Ciąg dalszy sprawy manipulacji, jakiej dopuściła się redakcja Faktów TVN, prezentując w miniony poniedziałek (pora największej oglądalności, tzw. pre-time) kłamliwy materiał autorstwa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej bazujący na słowach, które z ust J. Kaczyńskiego nie padły. Przypomnę jedynie, że chodzi o reportaż z obchodów "rocznicy" tragedii smoleńskiej (pół roku), którego uczestników porównano na antenie TVN do bojówek hitlerowskich z 1933 r. oraz w którym prezesowi PIS zarzucono, że dzieli obywateli RP na Polaków "prawdziwych" (w domyśle popierających PIS) i "nieprawdziwych" (zwolenników PO).

O tym haniebnym incydencie miały czelność poinformować widzów "Wiadomości" TVP1. Nic dziwnego, to program bezpośrednio konkurujący z "Faktami", dlaczego miałby nie wykorzystać tak ewidentnego potknięcia TVN? Co więcej, sprawa jest ważna z punktu widzenia interesu społecznego, wszak chodzi o sposób uczczenia największej polskiej tragedii po 1945 r., w tym kontekście pojawiły się niezwykle poważne oskarżenia (porównanie osób oddających hołd poległym w Smoleńsku do nazistów), trudno wyobrazić sobie coś równie porażającego..."Wiadomości" to sztandarowy program informacyjny telewizji publicznej, która ma obowiązek wypełniać misję, nie może kierować się- śladem TVN-u- jedynie interesem ekonomicznym, właściwymi, wygodnymi kontaktami z osobami wpływowymi, z politykami trzymającymi władzę.

Oczywiście nie rozumie tego czołowa, kultowa dziennikarka "Gazety Wyborczej"- pani Agnieszka Kublik. Dziś w niezwykle idiotyczny sposób broni przegranej sprawy- plując "przy okazji" w "PISolubne" Wiadomości.
Dla Kublikowej wszystko, co nie na rękę Michnikowi, jest "PISofilne", "PISolubne", skandaliczne. Warte absorpcji setek tysięcy oświetlonych czytelników "Gazety".
Z resztą oddajmy jej na chwilę głos:

"We wtorek już po raz drugi redaktorzy "Wiadomości" postanowili zająć się konkurencją, czyli "Faktami" TVN.(...) To prof. Michał Głowiński mówił w "Faktach", że przypominało mu to "najgorsze manifestacje totalitarne przed zdobyciem władzy, w 1933 r. w Niemczech". - Te marsze z pochodniami, dla kogoś kto zna trochę historii to jest jednoznaczne" - mówił Głowiński. Wspomniał jeszcze o "języku nienawiści, agresji, rewolucji i wojny domowej, który nie dopuszcza kompromisu". A prof. Jan Król o "podważaniu demokracji".
Rozumiem, że takie komentarze mogą prezesa PiS (i jego rzecznika) boleć, ale są prawdziwe, choć rzeczywiście Jarosław Kaczyński nie mówił o "prawdziwych Polakach".

Bo pod pałacem Prezydenckim wykrzykiwał do tłumu inne bulwersujące rzeczy.
Np., że "chcemy być wolnymi Polakami". Czyli teraz nie jesteśmy.
Że "chcemy, żeby ten kraj był nasz". Czyli nie jest.
Że "przyjdą czasy nowe, że Polska zwycięży". Czyli dziś jest przegrana.
Że "nie chcemy rządów złych ludzi". Czyli premier, rząd, prezydent to źli ludzie.
Że śpiewał z tłumem "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!". Czyli dziś wolna nie jest.

Dlaczego tego "Wiadomości" swoim widzom nie pokazały?Dlaczego nie pokazały reakcji manifestantów na wiadomość, że doszło do awarii samolotu, którym do Warszawy miała wrócić prezydentowa Anna Komorowska? A ta reakcja była wstrząsająca. Tłum krzyczał: "Może spadnie. Niech tam zostanie".

"Wiadomości" nie chciał tego skomentować? To przecież są prawdziwe fakty."


Fascynuje ostatnie zdanie o "prawdziwych faktach". Takie wałęsowskie, jak słynny "mylny błąd". Cóż, w ostatnich latach na Czerskiej pracują sami "BOLKOlubni"- może stąd ten lapsus? Oczywiście "intelektualistka" Kublikowa mogłaby celowo posłużyć się podobnego rodzaju frazeologią, grą językową, jednak niesposób podejrzewać jej o chęć odgryzienia się koleżance Zajewajce. Bo niby za co? Dlaczego? Po co?

Kublikowa czepia się garstki radykałów, którzy podobno zaczęli okazywać radość z awarii samolotu, którym podróżowała Anna Komorowska. To winno być newsem dnia, to ma obciążać Kaczyńskiego- przecież on odpowiada za wszystkich 8 milionów swoich wyborców. Takiego "komfortu" mieć nie może- rzecz oczywista- zwycięzca- B. Komorowski. Przecież na nim nie ciążą wszelkie uczynki Dominika Tarasa, Dawida Bratko, Eustachego Rylskiego, nawet J. Palikota. Co z tego, że zapewne wszyscy nań głosowali???
Z resztą, koleżanka Zalewajka mogła się skupić jedynie na tych żałosnych okrzykach- przecież to wystarczająco kompromitujące. Musiała jednak posłużyć się kłamstwem, manipulacją. Dlaczego? Nad tym głębiej reflektować Kublikowa nie chcę.

Woli "dorobić" jedynie słuszną wykładnię wyrwanych z kontekstu wypowiedzi J. Kaczyńskiego, tych z zeszłej niedzieli.

Zajewajka powinna swej troskliwej przyjaciółce w podzięce kupić flaszkę dobrego wina. Kublikowa zapędziła do jej kąta (, w którym od poniedziałku stoi Kolenda) towarzystwo z "Wiadomości". Oni także produkują fakty, "fakty nieprawdziwe".

P.S. Na deser przytomna konstatacja pewnego lewicowego polityka w średnim wieku:

"Jeśli słowo "prawdziwy" nie padło, to jest robiona robota przeciw Kaczyńskiemu, tu nie ma drugiego dna. I znaczy to, że używa się wszystkich metod, żeby go zohydzić."