wiedzy UB/SB. Według zachowanego w warszawskim IPN dokumentu Zygmunt
Komorowski figurował w ewidencji operacyjnej pionu „C” (za okres do 1956
r.) jako:

czł. org. „Związek Wolnych Polaków”
ujawnił się w 1947 r. Od 1944 r. czł. org. wojsko polskie wchodząca w
skład AK, w 1945 zdezerterował z WP. mat. do nr. 356/IV Poznań

Nawet gdybym poprawił interpunkcję, w żaden sposób nie znajdzie się tam wzmianka o oddziale „Łupaszki”.

Chociaż zasób archiwalny po SB nie
wyczerpuje wiedzy o całym podziemiu, Zygmunt Komorowski na Wyklętego nie
wyglądał. Zrobił karierę naukową, uczestniczył w akcji petycyjnej
przeciwko zamieszczeniu kierowniczej roli PZPR w Konstytucji, napisał
list do „Trybuny Ludu” przeciwko traktowaniu protestujących w Radomiu i
Ursusie ’76. Dla mnie dowodzi to uczestnictwa, afirmacji systemu,
pragnienia jego demokratyzacji „Socjalizm tak, wypaczenia – nie”. O ile
wiem, Wyklęci nie mieli złudzeń co do oparcia władzy na radzieckich
bagnetach i dlatego działalność społeczną omijali.

Powątpiewam także w nieskuteczność
organów. Myślę, że prędzej czy później życzliwi znaleźliby się.
Natomiast w całej teczce Zygmunta Komorowskiego jest 1 (słownie: jeden)
donos i to na temat jego pozycji na UW:

Źródło ko „R”                                                                       Warszawa 7.01 1977 r.

przyjął por. R. Zasada

                                                                                  Tajne

                                                                                  egz. pojedynczy

Notatka służbowa

/ze słów/

            W ostatnim okresie czasu
Zygmunt Komorowski prac. Instytutu Orientalistyki UW w sposób dość
ostentacyjny obnosi się ze swoją niechęcią do prof. Winida, który jest
jego zwierzchnikiem. Jednakże nie jest w tym osamotniony. Oprócz niego
niechęć tę wyraża większość podwładnych Winida. Wynika to stąd, że
uważają jakoby Winid jako afrykanista reprezentował zbyt mierny poziom,
aby reprezentować tak poważny odcinek prac badawczych, a poza tym zbyt
dużą rolę przywiązuje do biurokracji, a mniej do pracy naukowej.

            Co do działalności
Komorowskiego poza UW ko nie jest zorientowany. Wiadomo mu tylko, że
wraz z żoną udziela się on na rzecz Stowarzyszenia PAX, jednak co dla
Stowarzyszenia robi, ko nie jest zorientowany.

Omówienie

            Powyższe informacje potwierdzają posiadane dokumenty „PT”.

Zygmunt Komorowski nie podjął dalszej
aktywnej działalności politycznej w ROPCiO, KOR, KPN. Po prostu
poświęcił się pasji naukowej m.in. kaszubskiej obrzędowości.

cz. II

Wiosną tego roku poruszałem kwestię
przeszłości Zygmunta Komorowskiego w odpowiedzi na stwierdzenia o jego
przynależności do podziemia niepodległościowego. Teza ta nie ostaje się
po skonfrontowaniu z dokumentacją zachowaną w poznańskim IPN:

/.../ Działalność nielegalną
rozpocząłem na kompletach gimnazjalnych w Wilnie w 1942 r. Nie chcąc
narażać rodziny wyrobiłem sobie wtedy fałszywe papiery na nazwisko
Górski, pod którym mnie powszechnie znano. Mniej więcej w tym samym
czasie wstąpiłem do podziemnej organizacji bojowej „Związek Wolnych
Polaków” W roku 1943 na wiosnę, jako d-ca młodocianego plutonu,
otrzymałem stopień starszego strzelca podchorążego. Wkrótce potem na
skutek „wsypy” całe to ugrupowanie organizacyjne bądź zostało
zaaresztowane przez Gestapo bądź rozbiegło się. Mnie udało się uciec.
Jakiś czas ukrywałem się na wsi, jako robotnik w ogrodnictwie. W lutym
(w końcu) 1944 r. wstąpiłem do powstałej pod Wilnem partyzantki AK
(wówczas bez zabarwienia politycznego pod nazwą „Wojska Polskiego”). W
czasie akcji na Wilno w lipcu zostałem kontuzjowany i umieszczony do
leczenia się na melinie w jednej z wiosek podwileńskich (Wołowszczyzna).
Na początku września 1944 r. wstąpiłem na ochotnika do Wojska
Polskiego, jako kapral podchorąży brałem czynny udział w organizowaniu
powstającego wówczas 28 pp, gdzie pełniłem służbę d-cy kompanii. Z
tamtąd [sic] zostałem wysłany do II Szkoły Oficerskiej w Kąkolewnicy,
którą ukończyłem 22 stycznia 1945 r. z wynikiem dobrym i w randze
podporucznika WP. Przydzielony do 9 DP jako d-ca plutonu fizylierów w 26
pp brałem udział w bitwie nad Nissą i pod Dreznem. W czasie walk byłem
trzykrotnie przedstawiony do pochwały. 26 kwietnia 1945 r. na skutek
przeciwuderzenia niemieckich dywizji pancernych pułk mój został otoczony
i rozbity, skryłem się wtedy – kontuzjowany w walce – z grupą 30 ludzi w
górach Saksonii, gdzie prowadziliśmy partyzantkę na tyłach niemieckich.
W czasie próby przebicia się przez front do swoich dn. 2.V grupa nasza
została ostatecznie rozbita. Odtąd aż do wyzwolenia przez wracające
wojsko polskie ukrywałem sięsam. Po wyjściu z lasu zgłosiłem się do d-cy
najbliższego oddziału (z 10 Dp), który jednak nie chciał mi dopomóc w
odnalezieniu mojej jednostki, lecz dał mi możliwość przyjazdu samochodem
do Lignicy, gdzie się zgłosiłem dn. 19.V w Prokuraturze śledczej, a
następnie z przepustką Pełnomocnika Rządu wyjechałem do Katowic. W
międzyczasie, po drodze w Częstochowie, oddałem kb, gdyż mnie rannemu
był mi zawadą. Pistolet straciłem w czasie walk w Saksonii – zaś PePSzę
zniszczoną przy kontuzji zamieniłem wówczas na znaleziony niemiecki kb
(Mauser). W Katowicach zmieniłem dotychczasowy plan odszukania
jednostki.

Załącznik 1

W Wojsku Polskim w Szkole
Oficerskiej podałem swoje prawdziwe nazwisko i datę urodzenia,
zmieniając miejsce urodzin na Warszawę. Spowodowała [sic] mnie do tego
pogłoska, że urodzonych na terenie Republiki Litewskiej mają zabierać do
Armii Czerwonej.

            Do dezercji w dn. 23
maja 1945 r. skłoniła mnie podobnie fałszywa wersja, że jakoby oficerów
nie miano zwalniać z wojska, nawet na studia uniwersyteckie, którym
pragnąłem się oddać. Ułatwieniem w tym kroku było mi moje fałszywe
nazwisko z czasów niemieckich, pod którym mnie znało wiele osób.

Zaraz po dezercji zapisałem się na
Uniwersytet Poznański, na którym bez przerwy studiowałem, zarabiając
równocześnie pracą biurową na życie i służąc spoóleczeństwu. Jedynym przestępstwem przeze mnie popełnionym była dezercja po wojnie (dn. 23-V 45) i po odbyciu służby wojskowej.

                       Zygmunt Komorowski ppor.

Jednocześnie składam Kwit na oddanie Kb w I Komisariacie MO w Częstochowie

Poznań, dnia 15.IV 1947 r.                                       Zygmunt Komorowski

Dokument ten został sporządzony własnoręcznie przez Komorowskiego, gdy skorzystał z amnestii.

 

Komorowski zadłużony - przyczynek do cen mokotowskich mieszkań

Badając przeszłość aktualnego Prezydenta
natrafiłem na dokumenty techniki operacyjnej, a ściślej na komunikaty z
podsłuchu telefonicznego „PT”. Był to najbardziej efektywny i najtańszy
dla SB sposób inwigilacji figurantów spraw, a nawet kontroli
współpracowników. Taśmy magnetofonowej używano tylko do nagrania
efektywnego czasu rozmów, rozmowy telefoniczne kosztowały klientów dużo
więcej, jedyny państwowy operator nie miał nic do powiedzenia.
Funkcjonariusz siedział wygodnie podłączony do tzw. gniazdka, bo nie
zachodziła potrzeba przygotowania lokalu-bazy. Rozmówcy poświęcali wtedy
więcej wysiłków na jednoczesne dotarcie do aparatu, ponieważ telefony
były stacjonarne, a łączność przewodowa.

Według zachowanych dokumentów „PT” na przełomie lat 1976/1977 w życiu Komorowskiego zachodziły fundamentalne zmiany:

                                                                                              TAJNE SPEC. ZNACZENIA

[Niniejszy materiał należy przechowywać

w sprawie ewidencji operacyjnej na pra-

wach materiałów agenturalnych.

Sporządzanie duplikatów wzbronione]

                                                                                              „AFRYKA” NR 2/77

                                                                                              z dnia 04.01.1977 r.

Godzina 9,26

 

            Do obiektu dzwoniła kobieta i rozmawiała z Jadwigę Komorowską.

Informowała ona rozmówczynię, że
Bronek bierze ślub kościelny w dniu 22.01.1977 r. w tym kościele co
Marysia. Przyjęcie będzie bardzo skromne. Zadłużony jest na sumę 0,5
miliona złotych, które wydatkował na kupno mieszkania. Pieniądze, które
zarobił w Austrii wystarczyły tylko na pierwszą ratę. W tym roku Bronek z
Anią również zamierza wyjechać do Austrii na zarobek.

                                                                                              Kier. Sekcji II Wydz. „T”

                                                                                              przy Dep. Techniki MSW

                                                                                              kpt. J. Końciak

Dla oszczędności taśmy (wkład dewizowy) i
jej ponownego wykorzystania rozmowy figurantów streszczano, a w
najlepszym wypadku stenografowano, więc cytowany to również dokument
papierowy.

Wbrew fantazjom twórców filmu „Życie na
podsłuchu” oficer prowadzący sprawę w ogóle techniką operacyjną się nie
zajmował. W tej dziedzinie panowała wysoka specjalizacja, a operacyjni
tylko wypełniali formularze zleceniowe. Owszem, to tow. Zasada odwiedził
dozorcę bloku, filię urzędu dzielnicowego, Wydział Paszportów i miejsce
zatrudnienia dla zdobycia podstawowych informacji. Jednak zza winkla
śledził funkcjonariusz pionu „B” (w tej sprawie techniki obserwacji nie
zastosowano), listy czytał i kopiował na pobliskiej poczcie
funkcjonariusz pionu „W”, a podsłuchiwał funkcjonariusz pionu „T”. Z
tym, że piony „B” i „W” miały swoje Wydziały w Komendzie Stołecznej, ale
„technicy” warszawscy usługiwali z Centrali na Rakowieckiej
(Departament Techniki MSW).

Wracam do zasadniczej kwestii tj. ceny
mieszkania kupionego przez Komorowskich na ul. Bruna 24. Chociaż to blok
z wielkiej płyty, ma wspaniałą lokalizację między SGH (wtedy SGPiS) a
Polem Mokotowskim. O ile mnie pamięć nie myli, mieszkanie nie było duże -
ok. 45 m2, ale, jak to w bloku, trzypokojowe. Komorowscy nie zaczynali
zatem, jak gross młodych par od kawalerki, ale od całkiem wygodnego
lokum. Być może już wtedy planowali dużą rodzinę. Cena ponad pół miliona
zł wydaje mi się jednak mocno wygórowana. Wtedy za tę kwotę można było
kupić w Warszawie 2 i pół kawalerki w lokalizacji śródmiejskiej.

Do analizy przyjąłem przelicznik 1 dolar
amerykański za 100 zł i porównywałem z transakcją kupna mieszkania M-2
metraż 27 m2 za 2000 $ w rejonie dzisiejszego Pl. ONZ, w tzw. bloku dla
powracających (z walutą).

 

 http://gazetaobywatelska.info/blog/showEntry/666



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Anna Komorowska: wysokie

Anna Komorowska: wysokie notowania męża są również moim udziałem
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/anna-komorowska-wysokie-notowan...

Pierw­sza Dama, żona, matka, bab­cia, ak­tyw­na ko­bie­ta - ta­ki­mi sło­wa­mi można opi­sać Annę Ko­mo­row­ską. - Mam wra­że­nie, że wy­so­kie no­to­wa­nia mo­je­go męża są w pew­nym stop­niu rów­nież moim udzia­łem oraz oceną na­szej wspól­nej pracy - po­wie­dzia­ła w roz­mo­wie z One­tem Pierw­sza Dama.
Żaneta Gotowalska: Jak ocenia Pani prezydenturę Bronisława Komorowskiego?

Anna Komorowska: Mogę oceniać
prezydenturę mojego męża jako wyborca, bo głosowałam na niego z
przekonaniem. Ale ważniejsze od moich ocen są oceny Polaków. Od samego
początku notowania są bardzo dobre, pokazują, że jego praca  jest dobrze
odbierana i akceptowana przez znaczną część społeczeństwa polskiego.

Czy uważa Pani, że dotychczasowe lata to czas dobrze zagospodarowany przez prezydenta?

Codziennie z bliska obserwuję pracę mojego
męża i mogę powiedzieć, że jest to bardzo intensywny czas. Czuję
satysfakcję, że ten wysiłek jest doceniany.

Czy uważa Pani, że Bronisław Komorowski, jako polityk, zmienił się podczas tej kadencji?

Nie, nie sadzę. W momencie wyboru na urząd
prezydenta mój mąż był już ukształtowanym politykiem. Zanim to nastąpiło
był przecież marszałkiem sejmu, jeszcze wcześniej wicemarszałkiem,
przez kilka kadencji posłem, miał też doświadczenie w pracy rządowej
jako wiceminister i minister obrony narodowej.

Warto pamiętać, że przed zwycięskimi
wyborami prezydenckimi w 2010 roku wygrał prawybory w Platformie
Obywatelskiej, a po katastrofie smoleńskiej przez kilka niezwykle
trudnych miesięcy jako marszałek sejmu wypełniał jednocześnie obowiązki
głowy państwa.

Wspominała Pani o sondażach, które cały
czas są bardzo przychylne Panu prezydentowi. Ilekroć pojawia się sondaż
dotyczący zaufania społecznego, Bronisław Komorowski zajmuje w nim
czołowe miejsce. Czy uważa Pani, że w związku z tym prezydent powinien
wystartować ponownie w wyborach i ubiegać się o drugą kadencję?

Ta kadencja musi się wypełnić do końca.
Zostało jeszcze kilka miesięcy, które warto spożytkować na pracę, co
najmniej w takim rytmie, jak to się odbywało do tej pory. Myślę, że
mówienie o decyzji co do startu w następnej kampanii wyborczej jest
przedwczesne. A już na pewno nie ja powinnam to ogłaszać.

Zresztą, gdybyśmy prowadziły taką rozmowę
parę miesięcy przed poprzednimi wyborami w 2010 roku, to bym w ogóle o
tym nie myślała. Życie niesie tyle niespodzianek. Nie ma co za bardzo
wybiegać w przyszłość.

Czy odczuwa Pani satysfakcję z bycia
Pierwszą Damą? Czy gdyby mogła Pani cofnąć czas do 2010 roku i mogła
podjąć taką decyzję, wolałaby Pani być tylko Anną Komorowską?

Proszę nie czuć się przyłapaną, ale słowa "tylko Anną Komorowską"?

Wzięłam to w duży cudzysłów.

Myślę, że pozostałam Anną Komorowską.
Stanęło jednak przede mną nowe wyzwanie wynikające  z decyzji Polaków o
wyborze mojego męża na urząd prezydenta. Staram się wykorzystać ten czas
jak najlepiej dla naszego kraju i jego obywateli.

Czy mam satysfakcję? Bardzo dużą. Mam
wrażenie, że te wysokie notowania mojego męża są w pewnym stopniu
również moim udziałem oraz oceną naszej wspólnej pracy.

Czy spotyka się Pani z komentarzami
dotyczącymi swojej działalności ze strony na przykład wyborców Pani
męża? Choćby podczas podróży po Polsce lub świecie.

Spotykam się z dużą życzliwością, ale nie
czuję zawrotu głowy od sukcesu. To dla mnie bodziec do tego, by
kontynuować moją dotychczasową działalność.

Czy w momencie, gdy Bronisław Komorowski
obejmował stanowisko prezydenta Polski, nie obawiała się Pani negatywnej
oceny społeczeństwa? Obserwując reakcje dotyczące poprzednich żon
prezydentów – Marii Kaczyńskiej czy Jolanty Kwaśniewskiej – te oceny
były różne.

Wiedziałam, że na pewno nie da się zadowolić
wszystkich. Czułam jednak, że to jest kolejna rola, którą jestem w
stanie wypełnić i do której jestem przygotowana. Nie porównywałam się do
moich poprzedniczek, od początku miałam swoją wizję pełnienia roli żony
prezydenta, miałam swój program działania, który konsekwentnie staram
się realizować.

To też przekłada się na sondaże. Jest Pani bowiem jedną z najbardziej wpływowych kobiet w rankingu przygotowanym przez Millward Brown dla „Newsweeka”. Jak czuje się Pani w tej sytuacji?

To miłe. Rozumiem, że to moje zaangażowanie,
wysiłki i realizacja moich koncepcji są doceniane między innymi w taki
sposób. To rzeczywiście sprawia dużą przyjemność, ale – nie ukrywam –
jest dużym zobowiązaniem.

Ewa Kopacz, która dotychczas była
marszałkiem Sejmu, objęła stanowisko premiera naszego kraju. Jak ocenia
Pani tę zmianę? Choćby w kontekście zwiększenia udziału kobiet w Polsce.

Pani Ewa Kopacz jest aktywna w polskiej
polityce nie od dzisiaj. Była już i ministrem zdrowia i marszałkiem
sejmu, ma więc duże doświadczenie i kompetencje. Wiele pań czuje się
nieprzygotowanymi do pełnienia funkcji publicznych, nie dlatego, że
brakuje im kompetencji, ale dlatego, że są przesadnie skromne.

Czasami niesłusznie chowają się za panów. W
tej kwestii jestem daleka od pojmowania świata w kategorii płci.
Bardziej interesują mnie kompetencje niż to, czy dane stanowisko
piastuje kobieta czy mężczyzna. I choć kobieta premier to nie nowość w
25-leciu demokratycznej Polski, to objęcie tej funkcji przez panią Ewę
Kopacz na pewno dało kobietom dużą satysfakcję i impuls do większej
aktywności.

Parytety, jako takie, nie mają według Pani dużego znaczenia?

Jeżeli chcemy, by udział kobiet w życiu
publicznym był większy niż jest obecnie, to trzeba włożyć więcej pracy w
to, by kobiety odważyły się być bardziej aktywne. Dlatego staram się w
swojej działalności pobudzać i wzmacniać tego typu kobiecą aktywność.

Skoro mówimy o płci, przejdźmy do dyskusji
na temat gender. Ten temat od kilku miesięcy rozgrzewa opinię
publiczną. A poziom tej dyskusji nie jest najwyższy…

Mam wrażenie, nie wiem, czy się Pani ze mną zgodzi, że emocje na temat gender troszeczkę opadły.

Temat troszkę ucichł. Jednak teraz, ci
sami politycy, którzy skupiali się na kwestii gender, teraz prowadzą
dyskusję na temat edukacji seksualnej w polskich szkołach. Jakie jest
Pani zdanie w tej sprawie?

Wszelka edukacja jest potrzebna. Pytanie, kiedy i jaka? Dzieci
należy edukować w zależności od możliwości ich percepcji. Nie ma tutaj
jednego wzoru. Edukacja seksualna też jest potrzebna, ale chciałabym aby
w tym procesie była uwzględniana także wrażliwość rodziców.

Tak samo będzie z tematem aborcji, in vitro…

Ten temat jest ciągle żywy. Jestem
szczęśliwą mamą pięciorga dzieci. Mogę sobie tylko wyobrazić co czują
pary, które nie mogą mieć dzieci. Dla niektórych z nich metoda in vitro
jest jedyną szansą na rodzicielstwo. Nie dla wszystkich decyzja o jej
wyborze wiąże się z konfliktem sumienia.

Czy dużą wartość ma dla Pani rodzina?

Bardzo dużą.

Czy bycie Pierwszą Damą nie przeszkadza w pełnieniu roli matki, babci?

To się nie wyklucza. Na pewno mam mniej
czasu dla moich dzieci i wnuków, niż bym chciała. Staram się jednak ten
czas, który mogę im  poświęcić, wykorzystać jak najlepiej.

Jak Pani wspomniała, jest Pani matką
pięciorga dzieci. Wiele kobiet w Polsce odkłada macierzyństwo na drugi
plan. Czy uważa Pani, że to dobre rozwiązanie?

Nie powinnam i nie chcę innym kobietom
układać życia. Mogę tylko życzyć, by decyzja o macierzyństwie przesuwana
na później, na czas osiągnięcia stabilizacji zawodowo-finansowej nie
okazała się zbyt późna.

Wiele kobiet odkłada posiadanie dziecka na
późniejsze lata, ze względu na karierę zawodową. Czy skupienie się na
tym, kosztem braku dzieci w przyszłości, to rozsądne wyjście?

Idealnym rozwiązaniem byłaby harmonia i
połączenie aspiracji zawodowych i macierzyńskich. Na szczęście takie
możliwości się poszerzają. Urodzenie i wychowanie dzieci zawsze wiąże
się nie tylko z radością, ale także z wyrzeczeniami, nie odbywa się to
bez "kosztów", zawsze jest coś za coś. Ale dziś w Polsce przybywa
rozwiązań ułatwiających godzenie życia rodzinnego i zawodowego.

W Polsce zostały wprowadzone zmiany
dotyczące urlopu macierzyńskiego, który ułatwia kobietom połączenie
wspomnianych przez Panią sfer. Czy coś jeszcze powinno się zrobić w
naszym kraju, by zachęcić kobiety do posiadania dzieci?

Oprócz rocznego urlopu rodzicielskiego w Polsce wiele zrobiono na rzecz wspierania rodziców aktywnych zawodowo.
Warto pokazywać te rozwiązania , np. dobre praktyki jakie wprowadzają
firmy w zakresie rozwiązań prorodzinnych - elastyczny czas pracy,
możliwość pracy z domu.

Warto pokazywać, że godzenie ról
rodzicielskich i zawodowych nie jest tak strasznie trudne. Mam wrażenie,
że wielu młodych ludzi boi się rodzicielstwa. Dlatego warto wspierać i
wzmacniać poczucie bezpieczeństwa. Ale oczywiście nikogo nie można
zmuszać, to musi być indywidualna decyzja. Każdy musi mieć tę potrzebę w
sobie.


Post z Facebooka autorki wywiadu

Z czego, z dotychczasowych działań, jest Pani najbardziej dumna?

Muszę przyznać, że mam bardzo dużą
satysfakcję z podniesienia poziomu debaty o rodzinie w naszym kraju.
Proszę zauważyć, że przełożyło się to na konkretne regulacje prawne,
inicjatywy prorodzinne podejmowane w wielu miejscach w Polsce.

Myślę tu choćby o wydłużeniu urlopu
macierzyńskiego, karcie dużej rodziny oraz o projektach zgłaszanych do
konkursu Dobry Klimat dla Rodziny. To są duże inicjatywy, ale warto też
wspomnieć o tych całkiem małych, jak współorganizowanie wakacyjnego
wypoczynku dla rodzin zastępczych, dla których była to jedyna okazja do
wspólnego wyjazdu na wakacje.

Drugim obszarem, który jest dla mnie ważny
są sprawy kultury. Mam na myśli promocję polskiej kultury poza granicami
naszego kraju oraz wspieranie młodych artystów podczas organizowanych
przeze mnie wieczorów w Belwederze i koncertów w Pałacu Prezydenckim.


Czy patriotyzm jest dla Pani ważną kwestią?

Tak, jest ważny i dlatego chętnie angażuję
się w działania mające na celu budowanie dumy z osiągnięć Polski i
Polaków, wzmacnianie szacunku dla symboli narodowych.

Jak w związku z tym ocenia Pani wydarzenia, które od kilku lat mają miejsce 11 listopada w Warszawie?

Co ma Pani na myśli?

Manifestacje różnych grup, które 11 listopada dopuszczają się aktów wandalizmu w stolicy.

W zeszłym roku już po raz drugi szliśmy 11
listopada w marszu "Razem dla Niepodległej", było to radosne
świętowanie, a przede wszystkim łączące różne środowiska, opcje
polityczne, różne pokolenia.  A że nie wszyscy mają jednakowe podejście –
można tylko żałować. Jeśli jednak narusza się porządek publiczny, to
trudno to akceptować.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Wywiad Anny Komorowskiej dla

Wywiad Anny Komorowskiej dla "Onetu"

Mogę oce­niać pre­zy­den­tu­rę mo­je­go męża jako wy­bor­ca, bo
gło­so­wa­łam na niego z przekonaniem. Ale waż­niej­sze od moich ocen są
oceny Po­la­ków - powiedziała Małżonka Prezydenta RP w wywiadzie dla
Onet.pl.

Wywiad z Małżonką Prezydenta RP Anną Komorowską ukazał się 13 października na stronach portalu Onet.pl

 

Żaneta Gotowalska: Jak ocenia Pani prezydenturę Bronisława Komorowskiego?

 

Anna Ko­mo­row­ska: Mogę oce­niać pre­zy­den­tu­rę mo­je­go
męża jako wy­bor­ca, bo gło­so­wa­łam na niego z prze­ko­na­niem. Ale
waż­niej­sze od moich ocen są oceny Po­la­ków. Od sa­me­go po­cząt­ku
no­to­wa­nia są bar­dzo dobre, po­ka­zu­ją, że jego praca  jest do­brze
od­bie­ra­na i ak­cep­to­wa­na przez znacz­ną część spo­łe­czeń­stwa
pol­skie­go.

 

Czy uważa Pani, że do­tych­cza­so­we lata to czas do­brze za­go­spo­da­ro­wa­ny przez pre­zy­den­ta?

 

Co­dzien­nie z bli­ska ob­ser­wu­ję pracę mo­je­go męża i mogę
po­wie­dzieć, że jest to bar­dzo in­ten­syw­ny czas. Czuję
sa­tys­fak­cję, że ten wy­si­łek jest docenia­ny.

 

Czy uważa Pani, że Bro­ni­sław Ko­mo­row­ski, jako po­li­tyk, zmie­nił się pod­czas tej ka­den­cji?

 

Nie, nie sadzę. W mo­men­cie wy­bo­ru na urząd pre­zy­den­ta mój mąż
był już ukształ­to­wa­nym po­li­ty­kiem. Zanim to na­stą­pi­ło był
prze­cież mar­szał­kiem sejmu, jesz­cze wcze­śniej wi­ce­mar­szał­kiem,
przez kilka ka­den­cji po­słem, miał też do­świad­cze­nie w pracy
rzą­do­wej jako wi­ce­mi­ni­ster i mi­ni­ster obrony na­ro­do­wej.

 

Warto pa­mię­tać, że przed zwy­cię­ski­mi wy­bo­ra­mi
pre­zy­denc­ki­mi w 2010 roku wy­grał pra­wy­bo­ry w Plat­for­mie
Oby­wa­tel­skiej, a po ka­ta­stro­fie smoleń­skiej przez kilka
nie­zwy­kle trud­nych mie­się­cy jako mar­sza­łek sejmu wy­peł­niał
jed­no­cze­śnie obo­wiąz­ki głowy pań­stwa.



Wspo­mi­na­ła Pani o son­da­żach, które cały czas są bar­dzo
przy­chyl­ne Panu pre­zy­den­to­wi. Ile­kroć po­ja­wia się son­daż
do­ty­czą­cy za­ufa­nia spo­łecz­ne­go, Bro­ni­sław Ko­mo­row­ski
zaj­mu­je w nim czo­ło­we miej­sce. Czy uważa Pani, że w związ­ku z tym
pre­zy­dent po­wi­nien wy­star­to­wać po­now­nie w wy­bo­rach i ubie­gać
się o drugą ka­den­cję?

 

Ta ka­den­cja musi się wy­peł­nić do końca. Zo­sta­ło jesz­cze kilka
mie­się­cy, które warto spo­żyt­ko­wać na pracę, co naj­mniej w takim
ryt­mie, jak to się od­by­wa­ło do tej pory. Myślę, że mó­wie­nie o
de­cy­zji co do star­tu w na­stęp­nej kam­pa­nii wy­bor­czej jest
przed­wcze­sne. A już na pewno nie ja powinnam to ogła­szać.

 

Zresz­tą, gdy­by­śmy pro­wa­dzi­ły taką roz­mo­wę parę mie­się­cy
przed po­przed­ni­mi wy­bo­ra­mi w 2010 roku, to bym w ogóle o tym nie
my­śla­ła. Życie niesie tyle nie­spo­dzia­nek. Nie ma co za bar­dzo
wy­bie­gać w przy­szłość.

 

Czy od­czu­wa Pani sa­tys­fak­cję z bycia Pierw­szą Damą? Czy
gdyby mogła Pani cof­nąć czas do 2010 roku i mogła pod­jąć taką decyzję,
wo­la­ła­by Pani być tylko Anną Ko­mo­row­ską?

 

Pro­szę nie czuć się przy­ła­pa­ną, ale słowa "tylko Anną Ko­mo­row­ską"?

 

Wzię­łam to w duży cu­dzy­słów.
 

Myślę, że po­zo­sta­łam Anną Ko­mo­row­ską. Sta­nę­ło jed­nak przede
mną nowe wy­zwa­nie wy­ni­ka­ją­ce  z de­cy­zji Po­la­ków o wy­bo­rze
mo­je­go męża na urząd pre­zy­den­ta. Sta­ram się wy­ko­rzy­stać ten
czas jak naj­le­piej dla na­sze­go kraju i jego oby­wa­te­li.

 

Czy mam sa­tys­fak­cję? Bar­dzo dużą. Mam wra­że­nie, że te wy­so­kie
no­to­wa­nia mo­je­go męża są w pew­nym stop­niu rów­nież moim
udzia­łem oraz oceną na­szej wspól­nej pracy.



Czy spo­ty­ka się Pani z ko­men­ta­rza­mi do­ty­czą­cy­mi swo­jej
dzia­łal­no­ści ze stro­ny na przy­kład wy­bor­ców Pani męża? Choć­by
pod­czas po­dró­ży po Pol­sce lub świe­cie
.

 

Spo­ty­kam się z dużą życz­li­wo­ścią, ale nie czuję za­wro­tu głowy
od suk­ce­su. To dla mnie bo­dziec do tego, by kon­ty­nu­ować moją
do­tych­cza­so­wą działal­ność.

 

Czy w momencie, gdy Bronisław Komorowski obejmował stanowisko
prezydenta Polski, nie obawiała się Pani negatywnej oceny
społeczeństwa? Obserwując reakcje dotyczące poprzednich żon prezydentów –
Marii Kaczyńskiej czy Jolanty Kwaśniewskiej – te oceny były różne.

 

Wiedziałam, że na pewno nie da się zadowolić wszystkich. Czułam
jednak, że to jest kolejna rola, którą jestem w stanie wypełnić i do
której jestem przygotowana. Nie porównywałam się do moich poprzedniczek,
od początku miałam swoją wizję pełnienia roli żony prezydenta, miałam
swój program działania, który konsekwentnie staram się realizować.

 

To też przekłada się na sondaże. Jest Pani bowiem jedną z
najbardziej wpływowych kobiet w rankingu przygotowanym przez Millward
Brown dla „Newsweeka”. Jak czuje się Pani w tej sytuacji?

 

To miłe. Rozumiem, że to moje zaangażowanie, wysiłki i realizacja
moich koncepcji są doceniane między innymi w taki sposób. To
rzeczywiście sprawia dużą przyjemność, ale – nie ukrywam – jest dużym
zobowiązaniem.

 

Ewa Kopacz, która dotychczas była marszałkiem Sejmu, objęła
stanowisko premiera naszego kraju. Jak ocenia Pani tę zmianę? Choćby w
kontekście zwiększenia udziału kobiet w Polsce.

 

Pani Ewa Kopacz jest aktywna w polskiej polityce nie od dzisiaj. Była
już i ministrem zdrowia i marszałkiem sejmu, ma więc duże doświadczenie
i kompetencje. Wiele pań czuje się nieprzygotowanymi do pełnienia
funkcji publicznych, nie dlatego, że brakuje im kompetencji, ale
dlatego, że są przesadnie skromne.

 

Czasami niesłusznie chowają się za panów. W tej kwestii jestem daleka
od pojmowania świata w kategorii płci. Bardziej interesują mnie
kompetencje niż to, czy dane stanowisko piastuje kobieta czy mężczyzna. I
choć kobieta premier to nie nowość w 25-leciu demokratycznej Polski, to
objęcie tej funkcji przez panią Ewę Kopacz na pewno dało kobietom dużą satysfakcję i impuls do większej aktywności.



Parytety, jako takie, nie mają według Pani dużego znaczenia?
 

Jeżeli chcemy, by udział kobiet w życiu publicznym był większy niż
jest obecnie, to trzeba włożyć więcej pracy w to, by kobiety odważyły
się być bardziej aktywne. Dlatego staram się w swojej działalności
pobudzać i wzmacniać tego typu kobiecą aktywność.

 

Skoro mówimy o płci, przejdźmy do dyskusji na temat gender. Ten
temat od kilku miesięcy rozgrzewa opinię publiczną. A poziom tej
dyskusji nie jest najwyższy…

 

Mam wrażenie, nie wiem, czy się Pani ze mną zgodzi, że emocje na temat gender troszeczkę opadły.

 

Temat troszkę ucichł. Jednak teraz, ci sami politycy, którzy
skupiali się na kwestii gender, teraz prowadzą dyskusję na temat
edukacji seksualnej w polskich szkołach. Jakie jest Pani zdanie w tej
sprawie?

 

Wszelka edukacja jest potrzebna. Pytanie, kiedy i jaka? Dzieci należy
edukować w zależności od możliwości ich percepcji. Nie ma tutaj jednego
wzoru. Edukacja seksualna też jest potrzebna, ale chciałabym, aby w tym
procesie była uwzględniana także wrażliwość rodziców.

 

Tak samo będzie z tematem aborcji, in vitro…
 

Ten temat jest ciągle żywy. Jestem szczęśliwą mamą pięciorga dzieci.
Mogę sobie tylko wyobrazić co czują pary, które nie mogą mieć dzieci.
Dla niektórych z nich metoda in vitro jest jedyną szansą na
rodzicielstwo. Nie dla wszystkich decyzja o jej wyborze wiąże się z
konfliktem sumienia.

 

Czy dużą wartość ma dla Pani rodzina?
 
Bardzo dużą.
 

Czy bycie Pierwszą Damą nie przeszkadza w pełnieniu roli matki, babci?

 

To się nie wyklucza. Na pewno mam mniej czasu dla moich dzieci i
wnuków, niż bym chciała. Staram się jednak ten czas, który mogę im
 poświęcić, wykorzystać jak najlepiej.

 

Jak Pani wspomniała, jest Pani matką pięciorga dzieci. Wiele
kobiet w Polsce odkłada macierzyństwo na drugi plan. Czy uważa Pani, że
to dobre rozwiązanie?

 

Nie powinnam i nie chcę innym kobietom układać życia. Mogę tylko
życzyć, by decyzja o macierzyństwie przesuwana na później, na czas
osiągnięcia stabilizacji zawodowo-finansowej nie okazała się zbyt późna.

 

Wiele kobiet odkłada posiadanie dziecka na późniejsze lata, ze
względu na karierę zawodową. Czy skupienie się na tym, kosztem braku
dzieci w przyszłości, to rozsądne wyjście?

 

Idealnym rozwiązaniem byłaby harmonia i połączenie aspiracji
zawodowych i macierzyńskich. Na szczęście takie możliwości się
poszerzają. Urodzenie i wychowanie dzieci zawsze wiąże się nie tylko z
radością, ale także z wyrzeczeniami, nie odbywa się to bez "kosztów",
zawsze jest coś za coś. Ale dziś w Polsce przybywa rozwiązań
ułatwiających godzenie życia rodzinnego i zawodowego.

 

W Polsce zostały wprowadzone zmiany dotyczące urlopu
macierzyńskiego, który ułatwia kobietom połączenie wspomnianych przez
Panią sfer. Czy coś jeszcze powinno się zrobić w naszym kraju, by
zachęcić kobiety do posiadania dzieci?

 

Oprócz rocznego urlopu rodzicielskiego w Polsce wiele zrobiono na
rzecz wspierania rodziców aktywnych zawodowo. Warto pokazywać te
rozwiązania , np. dobre praktyki, jakie wprowadzają firmy w zakresie
rozwiązań prorodzinnych - elastyczny czas pracy, możliwość pracy z domu.

Warto pokazywać, że godzenie ról rodzicielskich i zawodowych nie jest
tak strasznie trudne. Mam wrażenie, że wielu młodych ludzi boi się
rodzicielstwa. Dlatego warto wspierać i wzmacniać poczucie
bezpieczeństwa. Ale oczywiście nikogo nie można zmuszać, to musi być
indywidualna decyzja. Każdy musi mieć tę potrzebę w sobie.

 

Rodzicielstwo jest troszkę demonizowane.

 

Tak, wiele osób wychodzi z założenia, że jeśli nie jest w stanie
zapewnić swojemu dziecku wszystkiego, to nie nadaje się na rodzica. To
nie jest prawda. Nie o to chodzi w wychowaniu dziecka, by miało wszystko
jeśli chodzi o materialną stronę życia. Ważniejsza jest miłość
rodzicielska i ciepło rodzinne.

 

Jestem jednak zwolenniczką odpowiedzialnego rodzicielstwa. Jeśli
człowiek ma dzieci, powinien zapewnić dzieciom czas, ciepło, serdeczność
i szacunek. Ważne jest też, by mieć koncepcję, wizję wychowawczą, która
będzie konsekwentnie i z refleksją wprowadzana.



Wiele mówi się także o różnych modelach wychowania. W tym o
wychowaniu bezstresowym. Czy – w Pani ocenie – jest to dobre wyjście?

 

Nie słyszałam, by komuś udało się przejść przez życie bez stresu.
Mamy przygotować dzieci, by radziły sobie w życiu realnym. Trzeba je
uczyć nie tego, że w życiu nie ma stresów, ale tego, jak ze stresami
sobie radzić i jak je ograniczać.



Co jest dla Pani najważniejsze w byciu Pierwszą Damą?

 

Jako żona prezydenta za ważne zadanie uważam wspieranie mojego męża,
towarzyszenie mu w jego działaniach. Ale oczywiście istnieje też istotna
przestrzeń mojej własnej aktywności wynikająca z wybranych przeze mnie
priorytetów. Takie podejście bierze się zarówno z mojego charakteru, jak
i z odczytania zadań wynikających z roli, którą przychodzi mi
wypełniać.

 

Wywiad Anny Komorowskiej dla "Onetu"

Z czego, z dotychczasowych działań, jest Pani najbardziej dumna?

 

Muszę przyznać, że mam bardzo dużą satysfakcję z podniesienia poziomu
debaty o rodzinie w naszym kraju. Proszę zauważyć, że przełożyło się to
na konkretne regulacje prawne, inicjatywy prorodzinne podejmowane w
wielu miejscach w Polsce.

 

Myślę tu choćby o wydłużeniu urlopu macierzyńskiego, karcie dużej
rodziny oraz o projektach zgłaszanych do konkursu Dobry Klimat dla
Rodziny. To są duże inicjatywy, ale warto też wspomnieć o tych całkiem
małych, jak współorganizowanie wakacyjnego wypoczynku dla rodzin
zastępczych, dla których była to jedyna okazja do wspólnego wyjazdu na
wakacje.

 

Drugim obszarem, który jest dla mnie ważny są sprawy kultury. Mam na
myśli promocję polskiej kultury poza granicami naszego kraju oraz
wspieranie młodych artystów podczas organizowanych przeze mnie wieczorów
w Belwederze i koncertów w Pałacu Prezydenckim.

 

W Polsce istotny jest problem czytelnictwa.
 
Z tym niestety jest cały czas bardzo słabo.


Na Narodowy Program Czytelnictwa ministerstwo kultury i
dziedzictwa narodowego ma zamiar przeznaczyć 700 mln złotych. Czy uważa
Pani, że to przyczyni się do wzrostu czytelnictwa w Polsce?

 

Ważne są wszelkie kroki, które zmierzają do tego, by zachęcić Polaków
do czytania. Do kontaktu z książką, także w wersji elektronicznej. Nie
skupiajmy się tylko na kulturze obrazka. Przechodzenie przez słowo to
bardzo ważny element, także w przyszłym życiu zawodowym. Stąd nasza
inicjatywa Narodowego Czytania, był już Mickiewicz, Fredro, Sienkiewicz.
Ważne są nie tylko pieniądze, ale kształtowanie wzorców zachowań
czytelniczych.



Zdrowie kobiet to też istotna sprawa. Kobiety nadal niechętnie się
badają. Czy – w Pani ocenie – akcje, które są przeprowadzane w Polsce,
są wystarczające do zwiększenia świadomości w kwestii zdrowia?

 

Mówienia o profilaktyce nigdy za dużo. To nie jest sprawa, która się
skończy. Nie sądzę, byśmy doszli do przesycenia tą tematyką i do
uznania, że wszystko w tej sprawie zostało zrobione. Widzę tutaj pole do
działania państwa, ale i organizacji pozarządowych.



Czy patriotyzm jest dla Pani ważną kwestią?
 

Tak, jest ważny i dlatego chętnie angażuję się w działania mające na
celu budowanie dumy z osiągnięć Polski i Polaków, wzmacnianie szacunku
dla symboli narodowych.

 

Jak w związku z tym ocenia Pani wydarzenia, które od kilku lat mają miejsce 11 listopada w Warszawie?

Co ma Pani na myśli?


Manifestacje różnych grup, które 11 listopada dopuszczają się aktów wandalizmu w stolicy.

 

W zeszłym roku już po raz drugi szliśmy 11 listopada w marszu "Razem
dla Niepodległej", było to radosne świętowanie, a przede wszystkim
łączące różne środowiska, opcje polityczne, różne pokolenia.  A że nie
wszyscy mają jednakowe podejście – można tylko żałować. Jeśli jednak
narusza się porządek publiczny, to trudno to akceptować.

 

Wywiad Anny Komorowskiej dla "Onetu"

Co chciałaby Pani przekazać czytelniczkom cyklu "Rozmowy na obcasach"?

 

Zachęcam wszystkie panie do działania. Warto wyjść z etapu narzekania
i zacząć szukać rozwiązań spraw, które nam doskwierają. Jeżeli  brakuje
indywidualnie siły, to warto pomyśleć o wspólnym działaniu, zrzeszaniu
się.
Takie wspólnotowe działanie daje więcej energii i jest płaszczyznę
do wymiany poglądów i opinii, co niejednokrotnie może być inspiracją do
dalszych działań.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Anna Komorowska: Na początku

Anna Komorowska: Na początku myślałam, że będzie gorzej [ROZMOWA]

Ryszarda Wojciechowska



Mimo wszystko naszej rodzinie udało się zachować
prywatność. Toczymy w miarę normalne życie - mówi Anna Komorowska, żona
prezydenta RP

Spotykamy się w Armenii, gdzie uczestniczyła Pani w uroczystym
otwarciu wystawy Teodora Axentowicza, "Ormianina polskiego". Co
zdecydowało o przyjęciu tego zaproszenia, bo przecież próśb o patronat i
udział w takich imprezach jest wiele?
 Mój przyjazd do Erywania na otwarcie wystawy Axentowicza to konsekwencja
oficjalnej wizyty w Armenii w 2011 roku. Podczas tego pierwszego pobytu
mój mąż w gabinecie prezydenta Armenii Serża Sarkisjana zobaczył obraz
Iwana Ajwazowskiego. W trakcie rozmowy zrodziła się koncepcja
zorganizowania w Polsce wspólnej wystawy obrazów Ajwazowskiego,
Ormianina o polskich korzeniach i Axentowicza, Polaka o korzeniach
ormiańskich. Taka wystawa została uroczyście otwarta przed kilkoma
miesiącami w Sopocie. Miałam okazję ją obejrzeć, wiem, że cieszyła się
dużym zainteresowaniem.
Dlatego tu jestem i cieszę się z rangi, jaką nadano temu
wydarzeniu, ponieważ w uroczystości udział wzięła armeńska para
prezydencka Rita i Serż Arkjanowie.

Czy takie krótkie pobyty pozwalają na wyrobienie sobie opinii o Armenii,
Ormianach?
Wizyty, które składam, są niezwykle skondensowane, program jest bardzo
napięty. Jednakże zawsze staram się zobaczyć jak najwięcej, jak
najlepiej poznać kraj, który odwiedzam. Ormianie to bardzo życzliwy
naród.

Mam wrażenie, że ostatnio Państwa życie jest takim życiem na walizkach.
To są dobre strony bycia żoną prezydenta, czy może to uciążliwość?
Na pewno wyjazdy wiążą się ze sporym wysiłkiem. Często leci się nocą,
tak jak teraz do Erywania. Jednocześnie jednak podróże dostarczają dużo
przyjemności i wiedzy. Poznaje się nowe osoby i miejsca. Ale moje wizyty
to nie są podróże turystyczne. Zawsze staram się jak najlepiej poznać
dany kraj, ale też promować Polskę, jej kulturę i tradycje.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Nu Bronek !

pagadi!

Konwencja Andrzeja Dudy: Wystąpienie Janusza Rewińskiego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. Nałęcz porównuje Komorowskiego do... Piłsudskiego.

wPolityce.pl/prezydent.pl/tvp

Nasz szef promieniuje na nas spokojem. I jak słyszę, że prezydent jest rozbity, że przeszedł jakąś traumę… (…) Najtrudniejszy dzień to był dzień pierwszej tury, 10 maja, kiedy te dane z dnia wyborów spływały, to było kilka trudnych godzin dla prezydenta

— mówi w rozmowie z „Super Expressem” prof. Tomasz Nałęcz, pytany o reakcje Bronisława Komorowskiego po wyborczej porażce z Andrzejem Dudą.

