30/09/2010 .Dziś nastąpił ten dzień, w którym MF nie ma pieniędzy. Czym przykryć ten fakt przed wyborami samorządowymi?

avatar użytkownika Maryla

Szalony atak medialny, jaki obserwujemy od kilku dni, nie jest przypadkiem, a rocznica 10.10.2010 r. została wykorzystana przez ośrodki socjotechniczne do zamulenia ludziom trzeźwego myślenia.

Czy to przypadek, ze wszystkie polskojęzyczne media, jak jeden mąż, przypuściły ten szmatławy propagandowy szturm na wartości, które są nam bliskie? Znów reagujemy tak, jak chcą spece od propagandy. A tymczasem :

avatar użytkownika tu.rybak

Mamy sukcesy. A raczej rząd PO i PSL ma sukcesy. Wśród kilku rzeczy, które przyspieszają (np. przyrost długu) jest jeszcze jedna.

Otóż rok temu pisałem, nie odmówię sobie siebie zacytować:

Co więcej dowiedziałem się, a było to w ubiegły wtorek (czyli 27 X), że MF (czyli ministerstwo finansów) nie ma pieniędzy więc nie płaci. Spytałem jak to? Przecież jest po 25 (czyli po wpływie podatku). W odpowiedzi usłyszałem, że no, troche jest, ale nie ma rozdzielnika, jest na tyle mało, że trzeba podjąć decyzję komu i ile... No, to pięknie. [tu.rybak, "Schizofrenia", 2 XI 2009 r.]

W tym roku zrobiliśmy krok do przodu. Dziś nastąpił ten dzień, w którym MF nie ma pieniędzy. Właśnie wstrzymano wszystkie płatności, transze itp... Jeśli ktoś spodziewał się jakiejś dotacji, to sobie poczeka...

Co to oznacza?

Ano w tym roku kasy zabrakło miesiąc wcześniej! Takie mamy przyspieszenie...

PS. Zrobię bookmark do tego wpisu. W pierwszej połowie następnego roku cytat będzie jak znalazł.

http://blogmedia24.pl/node/37492

Dalszy ciąg notki nastąpi z danymi, które chcą ukryć przed nami.

11 komentarzy

avatar użytkownika benenota

1. Posel Halicki:Tusk Mojzeszem!

Photobucket

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Jacek Mruk

2. Lecz Bóg chciał się pozbyć chołoty

Dlatego otworzył morza wody cnoty
By potem ich pochłonąć i wysłać do piekła
Tak mu tej bandy złodziei pazerność dopiekła

avatar użytkownika Maryla

3. rewolucja październikowa Tuska - Rząd Platformy teraz nie przysp

Rząd Platformy teraz nie przyspieszy
Nasz Dziennik, 2010-10-12

Rząd Platformy teraz nie przyspieszy
Nasz Dziennik, 2010-10-12

Sejm w najbliższym czasie zajmie się pakietem ustaw dotyczących wielu sfer życia - zapowiedział minister w kancelarii premiera Michał Boni. Chodzi m.in.: o ustawę o szkolnictwie wyższym, pakiet ustaw zdrowotnych, systemową ustawę dotyczącą powodzi i katastrof oraz w sprawie efektywności otwartych funduszy emerytalnych. Boni zaznaczył, że do Sejmu wkrótce trafią też ustawy w sprawie in vitro i parytetu dla kobiet.

Platformie Obywatelskiej może nie starczyć kadencji na przeprowadzenie zapowiadanych ustaw. Na jesieni przyszłego roku odbędą się wybory parlamentarne, a rząd ofensywę legislacyjną zapowiedział na najbliższe miesiące. Czas na zasypanie Sejmu ustawami, z punktu widzenia propagandy rządu, jest jak najbardziej właściwy. Ofensywa legislacyjna ma wskazywać, że rząd pracuje pełną parą, skutków części uchwalonych ustaw jeszcze przed wyborami Polacy nie zdążą doświadczyć na własnej skórze, by wystawić rządowi odpowiednią ocenę, a inne zapowiadane projekty, nad którymi praca się "przeciągnie" w wyniku końca kadencji parlamentu, gdzieś przepadną. Utarty i już sprawdzony scenariusz wskazuje jednak, iż najważniejsze jest to, co ekipa Donalda Tuska obiecuje, że zrobi. Z rozliczeniem snutych obietnic jest już gorzej. Pytania o to, co rząd zrobił, aby Polakom żyło się lepiej, najczęściej zbywane są odwracaniem kota ogonem, że kilka lat temu rządził rząd Prawa i Sprawiedliwości, który miał jakoby dopuścić się jakichś strasznych zbrodni.
W nie tak odległą przyszłość, lecz przekraczającą obecną kadencję, wybiegł już Michał Boni. Minister w kancelarii premiera ocenił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", iż szczególnie pierwsze półrocze 2012 roku - a więc już po wyborach - powinno być dla nowego rządu niezwykle pracowite. - Wtedy musi nastąpić przyspieszenie, by do 2015 r. były gotowe fundamenty rozwoju naszego kraju - ocenił Boni. Sam minister odrzucał oskarżenia o to, że rząd "nic nie robi". - Mam już dość tego: "Szybciej, szybciej". Szybciej to się uchwala buble. Przychodzę do pracy o godz. 7.30, wychodzę po 12-14 godzinach i nie jestem w tym odosobniony. Każda minuta naszej rządowej pracy jest czymś wypełniona - tłumaczył Boni. Dlaczego więc rząd PO w ciągu czterech lat nie był w stanie wykonać przyspieszenia, aby "do 2015 r. były gotowe fundamenty rozwoju naszego kraju"? Można domniemywać, iż był jakiś hamulcowy. Boni, zapytany, dlaczego "przygotowanie ustawy żłobkowej oraz reformującej OFE musiało trwać ponad trzy lata", odparł: - Każda ustawa wymaga analiz i konsultacji. Setek godzin sporów z Ministerstwem Finansów - tłumaczył. I już chyba mamy "winowajcę" aż 14-godzinnego dnia pracy ministra Boniego. Minister finansów Jacek Rostowski zamiast być ministrem finansów i dopilnować na przykład, aby spory z jego resortem liczone były nie w setki, lecz najwyżej dziesiątki godzin, woli raczej być politykiem, a po opuszczeniu Platformy przez Janusza Palikota swoim poziomem celuje w miejsce zajmowane do tej pory przez posła z Lublina.
Uwagi Boniego pod adresem resortu finansów to nie jedyne, jakie w ostatnim czasie padły w tym kierunku. W połowie września minister finansów poinformował w wywiadzie radiowym, że zastanawia się nad likwidacją becikowego i zmianą zasad przyznawania ulgi prorodzinnej. Deklaracją Rostowskiego zaskoczona była minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak z koalicyjnego PSL, która oceniła, że minister finansów "robi tę politykę społeczną, zgłaszając w radiu takie pomysły".
Do ulg prorodzinnych odniósł się również Michał Boni. Stwierdził, iż nie chce ich zmniejszać, choć "może są zbyt hojne". - Może lepiej wesprzeć dzietność, dając skumulowaną ulgę od trzeciego dziecka, a część "zaoszczędzonych" pieniędzy przeznaczyć na żłobki, przedszkola, edukację kulturalną dzieci, dostęp do książki i internetu, poprawę opieki zdrowotnej dzieci i matek. To jest temat do poważnej dyskusji ze społeczeństwem - stwierdził minister. Zapowiedział również m.in. "modernizację KRUS". W wywiadzie dla "GW" powiedział także m.in., że "warto się przyjrzeć" funduszowi emerytalnemu dla księży, zaznaczył jednak, iż wypłaty na emerytury księży to "niewielka kwota". Opowiedział się za tym, aby jasno określić, gdzie kończy się wpływ Kościoła, a zaczyna domena państwa. - Jesteśmy w XXI wieku. Państwo jest świeckie. W wielu sprawach trzeba jasno określić pola: tu kończy się wpływ Kościoła, zaczyna się domena państwa - powiedział minister Boni. Zaznaczył, że "szkoła należy także do rodziców" i powinni oni mieć wpływ na to, jaki katecheta uczy w szkole ich dzieci.

Artur Kowalski
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=107902

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika pokutujący łotr

4. pan Boni organizuje sobie pracę

"Przychodzę do pracy o godz. 7.30, wychodzę po 12-14 godzinach i nie jestem w tym odosobniony."

Każdy amerykański menedżer by się za głowę chwycił, bo to jest typowo postsowieckie abnegackie rozumowanie: o jakości twej pracy ma świadczyć ilość godzin, które nad nią przesiedziałeś. Wedle tej recepty najwybitniejsze efekty powinni mieć debile. Jak pan Boni posadzi je rano, tak do wieczora przesiedzą. Nawet sobie herbaty nie zaparzą. Po prostu - debil to jest wymarzony pracownik Platformy!

Już to jedno zdanie zdradza kompletną nieudolność tego ugrupowania. Do tego tu i ówdzie czytywałem czasem peany na cześć Boniego, wygłaszane przez jego kumpli z PO. Że "niezastąpiony", "niebywale pracowity", że "tylko dzięki niemu..." i t.d. Możliwe, że tak wybitnie to on się prezentuje na tle premiera-nieroba, który we wtorki i czwartki bierze wolne i leci kopać piłkę z gałganków, a że jako narcyz-neurastenik o niskim IQ wciąż musi mieć wokół siebie klakierów, również Grzechu, Radek i jeszcze paru kumpli z bloku też w te dni biorą wolne, aby mu asystować i bić brawo. A to zaledwie jest szczyt góry lodowej, bo potem przecież jest weekend i trzeba lecieć do żonki do Sopotu, poczytać w ogrodzie na kocu kryminały z serii z kluczykiem i umyć szlauchem samochód, a po paru tygodniach tej bieganiny trzeba wreszcie wziąć urlop i lecieć do Grecji, bo po powrocie znów ta orka... I tak wygląda praca według pełowskiej ergonomiki.

Ostatnio zmieniony przez pokutujący łotr o wt., 12/10/2010 - 19:24.

Nie lękaj się, wszyscy przeciwnicy rozbiją się u stóp Moich (Chrystus do Św. Faustyny)

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Pijarem, opluwaniem opozycji nigdy nikt nie przyspieszył gospodarki. Żeby mieć efekty trzeba pracować a nie gadać, gadać, gadać po próżnicy.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

6. Szanowny Panie Michale

Rzepa dochodzi do poziomu gazety michnikowej , sa po prostu żałosni . Oto ich ostani sondaz i prosze zobaczyć na liczby i komentarz do sondy.


PO<br />
raz zyskuje, raz traci. Poparcie dla PiS systematycznie spada – wynika z<br />
 ostatnich sondaży GfK Polonia dla „Rz”. Ostatnie ba- danie z 7 – 11.10<br />
metodą telefoniczną na próbie 1000 osób.

Źródło: Rzeczpospolita

PO raz zyskuje, raz traci. Poparcie dla PiS
systematycznie spada – wynika z ostatnich sondaży GfK Polonia dla „Rz”.
Ostatnie ba- danie z 7 – 11.10 metodą telefoniczną na próbie 1000 osób.


Na partię Donalda Tuska chce głosować 47 proc. badanych.

Prawo i Sprawiedliwość, na które chce głosować 32 proc.

SLD 11 proc.

PSL 4 proc.

Ruch Poparcia Janusza Palikota. 2-proc. poparcie.

Na 1-proc. poparcie mogą liczyć Unia Polityki Realnej, Unia Pracy i
Samoobrona.

O ile poparcie dla Platformy w ostatnich miesiącach raz spada, raz
rośnie, o tyle w przypadku PiS to już trwały trend spadkowy – mówi
"Rz" dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW. Jego zdaniem pokazuje to, że
zaostrzenie kursu przez prezesa PiS nie przyniosło partii żadnych
korzyści, a jedynie straty.

http://www.rp.pl/artykul/99645,548455.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika irekps

7. "powiedział także m.in., że

"powiedział także m.in., że "warto się przyjrzeć" funduszowi emerytalnemu dla księży,(...)
Opowiedział się za tym, aby jasno określić, gdzie kończy się wpływ Kościoła, a zaczyna domena państwa".

Idąc sposobem myślenia pan Boniego można powiedzieć:
"Warto się przyjrzeć emerytom byłych UB'ków, SB'ków i milicjantom, aby jasno określić gdzie kończy się ich wpływ, a zaczyna domena państwa!!!

avatar użytkownika Maryla

8. plan Boniego na 2025 rok

Photobucket

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Barszcz: Bez reform gospodarczych Polska zostanie w ogonie Europ

część wywiadu

..."Które kraje, Pana zdaniem, najlepiej poradziły sobie z obecnym kryzysem?
Podobają mi się działania podjęte przez rząd Wielkiej Brytanii, np. decyzja o obniżce podatku VAT. Zrobiono to wyłącznie po to, aby utrzymać konsumpcję i zamortyzować nieco spadek gospodarczy. Dziś natomiast, kiedy wiadomo, że nadchodzą lepsze czasy, podejmowane są radykalne działania, które mają stabilizować budżet tego kraju, takie jak podwyżka podatku VAT przy jednoczesnych drastycznych cięciach wydatków na administrację oraz reformę wydatków na cele społeczne. Natomiast Niemcy i Francja zawsze troszkę luźniej traktowały kwestię zadłużenia i stabilizacji finansów, ale i w tych krajach działania na rzecz stabilizacji finansów publicznych są bardzo wyraźne.

A jak na tym tle wypada Polska?
Moim zdaniem nie najgorzej, ale chciałoby się dużo więcej. Mniej więcej w tym samym momencie, kiedy w Wielkiej Brytanii była obniżka VAT w Polsce został obniżony PIT, co zadziałało stymulująco i pozwoliło utrzymać stosunkowo duży popyt wewnętrzny i przyzwoity wzrost gospodarczy. Obniżka PIT - trzeba dodać - dość przypadkowa, bo zaplanowana kilka lat wcześniej. Drugim czynnikiem, który uratował Polskę przed recesją, była niemrawość poprzedniego i obecnego rządu we wchodzeniu do strefy euro. Tak więc poza działaniem przypadkowym i skutkiem ubocznym niemrawości właściwie niewiele więcej zostało zrobione. Natomiast obecna propozycja podwyższenia stawki VAT to już trochę żarty, bo taki zabieg daje zaledwie 5 mld dodatkowych dochodów i na pewno nie doprowadzi do stabilizacji finansów publicznych.

Mam wrażenie, że w porównaniu z reformami, które mają miejsce w innych krajach Unii Europejskiej, u nas wszystko dzieje się zbyt wolno i pozostaniemy daleko w tyle.
Też obawiam się, że wkrótce przegramy wyścig np. z Węgrami, które jako ostatni poza Polską kraj w Europie Środkowej zdecydowały się wprowadzić u siebie podatek liniowy oraz przeprowadzić solidne reformy gospodarcze. To są sygnały, które będą przyciągać inwestorów. Natomiast w Polsce liberalizm umarł - przynajmniej w debacie politycznej. W 2005 r., kiedy PO i PiS wygrywały wybory, populizm partyjny przejawiał się w postulatach obniżania podatków i krzewieniu wolności gospodarczej. Natomiast dziś padają zapewnienia, że nie będzie prywatyzacji szpitali, a w zamian zostanie podwyższony VAT. Tak zasadnicze odwrócenie poglądów na kwestie gospodarcze i podatkowe jest dla bardzo wielu przedsiębiorców wielkim zawodem. Dziś nie umiałbym nawet odpowiedzieć, jakiego rodzaju partią jest PO. Czy jest jeszcze partią liberalną, czy staje się powoli formacją socjalizmu gospodarczo-społecznego? Przecież obok podwyższania podatków widać wyraźnie tendencje do budowania silnych państwowych firm. Taki brak określenia swojej tożsamości w kwestiach gospodarczych na pewno zwiększa niepewność inwestorów. Z drugiej strony populistyczne i często bezsensowne pomysły gospodarcze PiS - takie jak chociażby postulat wprowadzenia podatku bankowego - czynią sytuację jeszcze bardziej tragiczną.

W Europie można zobaczyć dwie różne drogi wychodzenia z kryzysu: łotewska, czyli podwyżka podatków i ostre cięcia, czy raczej węgierska polegająca na ułatwieniu działania inwestorom, ale kosztowna. Która jest lepsza?
To zależy od konkretnej sytuacji budżetowej. Są takie sytuacje, w których nie można zrobić absolutnie nic, jak tylko podnieść podatki, bo wydatki zostały ścięte do minimum, a deficytu nie można już powiększać. Wtedy nie ma innego wyjścia i trzeba podnieść podatki. To jest decyzja, która powinna być traktowana jako ostatnia deska ratunku. Natomiast jeśli są rezerwy w wydatkach państwa, których ograniczenie nie spowoduje żadnych większych perturbacji społecznych czy administracyjnych, to należy od tego zaczynać. Zwykły zdrowy rozsądek każe w pierwszej kolejności ograniczać wydatki. Z przykrością stwierdzam, że w Polsce jest akurat zupełnie odwrotnie.

http://www.polskatimes.pl/pieniadze/gospodarka/319231,barszcz-bez-reform...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Licznik długu nie będzie cofnięty

wnp.pl (PS) - 12-10-2010 21:34
Jeśli rządy krajów członkowskich i Parlament Europejski zaakceptują propozycję Komisji Europejskiej, żeby odliczać od deficytu i długu sektora finansów publicznych część kosztów związanych z reformą emerytalną, to w przypadku Polski zniknie jedynie na pięć lat ryzyko przekroczenia przez państwowy dług publiczny 55 proc. PKB.
Nowy sposób liczenia długu nie zmniejszy jednak jego wielkości, który obecnie wynosi około 734 mld zł – stwierdza Forum Obywatelskiego Rozwoju, inicjator zawieszenia 28 września w Warszawie licznika długu. Zmiana będzie polegać tylko na tym, że część zadłużenia, narastającego w najbliższych latach, przestanie być traktowana przez Brukselę jako dług publiczny. Państwo polskie, a zatem podatnicy, nadal będą musieli spłacić całe zadłużenie wraz z odsetkami, które powiększą nasz dług w przyszłości.

- Skoro dług nie spadnie, nie ma powodu, by cofać nasz licznik długu publicznego i nie będziemy tego robić. - informuje Paulina Chylińska, specjalista ds. PR Fundacji FOR.
Polepszy się tylko ocena Polski, która jako jeden z pierwszych krajów w UE zareagowała na problem starzenia się swojego społeczeństwa i wprowadziła reformę systemu emerytalnego. Nasza reforma, zakładająca utworzenie funduszy kapitałowych, jednak kosztuje i dlatego musimy pożyczać pieniądze na jej sfinansowanie. Z tego powodu wyglądamy na kraj bardziej zadłużony od tych państw, które dopiero rozważają wprowadzenie takich reform.

Komisja zaproponowała rozwiązanie przejściowe, na pięć lat zapewniające pomniejszanie naszego deficytu i długu publicznego o coraz mniejszą część kosztów reformy emerytalnej. Roczne koszty refundacji składek emerytalnych do OFE, łącznie z odsetkami od długu wynikającego z wcześniejszych transferów do funduszy emerytalnych, to około 2,4 proc. PKB. Wprowadzenie w życie propozycji KE znacząco oddaliłoby zatem w najbliższych latach ryzyko przekroczenia przez państwowy dług publiczny 55 proc. PKB.

http://finanse.wnp.pl/licznik-dlugu-nie-bedzie-cofniety,122145_1_0_0.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. 19 państw najbardziej zagrożonych bankructwem

19. Chorwacja
18. Dominikana
17. Salwador
16. Litwa
15. Bułgaria
14. Liban
13. Islandia
12. Węgry
11. Łotwa
10. Rumunia
9. Irak
8. Dubaj,
7. Portugalia
6. Ukraina
5. Irlandia
4. Pakistan,
3. Argentyna
2. Grecja
1. Wenezuela

A ja się pytam: to gdzie jest Polska (Hiszpania i Włochy)? Zapomniano o nas, łaskawie pominięto, czy nie uznano już za państwo. Ostatnie nie wydaje się być prawdopodobne, bo przecież jest np. Ukraina...
Czy nadal chcemy być drugą Irlandią?

http://www.businessinsider.com/19-countries-most-likely-to-default-2010-10
http://www.businessinsider.com/19-countries-most-likely-to-default-2010-...

--
elrond

http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3646010

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl