Antoni Słonimski: „Błędy wybaczy Socjalistyczna ojczyzna”

avatar użytkownika rekontra
Intelektualiści byli sumieniem narodu, no świadomości narodu, a to jest ogromna odpowiedzialność, oni tam siedziali, siadywali w „Ziemiańskiej” w latach dwudziestych i bardzo szczerze wierzyli, że świat się rusza na podstawie tego, co oni tam do siebie mówią (Marci Shore – Kawior o Popiół )
 
Jarosław Marek Rymkiewicz uzasadniając tezę, że Polska nie jest niepodległa mówi, że żaden kraj postkolonialny nie jest całkowicie niepodległy, a przecież Polska jest krajem postkolonialnym. Mamy postkolonialną literaturę i postkolonialną (naśladowczą) sztukę filmową. Gazety są postkolonialne, postkolonializm gnieździ się w głowach jego mieszkańców (tubylców). Stwierdza, że w Warszawie jest mniej niepodległości, a w Milanówku gdzie mieszka więcej: „A tu, w tym pokoju, gdzie rozmawiamy, z widokiem na mój ogród, niepodległość jest stuprocentowa. Niech się pani przyjrzy, pani Joasiu, moim kotom i moim dereniom - one są całkowicie niepodległe” - mówi poeta do „Pani Joasi” , mojej ulubionej publicystki Joanny Lichockiej.
Zastanówmy się. Jeżeli pezetpeerowski aparatczyk posługując się hasłem „Wybierzmy przyszłość” wygrywa w Polsce wybory prezydenckie, to czy trzeba uzasadniać tezę Rymkiewicza o postkolonializmie gnieżdżącym się, w co najmniej połowie tubylczych głów?
A kultura? Dwadzieścia lat minęło od odzyskania wolności, a w telewizorze wciąż Kloss oraz czterej pancerni. Kompromitacją jest, że nie ma filmów o Armii Krajowej i Legionach. O polskim Państwie Podziemnym. Nie ma filmów o „Solidarności”. Czy jest film fabularny o Piłsudskim? O odzyskiwaniu niepodległości po pierwszej wojnie? A czy dzisiaj filmowców interesuje prawda o PRL? Gdzie są reżyserzy? Wszyscy pognali do Pałacu na Wodzie, chciałoby się zapytać? Gdzie jest Polska Kultura?
I we wtorek rano usiadłem do komputera, by napisać dla „Warszawskiej Gazety” o Rymkiewiczu. Miałem dużo czasu i tytuł - „Stuprocentowa niepodległość”.
Gdy wtem z drugiego pokoju dobiegły mnie słowa kobiety mówiącej z amerykańskim akcentem: „Wyobrazili sobie, że jest jakaś klasa robotnicza”. Do czego zmierza? A gdy wchodziłem do pokoju słyszałem starszą panią mówiącą, że Aleksander Wat „doszedł do komunizmu od strony literatury” i że była to wówczas „modna postawa”. A gdy siadałem przed telewizorem ponownie usłyszałem charakterystyczny głos z amerykańskim akcentem łamiący polszczyznę. Słowa wymagają dosłownego przytoczenia:
„Intelektualiści byli sumieniem narodu, no świadomości narodu, a to jest ogromna odpowiedzialność, oni tam siedziali, siadywali w „Ziemiańskiej” w latach dwudziestych i bardzo szczerze wierzyli, że świat się rusza na podstawie tego, co oni tam do siebie mówią”.
 
Amerykanki
Świat się im ruszał. Zacytuję znacznie późniejsze słowa Wata: „Natomiast tu była radość właśnie z tego, że coś tak gruntownie od podstaw się łamie, że właściwie jest miejsce na wszystko, że wszystko wolno”
A na ekranie wyświetliło się: „Prof. Marci Shore, historyk, Yale University, autorka książki “Kawior i Popiół”. Przecież znam doskonale. Doskonale znam jej książkę, która ukazała z podtytułem „Życie i śmierć oczarowanych i rozczarowanych marksizmem”. Wielokrotnie podczas lektury łapałem się za głowę. No, przynajmniej miałem ochotę się złapać. Bez wątpienia powinienem. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Leopold Tyrmand, gdy został zmuszony przez peerelowską „Ziemiańską” do emigracji („peerelowska Ziemiańska” czytaj salon Ireny Krzywickiej i Słonimskiego, opisany przez Tyrmanda w „Życiu towarzyskim i uczuciowym”) w tekście, „Czego chcą Polacy” wspomina, że wkrótce po przyjeździe do Ameryki pewna zamożna pani ze znakomitej rodziny (mężowie stanu, senatorowie, przywódcy partii), zapytała go o komunizm. Gdy usłyszała, że komunizm jest piekłem odrzekła: „Tak samo jak Ameryka". I pouczyła Tyrmanda, że ma wiele tupetu, mówiąc Amerykanom, co mają robić w kraju, który oni powołali do życia wprost z dzikości, w którym wprowadzili cywilizację, która to cywilizacja przerodziła się w śmietnisko i wyzysk.
Niedługo potem pisarz był świadkiem, gdy ta Dama podejmowała emigranta, radykalnego naukowca znanego ze swych uprzednich wielorakich zasług w służbie komunizmu w Polsce. Prawił jej: „Ameryka cuchnie. Konstytucja cuchnie. Wy, Amerykanie, mieliście szansę urzeczywistnienia utopii i spartaczyliście ją”.
Dama odpowiedziała: „Potrzebujemy ludzi takich jak pan. Pana obecność jest błogosławieństwem dla Ameryki. Możemy być dumni, że wciąż jesteśmy schronieniem dla umysłów tak wnikliwych i szlachetnych jak pański".
I wyobraźmy sobie, że jakaś młoda Amerykanka, na podstawie rozmów z tymi szlachetnymi umysłami, z tymi, którzy instalowali w Polsce komunizm, rozmawiając z ich dziećmi, a także na podstawie rozmów z ich wdzięcznymi uczniami napisze „Kawior i Popiół”?
I tak właśnie się stało.
Film dokumentalny o Aleksandrze Watcie, który oderwał mnie od tekstu o Rymkiewiczu, jest z telewizyjnego cyklu „Errata do biografii”. W którymś z odcinków Bohdan Urbankowski, poeta oraz autor „Czerwonej mszy, czyli uśmiech Stalina” mówi, że nie ma dla zdrajców, którzy opowiedzieli się po stronie nowych zaborców wybaczenia. Zauważa, że niemal cała czołówka polskiej peerelowskiej poezji kolaborowała.
A historyk Piotr Gontarczyk w filmie o poecie Arturze Międzyrzeckim, prezesie polskiego Pen Clubu mówi, że była to dla niego postać jednoznacznie czarna, a kiedy przeczytał „teczkę” to był wzruszony.
Może nadszedł czas prawdy o byłych stalinowcach? Może należy odsiać Andrzeja Szczypiorskiego od Wiktora Woroszylskiego, cieszącego się przyjaźnią Herberta. Odsiać Żółkiewskiego i Kotta od Wata, jednego Brandysa od drugiego. Zamiast postulować likwidację IPN – zwracam się do Czerskiej – poszukajcie w archiwach swoich prawdziwych bohaterów. 
 
Ziemiańska
I wziąłem do ręki upstrzony kolorowymi zakładkami indeksującymi „Kawior i Popiół” Marci Shore. Na okładce pióro ze złotą stalówką ozdobioną czerwoną gwiazdą. Czytam: „W eleganckim stołecznym mieście Warszawa redaktor Mieczysław Grydzewski przychodził do „Ziemiańskiej" z dwoma jamnikami … miejscem honorowym pozostawał stolik na półpiętrze”.
Warszawa przed wojną była miastem kafejek, kabaretów i dorożek. Ówczesna „Ziemiańska" tętniła życiem. Piękna Ola Watowa, Ważyk - „brzydki twarzyk”, niezrównany w dowcipie Słonimski, a latem Stefan Żeromski. „Stolik „na górce" należał do związanych ze „Skamandrem” młodych poetów: Juliana Tuwima, Antoniego Słonimskiego, Jana Lechonia, Kazimierza Wierzyńskiego, Jarosława Iwaszkiewicza oraz ich przyjaciela, redaktora Mieczysława Grydzewskiego”.
I jest rok 1951. Sięgam do listów Grydzewskiego i Lechonia. Pod datą 10 kwietnia 1951 roku odnajduję słowa do Jana Lechonia: „Drogi Leszku. — Oddarłem kartkę z Twego listu ze względów oszczędnościowych (do tego doszło). Dziękuję Ci … „.
Emigrant Mieczysław Grydzewski przymiera głodem, a w tymże 1951 roku Antoni Słonimski wydaje w „Czytelniku” „Poezje” i w wierszu otwierającym składa słynną samokrytykę:
Bo pieśń, choć nieba sięgnie wyniosła
Gdy samej sobie zaczyna kłamać
Trzeba, jak rękę, co się źle zrosła
Na nowo łamać.
 
W 1955 roku ukazuje się wznowienie jego wierszy, tym razem w sztywnej płóciennej okładce. Jest już po śmierci Stalina, od roku wiadomo, że ze wschodu nadchodzi odwilż, a tom prawie czterystustronicowy otwiera ten sam wiersz – Do Czytelnika:
Pójdź za tą pieśnią, która błądziła,
Przez mgły polskiego ćwierćwiecza.
Łamiąc się z sobą, nim zwyciężyła
Sprawa Człowiecza
 
 i dalej wersy o ręce, którą poeta chce sobie łamać. Nie ma odcinka telewizyjnego cyklu „Erraty” poświęconego Słonimskiemu. Jest rok 1951, narada w sprawie twórczości artystycznej, sala stalinowskiej Rady Państwa. Zagajenie Sokorskiego, przemówienie Jakuba Berman, któremu podlegała bezpieka oraz kultura.
Berman mówi o przyswojeniu przez artystów zasad marksizmu leninizmu, o imperialistycznych agenturach, które oczywiście dezorganizują, o szczekaczkach, szeptanej propagandzie. Mówi o „postawie twórczej inteligencji”, i „o obowiązku każdego artysty”. Zabiera głos Stefan Żółkiewski, Jerzy Andrzejewski, Jan Kott („Stalin mówił, że musimy być gotowi przyjąć wroga w pełnym uzbrojeniu…”) i Słonimski „Jestem od niedawna na terenie kraju … rozumiejąc wagę spraw przedstawionych nam przez min. Bermana … „.
Aż do 1955 roku Słonimski łamiąc sobie rękę, zaspokajał oczekiwania komunistycznego reżimu. W międzyczasie napisał nową wersję wiersza „Pierwszy maja” (cały świat patrzy na Wschód), „Portret prezydenta” (do czytelnika się zwracał - „Wieków dawnych nie żałuj, lepszych masz dziś gospodarzy!”) i nadchodzi wiosna, którą „ciepły wiatr wschodu przywiał”. Przybyło też „DZIESIĘCIOLECIE”: „Dałaś Polsko Ludowa, swym dzieciom, Dzień radosny Dziesięciolecia”. Poeta ponownie wykorzystuje motyw wiatru - „Wiatr od wschodu nadleciał, od Wisły”. Tom zamyka wiersz „Do Krytyka”:
Jakiej prawdy się doszukam
I co zostawię po sobie? 
(…)
A błędy? Błędy wybaczy
Socjalistyczna ojczyzna”.
Shore, która oderwała mnie od Rymkiewicza, sprawczyni dygresji, mówiła: „Świat się rusza na podstawie tego, co oni tam do siebie mówią”. Świat się ruszał milionami ofiar. Przywołując słowa poety Jana Prokopa: peerelowscy poeci „wyli razem z wilkami”. 
Czy w Paryżu albo Nowym Jorku potrafią to kiedykolwiek zrozumieć? 
A o „stuprocentowej niepodległości” Rymkiewicza, za tydzień

Tekst ukazał się w Warszawskiej Gazecie nr 47.

7 komentarzy

avatar użytkownika spiskowy

1. Hegel gryzl, gryzie i gryzc bedzie

A jakby nie patrzec nacjonalizm 2RP byl tak obrzydliwy jak obrzydliwe jest wracanie do tragedii (tragedii????) smolenskiej. Kielbasa i piwo.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Maryla

2. Wieków dawnych nie żałuj, lepszych masz dziś gospodarzy!

dzisiejsze "Patrzmy w przyszłość". Skromność słów, czy mniejsza wydolność intelektualna tego, kto wymyślił to hasło?

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Publikacja tygodnika POLITYKA - Dekada Gierka

my tu gadu, gadu, a Polityka utrwala! utrwala!

Dostałam własnie mailem reklame :

Pomocnik historyczny POLITYKI - DEKADA GIERKA

* Skąd się wziął Edward Gierek?

* Symbole epoki gierkowskiej: mały Fiat, klucze do M-3, blokowiska z wielkiej płyty

* Między skokiem Fortuny a gestem Kozakiewicza

* Czy Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatnio?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

4. Polska kisła w siłę, a ludzie żyli ostatnio

TO O EPOCE GIERKA.
Już w Polityce czekają, aby pisać wspomnienia młodego ZOMOWCA:
"Lałem na lud"

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 27/11/2010 - 07:04.
avatar użytkownika rekontra

5. Spiskowy

Są dwie szkoły. Czy mnie załatwi? Od kilku lat złagodniałem :)

rekontra

avatar użytkownika rekontra

6. Marylo

Ile takich upodleń społeczesńtwa widzieliśmy? Pięć lat po ... i aparatczyk prezedentem, aż przez klawiaturęnie chce przejść :)

rekontra

avatar użytkownika rekontra

7. Oni lubią demonizowac Gierka i Gomułke

ale w najmniejszym stopniu nie jest to porównywalne, gdy ich autorytety współrządziły

pozdrawiam :)

rekontra