Polska historiografia II-agentura wpływu . Josef Goebbels - Historię piszą zwycięzcy.

avatar użytkownika Maryla

Józef Goebbels w Berlinie w 1936 roku: "Musimy wziąć udział w opanowaniu świata. Musimy więc stać się narodem panów, i tak musimy też wychować nasz naród".

W notce Polska historiografia . Josef Goebbels - Historię piszą zwycięzcy.

opublikowałam za zgodą Autora, który chce zachować anonimowość,  fragmenty korespondencji, dzisaj część II, rozwinięcie tematu : agentura wpływu, która usiłuje wygrać jakiś cel w interesie określonego państwa (nie tylko Rosji) czy grupy polityczno-kapitałowej. Problem w tym, że nazwanie kogoś agentem wpływu moze spowodować reakcję prawną, a możliwości udowodnienia praktycznie nie ma.

 

.."Historycy w Polsce okresu komunizmu pełnili funkcję politruków. Ich celem nie było dociekanie prawdy, tylko takie jej fałszowanie, by skompromitować ruchy i idee niepodległościowe oraz uzasadnić status quo. Oczywiście najbardziej ordynarne manipulacje są znane, ale jest też pełno mniejszych, dobrze zakamuflowanych, które do tej pory funkcjonują. Warto tu nadmienić, że środowisko historyków w Polsce dzieli się na dwa główne nurty, wiernych poputczików Moskwy i rewolucjonistów Moskwie niechętnych, ale wiernych ideałom internacjonalnego komunizmu. Te dwa nurty uformowały całe środowisko historyków w Polsce, nie tylko światopoglądowo, ale i warsztatowo.

Oczywiście są wyjątki, ale nie wpływają one na ogólny wizerunek.


Problem szeroko pojętego warsztatu historyka jest szczególnie istotny. Te same cechy występują zarówno u historyków opcji "prawicowej" jak i "lewicowej". Jest to swoiste zacietrzewienie polityczne, które powoduje, że opisywana przez tych historyów rzeczywistość przypomina agitkę partyjną i z prawdą ma niewiele wspólnego. Historykom jak gdyby pomyliły się ich zadania. Zamiast ustalać fakty, umieszczać je w czasoprzestrzeni, analizować związki przyczynowo-skutkowe, historycy ciskają gromy na lewo i na prawo, szafując autorytatywnymi sądami, przy czym im sąd bardziej radykalny, tym historyk lepszy.

Uciekając w daleką historię, by uniknąć emocji, przykładowo przeciętny historyk rzuca gromy na Jagiełłę, nazywając go durniem bądź idiotą, bo z Grunwaldu nie poszedł na Malbork. Nigdy jednak nie zadaje sobie pytania, dlaczego Jagiełło na Malbork nie poszedł, nie analizuje wszystkich czynników ekonomiczno-gospodarczych i militarno-politycznych, wreszcie nigdy nie używa słów "nie wiem", chyba całkowicie naturalnych dla normalnego człowieka. A wystarczyłoby przecież napisać, że z sobie znanych powodów Jagiełlo na Malbork nie poszedł, a każdy wnioski może wyciągnąć sobie sam.


Kolejnym bardzo ważnym w tym kontekście problemem jest "solidarność środowiskowa" oraz nepotyzm. Środowisko historyków, szczególnie historyków akademickich wytworzyło swoiste dynastie, które wzajemnie się wspierają. Efektem jest postępująca degeneracja, bo tak należy nazwać choćby zatracenie umiejętności posługiwania się językiem polskim przez "humanistów". Tłumaczenie, że wynika to z wymogów "naukowości" tekstu wzbudza zażenowanie.


Oczywiście, zaraz pojawia się zarzut, że nie można w ten sposób oceniać całego środowiska. Rzut oka na półkę pozwala jednak odpowiedzieć: dlaczego nie? Okazuje się, że większość publikacji jest autorstwa weteranów bądź ich najbliższych, którzy w ten sposób chcieli ocalić od zapomnienia w ich mniemaniu ważny fragment historii. Są też dzieła korespondentów i reporterów, którzy bynajmniej nie będąc historykami, na bieżąco opisywali wydarzenia.

Co się okazuje? To Westerplatte i Monte Cassino Wańkowicza najlepiej opisują te tak ważkie bitwy, bo nie dość, że świetnie napisane, to oprócz faktów oddają ducha chwili, coś co pozwala wczuć się w nastrój tamtych dni. A co zrobili przez blisko już 70 lat historycy? Przecież nikt z pistoletem za nimi nie stał i nie bronił zajmować się tymi tematami.
Środowisko to przy tym jest niezwykle obłudne. W prywatnych rozmowach krytykują książkę znanego historyka z dalekiego kraju, który napisął znaną książkę. Obawiam się, że mają rację, ale dlaczego nie zrobią tego publicznie?

Dlaczego sami nie napiszą niczego? A swoją drogą fenomen tego historyka zadziwia. Czy sukces zawdzięcza świetnemu pióru, tak obcemu polskim akademikom? Po części na pewno tak. "Egzotyczne pochodzenie" bez wątpienia pomaga się przebić w świadomości społeczeństwa. Swego czasu jednak sam przyznał się, że podpisał to i owo zagrożony deportacją z Polski, ale donosy pisał w porozumieniu ze znajomymi i na pewno nikomu nie zaszkodził. Teraz w internecie śladu po tym nie ma. Czyżby wyszedł przed szereg?

Historyk z dalekiego kraju jest jednak poddanym królowej. Czy królewskie służby wiedzą o tym epizodzie z jego życia ? A może same go wykorzystują do kreowania polskiej opinii publicznej? No ale po co te nieładne pytania, przecież wszystko jest świetnie, prawda, panowie historycy?


Na koniec taka uwaga. Oczywiście różne patologie w środowisku historycznym, tudzież doraźne jego wykorzystywanie w celu osiągnięcia doraźnych korzyści politycznych nie są niczym nowym ani związanym z komunizmem.

Można tu przypomnieć "spory naukowe" usiłujące udowodnić polskość bądź niemieckość Biskupina. W komuniźmie i post-komuniźmie, w którym teraz trwamy doszło jednak do gigantycznego nawarstwienia tych problemów.

Pytanie co z tym robić. Terapia będzie zapewne nieskuteczna, a na pewno długa i kosztowna. Może więc rozpropagować pisanie własnych historii, czy to rodzinnych, czy lokalnych? W internecie przestrzeni jest aż nadto. Tu jednak znowu bez wsparcia państwa, czy to w udostępnianiu archiwów, czy w ochronie przed obcą agenturą, koło się zamknie. Problem jest i do tego jest bardzo poważny. Trzeba go tylko najpierw zauważyć."...

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że nie nadużyłam zaufania Autora powyżej cytowanej korespondencji , a sam temat naszej rozmowy posłuży komuś innemu do napisania kontry do tej opnii, lub rozwinięcia tematu?

Etykietowanie:

38 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Cieszę się, że Pani to wyemitowała. Większa cześć polskich historyków wpisuje się w politykę moskali.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Unicorn

2. Była jeszcze bibuła, gdzie

Była jeszcze bibuła, gdzie pewną część piszących stanowili również...odstępcy od oficjalnej linii partyjnej. Historyk uczelniany czyli naukowiec pełną gębą bardzo nie lubi "domorosłych" historyków, jak nazywa lokalnych dziejopisów. Ponoć nie dysponują oni warsztatem naukowym. W praktyce (stykam się na co dzień z takimi pisarzami) ci, którzy piszą bajki/ legendy stanowią mniejszość. Większością są hobbyści z różnymi zainteresowaniami, posiadający często kilka tytułów naukowych lub tzw. lokalni patrioci, którzy mają lepszy warsztat niż naukowcy. Docierają do dokumentów, które nigdy nie zainteresują "naukawych", przechowują dokumenty i wydają krótkie monografie, często własnym kosztem. Dużym plusem jest zmiana świadomości władz lokalnych, coraz więcej pieniędzy przeznacza się na wydawnictwa, co jest naturalne- są promocją miasta i regionu. Spora część pozycji dotyka spraw drażliwych, obala autorytety zastane w społecznościach. I co? Nikt z tego nie robi problemu.
Mało kto wie o archiwach parafialnych czy innych kościelnych a są tam perełki. Tak samo urzędowe archiwum może dostarczyć sporo materiałów.
---
Może przygotujemy zestaw kilku pytań dotyczących polityki historycznej- ankieta i wyślemy naukowcom + dziennikarzom?

Ostatnio zmieniony przez Unicorn o pt., 27/08/2010 - 18:35.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

3. ankieta i wyślemy naukowcom + dziennikarzom?

UNICORN - sam się mianowałeś Kierownikiem Projektu.

Do roboty - i liczę, ze inni też sie włączą w przygotowanie tej ankiety.

:)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

4. Krótko i

Krótko i węzłowato:
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl przygotowało zestaw pięciu pytań, które kierujemy do Państwa jako naukowców oraz osób odpowiedzialnych za rzetelne informowanie społeczeństwa. Pytania dotyczą szeroko rozumianej polityki historycznej w dobie odżegnywania się od historii i tworzenia klimatu do jakże jednostronnego, swoiście pojmowanego "dialogu."
Będziemy wdzięczni za odpowiedzi.
1. Czy Polska ma wyjścia awaryjne w geopolityce? Z kim powinniśmy zawierać sojusze strategiczne, z kim lokalne lub zagadnieniowe?
2. Popularny pogląd głosi, że polityka historyczna to nacjonalistyczna propaganda sukcesu. Na ile zgadza się Pan/i z tak przyjętym założeniem i co wg Pana/ Pani determinuje takie postrzeganie?
3. Polityka historyczna a lustracja i dekomunizacja. Pisać prawdę za wszelką cenę czy jedynie kultywować autorytety, które nimi tak naprawdę nie są?
4. Historia najnowsza Polski to historia służb specjalnych, ludzi z cienia i "nieznanych sprawców", mordujących ludzi, którzy chcieli wolności. Czym dla Pana/ Pani był Okrągły Stół? Porozumieniem ponad podziałami czy zdradą ideałów i odsunięciem od potencjalnej władzy "radykałów"?
5. Jak bronić się przed antypolską dezinformacją szerzoną w świecie? Przed wojną istniała Polska Agencja Informacji Handlowej, czy obecnie nie jest pożądane aby wzmacniać nasz wizerunek w taki sposób, skoro tradycyjna dyplomacja udaje, że nie ma problemu?
--------------------------

Ostatnio zmieniony przez Unicorn o pt., 27/08/2010 - 20:14.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

5. brawo ten Pan !

OK, zrobimy z tego oddzielny watek, jak ktos ma pytania dodatkowe, lub chce coś skorygować,
to proszę uprzejmie.

Przygotujemy rozdzielnik i puścimy ankietę .
Bardzo jestem ciekawa, czy pytani odpowiedzą i jak odpowiedza.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

6. Proponuję następujące media-

Proponuję następujące media- nie wiem jakich dziennikarzy. Może rednaczów?
1. Rzeczpospolita,
2. DGP,
3. Polska. The Times,
4. Gazeta Wyborcza.
5. Nasz Dziennik,
Tygodniki:
1. Wprost,
2. Gazeta Polska,
3. Przegląd,
4. Newsweek,
5. Gość Niedzielny.
Naukowcy, hm, przydaliby się historycy ;) Najlepiej polecieć po uczelniach i wydziałach (UMK, UW, UJ, UŁ, UWroc, UAM, KUL, UG, UŚ.)
Jeśli macie propozycje- podawajcie.
Bardzo ciekawią mnie odpowiedzi z niektórych tytułów- znając pismaków, pewnie ich nie będzie ale co tam ;)

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

7. Nowy historyk neokolonialny

Ewa Thompson

Profesor literatury w Rice University, badaczka postkolonializmu

Jak z Polaków zrobić faszystów

Swoją książką o Bolesławie Piaseckim Mikołaj Kunicki dołączył do grupy historyków tworzących narrację neokolonialną o Polsce.

Uniwersytet Ohio w USA jest jedynym bodajże amerykańskim uniwersytetem,
który w swoim wydawnictwie posiada niewielką serię polską. Jej
kierownikiem naukowym jest Gillian Berchowitz. W roku 2012 została w
niej wydana książka Mikołaja Stanisława Kunickiego „Between the Brown
and the Red: Nationalism, Catholicism and Communism in 20th
Century Poland. The Politics of Boleslaw Piasecki” (Pomiędzy brązem a
czerwienią. Nacjonalizm, katolicyzm, komunizm w Polsce XX w. Kariera
polityczna Bolesława Piaseckiego). Piasecki (1915–1979), aktywista i
polityk drugiego szeregu w okupowanej przez Sowietów Polsce, znany jest
głównie jako założyciel quasi-katolickiego stowarzyszenia PAX. Szyld
cieszył się wyjątkowymi przywilejami w kraju, w którym większość innych
katolickich organizacji była marginalizowana lub wręcz prześladowana. W
wywiadzie przeprowadzonym w lutym 2013 r. pisarz Marek Nowakowski
wyraził opinię, że celem PAX była destrukcja Kościoła katolickiego w
Polsce.

Bez wartości biograficznej

Kunicki rozpoczyna narrację od działalności Piaseckiego przed II wojną
światową. Z jego opowieści wynika, że polityk zmieniał organizacje i ich
nazwy w sposób przypominający tworzenie partii kanapowych w Polsce po
1989 r. Autor przyznaje, że zarówno endecja, jak i hierarchia Kościoła
katolickiego nie zwracały większej uwagi na grupki, do których należał
Piasecki, ale z drugiej strony obsesyjnie prezentuje działacza jako
wielkie niebezpieczeństwo dla Polski: „Jako przywódca małej grupy
faszystowskiej Piasecki kreował obraz Polski jako kraju
protototalitarnego” (str. 3). Piasecki nie był członkiem ani polskiej
prawicy, ani lewicy – należy pamiętać, że był więziony w Berezie
Kartuskiej wraz z mniejszościowymi radykałami i komunistami.
Terminologia, którą amerykańscy lewicowi historycy narzucili swoim
studentom i którą powiela w swojej książce Kunicki, po prostu nie pasuje
do polskiej historii.

Po zakończeniu II wojny światowej Piasecki został aresztowany przez
komunistyczne władze. Można przypuszczać, że wybrał kolaborację zamiast
bolesnej śmierci, która stała się udziałem tak wielu działaczy
publicznych więzionych przez komunistów. Jego PAX znany był
społeczeństwu jedynie dzięki swoim księgarniom i sklepom, w których
można było kupić książki i artykuły religijne. W miarę upływu czasu
użyteczność Piaseckiego dla komunistów zmalała. Zmarł on jako człowiek
stojący daleko od władzy.

Z książki Kunickiego niewiele się można dowiedzieć o biografii
polityka. Po jej przeczytaniu w dalszym ciągu nie wiem, jakim był
człowiekiem, co motywowało jego posunięcia w różnych fazach życia,
dlaczego zamordowano mu syna. Końcowa część publikacji nie jest nawet z
nim związana: są to komentarze na temat „polskiego nacjonalizmu”. Autor
sugeruje, że jest on złowrogi i niebezpieczny. Nie przedstawia żadnych
dowodów na rzekomy związek pomiędzy Piaseckim a o. Tadeuszem Rydzykiem
(w przeciwieństwie do PAX i jego założyciela o. Rydzyk cieszy się
zaufaniem przełożonych swojego zakonu), ale ten ostatni pojawia się ni
stąd, ni zowąd w końcowej części książki. Autor twierdzi, że obaj
wykrojeni są z tego samego sukna (str. 185).

Marksistowskie łoże Prokrusta

Publikacja Kunickiego to próba wtłoczenia polskiej historii XX w. w
marksistowskie łoże Prokrusta. Autor stara się nadać przedwojennym
tekstom Piaseckiego znaczenie niewspółmierne do ich rzeczywistego
zasięgu. Niewiele osób czytało tego autora przed wojną: jego „dzieła” to
kilkudziesięciostronicowe broszurki drukowane przez nieznanych
wydawców, niezauważone przez czasopisma o szerokim odbiorze.
64-stronicowa broszura Piaseckiego „Duch czasów nowych a Ruch Młodych”,
wydrukowana przez niejakiego Wilkoszewskiego, nazwana jest „wielkim
dziełem Piaseckiego (magnum opus), fundamentem jego ideologii” (str.
30). Ale jednocześnie Kunicki przyznaje, że broszurka jest „niejasna i
pełna powtórzeń”. Jeżeli tak krótki tekst obfituje w powtórzenia i
niejasności, trudno go określić jako wykład jakiejś spójnej ideologii.

Wydaje się, że Kunicki stara się nadać trzeciorzędnym przedwojennym
tekstom znamiona ważności, aby potem móc oskarżyć Polaków o sympatię do
faszyzmu. Próba przedstawienia Piaseckiego jako lidera
protofaszystowskiego ruchu wpisuje się we współczesne wysiłki narzucenia
Polsce dziedzictwa nietolerancji i ksenofobii. Wśród winnych Kunicki
umieszcza również Kościół katolicki, bo system hierarchiczny w
katolicyzmie rzekomo zachęca Polaków do rozwijania w sobie tendencji
faszystowskich. Jako przykład autor znów wymienia o. Rydzyka oraz jego
radio i telewizję (str. 186 i dalsze).

Niektóre stwierdzenia autora ocierają się o dezinformację, np. gdy
pisze o rzekomo serdecznych stosunkach pomiędzy Janem Pawłem II i
„Tygodnikiem Powszechnym”. Można tak było pisać za czasów komunizmu, gdy
wszyscy, którzy zgłaszali jakieś zastrzeżenia w stosunku do panującego
ustroju, zwani byli hurtowo dysydentami i przynajmniej oficjalnie
nawzajem się wspierali. Ale po porozumieniach okrągłego stołu „Tygodnik”
stopniowo dystansował się od papieża, który w liście skierowanym do
red. Jerzego Turowicza skarżył się na brak poparcia ze strony tego pisma
o katolickim podtytule. List ten (datowany na 5 kwietnia 1995 został
zamieszczony w „TP” po prawie sześciu tygodniach, 14 maja 1995) ujawniał
różnice pomiędzy katolicką ortodoksją, która, jak wiadomo, akceptuje
hierarchiczny w swojej strukturze Kościół, a jego modernistycznymi
odchyleniami. Sugerowanie anglojęzycznemu czytelnikowi, że pomiędzy
papieżem a „Tygodnikiem Powszechnym” panowała harmonia, fałszuje w
sposób zasadniczy narrację o polskim katolicyzmie i Janie Pawle II.

Powiew PRL

Podobnie delikatnym, ale znamiennym przeinaczeniom ulegają i inne fakty
historyczne. Przykładowo na str. 83–85 mowa jest o Jerzym Borejszy,
którego Kunicki określa jako „historyka” (str. 36) często wdającego się w
dyskusje z katolickimi intelektualistami. To trochę tak jak nazywanie
„historykiem” Lenina. Autor pomija fakt, że Borejsza był panem życia i
śmierci tych intelektualistów, z którymi prowadził dyskusje. Został
wyznaczony przez Sowietów do administrowania polskim życiem kulturalnym,
zaś jego brat Różański był odpowiedzialny za więzienia i bezpiekę.
Czytelnik amerykański dowie się z tej książki, że Borejsza był jowialnym
i ujmującym rozmówcą, ale nie dowie się, iż był przede wszystkim
zbrodniarzem usuwającym bezwzględnie z drogi tych, którzy nie służyli
komunizmowi.

Kunicki stara się nadać trzeciorzędnym przedwojennym tekstom znamiona
ważności, aby potem móc oskarżyć Polaków o sympatię do faszyzmu

Niektóre akapity tej publikacji wydają sie przeniesione żywcem z
PRL-owskiej wizji historii. Na str. 54 autor twierdzi, że rząd londyński
„był bardzo słabo powiązany” z przedwojennym polskim rządem. Jeżeli
tak, to w jaki sposób udało mu się utrzymać Państwo Podziemne, w którym
aktywnie uczestniczyły setki tysięcy Polaków i które ujawniło się m.in. w
powstaniu warszawskim? Jeszcze przed zakończeniem wojny sowieccy
komuniści starali się zdelegitymizować rząd londyński, aby
usprawiedliwić zerwanie z nim stosunków po odkryciu przez Niemców
Katynia. Teraz Kunicki żyruje ich kłamliwą tezę.

Tego rodzaju „cyzelowanie” wydarzeń historycznych napotyka się w tej
książce na każdym kroku. Autor chwali Komitet Obrony Robotników, który
liczył w różnych okresach czasu od 12 do 38 członków, ale w ogóle nie
wspomina o Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, którego liczebność
dochodziła do kilkuset osób i który zasłużył się m.in. na polu
wydawniczym. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż pominięcie ROPCiO ma
korzenie ideologiczne: KOR był lewicowy, ROPCiO zaś konserwatywny.

Nierzetelność i postkolonializm

Jednak najbardziej niepokojący jest sposób, w jaki Kunicki posługuje
się przypisami, które, jak wiadomo, mają weryfikować opinie i
informacje. Otóż w tej książce zdarza się często, że w przypisie nie ma
tego, czego można się było spodziewać, tzn. podania wiarygodnego źródła.
Na str. 86 autor oznajmia, że kard. Hlond dał Piaseckiemu 500 dol. na
założenie PAX, ale towarzyszący temu przypis informuje o publikacji
wydanej w 2008 r., która w dodatku temu zaprzecza (str. 208). A przecież
w takich sprawach potrzebne jest oryginalne źródło informacji! Kunicki
sugeruje, że Piasecki flirtował ze złowrogiej pamięci Julią Brystygier
(o której mówiono, że znęcała się nad więźniami, miażdżąc drzwiami ich
męskie narządy płciowe), ale przypis mówi dokładnie coś innego (str.
210). Kilka opinii jest udokumentowanych przez przypis o rozmowie autora
z Andrzejem Micewskim, byłym członkiem PAX, który zmarł w 2004 r.
Oczywiście nie można sprawdzić wiarygodności takiej rozmowy. Tego
rodzaju pokrętne argumenty nie miałyby szansy w sądzie i nie powinny jej
mieć w pracy naukowej.

Bibliografia Kunickiego zawiera wiele pozycji autorstwa zadeklarowanych
stalinistów, takich jak wspomniany wyżej Borejsza czy Adam Schaff, lecz
brak w niej pozycji krytycznych w stosunku do marksizmu, autorstwa
Wojciecha Roszkowskiego czy Marka Jana Chodakiewicza. Autor ignoruje też
polskojęzyczną biografię Piaseckiego pióra Antoniego Dudka i Grzegorza
Pytla (wzmianka o niej pojawia się w książce tylko jeden raz, na str.
57, i to w taki sposób, aby ją zdyskredytować). Wyrażając swoje opinie,
autor powiela opinie o Polsce autorstwa takich amerykańskich naukowców
jak Norman Naimark czy Brian Porter, ignorując jednocześnie opinie
polskich historyków takich jak Andrzej Nowak, Jan Żaryn czy cała plejada
wybitnych badaczy związanych z IPN.

Przypomina to syndrom postkolonialny tych Hindusów, którzy zasymilowali
brytyjski punkt widzenia na Indie do tego stopnia, że nawet po zdobyciu
niepodległości patrzą na swój kraj oczyma kolonizatora. Podobnie
książka Kunickiego ignoruje polskie realia, powielając teorie stworzone
za granicą i oparte na przesłankach obcych polskiej historii i
rozumieniu świata.

Matriks pojęciowy

Odwołałam się na początku tej recenzji do wyrażenia „łoże Prokrusta” i
muszę raz jeszcze je przypomnieć. Opinia Kunickiego, że przedwojenna
Polska była krajem „protofaszystowskim”, jest próbą wtłoczenia polskiej
historii w matriks pojęciowy sformułowany przez zachodnich
marksizujacych teoretyków. To już nawet nie postkolonializm, ale
neokolonializm, polegający na narzucaniu krajom słabszym retorycznie
syndromu sztokholmskiego. Książka Kunickiego reprezentuje taki stosunek
do historii, w którym kraje i narody słabsze są postrzegane przez
pryzmat teorii politycznych, z którymi w ich własnym poczuciu nie mają
nic wspólnego. To jest nastawienie ludzi, którzy nie znając nawet dobrze
języka polskiego, mówią Polakom: „Nauczymy was, czym była wasza
historia”. Używając staroświeckiej metafory, duch dziejów Polski był i
pozostał republikański, jednak ten duch jest bardzo obcy tym historykom,
którzy z taka pewnością siebie objaśniają Polakom, jak ci powinni
patrzeć na swoje dzieje.

Na końcu książki autor zauważa, że „memoranda Piaseckiego były wytworem
głęboko zideologizowanego umysłu, działającego na krawędzi obsesji”. To
samo można powiedzieć o recenzowanej publikacji.

Przez Polskę od czasu do czasu przelewa się fala oburzenia na uporczywe
pojawianie się w prasie amerykańskiej czy niemieckiej wyrażenia
„polskie obozy koncentracyjne”. Wiosną 2013 r. oburzenie wzbudził
niemiecki serial telewizyjny „Unsere Väter, unsere Mutter”. Tego rodzaju
zjawiska to szczyt góry lodowej, którego fundamentem są książki naukowe
produkowane przez cieszących się poważaniem profesorów prestiżowych
uniwersytetów USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Bowiem w społeczeństwach
postchrześcijańskich najwyższym autorytetem są dzieła uniwersyteckich
znawców.

Nowy historyk neokolonialny

W Stanach Zjednoczonych część niewielkiej grupki akademickich
historyków zajmujących się Polską stworzyła o naszym kraju narrację
typowo neokolonialną, narrację zamkniętą na perspektywy znacznej części
polskich historyków, otwartą zaś na interesy i tradycje narodów
potężniejszych niż Polacy i obojętnie lub niechętnie ustosunkowanych do
polskiej pamięci historycznej. Neokolonializm XXI w. zaczyna się od
kontroli dyskursu, czyli od dążenia do kolektywnej zgody cieszących się
największym prestiżem intelektualistów świata (w tym historyków) na to,
które fakty należy uznać za ważne, a które należy pominąć, wrzucając je
do worka niepamięci. Polscy naukowcy nie zdołali jak dotychczas tego
neokolonialnego dyskursu skorygować, bo ich głos jest słabo słyszalny za
granicą (tłumaczenia!) i nie mają oni dostępu do prestiżowych
wydawnictw anglojęzycznych.

Swoją książką o Piaseckim Mikołaj Kunicki (doktorant Normana Naimarka
zajmującego Katedrę Historii Wschodniej Europy na Stanfordzie, tę samą
katedrę, z której Norman Davies został wymanewrowany w 1986 r.) dołączył
do grupy historyków tworzących narrację neokolonialną o Polsce.

Angielska wersja tej recenzji została opublikowana w „Sarmatian Review”, t. 33, nr 3 (wrzesień 2013)

Nowa Konfederacja
INTERNETOWY TYGODNIK IDEI, NR 2/2013, 17–23 PAŹDZIERNIKA 2013, CENA: 0 ZŁ


„Nowa Konfederacja” nr 2/2013
Opublikowano: 17.10.2013


http://www.nowakonfederacja.pl/jak-zrobic-z-polakow-faszystow/

--------------------------------------------
Agentura wpływu


Zwycięzcy czy ofiary: kto tak naprawdę pisze historię?

Naszej historii nie piszą zwycięzcy, tylko przegrani, by wybielić własne błędy - mówi w wywiadzie historyk Krzysztof Zamorski. »



No widzi pan, tacy jesteśmy rozsądni i
pragmatyczni. Więc nie trzeba historii pisać na nowo, niczego
dekonstruować, bo to samo się już dzieje. A jeszcze kryzys, który
nauczył społeczeństwa ekonomicznego myślenia o historii.

Pani
chyba raczy żartować. Niczego nas kryzys nie nauczył, jest kryzysem
nowego typu. Bo czym został spowodowany: wielką zmianą kulturową i
cywilizacyjną polegającą na zastąpieniu materialnego pieniądza
wirtualnym. Mówiąc obrazowo: pieniądzem, którego nie ma, ale wszyscy
mogą go mieć. Obawiam się, że akurat ta historia jeszcze się toczy i
będzie powodowała spore perturbacje w najbliższym czasie. A co do
pragmatycznego myślenia... Równolegle z niezakończonym ekonomicznym trwa
kryzys partii politycznych. One wciąż próbują stosować w praktyce
wzorce XIX-wieczne, a to słaby pomysł.

Czyli?

Zapomnijmy,
przynajmniej na jakiś czas, o historii politycznej. Zajmijmy się
pisaniem tej gospodarczej, historią społeczną, historią kultury,
historią rodziny. Porzućmy rolę ofiary, zachowajmy w pamięci również
dobre strony naszej przeszłości. Ja nie jestem apologetą rządu (zresztą,
czy to nie paranoja, żebyśmy musieli w rozmowach robić takie
zastrzeżenia), ale doceniam to, ile ostatnio dróg zbudowano. Spójrzmy,
ile w ostatnich dwóch dekadach poczyniono inwestycji między Odrą a
Bugiem. Ostatni taki czas był chyba po wprowadzeniu chrześcijaństwa.
Łatwiej będzie nam pisać tę naszą historię, kiedy nabierzemy więcej
szacunku do siebie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Jak odtruć

Jak odtruć historię?

http://www.naszdziennik.pl/mysl/82786,jak-odtruc-historie.html

Przez prawie pół wieku państwo zwane PRL
robiło wszystko, aby świadomość historyczna Polaków w odniesieniu do II
wojny światowej była jednostronna: za krzywdy wyrządzone Polsce
odpowiedzialna jest III Rzesza Niemiecka, która dzięki Związkowi
Sowieckiemu została pokonana, a Polska odzyskała wolność.

Taki obraz II wojny światowej utrwalano w edukacji, w nauce, w
mediach, w sztuce – wszędzie tam, gdzie odbywa się proces nie tylko
zdobywania wiedzy, ale właśnie budowania świadomości w skali społecznej.
A choć żyły pokolenia, które wiedziały, również z autopsji, że wojna z
polskiego punktu widzenia przebiegała inaczej, to jednak zarówno
zastraszenie, jak i szczelna państwowa cenzura skutecznie wpływały na
utrwalenie tylko tej jednej wersji.

Niewygodna prawda

Po roku1989 państwo zmieniło ustrój, a urząd cenzury został
zniesiony. Nie wiązało się to jednak automatycznie z odzyskaniem i
odtruciem pamięci. Do tego potrzebne były nie tylko żmudne badania, ale
również skuteczne ich upowszechnianie. A to wcale nie było takie proste,
ponieważ odtruwanie pamięci to proces bardzo długi, zwłaszcza gdy
PRL-owska wersja historii ciągle była obecna w wydawanych do tej pory i
dostępnych publikacjach, a także w cieszących się znaczną popularnością
filmach. Ta wersja obecna była w świadomości milionów komunistów jako
historia im najbliższa, z której do końca wcale nie zamierzali
rezygnować. A wraz z odzyskiwaniem politycznych wpływów środowiska
wywodzące się z PZPR chętnie blokowały odzyskiwanie pamięci przez
Polaków.

Co składa się na tę pamięć? Problemem tym zajmuje się w swojej
najnowszej książce „Zatruwanie pamięci” Leszek Żebrowski. Jest to zbiór
artykułów, jakie w latach 2002-2012 ukazywały się na łamach „Naszego
Dziennika”. Dotyczą one wydarzeń, które odnoszą się do takich
miejscowości jak Jedwabne, Naliboki i Koniuchy, a obejmują okres
1941-1944. Nazwy tych miejscowości są wprawdzie w naszej zbiorowej
pamięci coraz lepiej rozpoznawalne, ale ciągle zbyt słabo. Zresztą są to
tylko przykłady tego, co spotkało Polskę i Polaków w czasie II wojny
światowej, a o czym Polacy mieli nie wiedzieć.

Dlaczego po roku 1989 w dalszym ciągu obowiązuje swoista zmowa
milczenia? Dlatego że w grę wchodzą zbrodnie, o których prawda jest
ciągle pewnym środowiskom nie na rękę. A przecież Polacy nigdy nie
stosowali kryteriów odpowiedzialności zbiorowej, lecz zawsze starali się
dociec, kto faktycznie był winny. Leszek Żebrowski zadaje w sposób
uzasadniony konkretne pytania: Kto był winny? Kto był winny zbrodni w
Jedwabnem, w Nalibokach, w Koniuchach?

W Jedwabnem winą obarczono Polaków. Jednak taka wersja nie da się
utrzymać, ponieważ zawiera zbyt wiele luk i błędów, nawet celowych
fałszerstw. W Nalibokach i w Koniuchach doszło do mordów na bezbronnej
ludności polskiej ze strony nie tylko sowieckiej partyzantki. A jednak
prawda na ten temat bywa ukrywana albo ujawniana jest małymi kroczkami w
taki sposób, aby nie była zbyt czytelna, a na pewno by nie stała się
jasnym punktem odniesienia, który pomaga lepiej zrozumieć skalę
nieszczęść, jakie dotknęły Polskę na Kresach.

Polski punkt widzenia

Leszek Żebrowski stara się z całym taktem i poczuciem
odpowiedzialności historyka podjąć temat współudziału niektórych
środowisk żydowskich w akcjach mających charakter zdecydowanie
antypolski. Sprawa jest dlatego delikatna, że poruszając taki temat, nie
można wpaść w pułapkę antysemityzmu, który jest ideologią, a w pracy
historyka chodzi o ustalenie faktów.

W przypadku zbrodni w Jedwabnem oficjalnie podawana wersja, jakoby
Polacy spalili 1600 Żydów, nie wytrzymuje krytyki, ponieważ zbyt wiele
informacji jest nieprawdziwych, a nawet sprzecznych, zarówno co do
liczby ofiar, jak i sprawców. W końcu liczba ofiar zmalała do 300-400.
Okazało się też, że osoby uznane za świadków tej zbrodni wcale nie były
jej świadkami, a ze względu na przerwanie procesu ekshumacji nie można
dokładnie zrekonstruować tego, co się wydarzyło. Jednak fałszywa wersja
wydarzeń znalazła się w podręcznikach do historii, a co gorsza – poszła w
świat, przypinając Polakom łatkę antysemitów. Trwa to po dziś dzień.

O ile w Jedwabnem o morderstwo na Żydach zostali oskarżeni Polacy,
choć wszystko wskazuje na to, że kierowniczą i główną rolę musieli
odgrywać Niemcy, to w Nalibokach i w Koniuchach w ramach partyzantki
sowieckiej odpowiedzialna za zbrodnie na bezbronnej ludności polskiej
była partyzantka żydowska. Sprawa mordów okazała się na tyle drażliwa,
że na różne sposoby próbuje się ten wątek podnieść na taki poziom
ogólności, aby nie można było wprost powiedzieć, kto za te zbrodnie był
odpowiedzialny. Metodę taką stosuje nawet IPN, natomiast miłośnicy filmu
mogą „delektować się” produkcją Hollywood („Defiance” – „Opór”), która
szerokim łukiem omija problem współodpowiedzialności za mord w
Nalibokach tych, których kreuje na bohaterów.

Wynika z tego, że Polacy w dalszym ciągu mają nie znać swojej
historii, własnego bohaterstwa, własnych strat, zwłaszcza na Kresach,
gdyż narzucany jest nam obcy punkt widzenia, a my mamy odgrywać rolę
zahukanych winowajców, którzy na hasło „antysemityzm” zdolni są wziąć na
siebie odpowiedzialność za zbrodnie przez nas niepopełnione albo nie
dociekać, kto tak naprawdę dopuścił się zbrodni na nas.

Książka Leszka Żebrowskiego to nie tylko próba rzetelnej
rekonstrukcji i oceny brzemiennych w skutki wydarzeń, jakie miały
miejsce w czasie II wojny światowej, ale również próba odtrucia
narodowej pamięci w taki sposób, aby zyskać szerszą perspektywę
historyczną. Właśnie z tych powodów z książką tą warto się zapoznać,
ponieważ pomaga ona odzyskać polski punkt widzenia na nasze sprawy,
nasze losy, nasze tragedie i nasze bohaterstwo. A skoro zatruwanie
pamięci nadal trwa, nie ma innej odtrutki niż prawda ukazana jasno i
rzetelnie.

Prof. Piotr Jaroszyński


  • zdjecie

    W Sobiborze mordowali też komuniści

    Na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego w Sobiborze po wojnie mordowali też funkcjonariusze NKWD lub UB.

    Dziesięć osób, których szkielety odkryto
    podczas prac archeologicznych na terenie niemieckiego obozu
    koncentracyjnego w Sobiborze, mogło paść ofiarą powojennych zbrodni NKWD
    lub UB.

    Wskazują na to przedmioty, jakie znaleziono w jamach grobowych na
    terenie dawnego obozu, które biegli zbadali na zlecenie Instytutu
    Pamięci Narodowej. Przypadek z Sobiboru nie jest zresztą jedyny, gdy
    komuniści wykorzystywali po wojnie tereny dawnych niemieckich obozów
    zagłady do ukrywania swoich zbrodni.

    Śledztwo w sprawie szczątków odnalezionych w Sobiborze prowadzi
    lubelski oddział IPN. Dokumenty na ten temat Instytut otrzymał w
    ubiegłym roku z Prokuratury Rejonowej we Włodawie. W toku postępowania
    IPN oddał do ekspertyzy wiele przedmiotów odkrytych przy szczątkach
    dziesięciu osób. Są to m.in. pociski, guziki, szczątki ubrań, w tym
    wojskowych butów.

    Jak dowiedział się „Nasz Dziennik”, podstawowe ustalenie dokonane
    przez prokuratorów IPN na podstawie wyników tej ekspertyzy jest takie,
    że osoby, których dotyczy śledztwo, zostały zamordowane w Sobiborze,
    kiedy nie było już tam niemieckiego obozu.

    W ekspertyzie sporządzonej przez prok. Dariusza Antoniaka z
    Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w
    Lublinie czytamy, że choć „z analizy łusek, pocisków oraz innych
    przedmiotów – artefaktów, znalezionych w omawianych grobach
    szkieletowych nie można wyciągnąć jednoznacznych wniosków na temat
    sprawców i czasu egzekucji pochowanych w tych grobach osób”, to jednak
    „więcej argumentów przemawia za egzekucją tych osób już po zakończeniu
    funkcjonowania Obozu Zagłady Żydów w Sobiborze i zakończeniu działań
    wojennych na froncie sowiecko-niemieckim w roku 1944”.

    Tę informację potwierdza też archeolog powołany przez IPN w charakterze biegłego.

    – Z większości poczynionych przez nas, archeologów, ustaleń wynika,
    że zabójstwa tych dziesięciu osób, których szczątki do tej pory udało
    się nam odkryć, zostały dokonane po zakończeniu działalności
    niemieckiego obozu – tłumaczy archeolog Wojciech Mazurek.

    – Odkryte pochówki bardziej przypominają nam okres powojenny, kiedy
    NKWD i UB zwalczały zbrojne podziemie niepodległościowe. Teren obozu w
    Sobiborze byłby dla bezpieki doskonałym miejscem ukrycia zwłok
    pomordowanych przez nich patriotów, gdyż w razie ich odkrycia winą za te
    zbrodnie, jakby automatycznie, obciążeni zostaliby Niemcy – dodaje.

    IPN znane są inne podobne przypadki takiego trybu funkcjonowania komunistycznej bezpieki.

    Antropolodzy badają szkielety

    Czynności procesowe w śledztwie będą jeszcze trwały. Osiem odkrytych
    wiosną 2013 r. szkieletów jest obecnie zabezpieczonych w pracowni
    antropologicznej w Lublinie, gdzie są badane na potrzeby śledztwa IPN.
    Szkielety kolejnych dwóch osób odnalezione jesienią 2013 r. nie zostały
    jeszcze podjęte. Zanim ta czynność zostanie wykonana, na początku lipca
    do Sobiboru mają przyjechać genetycy z Pomorskiego Uniwersytetu
    Medycznego w Szczecinie na stałe współpracujący z Instytutem w pracach
    ekshumacyjnych. Ze szkieletów odkrytych w Sobiborze pobiorą próbki DNA.
    Po wyizolowaniu profili DNA specjaliści podejmą próbę identyfikacji. Ten
    proces przeprowadzony zostanie podczas badań porównawczych z profilami
    krewnych ofiar zbrodni komunistycznych i nazistowskich znajdujących się w
    Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów w Szczecinie.

    Prokuratorów z IPN przekonują jeszcze inne fakty, że za zamordowaniem
    tych ludzi stoi NKWD lub UB. Odkryte przez archeologów w Sobiborze jamy
    grobowe to pierwsze pochówki tzw. szkieletowe, jakie archeolodzy
    znaleźli tu podczas prac prowadzonych od 2010 roku. Niemcy opróżniali
    doły śmierci w ramach akcji Sonderaktion 1005 przeprowadzonej na
    przełomie roku 1943 i 1944. Szczątki ludzkie palili lub niszczyli w inny
    sposób, tak by zatrzeć ślady zbrodni. Do tego niektóre odkryte doły
    śmierci zostały wykopane w miejscach, gdzie podczas funkcjonowania obozu
    stały krematoria. Inne ustalenie dotyczy fragmentów ubrań znalezionych
    przy szkieletach.

    Tymczasem, jak przypomina IPN, takie przypadki były niezgodne z
    praktykami niemieckich oprawców. Dlatego, jak czytamy w informacji
    Instytutu, hipotezę wskazującą na komunistów jako autorów zbrodni
    „postawiono przede wszystkim na podstawie generalnej zasady, stosowanej
    przez Niemców podczas II wojny światowej, polegającej na konieczności
    rozebrania się żydowskich ofiar przed egzekucją”.

    Archeolog Wojciech Mazurek powiedział nam również, że mieszkańcy
    miejscowości położonych niedaleko Sobiboru przekazali mu informację, że w
    końcowych latach wojny i powojennych do Sobiboru jeździły samochody
    ciężarowe NKWD. Świadkowie ci mieli słyszeć strzały z broni palnej,
    jakie dochodziły z terenu byłego obozu. Tajemnicze pochówki odkryła
    polska ekipa międzynarodowej grupy archeologów podczas prac prowadzonych
    w celu przygotowania terenu pod budowę państwowego muzeum w Sobiborze.

    Tuż po odkryciu mogił archeolodzy powiadomili organy ścigania.
    Śledztwo w czerwcu 2013 r. wszczęła Prokuratura Rejonowa we Włodawie.
    Wszystkie szkielety, oprócz jednego, są kompletne i wskazują, że
    pochowano tu samych mężczyzn. Wiek zamordowanych osób specjaliści
    określają na od 20 do 60 lat. Na większości zbadanych przez antropologów
    czaszek stwierdzono ślady przestrzału, strzelano z bliskiej odległości w
    potylicę lub skroń. „Na czaszce obecne dwa otwory wlotowe i wylotowe po
    kulach” – czytamy w ekspertyzie. Te pochówki, odmienne niż w przypadku
    wcześniej odnalezionych na terenie obozu w Sobiborze dołów śmierci, nie
    pozwoliły Prokuraturze Rejonowej we Włodawie na jednoznaczne przypisanie
    tej zbrodni Niemcom, dlatego sprawa trafiła do lubelskiego IPN.

    Adam Białous

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Kolejny raz napiszę.
Zło urodziło się w Magdalence i przy okrągłym stole.Wynikiem brak lustracji i dekomunizacji.

Stara zbrodnicza żydokomunę zastąpiły ich dzieci

Oto koronny dowód:





Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

10. Kraj schizofrenii

Kraj schizofrenii historycznej

Kaci Żołnierzy Niezłomnych są traktowani jako równoprawni bohaterowie narodowi - zauważa prof. Mieczysław Ryba

Ekshumacje bohaterów podziemia
antykomunistycznego na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie napotkały
poważne trudności natury prawnej. Niemożliwe jest kontynuowanie prac,
gdyż na mogiłach Niezłomnych znajdują się groby cywilne. Uznanie miejsca
spoczynku bohaterów z Łączki za groby wojenne otworzy drogę do dalszych
prac ekshumacyjnych.

Pamiętajmy, że większość tych osób została nie tylko w bestialski sposób
zamordowana, ale i w bestialski sposób pochowana. Tak się nie chowa
ludzi, a już zwłaszcza bohaterów narodowych. Oni nieprzerwanie walczyli o
umiłowaną Polskę z sowieckim okupantem, który miał do swojej dyspozycji
zdrajców, czyli tzw. polskich komunistów, którymi się wysługiwał.
Żołnierze Niezłomni podjęli się walki o naszą wolność, suwerenność i
niepodległość!

Patrząc na wydarzenia okresu powojennego, mieliśmy do czynienia z
powstaniem polskich bohaterów. Należą im się najwyższe honory. Jak wiele
innych osób Żołnierze Niezłomni całym swoim życiem zasłużyli na miano
bohaterów wojennych.

Sytuacja, w której na grobach ofiar znajdują się groby katów, jak to ma
miejsce w wielu przypadkach na Łączce, jest dowodem na bankructwo
polskiej polityki historycznej.

Polityka ta głównie opiera się na relatywizmie. Pamiętajmy, że w polskim
systemie prawnym nigdy nie przeszliśmy dekomunizacji. Nigdy też nie
osądzono największych zbrodniarzy. Dlatego po ich śmierci mamy do
czynienia z pomieszaniem ocen moralnych i wartości.

Spójrzmy na system edukacji. Z podręczników co prawda dowiemy się, że
bohaterami narodowymi są Witold Pilecki czy mjr Zygmunt Szendzielarz ps.
„Łupaszko”. Ale... Jeśli przekartkujemy książki do nauki historii,
dowiemy się, że symbolami demokratycznych przemian w Polsce po 1989 r.
są m.in. Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski!

Ich postawy, działalność są mocno wybielone. Przemilcza się, że to ich
kariery polityczne rozkwitały w czasach komunizmu. I tylko dzięki
poparciu dla ustroju przyniesionego przez Armię Czerwoną zbudowali swoje
kariery. To jest przykład schizofrenii. Tak się wychowywać Narodu nie
da.

Prof. Mieczysław Ryba

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/127229,kraj-schizofrenii-historycznej.html


Wojenne groby bohaterów

W dzisiejszym „Naszym Dzienniku” sędzia Piotr Ł.J. Andrzejewski
zwraca uwagę, że dla komunistów Żołnierze Niezłomni są wyklęci .

Sędzia Trybunału Stanu zwraca uwagę, że pod
obecnie znajdującymi się na Łączce grobami znajdują się groby wojenne w
rozumieniu art. 1 ust. 1 pkt 8 ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o grobach
i cmentarzach wojennych (u.g.c.w.).

Jednocześnie Piotr Ł.J. Andrzejewski wyjaśnia, że grobami wojennymi w
rozumieniu wspomnianej ustawy są groby osób, które straciły życie
wskutek walki z narzuconym systemem i represji totalitarnych w okresie
od 1944 r. do 1956 r.


Doły chwały

Uznanie pochówków Żołnierzy Niezłomnych z Łączki za groby
wojenne otworzy drogę do ekshumacji pozostałych tam szczątków bohaterów .

Należy jak najszybciej usunąć groby komunistycznych dygnitarzy z
Łączki, pod którymi spoczywają Żołnierze Niezłomni. Co może w tym pomóc?

„Powtórne
pochówki stanowią trwałe naruszenie dóbr osobistych rodzin ofiar reżimu
komunistycznego, których szczątki doczesne spoczywają w


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Ewa M. Thompson: "Gdybyśmy

Ewa M. Thompson: "Gdybyśmy zapomnieli o naszej historii, to stalibyśmy się śmieciem, którym pogardza Europa"
http://wpolityce.pl/historia/262445-ewa-m-thompson-gdybysmy-zapomnieli-o...

Każdy potrafi celebrować zwycięstwa, to nie jest żadna sztuka. Wygraliśmy, cieszymy się, wspominamy piękne chwile… Ale to nie niesie ze sobą żadnych szczególnych wartości moralnych. Natomiast klęski potrafią celebrować tylko te narody i państwa, które mają bardzo silne poczucie tożsamości

— mówi historyk idei Ewa M. Thompson w rozmowie z „Plus Minus”.

Jako przykład takiego podejścia, Ewa M. Thompson przywołuje historię bitwy o Alamo. To przegrane przez Amerykanów starcie, do dziś traktowane jest jako jeden z najważniejszych momentów amerykańskiej historii. To nie jedyne porażki, jakie mają dla Amerykanów wyjątkowe znaczenie:

Celebrują wszystkie klęski, które są dla nich symbolem amerykańskiego heroizmu

— mówi Thompson, przywołując bitwę pod Gettysburgiem.

Zdaniem Thompson akcja zorganizowana przez Bronisława Komorowskiego i radiową „Trójkę”, czyli słynne „Orzeł może”, to bardzo nieudany pomysł.

Akcja z czekoladowym orłem zakończyła się całkowitą porażką, społeczeństwo zupełnie jej nie podłapało. Jednak nie oznacza to, że to społeczeństwo jest niezdolne do radości i zabawy. To nie była klęska społeczeństwa, ale prezydenta i rządu. Nie można wyśmiewać się z tradycji, nie na tym powinna polegać radość i zabawa

— mówi.

Prowadzący wywiad dziennikarz zwraca uwagę, że nie brakuje głosów ludzi, którzy nie chcą by polska historia opierała się na martyrologii.

Na szczęście Polacy nie słuchają tych sugestii i wykazują się dość silnym instynktem samozachowawczym. Jeżeli o tej przeszłości by zapomnieli, to przestaliby być Polakami, a staliby się śmieciem, którym każdy w Europie by pogardzał

— komentuje Thompson i dodaje:

Często Polaków od przeszłości próbują odciągać ludzie, którzy nie są przychylnie nastawieni do polskiej tożsamości.

Ewa Thompson zwraca uwagę na naiwność jaka towarzyszy naszemu podejściu do Unii Europejskiej.

Kiedy się czyta prasę zachodnią, to tak pięknie nie wygląda. Mało kto ma tam wątpliwości, że Unia Europejska w swoim obecnym kształcie jest zjawiskiem przejściowym. Zawsze byłam wielką zwolenniczką obecności Polski w Unii Europejskiej, ale Polacy muszą pamiętać, że to nie jest coś, co jest zaklepane na wieki wieków. Polskie marzenia, że Bruksela wszystko za Polskę załatwi, są szalenie naiwne

— mówi.

Zdaniem Thompson nie doceniamy i nie znamy wystarczająco dobrze naszej historii. Polacy, których postawiono przed najtrudniejszymi wyborami, zachowywali się jak trzeba.

Można powiedzieć, że cechy, jakie niesie ze sobą polskość, są uniwersalne, ale to właśnie w polskiej tradycji uwidaczniają się one bardziej niż w innych narodach. Gdyby przeciętny Niemiec, Francuz, Rosjanin czy nawet Anglik stanął przed takimi wyzwaniami, przed jakimi stawał przeciętny Polak, to wątpię, by po latach te narody miały z czego być dumne…

mly/PlusMinus

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Niemiecki polityk Hans-Gert Poettering u wasali z PO

W spotkaniu Klubu Obywatelskiego w Szczecinie wzięli także udział przewodniczący niemieckiej młodzieżówki CDU - Junge Union Paul Ziemiak oraz Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz i poseł PO Norbert Obrycki.

W środę Hans-Gert Poettering weźmie udział w dyskusji polsko-niemieckiej pod hasłem „Idee dla Europy”, organizowanej przez Uniwersytet Szczeciński, Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz Fundacja Konrada Adenauera.

Wierzę, że większość państw UE będzie głosowała za Donaldem Tuskiem na szefa Rady Europejskiej, a to, że kandyduje europoseł Jacek Saryusz-Wolski uważam za rodzaj karykatury – powiedział we wtorek w Szczecinie b. szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering.

Poettering był we wtorek wieczorem w Szczecinie gościem Klubu Obywatelskiego, spotkania organizowanego przez zachodniopomorskie struktury Platformy Obywatelskiej. B. szef PE jest obecnie przewodniczącym Fundacji Konrada Adenauera.

Poettering pytany o zbliżające się wybory na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, powiedział, że „dzisiaj istnieje możliwość, że Donald Tusk może zostać ponownie wybrany na to stanowisko wybrany bez głosu Polski”. „Bardzo żałuję, że nie ma on wsparcia ze strony polskiego rządu. To bardzo dziwna sytuacja w Unii Europejskiej. Nie porzucam nadziei, że rząd w Warszawie nawet jeśli nie chce głosować na Tuska, to może chociaż się wstrzyma od głosowania” - podkreślił.

„Tusk pracuje bardzo dobrze dla Europy. Jest wśród niewielu polityków, przed którymi mam taki respekt. Polska może być dumna, że Donald Tusk jest pierwszym człowiekiem w Unii Europejskiej” - zaznaczył Poettering.
Pytany o poniedziałkowe spotkane dotyczące przyszłości UE w Wersalu pod Paryżem, przypomniał o zebraniu szefów rządów Niemiec, Francji, Hiszpanii oraz Włoch w listopadzie w Berlinie. „Wtedy zadałem pytanie: gdzie jest Polska? Przecież Polska jest mniej więcej tej samej wielkości co Hiszpania, a jej na spotkaniu nie ma. Dlaczego? - pytałem się. Znalazłem odpowiedź. To Francuzie nie chcieli, aby premier Polski brała udział w spotkaniu, gdyż to polski rząd nie dotrzymał umowy dotyczącej dostawy broni (śmigłowców Caracal). Francuzi byli na Polskę wściekli. I tak Polska sama sobie zaszkodziła” - zaznaczył Poettering.
„Żałuję, że Polska sama siebie osłabia na scenie międzynarodowej. A my potrzebujemy w tej konstelacji Polski, a Polska potrzebuje też Unii Europejskiej. Fundamentalnym interesem Polski, Niemiec i całej Unii Europejskiej jest to, abyśmy byli spójni wobec polityki Stanów Zjednoczonych oraz Rosji. Oczywiście, w każdej rodzinie są problemy, ale należy rozmawiać” - zaznaczył b. przewodniczący PE.
Wyraził też nadzieję, że b. prezydent Lech Wałęsa „będzie cieszyć się dobrą estymą oraz uznaniem w Polsce, mimo błędów, które miał popełnić”. „Wiele zawdzięczamy Solidarności i Lechowi Wałęsie, który jest bohaterem. Nawet jeśli coś złego mógł zrobić, to co zrobił dobrego dla nas wszystkich przeważa po wielokroć jego błędy. Chciałbym, aby Polacy nie walczyli między sobą, ale honorowali ważne, historyczne postaci” - podkreślił.

„Wierzę, że my jako Europejczycy mamy siłę bo posiadamy wspólne wartości, które powinniśmy bronić. To godność człowieka, pokoju, demokracja, znaczenie prawa, niezależność sądów. Powinniśmy bronić tych zasad. Kiedy nie będziemy im wierni zostaniemy materialistami, co jest tak samo groźne jak komunizm, narodowy socjalizm czy faszyzm. Nie są to wartości chrześcijańskie, z których powinniśmy być dumni” - dodał.

Poettering przyznał, że odwiedził cmentarz wojenny w Starym Czarnowie (Zachodniopomorskie) na którym spoczywa jego ojciec, który zginął w lutym 1945 r. „On był prostym żołnierzem, kapralem, który służył swojemu krajowi. To był zbrodniczy reżim. Nas Polaków i Niemców łączy tragiczna przeszłość. Ten czas mam nadzieję, że mamy za sobą raz na zawsze. To, że dziś jestem w Szczecinie i możemy rozmawiać szczerze i otwarcie, jest wspaniałym świadectwem rozwoju historii. Powinno dawać nam to odwagę, żeby sprostać wyzwaniom przyszłości” - podkreślił.

Niemiecki polityk Hans-Gert Poettering jest jedynym eurodeputowanym, który pracował w Parlamencie Europejskim nieprzerwanie od czasu pierwszych wyborów bezpośrednich w 1979 roku. Był przewodniczącym frakcji Europejskiej Partii Ludowej, w latach 2007-2009 pełnił funkcję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. W lipcu 2014 roku po 35 latach zakończył swoją pracę w PE.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Kłamstwa na temat

Kłamstwa na temat Polski

Codziennie na całym świecie
przynajmniej trzy razy w ciągu dnia są rozpowszechniane kłamstwa o
polskich obozach śmierci – podkreśla Jan Dziedziczak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Komunikat Instytutu Pamięci

Komunikat Instytutu Pamięci Narodowej – komentarz do opublikowanych przez resort obrony Federacji Rosyjskiej dokumentów

W związku z publikacją zamieszczoną na stronie Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej http://poland1944.mil.ru
„Wyzwolenie Polski. Cena zwycięstwa” Instytut Pamięci Narodowej
stwierdza, iż materiały te nie przyczyniają się do poważnej i otwartej
dyskusji o roli Armii Czerwonej w Polsce w końcowym okresie II wojny
światowej.

Publikowanie starannie wyselekcjonowanych dokumentów, by udowodnić z
góry przyjętą tezę (o uznawaniu przez Polaków żołnierzy Armii Czerwonej
wyłącznie za „wyzwolicieli”), wyrwanych z kontekstu, opatrzonych
nieobiektywnym komentarzem, fałszuje historię. Taki nieprawdziwy obraz
przynosi także wstęp, którym poprzedzono publikowane dokumenty. Czytamy w
nim: „Latem 1944 roku wojska Frontu Białoruskiego podeszły w rejonie
Brześcia do granicy Związku Sowieckiego. Rozpoczęło się wyzwolenie
Polski spod niemiecko-faszystowskiej okupacji.”

Autorzy publikacji zapominają, że latem 1944 r. obowiązywała granica
przedwojenna, a Armia Czerwona przekroczyła ją już w styczniu 1944 r. Od
tej chwili rozpoczęło się „wyzwolenie” Polski, którego symbolem stały
się niesławne wydarzenia w Wilnie. Po wyparciu z miasta Niemców Armia
Czerwona i NKWD otoczyły i rozbroiły ok. ośmiu tysięcy uczestniczących w
walkach o oswobodzenie miasta żołnierzy Armii Krajowej, których
następnie wywieziono do Kaługi. Oficerów AK aresztowano i wywieziono do
obozów  w ZSRS. Tak wyglądało „wyzwolenie” Kresów – w stylu sowieckim.

Opublikowane dokumenty, mówiące o wkroczeniu Armii Czerwonej na
centralne ziemie Polski, nie przynoszą żadnego novum: tego typu źródła z
archiwum Ministerstwa Obrony FR – mówiące o reakcjach ludności polskiej
na wkroczenie Armii Czerwonej, zbrodniach niemieckich na Narodzie
Polskim czy działaniach bojowych Armii Czerwonej na tym terenie – były
wcześniej publikowane. Chociaż dokumenty te przenikał duch niechęci do
legalnych władz Rzeczypospolitej (pisali je bowiem wykonawcy
stalinowskiego planu zniewolenia Polski) – dochodziły w nich do głosu
krytyczne opinie społeczeństwa polskiego związane z wkroczeniem Armii
Czerwonej do Polski, obawy z tym związane, a nawet protesty – przeciwko
represjom i ograniczaniu wolności obywatelskich, jakie przyniosło
zajęcie ziem polskich przez Sowiety. W zamieszczonych na stronie resortu
dokumentach niczego takiego nie odnajdziemy – prezentują jedynie
idylliczny obraz „wyzwolenia”.

Można zrozumieć odnotowane w publikowanych dokumentach epizodyczne
czy lokalne reakcje umęczonej pięcioletnią okupacją niemiecką ludności
na wkroczenie Armii Czerwonej do Polski. Spodziewano się, że przyniesie
ona wolność, często nie wiedziano, jakie plany mają Sowieci wobec
Rzeczypospolitej. Rzeczywistość szybko przyniosła rozczarowanie: Armia
Czerwona wprawdzie usuwała Niemców z ziem polskich, ale jednocześnie
odgrywała rolę parasola ochronnego dla procesu siłowego zaprowadzenia w
Polsce komunistycznej dyktatury. Nie bez powodu Józef Stalin jesienią
1944 r. powiedział polskim komunistom: „Gdyby nie było Armii Czerwonej –
w tydzień nie byłoby was.” 

Przytłaczającej większości Polaków wkroczenie Armii Czerwonej
przyniosło nie wyzwolenie, ale nowe, choć niewątpliwie nieporównywalne z
okupacją niemiecką zniewolenie. Usiłując postawić stronę polską w
pozycji „wdzięczności” za „wyzwolenie” spod okupacji niemieckiej, strona
rosyjska powinna pamiętać, że ziemie polskie dostały się pod tę
najbardziej chyba brutalną w historii okupację w wyniku układów,
zawartych przez Związek Sowiecki i III Rzeszę w sierpniu i wrześniu 1939
r., a istotą tych porozumień było zniszczenie Polski przez oba te
totalitarne państwa. Strona rosyjska powinna też zadać sobie pytanie:
czy istotnie Polska ma powody do „wdzięczności” wobec stalinowskiej
Rosji? 

http://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/41149,Komunikat-Instytutu-Pamieci-N...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Wiceprezes IPN: W narracji

Wiceprezes IPN: W narracji historycznej polski głos jest zbyt słaby

W narracji historycznej, którą toczymy, polski głos jest
zdecydowanie zbyt słaby. Obawiam się, że obecnie nie my sami, ale ktoś
inny opowiada o postawach Polaków w czasie II wojny światowej -
powiedział dziś wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Prof. Szwagrzyk o

Kto by przypuszczał, że IPN w Polsce będzie obiektem troski rządu
Stanów Zjednoczonych, Francji, Izraela czy Ukrainy? Mam wrażenie, że w
narracji, którą toczymy, głos Polski jest zdecydowanie zbyt słaby -
mówił w audycji Doroty Kani "24 Pytania" wiceprezes IPN prof. Krzysztof
Szwagrzyk. Podczas rozmowy nawiązał też do prac poszukiwawczych zespołu
IPN m.in. na terenie Ukrainy oraz nadchodzących działań na terenie
Gruzji. Chciałbym, by w sferze przekazu medialnego czynionego nie tylko na
użytek wewnętrzny, ale przede wszystkim na użytek świata, polski głos
był silniejszy niż dotychczas. Obawiam się, że to czas, w którym nie my,
ale ktoś inny mówi o nas i naszych postawach w czasie II wojny
światowej – stwierdził Szwagrzyk w kontekście ustawy o IPN.

Chciałby też by Polacy nie byli zmuszeni "przeżywać podobnych
sytuacji jak ta, która się w tej chwili dzieje, kiedy muszą tłumaczyć
światu oczywiste fakty”.

– Jesteśmy bardzo blisko tego, by powiedzieć kiedy zaczniemy prace na
Litwie, na Białorusi i bardzo daleko od tego, by powiedzieć, że w
niedługim czasie będziemy pracować na terenie państwa ukraińskiego.
Szanse by rozpocząć prace na Wołyniu są niestety mniejsze niż jeszcze w
tamtym roku - przedstawił etap prac poszukiwawczych IPN.Już niebawem ruszamy do Gruzji. Tam będziemy pracować wspólnie, w
miejscu niezwykle ważnym dla Gruzinów. Otóż chodzi o miejsce egzekucji
elit gruzińskich. Odnaleźliśmy to miejsce w ubiegłym roku. Będziemy
badali dwa miejsce na terenie Gruzji. W drugim miejscu znajdują się
szczątki zamordowanych Polaków w latach 30. oraz po roku 1945. To dla
nas bardzo ważne by ich odnaleźć. Chcemy też pokazać Gruzinom sposób, w
jaki pracujemy. To co robimy my, spotyka się z wielkim zainteresowaniem z
ich strony - tłumaczył wiceprezes IPN.

– Zabronienie komuś prawa do poszukiwań, ekshumacji jest w Polsce
czymś niewyobrażalnym, niezrozumiałym a taką właśnie postawę prezentuje
strona ukraińska - podsumował profesor.

Prace poszukiwawcze zespołu IPN ws. pochówków Polaków na Ukrainie
wstrzymała Ukraina w kwietniu 2017 roku. To skutek incydentu w
Hruszowicach na Podkarpaciu, gdzie doszło do demontażu pomnika
Ukraińskiej Powstańczej Armii - odpowiedzialnej za zbrodnie wołyńską z
lat 1943-1945. Polskie władze tłumaczyły, że pomnik wzniesiono wówczas z
naruszeniem obowiązującego w kraju prawa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. „Sieci” (Jacek Karnowski,

Sieci” (Jacek Karnowski, Michał Karnowski): Jak pan ocenia toczącą się debatę o relacjach polsko-żydowskich w okresie II wojny
światowej i w latach powojennych? Widać stałe eskalowanie oskarżeń pod
adresem Polski i Polaków, wielu autorów próbuje wprowadzić zarzut
rzekomego „współsprawstwa” Holocaustu do głównego nurtu tej opowieści.

Dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej:
To jest dla państwa polskiego poważny problem. Historycy, którzy jeżdżą
na zagraniczne sesje naukowe, na różne spotkania, informują nas,
że ta opowieść o Polakach jako współsprawcach, niestety zaczyna
dominować. Również zbitka mówiąca o „Polakach-antysemitach” staje się
czymś powszechnym i obecnym także na wielu zachodnich uczelniach. Gdy
Polonia protestuje, nauczyciele pokazują jej podręczniki, w których
tak to ujęto.

Czyli zarzuty wobec Polski i Polaków stały się częścią oficjalnej ideologii na Zachodzie?

Tak.
Na pierwszy plan wyciągane są negatywne przykłady, których przecież
nikt nie podważa. Problem w tym, że te straszne zdarzenia stają się
podstawą fałszywej opowieści o rzeczywistości okupacyjnej.
O rzeczywistości tak nieludzkiej, że nie da się jej porównać
do niemieckiej okupacji na Zachodzie. Brakuje więc symetrii.
I kontekstu… O pewnych sprawach nie mówimy, bo większość historyków
raczej od nich uciekała. Można nawet mówić o obawach przed zajmowaniem
się pewnymi tematami.

Bo można mocno oberwać?

Jest
np. kwestia zachowania się ludności żydowskiej po 17 września 1939
roku. Kilka lat temu uznany historyk prof. Krzysztof Jasiewicz udzielił
wywiadu na ten temat. Rozmowa była rzeczowa lecz z powodu jednego
niewłaściwego sformułowania, została wypaczona, która cały tekst nie
omieszkała opatrzyć prowokacyjnym tytułem. Co przyniosło okarżenia
o poglądy antysemickie. W rezultacie tej nagonki prof. Jasiewicza
pozbawiono stanowiska Polskiej Akademii Nauk. Człowieka z poważnym
dorobkiem potraktowano w taki sposób, mimo apeli w jego obronie! Polakom
można zarzucić każdą niegodziwość, ale jakakolwiek wątpliwość dotycząca
postawy części ludności żydowskiej może być przedstawiona
jako antysemityzm.

A tym samym oznaczać śmierć cywilną.

Dlatego
nie ma chętnych, by te tematy badać. A trzeba zbadać, i rok 1939, i rok
1920. Zwłaszcza w obliczu zbliżających się okrągłych rocznic. Musimy
przedstawiać fakty i opisywać je uczciwie, naukowo. Musimy przypominać
o istnieniu licznych środowisk żydowskich, które wspierały walkę
o niepodległość, nie przemilczając tego, że byli i tacy, którzy czekali
na bolszewików, którzy dezerterowali. Pisał o tym Piłsudski, pisał
Witos. Czy przywoływanie tych relacji to już jest antysemityzm? Już sama
możliwość postawienia takiego zarzutu paraliżuje możliwość
uczciwej debaty.

W tej debacie powoli znikają też Niemcy. A przecież II Rzeczpospolita nie planowała żadnego Holocaustu.

IPN stale to podkreśla: gdyby nie III
Rzesza niemiecka i jej agresja, nie byłoby Holocaustu. Relacje Żydów
z narodami, wśród których mieszkali, były różne, nie brakowało napięć,
ale nigdzie nie doszło do zaplanowanych przez władze masowych mordów. III
Rzesza niemiecka jest w pełni odpowiedzialna za Zagładę. To jest
istota: nie mówimy, że Polacy zawsze i wszędzie byli niewinni, ale
żądamy prawdy. Oczekujemy przedstawiania wszystkich uwarunkowań.

Nie ma prawdy bez całej historii.

Nie
ma. 1 września 1939 roku na nasze ziemie najechały Niemcy, 17 dni
później Związek Sowiecki. Oba państwa totalitarne rozpoczęły fizyczną
likwidację narodu polskiego. Oba chciały, by Polska już nigdy się nie
odrodziła. Rozpoczęto od dokładnie zaplanowanej likwidacji naszych elit.
To było źródło działań wymierzonych w inteligencję, lokalnych
przywódców i aparat państwowy. Musimy przypominać m.in. o akcji AB,
jesieni pelplińskiej, zbrodni pomorskiej, której symbolem jest
Piaśnica, mordach na Górnym Śląsku, w Wielkopolsce i w wielu innych
miejsc. O masowych egzekucjach nie tylko na ziemiach wcielonych do III Rzeszy. Ostatnio IPN
opisał zbrodnię niewielkim Karolewie, gdzie Selbstschutz zamordował
1800 osób - członków elity powiatu rypińskiego. Dziś świadomość
o tamtych represjach jest niewielka. Ogranicza się do wąskiej grupy
badaczy i mieszkańców terenów, na których dochodziło do tych tragedii.
A wiedza na ten temat musi się stać powszechna.

Wymordowano
polską elitę, czyli tych, na których opiera się porządek społeczny.
To ma ogromne znaczenie dla debaty o rzeczywistości okupacyjnej.

Ci,
którzy w 1918 roku wywalczyli niepodległość, a w 1920 ją obronili,
dwadzieścia lat później znaleźli się na listach proskrypcyjnych,
i sowieckich, i niemieckich. W przyszłym roku IPN
wyda publikacje na ten temat. Mamy fotografie ukazujące, jak z 
katyńskiego błota wydobyto stos Krzyży Niepodległości, które w latach
30. dostało 88 tys. osób zasłużonych dla odbudowy państwowości.

Obaj okupanci mścili się okrutnie za rok 1918, 1920, za odzyskanie niepodległości w ogóle.

Oczywiście.
Chodziło o to, by Polska nigdy już się nie odrodziła. Jak się morduje
naród? Mordując jego elitę. Bo elitę tworzy się przez pokolenia. Tak
robili zaborcy w XIX wieku, i to samo robili najeźdźcy w wieku XX,
już na skalę niewyobrażalną. Mimo ogromu represji spotykali się
ze sprzeciwem kolejnych pokoleń. Cenę tego sprzeciwu odczuwamy
do dzisiaj. Pójdźmy na przykład do Muzeum Powstania Warszawskiego
i spójrzmy na te kilkanaście tysięcy nazwisk, na twarze ludzi, którzy
mogli zostać inżynierami, prawnikami, lekarzami, dziennikarzami.
A później PRL i kilkadziesiąt lat selekcji
negatywnej. To jest wielki fenomen polskości, że mimo tego ciągłego
doświadczania zła wciąż się odradzamy. Nie daliśmy się stłamsić. A nawet
daliśmy światu wielkiego papieża.

A chwilę później „Solidarność”.

Obchodziliśmy niedawno 40. rocznicę powstania Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Garstka ludzi postanowiła powiedzieć NIE
komunistycznemu systemowi, a dwa lata później zwyciężyła. Odegrała
podobną rolę jak I Kompania Kadrowa kilkadziesiąt lat wcześniej. Zaczęła
walkę w efekcie, której powstała „Solidarność”,- wielki ruch, doskonale
zorganizowany, przywracający tożsamość narodu, ciągłość. To właściwie
nie miało prawa się zdarzyć. Dziwię się ludziom, którzy o tym wszystkim
wiedzą, a mimo to jest w nich tak wielki dystans wobec polskości.

Czy my tę prawdę o Polsce generalnie bohaterskiej, heroicznej, odradzającej się po swojej śmierci, jesteśmy w stanie obronić?

Myślę, że tak. I nadziei szukam właśnie w przeszłości, która uczy cierpliwości.

Trudno
być cierpliwym, gdy ustawia się nas nas w sytuacji Turków obsesyjnie
zaprzeczających rzezi Ormian. Albo wręcz ordynarnie kłamie, twierdząc
jak reżyser Steven Spielberg, że Polacy z tęsknotą spoglądają na mundury
SS.

Zmiana tej sytuacji
to jest dziejowe wyzwanie dla tych młodych Polaków, którzy nie chcą być
obojętni. To wszystko już było. Dziś wydaje nam się, że jesteśmy sami,
że cały świat ma inną opowieść o naszej historii. A jak było w 1920
roku? Też byliśmy osamotnieni, a zarzuty wobec nas były identyczne:
nacjonalizm, antysemityzm, zacofanie. Musimy tę presję wytrzymać. Musimy
pisać książki, bo każda rzetelna książka to już utrudnienie dla
kłamców. Książka zostaje, nawet jeśli jest przemilczana. Za kilka lat
ktoś uczciwy powie: przepraszam, ale tu jest napisane tak i tak.

Wspomniał
pan o dystansie wobec polskości części naszych rodaków. W przypadku
dużej części mediów i elit to chyba coś więcej. To aktywne wspieranie
tych, którzy Polsce źle życzą.

W 1989 roku zabrakło
refleksji skąd wychodzimy, i ku czemu zmierzamy. Wielu ludzi, wiele
środowisk, uznało, że skoro padły Sowiety, skoro mamy wolność, to już
nic nie musimy. A my jednak zawsze musimy. Kilkadziesiąt lat
po Piaśnicy, po Palmirach, po Katyniu, po zagładzie stolicy, po nocy
stalinizmu i beznadziei PRL-u, byliśmy słabsi
niż w 1918 roku. Po upadku komunizmu trzeba było rozpocząć wielką pracę
nad odbudowaniem elit, nad powrotem do tożsamości i tradycji
niepodległej Polski. Jednak wielu z nasz poszło wtedy
w odwrotnym kierunku.

Ten grzech zaniechania okresu
przełomu był, jak dziś widzimy, ogromnie kosztowny. Dlatego wciąż nie
możemy złapać przyzwoitej dynamiki niepodległościowej
.

Polska
wróciła, ale nie podjęliśmy pracy nad jej odrodzeniem. A polskość
kosztuje, każdego dnia. Niepodległość zaczyna się w głowach, w duszach.
Tu znaczenie ma każdy dobry nauczyciel. Każdy rodzic, który znajdzie
chwilę czasu, by opowiedzieć dzieciom o Polsce. To były wielkie troski II Rzeczypospolitej.
Dochodzi do tego dzisiejsza kondycja mediów, ludzi z nimi związanych.
Portal wPolityce.pl pokazał kiedyś, jak spośród kilkunastu mediów
regionalnych tylko jedna gazeta odnotowała, i to gdzieś z boku, rocznicę
11 listopada - nasze najważniejsze Święto Narodowe. A reszta
nie zauważyła.

Dziś byłoby pewnie odrobinę lepiej, ale tylko odrobinę.

Dziennikarze czasem naprawdę potrafią wprawić w zdumienie. Kilka tygodni temu, podczas inauguracji rejsowego połączenia LOT-u między Rzeszowem a Tel-Aviwem, IPN
podarował każdemu z pasażerów książkę o rodzinie Ulmów z Markowej.
O co zapytał mnie dziennikarz? O to, czy w książce jest o ”łapaczach”,
czyli tych mieszkańcach, którzy zostali zmuszeni do udziału
w poszukiwaniach Żydów. „Czy będzie o łapaczach?!”. W książce o tym
oczywiście jest, ale ta chęć znalezienia i wyeksponowania Polaka-kanalii
jest zdumiewająca.

Polska świętująca 100-lecie niepodległości jest więc słabsza duchowo i moralnie niż ta w 1918 roku?

Jeśli
skonfrontujemy się z Europą zachodnią, to widać, że jesteśmy
tożsamościowo wciąż bardzo silni. Polska nie raz zdobywała się w swoich
dziejach na rzeczy wielkie. Dziś także mamy światu coś ważnego
do powiedzenia i do pokazania. Choćby to, że można być nowoczesnym
państwem, ale wiernym swojej tożsamości. Warunek jest jeden: musimy
wyzbyć się tendencji do duchowej małości.

To właśnie powiedział nam prezydent Trump w Warszawie.

Cieszy,
że powiedział, choć to wciąż dziwne, że dopiero, gdy mówi nam o tym
prezydent wielkiego mocarstwa, to słuchamy. Sami tego nie widzimy.
To wciąż ten sam kompleks, tak pracowicie budowany w latach 90., który
naszą samoocenę i postrzeganie siebie sprowadzał wyłącznie do tego,
co o nas myślą w Paryżu czy w Berlinie. Bez względu na nasz interes.

Z tego
na szczęście powoli wychodzimy. Ostrą krytykę płynącą z zachodu
po wyborach 2015 roku Polacy przyjęli zdumiewająco spokojnie.

Musimy
iść dalej w tę stronę. Debata wokół spraw żydowskich przyniosła nam
także rzecz pozytywną: koniec złudzeń. Koniec złudzeń, że pewne sprawy
załatwią się same, że tak w ogóle to jesteśmy podziwianym na świecie
narodem „Solidarności”, który obalił komunizm. Nie brakuje przyjaciół
naszego kraju. Niestety jednak, są też środowiska Polsce niechętne,
a nawet Polsce wrogie, które nie zrezygnują z żadnej okazji żeby
nam zaszkodzić.

To rzeczywiście już wiemy.

Ale nie wyciągamy wniosków. Wielu naszych rodaków w Stanach Zjednoczonych wierzy np., że jeśli IPN
napisze jedną książkę o historii Polski, to ona przełamie kilkadziesiąt
lat zaniedbań. A przecież przełamać to może jedynie cierpliwa,
organiczna praca i to raczej Polonii, niż IPN-u.
Na szczęście nowe pokolenie emigracji jest już inne, rozumie,
że kluczem do sukcesu jest nasza, Polaków, aktywność. Szukanie
i poszerzanie przychylnych nam środowisk.

Historia II wojny
światowej wciąż kształtuje nasz świat. Próba napisania jej na nowo
w odniesieniu do naszego kraju jest uderzaniem we współczesną pozycję
i Polski, i każdego Polaka z osobna.

Historia kształtuje
naszą tożsamość. A więc wpływa nie tylko na teraźniejszość, ale
i na przyszłość. Nasi sąsiedzi już dawno zaczęli przedstawiać swoją
historię w zupełnie nowy sposób, zwłaszcza za pomocą kultury masowej.
Dziś widzimy tego skutki.

My kręciliśmy „Idę”, a Niemcy „Nasze matki, naszych ojców”. Nic dodać, nic ująć. I będą kolejne takie produkcje, wielkie, drogie. Powtarzam: żadnych złudzeń.

Debatę o sprawach polsko-żydowskich znacznie przyspieszyła, i to w złą dla nas stronę, po przyjęciu tzw. ustawy o IPN, penalizującej fałszywe pomawianie Polski i Polaków. Jakie jest pana stanowisko w tej sprawie?

Ta ustawa
była próbą pokazania, że państwo polskie przestaje być bierne w tej
sferze. Dziś wiemy, że zabrakło dyskusji, wytłumaczenia, po co jest
ta ustawa, i czego tak naprawdę dotyczy. IPN
znalazł się w oku tego cyklonu, choć w procesie legislacyjnym, jak
zwykle, uczestniczyliśmy w bardzo ograniczonym stopniu. W tym wypadku
można wręcz stwierdzić, że praktycznie w ogóle. Po tej ustawie nasza
działalność w środowiskach naukowych na zachodzie została albo mocno
ograniczona albo zablokowana.

Jak to konkretnie wygląda?

Są różne
akcje bojkotów, wycofywanie się z konferencji, zrywanie kontaktów.
Towarzyszy temu nieznajomość tej ustawy i powtarzanie nonsensów.
Bo przecież jest zagwarantowane wyłączenie badań naukowych, działań
artystycznych i wyraźne podkreślenie, że „kto wbrew faktom…”. Robimy
swoje, planujemy nowe działania. I to przyniesie kiedyś efekty.

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/394105-prezes-ipn-dla-sieci-w-1920-ro...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Za zbrodnię odpowiada Związek

Za zbrodnię odpowiada Związek Sowiecki

List otwarty prezesa IPN dr.
Jarosława Szarka do prof. Grovera Furra i władz Uniwersytetu Montclair
ws. sprawców zbrodni katyńskiej

Władze
Uniwersytetu Stanowego
Montclair

Szanowny Panie Profesorze i Władze Uniwersytetu Stanowego Montclair,

ze zdumieniem i niedowierzaniem przyjąłem zaprezentowane przez Pana
Profesora Grovera Furra tezy na temat sprawców zbrodni katyńskiej,
opublikowane pod linkiem
https://msuweb.montclair.edu/~furrg/katyn_memorial_day.html

Dzisiaj – po dziesięcioleciach kłamstw – prawda na temat okoliczności
mordu w lesie katyńskim nie budzi najmniejszych wątpliwości.
Zdumiewające jest, iż kompromitujące kłamstwa na jej temat
rozpowszechnia Profesor związany z Montclair State University.

Za tę niespotykaną w dziejach zbrodnię, dokonaną na oficerach – jeńcach
wojennych, odpowiada Związek Sowiecki. Świadczą o tym ustalenia badaczy
historii na całym świecie, efekty postępowań śledczych w Polsce i w
Rosji, odnalezione dokumenty i liczne relacje. Sowieckiej
odpowiedzialności nie kwestionował ostatni przywódca Związku Sowieckiego
Michaił Gorbaczow i kolejni prezydenci Federacji Rosyjskiej. W 1993
roku Borys Jelcyn osobiście przekazał na ręce polskich władz państwowych
rozkaz biura politycznego sowieckiej partii komunistycznej, polecający
fizyczną likwidację tysięcy polskich oficerów w 1940 r.

Po II wojnie światowej liczne środowiska próbowały ustalić szczegóły tej
masakry. W tym celu Kongres Stanów Zjednoczonych powołał w 1952 r.
specjalną komisję, której prace jednoznacznie wskazały sprawców. Do
listu dołączam więc jej ustalenia.

Pogląd głoszący, że egzekucję w Katyniu przeprowadziły nazistowskie
Niemcy, tak samo jak negowanie jej w ogóle, było przez lata elementem
propagandy komunistycznej, także w Polsce podporządkowanej Sowietom. Dla
Polaków tezy takie były i są nie tylko obrazą narodowej pamięci, ale
stanowiły symbol zniewolenia. W analogii do gorszących i skandalicznych
przejawów negowania Holokaustu narodziło się pojęcie „kłamstwa
katyńskiego”.

Jako Prezes Instytucji państwa polskiego, odpowiedzialnej za
upamiętnienie milionów ofiar niemieckiego nazizmu i sowieckiego
komunizmu, stanowczo i kategorycznie protestuję wobec tego ewidentnego
przejawu braku rzetelności naukowej i historycznej ignorancji.

Istotą uniwersytetu jest poszukiwanie i wierność prawdzie. W Polsce,
gdzie pierwszy uniwersytet założono w Krakowie w 1364 roku, nadal
wierzymy, iż prawda jest naczelną misją uczelni wyższych. W tym duchu
wiedzę zdobywają kolejne pokolenia Polaków.

Tym bardziej w tym kontekście wypowiedzi profesora Grovera Furra są
jawnym zaprzeczeniem misji uczelni wyższej i kompromitują jego ideę.

dr Jarosław Szarek
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej

Materiały z przesłuchań Komisji Maddena w języku angielskim:

https://babel.hathitrust.org/cgi/pt?id=umn.31951d01003417z;view=1up;seq=...

https://babel.hathitrust.org/cgi/pt?id=umn.31951d01003427w;view=1up;seq=7

https://babel.hathitrust.org/cgi/pt?id=osu.32435006231229;view=1up;seq=3

https://babel.hathitrust.org/cgi/pt?id=osu.32435078695582

Publikacje IPN w języku polskim – „Mord w Lesie Katyńskim” cz. 1 i cz. 2

https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/39621,Mord-w-Lesie-Katynskim-Pr...

https://ipn.gov.pl/pl/publikacje/ksiazki/50605,Mord-w-Lesie-Katynskim-Pr...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Prezes Kaczyński o


Prezes
Kaczyński o deklaracji polsko-izraelskiej: "Został odniesiony sukces
odnoszący się do elementarnych interesów każdego Polaka"

Deklaracja premierów Polski i Izraela jest przyznaniem racji
naszej opowieści o II wojnie światowej. (…) Gdybyśmy nic nie robili,
to nic byśmy nie uzyskali. Podjęliśmy pewne działania i one
przyniosły efekt

—podkreślił na antenie radiowej Jedynki Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Gość „Sygnałów dnia” zaznaczył, że przepisy, który zostały usunięte z ustawy były i tak martwe.

Te przepisy,
które zostały uchylone i tak były martwe, nie ukrywam, że byłoby
je bardzo trudno egzekwować bez bardzo niedobrych konsekwencji dla
naszego kraju

—stwierdził.

Przez
wiele lat trwała akcja dyfamacyjna Polaków. (…) To niestety przynosiło
daleko idące efekty jeżeli chodzi o świadomość światowych elit, ale nie
tylko elit. Dzisiaj rozpoczęliśmy drogę w kierunku prawdy. Ale możemy
ten punkt, do którego dążymy - tzn. punkt, któremu na imię prawda - (…)
osiągnąć i to jest w tej chwili dużo bardziej możliwe i dużo bardziej
jasne, że możemy, niż to się wydawało jeszcze nie tak dawno temu, gdzie
wielu ludzi, nawet najszczerszych polskich patriotów, ale znających
świat, mówiło: tego się nie da przełamać. Okazuje się, że można

—dodał.

Uzyskaliśmy
bardzo spory krok w tę stronę, w którą wydarzenia powinny zacząć iść -
tzn. przez wiele, wiele lat trwała akcja dyfamacyjna, czyli obrażająca
Polaków, zupełnie odmieniająca sens II wojny światowej, gdzie -
przypominam - byliśmy pierwszym państwem, które stawiło zbrojny opór
Hitlerowi i ten opór był stawiany aż do 1945 r.

—wskazywał Kaczyński.

Kaczyński pytany o przyczyny tak zmasowanej krytyki ustawy o IPN, powiedział:

Polska
stała się państwem dużo ważniejszym niż kiedyś. Polityka dobrej zmiany
stanowi pewną alternatywę dla głównego europejskiego nurtu.

Został
odniesiony bardzo poważny sukces, sukces odnoszący się do najbardziej
elementarnych interesów, nie tylko Polski jako całości, jako narodu
polskiego, społeczeństwa polskiego, ale także każdego Polaka,
bo ta dyfamacja, to obrażanie trwające od lat 80., właściwie to zaczęło
się jeszcze wcześniej, dotyczyło każdego z nas, kto chciał bronić
polskiej godności

—dodał.

Prezes PiS odniósł się także do relacji polsko-amerykańskich.

Jestem
przekonany, że porozumienie z Izraelem wpłynie na, w ostatnich
miesiącach mające pewne trudności, relacje polsko-amerykańskie.

To nie były trudności dotyczące pewnych kwestii merytorycznych, bo one
i tak posuwały się naprzód, ale było to na pewno nie bez znaczenia.
Nawet mogę powiedzieć, że miało duże znaczenie. To też jest pewien
aspekt, chociaż nie zasadniczy. My przede wszystkim tutaj walczyliśmy
o prawdę. Kiedy uchwalaliśmy te przepisy na początku roku,
to walczyliśmy o prawdę o polskiej historii. Kiedy je uchylaliśmy,
to (…) też walczyliśmy o prawdę. O tę samą prawdę. Prawdę o tym,
co działo się w Polsce podczas II Wojny Światowej

—mówił.

Kaczyński
stwierdził ponadto, że wspólna deklaracja premierów Polski i Izraela
ma bardzo poważne znaczenie, „także być może znaczenie procesowe”.

Prezes PiS powiedział kilka słów o kulisach rozmów toczonych pomiędzy Warszawą a Tel Avivem.

Trzeba
tutaj podnieść zasługi premiera, który przeprowadził kilka niełatwych
rozmów z premierem Netanjahu. To bardzo trudny partner, można powiedzieć
super trudny. Jeżeli oczywiście się z nim rozmawia na poważnie, jeżeli
on rozmawia na poważnie, bo oczywiście potrafi być bardzo sympatyczny,
kiedy rozmowa jest mniej poważna. Ale te rozmowy przynosiły zmianę
i jeżeli ktoś by je znał – nie jestem upoważniony do tego, by o tym
mówić – i porównał pierwszą z tą deklaracją, to jest to niebywale daleko
idąca zmiana

—zapewnił Kaczyński.

Kaczyński
był pytany w piątek w radiowej Jedynce, jak odnosi się do tego,
że działania związane z przeprowadzeniem nowelizacji ustawy o INP
określane są jako „niepoważne”, ponieważ decyzja podjęta została bez
żadnej dyskusji np. z IPN.

Muszę użyć tego
samego słowa - to są argumenty niepoważne, wynikające z zupełnego braku
wiedzy i takiego braku wyobraźni, co by się stało, gdybyśmy nagle
w pewnym momencie zaczęli to wszystko dyskutować

-odpowiedział Kaczyński.

Jestem przekonany, że znalazłyby się na świecie siły, które by to zablokowały

—dodał.

Według
prezesa PiS, każdy, który coś rozumie z obecnego świata politycznego
i sytuacji politycznej w Polsce, rozumie taki przebieg tej nowelizacji.

Wspólna deklaracja premierów Państwa Izrael i Rzeczypospolitej Polskiej
https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/wspolna-deklaracja-pre...
1. W okresie ostatnich trzydziestu lat relacje między naszymi państwami i
społeczeństwami opierają się na głębokim zaufaniu i zrozumieniu. Polska
i Izrael to oddani, wieloletni przyjaciele i partnerzy, którzy blisko
współpracują na arenie międzynarodowej, jak również w kwestiach
związanych z zachowaniem pamięci i nauczaniem o Holokauście. Współpraca
ta prowadzona jest w duchu wzajemnego szacunku dla tożsamości i
historycznej wrażliwości, również w odniesieniu do najbardziej
tragicznych okresów naszej historii.

2. Po rozmowie Premierów Netanjahu i Morawieckiego, Izrael z
zadowoleniem przyjmuje decyzję rządu polskiego o powołaniu oficjalnego
polskiego zespołu do spraw dialogu z izraelskimi partnerami na tematy
historyczne związane z Holokaustem. Oczywistym jest, że Holokaust był
bezprecedensową zbrodnią, popełnioną przez nazistowskie Niemcy przeciwko
narodowi żydowskiemu i wszystkim Polakom żydowskiego pochodzenia.
Polska zawsze wykazywała pełne zrozumienie dla znaczenia Holokaustu jako
najbardziej tragicznej karty w historii narodu żydowskiego.

3. Uważamy, że istnieje wspólna odpowiedzialność za wolność prowadzenia
badań, krzewienie zrozumienia i zachowanie pamięci o historii
Holokaustu. Zawsze byliśmy zgodni, że sformułowania „polskie obozy
koncentracyjne / polskie obozy śmierci" są rażąco błędne i pomniejszają
odpowiedzialność Niemców za tworzenie tych obozów.

Działający w trakcie wojny Rząd RP na uchodźstwie starał się powstrzymać
te nazistowskie działania, podejmując próby upowszechnienia wśród
zachodnich sojuszników wiedzy na temat systematycznego mordu
dokonywanego na polskich Żydach.

Uznajemy i potępiamy każdy indywidualny przypadek okrucieństwa wobec
Żydów, jakiego dopuścili się Polacy podczas II wojny światowej.

Z dumą wspominamy heroiczne czyny licznych Polaków, w szczególności
Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, którzy z narażeniem życia ratowali
Żydów.

4. Nie zgadzamy się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub
całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów
i ich kolaborantów z różnych krajów. Smutna prawda jest niestety taka,
że w tamtym czasie niektórzy ludzie - niezależnie od pochodzenia,
wyznania czy światopoglądu - ujawnili swe najciemniejsze oblicze.
Doceniamy fakt, że struktury Polskiego Państwa Podziemnego nadzorowane
przez Rząd RP na uchodźstwie stworzyły mechanizm systemowej pomocy i
wsparcia dla osób pochodzenia żydowskiego, a podziemne sądy wydawały
wyroki skazujące Polaków za współpracę z niemieckimi władzami
okupacyjnymi, w tym także za denuncjowanie Żydów.

5. Opowiadamy się za swobodą wypowiedzi na temat historii oraz wolnością
badań nad wszystkimi aspektami Holokaustu, tak aby mogły być one
prowadzone bez żadnych obaw o przeszkody prawne, między innymi przez
studentów, nauczycieli, badaczy, dziennikarzy, jak również z całą
pewnością przez Ocalonych i ich rodziny — nie będą oni podlegali
odpowiedzialności prawnej z tytułu korzystania z prawa do wolności słowa
i wolności akademickiej w odniesieniu do Holokaustu. Żadne prawo nie
może tego zmienić i tego nie zmieni.

6. Oba rządy z całą mocą potępiają wszelkie formy antysemityzmu oraz
dają wyraz swemu zaangażowaniu w zwalczanie jakichkolwiek jego
przejawów. Oba rządy odrzucają również antypolonizm oraz inne negatywne
stereotypy narodowe. Rządy Polski i Izraela nawołują do powrotu do
spokojnego dialogu opartego na wzajemnym szacunku w dyskursie
publicznym.

https://wpolityce.pl/polityka/401554-wildstein-oswiadczenie-izraelskiego...

To nie jest tak, że Polska rezygnuje ze ścigania tych,, którzy
uprawiają dyfamację, tyle tylko, że dochodzić można do tego drogą
cywilno-prawną

— podkreślił Bronisław Wildstein.

Członek zespołu ds. dialogu z Izraelem zwrócił również uwagę, że padają
słowa, również sygnowane przez premiera Izraela, dzięki którym w
przestrzeni publicznej pojawiają się fakty, które nie były tak oczywiste
dla wielu.

Wszystko to zmienia naszą pozycję w dialogu międzynarodowym. Już nie
można powiedzieć, że Polska broni swojego interesu wbrew historii. Nie,
tutaj mamy zgodę głównych zainteresowanych. To jest absolutnie
podstawowa rzecz

— powiedział.

Dzięki tej awanturze opinia publiczna na świecie dowiedziała się, że
istniało np. polskie państwo podziemne, które karało kolaborantów

— dodał.

Odzyskujemy i przekazujemy w sferę międzynarodowej opinii publicznej
prawdę o naszej historii

— stwierdził.

Polityka jest sztuką możliwego. Skoro okazało się, że zapis o
penalizacji budzi kontrowersje nie dlatego, że jest taki straszny, bo
funkcjonuje w wielu państwach, tylko dlatego, że został fałszywie
przedstawiony przez przeciwników rządu w Polsce i przez przeciwników
Polski na zewnątrz, rząd wycofał się z tego zapisu, pozostawiając całą
ustawę. To jest zysk

— ocenił.

To oświadczenie ze strony izraelskiego przywódcy ma fundamentalne
znaczenie, do którego możemy odwoływać się w różnych aspektach

— mówił Wildstein.

Ryszard Gromadzki w programie Telewizji Republika ,,Wolne głosy -
wieczorem'' rozmawiał z historykiem, profesorem Markiem Chodakiewiczem –
Kwestie żydowskie mają reperkusje międzynarodowe. Jak bardzo by się
Polakom wydawało, że są to nasze sprawy wewnętrzne, czy mało ważne, to
zawsze trzeba być świadomym tego, że to odbija w mediach na całym
świecie. Rząd zawsze musi takie rzeczy bardzo uważnie przemyśle - -
powiedział w programie. Czy tę deklarację, która została wspólnie ogłoszona przez premierów możemy traktować jako zakończenie sporu polsko-izraelskiego? - zapytał Ryszard Gromadzki.

 Możemy
to traktować, jako kolejne odsłonięcie i zakończenie pewnego etapu.
Myślę, że ta sprawa dalej się będzie toczyła, jeżeli nie pod względem
ustawy a pod kątem tej samej 
melodii, czyli tzw. polskiego antysemityzmu - prawdziwego czy urojonego. Ta gra będzie się toczyła dalej. Nic nie jest zamknięte, ale można powiedzieć, że technicznie ten etap został zamknięty - ocenił prof. Marek Chodakiewicz.

Pytany o to, jak ocenia działanie polskiego rządu w tej sprawie odpowiedział  Jest to bilans raczej mieszany. Widać przede wszystkim wiele improwizacji, wiele wysiłku żeby naprawić błędy, które zostały popełnione. Przede wszystkim ta nieszczęsna ustawa. Jeżeli jest wolność słowa, to można pisać co się chce. Rozumiem, że strona Polska chciała koniecznie dokopać szydercom - powiedział historyk.

 Można
było przyjąć jakąś propozycje Sejmu o napiętnowaniu moralnym, ale nie
wprowadzać odpowiedzialność karną. Wiem, że na tle Europy w Polsce ta
wolność jest słowa i tak jest największa. Jednak moją skalą 
porównawczą wolności
słowa są Stany Zjednoczone. Przeciwnicy od razu wykręcili, że nie
chodzi o szkalowanie Polski, tylko o zamach na wolność 
słowa - zauważył rozmówca Ryszarda Gromadzkiego.

 Kwestie
żydowskie mają reperkusje międzynarodowe. Jak bardzo by się Polakom
wydawało, że są to nasze sprawy wewnętrzne, czy mało ważne, to zawsze
trzeba być świadomym tego, że to odbija w mediach na całym świecie. Rząd
zawsze musi takie rzeczy bardzo uważnie przemyśle - podkreślił prof. Chodakiewicz.


 Niektóre
próby wyjścia z tego szantażu były lepsze, niektóre były gorsze. Nawet
samemu premierowi popuściły nerwy, a on sam jest osobą dosyć spokojną i
małomówną. To jest sprawa naprawdę ważna dla Polaków. Nie byli
przyzwyczajeni do tego, do czego my na zachodzie = Polonia jesteśmy 
przyzwyczajeni - powiedział.

– Szczekaczki
zamknęły się od jakichś dwóch miesięcy. Nie ma histerii. To się samo
stało? Czy może są środowiska w Waszyngtonie, które są życzliwe Polsce i
potrafiły wytłumaczyć czynnikom wojskowym, politycznym, że taka
kampania szkalowania Polski podminowuje naszego największego alianta w
tym rejonie Europy?
Jest to bardzo złe dla NATO. Proszę sobie
wyobrazić, że przez kilka miesięcy była bardzo ciężka praca zakulisowa,
żeby wytłumaczyć lobby izraelskiemu, że w obliczu agresji Rosji Putina,
opluwanie alianta polskiego nie jest rzeczą dobrą 
 ocenił profesor.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. "30 lat po upadku komunizmu

"30 lat po upadku komunizmu nazwisko Piłsudskiego rugowane w UE". Europosłowie PiS donoszą: PE zablokował wystawę

Parlament
Europejski zablokował w Strasburgu wystawę poświęconą Józefowi
Piłsudskiemu - informują we wtorek europosłowie PiS. Ekspozycja
zorganizowana została przez Stałe Przedstawicielstwo RP przy UE we
współpracy z polską delegacją w grupie EKR.

Warszawa:
oskarżeni za nieprzekazywanie akt wojskowych do IPN

Prokuratura oskarżyła byłego dyrektora Departamentu Kadr MON i
byłego dyrektora Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie.
Zarzuca im uchylanie się od przekazywania archiwalnych
dokumentów do IPN.



4

100 lat niepodległości i 25 lat niszczenia akt w CAW (1990-2015)

Przetrwało
wojnę, wywiezienie do Sowietów i komunę PRL, a w CAW w 1992 r. spalili!
Każdy dokument z okresu wojny z bolszewikami powinien być traktowany
jak świętość - tym się zawsze kończy pozostawienie archiwów w rękach
LWP! Dramat odkrycia w 100-lecia odzyskania Npl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Nie ruszymy do przodu w


Nie ruszymy do przodu w sprawach polsko-żydowskich jeśli nie opowiemy najpierw światu o naszym, polskim cierpieniu

Brutalna, niezwykle agresywna reakcja części środowisk
żydowskich na wspólną Deklarację premierów Polski i Izraela, a nawet
pojawiające się wezwania do jej odwołania, pokazuje, jak trudno
przełamać histeryczny wręcz antypolonizm.

autor: Fot. wPolityce.pl

Nawet ogólne, ostrożne i delikatne wyważenie racji, które wyraźnie
słyszymy w Deklaracji, jest dla niektórych sił nie do przyjęcia. Postrzegają Polskę jako „współsprawcę”, a nawet „sprawcę” Holocaustu, i tylko o tym chcą rozmawiać.
Odrzucają każdy argument, i to do tego stopnia, że bezdusznie
bagatelizują pomoc niesioną Żydom pomimo zagrożenia karą śmierci. Nie
mówimy o pojedynczych głosach: w ten sposób wypowiada się także instytut
Yad Vashem.

CZYTAJ:
Yad Vashem krytykuje deklarację Morawieckiego i Netanjahu. Szokujące
słowa: Pomoc Polaków dla Żydów była stosunkowo rzadka

Można
odnieść wrażenie, że każdy polski ruch zmierzający do promowania prawdy
historycznej, wyjaśniający kontekst dramatycznej sytuacji wojennej,
zabiegający o wyważenie racji, spotyka się z coraz mocniejszą reakcją. Płynie do nas stale właściwie jeden komunikat: macie milczeć i się kajać.

To wszystko
jest możliwe z wielu powodów, ale jeden wydaje się dziś najważniejszy:
niemal całkowity brak wiedzy na świecie o wojennym losie Polaków
. O naszych cierpieniach. O Akcji
AB, Szucha, Pawiaku, Oświęcimiu, Dolinkach Śmierci, Piaśnicy,
Palmirach, setkach katowni gestapo, masowych łapankach, ulicznych
egzekucjach, głodzeniu narodu, wysiedleniach z Zamojszczyzny,
pacyfikacjach wsi
, by wskazać tylko niektóre. Ale także o wojnie obronnej, Powstaniu Warszawskim, walce AK i wielowątkowej epopei Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. To brak tej zupełnie podstawowej wiedzy umożliwia
przerabiania Polaków z lat 1939-1945 na ludzi przypominających sytych
i bezpiecznych mieszkańców zachodnich kampusów uniwersyteckich
,
którzy tylko z lenistwa i złej woli nie ratują swoich żydowskich
sąsiadów. To ta wielka biała plama w światowej świadomości umożliwia
przypisywanie nam niemieckich zbrodni.

Jeśli chcemy obronić swoje dobre imię także w kontekście Holocaustu, musimy zacząć od tego: od opowiedzenia o naszym cierpieniu.
O milionach zamordowanych Polaków, o heroicznym narodzie, który
od pierwszego do ostatniego dnia stawiał opór dwóm totalitaryzmom.

Przy obecnym natężeniu emocji i wysokim poziomie antypolonizmu, wątki polsko-żydowskie być może należy schować na drugi plan
(co nie znaczy, że mamy całkowicie rezygnować z aktywności na tym
polu). Należy zacząć od podstaw, a więc od powiedzenia światu, jak
cierpieliśmy i jaką cenę zapłaciliśmy. Bo przecież krew naszych ofiar
nie jest gorsza niż krew przelana przez inne narody.

Jeśli
to się uda, będzie można zacząć rzeczową rozmowę o Holocauście. Bez tego
może nas czekać jedynie dalsze obsuwanie się po równi pochyłej. I nawet
takie realne sukcesy jak Deklaracja tego procesu nie powstrzymają.



L.
Żebrowski: Gdy prawdziwych świadków historii pozostało niewielu,
obowiązuje narracja narzucona przez J.T. Grossa, J. Grabowskiego czy B.
Enkelking.

Dzisiaj, gdy prawdziwych świadków historii pozostało bardzo
niewielu i większość z nich jest praktycznie nieczynna, obowiązuje
narracja narzucona przez takich ludzi, jak Jan Tomasz Gross, Jan
Grabowski, Barbara Engelking. Oni mają swoją wizję historii, gdzie fakty
nie decydują o sposobie opowiadania, tylko decyduje propaganda, jaką
oni sobie wymyślili i nam narzucają – powiedział w rozmowie z portalem
Radia Maryja historyk i publicysta Leszek Żebrowski.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Łukasz

Takie rzeczy tylko w : remanent po CAW... Inw opracowany w 1981, materiały najcenniejsze, Samoobrona Wileńska, Grodzieńska, wiązana oddolnie w list 1918, bez kontaktu z Wawą, która pozostawała za niemieckim kordonem, brak, brak, brak, rzeźnia, dramat...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. kto za to odpowie karnie?

Takie rzeczy tylko w : remanentu ciąg dalszy, zespół akt Dep Wojsk NKW, teczka jest autograf Ziuka wyparował... i zwykłe brak, brak, brak...

------------------------------------------------------------


Elity III RP eksponowały ciemne strony polskich dziejów, co prowadziło
do deformowania historii. Wynikało to z utopijnej wizji, która
zakładała, że narody się kończą – uważa Bronisław Wildstein.Publicysta
był gościem telewizji internetowej wPolsce.pl. Dyskusja
dotyczyła polskich zaniedbań na polu polityki historycznej i tego, jak
jest to odbierane na świecie.

– Największa odpowiedzialność (...) za ten fałszywy obraz Polski
spoczywa na III RP. Na tych rządach, na tych elitach, które teraz
protestują, że jakoby my psujemy wizerunek. No już bardziej zepsuć nie
można było – ocenił Wildstein.

Jak twierdzi publicysta, elity III RP uważały, że nie należy nadmiernie
eksponować polskiej historii w sensie pozytywnym, bo mogłoby to wzbudzić
polską dumę narodową. Eksponowano za to ciemne strony, co prowadziło do
deformowania obrazu historii. Miało to być – jak uważa Wildstein –
konsekwencją utopijnej wizji historii, zakładającej, że narody się
kończą.

– Myśmy zostawili badanie ciemnych stron (historii II wojny – red.)
naszym wrogom, którzy przedstawiają je tak jak Gross czy Jan Grabowski,
którzy po prostu nienawidzą Polski – powiedział Wildstein. Publicysta
wskazał na konieczność badania Holokaustu, najlepiej wspólnie z tymi
izraelskimi historykami, którzy są rzetelni.

W rozmowie nawiązano też do polsko-ukraińskiego sporu o historię.
Wildstein podkreślił, że wieloma ludźmi, którzy unikali eksponowania
tematu rzezi wołyńskiej, mogła powodować chęć wzmacniania dobrych
relacji z Ukrainą. Samo w sobie zasługuje to na poparcie, ale „nie można
tego zrobić kosztem historii”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Żydowski działacz z USA

Żydowski działacz z USA oskarża Polaków o fałszowanie historii i współodpowiedzialność za Holokaust

Szef Centrum Szymona Wiesenthal, wpływowej żydowskiej
instytucji w USA, zasugerował, że Polacy są współodpowiedzialni za
Holokaust. Umieszcza ich w szeregu narodów kolaborujących z
hitlerowskimi Niemcami.

Efraim Zuroff opublikował wczoraj na portalu dziennika „Times of
Israel” artykuł pod tytułem „Izrael musi przestać ulegać
zniekształcającym Holokaust”. Żydowski działacz z USA jako
„zniekształcających historię” ukazał państwa Europy Środkowo-Wschodniej,
które jego zdaniem „systematycznie przepisują opowieść o drugiej wojnie
światowej i rzezi europejskiego żydostwa”.

Artykuł powstał pod wpływem niedawnej wizyty prezydenta Ukrainy Petra
Poroszenki w Izraelu, podczas której padło wiele deklaracji o dobrych
stosunkach i współpracy między dwoma państwami. Zuroff wspomniał również
o zbliżającej się wizycie premiera Litwy Sauliusa Skvernelisa, który
odwiedzi państwo żydowskie w tym tygodniu. Wizyty tych dwóch przywódców
państw Europy Wschodniej doprowadziły działacza do twierdzeń, że o
„postkomunistycznej Europie Wschodniej, gdzie problem zniekształcania
Holokaustu staje się coraz bardziej ważny i niebezpieczny”.

Jego zdaniem, „zniekształcanie” historii do jakiego ma dochodzić w
postkomunistycznych pańśtwach Europy ma na celu „ukrycie lub
przynajmniej zminimalizowanie szerokiego udziału lokalnych kolaborantów
nazistów w przestępstwach Holokaustu”, „promowanie fałszu równoważności
przestępstw nazistów i komunistów i kategoryzowanie tych ostatnich jako
«ludobójstwa»”, „promowanie lokalnych antysowieckich bohaterów mimo ich
aktywnego udziału w przestępstwach Holokaustu”, „ustanowienie
przynajmniej w Europie wspólnego dnia upamiętniającego ofiary reżimów
totalitarnych, który byłby obchodzony 23 sierpnia, w dniu
radziecko-niemieckiego paktu o nieagresji”.

Zuroff, w kontekście ostatniego celu, martwił się: „kto wie jak długo
przetrwa Międzynarodowy Dzień Pamięci Holokaustu, gdy propozycje
bardziej inkluzywnego dnia pamięci wszystkich ofiar reżimów
totalitarnych zostaną zaakceptowane”. Jako „głównych winowajców w
Europie Wschodniej”, w której „lokalni kolaboranci” mieli ponosić
poważną odpowiedzialność za zagładę Żydów, aktywista wymienia Ukrainę,
Litwę, Węgry, Polskę, Chorwację, Łotwę, Rumunię i Estonię.

Zuroff podkreślał w swoim tekście, że wcześniej te cele także były
obecne w polityce europejskich państw postkomunistycznych, jednak
realizowano je z większą „powściągliwością” do czasu aż „większość z
tych państw została dopuszczona do Unii Europejskiej i NATO”. Żydowski
działacz dodał, że przed integracją państw postkomunistycznych do
struktur zachodnich nie domagano się od nich „zachowania trafności
narracji historycznej”, co jego zdaniem doprowadziło do tego, że
„aktywne uczestnictwo lokalnych kolaborantów w przestępstwach Holokaustu
jest wybielane, a muzea, wystawy i książki uczą, że zbrodnie
komunistyczne były ludobójstwem i są tak samo złe jak te nazistów, co
nie jest historycznie słuszne”.

Szef Centrum Szymona Wiesenthal skrytykował przy tym politykę władz
izraelskich, oceniając ją jako „powstrzymywanie się od walki” z polityką
historyczną państw Europy Środkowej i Wschodniej. Jako przykład podał…
zeszłoroczną deklarację premierów Polski i Izraela, w zamian za którą
polski rząd zmienił nowelizację ustawy o IPN, wycofując penalizację
przypisywania narodowi polskiemu odpowiedzialności za zagładę Żydów
podczas drugiej wojny światowej.

Zdaniem autora tekstu Netanjahu „zaakceptował fałszywą narrację,
która oczyściła Polaków ze złych czynów”. Twierdzi wręcz, że Izrael
„porzucił rolę strażnika pamięci o holokauście” mimo, że państwa
wschodnioeuropejskie nie są kluczowe dla wsparcia polityki
powstrzymywania Iranu.

„Możemy im powiedzieć, że nie jest już możliwe pociągnięcie ich
dziadków do odpowiedzialności i nie obciążamy ich winą za ich dziadków
ale jako minimum oczekujemy przyznania prawdy o Holokauście i uczenia
prawdy odpowiednio w ich krajach” – apelował do władz Izraela, pisząc o
„nowych przyjaciołach w Europie Wschodniej”.

Źródła: Times of Israel/kresy.pl

A. Mularczyk: Od dziś każdy będzie mógł zobaczyć, jakich zbrodni wojennych dokonywali Niemcy na terenie jego miejscowości

Na stronie internetowej Archiwum Akt Nowych zostanie dziś
opublikowany „Katalog egzekucji i strat wojennych z lat 1939-1945”. Jest
to możliwe dzięki pracy członków parlamentarnego zespołu ds.
odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie
II wojny światowej. Jak powiedział w rozmowie z Redakcją Informacyjna
Radia Maryja poseł Arkadiusz Mularczyk, od dziś każdy będzie mógł
zobaczyć, jakich zbrodni wojennych dokonywali Niemcy na terenie jego
miejscowości.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Wystąpienie Prezydenta RP

Wystąpienie Prezydenta RP podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz [PL/ENG/‏עִבְרִית‎]

W imieniu Rzeczypospolitej mam przywilej i zaszczyt ponowić
zobowiązanie: zawsze pielęgnować pamięć i strzec prawdy o tym, co się
tutaj wydarzyło – mówił w Auschwitz Prezydent Andrzej Duda. 

Poniedziałek, 27 stycznia 2020

Wystąpienie Prezydenta Andrzeja Dudy podczas konferencji z Prezydentem Izraela

Chcę wyrazić wdzięczność z obecności Pana Prezydenta w Polsce.
Dzisiaj jesteśmy swego rodzaju kustoszami tej wielkiej, trudnej,
tragicznej spuścizny historycznej, jaką jest niemiecki, nazistowski obóz
koncentracyjny i zagłady Auschwitz. 


Rząd odpowiada na kłamstwa Putina. Ważny artykuł premiera ...


W artykule opublikowanym na łamach "Politico" premier Morawiecki przekonuje, że Rosja próbuje na nowo pisać historię. Szef polskiego rządu ...
Złożenie kwiatów na cmentarzu zolnierzy rosyjskich przez delegacje SLD i ambasadora Rosji Siergiej Andrejewa (z lewej)  / autor: Fratria

Ambasador Andriejew: Polska ma wobec Rosji dług nie do spłacenia

Polska ma wobec Rosji i innych państw byłego ZSRR dług nie do
spłacenia, dziś istnieje ona dzięki zwycięstwu ZSRR w II wojnie
światowej - powiedział w poniedziałek ambasador Rosji Siergiej
Andriejew, uczestniczący w obchodach 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz.

Jako Wielką Wojnę Ojczyźnianą w Rosji określa się tę część II wojny
światowej w latach 1941-1945, gdy ZSRR walczył po stronie
koalicji antyhitlerowskiej.

Wypowiedź Andriejewa dla prasy
przekazały media rosyjskie. Ambasador Rosji w Warszawie reprezentuje
swój kraj w poniedziałek na obchodach w Polsce 75. rocznicy wyzwolenia
niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego
i zagłady Auschwitz-Birkenau.

Niemcy: Premier Mateusz Morawiecki rozpoczął wizytę w Berlinie

Premier Mateusz Morawiecki w poniedziałek po południu rozpoczął
dwudniową wizytę w Berlinie, gdzie m.in. wraz z kanclerz Niemiec Angelą
Merkel weźmie udział w koncercie z okazji obchodów 75. rocznicy
wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego
Auschwitz-Birkenau.

Mam nadzieję, że nie będzie więcej prób zakłamywania
historii, i o to apelujemy - mówił w poniedziałek podczas wspólnej
konferencji z prezydentem Izraela w Oświęcimiu prezydent Andrzej Duda.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Obchody 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. RELACJA

Bardzo
dziękuję panu prezydentowi za przybycie do Polski, za spotkanie, które
mogliśmy odbyć, dyskutując na tematy ważne w relacjach Polski
z Izraelem, ale przede wszystkim dziękuję za przybycie na uroczystości
związane z wyzwoleniem niemieckiego nazistowskiego obozu
zagłady Auschwitz-Birkenau

— rozpoczął prezydent Andrzej Duda.

To bardzo
ważny moment w historii świata. Tamten dzień, 27 stycznia 1945 r.,
kiedy garstka już, bo tylko kilka tysięcy ocalonych, którzy pozostali
w tym straszliwym miejscu, wreszcie została przez żołnierzy Armii
Czerwonej oswobodzona i skończył się - sądzę - najstraszliwszy w życiu
tych ludzi czas

— dodał.

Tak
wielu jeszcze sposób nich po 75 latach przybyło na to miejsce
do Oświęcimia, dziś do Muzeum, które (…) stanowi świadectwo tamtej
straszliwej zagłady i wielkie ostrzeżenie dla świata

— mówił.

Cieszę
się, że będzie z nami prezydent Izraela, który jest krajem narodu
żydowskiego, a który naród został tak zdruzgotany Holokaustem

— powiedział.

Ona
stanowi widomy znak pamięci, widomy znak sprzeciwu wobec nieludzkiego
traktowania, wobec nienawiści, wobec wszelkich form wrogości, zwłaszcza
wrogości na tle rasowym; wielki znak sprzeciwu wobec antysemityzmu,
którego wymownym świadectwem będzie nasza obecność na tych
uroczystościach i oddanie hołdu i ofiarom, i oddanie czci także tym,
którzy przeżyli, przetrwali, ocaleli, a dziś są cały czas świadkami
tamtych zdarzeń i nie pozwalają zakłamać historii

— mówił dalej prezydent RP.

Andrzej
Duda poinformował, że bezpośrednio wytłumaczył prezydentowi Izraela
swoją nieobecność na uroczystościach w Jad Waszem w Jerozolimie.

Podkreśliłem,
że niezwykle dla nas przykre było to i nie mogliśmy się pogodzić z tym,
że fundacja w trakcie pokazywanych prezentacji zupełnie pominęła
Polaków pośród aliantów (…). A nie kto inny, a właśnie polscy żołnierze
na wszystkich frontach II wojny światowej regularnie walczyli przeciwko
hitlerowskim Niemcom. (…) Pominięto udział polski w dziele
walki o wolność

— zaznaczył prezydent RP.

Mocno
to podkreśliłem i rozumiem, że uroczystość była organizowana przez
prywatną fundację pana Mosze Kantora, który jest w dodatku
zaprzyjaźniony, związany więzami znajomości z prezydentem Rosji
Władimirem Putinem

— dodał.

Jak
państwo wiecie, była poważna wymiana zdań na tematy historyczne
pomiędzy polskimi władzami, a przedstawicielami Rosji. Mam nadzieję,
że wszelkie wątpliwości są rozwiane i że więcej nie będzie prób
zakłamywania historii - o to apelujemy, to jest dla nas bardzo ważne,
dlatego że to jest związane także z poczuciem godności Polaków, pamięci
historycznej, a przede wszystkim pamięci wszystkich polskich rodzin,
które także bardzo wielu swoich bliskich w czasie II wojny światowej
straciły, czy to w walce, czy pomordowanych

— powiedział stanowczo Andrzej Duda.

Na wspólnej
konferencji prasowej z prezydentem Izraela Andrzej Duda podkreślił,
że tematem rozmowy - oprócz historii - była także współczesność, relacje
polsko-izraelskie i sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Rozmawialiśmy
o relacjach polsko-izraelskich, wymianie młodzieży, o wspólnych
działaniach w zakresie badań i rozwoju, o badaniach w zakresie
nowoczesnych technologii, o współpracy wojskowej i w zakresie
bezpieczeństwa. I mogę państwa zapewnić, że we wszystkich tych obszarach
dzisiaj współpraca Polski i Izraela układa się znakomicie, tak jak może
nigdy się nie układała i ogromnie się z tego cieszę

— oświadczył Duda.

Prezydent
powiedział, że cieszy go zwłaszcza wzrastająca liczba obywateli
Izraela, którzy odwiedzają Polskę, „widząc w jaki sposób kultura
żydowska przez stulecia wpisała się także w kulturę polską i jak
współczesna Polska dba o te pamiątki swojej historii, jako także
historii Polaków żydowskiego pochodzenia, którzy tu przez stulecia
żyli”. Duda wyraził oczekiwanie, że współpraca i przyjaźń, zwłaszcza
pomiędzy młodymi obywatelami obu krajów, będzie się rozwijać.

Według
prezydenta wśród tematów spotkania była także sytuacja na Bliskim
Wschodzie; jak mówił Andrzej Duda, Riwlin wyjaśnił mu szczegółowo, jaki
jest punkt widzenia Izraela na sytuację w Iranie, Iraku po wydarzeniach
z ostatnich tygodni. Jak podkreślił prezydent, jest to „cały konglomerat
sytuacji” obejmujący sytuację w Syrii i w Libanie. Jak podkreślił,
to dla Polski ważne, bo polscy żołnierze są obecni w ramach misji
pokojowej ONZ w Libanie, gdzie, jak zaznaczył, „dbają o to, by był
pokój, by nie dochodziło tam do nowych konfliktów” oraz w Iraku, gdzie
próbują wspierać to państwo w jego spokojnym rozwoju po wielu latach
konfliktów zbrojnych.

Jak podkreślił, są to zatem kwestie dotyczące bezpieczeństwa naszych żołnierzy i współpracy międzynarodowej.

Głos
zabrał również prezydent Izraela Reuwen Riwlin, dziękując za przyjęcie
i zaangażowanie Andrzeja Dudy na rzecz wzmocnienia dobrych
relacji polsko-izraelskich.

Nic nie zastąpi
obchodzenia Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu
na terenie Auschwitz. Nic nie zastąpi naszej obecności tutaj, która
zapewnia, że nie zapomnimy

— podkreślał Riwlin.

Naród
żydowski jest narodem, który pamięta. Zachowanie pamięci jest
fundamentem naszej spuścizny; nie kupczymy pamięcią, pamięć kształtuje
nasz charakter narodowy i wytycza naszą drogę. Nakazuje nam stać tutaj,
pamiętać i przypominać. Pamiętamy, że Polska i naród polski są ofiarami
II wojny światowej

— mówił, wspominając o ofierze Żydów, Romów i Polaków oraz odpowiedzialności nazistowskich Niemiec za zbrodnie w całej Europie.

Ale
pamiętamy też, że niestety ten naród otrzymał znaczącą pomoc w swoich
morderczych czynach w całej Europie i ta postawa również wymaga wzięcia
za nią odpowiedzialności

— dodał prezydent Izraela.

Zawsze
będziemy pamiętać, czcić i cenić bohaterstwo Sprawiedliwych wśród
Narodów Świata, wśród których było tysiące Polaków, ponad 7 tys.
Polaków, którzy narażali życie swoje i swoich rodzin, by ratować Żydów.
Ale będziemy też pamiętać, że tych szlachetnych ludzi, którzy narażali
swoje życie, było za mało i nie mogli przezwyciężyć zbrodniczego planu
Niemiec nazistowskich, które zamierzały przekształcić Polskę w centralne
miejsce zagłady narodu żydowskiego

— powiedział

Polska
- miejsce w którym naród żydowski prosperował i rozkwitał przez setki
lat - stała się największym cmentarzyskiem tego narodu

— dodał.

Pamiętamy,
że w trakcie wojny naród polski walczył odważnie z nazistowskimi
Niemcami, ale pamiętamy też, że całkiem wielu przyjmowało inną postawę
i przykładało rękę do mordu na narodzie żydowskim

— stwierdził prezydent Izraela

Imponująca
historia Żydów polskich, wspaniała historia naszej społeczności tutaj,
obok straszliwych wydarzeń, które miały miejsce na tej ziemi, wiążą
naród żydowski i państwo Izrael nierozerwalnie z Polską
i z narodem polskim

— mówił Riwlin.

Podkreślił,
iż jest to więź, która skierowana jest ku przyszłości, przy
jednoczesnym niekwestionowanym zaangażowaniu w pamięć
o faktach z przeszłości.

Jest to więź, która musi
dbać o czystość historii i należy pozostawić badanie historii w rękach
historyków, którzy są w tej dziedzinie specjalistami

— zaznaczył prezydent Izraela

Podczas
wspólnej prezydent Izraela wskazywał, że „nakazem chwili jest
przyjrzenie się antysemityzmowi, rasizmowi i tęsknotom faszystowskim,
które podnoszą głowę i zagrażają fundamentom demokracji”.

Słyszymy
dziś głosy, które szerzą nienawiść w internecie, na ulicy i w centrach
władzy politycznej. To się dzieje w całej Europie i na całym świecie.
Naszym obowiązkiem jest walczyć z antysemityzmem i z rasizmem
zdecydowanie, z determinacją, w sposób jasny i bezkompromisowy

— podkreślił.

Chcielibyśmy
podać dziś rękę narodowi polskiemu i prosić, abyśmy znów wrócili
na drogę, którą pójdziemy razem i razem będziemy kształtować przyszłość
następnych pokoleń z zachowaniem szacunku dla historii i z zachowaniem
szacunku dla wartości pokoju, tolerancji


zakończył, zapraszając prezydenta Dudę do odbycia wizyty w Jerozolimie,
by wspólnie dyskutować o tym, jak można wzmocnić stosunki.

B. Szydło: Cztery lata Auschwitz przesłoniły 800 lat historii Oświęcimia

Wiem doskonale, że cztery lata mrocznego czasu Auschwitz
przesłoniły 800-letnią historię Oświęcimia – podkreśliła pochodząca z
ziemi oświęcimskiej była premier europosłanka PiS Beata Szydło. „To
tragedia mojej ziemi, z którą zmagam się ja i wszyscy, którzy tu żyjemy”
- dodała.

Premier M. Morawiecki: Nie możemy pozwolić na zafałszowanie historii zbrodni w Auschwitz-Birkenau

Niemiecki nazistowski obóz Auschwitz-Birkenau to symbol
okrucieństwa, które nie mieści się w jakiejkolwiek definicji. Zło miało
jedno źródło: niemiecką Rzeszę karmioną ideologią nazizmu. Nie możemy
pozwolić na zafałszowanie historii tej zbrodni - podkreślił premier
Mateusz Morawiecki.

„Washington Post” o Witoldzie Pileckim: Polski bohater, który informował świat o Auschwitz

W związku z obchodami 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu
koncentracyjnego Auschwitz dziennik "Washington Post" przypomniał postać
Witolda Pileckiego. "Polski bohater, ochotnik do Auschwitz, ostrzegał
świat o nazistowskiej machinie śmierci" - czytamy.

Niemcy: Morawiecki: sprzeciwmy się negowaniu i zniekształcaniu historii Holokaustu

Sprzeciwmy się negowaniu i zniekształcaniu historii Holokaustu,
jesteśmy zdeterminowani odpowiadać na próby wykorzystania 75. rocznicy
wyzwolenia Auschwitz-Birkenau oraz pamięci o ofiarach obozu do celów
politycznych - mówił w Berlinie premier Polski Mateusz Morawiecki. Z
kolei kanclerz Angela Merkel mówiła podczas wystąpienia, że "czcimy
pamięć wszystkich ofiar Shoah, które przekreśliło wszystkie wartości
ludzkiej cywilizacji”.

Premier w Berlinie bierze w udział w koncercie z okazji obchodów 75.
rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu
koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.

W przemówieniu przed koncertem Morawiecki podkreślił, że Auschwitz-Birkenau „nie było jedynym piekłem na ziemi”.

Drugie z piekieł miało na imię Gułag

— zaznaczył.

Każdemu z tych miejsc należy się wyjątkowa troska, aby przeszłość była dla kolejnych pokoleń lekcją na przyszłość

— mówił Morawiecki.

Tego
z pewnością pragnęłaby Irena Sendlerowa, Sprawiedliwa wśród Narodów
Świata, kobieta, która uratowała od Holokaustu blisko 2,5 tys.
żydowskich dzieci. Pragnęliby tego polscy bohaterowie, których czyny nie
doczekały się ani filmów, ani książek. Pragnęliby tego wszyscy
świadkowie zarówno nazistowskiego, jak i sowieckiego,
komunistycznego totalitaryzmu

— podkreślił.

Szef
polskiego rządu zaznaczył, że jeśli chcemy prawdy, miłości i dobra,
to musimy być zdolni do oddzielenia katów od ofiar, zła od dobra
i zbrodni od niewinności.

Jako potomkowie naszych
babć i dziadków, którzy ginęli w Auschwitz i wśród śniegów Kołymy, mamy
moralny obowiązek opowiedzieć tę historię światu, oby nigdy nikt nie
musiał już jej przeżywać

— podkreślił Mateusz Morawiecki.

Szef
polskiego rządu wygłosił przemówienie po Angeli Merkel.Kanclerz Niemiec
jednoznacznie podkreśliła odpowiedzialność Niemiec za zbrodnie
II wojny światowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

26. @Maryla

Dobrze, że odświeżyłaś ten temat.
Bardzo dużo ciekawego i wciąż aktualnego materiału. Podobnie w 1 części.
Szkoda że autor tekstu z notki głównej pozostaje anonimowy, bo napisał ważne rzeczy.

avatar użytkownika Maryla

27. Biografia rtm. Pileckiego z

Biografia rtm. Pileckiego z nagrodą Costa Book of the Year

Biografia
rotmistrza Witolda Pileckiego "Ochotnik" autorstwa brytyjskiego pisarza
i dziennikarza Jacka Fairweathera otrzymała we wtorek tytuł książki
roku 2019 w jednym z najbardziej prestiżowych konkursów literackich GB.

Opublikowana w czerwcu zeszłego roku książka "The Volunteer: The True
Story of the Resistance Hero who Infiltrated Auschwitz" opowiada o
losach rtm. Pileckiego i jego pobycie w niemieckim nazistowskim obozie
zagłady Auschwitz.

Na początku stycznia książka Fairweathera otrzymała Costa Book Award w
kategorii biografia, co pozwoliło jej zakwalifikować się do finałowej
piątki, z której we wtorek wyłoniono zwycięzcę całego konkursu. Wraz z
tytułem Costa Book of the Year przyznawana jest nagroda pieniężna w
wysokości 30 tys. funtów.

Pochodzący z Walii 40-letni Fairweather jest
pisarzem i dziennikarzem; był m.in. szefem biura brytyjskiego dziennika
"Daily Telegraph" w Bagdadzie i fotoreporterem amerykańskiego
"Washington Post" w Afganistanie. Napisał również dwie inne książki,
"The Good War" i "The War of Choice", o wojnach w Afganistanie i w
Iraku. Jest laureatem prestiżowych nagród dziennikarskich.

"Natknąłem się na tę historyczną postać
(Pileckiego) i chciałem wiedzieć więcej. Kiedy przybył do obozu w 1940
r., było to brutalne miejsce dla więźniów politycznych, a on był
świadkiem kroków podejmowanych przez nazistów zmierzających do
+ostatecznego rozwiązania+. Przemycał wiadomości do Londynu, a w tej książce jest mowa o tym, dlaczego nic nie zrobiliśmy" - powiedział o swojej książce Fairweather.

"The Volunteer: The True Story of the Resistance
Hero who Infiltrated Auschwitz" została bardzo dobrze przyjęta przez
brytyjską prasę. Po otrzymaniu przez nią Costa Book Award w kategorii
biografia fragmenty książki i obszerne recenzje zamieściły dzienniki
"The Times" i "The Guardian".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Były ambasador USA Daniel

Były ambasador USA Daniel Fried: Polska wygrywa z Rosją spór o historię

Polska wygrywa z Rosją spór o historię; Warszawa otrzymała w tym
sporze ogromne wsparcie, m.in. od zachodnich dyplomatów oraz Unii
Europejskiej – ocenił w rozmowie z PAP były ambasador USA w Polsce
Daniel Fried.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. Szef IPN: Innej prawdy o

Szef IPN: Innej prawdy o historii Polski nie ma

Powiem
rzecz niepopularną – można nie wybudować kolejnego odcinka autostrady,
ale trzeba znaleźć środki na to, żeby móc na świecie o naszej historii
opowiadać – mówi szef IPN Jarosław Szarek

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Izrael: Yad Vashem przeprasza

Izrael: Yad Vashem przeprasza za historyczne błędy podczas Światowego Forum Holokaustu

Instytut Yad Vashem przeprosił za treści prezentowane na Światowym
Forum Holokaustu, które odbyło się 23 stycznia w Jerozolimie, m.in. za
mapę sugerującą, że niemiecka agresja na kraje Europy rozpoczęła się w
1942 roku. Znalazły się też na niej błędnie naniesione kontury Polski.

"Haarec": Yad Vashem musi powiedzieć prawdę o kulisach uroczystości w Jerozolimie

"Aby zachować dobre imię, wiarygodność i reputację, Yad Vashem musi
powiedzieć całą prawdę o tym, co działo się za kulisami uroczystości" -
pisze we wtorek izraelski "Haarec", odnosząc się do organizacji
Światowego Forum Holokaustu, które odbyło 23 stycznia w Jerozolimie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Izraelski "Haarec" domaga


Izraelski
"Haarec" domaga się od Yad Vashem prawdy o kulisach uroczystości: Kto
sprzeciwił się przemówieniu polskiego prezydenta?

Aby zachować dobre imię, wiarygodność
i reputację, Yad Vashem musi powiedzieć całą prawdę o tym, co działo się
za kulisami uroczystości

— pisze
we wtorek izraelski „Haarec”, odnosząc się do organizacji Światowego
Forum Holokaustu, które odbyło 23 stycznia w Jerozolimie.

CZYTAJ TAKŻE: W końcu jakaś refleksja? Instytut Jad Waszem przeprasza za błędy historyczne na Światowym Forum Holokaustu

Skandaliczne błędy w Yad Vashem! Przedstawiono nieprawdziwą mapę Polski. Agresja niemiecka dopiero od 1942 roku

Yad
Vashem musi też wyjaśnić, dlaczego sprzeciwił się - i kto dokładnie
sprzeciwił się - przemówieniu polskiego prezydenta Andrzeja Dudy

— podkreśla dziennik.

Wyjaśnienie Yad Vashem, że tylko zwycięzcy wojny mogli zabrać głos, jest słabą wymówką

— dodaje.

W liście
opublikowanym we wtorek w mediach izraelskich instytut przeprosił
za treści prezentowane na Forum, m.in. za nagrania, które „nie zawierały
odniesienia do podziału Polski przez Rosję sowiecką i nazistowskie
Niemcy w 1939 roku ani do okupacji Europy Zachodniej w 1940 roku” oraz
za to, że „przedstawione mapy miały nieprawidłowe granice Polski i jej
sąsiadów oraz błędną identyfikację obozów koncentracyjnych jako
obozów zagłady”.

Haarec” apeluje
o dokładne wyjaśnienie charakteru relacji między Yad Vashem a Mosze
Kantorem, przewodniczącym Europejskiego Kongresu Żydów i oligarchą ,
który zorganizował i sfinansował uroczystość, „co od początku wywołało
znaczną konsternację w Izraelu i poza nim”. Mosze Kantor jest też
uważany za osobę powiązaną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Jak
zauważa dziennik Kantor jest sponsorem Yad Vashem, a jednocześnie
finansuje także Centrum Studiów nad Współczesnymi Żydami Europejskimi
na Uniwersytecie Telawiwskim, na którego czele stoi prof. Dina Porat,
zajmująca również stanowisko głównego historyka w Yad Vashem.

Społeczeństwo
ma prawo wiedzieć, czy istnieje związek między jego wsparciem
finansowym a treścią uroczystości w Yad Vashem” - zaznacza gazeta. Yad
Vashem musi także wyjaśnić, w jakim stopniu Kantor był zaangażowany
w program, którego treść - według dziennika - „służyła rosyjskiej
narracji promowanej przez Putina”.

Ta narracja
przedstawia Związek Radziecki jako praktycznie jedynego wyzwoliciela
Europy podczas II wojny światowej i zaciera jego rolę w wybuchu wojny,
współpracę z nazistowskimi Niemcami do 1941 roku oraz okupację Polski
i innych krajów podczas i po wojnie

— wyjaśnia „Haarec”.

Najstarszy
izraelski dziennik uważa także, że Yad Vashem powinien wyjaśnić,
dlaczego Kantor otrzymał „wyjątkowy zaszczyt” przemawiania na otwarciu
imprezy i w jaki sposób pozwolono na pokaz filmu, który „przedstawia
Kantora jako Mesjasza ratującego świat przed antysemityzmem”.

Nie
trzeba być wykształconym historykiem, by wiedzieć, że tego rodzaju
wydarzenie nie jest miejscem do wyświetlania takich filmów

— zauważa gorzko autor artykułu, Ofer Aderet.

Jeśli
Kantor jest rzeczywiście człowiekiem, który narzucił treści
prezentowane na uroczystości w Jerozolimie, to - jak zauważa autor -
„opinia publiczna może zacząć podejrzewać, że można +nabyć+ imprimatur
Yad Vashem za pieniądze”.

Jeśli to prawda, jest
to szczególnie poważny precedens, który podważa reputację instytucji
i dlatego wymaga poważniejszej reakcji

— zaznacza.

Z drugiej
strony, jeśli Yad Vashem był zaangażowany w (tworzenie) prezentowanych
treści, musi podjąć poważne dochodzenie, by dowiedzieć się, w jaki
sposób, pomimo jego zaangażowania, tak wiele błędów, zniekształceń
i fałszywych informacji prześlizgnęło się na imprezie z udziałem
dziesiątek światowych przywódców i oglądanej przez miliony ludzi
na całym świecie

— konkluduje Aderet.

Obchody
75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady
Auschwitz-Birkenau organizowane były w Jerozolimie przez Fundację
Światowego Forum Holokaustu we współpracy z Instytutem Yad Vashem i pod
patronatem prezydenta Izraela Reuwena Riwlina. Na forum przybyło
45 szefów państw i rządów z całego świata. Nieobecny był prezydent
RP Andrzej Duda, któremu odmówiono możliwości wystąpienia.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Estonia: Parlament potępia

Estonia: Parlament potępia wypaczanie historii przez Rosję i popiera Polskę

Parlament Estonii podjął w środę uchwałę, potępiającą Rosję za
wypaczanie historii II wojny światowej i wyrażającą poparcie dla Polski,
którą Rosja obarcza współodpowiedzialnością za rozpętanie tej wojny.
Ambasador Rosji w Tallinie nazwał uchwałę "bluźnierstwem".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Premier Morawiecki: Naszym

Premier Morawiecki: Naszym obowiązkiem jest szerzyć wiedzę o bohaterstwie polskich żołnierzy

Premier Mateusz Morawiecki podkreślił w niedzielę, że obowiązkiem
Polaków jest szerzenie wiedzy o bohaterstwie żołnierzy, którzy uratowali
Polskę i Europę w 1920 r. Napisane m.in. przez premiera teksty
pokazujące wagę Bitwy Warszawskiej opublikowano z okazji rocznicy w
ponad 30. krajach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Premier Morawiecki i

Premier Morawiecki i autorytety z całego świata opowiedzą w światowych mediach polską historię

Premier Mateusz Morawiecki, wybitny amerykański historyk Timothy
Snyder czy słynny reporter „Washington Post” Michael Dobbs wzięli udział
w projekcie „Opowiadamy Polskę światu – Polska Solidarność”. Projekt
stworzono z okazji 40-lecia powstania "Solidarności".

Izrael: W Jerozolimie będzie ulica Ireny Sendlerowej

Komisja do spraw nazewnictwa ulic w Jerozolimie zdecydowała w
czwartek o nadaniu jednej z ulic w tym mieście imienia Ireny Sendlerowej
- poinformował na Twitterze Jonny Daniels, prezes fundacji From the
Depths.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Snyder w "NYT":

Snyder w "NYT": niemiecko-sowiecki atak na Polskę rozpoczął II wojnę światową w Europie

To niemiecko-sowiecki atak na Polskę rozpoczął II wojnę światową w
Europie - pisze w niedzielnym wydaniu dziennika „New York Times” Timothy
Snyder. Omawia on książkę brytyjskiego historyka Rogera Moorhouse
“Poland 1939 - The Outbreak of World War II" ("Polska 1939").

Światowe media piszą o ideałach "Solidarności" i polskiej drodze do wolności

W gazetach na całym świecie ukazują się w tych dniach artykuły o
ideałach "Solidarności" i polskiej drodze do wolności. Powstały one w
ramach projektu „Opowiadamy Polskę światu – Polska Solidarność”,
stworzonego z okazji 40-lecia powstania "Solidarności". Autorami są
m.in. premier Mateusz Morawiecki, wybitny amerykański historyk Timothy
Snyder czy słynny reporter „Washington Post” Michael Dobbs.

Izrael: Ambasada RP opublikowała ebook o polskiej dyplomacji w czasie II wojny światowej

Ambasada RP w Izraelu opublikowała we wtorek ebook w języku
hebrajskim poświęcony polskiej dyplomacji w czasie II wojny światowej.
Przedstawiamy państwu broszurę przygotowaną specjalnie dla miłośników
historii dyplomacji - napisano na oficjalnym koncie ambasady na
Twitterze. Broszura zawiera m.in. informacje o polskich dyplomatach,
którzy ratowali Żydów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Druzgocąca klęska pedagogiki


Druzgocąca klęska pedagogiki wstydu. NASZ SONDAŻ pokazuje, że Polacy są naprawdę dumni z polskiej historii. SPRAWDŹ wyniki

Sierpień i wrzesień to miesiące bardzo ważnych polskich rocznic:
wybuch Powstania Warszawskiego, rocznica Cudu nad Wisłą, zwycięstwo
robotników w Szczecinie i Gdańsku, niemiecka napaść na Polskę. Z tej
okazji pracownia Social Changes - na zlecenie portalu
wPolityce.pl - zapytała Polaków, jakich jest ich stosunek do dziejów
naszego narodu
. W naszym badaniu zadaliśmy następujące pytanie:

Czy jest Pani dumna/Pan dumny z polskiej historii?

Aż 74 proc. badanych odpowiedziało na to pytanie twierdzącą.

Zaledwie 10 proc. było przeciwnego zdania.

16 proc. uznało, że „trudno powiedzieć”.

Co ważne,
z naszej historii dumnych jest 88 proc wyborców Andrzeja Dudy
i 73 proc. Rafała Trzaskowskiego. Różnice nie są więc wielkie. Można powiedzieć, że promotorom pedagogiki wstydu nie wyszło. Co nie znaczy, że nie będą próbowali.





  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    37. Tak samo jak za niemieckie

    Tak samo jak za niemieckie zbrodnie przeprosił nowy ambasador Niemiec, tak samo powinni przeprosić Polacy - takie fałszywe i okrutnie krzywdzące dla polskich i żydowskich ofiar nazizmu zrównywanie Polaków i Niemców lansuje „Krytyka Polityczna”. W swoim artykule Katarzyna Markusz przekonuje, że jesteśmy nawet gorszymi sprawcami Holokaustu, bo wierzymy w „niezłomność, gościnność, męstwo i szlachetność” Polaków. Podobnie brzmiący pean Michała Broniatowskiego na cześć Niemców publikuje Onet.
    Jak bardzo wciąż zafałszowana jest na świecie historia II wojny światowej widać w najbardziej błahych sprawach. Na Twitterze, jednym z największych serwisów społecznościowych w przygotowanych dla użytkowników animacjach GIF nie ma niczego pod hasłem „Hitler”, mamy za to cały zbiór „śmiesznych” obrazków pod hasłem „Stalin”. Dzieje się tak, mimo iż jeden i drugi polityk był okrutnym zbrodniarzem, a jeśli spojrzymy na liczby ofiar – Stalin nawet większym.

    Okazuje się, że problem z historią ma również lewica w Polsce, która na łamach dużego portalu, uznawanego za jej „intelektualne zaplecze” prezentuje tezy tak podłe wobec polskich ofiar niemieckich zbrodni, że gdyby ich autorka obudziła swoje sumienie, to nie dałoby jej spokoju do końca życia. Katarzyna Markusz w swoim zachwycie Niemcami tak się zapędza, że nie jest w stanie ukryć swojej głębokiej niechęci do narodu polskiego.

    „Czy doczekamy dnia, w którym polska władza również przyzna, że niechęć do Żydów była wśród Polaków nagminna, a polski współudział w Zagładzie jest faktem historycznym?” – pyta Markusz na wstępie tekstu, którego tytuł i zdjęcie nie pozostawiają wątpliwości, kto jest złym, a kto dobrym bohaterem jej przemyśleń. Z fotografii patrzą na nas ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven i głowa polskiego państwa Andrzej Duda, a w tytule zarzut: „Ambasador Niemiec mówi trudną prawdę o historii. Polska nadal kłamie.”

    Relatywizm niemieckich zbrodni jest tak daleko posunięty w tekście Markusz, że pisze ona nawet, że „niezłomność, gościnność, męstwo i szlachetność Polaków oraz oczywiście rzekomo ogromna pomoc udzielana Żydom w czasie wojny i tuż po niej to jedna z tych fikcji, którymi karmią nas polscy politycy od wielu dekad.” Co mają pomyśleć żyjący bohaterowie II wojny światowej, którzy ratowali Żydów albo rodziny tych, którzy nie przeżyli właśnie dlatego, że ich Niemiec właśnie za tę „fikcyjną” niezłomność, gościnność, męstwo i szlachetność zamordował?

    Skąd ten nagły zbiorowy zachwyt niemieckim ambasadorem?

    Patrząc tylko na ostatnie dwa dni trudno nie zadać sobie takiego pytania. Artykuł opublikowany na łamach „Krytyki Politycznej” poprzedził inny, podobny, opublikowany na łamach również lewicowego Onetu. „Niemcy przezwyciężyły swoją historię. Dlaczego Polska nie może?” – tak brzmi pytanie postawione w tytule tekstu Politico, przetłumaczonego specjalnie dla Onetu przez Michała Broniatowskiego.


     Aż nie chce się wierzyć, że można tak postawić świat na głowie.
    Zacznijmy od tego, że to, że Niemcy uważają, że „przezwyciężyli
    historię” to nie znaczy, że tak jest. O przebaczeniu decydują ofiary, a
    do przebaczenia niezbędne jest zadośćuczynienie! Nie ma powodu, żeby
    wnuk rolnika za kradzież należącej do jego dziadka krowy winił potomka
    sprawcy, ale nie da się mówić o wybaczeniu, jeśli przepraszający nie
    chce jej zwrócić. Jak można z „przezwyciężenia historii” rozliczać
    ofiary? W Polsce wciąż żyją ludzie, których w nocy budzą koszmarne
    wspomnienia z przeszłości. Jak mają „przezwyciężyć historię”, skoro
    Niemcy nawet nie chcą rozmawiać o odszkodowaniach? Nie ułatwia również
    ciągłe obrażanie ofiar, ta cała galopująca polonofobia.


    Jakby tego było mało, autorka tekstu „Krytyki Politycznej” na swoim
    Twitterze zarzuca Polakom, że w naszym narodzie „mówienie prawdy nie
    jest powszechne”.

    Zachwycając się ambasadorem Arndtem Freytag von Loringhovenem, Markusz pisze tak:

    „Zamiast
    bawić się w pełną obłudy i pokrętną politykę historyczną, powiedział
    otwarcie, że „Polska i Polacy doświadczyli niewyobrażalnych cierpień, a
    wielu Polaków stało się ofiarami zbrodni naszych przodków”. Wielka
    szkoda, że już na przykład taki ambasador Polski w Izraelu nie jest w
    stanie równie rzeczowo spojrzeć na fakty i szczerze opowiedzieć historię
    własnego narodu. „Rany, które pozostawili tu nasi przodkowie, są do
    dziś żywe” – mówi ambasador Arndt Freytag von Loringhoven. Tak samo żywe
    są te, które Żydom zadali Polacy. Jednak równie śmiałych refleksji na
    ten temat od polskich dyplomatów nie usłyszymy.”

    Markusz w jednym ciągu, jak z serii z
    karabinu maszynowego zestawia przeprosiny niemieckiego ambasadora z
    żądaniem, żeby polski ambasador również przeprosił. Dlaczego? Bo
    niemieckie zbrodnie na Polakach „są tak samo żywe jak te, które Żydom
    zadali Polacy”. TAK SAMO ŻYWE…. „How dare you?” – jakby powiedziała
    nastoletnia Greta. Tego rodzaju zafałszowywania historii nie
    powstydziliby się najwięksi propagandyści Kremla.


    Inna sprawa, że według mojej wiedzy od początku swojej kadencji
    ambasador RP w Izraelu, Marek Magierowski miał 50 spotkań na żywo, w
    szkołach, na uniwersytetach, a w ostatnim czasie zdalnych z młodymi
    Żydami, starszymi Żydami, Żydami z Polski, przewodnikami, nauczycielami i
    Arabami mieszkającymi w Izraelu. W ciągu tych rozmów opowiadał im o
    wszystkich aspektach wspólnej historii: o Irenie Sendlerowej i o
    Jedwabnem, o rodzinie Ulmów i o przedwojennym, polskim antysemityzmie.
    Czy pani Markusz choć w jednym takim spotkaniu wzięła udział albo
    chociaż zainteresowała się nimi, czy rozmawiała z uczestnikami? Zamiast
    tego woli zniesławiać polskie państwo i polski naród.


    Nowa odsłona antypolskiej krucjaty


    Ahistoryczna teza, że Polska jest „narodem sprawców” niestety w Polsce
    funkcjonuje nie od dzisiaj. Mówił tak o Polakach w 2011 r., pełniąc
    funkcję prezydenta RP, Bronisław Komorowski. Teraz jednak ta narracja
    jest rozbudowywana i to całkowicie otwarcie, bez białych rękawiczek. O
    co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego przyjeżdża do Polski nowy ambasador,
    rzeczywiście niezwykle skuteczny w swoich działaniach dyplomata z
    wyższej półki, a na jego przyjazd lewicowe media wyciągają czerwone
    dywany, sypią płatki kwiatów i z takim oddaniem ruszają do zrównywania
    narodu sprawców z narodem ofiar? Nie wydaje się to działanie
    przypadkowe, a jego przyczyny myślę poznamy niebawem.

    Polemika z artykułami opublikowanymi na łamach Onetu i Krytyki Politycznej. 


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. W Berlinie ma powstać miejsce


    W Berlinie ma powstać miejsce pamięci ofiar II WŚ i niemieckiej okupacji w Polsce! Tak zdecydował Bundestag

    W niemieckim parlamencie w piątek miała miejsce debata na temat tego,
    czy na Placu Askańskim w Berlinie lub w jego pobliżu ma powstać miejsce
    pamięci poświęcone ofiarom okupacji hitlerowskiej w Polsce. We wspólnym
    wniosku cztery frakcje parlamentarne - CDU/CSU, SPD, FDP i Sojusz
    90/Zieloni - wzywają między innymi rząd federalny do stworzenia
    w Berlinie eksponowanego miejsca, które w kontekście szczególnych
    stosunków polsko-niemieckich służyłoby polskim ofiarom II wojny
    światowej i narodowosocjalistycznej okupacji Polski, a także było
    miejscem spotkań i dyskusji o historii. Pomnik ma zbliżać Niemców
    i Polaków, a tym samym przyczyniać się do pogłębiania relacji,
    zrozumienia i przyjaźni, a także zmniejszania uprzedzeń.

    Radziejowska: decyzja Bundestagu nadzieją na zwiększenie świadomość Niemców o polskich ofiarach

    Podjęcie przez niemiecki Bundestag uchwały o stworzeniu miejsca
    poświęconego pamięci polskich ofiar II wojny światowej to bardzo ważna i
    dobra wiadomość - powiedziała PAP szefowa oddziału Instytutu Pileckiego
    w Berlinie, Hanna Radziejowska. Zaznaczyła, że szczególnie istotny jest
    aspekt edukacyjny tej inicjatywy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl