Dlaczego Komorowski nie jest dla Jarosława partnerem? POWODY

avatar użytkownika chinaski

Wrak rozbitego 10 kwietnia 2010 r. rządowego tupolewa niszczeje na smoleńskim lotnisku. Nie jest w jakikolwiek sposób zabezpieczony: szczątki samolotu leżą pod gołym niebem, rdzewieją, tracą tym samym przydatność dowodową w najważniejszym po 1945 r. dla Rzeczpospolitej i jej obywateli śledztwie.


Śledztwo związane z katastrofą polskiego samolotu, śmiercią polskiego Prezydenta, najwyższej rangi polskich funkcjonariuszy publicznych, miało być także niezwykle ważnym sprawdzianem dla Kremla, elementem potwierdzającym faktyczne ocieplenie stosunków polsko-rosyjskich.

Jak dziś, ponad 5 miesięcy po tragedii wygląda sytuacja?

Bogdan Klich, przedstawiciel Polski przy Międzynarodowym Komitecie Lotniczym (MAK): "Wyjeżdżam (z Moskwy- przyp. chinaski) z niedosytem. Nie mamy wielu rzeczy, które chcielibyśmy mieć.

Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości: "Zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego właścicielem statku powietrznego, także tego, co zostało po katastrofie, jest państwo polskie. Szczątki samolotu powinny jak najszybciej trafić do Polski.(...) W jednym z wniosków nasza prokuratura POPROSIŁA o wypożyczenie wraku tupolewa, bo musi zostać on w Polsce przebadany.(...)Poprosiłem też prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o ustalenie 'co planują rosyjscy prokuratorzy'."

Andrzej Seremet, prokurator generalny: "Mam nadzieję, że tego rodzaju brak zabezpieczenia (szczątków Tupolewa- przyp. chinaski), wpływ czasu, czynników korodujących (...) nie odbiją się na wynikach badań tego samolotu. Lepiej by było, żeby on był zabezpieczony."

Donald Tusk, premier rządu RP: "Przeszkadza mi, że ten wrak leży. Jednak Polska nie ma 100% wpływu na zachowanie strony rosyjskiej. Jest to spowodowane realiami polityki międzynarodowej i 'różnicą kultury zachowań'."

<Wszystkie powyższe cytaty pochodzą z artykułu "Zastrzeżenia Klicha, zastrzeżenia Kwiatkowskiego" autorstwa Bogdana Wróblewskiego i Wacława Radziwiłowicza opublikowanego w  dzisiejszej "Gazety Wyborczej".>

Jak widać, polskie władze od tygodni, miesięcy nie są w stanie doprosić się od Rosjan rzeczy zupełnie podstawowej: przykrycia wraku rządowego tupolewa brezentem, jakiegokolwiek zabezpieczenia szczątków zniszczonego samolotu.
Jeśli kremlowskich decydentów nie stać na gest tak błahy przecież, jakże mamy wierzyć w zapewnienia polskiego premiera/Prezydenta/ministrów o niezwykłym zaangażowaniu strony rosyjskiej w wyjaśnienie okoliczności, przyczyn zdarzenia z 10 kwietnia???

Dobrym podsumowaniem stosunku polskich władz (na przykładzie B. Komorowskiego) do kwestii udziału i zaangażowania strony rosyjskiej w wyjaśnianiu katastrofy z 10 kwietnia, jest opinia dr Marcina Zarzeckiego (Instytut Socjologii UKSW Warszawa):

"Opieszałość jest już podnoszona przez reprezentantów strony polskiej, którzy są głównymi dialogującymi, czyli przez prokuratora Andrzeja Seremeta i ministra Jerzego Millera. Są to oficjalnie wyartykułowane zarzuty sugerujące nawet, że materiały mogą być ukrywane. Jednak prezydent Komorowski nie bierze w ogóle tych argumentów pod uwagę. Twierdzi, że jest to sprawa proceduralna, a nie kwestia złej woli. Według niego, problem polega na tym, czy nazwiemy samolot wojskowym czy cywilnym. Trzeba brać jednak pod uwagę różne hipotezy, nawet taką, że strona rosyjska może manipulować śledztwem. Prezydent kierowany chęcią zachowawczości i utrzymania nierównych stosunków z Rosją gotów jest poświęcić to śledztwo, które jest jej wysoce nie na rękę. Nie widać intencji konkretnego działania; ujawnia się natomiast działanie, które może podobać się Rosji. W śledztwie nie chodzi o schlebianie jednej ze stron, chodzi o wyjaśnienie przyczyn tragedii. Legitymizacja tego śledztwa tylko jakimiś błędnymi procedurami jest wyrazem straszliwego wręcz podporządkowania się stronie rosyjskiej.
Bronisław Komorowski w swojej wizji polityki zagranicznej wykazuje się całkowitym podporządkowaniem mentalnym, strachem przed "wielką Rosją", być może kompleksem, ale na pewno nie sprzyja to rozmowie z tym państwem jak równy z równym."

Jakże trafne, choć przerażające, nakreślenie sytuacji. B. Komorowski, Prezydent RP twierdzi publicznie, że strona rosyjska dobrze wywiązuje się ze swoich zobowiązań związanych z wyjaśnianiem przyczyn śmierci na smoleńskiej ziemi polskiej delegacji na czele z L. Kaczyńskim. Nie ma zastrzeżeń, nie może psuć nastroju przed wiekopomną chwilą- przyjazdem D. Miedwiediewa do Warszawy. Wedle filozofii obecnej głowy państwa (i w ogóle POlskich POstępowców) nie jest ważne to, co było, ważna jest przyszłość, zadowolenie naszych wielkich sąsiadów.
Na pocieszenie, Anna Komorowska, swieża Prezydentowa, przejedzie się z kilkoma rodzinami poległych w katastrofie na pielgrzymkę do Smoleńska. Niespotykana szczodrość hrabiego z Budy Ruskiej, publicyści "Gazety Wybiórczej" spazmują...

Czy w związku z powyższym J. Kaczyński nie miał prawa odmówić Komorowskiemu udziału w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego?
Nie tylko miał, był zobowiązany do tego wolą milionów swoich wyborców.

1 komentarz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Pan Chaimski,

Szanowny Panie,

Ja bym nie mieszał pani Komorowskiej byłej nauczycielki łaciny do wielkiej polityki, bo ona jest tylko pogrzebaczem do rozpalania ognia pod piecem.
Jedno co dobrze robi to wyprowadza psy na spacer.

Bronisław Maria Karol z Ruskich Bud czy psich kiszek, to urzędnik, kancelista, cл'ужaщий z zarękawkami padający na kolana prze współczesnym carem , który ma realna władze.
Być może Komorowski jest w coś umoczony. Może mikrofilmy,sa w Moskwie. Kiszczak je tam wysłał w latach 1998-1999.

Pozdrawiam

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz