Tradycji stało się zadość

avatar użytkownika kokos26

Wieloletniej tradycji Gazety Wyborczej w umilaniu tubylczej ludności katolickich świąt stało się zadość i w tym roku. 

Medialną furorę tuż przed Bożym Narodzeniem zrobił list o. Ludwika Wiśniewskiego OP, opublikowany na jej łamach. Fakt zamieszczenia owego, tak na prawdę donosu na Kościół, w organie Michnika komicznie koresponduje z tym fragmentem listu zatroskanego o polski Kościół zakonnika:

„Ten gorszący podział objawia się poprzez popieranie inicjatyw i dzieł formalnie katolickich, a w rzeczywistości pogańskich, bo jątrzących i dzielących społeczeństwo i Kościół. Aby nie być gołosłownym, dam przykład: oto część biskupów pozwala drukować swoje wypowiedzi, a nawet pisze i drukuje swoje artykuły w dzienniku ("Nasz Dziennik"), w którym roi się od oszczerstw. Ten dziennik inni biskupi uważają za głęboko antychrześcijański!”

Co prawda w ilości zamieszczanych sprostowań to nie Nasz Dziennik jest liderem wśród polskiej prasy to jednak użycie słowa „oszczerstwo” znacznie zwiększa siłę rażenia listu.

Ojcu Wiśniewskiemu jakoś nie przeszkadza stały udział hierarchów i oddelegowanych na odcinek medialny księży w rozgłośniach radiowych, stacjach telewizyjnych i gazetach jawnie antychrześcijańskich i anty-katolickich, a całe zło widzi Naszym Dzienniku, jedynej czysto polskiej kapitałowo, katolickiej gazecie codziennej i Radiu Maryja.

Oczywiście z poparciem tez zawartych w owym liście pospieszył czym prędzej niezawodny biskup Tadeusz Pieronek ze słowami:

„Natomiast jeżeli chodzi o sprawy polityczne, o media, no, to z całą pewnością podział jest, i to głęboki. Episkopat nie umiał i nie umie, a może nawet i nie chce poradzić sobie z Radiem Maryja”

W tym miejscu muszę przytoczyć pewne wydarzenie, którego byłem świadkiem przed niemal czterema laty, stawiające biskupa Pieronka w dość przedziwnej sytuacji. Był to okres kiedy to Gazeta Wyborcza po śmierci papieża ściśle wykonywała dyrektywę Maleszki ( TW „Ketman”), mówiącą, że „na razie nie dajemy ostrych lidów antypapieskich”.

Otóż w owym 2006 roku w bloku reklamowym emitowanym tuż przed „Wiadomościami” TVP, między szamponem do włosów, a pastą do zębów cała Polska ujrzała biskupa Pieronka reklamującego dodatek do Gazety Wyborczej, pt. „Nasz Święty – Jan Paweł II. Świadectwa cudów".

Biskup w reklamie organu z Czerskiej, który to organ świeżo po śmierci papieża Polaka postanowił zarobić nieco na pogrążonych w żałobie rodakach to było wydarzenie bez wątpienia historyczne. Szczególnie, że odbywało to się podczas taktycznego zawieszenia antychrześcijańskich ataków na polecenie zasłużonego kapusia komunistycznej bezpieki zatrudnionego w Gazecie Wyborczej. Teraz na Janie Pawle II zarabiamy więc

 „na razie nie dajemy ostrych lidów antypapieskich”

Dzisiaj Biskup Tadeusz Pieronek znowu jest po stronie „rycerzy wolności” z Czerskiej i kiedy trzeba było to promował komercyjne zeszyty o papieżu, a obecnie zupełnie ręka w rękę z Michnikiem atakuje dzieła ojca Rydzyka zapominając najwyraźniej o słowach Jana Pawła II:

„Ja Panu Bogu dziękuję codziennie za to, że jest w Polsce takie radio i że się nazywa Radio Maryja”

„Radiu Maryja życzę, aby odważnie głosiło Ewangelię słowem i czynem, aby rozprzestrzeniało na falach eteru Chrystusowe orędzie życia, które jest zawsze orędziem prawdy, miłości i solidarności. Równocześnie dziękuję Radiu Maryja za to wielorakie i ofiarne zaangażowanie się w apostolstwo słowa, które dzisiaj jest tak bardzo ważne i tak bardzo potrzebne w naszym kraju”

Z przytoczonych przykładów wynika, że papież Polak był być może autorytetem dla biskupa Pieronka lecz pozostającym w cieniu innego autorytetu jakim jest dla niezwykle medialnego biskupa nie kto inny jak Adam Michnik.

Po odejściu Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego i śmierci Jana Pawła II polski kościół znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, którą jednak można było przewidzieć. Nigdy w cieniu dwóch potężnych dębów długo nie jest w stanie wyrosnąć szybko nic większego poza rachitycznymi krzaczkami.

Zadziwiające jeż też i to, że jednym z adresatów owego listu prócz nuncjusza papieskiego w Polsce był arcybiskup Tadeusz Życiński, metropolita lubelski. Ten sam, który został zarejestrowany przez SB jako TW „Filozof” i mimo udokumentowanych kilkunastokrotnych spotkań z funkcjonariuszami komunistycznych służb w ich konspiracyjnym lokalu nadal cieszy się sympatią „wiodących” mediów.

Warto przypomnieć, że arcybiskup Stanisław Wielgus, któremu udowodniono tylko jedno takie spotkanie musiał zrezygnować z funkcji metropolity warszawskiego, a tytuły prasowe na temat jego osoby wyglądały tak:

„Ksiądz Wielgus był cennym agentem”

„Abp Wielgus pracował dla najgroźniejszych esbeków”

„S.Wielgus był wieloletnim, gorliwym sługą SB”

„Arcybiskup Wielgus świadomie współpracował z SB”

„Stanisław Wielgus donosił”

Aby uzmysłowić czytelnikom zakłamanie polskich mediów i niebywałą ich przewrotność przypomnę inne wydarzenie, również jak „sprawa Wielgusa”, z okresu rządów „pisowskiej junty”.

Pech chciał, że nie upłynęło wiele wody w Wiśle od „sprawy Wielgusa”, a dokumenty komunistycznych służb z dnia na dzień utraciły swoją wiarygodność. Wypłynęła teczka salonowca Ryszarda Kapuścińskiego i co najgorsze, o wiele bardziej jednoznaczna. Świadoma i tajna współpraca nie podlegała dyskusji. Zachowały się nawet donosy zwane „raportami” i „charakterystykami”. Był udokumentowany fakt przyjmowania pieniędzy.

Te same tytuły prasowe uderzył w zupełnie inny ton:

"Nie ma żadnych wątpliwości, co do uczciwości Kapuścińskiego"

"Bez współpracy nie byłoby Ryszarda Kapuścińskiego"

"Rząd bliźniaków jest coraz bardziej zdenerwowany i gotowy na wszystko"

„Lustracja grozi zbrukaniem wszystkiego"

"Najnowsza, wybitna ofiara polowania na czarownice, rozpętanego przez polski rząd"

Jak jasno wynika z przytoczonych przykładów, nawet komunistyczny donosiciel może w III RP funkcjonować jako „autorytet” pod jednym wszakże warunkiem. Trzeba doskonale orientować się po której strony jest posmarowany chlebek i znaleźć się po odpowiedniej stronie barykady.

Jak widać w Rzeczypospolitej ciągle aktualne są słowa Onufrego Zagłoby, herbu Wczele:

„Już tak widać jest, że kto się o Radziwiłła otrze, ten sobie wytarty kubrak zaraz ozłoci. Łatwiej tu, widzę, o promocję niż u nas o kwartę gniłek. Wsadzisz rękę w wodę z zamkniętymi oczami i już szczupaka dzierżysz”

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (52/2010)
 

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. TW Filozof i TW Feliks

najbardziej medialnymi biskupami III RP - celebrytami organów michnikowych, jak wcześniej ks Czajkowski .

To, że organy i słuzby specjalne PRL-u korzystają z usług swo9ich współpracowników, to nie dziwi, ale czemu nie reaguje na to Wartkan, który zareagował jeden jedyny raz w przypadku bp Wielgusa? Dlaczego w dobie ataków na KK z powodu pedofili, publicznie prezentuje sie w purpurze bp z Poznania ?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

2. adam z raną na czole,ten sam,ktorego brat stefan,jest scigany

za stalinowskie wyroki,zawsze marzył,by być Guru,"salonu "TO juz mu nie wystarcza,TW Ketman
tez nie,no to Na Kosciół się zamachnął i szykuje się na GURU
Koscioła,
a komorowski juz w jegu mieniu cenzuruje i bawi się w naczelnego kadrowca.
Skomplikowana i poplątana osobowosc adama z raną na czole,swietnie została
opisana przez pana Łysiaka,w ktorymś z Salonów Rzeczposlitej Kłamcow
syndrom adamana tle Krzyza,...........
to w ktorejs z ksiązek Wilka,ow człowiek słusznie nazwany został
mefistem...

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o pon., 03/01/2011 - 12:32.

gość z drogi

avatar użytkownika kokos26

3. Maryla

Mają lepszy kanał dostępu do ucha papieża

pozdr

kokos26
avatar użytkownika guantanamera

4. Najpierw - dziękuję za

Najpierw - dziękuję za przypomnienie - tym wszystkim krytykom, którzy nie znają wypowiedzi abpa i mnie, że ks. arcybiskupowi Stanisławowi Wielgusowi udowodniono jedno spotkanie z UBkiem. Tak mi się wydawało, miałam sprawdzić, ale odkładałam - no, bo Święta, potem Sylwester.... To, co zawsze mówił i pisał wskazywalo, że się niczego nie boi, że nie uważą, że musi się pilnować, że jest pod jakąś presją. W przeciwieństwie do....np ks Czajkowskiego,którego postawa i wypowiedzi były tak różen od postawy ks. abpa Wielgusa.

avatar użytkownika guantanamera

5. Teraz o o. Ludwiku Wiśniewskim

Otóż w latach 80-tych, gdy prowadził we Wrocławiu Duszpasterstwo Akademickie, to nie bał się wciagać Kościoła w politykę. Na spotkania zapraszał przedstawicieli opozycji, w roku 1988 podczas "Tygodnia Społecznego", czy jakoś tam, w kościele oo. Dominikanów gościł z wykładem Tadeusz Mazowiecki. Wielu studentów biegało na te spotkania tylko dlatego, że były polityczne. Jednak, jak sie dzisiaj okazuje, jest taka opcja polityczna, która z założenia nie wciąga Kościoła w politykę i taka, która z definicji wciąga. Są politycy "niemieszający", związani z PO i GW i inni, "mieszający". Są księża biskupi immunizowani na mieszanie, ponieważ spotykają się z politykami "niemieszającymi". I ci "zamieszani" - tzn. sprzyjający Radiu Maryja. Taka jest logika listu o. Ludwika Wiśniewskiego.