Kaczyński aktywizuje ulice! O kulisach wizyty Miedwiediewa

avatar użytkownika chinaski

W ocenach wizyty D. Miedwiediewa w Polsce dominują wielkie słowa: "przełom", "odwilż", "moment dziejowy". Kiedy nieliczni dziennikarze dopytują co jest wymiernym wyznacznikiem tego "przełomu", uzyskują lakoniczną odpowiedź: "Sama wizyta jest wystarczająco doniosła". Innymi słowy, by obóz Platformy Obywatelskiej mógł odtrąbić na świecie (a przede wszystkim w kraju nad Wisłą) swój wielki sukces, musiał sprowadzić rosyjskiego prezydenta do Warszawy. Udało się.
Poza tym żadnych konkretów wizyta kremlowskiego włodarza nie przyniosła. Ci, którzy wznosili peany na część Moskwy otrzymali symboliczne ordery - vide A. Wajda; teraz żaden młody twórca, wychowanek mistrza, autora "Katynia", nie odważy się zrobić filmu, wyreżyserować sztuki teatralnej mogącej przysłonić w sposób nieodpowiedzialny gest Kremla.
 

D. Miedwiediew nie zmienił strategii mówienia o Katyniu: nie nazwał tej zbrodni "ludobójstwem", wspomniał "przy okazji" o tysiącach radzieckich żołnierzy, którzy zginęli na polskich ziemiach w niewyjaśnionych okolicznościach. Czytaj: "tak, w wyniku decyzji Stalina ginęli obywatele różnych państw, także sanacyjnej Polszy; jednak na wpół faszystowskie władze II RP mają na sumieniu śmierć wielu obywateli Rosji Radzieckiej, przodków niezłomnych "wyzwolicieli" Polski z 1945 r.

"Moment dziejowy", czyli fakt przyjazdu rosyjskiego przywódcy w ramach oficjalnej wizyty do Warszawy, mógł zaistnieć po zapłacie przez "naszych" określonej ceny. Polskie zaproszenie leżało na prezydenckim biurku w Moskwie już od czasów A. Kwaśniewskiego. Tylko i wyłącznie wola gospodarza Kremla decydowała o tym, że przełomowej wizyty nie doczekaliśmy przez przez tyle lat.
Donald Tusk zdecydował się oficjalnie odstąpić od trudnej  koncepcji polityki wschodniej J. Giedroycia (polityka międzynarodowa nie jest sprawą łatwą, zwłaszcza dla dyplomatów państwa położonego w sercu Europy, pomiędzy dwoma mocarstwami). To niebywały sukces Rosji, realizacja jednego z elementów jej imperialnych planów, zakamuflowanych przez zapewnienia o pokojowym współistnieniu, współpracy, szacunku. Puste slogany, o czym dobitnie przekonali się Gruzini, Czeczeni, Ukraińcy, Białorusini. Co kryje się za słowami Miedwiediewa, który deklaruje, że o Ukrainie/Białorusi/Gruzji Rosja powinna rozmawiać z Polską? Co mogą myśleć sobie siły niepodległościowe w tych krajach, gdy widzą w odpowiedzi na twarzach polskich decydentów uśmiechy i potakiwanie?

Wczoraj, kilka godzin przed przyjazdem D. Miedwiediewa do Warszawy, w porannych audycjach radiowych dominowali "eksperci" w sposób oczywisty prorosyjscy. W radiowej "Jedynce" gościł Roman Kuźniar, zapalczywy antyamerykanista, doradca B. Komorowskiego; w "Trójce" - P. Zalewski, polityk PO; w Radio Zet - D. Rosati, minister spraw zagranicznych w postkomunistycznym rządzie. Oni mięli od rana polskich obywateli przygotować na to, co za chwilę nastąpi, nadać wydarzeniom odpowiednią interpretacje. Nie zabrakło oczywiście "ciężkich słów" pod adresem ś.p. L. Kaczyńskiego i jego żyjącego wciąż brata.

Nieprzypadkowo też w dzień wizyty Prezydenta Rosji, kiedy wiadomo było, że ten fakt wywoła liczne protesty, demonstracje, ukazuje się w "Przekroju" 'odpowiedni' wywiad:

"Przekrój": Bałem się tego podczas nieudanego przeniesienia krzyża w sierpniu. To była ta sytuacja, w której mogłaby polać się krew- tak w rozmowie z "Przekrojem" socjolog Edmund Wnuk-Lipiński opisuje obawy przed złymi emocjami narosłymi w polityce, które mogą doprowadzić nawet do rozlewu krwi. Socjolog uważa także, że jeżeli Jarosław Kaczyński nie wygra wyborów demokratycznie, to będzie się starał "aktywizować ulicę".

Wczoraj zapewne J. Kaczyński także aktywizował ulicę. O mały włos "ulica" zakłóciłaby ziszczenie się "momentu dziejowego", mróz w relacjach polsko-kremlowskich mógłby nie ustąpić. Nie udało się - plucha skutecznie odstraszyła demonstrantów, poza tym OMON- jak zwykle- czuwał.

Wywiad Wnuka-Lipińskiego obrazuje sposób manipulowania Polakami. Wszelkie oddolne antyrządowe inicjatywy muszą być "z automatu" kierowane przez "zło" z Nowogrodzkiej. No bo jakże by inaczej, prawda? Ludzie nie łykają? Jak nie, jak tak!

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Errata

1. Krew zalewa jak się czyta

Krew zalewa jak się czyta takich s....w jak ten palant Wnuk-Lipinski.
Nie od dziś wiadomo,ze komuchy maja dobrze wyszkolonych socjologów i opanowali sztuki socjotechniczne

Errata