Czy lubimy być inwigilowani?

avatar użytkownika elig

  Znowu powrócił, jak wąż morski, temat inwigilacji.  Dzisiaj w portalu "Rzeczypospolitej" pojawił się artyku...

  Znowu powrócił, jak wąż morski, temat inwigilacji.  Dzisiaj w portalu "Rzeczypospolitej" pojawił się artykuł Igora Janke "Śledzą nas na potęgę" (http://www.rp.pl/artykul/216162,561446.html )  Omawiał on fakty ujawnione przez "Gazetę Wyborczą".  Okazało się, że w roku 2009 rozmaite służby oraz instytucje wysłały do teleoperatorów 1,06 mln zapytań dotyczących billingów, Internetu, oraz rozmów telefonicznych.  W przeliczeniu na tysiąc mieszkańców, jest to 35 razy więcej niż w Niemczech.

  Czemu tak się dzieje?  U nas nie ma żadnych ograniczeń, służby robią co chcą, a każda praktycznie instytucja może poznać czyjeś billingi, jeśli tylko tego zapragnie.  We Włoszech natomiast służby muszą o to pytać za pośrednictwem sądu, a w Czechach dodatkowo wykazać, iż podejrzewają "poważne przestępstwo".  Tylko w sprawach o terroryzm służby maja prawo same kontaktować się z operatorami.  W Wielkiej Brytanii służby musza płacić operatorom za każde zapytanie, wywiad MI5 potrzebuje na udostępnienie danych z Internetu zgody ministra spraw wewnętrznych, a policja - zgody komisarza d.s. nadzoru.  Tyle można się dowiedzieć z tekstu Jankego.

  Powstaje pytanie, czemu w Polsce nikt nie protestuje przeciwko temu?  Wydaję się, że istnieje u nas wysoki poziom przyzwolenia społecznego na różne formy inwigilacji, a "Wielki Brat" kojarzy się tylko z popularnym programem telewizyjnym.  Pewną niechęć budzą wyłącznie fotoradary na szosach.  Kamery na ulicach witane są życzliwie, bo ludziom wydaje się, że zwiększają one ich bezpieczeństwo.  W imię tego ostatniego są oni gotowi zrezygnować z prywatności.  Jest to, rzecz jasna, iluzja, jak pisałam w notce: http://emerytka.salon24.pl/148684,czy-inwestycje-w-bezpieczenstwo-cos-nam-daja  Przestępcy pierwsi zapoznają się z tymi technicznymi cudami i uczą się radzić sobie z nimi.  To uczciwy obywatel prędzej wpadnie w jakąś pułapkę.

  W niektórych miastach, zwłaszcza w Warszawie, rozpowszechniła się moda na osiedla strzeżone.  Ludzie sami budują sobie za ciężkie pieniądze enklawy, w których, przynajmniej teoretycznie, poddani są stałej kontroli.  Sprawdzani są też wszyscy, którzy ich odwiedzają ( patrz moja notka: http://emerytka.salon24.pl/159812,ciekawa-dyskusja-na-blogu-naszego-wroga ).  Zdarzają się jeszcze bardziej kuriozalne historie.  W mojej notce "Szaleństwo inwigilacji" (http://emerytka.salon24.pl/163732,szalenstwo-inwigilacji ) wspomniałam o pewnym księdzu, który skanował odciski palców swoich uczniow, sprawdzając w ten sposob obecność na mszy świętej.  Większości wiernych wcale to nie przeszkadzało, ale w końcu ktoś poskarżył się Rzecznikowi Praw Obywatejskich, i ten interweniował u biskupa.

  No cóż, stare rzymskie powiedzenie głosi: "Chcącemu się krzywda nie dzieje."  Jeśli obywatele będą się zgadzać na inwigilację, a nawet niekiedy jej pragnąć, to będzie się ona wszędzie panoszyć.

 

10 komentarzy

avatar użytkownika elig

1. Uzupełnienie notki

Typowym przykładem tego, jak nowinki techniczne nie przeszkadzaja przestępcom, sa bankomaty, a w szczególności karty bankomatowe i kredytowe. Były one reklamowane jako superbezpieczne, a teraz w telewizji pouczają nas, jak zasłaniać klawiaturę, by nie podejrzano PIN-u, oraz mówią, że nie wolno spuszczać tych kart z oka, bo ktoś je zeskanuje. Niemniej nadal nadają się one dobrze do śledzenia ich właściciela i jego wydatków.

avatar użytkownika Tamka

2. "Powstaje pytanie, czemu w

"Powstaje pytanie, czemu w Polsce nikt nie protestuje przeciwko temu?"

Po pierwsze ludzie nie maja wiedzy na ten temat. A po drugie, takie kompetencje sluzb poszly z gory. I co im zrobisz? Wiadomo.
Pisal o tym dosc szczegolowo A. Ścios, a i notki innych blogerow-niezmiernie ciekawe, sa tu na bm24.
A wprowadzenie nowych dowodow osobistych - kolejny sposob na kontrole. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika elig

3. @Tamka

Z góry to narzucane są dowody osobiste i kontrola n.p. billingów. Te osiedla strzeżone to przecież presja oddolna. Ludzie często wręcz domagają się zainstalowania w okolicy kamer. Wszyscy przecież wiedzą do czego one służą. Mieszkańcy osiedli zamknietych zdają sobie sprawę z tego, że ochroniarze kontrolują wszystkich ich gości. To nie jest takie proste, nie można zwalać wszystkiego na złą władzę. Odpowiedzialność władz i mediów jest tu pośrednia, bo można je oskarżać o brak bezpieczeństwa w mieście i sianie paniki.

avatar użytkownika zx

4. "narzucane są dowody osobiste.."

To ze strony państwa.
Do tego w firmach kontrola tego co robi się na kompach, gdzie się dzwoni, i z kim i o czym rozmawia, archiwizowane są rozmowy między pracownikami, archiwizowane są filmy i obrazy z kamer umieszczonych nad biurkami pracowników, kontrolowane są miejsca pobytu pracowników podczas pracy i po pracy.
To takie "obniżanie wody w akwarium". Potem się tą wodę wymieni na nową.
Z RFID.

avatar użytkownika yuhma

5. Elig

Jestem pewnie w tej kwestii dość nietypowy i powiem coś niepopularnego. Ja mam to gdzieś. Niech sobie mnie inwigilują 25 godzin na dobę. Ich strata :-)
Jeśli coś mnie tu złości, to marnowanie NASZYCH pieniędzy na kretyńskie i nikomu niepotrzebne działania.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika elig

6. @yuhma

Ależ skadże. To co napisałam w notce dowodzi, że Pan jest właśnie typowy :)))

avatar użytkownika mmkkmmkk

7. @elig

Okazało się, że w roku 2009 rozmaite służby oraz instytucje wysłały do teleoperatorów 1,06 mln zapytań dotyczących billingów, Internetu, oraz rozmów telefonicznych. W przeliczeniu na tysiąc mieszkańców, jest to 35 razy więcej niż w Niemczech.

Mam podobne zdanie (typowe :-) jak yuhma , Z tym tylko zastrzeżeniem ,że obywatel powinien być informowany po jakimś czasie że był inwigilowany ,że sprawdzono biling ,powinien to być obowiązek wynikający z ustawy .

avatar użytkownika elig

8. @mmkkmmkk

Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, ze samowola służb powinna być ograniczona. Niczemu ona nie służy. Czy, powiedzmy, polska policja jest naprawdę 35 zrazy skuteczniejsza niż niemiecka?

avatar użytkownika mmkkmmkk

9. @elig

Ale jeśli za każdym razem służba musiałaby się wytłumaczyć przed obywatelem np. po roku z prowadzenia inwigilacji , to prawie na pewno spadłaby liczba inwigilacji mało uzasadnionych .

avatar użytkownika elig

10. @mmkkmmkk

Ale gdyby musiały przekonać sędziego, ze inwigilacja jest potrzebna, to ilość tych niepotrzebnych spadłaby do zera /lub prawie do zera/.