Doradca odchodzącego prezydenta przekonuje, że Komorowski po 6 sierpnia stanie się „byłym prezydentem” i to będzie jego zawód. Co ciekawe, Nałęcz porównał los swojego zwierzchnika do… marszałka Piłsudskiego.

W życiu Piłsudskiego był taki najszczęśliwszy okres, czyli Sulejówek. Marszałek poświęcił Polsce kilkadziesiąt lat życia. Wydawało się, że już nie wróci do polityki, tak przynajmniej liczyli jego wrogowie. I to dedykuję wrogom Komorowskiego… (…) Analogii do Piłsudskiego używam dlatego, że moim zdaniem i Polska może za nim zatęskni, a może i on zatęskni za polityczną aktywnością

— czytamy.

Doradca Bronisława Komorowskiego mówi też o tym, jak -z jego perspektywy - wyglądała prezydentura zwierzchnika.

Prezydent szybko przeciął tę pępowinę z Platformą, i osobą, która najgorzej to znosiła, był Donald Tusk, czyli ta matka, która urodziła decyzję o prezydenturze. Lider formacji to rodzic, który źle znosi samodzielność dzieci

— czytamy.

Malownicze porównania nie skończyły się na Józefie Piłsudskim. Nie zabrakło też krytycznych uwag w kierunku Jarosława Kaczyńskiego.

Nową barwą ochronną prezesa na wybory jest Beata Szydło. To tak jak w przyrodzie… (…) Czy to etyczne jest uwodzić samicę barwnym upierzeniem? Oczywiście polityka jest sztuką uwodzenia tłumów i prezes Kaczyński wiedząc, że sam nie ma szans, przybrał barwy ochronne, ale pozostał wodzem tego stada. Przy takim przywódcy miejsca na samodzielność nie ma, trzeba je sobie wyrąbać

— ocenia Nałęcz.

http://wpolityce.pl/polityka/260717-nalecz-porownuje-komorowskiego-do-pi...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Pusta kasa Kancelarii

Pusta kasa Kancelarii Prezydenta. Duda będzie miał problemy

Andrzej
Duda nie będzie mógł zwolnić urzędników mianowanych przez swego
poprzednika. Będzie miał też problemy ze zdobyciem funduszy na
zagraniczne podróże. Po ekipie Bronisława Komorowskiego zostaje bowiem
pusta kasa.
Ekipa Bronisława Komorowskiego zostawia następcom prawie puste konta - w wielu obszarach wydano bowiem 70 proc. tegorocznego budżetu - pisze "Rzeczpospolita". To oznacza, że Andrzej Duda będzie miał problemy z zagranicznymi podróżami, które finansowane są z budżetu Kancelarii. Nie będzie też mógł zwolnić ludzi, mianowanych przez swego poprzednika, bo nie będzie pieniędzy na odprawy.
Wszystko zaczęło się po pierwszej turze wyborów - ujawnia gazeta. W
piątek przed drugą rundą wyborów zmieniono regulamin organizacyjny Kancelarii Prezydenta.
Kolejne zmiany wprowadzono w życie w lipcu - wprowadzono choćby nowe
zasady wynagradzania pracowników oraz zlikwidowano część stanowisk
pracy. Zwolnieni, oprócz odprawy dostali więc, zgodnie z kodeksem
pracy,  dodatkowe trzymiesięczne pensje. Mocno wzrosły też kwoty wydawane na "zakup usług pozostałych" oraz na materiały biurowe - w tych działach, po wyborach, wydatki wzrosły o kilkaset tysięcy złotych.

Komorowski wyprowadza się z Belwederu. Wynajmie mieszkanie w państwowej willi

Bronisław
Komorowski, po wyprowadzce z Belwederu nie wróci do swego prywatnego
mieszkania. Wynajmie za to lokal w willi należącej do Kancelarii
Prezydenta.Były prezydent nie wróci do swojego mieszkania na Rozbrat - miał, jak pisał "Fakt" wynająć je na 10 lat jednej z prywatnych firm. Przeniesie się więc, jak informuje "Super Express" do willi w centrum Warszawy, należącej do Kancelarii Prezydenta, w której od lat wynajmowali lokale najważniejsi rządowi oficjele. Mieszkał tam też po zakończeniu swej prezydentury Aleksander Kwaśniewski.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. niby chrabia i były prezydent na Litwie

Wczoraj Komorowski został honorowym obywatelem ziemi rakiskiej. Uroczystość odbyła się w XVIII-wiecznym dworze, który kiedyś należał do rodziny Komorowskich i Romerów. Po uroczystości były prezydent powiedział, że relacje polsko-litewskie są i mają być nacechowane dobrym odczytywaniem interesów narodowych.
"Na szczęście coraz więcej mamy wspólnych interesów wynikających z członkostwa w NATO i UE. Mamy wspólnotę interesów w zakresie bezpieczeństwa. Bardzo chciałbym, abyśmy mieli więcej wspólnych interesów w biznesie" - powiedział Bronisław Komorowski.

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/899638,komorowski-na-litwie-o-obroni...





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

41. WSI wesoła ,WSI sPOkojna

i ten jeszcze "chrabia z Ruskich Bud..bo Wałesa,przynajmniej za "chrabiego" nie robił
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

42. Odszedł żywiecki książę

Arcyksiążę był ostatnim właścicielem rodowych dóbr na Żywiecczyźnie, a
jego syn, książę Karol Stefan, oraz córki Maria Krystyna i Renata
dzieciństwo spędzili w Żywcu. Ze względu na przywiązanie do polskości i
odmowę podpisania volkslisty przez arcyksięcia, pułkownika Wojska
Polskiego, a także zaangażowanie w antyhitlerowską konspirację jego
małżonki, oboje byli represjonowani przez Niemców, a ich posiadłości, w
tym Zamek i żywiecki browar zarekwirowano. Arcyksiążę był więziony
prawie całą wojnę, co odbiło się na jego zdrowiu. W 1946 r. wyjechał na
leczenie do Szwecji. Tam zmarł w 1951 r.

Szykany spotkały rodzinę już po wojnie także ze strony władz
komunistycznych. Otrzymali zakaz powrotu do Żywca i mieszkali tymczasowo
w Krakowie, skąd w 1951 r. wyjechali do Szwecji na pogrzeb arcyksięcia.
Tam też został na stałe książę Karol Stefan. Wówczas polskie władze
odebrały im polskie obywatelstwo.

Jego siostra została bezpaństwowcem i doczekała przywrócenia jej
obywatelstwa polskiego w 1993 r. Odwiedzała odtąd często rodzinne
strony, a w 2001 r. została w Żywcu już na stale, zajmując nieduże
mieszkanie w dawnym pałacu Habsburgów. Po śmierci w 2012 r. została
pochowana w krypcie rodowej Habsburgów w żywieckiej konkatedrze. Obecnie
z rodzeństwa żyje jeszcze tylko Renata Habsburg-Lorena de Zulueta,
która mieszka w Madrycie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl