Procesy: Kobylański- Sikorski, Ziobro-Kalisz, rosyjski szpieg

avatar użytkownika Maryla
Proces Sikorski-Kobylański: świadkowie mówią o "drastycznych", antysemckich opiniach

Proces Sikorski-Kobylański: świadkowie mówią o "drastycznych", antysemckich opiniach

 Tego dnia przed sądem zeznawał m.in. ambasador Ryszard Schnepf.

Kobylański, szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ) i konsul honorowy w Urugwaju w latach 1991-2000, domaga się od Sikorskiego przeprosin w "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej" i "Naszym Dzienniku" oraz wpłaty 20 tys. zł na rzecz Ruchu Obrony Życia im. ks. Jerzego Popiełuszki.

Przedmiotem cywilnego procesu o ochronę dóbr osobistych są sformułowania Sikorskiego z wywiadu-rzeki pt. "Strefa zdekomunizowana". Obecny szef MSZ nazwał szefa organizacji polonijnej w Ameryce Płd. "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy"; podkreślał, że pion śledczy IPN rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej.

We wtorek przed sądem zeznawali świadkowie, o których przesłuchanie wnosił Sikorski. Swoje kontakty z powodem relacjonował obecny ambasador Polski w Hiszpanii Ryszard Schnepf. Schnepf w latach 1991-96 był polskim ambasadorem w Urugwaju. - Wielokrotnie różne osoby przestrzegały mnie przed kontaktami z Kobylańskim, bo miał on prowadzić niejasne interesy, a jego przeszłość miała być niejednoznaczna - mówił. Dodał, że początkowo nie stosował się do tych ostrzeżeń, bo uważał, że wynikają one z zawiści wobec Kobylańskiego.

Jak zaznaczył, w późniejszym okresie kontaktów Kobylański miał coraz częściej wygłaszać drastyczne opinie - o charakterze antysemickim, rasistowskim oraz skierowane przeciw homoseksualistom. - Tym wypowiedziom towarzyszyły słowa podziwu dla porządku niemieckiego - dodał. Ambasador nadmienił, że dochodziły do niego też informacje, że Kobylański w czasie swego pobytu w Paragwaju w latach 1952-67 i prowadzenia tam interesów "musiał się sowicie opłacać generałom" tam rządzącym - w końcu coraz wyższe żądania generałów miały być powodem opuszczenia przez niego Paragwaju.

Zeznania złożył także dziennikarz Mikołaj Lizut, który w 2004 r. w "Gazecie Wyborczej" opublikował reportaż o Kobylańskim. Przyznał, że z polonijnym biznesmenem w Urugwaju odbył jedną rozmowę, przedstawiając się fałszywym nazwiskiem i podając za studenta. - Wiele słyszałem tekstów antysemickich i mowy nienawiści, ale to, co usłyszałem wtedy od Kobylańskiego, było dla mnie szokiem - zeznał Lizut. Dodał, że jeśli chodzi o opinie Kobylańskiego wypowiadane na temat polskiej dyplomacji, to było "wiadro pomyj".

- Nie sądzi pan, że swoją publikacją wyrządził pan krzywdę Kobylańskiemu - pytał świadka pełnomocnik powoda mec. Zbigniew Cichoń. Lizut odpowiedział, że nie uważa, aby wyrządził krzywdę; zaznaczył, iż w rozmowie "niesprowokowany Kobylański rozpoczął tyradę wobec Żydów".

Sąd będzie kontynuował proces 19 kwietnia, wówczas zeznania ma złożyć inny były ambasador RP w Urugwaju Jarosław Gugała. O oddalenie pozwu wnosi reprezentujący pozwanego mec. Łukasz Rędziniak, który uznaje inkryminowane słowa za zasadne i nienaruszające dóbr powoda.

- Zmuszony jestem podtrzymać słowa, które zapisałem w książce. Będę czekał na proces i postaram się tę tezę udowodnić - mówił z kolei w 2009 r. szef MSZ na wiadomość o pozwie.

Z kolei Cichoń powiedział, że wniosek o przesłuchanie świadków ze strony Kobylańskiego zostanie złożony w późniejszym terminie. - Mamy mocne dokumenty - dodał Cichoń. Sam Kobylański twierdzi, że wszystkie informacje polskich mediów na jego temat są nieprawdziwe i obliczone na skompromitowanie go jako działacza polonijnego w Ameryce Płd. oraz na "odwrócenie uwagi społeczeństwa od rzeczywistej sytuacji w kraju".

Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa trwa inny proces, w którym kilkunastu polskich dyplomatów i ludzi mediów Kobylański oskarżył prywatnym aktem oskarżenia o zniesławienie. Chce on, by każdy z podsądnych wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny. Wśród oskarżonych są Schnepf i Lizut.

Autor: POg Źródła: PAP

 

Sukces Ziobry w procesie z Kaliszem

Sukces Ziobry w procesie z Kaliszem

Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił wniosku Kalisza, by odrzucić pozew bez badania go merytorycznie, gdyż do tej cywilnej sprawy nie uchylono jego immunitetu poselskiego. Decyzja sądu jest nieprawomocna; adwokatka Kalisza zapowiada odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

W pozwie o ochronę dóbr osobistych obecny europoseł PiS żąda od Kalisza przeprosin w TVN, "Superstacji" i w "Rzeczpospolitej" oraz wpłaty 30 tys. na rzecz stowarzyszenia Katon za wypowiedzi posła Lewicy dla mediów z 2008 r.

Sąd uznał, że w tym przypadku immunitet nie przysługuje, powołując się na zapis prawa, że taka ochrona prawna obejmuje "inną działalność związaną nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu". Sędzia Anna Falkiewicz-Kluj podkreśliła, że wypowiedź Kalisza nie mieści się w ramach tej "innej działalności", bo musi ona dotyczyć "działań stricte na forum parlamentu, wprost związanych z funkcją posła". Tymczasem w tej sprawie Kalisz nie wypowiadał się w kwestiach istotnych dla parlamentu, lecz przedstawił tylko "swą osobistą opinię" - oceniła sędzia.

 

Na trzy lata więzienia Sąd Okręgowy w Warszawie skazał obywatela rosyjskiego Tadeusza J., oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji.

Wyrok jest nieprawomocny. Obrona, która wnosiła o uniewinnienie J., może złożyć apelację. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wnosiła o 5 lat więzienia dla J. Za "udział w działalności obcego wywiadu przeciwko RP" groziło mu od roku do 10 lat więzienia.

Rosjanin o polsko brzmiącym nazwisku, który miał zdobywać informacje o polskim wojsku dla wojskowego wywiadu GRU, został zatrzymany w lutym 2009 r. przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od tego czasu przebywa w areszcie. Fakt zatrzymania szpiega ujawnił w styczniu br. "Dziennik Gazeta Prawna", według którego J. mieszkał od dłuższego czasu w Polsce i prowadził niewielką firmę.

PAP
Etykietowanie:

18 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Rozstrzygnięcie

Rozstrzygnięcie niepewne

Sprawa
o zniesławienie, którą wytoczył polonijny działacz Jan Kobylański
kilkunastu dziennikarzom i dyplomatom, uległa przedawnieniu. Sąd na
razie jej nie umorzył, ale proces prawdopodobnie nie zakończy się
wyrokiem.


- Karalność tych czynów już się przedawniła -
wskazuje mecenas Andrzej Lew-Mirski, pełnomocnik Jana Kobylańskiego.
Sędzia Robert Żak już na ostatniej rozprawie zaznaczał, że z racji
bliskiego terminu przedawnienia może umorzyć sprawę. Jednak pełnomocnicy
obu stron, powołując się na zasadę prawną, w myśl której jeśli w
sprawie zebrano dowody pozwalające wydać orzeczenie uniewinniające lub
skazujące, opowiedzieli się za jej kontynuowaniem.
- Można ten proces
umorzyć, gdyby taka była wola stron, ale mam nadzieję, że będzie
rozstrzygnięcie co do winy - mówi Lew-Mirski. Z kolei obrońcy
dziennikarzy liczą na stwierdzenie niewinności swoich klientów.
Na
wczorajszej rozprawie miał zeznawać Lech Wałęsa, ale nie stawił się w
sądzie, podobnie jak na poprzedni termin. - W związku z tym sąd na mój
wniosek dokonał reasumpcji postanowienia i oddalił wniosek oskarżonych o
przesłuchanie Wałęsy, Władysława Bartoszewskiego, Leona Kieresa itd. -
poinformował pełnomocnik Jana Kobylańskiego. Dodał, że te wnioski nie
miały nic wspólnego ze sprawą o zniesławienie jego klienta.
Na
następnym posiedzeniu mają być kontynuowane mowy końcowe. Zakończenia
postępowania należy się spodziewać w ciągu kilu tygodni.
Prezes Unii
Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej i były konsul
honorowy Rzeczypospolitej Polskiej poczuł się pomówiony i zniesławiony
szeregiem publikacji prasowych zamieszczonych m.in. w "Gazecie
Wyborczej", "Rzeczpospolitej" czy "Polityce", zarzucających mu
szmalcownictwo, antysemityzm i agenturę różnych służb. Oskarżeni nie
przyznają się do zarzutu, za który grozi im do 2 lat więzienia. Jan
Kobylański domaga się też, by każdy oskarżony wpłacił 100 tys. zł na cel
charytatywny.
Jak wielokrotnie podkreślał, zarzuty, o których
donosiły media, to kłamstwa, a publikacje miały na celu poniżenie go
jako Polaka i patrioty oraz "odebranie zaufania potrzebnego do
sprawowania funkcji prezesa USOPAŁ". Jego adwokat uważa, że do dziś w
procesie nie przedstawiono żadnych dowodów podważających słowa prezesa
Kobylańskiego.

Zenon Baranowski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110813&typ=po&id=po09.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. dla mnie to Gugała jest "podejrzanym gościem"

Jan Kobylański ma w Urugwaju opinię "podejrzanej postaci", człowieka o niewyjaśnionej przeszłości - zeznał były ambasador Polski w Urugwaju Jarosław Gugała w procesie, który ten polonijny biznesmen wytoczył szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu

Przedmiotem cywilnego procesu przed Sądem Okręgowym w Warszawie o ochronę dóbr osobistych są sformułowania Sikorskiego z wywiadu-rzeki pt. "Strefa zdekomunizowana". Szef MSZ nazwał szefa organizacji polonijnej w Ameryce Płd. "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy"; podkreślał, że pion śledczy IPN rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej.

88-letni Kobylański, szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ) i konsul honorowy RP w Urugwaju z lat 1991-2000, żąda od Sikorskiego przeprosin w "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej" i "Naszym Dzienniku" oraz wpłaty 20 tys. zł na Ruch Obrony Życia im. ks. Jerzego Popiełuszki. "Zmuszony jestem podtrzymać słowa, które zapisałem w książce. Będę czekał na proces i postaram się tę tezę udowodnić" - mówił w 2009 r. szef MSZ na wiadomość o pozwie. Proces ruszył latem 2010 r.

We wtorek Gugała, zeznając jako świadek Sikorskiego, powiedział, że gdy był ambasadorem w latach 1999-2003, poznał Kobylańskiego jako ówczesnego konsula honorowego RP w Urugwaju. - Przyczyną odwołania były działania godzące w polską rację stanu oraz obraźliwe i antysemickie wypowiedzi o polskich władzach; także połowa Episkopatu i Lech Wałęsa to dla niego Żydzi - powiedział Gugała (dziś dziennikarz telewizyjny).

- Dla miejscowego establishmentu jest to postać podejrzana; to człowiek o niewyjaśnionej przeszłości - dodał Gugała, podkreślając związki Kobylańskiego z Alfredo Stroessnerem, b. dyktatorem Paragwaju. Zeznał, że Kobylański miał zakaz wjazdu do USA. Dodał, że wyjaśnianie szmalcownictwa Kobylańskiego "utknęło w martwym punkcie".

Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa kończy się proces kilkunastu polskich dyplomatów (m.in. Gugały) i ludzi mediów, których Kobylański oskarżył w prywatnym procesie karnym o zniesławienie. Chce on też, by każdy z podsądnych wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny. Podsądni przywołują na obronę jego słowa, np. że "jedna trzecia polskich biskupów to Żydzi"; "Żydzi zawsze będą nienawidzić Polaków", bo mają "parszywe geny". Kolejny termin tej sprawy - 28 października.

Kobylański to milioner, m.in. sponsor Radia Maryja. W 2004 r. "Gazeta Wyborcza" podała, że według jednej z wersji jego życiorysu, w 1942 r. trafił na Pawiak i do obozów koncentracyjnych. Po wojnie znalazł się w Austrii, potem we Włoszech; dorobił się wielkich pieniędzy, a w 1952 r. wyjechał do Paragwaju; wiele wskazuje na to, że za pomocą siatki Odessa wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników - twierdziła "GW". Według niej, nazwiska Kobylańskiego nie ma w obozowych dokumentacjach. "GW" sugerowała, że rola Kobylańskiego w obozach koncentracyjnych mogła nie być jednoznaczna, co miało być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Łacińskiej.

Sam Kobylański twierdzi, że wszystkie informacje polskich mediów na jego temat są nieprawdziwe i obliczone na skompromitowanie go jako działacza polonijnego w Ameryce Płd.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. nagrzane sądziny załatwią na cacy, albo przedawnionko

AMBASADOR POTWIERDZA OPINIĘ SZEFA MSZ

"Kobylański ma opinię podejrzanej postaci"

"Kobylański ma opinię podejrzanej postaci"

- Jan Kobylański ma w Urugwaju opinię "podejrzanej postaci", człowieka o niewyjaśnionej przeszłości - zeznał we wtorek były...czytaj dalej »

Adam Michnik nie odwołuje żadnych słów opublikowanych w "Gazecie Wyborczej"... czytaj więcej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Polaczek

5. Sodomia i Gomoria w MSZ

jak mawiają starożytni. A o wszystko zadbał ten kundel komunistyczny, miłośnik ,,Solidarności'' i miłośnik Unii, oczywiście Demokratycznej, Wolności i hgw jakich jeszcze innych diabelskich przedsięwzięć.
Pal Belzebubie ogień nad jego nędzną kreaturą wartą 30 sztosów, tylko uważaj aby Cię także nie oszwabił.

List Kobylańskiego do Lecha Wałęsy, który potwierdza powyższe :
http://min.us/lNXMpjBoZngzg

Łączcie się, nie tylko w bólu, tylko gdzie ?

avatar użytkownika Maryla

6. Tomasz Domalewski Proces

Tomasz Domalewski

Proces zakończony, niesmaku jeszcze więcej. "Czyli inaczej mówiąc – oszczercom się upiekło"

"Po sześciu latach sąd ogłosił umorzenie sprawy z powodu
przedawnienia. Przed dwoma laty przyjmowałem zakłady, że tak właśnie się
będzie."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Polaczek

7. @Maryla

Łączcie się, nie tylko w bólu, tylko gdzie ?

avatar użytkownika Maryla

8. PRL-bis

Szef MSZ Radosław Sikorski nie musi przepraszać polonijnego biznesmena z Urugwaju Jana Kobylańskiego za nazwanie go "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy" - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie

Sąd orzekł, że Sikorski nie musi przepraszać Kobylańskiego w mediach ani wpłacać 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny - jak chciał 88-letni Kobylański, założyciel i szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ).

Mocą wyroku Kobylański ma też zwrócić Sikorskiemu 2,4 tys. zł kosztów procesu. Wyrok jest nieprawomocny; adwokat powoda (nie było go w sądzie) może złożyć apelację.

Proces dotyczył sformułowań Sikorskiego z jego wywiadu-rzeki pt. "Strefa zdekomunizowana", w której szef MSZ podkreślał też, że pion śledczy IPN rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej. Sikorski mówił także, że dopiero szef MSZ "Władysław Bartoszewski miał 'dość jaj', żeby Kobylańskiego odwołać z funkcji konsula honorowego w Urugwaju".

Sąd uznał, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Bożena Chłopecka powiedziała, że określenie powoda przez Sikorskiego było wprawdzie pejoratywne, ale dopuszczalne wobec godzenia przez Kobylańskiego w zasady prawa.

Sędzia cytowała antysemickie wypowiedzi Kobylańskiego (m.in. z Radia Maryja) o tym, że "w Polsce muszą rządzić Polacy"; "80 proc. MSZ to Żydzi", "niech Bartoszewski będzie ministrem w Izraelu". Sędzia powiedziała, że to "mowa nienawiści", która przekracza granice dozwolonej krytyki. Według sądu Sikorski miał nie tylko prawo, ale i obowiązek jako urzędnik państwowy negatywnie oceniać takie wypowiedzi powoda.

Sąd uznał też, że Sikorski miał prawo mówić o podejrzeniach IPN co do domniemanego szmalcownictwa Kobylańskiego, bo szef MSZ nie oceniał ich zasadności.

"Antysemityzm jest jak gangrena; pozostawiony bez reakcji zatruwa życie społeczne" - powiedział dziennikarzom adwokat Sikorskiego mec. Łukasz Rędziniak. Dodał, że jest bardzo zadowolony z wyroku. Podkreślił, że sąd cytował materiały dostarczone przez stronę pozwaną. Sympatycy Kobylańskiego po wyroku wyrażali antysemickie uwagi wobec dziennikarzy.

Odnosząc się do wyroku, Sikorski na portalu społecznościowym Twitter napisał: "Są jeszcze sądy w Warszawie. Oficjalnie: Jan Kobylański to antysemita i typ spod ciemnej gwiazdy".

W trwającym od 2010 r. procesie pełnomocnik Kobylańskiego mec. Zbigniew Cichoń mówił wcześniej, że Sikorski z racji pełnionej funkcji powinien być "księciem dyplomacji", tymczasem jego wypowiedzi nie przystoją nikomu", a tym bardziej dyplomacie. Adwokaci Sikorskiego, wnosząc o oddalenie pozwu, podkreślali, że potwierdzeniem słów ministra są zarówno zeznania świadków, jak i wypowiedzi samego Kobylańskiego.

W grudniu 2011 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa umorzył - z powodu przedawnienia - proces karny grupy dyplomatów i dziennikarzy, których Kobylański oskarżył o zniesławienie. Czując się dotknięty tekstami w "GW", "Rzeczpospolitej", "Newsweeku" i "Polityce" z lat 2004-2005, skierował on prywatny akt oskarżenia wobec szefów tych mediów oraz ich dziennikarzy, a także b. ambasadorów w Urugwaju: Jarosława Gugały i Ryszarda Schnepfa. Kobylański chciał, by każdy z oskarżonych wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny.

W procesie, który trwał od marca 2009 r., podsądni nie przyznawali się do zarzutu, za który groziło do roku więzienia. Przywoływali na swą obronę m.in. słowa Kobylańskiego, np. że "jedna trzecia polskich biskupów to Żydzi"; "Żydzi zawsze będą nienawidzić Polaków", bo mają "parszywe geny".

Kobylański to milioner, m.in. sponsor Radia Maryja, b. konsul honorowy RP w Urugwaju (odwołany w 2000 r. m.in. za antysemickie wypowiedzi przez ówczesnego szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego). Wiele razy pisano o jego antysemickich wypowiedziach i podejrzeniach IPN, że mógł wydawać za pieniądze Żydów Niemcom (w 2007 r. IPN umorzył śledztwo w tej sprawie z powodów formalnych). Według "GW" rola Kobylańskiego w niemieckich obozach koncentracyjnych mogła nie być jednoznaczna, co miało być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Płd. Kobylański twierdzi, że te informacje są nieprawdziwe i obliczone na skompromitowanie go.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Sikorski może lżyć

Sikorski może lżyć legalnie

Szef MSZ Radosław Sikorski użył obraźliwych słów wobec Jana
Kobylańskiego, działacza Polonii południowoamerykańskiej. Ale były one
dopuszczalne - uznał wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie. Wyrok jest
nieprawomocny. Obrona nie wyklucza apelacji.




Sikorski nazwał Kobylańskiego "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy".
Jan Kobylański, prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w
Ameryce Łacińskiej, domagał się przed sądem przeprosin od ministra za
użyte wobec niego określenie. Miały się one ukazać w "Naszym Dzienniku",
"Rzeczpospolitej" i "Gazecie Wyborczej". Szef USOPAŁ domagał się także
wpłaty 20 tys. zł na Ruch Obrony Życia im. ks. Jerzego Popiełuszki.

Jednak szef MSZ nie musi przepraszać, ponieważ według sądu nie doszło do
naruszenia dóbr osobistych. Sąd wprawdzie przyznał, że użyte określenie
było obraźliwe, ale jednak dopuszczalne. Z uwagi na to, że Kobylański
miał - zdaniem sądu - godzić w zasady prawa. Według sędzi Bożeny
Chłopeckiej, proces jakoby "bezspornie" wykazał antysemickie poglądy
Kobylańskiego, a w związku z tym - jak uzasadniała wyrok - użycie
takiego określenia przez ministra Sikorskiego może być uważane za
łagodne.

Pełnomocnik Jana Kobylańskiego mec. Zbigniew Cichoń podkreślał podczas
wcześniejszej rozprawy, że Sikorski z racji pełnionej funkcji powinien
być "księciem dyplomacji", tymczasem jego wypowiedzi dotyczące
Kobylańskiego "nie przystoją nikomu", a tym bardziej dyplomacie.

- W tym procesie to nie pan Kobylański był oskarżony, ale minister
Sikorski. A sędzia uznała, że określenie "typ spod ciemnej gwiazdy" jest
jak najbardziej eufemistyczne - komentuje wyrok znany publicysta
Stanisław Michalkiewicz. - W związku z tym, jeżeli ja bym kogoś tak
nazwał, to nie może się obrazić. Jest to bardzo dziwne - zaznacza nasz
rozmówca.

- Antysemityzm? - dziwi się mec. Andrzej Lew-Mirski, który reprezentował
Jana Kobylańskiego w innym procesie, w którym oskarżał za zniesławienie
kilkunastu dziennikarzy i dyplomatów. - W tej konkretnej sprawie o
takich przypadkach nie słyszałem - dodaje. W ocenie adwokata Sikorski
przekroczył granice prawa, obrzucając publicznie Jana Kobylańskiego
stekiem wyzwisk. - Mówienie o panu Kobylańskim "antysemita" to olbrzymie
nadużycie. To po prostu taki styl, taka wypróbowana formuła, że jak się
w kogoś chce publicznie uderzyć, to się go nazywa właśnie antysemitą -
uważa mec. Lew-Mirski.

- Ten wyrok pokazuje, że sądy w Polsce mają wzgląd na osoby, co oznacza,
że ważne jest nie to, co kto zrobił, ale kto to zrobił - uważa
Stanisław Michalkiewicz. - Jeżeli to pan Kobylański użyłby wobec
ministra Sikorskiego takich określeń, jestem przekonany, że bez wahania
by go skazano - stwierdza. Publicysta uważa, że "pewne kategorie osób w
Polsce zostały pozbawione ochrony prawnej, a inne cieszą się ochroną
prawną idącą bardzo daleko, np. poseł Palikot nazwał prezydenta chamem i
nadal to powiela, nazywając tak inne osoby".

- Nie wolno nikogo bezpodstawnie oskarżać - mówił kpt. ż.w. Zbigniew
Sulatycki po zakończeniu procesu dziennikarzy, w którym chodziło o
podobne oskarżenia. - Są to paszkwile, rzucanie nieprzyzwoitych słów na
osobę Jana Kobylańskiego - podkreślał. Proces dotyczył sformułowań
Sikorskiego z jego wywiadu rzeki pt. "Strefa zdekomunizowana", w której
szef MSZ mówił, jakoby pion śledczy IPN rozważał postawienie
Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej.
Zdaniem sądu, Sikorski miał prawo mówić o podejrzeniach IPN co do
domniemanego szmalcownictwa Kobylańskiego, bo szef MSZ nie oceniał ich
zasadności.

Zadowolenia z wyroku nie ukrywa sam Sikorski. Na portalu
społecznościowym Twitter napisał, mimo że wyrok jest nieprawomocny: "Są
jeszcze sądy w Warszawie. Oficjalnie: Jan Kobylański to antysemita i typ
spod ciemnej gwiazdy".



Zenon Baranowski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120328&typ=po&id=po23.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Apelacja w procesie

Apelacja w procesie Kobylańskiego z Sikorskim

Będzie ciąg dalszy sporu sądowego Radosława Sikorskiego z Janem
Kobylańskim. Polonijny działacz odwołał się od wyroku sądu, który uznał, że jego antysemityzm jest
bezsporny

W marcu Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że Sikorski nie musi
przepraszać Kobylańskiego - szefa Unii Stowarzyszeń i Organizacji
Polskich w Ameryce Łacińskiej - za nazwanie go "antysemitą i typem spod
ciemnej gwiazdy". Sędzia argumentował, że proces bezspornie wykazał
antysemickie poglądy polonijnego biznesmena z Urugwaju, wobec czego
określenie Sikorskiego może być uznane za łagodne.

W apelacji prawnik Kobylańskiego mecenas Zbigniew Cichoń przekonuje,
że sąd bezzasadnie przypisuje Kobylańskiemu antysemityzm. Cichoń uważa,
że nawet gdyby hipotetycznie uznać wypowiedzi jego klienta za
antysemickie, to trudno przyjąć, że przez samo to zasłużył na określenie
"typ spod ciemnej gwiazdy". Według niego Sikorski używając takiego
sformułowania chciał wywołać u odbiorców przekonanie, że Kobylański miał
jakieś kryminalne afiliacje, czy "działalność przestępczą na koncie".

Szef polskiej dyplomacji ma jednak nadzieję, że apelacja potwierdzi
orzeczenie pierwszej instancji. - Sąd stwierdził, że antysemityzm
Kobylańskiego został ponad wszelką wątpliwość potwierdzony, oraz że jako
osoba publiczna miałem nie tylko prawo, lecz wręcz obowiązek to
napiętnować - powiedział Sikorski.

W apelacji wskazano, że tylko z powodu, iż Kobylański używa on słowa
"Żyd", czy "żydowski" nie można wyciągać "aż tak daleko idącego wniosku,
iż kieruje nim niechęć do narodu żydowskiego". Mecenas Cichoń
przekonuje, że w swoich wypowiedziach polonijny biznesmen kieruje się
polskim interesem państwowym i narodowym.

Kobylański mówił m.in. w Radia Maryja, że "w Polsce muszą rządzić
Polacy"; "80 proc. MSZ to Żydzi", "niech (Władysław - red.) Bartoszewski
będzie ministrem w Izraelu".

"Negatywne określenia, do osób żydowskiego pochodzenia sprawujących
funkcje publiczne w Polsce, brały się stąd, iż osoby te i powód
(Kobylański - red.) inaczej rozumieją pojęcie dobra i interesu Polski i
jej obywateli" - czytamy w uzasadnieniu apelacji.

Proces jaki polonijny biznesmen wytoczył szefowi MSZ dotyczył
sformułowań Sikorskiego z jego wywiadu-rzeki pt. "Strefa
zdekomunizowana", w której minister mówił m.in., że pion śledczy IPN
rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II
wojny światowej. Wskazywał, że dopiero szef MSZ "Władysław Bartoszewski
miał 'dość jaj', żeby go (Kobylańskiego - red.) odwołać z funkcji
konsula honorowego w Urugwaju".


PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

11. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Jedyna winą pana Kobylańskiego jest to, ze zadarł z lobby żydowskim. Te wojenki toczą się od lat.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

12. Szanowny Panie Michale

wiadomo o co chodzi, wiadomo tez, kto "miesza w tym kotle". Z moich doświadczeń w sądzie nie mam złudzeń co do wyników apelacji, ale Jan Kobylański ma o co walczyć, bo nie tylko o "przepraszam" ale o powazniejsza sprawę.

Powinien iść konsekwentnie drogą sądową i nie odpuszczać.
A my trzymamy kciuki, aby prawda zwyciężyła.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Ja tez trzymam kciuki za Pana Kobylańskiego.

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

14. Kobylański wycofał się z

Kobylański wycofał się z sądowej walki z dyplomatami i dziennikarzami. "On jest zniesmaczony..."

Prawomocny jest już wyrok z 2011 r. umarzający proces dyplomatów i
dziennikarzy, których o zniesławienie oskarżył Jan Kobylański, polonijny
biznesmen, prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce
Płd. Kobylański cofnął apelację od tego wyroku.

Sąd Okręgowy w Warszawie miał we wtorek rozpatrywać apelację
Kobylańskiego jako oskarżyciela prywatnego, ale została ona cofnięta.
Wobec tego sąd pozostawił ją bez rozpoznania - podało Obserwatorium
Wolności Mediów w Polsce Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Adwokat Kobylańskiego mec. Andrzej Lew-Mirski wniósł apelację od tego
wyroku, w której podnosił, że niezależnie od przedawnienia zarzutów, sąd
może orzec winę oskarżonych. - To jednak nie dawałoby panu
Kobylańskiego satysfakcji; on jest zniesmaczony tym, że doszło do
przedawnienia i zażyczył sobie, by cofnąć apelację - tłumaczył w środę
mec. Lew-Mirski.



Mec. Beata Czechowicz, reprezentująca część oskarżonych, w tym
naczelnego "GW" Adama Michnika, uznała, że "oskarżycielowi chodziło o
to, by uniknąć rozgłosu medialnego związanego z przegraniem apelacji i
zapewne chciał on w tej sprawie mieć ostatnie zdanie".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. rozgrzany sąd - normalka w III RP odzyskanej dla Michnika

Radosław Sikorski nie musi przepraszać
polonijnego biznesmena Jana Kobylańskiego za nazwanie go "antysemitą i
typem spod ciemnej gwiazdy"
- orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w
Warszawie.

SA oddalił apelację adwokata 89-letniego
Kobylańskiego od wyroku sądu I instancji, który nie uwzględnił jego
pozwu wobec szefa MSZ. Adwokat zapowiada kasację do Sądu Najwyższego
(musiałby wykazać w niej, że oba sądy rażąco naruszyły prawo).

Minister Sikorski wyrokiem chwali się na Twitterze.


"Strefa zdekomunizowana"


Pozew o ochronę dóbr osobistych założyciela i szefa Unii
Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ)
dotyczył sformułowań Sikorskiego z jego wywiadu rzeki dla Łukasza
Warzechy pt. "Strefa zdekomunizowana". Szef MSZ podkreślał też w niej,
że pion śledczy IPN
rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II
wojny światowej. Sikorski mówił także, że dopiero szef MSZ "Władysław
Bartoszewski miał "dość jaj", żeby go (Kobylańskiego) odwołać z funkcji
konsula honorowego w Urugwaju".

Pełnomocnik Kobylańskiego
mec. Zbigniew Cichoń mówił, że Sikorski z racji swej funkcji powinien
być "księciem dyplomacji", tymczasem jego wypowiedzi nie przystoją
nikomu, tym bardziej dyplomacie. Adwokaci Sikorskiego, wnosząc o
oddalenie pozwu, podkreślali, że potwierdzeniem słów ministra są zarówno
zeznania świadków, jak i wypowiedzi samego powoda.

"Sikorski miał nie tylko prawo, ale i obowiązek"

W marcu 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie
orzekł, że Sikorski nie musi przepraszać Kobylańskiego w mediach ani
wpłacać 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny - jak chciał powód.
Sąd uznał, że proces bezspornie wykazał antysemickie poglądy
Kobylańskiego, wobec czego użyte przez Sikorskiego słowa "antysemita" i
"typ spod ciemnej gwiazdy" mogą być określane jako łagodne.


Sędzia Bożena Chłopecka uzasadniła wówczas, że słowa Sikorskiego były
wprawdzie pejoratywne, ale dopuszczalne wobec godzenia przez
Kobylańskiego w zasady prawa. Sędzia cytowała antysemickie wypowiedzi
Kobylańskiego (m.in. z Radia Maryja) o tym, że "w Polsce muszą rządzić
Polacy"; "80 proc. MSZ to Żydzi", "niech Bartoszewski będzie ministrem w
Izraelu". Sędzia dodała, że to "mowa nienawiści", która przekracza
granice dozwolonej krytyki. Według sądu Sikorski miał nie tylko prawo,
ale i obowiązek jako urzędnik państwowy negatywnie oceniać takie
wypowiedzi. Sąd uznał też, że Sikorski miał prawo mówić o podejrzeniach
IPN co do domniemanego szmalcownictwa Kobylańskiego.

Trzyosobowy skład SA nie miał wątpliwości


Wyrok SO Sikorski skomentował wtedy słowami: "Są jeszcze sądy w
Warszawie. Oficjalnie: Jan Kobylański to antysemita i typ spod ciemnej
gwiazdy".

W apelacji mec. Zbigniew Cichoń wnosił o zmianę
wyroku SO i o uwzględnienie pozwu. Twierdził, że SO bezzasadnie
przypisuje Kobylańskiemu antysemityzm, bo tylko dlatego, iż używa on
słowa "Żyd" czy "żydowski", nie można wyciągać "aż tak daleko idącego
wniosku, iż kieruje nim niechęć do narodu żydowskiego".


Adwokat Sikorskiego mec. Maria Bysiewicz-Staniszewska wnosiła o
oddalenie apelacji jako "całkowicie bezzasadnej". Cytowała takie
wypowiedzi powoda jak: "jedna trzecia polskich biskupów to Żydzi"; -
Żydzi zawsze będą nienawidzić Polaków", bo mają "parszywe geny". "On sam
tego nie neguje; mówi to z dumą" - podkreśliła.


Trzyosobowy skład SA nie miał wątpliwości, że nazwanie powoda antysemitą
było zgodne z prawdą. Sędzia Barbara Trębska w uzasadnieniu wyroku
mówiła, że Kobylański zarzuca wielu osobom publicznym w Polsce to, że z
racji swego pochodzenia podejmują działania niezgodne z interesem
Polski, co jest dla nich obraźliwe.

Dodała zarazem, że
nawet jeśli ktoś jest skrajnym antysemitą, nie uzasadnia to nazywania go
"typem spod ciemnej gwiazdy". - Takie słowa nie powinny paść -
powiedziała. Jednocześnie sędzia podkreśliła, iż pozwany bronił się
"tajemniczymi i nie do zbadania" okolicznościami zdobycia przez
Kobylańskiego majątku w Paragwaju (skąd potem przeniósł się do
Urugwaju). Sędzia dodała, że ambasadorowie RP w Urugwaju pisali do MSZ o
"kiepskiej reputacji" powoda i jego związkach biznesowych z dyktatorem
Paragwaju gen. Alfredo Stroessnerem.

Ścigany listem gończym


Według SA w tych okolicznościach użycie tego zwrotu przez
Sikorskiego nie naruszało dóbr Kobylańskiego. - Jeśli on swych
przeciwników określa np. słowem "banda", to nie może oczekiwać, że ktoś
inny powie o nim, że jest tylko niegrzeczny - dodała sędzia. Za
dopuszczalny SA uznał też zwrot pozwanego, że IPN rozważał postawienie
zarzutu szmalcownictwa powodowi. Sędzia podkreśliła, że po wojnie Janusz
Kobylański był za to ścigany listem gończym jako podejrzany (IPN
odmówił śledztwa m.in. dlatego, że nie miał pewności, czy Jan i Janusz
Kobylański to ta sama osoba). - Są podstawy do kasacji - powiedział mec.
Cichoń, podkreślając, że zdecyduje o tym sam powód.

W
grudniu 2011 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa umorzył - z powodu
przedawnienia - proces karny dyplomatów i dziennikarzy, których
Kobylański oskarżył o zniesławienie. Czując się dotknięty tekstami w
"Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Newsweeku" i "Polityce" z lat
2004-2005, skierował on prywatny akt oskarżenia wobec szefów tych
mediów, dziennikarzy i b. ambasadorów w Urugwaju: Jarosława Gugały i
Ryszarda Schnepfa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Paweł Smoleński liczy na rozgrzane sądy lub "przedawnienie"?

Czerska dała głos w sposób, który w cywilizowanym świecie zamknął by ten tytuł z powodu wysokości odszkodowania.

Rozzuchwalony decyzjami rozgrzanego sądu jedzie w sposób bezprecedensowy.

" Sędzia Barbara Trębska uznała również, że Sikorski miał prawo przypomnieć, iż Instytut Pamięci Narodowej rozważał, czy postawić Kobylańskiemu zarzut szmalcownictwa podczas II wojny światowej. Przypomnijmy: Kobylański to biznesmen i milioner z Ameryki Południowej, który zdobył majątek również dzięki tajemniczym kontaktom z niegdysiejszym dyktatorem Paragwaju gen. Alfredo Stroessnerem, znanym z sympatii i pomocy udzielanej dawnym zbrodniarzom nazistowskim, m.in. lekarzowi z Auschwitz Josefowi Mengele. "

Podczas rozprawy cytowano antysemickie wypowiedzi Kobylańskiego, np. "Żydzi zawsze będą nienawidzić Polaków", bo mają "parszywe geny". Przypomniano jego pogląd na skład etniczny Episkopatu Polski ("jedna trzecia polskich biskupów to Żydzi") czy Ministerstwa Spraw Zagranicznych ("osiemdziesiąt procent MSZ to Żydzi"). Zresztą - Kobylańskiego można cytować w nieskończoność, jak choćby jego pogląd na Polskę rządzoną przez "żydopostkomunę i liberalną mafię" wspieraną przez niektórych hierarchów Kościoła.

Miłe, że warszawski sąd zdecydował, iż jeśli ktoś jest antysemitą, nazwanie go antysemitą nie jest obelgą, tylko opisem stanu faktycznego. Oraz że "typ spod ciemnej gwiazdy" to typ spod ciemnej gwiazdy. Język publicznych wypowiedzi powinien precyzyjnie opisywać rzeczywistość. "

http://wyborcza.pl/1,75968,13293766,_Typ_spod_ciemnej_gwiazdy___Kobylans...

nazwanie Smoleńskiego zaiste jest trudne. Ja nie używam takich słów, którymi można go nazwać.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Ostatni etap tresury - S.Michalkieiwcz

23 stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację od wyroku sądu okręgowego, oddalającego powództwo Jana Kobylańskiego przeciwko Radosławowi Sikorskiemu o ochronę dóbr osobistych. Chodziło o to, że w wywiadzie-rzece, jakiego minister Sikorski udzielił był red. Łukaszowi Warzesze, zarzucił Janowi Kobylańskiemu antysemityzm, nazwał go „typem spod ciemnej gwiazdy”, „samozwańczym prezesem Polonii południowoamerykańskiej”, a ponadto twierdził, że IPN „rozważał” postawienie mu zarzutu szmalcownictwa.

Wytaczając powództwo przed Sąd Okręgowy w Warszawie, Jan Kobylański najwyraźniej musiał kierować się przekonaniem o jego niezawisłości. Ja bym takim optymistą nie był, bo przysłuchując się omówieniu uzasadnienia zaskarżanego wyroku i motywacji drugiego, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, iż na jednym i drugim orzeczeniu zaciążył raczej instynkt samozachowawczy, wskutek czego uzasadnienia zawierały nie tylko osobliwe poglądy, ale nawet mimowolne efekty komiczne, choćby w postaci sugestii, że antysemitę można zbluzgać mocniej, nazywając go „typem spod ciemnej gwiazdy”. Przede wszystkim jednak obydwa sądy najwyraźniej pomyliły antysemityzm ze spostrzegawczością. Jakże bowiem inaczej wytłumaczyć uznanie za „antysemicką” wypowiedzi, że w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jest 85 procent Żydów? Takie stwierdzenie może być albo prawdziwe, albo nie – ale dlaczego miałoby być „antysemickie”? Jeśli już – to tylko pod jednym warunkiem – że obecność Żydów w aparacie państwowym uznawana jest za coś wyjątkowo nieprzyzwoitego, co za wszelką cenę należałoby ukryć, mniej więcej tak, jak ukrywa się wstydliwą chorobę. Czy jednak taki pogląd nie byłby antysemityzmem w najczystszej postaci? Wymowni Francuzi powiadają, że les extremes se touchent, co się wykłada, że przeciwieństwa się stykają. Rzeczywiście coś jest na rzeczy, bo niewątpliwa skwapliwość, a nawet gorliwość sądu w tępieniu antysemityzmu bardzo zbliżyła go do stanowiska, które werbalnie potępił. Świadczy o tym również inny pogląd użyty w charakterze argumentu przemawiającego za oddaleniem powództwa – że mianowicie nawet użycie określenia „Żyd” w pewnych sytuacjach może być obelżywe. Wprawdzie sąd wyraźnie tego nie sformułował, ale domyśliłem się, że chodzi o przypadki, gdy żydowskie pochodzenie albo żydowską narodowość przypisuje się komuś, kto Żydem nie jest. Moim zdaniem, taki przypadek to zwykła pomyłka, ale nie obelga – chyba że uznamy, iż żydowskie pochodzenie jest okolicznością hańbiącą, a przynajmniej dyskwalifikującą.

Ciekawe, że niekiedy może tak być rzeczywiście – to znaczy nie tyle może pochodzenie, ile wynikająca z niego lojalność. Jeśli w przypadku konfliktu interesów, np. polskiego z izraelskim, polski urzędnik ze względu na swoje narodowe pochodzenie bardziej sprzyja interesowi izraelskiemu, to jest to okoliczność rzeczywiście go dyskwalifikująca – jako urzędnika, któremu Rzeczpospolita płaci za dbanie o jej interes. Dlatego właśnie uważam, iż obydwa sądy postawiły znak równości między antysemityzmem a spostrzegawczością.

W ten sposób stały się – uprzejmie zakładam, że mimowolnym – instrumentem tresury naszego mniej wartościowego narodu tubylczego, której celem jest doprowadzenie go do stanu bezbronności wobec projektów eksploatowania go m.in. pod pretekstem „odzyskiwania mienia”. O tym bowiem, co jest antysemityzmem, a co nim nie jest, decydują Żydzi, narzucając te kryteria całej reszcie przy pomocy systemu edukacyjnego, skorumpowanych mediów, przemysłu rozrywkowego, tzw. pożytecznych idiotów, a w rezultacie również kagańcowego ustawodawstwa. W tym systemie ostatnim etapem tresury stają się sądy. Żałosne to i tragiczne.

http://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/21987,ostatni-etap-tresury.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Zmarł Jan Kobylański, prezes

Zmarł Jan Kobylański, prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej

Nie żyje Jan Kobylański, pomysłodawca i wieloletni prezes Unii
Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej. W lipcu
skończyłby 96 lat.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl