Kiedy Polska była Rzeczą naszą Pospolitą?

avatar użytkownika Smok Gorynycz

Klucza do zrozumienia postaw współczesnych Polaków wobec Ojczyzny szukać należy w naszej historii. Pomstując na „lemingi”, na konsumpcjonizm, „tumiwisizm” i inne mało chwalebne cechy rodaków, zapominamy, że jesteśmy takimi, jakimi ukształtowały nas nasze dzieje.

Res Publica, Rzeczpospolita. Kiedy taką była Polska? Od XV do początków XVII wieku byliśmy pod wieloma względami państwem wyjątkowym. Nigdzie w Europie – a więc i na świecie – blisko 13% obywateli cieszyło się prawami, które dziś uchodzą za kwintesencję demokracji. Nietykalność majątkowa i osobista, swoboda wyznania, stabilność systemu podatkowego, kontrola nad procesem legislacyjnym: o takich prawach 99% mieszkańców królestw europejskich (i Wielkiego Księstwa Moskiewskiego) mogła tylko marzyć. Ale był to naród szlachecki stanowiący tylko 13% populacji zamieszkującej tereny Rzplitej. Ale był to naród szlachecki, więc nie polski. O przynależności do warstwy uprzywilejowanej nie decydowała wspólnota języka i dziejów ojczystych, lecz fakt dobrego urodzenia (szlachcic to „bene natus”).

Bardziej pospolitą – czyli wspólną – stała się Ojczyzna na kilka lat przed upadkiem, gdy uznano prawo do wolności za powszechne. Lecz te trzy czy osiem lat, to zbyt mało by chłopi zdążyli się przyzwyczaić do myśli, że ojcowizna może rozszerzyć się na Ojczyznę, a wolność jest cenna tak bardzo, że płaci się za nią krwią.

Ostatecznie koncepcję Ojczyzny będącą „własnością” stanu szlacheckiego przewartościowało dopiero Powstanie Styczniowe. Próbowano naprawić najgorszy błąd w dziejach I Rzeczypospolitej, uznając naród ukraiński za równoprawny polskiemu i litewskiemu. Rzeczpospolita Trojga Narodów starała się również przekonać chłopów, że tylko w wolnej Ojczyźnie będą u siebie. Z dużym – jak na krótki czas i niesprzyjające okoliczności – powodzeniem. Szacuje się obecnie, że blisko połowę powstańców stanowili chłopi.

W okresie zaborów ukształtowała się postawa przeciwstawiająca Ojczyznę państwu. Ojczyzna była w pieśni, w modlitwie, historii, literaturze i obyczaju. Państwo - a raczej państwa – były codziennością. Choć wrogie wobec Ojczyzny, domagały się posłuszeństwa i lojalności i często je otrzymywały.

Dopiero rok 1918 sprawił, że Ojczyzna i państwo stały się jednym. Przez następnych 20 lat państwo było nasze, polskie, bo było emanacją polskiej woli i wysiłku. Podkreślam słowo „polskie”. Bo wielu jednak obywateli II Rzeczypospolitej miało do niej stosunek obojętny, ambiwalentny lub wręcz wrogi. „Tutejsi” – jak określiło się w spisie powszechnym wielu mieszkańców Kresów – nie interesowali się Ojczyzną lecz tylko ojcowizną. Dla radykalnych działaczy niemieckich, żydowskich czy ukraińskich państwo polskie było instytucja opresyjną.

Potem tragedia pięciu lat wojny; lecz chyba nigdy serce narodu nie biło równie mocno dla Ojczyzny. A potem dławiące 45 lat komunizmu kiedy cnotą było kombinowanie, oszukiwanie "ich" państwa i próby przetwarzania "dobra społęcznego" we własne. Prawie 45: klimatu wolności panującego w czasie 16 miesięcy „karnawału Solidarności” nie da się z niczym porównać. I choć znów Ojczyzna i państwo były odrębnymi bytami, to byliśmy u siebie. Polska prawdziwa miała twarz kobiety zmęczonej wielogodzinnymi kolejkami po wszystko, zaciętą twarz mężczyzn idących w marszach głodowych. Spasłe mordy partyjnych aparatczyków były znakiem „ich” państwa.

Stan wojenny był aborcją. Zabito w okresie płodowym społeczeństwo obywatelskie. I nigdy już się ono nie narodziło. Przez krótką chwilę, wiosną 1989 roku, świtała nadzieja, że może jednak…. Ale nie. Państwo znów jest ich: czerwonych kontrolujących banki, niebieskich trzymających handel i przemysł, zielonych siedzących na rurach z energią. A większość cieszy się, że ma: domy na kredyt, samochód, komórkę, plazmę, komputer. I na ołtarzu świętego spokoju złożą wszystko, zwłaszcza przeszkadzające w trawieniu dóbr materialnych idee. Tylko nieliczni „czyszczą swoje muzealne bronie, przysięgają na ptaka i dwa kolory”. I znów nie wiemy czyja jest Rzecz nasza Pospolita.

1 komentarz

avatar użytkownika niezapominajka

1. Smok Gorynycz

Smutno mi... muszę sobie z tym poradzić.
Nie lubię czarować rzeczywistości.
Ale nie tracę nadziei...

Witasz mnie każdego poranka
I ja Cię witam
Dajesz mi siebie bez retuszu
I taką właśnie Cię kocham
Jesteś mną, a ja Tobą
I odpowiadam, gdy ktoś powie
- Witaj Polsko!

Pozdrawiam serdecznie;))