Mgła nad Siewiernym

avatar użytkownika stan35

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Mgła na Siewiernym wypełzła z jaru

Z relacji emerytowanej nauczycielki, mieszkanki Smoleńska, do której dotarł "Nasz Dziennik", wynika, że 10 kwietnia mgła na lotnisku pojawiła się w sposób gwałtowny, około godziny 8.00 rano czasu moskiewskiego, i równie szybko zniknęła. Bardzo łatwo można ją było zlokalizować, wypełzła z jaru, w którym rozbił się polski samolot z 96 osobami na pokładzie. Wcześniej - jak twierdzi kobieta - była słoneczna pogoda.

Nauczycielka, Polka z pochodzenia, do której dotarł "Nasz Dziennik",
10 kwietnia przebywała tuż obok lotniska, w bezpośredniej bliskości miejsca, w którym upadł Tu-154M. Była naocznym świadkiem wydarzeń, jakie rozegrały się tego dnia. Kobieta dorabia w jednym z zakładów usytuowanych w pobliżu Siewiernego, położonym w dzielnicy, do której dociera komunikacja autobusowa. W pobliżu są zakłady remontowe, m.in. warsztaty samochodowe. Pas lotniska znajduje się na lewo od szosy, która biegnie od Smoleńska w kierunku Moskwy.
Z prawej strony ulicy widać liczne zabudowania, w tym domy mieszkalne, i jar, który leży na trasie tzw. podejścia do lotniska. Jak relacjonuje kobieta, 10 kwietnia już o 7.00 rano była w pracy. Była wtedy słoneczna pogoda, nie było żadnej mgły. Pojawiła się dopiero po godzinie, więc ok. godziny 8.00 rano czasu moskiewskiego (ok. 10.00 czasu polskiego). Jak tłumaczy, w pewnym momencie zaczęła gwałtownie gęstnieć, jakby "wychodziła z ziemi". Kładła się gęstymi płatami wyraźnie od strony jaru, który od szosy dzieli odległość około jednego kilometra.
Z opisu nauczycielki wynika, że mgła wypełzła z jaru i przemieściła się w kierunku szosy w stronę lotniska Siewiernyj. Opary ustąpiły równie szybko, jak się pojawiły. Zdaniem kobiety, około godziny 10.00 wiadomo było, że coś złego się dzieje, ludzie, usłyszawszy wybuch, zaczęli biec w kierunku szosy. Kobieta ruszyła za nimi. Kiedy wszyscy dobiegli do szosy, co nastąpiło zaledwie kilkanaście minut od upadku polskiej maszyny, stał tam już kordon funkcjonariuszy OMON, którzy nikogo na miejsce katastrofy nie dopuszczali.
Zgodnie z relacją kobiety, w kordonie odgradzającym teren katastrofy znajdowali się też młodzi kadeci ze smoleńskiej szkoły oficerskiej. Warto przy tym zauważyć, że najbliższa tego typu szkoła, skąd mogliby oni przybyć, znajduje się w odległości około 7 kilometrów od lotniska Siewiernyj. Czy można pokonać taką odległość w kwadrans? Teoretycznie mogliby oni pokonać ten dystans w czasie około 15 minut. Aczkolwiek trzeba też wziąć pod uwagę, że jakiś czas musiałoby zająć im przygotowanie się do wymarszu, a więc musieliby się ubrać czy też zabrać niezbędny sprzęt. Dopiero wtedy mogliby wyruszyć w drogę. Tymczasem z relacji świadka wynika, że znajdowali się w kordonie, który był ustawiony niemal natychmiast, tuż po tym, jak świadkowie usłyszeli huk, jeszcze zanim zawyły syreny.
Były minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Jacek Sasin w dniu katastrofy był na cmentarzu w Katyniu. Z hotelu wyjechał przed 9.00 czasu moskiewskiego. Mówi, że zza chmur przebijało słońce, nie było żadnej mgły. Jak podkreśla gen. bryg. rez. Jan Baraniecki, były zastępca dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej, już w latach 60. Rosjanie stosowali różne metody maskowania lotnisk. Jedną z nich było zadymianie: baki samolotów napełniano specjalnym olejem, po uruchomieniu silników z maszyny wydobywały się gęste opary, które na pewien czas zadymiały lotniska. Z tego sposobu korzystały siły Układu Warszawskiego. Rosjanie opanowali też technologię wywoływania sztucznego zachmurzenia czy deszczu. Jarosław Zieliński, poseł PiS, członek parlamentarnego zespołu smoleńskiego, zauważa, że to, dlaczego mgła pojawiła się nad lotniskiem smoleńskim tak nagle, pozostaje wciąż pytaniem otwartym. - Kwestia ta musi być zbadana przez prokuraturę i komisję, której przewodniczy minister Miller. To, czy mgła pojawiła się naturalnie czy też nie - ten wątek powraca od samego początku, od dnia katastrofy - podkreśla poseł. - Tak samo sprawa tak szybkiego pojawienia się funkcjonariuszy OMON. Pytanie, czy chcieli oni ogrodzić teren, by faktycznie zabezpieczyć miejsce katastrofy, czy też wyeliminować każdą możliwość pojawienia się naocznych świadków - zastanawia się Zieliński. Jak zauważa, przy normalnym śledztwie, przy zaufaniu do organów państwowych polskich i rosyjskich, sprawa ta byłaby prosta do wyjaśnienia. - Niestety, tego zaufania brakuje, bo to, co działo się w dotychczasowym postępowaniu prokuratury i polskiej komisji, na takie zaufanie nie pozwala - dodaje. Sprawy nie chce komentować Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, któremu podlega Polska Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ustalająca okoliczności katastrofy rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie posiada zdjęcia satelitarne z 5 i 12 kwietnia. Są to zdjęcia wykonane przez amerykańską firmę DigitalGlobe. Co do szczegółów prokuratura się nie wypowiada. Polscy śledczy zwrócili się też do USA z wnioskiem o pomoc prawną o uzyskanie zdjęć satelitarnych Smoleńska z dnia katastrofy. Do tej pory nie uzyskali żadnej odpowiedzi.
Anna Ambroziak

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101222&typ=po&id=po01.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika stan35

2. Wcięło mi tekst

a spieszyłem się do wyjścia i nie zdążyłem napisać ponownie.
Dziękuję Pani za uzupełnienie informacji.
Dodam tylko, że we "wciętym" tekście zwróciłem uwagę na dwa problemy.
Pierwszy dotyczy błędnego zapisu czasu polskiego i moskiewskiego:

"więc ok. godziny 8.00 rano czasu moskiewskiego (ok. 10.00 czasu polskiego). "
Wg prawidłowych reguł, czas moskiewski wyprzedza o 2 godziny czas polski. Uważąm to za błąd(przestawienie).

Drugi problem jest poważniejszej natury. Proszę zwrócić uwagę, że ta Pani operuje czasem nie o 2 godziny późniejszym. :
" Zdaniem kobiety, około godziny 10.00 wiadomo było, że coś złego się dzieje, ludzie, usłyszawszy wybuch, zaczęli biec w kierunku szosy. Kobieta ruszyła za nimi."

Jeśli świadek mówi "około 10", to nie może to być wg czasu polskiego ok. 8-mej, tylko około 9-tej (8.41- czas katastrofy, a pierwsza godzina podawana jako czas katastrofy to 8.56 c.p.(czyli "około 10 -tej czasu w Smoleńsku).
Przypomnę tu, że na portalach smoleńskich, pierwsze informacje pokazały się o godzinie 10.25, co wielu zinterpretowało jako 8.25 czasu polskiego, a moim zdaniem była to godzina 9.25 czasu polskiego. Na dolnym prawym rogu tej strony jest wyświetlany czas lokalny i zwróciłem na to uwagę zaraz po 10-tym, jak tylko powziąłem informację o tym portalu i wypowiedziach mieszkańców Smoleńska(była tam godzina różniąca się od czasu polskiego o jedną godzinę. Wyglądało to tak, jak gdyby w Smoleńsku nie zmieniono jeszcze wtedy czasu zimowego na letni. Wtedy zaniepokoiło mnie to, ale nie mogłem znaleźć wytłumaczenia. Przeczytałem gdzieś, że może to być tak, że serwer na którym znajdują się te portale jest w innej strefie czasowej.
Potem jednak zacząłem trafiać w sieci na informacje, że faktycznie coś z tym czasem smoleńskim było nie tak, bo po jakimś czasie na tych samych portalach pojawił się czas letni i 2-godzinna różnica do czasu polskiego.
W sieci podawano też(muszę odszukać w swoim archiwum), że z tym czasem to były niezłe numery z podróżą Tuska do Katynia 7-go kwietnia.
TVN24 relacjonując tą wizytę pogubił się w czasie i podał, że Tusk będzie spóźniony w Smoleńsku, a potem okazało się, że to nieprawda(tak się kłamcy zamotali, że sami już nie mogli się połapać w czasie, a co dopiero mówić o zewnętrznych obserwatorach).
Tamte sieciowe informacje o tym oszustwie z czasem w Smoleńsku(a zbiegły się one ze zmianą stref czasowych w Rosji) zainspirowały mnie do poszukiwań innych informacji o tym czasie. Sięgnąłem do wspomnień uczestników tych uroczystości w Katyniu, którzy jechali tam pociągiem, a zamieścili swe wspomnienia w sieci.
I cóż się okazało? Otóż okazało się, że różni ludzie relacjonują te same fakty, podając różne czasy ich wystąpienia. Podają też informacyjnie o przestawianiu zegarków i swoje uwagi na temat różnicy w czasie w poszczególnych etapach podróży(Polska-Białoruś- Rosja). Potwierdza to chaos informacyjny panujący wtemacie czasów lokalnych w różnych strefach czasowych.
Pojawia się pytanie, po co Rosjanie zrobili taki miszung z czasem lokalnym w Smoleńsku?
Zapewne wiedzieli, że Polacy będący w Smoleńsku i Katyniu będą mieli zegarki przestawione do przodu, czyli dane wydarzenie będą rejestrowali jako występujące o godzinę później niż w rzeczywistości.
Pytanie na jakim czasie pracowały rejestratory(czarne skrzynki) samolotu TU154M nr 101 w dniu 10 kwietnia? Polskim, moskiewskim(2 godziny różnicy), czy lokalnym smoleńskim(1 godzina różnicy)?
Do tego tematu zapewne warto będzie wracać.
Dziwne, ale dziennikarze, nawet GP czy ND zachowują się tak, jak gdyby nie rozumieli o czym mowa(do głów im nie przychodzi, że ruskich szachistów stać by było na takie kombinacje). Monitowałem obie te redakcje tym tematem, ale bez odzewu. A patrząc na medialną rzeczywistość mainstreamu to trudno się dziwić, ze boją się oskarżeń o szaleństwo i utratę rozumu, gdyby o czymś takim pisali(patrz zachowania mainstreamu wobec J.Kaczyńskiego)

avatar użytkownika Mara

3. Mgła nad Smoleńskiem

Zakładając,że poniższe nagranie jest prawdziwe:
http://www.youtube.com/watch?v=7HzdqZcDc10&feature=related

jest pewien problem,bo" dymka 8 kilometrow" to mgiełka na 8 kilometrach a nie tuman czyli mgła.
Dymka to mgiełka
Tuman to mgła.
Tu mówi się o mgiełce.

avatar użytkownika stan35

4. Mara

To nie jest nagranie z TU154M nr101, tylko z samolotu wrocławskiej firmy.

avatar użytkownika Mara

5. @stan35

Dziękuję za informację,ale czy pan ma pewność, tak na 100%,że to nie jest nagranie z tupolewa?