Ugór niepamięci, czyli beznadziejny przypadek posła Dery
Dzisiaj, zaraz po ósmej rano, mogliśmy poznać zdanie zaproszonych do TVP posłów PO, SLD i PiS na temat uroczystości pogrzebowych zastrzelonego w Łodzi asystenta europosła PiS - Janusza Wojciechowskiego.
W trakcie rozmowy w studio z ust posła Dery padły słowa, że jest to pierwsze po II wojnie światowej zabójstwo polityczne w Polsce. I ani sam poseł Dera, ani obecni w studio nie skorygowali tej opinii, która poszła w eter robiąc wodę z mózgu młodszym telewidzom.
Poseł Dera, który zapewne jest gorącym obrońcą IPN (partia kazała!), nie wie nic o procesie w Moskwie 16 przywódców Polski Podziemnej (jeszcze w 1945 roku!), przy milczeniu cywilizowanego świata. Nie wie nic o Pużaku, rotmistrzu Pileckim, generale Nilu-Fieldorfie i innych patriotach, którzy zginęli po wojnie w kazamatach UB. Nie ma pojęcia jakimi metodami zwalczano w powojennej Polsce opozycję w rodzaju PSL. Nie wie nic o zabójstwach wrogów politycznych w III RP, nie słyszał o Pyjasie, Popiełuszce i setce morderstw politycznych opisanych w raporcie Rokity, nie ma pojęcia o losie Pańki, Falzmana a także Jaroszewicza.
Mało tego! Chociaż jego partia PiS, komisja parlamentarna posła Macierewicza i polska prokuratura wojskowa nie wykluczają, że katastrofa smoleńska z 10 kwietnia 2010, nazwana największą tego rodzaju tragedią narodową w historii Polski, była skutkiem zbrodniczego zamachu o podłożu politycznym, poseł Dera wie lepiej, skoro publicznie zaprzecza takiej możliwości.
Kompletny ignorant historyczny – Dera – przynosi hańbę swojej partii i obozowi patriotycznemu w Polsce. Poseł Dera niczym nie różni się od „ciemniaków”, którzy znają fakty, ale pragmatycznie „zapominają” o nich w wystąpieniach publicznych. Bez szczegółowej partyjnej instrukcji Dera nawet nie wie, że nie wie. Gdyby wiedział, mógłby popełnić sepuku. A tak przez wiele lat może być nieświadomym nosicielem schizofrenii bezobjawowej. Podobno pomaga na nią policzek albo cięte pióro!
- hrabia Pim de Pim - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
19 komentarzy
1. A czego można oczekiwać?
Szkoła podstawowa jest powszechna i obowiązkowa -- zawiera więc minimum wiedzy przyswajalnej dla najmniej zdolnych i zainteresowanych, zaś średnia trwa 2 lata (w trzecim ćwiczymy testy) i w ma maksymalnie okrojoną historię. Z historii XX w. jeżeli młodzi wiedzą, że była II wojna, to świat i ludzie.... A swoją drogą studia na historii są wylęgarnią geniuszy -- Tusk, Komorowski, Nałęcz. Powinno to zachęcić ... historii nauczą się lub raczej nie, ale ta kariera..
2. >> amica
Na litość boską - poseł Dera chodził (co prawda pod przymusem) do szkoły nieco starszego typu! Poza tym mógł się osłuchać w parlamencie czy nawet na ulicy. Nie zrobił tego ...
hrabia Pim de Pim
3. @ hrabia Pim de Pim
Witam,
ręce opadają.... nikt tak nie szkodzi sprawie , jak takie egzemplarze w jedynej partii opozycyjnej, którą możemy akceptować.
"Kompletny ignorant historyczny – Dera – przynosi hańbę swojej partii i obozowi patriotycznemu w Polsce. ".
Nie ma dnia, żeby jakiś "Dera" nie nawyprawiał czegoś w mediach.
To jest strasznie wkurzające i dołujące.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Niestety to świadczy o braku
Niestety to świadczy o braku wiedzy historycznej, albo braku umiejętności myślenia u tego posła. Albo jest to ignorant nie potrafiący kojarzyć faktów...
Bo przecież, bolszewicy mordowali polskich patriotów bez żadnej przerwy — już od momentu zorganizowania przez tych komunistycznych bandytów tzw. bolszewickiej rewolucji w 1917 roku...
A W SAMYM PRL:
Konspiracja antykomunistyczna skupiła w latach 1944–56 około 120–180 tys. osób*
Ocenia się, iż niepodległościowa konspiracja antykomunistyczna skupiła w latach 1944 – 1956 około 120–180 tysiecy osób. Ci polscy patrioci i bohaterowie nie poszli na żaden kompromis z sowieckim bolszewizmem w PRL i zapłacili za to cenę najwyższą. Ich rozstrzelane i pohańbione ciała komunistyczni mordercy w PRL wystawiali na ulicach — aby krzyczały, że taki będzie koniec każdego, kto odważy się zamarzyć o wolnej Polsce.
Ocenia się, że tylko pierwszej dekadzie po wojnie działało w PRL ponad tysiąc antykomunistycznych organizacji młodzieżowych. Ponad 10 tysięcy dziewcząt i chłopców czynnie przeciwstawiało się komunistycznej sowietyzacji kraju.[ii]
Bohaterowie ci byli mordowani przez ich komunistycznych oprawców po straszliwych torturach, o których rotmistrz Witold Pilecki zdażył powiedzieć, że „Oświęcim, to była igraszka”. Najczęściej, grobów tych polskich bohaterów nie znaleziono do dzisiaj, bo dla zbolszewizowanych, komunistycznych morderców i bandytów — mieli oni zniknąć z pamięci Polaków na zawsze.
Morderstwa komunistyczne w „majestacie prawa”**
Jak podaje IPN, w latach 1944–1956 komunistyczne służby w PRL-u aresztowały około 300 tys. osób, które następnie skazano na długoletnie wyroki więzienia. Orzeczono też, często pod fałszywymi zarzutami — blisko 6000 kar śmierci, a większość tych bandyckich wyroków na polecenie Bieruta została wykonana. Przy tym, nie wliczono tu morderstw i aresztowań dokonywanych bezpośrednio przez sowiecką armię, czy sowieckie służby specjalne. Wszystkie te działania sprawującej władzę bandy komunistycznych morderców z sowieckiego nadania — odbywały się w „majestacie prawa” wzorowanego na wzór stalinowskiego prawa obowiązującego w państwie sowieckim.
____________
Zob. moją notkę: Polskie niepodległościowe podziemie antykomunistyczne i antybolszewickie, http://www.thoughts.com/Andy101/tag/przeciw%20prl.
Zob.: http://salski.salon24.pl/42756,w-latach-1944-1956-uwieziono-300-tys-osob...
Andy — serendipity
5. Zbrodnie na Polakach w imię bolszewickiej, czerwonej gwiazdy
"Polecam czytelnikom książkę szczególną" — pisze Leszek Żebrowski, bo — "obejmującą tę część naszej najnowszej historii, która była oficjalnie nieobecna do 1989 roku. Uczono jej pokątnie w patriotycznych domach, w których pamięć pokolenia rodziców, a jeszcze bardziej dziadków, wspomagana była trudno dostępną literaturą bezdebitową, przedwojennymi i wojennymi publikacjami naukowymi oraz audycjami z zagranicznych rozgłośni radiowych. Rzecz dotyczy zbrodni sowieckich (w istocie komunistycznych), dokonanych na Polakach od wybuchu sowieckiej rewolucji w Rosji w 1917 r., aż po rok 1956, który umownie traktowany jest jako kres stalinizmu."
Jak pisze Leszek Żebrowski w recenzji tej książki, jest to: "Książka czworga autorów [i] składa się z bardzo obszernych rozdziałów, ułożonych chronologicznie (i jest to, jak się wydaje, jedyny sensowny podział). Pierwszy obejmuje lata: 1919-1939. Istotą jest tu ukazanie mocno zapomnianych zbrodni, jakich dokonali komuniści na Polakach w Rosji Sowieckiej, od grudnia 1922 r. noszącej nową nazwę: Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich.
Rozdział drugi to lata 1939-1944 (od sowieckiej agresji 17 września 1939 r. do ponownego wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie 3 stycznia 1944 r.).
Rozdziały trzeci i czwarty, obejmujące lata 1944-1956, opisują zbrodnie sowieckie na ziemiach wcielonych do ZSRS oraz popełnione w ‘Polsce Ludowej.’"
Recenzja Leszka Żebrowskiego została opublikowana w "Naszym Dzienniku" pod tytułem "Sowieckie bezprawie bez cenzury i zafałszowań: Zbrodnie spod czerwonej gwiazdy."
Bolszewicka hołota otrzymywała automatyczne pozwolenie rozprawiania się z ‘polskimi panami’
Jak pisze Żebrowski, od samego początku sowieckiego bolszewizmu było to zaplanowane leninowsko-bolszewickie ludobójstwo:
"Statystyki są przerażające. Od początku rewolucji komunistycznej na Polaków w Rosji spadły potworne represje. Było to spowodowane kilkoma przyczynami. Przede wszystkim ujawnili oni swe dążenia niepodległościowe, tworząc na gruzach carskiego imperium własne formacje wojskowe, z myślą powrotu do kraju. Z natury rzeczy były one dla bolszewików wrogie, bo nie chciały włączać się w nurt rewolucji. Po drugie, Polacy na terenach wiejskich postrzegani byli jako posiadacze ziemscy, więc bolszewicka hołota otrzymywała automatyczne pozwolenie rozprawiania się z ‘polskimi panami’. Przy okazji niszczono wszelkie ślady materialnej obecności Polaków i polskości w ogóle, w tym siedziby, kościoły, biblioteki, nawet narzędzia rolnicze oraz zbiory, tak jakby żywność też była ‘wrogiem ludu’.
To już wtedy, podczas rewolucj i, rozpoczęło się masowe, planowe ludobójstwo na niespotykaną w dziejach skalę. Nie był to bowiem wcale wynalazek II wojny światowej.
Wszędzie, gdzie przeszli bolszewicy, zostawiali za sobą zgliszcza i trupy
Odzyskanie przez Polskę niepodległości 11 listopada 1918 r. nie było końcem gehenny. Rozpoczęła się walka o granice, a wkrótce o utrzymanie wolności. Bolszewickie hordy, gnane przez komisarzy ludowych i agitatorów, dotarły pod Warszawę. Wszędzie, gdzie przeszli bolszewicy, zostawiali za sobą zgliszcza i trupy. Na porządku dziennym były przemoc, rabunki i gwałty. Komuniści nie gardzili nawet zwierzętami... Na przykład w zajętym przez nich Płocku "ofiarą zwyrodnialców padła nawet 1,5-roczna klacz, którą następnie zabili za to, że wierzgała nogami" (s. 64). Stałe przytaczanie przez autorów takich konkretów, osobistych relacji, ponurych statystyk robi potworne wrażenie. Po zakończonej wojnie z bolszewikami (która kosztowała stronę polską około 100 tys. zabitych, zmarłych i zaginionych żołnierzy), z sowieckiej niewoli nie powróciło też ok. 20 tys. jeńców. Ofiar cywilnych nie zliczy nikt..."
Polacy traceni byli wówczas aż 31 razy częściej niż przedstawiciele innych narodowości
Podane przez Żebrowskiego "suche liczby" rzeczywiście przerażają olrzymią skalą leninowsko-stalinowskiej bolszewickiej degeneracji:
"’Operacja polska’ w latach 1937-1938 pociągnęła za sobą ponad 111 tys. wykonanych kar śmierci! Co dziesiątą ofiarą ówczesnej Wielkiej Czystki był obywatel Sowietów narodowości polskiej. Autorzy przytaczają nieznane na ogół w Polsce ustalenia historyków zachodnich, że Polacy traceni byli wówczas aż 31 razy częściej niż przedstawiciele innych narodowości (s. 85). W Leningradzie aż 79 procent aresztowanych Polaków (łącznie ok. 50 tys.) rozstrzelano!
Do tego należy dodać nieustanne represje wobec katolików (wśród których Polacy stanowili aż 80 procent) oraz tych pozbawionych życia przy innych okazjach, a i tak nie uzyskamy pełnego obrazu polskich strat w Sowietach do 1939 roku."
_____________________
Za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20100508&id=my51.txt
Recenzja Leszka Żebrowskiego została opublikowana w "Naszym Dzienniku" pod tytułem "Sowieckie bezprawie bez cenzury i zafałszowań: Zbrodnie spod czerwonej gwiazdy."
Andy — serendipity
6. Bolszewiccy bandyci z PRL-u mają się dobrze w PRL-bis
Bolszewiccy bandyci wszelki opór podczas rabowania rzeczy, gwałtów na kobietach karali śmiercią, nierzadko całej rodziny
Jak pisze Żebrowski: "Od 1944 r. na ziemiach Polski Ludowej trwało - z różnym nasileniem w poszczególnych regionach - powstanie antykomunistyczne. Sowieccy ‘wyzwoliciele’ (od Niemców) byli zarazem napastnikami, mordercami, grabieżcami i gwałcicielami. Jako zwycięzcy czuli się - i faktycznie byli - całkowicie bezkarni. Wszelki opór podczas rabowania rzeczy, gwałtów na kobietach karali śmiercią, nierzadko całej rodziny. Autor słusznie posługuje się tu nie tyle świadectwami poszkodowanych czy świadków, ale przedstawicieli nowej władzy, ślących alarmujące raporty o tym, co faktycznie dzieje się w terenie. Meldunki z różnych miejsc na temat zachowywania się "wyzwolicieli" były wstrząsające i takie same. To byli okupanci, na ogół jeszcze bardziej brutalni i dzicy od swych poprzedników!"
Bolszewiccy bandyci z PRL-u mają się dobrze w PRL-bis
Jak stwierdza Żebroski: "To wszystko nie byłoby możliwe bez komunistów-stalinistów, bez aparatu represji, sądownictwa i prokuratury, bez instancji partyjnych i ich funkcjonariuszy, bez całkowicie uległych mediów.
Szkoda, że nie ma całościowych, popularnych opracowań o nich i o roli, jaką odegrali w sowietyzacji Polski. Z dokładnych badań przeprowadzonych przez IPN wiemy, że ponad 50 procent kadry kierowniczej bezpieki w latach 1944-1956 nie miało nawet formalnych związków z Polską. Jak było w Informacji Wojskowej? W aparacie partyjnym? Wystarczy rzucić okiem na składy Komitetów Centralnych PPR/PZPR z tamtego okresu, aby stwierdzić, że proporcje były jeszcze bardziej wyraźne. Trudno zatem mówić, że istniał ‘polski komunizm’ i ‘polscy komuniści’. Był to raczej komunizm w Polsce jako w części imperium sowieckiego, a jego funkcjonariusze to komuniści w Polsce, a nie ‘polscy komuniści’, którzy nie mieli nic wspólnego z Ojczyzną Polaków, nie dbali o ich los, przyczyniając się wydatnie do bezgranicznych ofiar i cierpień trwających przez 45 powojennych lat.
Sowieccy bolszewicy z PRL jako twórcy postbolszewickiego PRL-bis
Przecież sowieccy bolszewicy nigdzie nie odeszli, ani nie przepadli. Wielu z nich po urzędowaniu w komitetach partyjnych PZPR przeniosło się po 1989 roku na stanowiska dyrektorskie w spółkach PZPR-owskich lub różnych biznesach tworzonych w rabowanych przedsiębiorstwach państwowych. A później, na skutek "grubej kreski" tow, Mazowieckiego — otrzymywali esbeckie renty specjalne lub odeszli "na swoje", czyli zajęli się majątkiem, pospiesznie kradzionym pod koniec PRL.
Bolszewizm w PRL-bis zakłamuje szkolne podręczniki
"Otrzymaliśmy bardzo ważną książkę" — pisze Żebrowski — "która powinna stać się - przynajmniej w sporych fragmentach - obowiązkową lekturą szkolną w gimnazjach i liceach/technikach. Byłaby to dobra odtrutka na nihilizm i bylejakość wielu współczesnych podręczników szkolnych. Przecież walka o naszą świadomość wcale się nie zakończyła po 1989 roku. W podręczniku dla klas IV (i wyższych) szkoły podstawowej z drugiej połowy lat 90. można przeczytać o rewolucji bolszewickiej w Rosji w 1917 r.: "Robotnicy i żołnierze zaczęli tworzyć swoje władze - Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich. (...) Władzę zdobyła partia Lenina, ale musiała stoczyć jeszcze wiele walk z przeciwnikami, aby obronić ją i umocnić."
Tragiczne losy polskich rodzin w sowiecko-bolszewickim bagnie
"Chciałbym tu odwołać się do typowych przecież losów polskiej rodziny" — pisze Żebrowski — "przytoczonych w książce przez Piotra Szubarczyka: ‘Wielki polski cmentarz znajduje się na przykład w Teheranie. Tam pochowany jest m.in. Wacław Siedzik, w młodości zesłaniec, który po rewolucji bolszewickiej, w 1926 r., cudem powrócił do Polski. W lutym 1940 r. ponownie zesłany, tym razem nie przez cara, lecz przez NKWD, pracował w kopalni złota, potem był żołnierzem gen. Andersa. Nie wytrzymał trudów wędrówki po tym, co przeżył w kopalnianym łagrze, umarł na szlaku. Jego żona Eugenia zginęła w roku 1943 z rąk gestapo za przynależność do AK. Jego córkę, Danutę Siedzikównę ‘Inkę’, zamordowało w roku 1946 UB za działalność w poakowskim oddziale II konspiracji niepodległościowej. Miała 17 lat. Oto przykładowy wojenny los polskiej rodziny" (s. 231)."
* * * * *
Leszek Żebrowski pisze o książce:
Maciej Korkuć, Jarosław Szarek, Piotr Szubarczyk, Joanna Wieliczka-Szarkowa, W cieniu czerwonej gwiazdy. Zbrodnie sowieckie na Polakach (1917-1956), Wydawnictwo Kluszczyński, Kraków 2010.
Książka jest dostępna w księgarniach "Naszego Dziennika" w: Warszawie, al. Solidarności 83/89, 00-144 Warszawa, tel. (22) 850 60 20; Krakowie, ul. Starowiślna 49, 31-038 Kraków, tel./fax (12) 431 02 45,
e-mail: ksiegarnia@naszdziennik.pl. Księgarnia ta prowadzi sprzedaż wysyłkową.
___________
Za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20100508&id=my51.txt
Andy — serendipity
7. >> Maryla
A więc nie tylko ja to widzę. Tak, prawie codziennie są takie lapsusy.
To nie są odpowiedni ludzie, a z jakiegoś (personalnego?) powodu mają reprezentować nas i nasze poglądy. Jak wygrać mając takich ludzi do dyspozycji? Wiele nadziei pokładanych w obecnej opozycji więdnie na naszych oczach. PiS pozbył się lekkomyślnie zbyt wielu myślących samodzielnie polityków, a w takiej sytuacji powinien postawić na młode pokolenie w którym są perełki. Paweł Zyzak nie popełniłby takiej gafy.
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim
8. >> Andy-serendipity
Ale się Pan rozpisał! Dziękuję. Trzeba przypominać naszym czytelnikom fakty i dostarczać argumenty, bo inaczej poseł Dera zrobi to za nas ...
Pozdrawiam
hrabia Pim de Pim
9. hrabia Pim de Pim
Wysłałem na adres Klubu Poselskiego PiS e-maila z prośbą o przekazanie p. niedouczonemu posłowi materiału, w którym omawiam recenzję Leszka Żebrowskiego książki:
Maciej Korkuć, Jarosław Szarek, Piotr Szubarczyk, Joanna Wieliczka-Szarkowa, W cieniu czerwonej gwiazdy. Zbrodnie sowieckie na Polakach (1917-1956), Wydawnictwo Kluszczyński, Kraków 2010.
Nietety zapomniałem dopisać, żeby pan poseł nabył tę książkę i się choć trochę douczył...
Andy — serendipity
10. Andy - serendipity. Czasami historykami rządzą stereotypy
Wśród ludzi stereotypowy sposób rozumienia rzeczywistości tłumi intuicję, jest pierwszym wrogiem mądrości, często uniemożliwia zauważenie nawet zupełnie oczywistych faktów oraz ich powiązań.
Jednym z takich stereotypów jest przyjęcie umownej granicy roku 1956, odzielającej ten zły i zbrodniczy komunizm Bieruta i stalinizmu - od tego dobrego i łagodnego po 1956 roku. Nic bardziej fałszywego. Przed i po roku 1956 był w Polsce ten sam komunizm, a władzę sprawowali ci sami ludzie, tyle że w nieco innej konfiguracji. Niech przykładem będzie osoba Józefa Cyrankiewicza, który był z dwuletnią przerwą premierem rządu PRL od roku 1947 do 1970. Ten sam Józef Cyrankiewicz kazał strzelać do robotników w Poznaniu w 1956 roku i do robotników na Wybrzeżu w roku 1970. Bilans grudniowych represji przyniósł około 39 osób zabitych - 1 w Elblągu, 6 w Gdańsku, 16 w Szczecinie i 18 w Gdyni. Ranne zostały 1 164 osoby.
Innym całkowicie fałszywym stereotypem jest przekonanie, jakoby komunizm polegał na zabijaniu, że cechą definiującą komunizm jest ludobójstwo. Nic bardziej błędnego. Zabijanie nie jest cechą definiującą komunizm, zabijanie jest jedynie jednym z narzędzi komunizmu. A narzędzia mają taką właściwość, że czasem się z nich korzysta, a czasem nie, w zależnosci od sytuacji i potrzeby.
Postscriptum:
W latach od 1944 do 1970 rządził w Polsce ten sam komunizm, który rządzi teraz, w III RP, w latach od 1990 do 2005 albo od 2007 do 2010. Decyduje ustrojowa istota rzeczy, a nie używane przez władzę narzędzia.
michael
11. Przypadek polityka Dery
Nie sądzę, aby polityk Dera był aż tak głupi i niedokształcony, by nie wiedział o ulubionym komunistycznym zajęciu jakim jest mordowanie wszelkiej opozycji. Dla wielu totalitarnych przywódców oraz ich intelektualnych popleczników mordowanie nie jest tylko narzędziem, często jest także upodobaniem, które nie jest sadyzmem, ale bierze się z prostackiej pogardy do rodzaju ludzkiego. Chodzi oczywiście o pogardę i nienawiść do człowieka myślącego.
Stupajka i ruki pa szwam, aaaa towarzyszu, to coś zupełnie innego.
Uważam, że polityk Dera wie, ale dał się nabrać na porównywanie łódzkiej tragedii do zamachu Eligiusza Niewiadomskiego na Prezydenta Gabriela Narutowicza. Zapewne miał na myśli słowo "zamach", a powiedział "zabójstwo".
Niby nic, a różnica ogromna.
Co oczywiście nie usprawiedliwia polityka Dery.
michael
12. >> michael
Dziękuję za cenny i trafny komentarz.
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim
13. O pośle Derze
Poseł Dera jest członkiem Krajowej Rady Sądownictwa i członkiem komisji śledczej do sprawy Olewnika. Był także (po śmierci posła Wassermana) członkiem komisji hazardowej.
To jeden z ważniejszych posłów PiS.
Rebeliantka
14. >> Rebeliantka
Tym gorzej!
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim
15. @hrabia Pim de Pim
Nie mówiłam, że lepiej ;(
pzdr
Rebeliantka
16. Tuwim a poseł Dera
Pan ma rację, ludzie myślą schematami: zamachy jako zabójstwo to jeden tok myślenia i rzeczywiście jawny zamach nie był stosowany po wojnie; zbrodnie stalinowskie -- drugi, zbrodnie ubecji -- trzeci. Dera ograniczył się do pierwszego, a nie wyraził tego w jasny sposób. Powinien wyjaśnić i przeprosić. Z pewnością do głowy mu nie przyszły te zarzuty jakie tu kierujemy -- zna przecież fakty z najbliższej historii.
17. Klub PiS przekazał informację na adres posła Andrzeja Dery...
Klub PiS przekazał informację posłowi Andrzejowi Dera... To jakiś nowy zwyczaj — pogratulować. Bo jak dotychczas, to tylko 1 (jeden) poseł odpowiedział na moje e-maile...
Właśnie — o dziwo — dostałem e-mail z poniższym potwierdzeniem:
* * * * * * * * *
Uprzejmie potwierdzam, iż wiadomość Pana dotarła na adres mailowy Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Bardzo dziękujemy.
Jednocześnie pragnę poinformować, że Pański mail został przesłany do pana posła Andrzeja Dery. Aby ułatwić ewentualny kontakt z panem posłem, podaję adres kontaktowy:
ul. Sądowa 5
63-400 Ostrów Wielkopolski
woj. wielkopolskie
tel. (62) 735-05-86
bpspis@o2.pl
Andrzej.Dera@sejm.pl
Z wyrazami szacunku
Agnieszka Janczewska
* * * * * * * * *
Andy — serendipity
18. Wszyscy PiS - owcy
Powinli przeczytac te ksiazke. A pan posel Dera dwukrotnie,by zostalo mu cos w tej glowie.
Panowie i Panie z PiS-u nie zabierajcie nam tej ostatniej nadziei,
Pozdrawiam serdecznie.
19. >> amica
Jeśli nie przyszo mu do głowy, to nie nadaje się do mediów, albo i polityki, albo do obu jednocześnie.
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim