"Smutny koniec Migalskiego w PiS-ie

avatar użytkownika dodam

"to zapewne też koniec nadziei na to, że partyjni liberałowie cokolwiek będą znaczyć w tej partii. Przynajmniej póki jest to partia Jarosława Kaczyńskiego. Migalski- Brutus sprawił, że jakakolwiek, choćby wydumana opozycja w PiS zostanie w zarodku zduszona."

pisze jeden z moich ulubionych autorów s24 rosemann. Nie ulega wątpliwości, że właśnie w tę stronę potoczy się narracja. Tego typu przekaz zostanie nadmuchany do monstrualnych rozmiarów w zmonopolizowanych mediach i szeroko nagłaśnianych wypowiedziach pełnych fałszywej troski o PiS sympatyków konkurencyjnych partii.

Czy piszącego te słowa w dobrej wierze autora nie tknęło, że to właśnie rzekomy "beton" PiSu, czyli Jarosław Kaczyński i jego najbliżsi współpracownicy wynieśli na eksponowane pozycje Migalskiego, Poncyliusza, i innych "liberałów", a wcześniej wysokie miejsca zarezerwowali dla Dorna, Zaleskiego i Ujazdowskiego? Uważny obserwator bez trudu dostrzeże, że nie były to jedyne działania prezydium tej partii w kierunku maksymalnego poszerzenia formuły ideologicznej w ostatnich latach.

Jeśli nie o ideologię chodzi to o co? To proste: o zasady funkcjonowania partii. Żadna partia nie pozwoliłaby sobie na to by członkowie, których pomysły nie zostały zaakceptowane przez większość wychodzili z nimi na zewnątrz szukając wsparcia w konfrontacji z ową większością u konkurencji. W obecnych warunkach monopolu medialnego i wieloletniej nagonki, zamordowania Polski w Smoleńsku nacisk na własną partię poprzez dostarczenie amunicji środowiskom, które nawet własnymi wnętrznościami gotowe są wymiotować byle na PiS, jest niewybaczalnym, dyskwalifikującym błędem.

Poległ Niesiołowski, Marcinkiewicz, Sikorski, Dorn, musi polec Migalski. Dla nich nie ma miejsca w żadnej partii z tego samego powodu, dla którego wylecieli z PiSu. Chyba, że zeszmacą się jak trzech pierwszych i staną w pierwszym szeregu rzygających na swoich dawnych kolegów.

Jakie mają wyjście? Pozostać sobą i tworzyć z dawnymi kolegami wspólny front tam gdzie jest najciężej w obronie tych wartości, które nadal ich z PiSem łączą. Zwycięstwo PiSu w jakichkolwiek wyborach otworzy im wówczas drogę do powrotu.

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Rekin

1. to właśnie rzekomy "beton" PiSu, czyli Jarosław Kaczyński

i jego najbliżsi współpracownicy wynieśli na eksponowane pozycje Migalskiego, Poncyliusza, i innych "liberałów",>
No właśnie, trafna obserwacja.
Zostali sprawdzeni jako pewna możliwość, gdyby się sprawdzili, nikt by ich nie odsuwał.

avatar użytkownika Lancelot

2. Nie szkoda róż, gdy płonie las

MR. Migalski

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/

avatar użytkownika nielubiegazety2

3. To powielanie jakichś mitów

Radzę zacząć czytać zagraniczną prasę lub oglądać takąż telewizję i zobaczyć jak się żrą frakcje w wielkich zachodnich partiach. Skąd taka wiedza, że na całym świecie jest tak jak w PIS? To co się dzieje przy wyścigu do fotela szefa partii to często wojna. Tuska nie krytykują bo za co niby? Jest do bólu skuteczny w utrzymywaniu PO przy władzy .

Z Dornem to ogromna przesada, że mu ktoś coś zagwarantował. To jest współtwórca PC i PISu. Kaczyński zagwarantował mu odwołanie ze stanowiska ministra SW i wsadził na to miejsce Kaczmarka a wraz z nim poszła nominacja Kornatowskiego. Kaczmarek nie był żadnym śpiochem tylko wystarczyło zweryfikować jego życiorys i prowadzone przez niego śledztwa.
Niestety to był kumpel Krauzego, a ten był kiedyś chwalony przez Lecha Kaczyńskiego i stawiany jako wzór uczciwego biznesmena. http://www.bankier.pl/wiadomosci/print.html?article_id=1720065 Netzel też był z tej gdańskiej paczki.
Dorna z PIS wyrzucono, a Krwawy Ludwik (który, fakt, nie jest aniołkiem i ma swoje fochy) od tej decyzji się odwoływał.

Wyjątkowo krótka i wybiórcza pamięć.

nielubiegazety2
avatar użytkownika dodam

4. nielubiegazety2

Dzięki za ciekawe uwagi, choć nieco chybione. Nie jesteśmy jeszcze normalnym krajem. Na razie mamy tylko jedną partię, pogrążoną w głębokiej defensywie po śmiertelnych atakach ubekistanu i widocznych już następnych. Po drugie, tego typu zagrania choć rzeczywiście zdarzają się wszędzie, to każdy konkretny przypadek ma swoją specyfikę. Wywalenie za brak lojalności bynajmniej nie jest rzadkością. W tym przypadku, gdyby dokładnie przeanalizować ostatnie dokonania Migalskiego, doszlibyśmy do wniosku, że wszystko: metoda, forma i meritum listu i oświadczenia Migalskiego były kuriozalnymi błędami kompromitującymi doktora politologii. Wiele na ten temat powiedziano. Żeby nie wracać polecam parodię, którą właśnie zauważyłem: List otwarty do Premiera Donalda Tuska .

Dorn miał wysoką pozycję dzięki temu, że karty rozdawał Jarosław Kaczyński. Kaczmarek był niewątpliwie poważnym błędem, za który Kaczyński zapłacił jednak wielką cenę, zbyt wielką. Oczywiście trudno porównywać Dorna z Migalskiem i nie to było moją intencją. Mówiłem przede wszystkim o lojalności w partii.
Pozdrawiam,