Podła propaganda w TVP2. Nawrocki doszlusował do Kolendy

avatar użytkownika chinaski

Redakcja publicystyki w TVP2 pozazdrościła najwyraźniej wrzawy, jaka powstała po słynnym materiale K. Kolendy-Zaleskiej, komentującym "PISowskie" obchody półrocza tragedii smoleńskiej. Wyrazem tego był wczorajszy program "

Punkt Widzenia

", prowadzony przez Grzegorza Nawrockiego, swoistą podróbkę mentalnego guru dziennikarzy "Dwójki"- Tomasza Lisa.



Temat audycji: ocena warszawskich i smoleńskich uroczystości rocznicowych. Zaproszeni goście: rodziny ofiar katastrofy z 10 kwietnia- Paweł Deresz, Ewa Komorowska, Andrzej Melak. Niby cacy.
Dyskusję w studio poprzedzał krótki materiał filmowy okraszony następującym komentarzem:

"Kiedy w Smoleńsku bliscy ofiar wsłuchiwali się w słowa o miłości (tutaj pojawia się fragment wystąpienia Pierwszej Damy- Anny Komorowskiej), na Krakowskim Przedmieściu po raz kolejny  dali o sobie znać tzw. obrońcy krzyża (właściwe obrazki oszołomów). Emocje znów wzięły górę.
Kiedy w Smoleńsku wspominano i czczono pamięć wszystkich ofiar tragedii, pod Pałacem Prezydenckim rozpoczęła się demonstracja, która przerodziła się w polityczny wiec. Słowa, które padły na Krakowskim Przedmieściu niewiele miały wspólnego z refleksją i przeżywaniem tragedii. Pół-rocznica katastrofy stała się kolejną okazją do skrytykowania złych ludzi
(w tym momencie pojawia się wyrwany z kontekstu fragment wystąpienia J. Kaczyńskiego z niedzieli)."  

Po takim ustawieniu debaty, bez trudu można było odgadnąć jej przebieg i finał. Prowadzący nawet nie starał się kryć swojego arcynegatywnego stosunku do J. Kaczyńskiego i jego zwolenników. Znalazł-rzecz jasna- pomoc ze strony dwójki uczestników smoleńskiej "pielgrzymki"- Pawła Deresza i Ewy Komorowskiej. Żal było patrzeć, jak zakrzykiwany "jedynak"- Andrzej Melak próbował tłumaczyć oczywistości, tj. prawo każdej z rodzin do przeżywania tragedii "po swojemu", apelował o solidarność i zrozumienie. Tezy zawarte we wstępie audycji musiały być permanentnie przypominane, aż do jej zakończenia: "Osoby, które nie zdecydowały się pojechać do Smoleńska z Prezydentową uczyniły to z pobudek czysto politycznych, wspierają przywódcę "prawdziwych Polaków" (czytaj "oszołomów")- J. Kaczyńskiego."

Nie będę męczył czytelnika wywodami na temat warsztatu redaktora Nawrockiego; najlepiej gdyby uczynił to profesjonalista, znawca mediów, np. p. Janina Jankowska. Wskazać tylko należy, że nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek dziennikarstwie, misji publicznej, standardach etycznych, zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Czysta propaganda, wymierzona w jedno wrogie środowisko. Wyjątkowo ohydna, bo bijąca- czasem bezpośrednio, czasem rykoszetem- w osoby pogrążone w bólu, w rodziny ofiar wyjątkowo tragicznej, bezprecedensowej tragedii.

Powyższe wymaga zestawienia z najnowszymi deklaracjami A. Kublik, która komentując pracę zespołu "Wiadomości" TVP 1, ucieka się do swoistych gróźb:

"(...)Dlaczego ekipa "Wiadomości", która na czas kampanii prezydenckiej powołała w studiu dziennika sztab wyborczy PiS, wciąż ma przywilej przygotowywania największego programu informacyjnego telewizji publicznej?
Gdyby zarząd był konsekwentny, reporterzy "Wiadomości", którzy w czasie kampanii łamali zasady etyki dziennikarskiej, już powinni być "odsunięci od prowadzenia i pracy przy audycji". Bo "Wiadomości" codziennie dostarczają nowych przykładów łamania zasad etycznych, które przecież obowiązują cały czas, nie tylko przed wyborami.
Na początku września rzecznik TVP Jacek Snopkiewicz wręczył mi pod koniec telewizyjnego wywiadu gwóźdź z prośbą, bym go nie wbijała do "trumny TVP", czyli TVP nie krytykowała.
Z przykrością muszę Pana Rzecznika powiadomić, że jednak wzięłam do ręki młotek..."


Wygląda na to, że u Pani Kublikowj każdorazowo rozprawiającej na temat informacji i publicystyki w TVP, wyłącza się ta część jej mózgu, która odpowiada za postrzeganie działalności dziennikarzy "Dwójki". W tej sytuacji radziłbym użyć tego wziętego przez panią redaktor do ręki młotka (mającego dobić wciąż otwartą trumnę TVP- a dokładnie trumnę "Wiadomości"): najlepiej puknąć kilkakrotnie we właściwą część głowy; finezja funkcjonariuszki "Gazety" powinna zapewnić nienaruszalność nienagannej fryzury i-co najważniejsze- pomóc odblokować zainfekowane michnikowszczyzną receptory percepcji.

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. ESELDOWSKA TVP 2 i TVP INFO jest taka od dawna

W leśniczówce dochodzi też do spotkań na wyższym szczeblu. To tu scementowała się w 2008 r. koalicja medialna PO i PSL z SLD. W

http://www.rp.pl/artykul/18,549584.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Żaryn: Wrócił klimat PRL-u

Mamy obecnie do czynienia z największą od lat propagandą kłamstwa i udawanych sukcesów. To one, szczególnie po 10 kwietnia, frustrują coraz większą liczbę Polaków – pisze Stanisław Żaryn.

Jarosław Kaczyński gra na lękach sfrustrowanych Polaków – grzmi w „Gazecie Wyborczej” profesor Andrzej Rychard. W rozmowie socjolog dokonuje analizy działań prezesa PiS (bo przecież rządem i PO zajmować się nie trzeba). Rychard dochodzi do wniosku, że były premier gra na lękach ludzi, odwołuje się do tych, których roszczenia nie są zaspokajane. I to jest przedstawiane przez Rycharda jako zarzut wobec Kaczyńskiego. Socjolog nie zastanowił się w ogóle, dlaczego „roszczenia” nie są zaspokajane, dlaczego ludzie są sfrustrowani. Wtedy bowiem trzeba by dokonać analizy „sukcesów” rządu Donalda Tuska, a tych jak wiadomo analizować nie trzeba. Profesor snuł więc dalej refleksje na temat największej partii opozycyjnej. W całym wywodzie socjologa przebija przekonanie, że głównym winowajcą wszystkiego jest Jarosław Kaczyński. To on odpowiada również za błędy innych.

Mimo słów wybitnego profesora, nie ma jednak nic dziwnego w tym, że polityk odwołuje się do grup, którym się „nie udało”. Przecież tak robią partie, i nie tylko, na całym świecie i to od czasów najdawniejszych. Tak robiły partie polityczne w czasie nieudanej „transformacji” ustrojowej, której skutki odczuli zwykli Polacy, a nie PRL-owscy aparatczykowie, komunistyczni oprawcy i wszelkiej maści inne gnidy. Tak robiły partie „postkomunistyczne”, gdy przejmowały elektorat prawicowych partii po rozczarowaniu pierwszymi latami III RP, tak robiła wreszcie „Solidarność”, która odwoływała się do ludzi sfrustrowanych, których roszczenia nie były zaspokajane przez totalitarne państwo. Dlaczego wykluczeni i sfrustrowani mają pozostać poza życiem politycznym? Chyba tylko dlatego, że to byłoby obecnie na korzyść Platformie Obywatelskiej. Jednak w polityce każdy może się odwoływać do kogo chce, byleby czynił to w zgodzie z prawem.

Łamania prawa Rychard nie zarzucił Kaczyńskiemu. Ma jednak do niego pretensje, że używa on określeń nie pasujących do XXI wieku, takich, jak "źli ludzie", "nasz kraj", "naszość". - W dobie globalizacji, integracji! - dziwi się socjolog. I rzeczywiście, w dobie globalizacji w naszym (ups, przepraszam) kraju złych ludzi nie ma (no chyba, że w PiS-ie), a nasz (ups, znów przepraszam) kraj nie jest nasz, co świetnie pokazują sukcesy w polityce zagranicznej rządu Donalda Tuska. Tyle tylko, że wcale nie musi tak być. Nasz kraj może być nasz, czyli podmiotowy, skupiony na polskiej racji stanu, a ludzi zachowujących się źle można i należy piętnować, nawet w dobie globalizacji. Tyle tylko, że obecne władze zdają się podzielać wizję polityki zaserwowaną czytelnikom „GW” przez prof. Rycharda.

Andrzej Rychard swoim wywiadem przysłużył się powrotowi do Polski klimatu z lat PRL-u. Mamy obecnie do czynienia z największą od lat propagandą kłamstwa i udawanych sukcesów. To one, szczególnie po 10 kwietnia, frustrują coraz większą liczbę Polaków, to one powodują, że ci, którym nie podobają się zmiany w Polsce, są skazywani – również przez Rycharda - na publiczną banicję czy ośmieszenie, że ci, którzy oczekują od rządu wzięcia odpowiedzialności za państwo, oczekują prawdy ws. katastrofy smoleńskiej, są atakowani i niszczeni. To one powodują, że media, intelektualiści i innej maści „autorytety” wolą zajmować się tym, co powiedział lider opozycji, gdzie był, z czym i dokąd szedł, z kim rozmawiał, z kim nie, komu podał rękę, komu nie podał, niż w sposób rzetelny oceniać i ewentualnie krytykować rząd Donalda Tuska i jego kompanów. Ludzie źle radzą sobie, żyjąc w rzeczywistości przesiąkniętej totalnym zakłamaniem. Coraz więcej osób widząc przekazy mediów mainstreamowych i wypowiedzi rządowych polityków przypomina sobie klimat z czasów, gdy Polakom o rzeczywistości opowiadał Jerzy Urban. Wtedy jednak nikt nie miał pretensji do działaczy opozycji antykomunistycznej, że odwołują się do wykluczonych i sfrustrowanych ludzi...
Stanisław Żaryn

http://fronda.pl/news/czytaj/zaryn_wrocil_klimat_prlu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika chinaski

3. Maryla

Znam ten artykuł. Mi się spodobał "Sherwood"...:)

pozdr.

Zapiski z jaskini lwa
avatar użytkownika amica

4. Lidera opozycji to oni się boją./

Lidera opozycji się boją, a są tak głupi, że nie rozumieją iż przejęcie całych mediów, to zamknięcie zaworu bezpieczeństwa. Gdy są problemy kłótnie i różne stanowiska rozładowują emocje, gdy się przemilcza decyzje, ustawy itp. kończy się protestami. Kto skomentował choćby pomysły Hallowej? A co roczna zmiana podręczników i tworzenie podręczniko-ćwiczeń zmuszających do wymiany książek? Lobby wydawnicze i ustawa. Co myślą rodzice biednych dzieci? Media zepchnęły temat, ale rząd uderzył w rodzinę. I tak ze wszystkim. Najważniejsze kwestie to wypadki, dopalacze etc.

avatar użytkownika Tamka

5. Przyznam sie, ze wysluchalam

Przyznam sie, ze wysluchalam "punktu widzenia" tylko do polowy, dalej nie dalam rady, zreszta i tak wiedzialam jaki bedzie final juz na wstepie, ktory zacytowal autor. Dodac do tego doniesienia z portalu niezalezna.pl o zdjeciu programow "Misja specjalna" i programu Wildsteina i oto dopelnienie sytuacji. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.