15 sierpnia nie zapominajmy też o Nich

avatar użytkownika Ksiundz Stryj
Wojna 1920 r. to nie tylko wojna polsko-bolszewicka. To też pewna idea marsz. Józefa Piłsudskiego, myśl federacji kiedyś bliskich sobie narodów, zjednoczenia wolnych - zwłaszcza wobec niebezpieczeństwa komunistycznego. Dlatego - niekiedy wbrew sobie - ramię przy ramieniu z Polakami walczyli kozacy hetmana Petlury czy sławna Dywizja Białoruska gen. Stanisława Bułaka-Bałachowicza. O żołnierzach tej ostatniej napisał piękne, ale i przejmujące na wskroś, opowiadanie Marian Brandys.

Utkwiło mi ono w pamięci jak niezabliźniona rana, wzbudziło u mnie - młodego Polaka - poczucie ogromnego wstydu:

„KRÓLESTWO BIAŁORUSI”

„ Naczelnik i naczelny wódz odrodzonej Polski przybył 19 września 1919 roku do zajętego przez wojska polskie białoruskiego Mińska. Witały go olbrzymie tłumy radośnie podnieconej ludności na czele z duchownymi wszystkich wyznań, biły dzwony w kościołach i prawosławnych cerkwiach. Na przemówienie prezesa Narodowego Komitetu Białoruskiego, Pruszyńskiego, naczelnik Piłsudski odpowiedział również po białorusku. Obiecał Białorusinom szeroką swobodę rozwoju kultury narodowej, mówił o autonomii, o lojalności wobec Rzeczypospolitej. Podkreślał w swym przemówieniu, że "jest synem tej ziemi, co zebrani, i dlatego może lepiej rozumie i odczuwa wszystkie biedy i nieszczęścia, które były jej udziałem. Każdy mieszkaniec tej ziemi - powiedział - rodził się niewolny, gwałt i przemoc panowały na niej. W tej wojnie raz jeszcze ta ziemia doświadczyła przemocy i gwałtu idącego ze wschodu i w imię najszczytniejszych ideałów braterstwa wprowadzającego terror". Piłsudski zapewnił ludność Mińska, że Polska i jej wojsko postanowiły przeciwstawić systemowi gwałtu i przemocy system swobody. "Ziemia ta sama rozstrzygnie, jak żyć ma, jakim prawem się rządzić - mówił - będę dumny z Polski, będę dumny ze swoich żołnierzy, będę dumny wreszcie z samego siebie, jeżeli będę mógł tej nieszczęsnej ziemi dać najcenniejszy dar Boży - dar swobody".

[…]

„Razem z tysiącami innych Białorusinów, Litwinów, Ukraińców i Polaków - zmobilizowanych przez carat w roku 1914 - późniejsi bułacy przemierzali olbrzymie przestrzenie rozpadającego się cesarstwa rosyjskiego, broniąc go przed naporem armii niemieckich. Po ostatecznym zawaleniu się caratu - białoruskich patriotów, przemieszanych z rosyjskimi i polskimi towarzyszami broni, zebrał pod swymi rozkazami w kilkutysięcznym ochotniczym korpusie partyzanckim generał Stanisław Bułak-Bałachowicz, słynny zagończyk białoruski, rodem z Wileńszczyzny. Rozpoczął się szlak sławy Ochotniczej Dywizji Białoruskiej. Najpierw bronili przed Niemcami budzących się do niepodległości Estonii i Łotwy. Potem przedarli się z powrotem na rodzinną Białoruś. Podobno dowództwo sowieckie, w osobie samego Trockiego, proponowało generałowi Bałachowiczowi objęcie stanowiska inspektora całej kawalerii sowieckiej. Ale oni mieli już dość podlegania Rosji, takiej czy innej. Marzyło im się własne niepodległe państwo białoruskie, jakiego jeszcze nigdy dotąd nie było. - Bożeż, Ty mój Boże! - przerywał tok opowieści kapitan Karpiuk. - Przecież to zrozumiałe, że każdy chce mieć swoje państwo. Trudno żyć bez własnego państwa. - Pod rozkazami "baćki" generała walczyło się dobrze, ale wojna, sama w sobie, zła rzecz. Kapitanowi Karpiukowi na całym szlaku bojowym dywizji towarzyszyła żona z trojgiem małych dzieci. Bo gdzie się miała podziać żona białoruskiego oficera, kiedy nie było jeszcze białoruskiego państwa? Młodsze rodzeństwo Alesia nie wytrzymało trudów wojennej tułaczki i poumierało. - Wojna to wojna - wzdychał ciężko Karpiuk - żeby przynajmniej coś dobrego z niej wynikło. Niechbym wiedział, za co zginęli synek i córeczka. Bożeż, Ty mój Boże! - Generał Bałachowicz wymyślił to Królestwo Białorusi. Kapitan Karpiuk jako człowiek przekonań demokratycznych wolałby może republikę, taką jak w Polsce. Ale generał wielki człowiek, chce królestwa, niech będzie królestwo, byle tylko było. Bożeż, Ty mój Boże! Kapitan tłumaczył nam, że spełnienie marzeń białoruskich zależało od wyniku wojny polskiej. Generał Bałachowicz zaraz po powrocie na Białoruś postanowił formalnie sprzymierzyć się z Polską. Pisał do naczelnika Piłsudskiego. Piłsudski się zgodził. Wkraczającą do Dyneburga Dywizję Białoruską generał Rydz-Śmigły witał fanfarami orkiestr i uroczystymi przemówieniami. Polscy wodzowie znają Białorusinów i wiedzą, że można na nich polegać. W lutym 1920 roku dywizja weszła do Polski, aby się przeorganizować i uzupełnić swój stan. No i są w Polsce. Bożeż, Ty mój Boże!

Słuchaliśmy Wesołego Kapitana w głębokiej rozterce. Żal nam było baśniowych uroków nierealnego Królestwa Białorusi, ukształtowanego przez naszą wyobraźnię. Ale to, co opowiadał Karpiuk, również było nam bliskie, przypominało historie z książek Gąsiorowskiego i Przyborowskiego.

Pewnego dnia, było to chyba w początkach sierpnia - na krótko przed "cudem nad Wisłą" - oficerowie białoruscy powrócili z ćwiczeń niezwykle ożywieni. Prawie każdy z nich miał w ręce lub w kieszeni ostatni numer warszawskiego "Tygodnika Ilustrowanego". Dowiedzieli się, że jest w nim ogłoszona rozmowa z generałem Bułakiem-Bałachowiczem. Tak się śpieszyli do poznania jej treści, że zapomnieli nawet nastawić samowar. Obsiedli wkoło kapitana Karpiuka, który rozłożył na stole "Tygodnik Ilustrowany" i począł głośno czytać, tłumacząc od razu na białoruski tym, którzy polskiego nie znali. Mnie i brata również dopuszczono do słuchania. Skończywszy czytać, kapitan Karpiuk wstał i uroczyście zaintonował pieśń na cześć dowódcy Ochotniczej Dywizji Białoruskiej. Pozostali poderwali się również i podjęli śpiew. My z bratem wydzieraliśmy się najgłośniej. Słowa pieśni były rosyjskie, bo wymyślono ją w czasie, kiedy bułacy służyli jeszcze w armii carskiej:

Bałachowicz-Bułak 

ataman nasz lichoj! 

Tylko słowo skażi 

my pojdiom za toboj...

[Po latach…]

A Wesoły Kapitan Karpiuk z synem nadal co pewien czas pojawiali się na mojej drodze, jak dręczący wyrzut sumienia, coraz żałośniejsi i coraz straszniejsi. Po raz ostatni spotkałem ich podczas ferii Bożego Narodzenia w roku 1931. Przyjechałem wtedy na pierwszy urlop z podchorążówki, mieszczącej się na naszych ówczesnych kresach wschodnich. Spędzałem ten urlop w stanie nieustającej euforii. Byłem uszczęśliwiony srebrzystą belką starszego strzelca z cenzusem na naramiennikach i paradnymi spodniami podchorążackimi: granatowymi z wąskim żółtym lampasem, i tym, że mam powodzenie u dziewcząt. Szedłem właśnie w radosnym nastroju z ładną dziewczyną na tańce do znajomych, kiedy ze śnieżnej zadymki wyłonili się nagle oni. Wyglądali już nie jak ludzie, lecz jak dwa bezkształtne złachmanione tułuby, zapomniane przez Boga i historię. Tym razem nie udawali, że mnie nie poznają. Jednym krótkim spojrzeniem objęli mnie całego, wraz z mymi srebrzystymi belkami na naramiennikach, z paradnymi szaserami widocznymi spod płaszcza, z moją rozradowaną twarzą i urodziwą dziewczyną przy boku. W tym krótkim spojrzeniu było tyle wrogości i nienawiści, że głos uwiązł mi w gardle i musiałem opuścić oczy.

Dopiero wtedy zwróciłem uwagę na ich nogi. Nie mieli już na nich butów. Stopy ich były zawinięte w sukienne szmaty, powiązane zwykłym grubym sznurem. Nie różniło się to niczym od słynnych łapci poleskich, jakie podczas mych ćwiczeń wojskowych widywałem na nogach chłopów spod Słonima, Wołkowyska i Baranowicz.

Przypomniało mi się to wszystko niedawno, kiedy w jednym z wydawanych za granicą pism polskich znalazłem informacje o działalności generała Stanisława Bułaka-Bałachowicza w czasie ostatniej wojny. Dowiedziałem się stamtąd o byłym dowódcy Ochotniczej Dywizji Białoruskiej trzech interesujących rzeczy:

 1) że we wrześniu roku 1939 walczył w obronie Warszawy na czele sformowanego przez siebie ochotniczego oddziału obrony stolicy,

2) że w czasie okupacji należał ze swymi białoruskimi podwładnymi do ogólnopolskiego podziemnego ruchu oporu,

3) że w styczniu 1943 roku na Saskiej Kępie w Warszawie w czasie niemieckiego najścia na zakonspirowany lokal podziemnej organizacji białoruskiej został zastrzelony przez hitlerowców *[Według świadectwa córki generała Bułaka-Bałachowicza pani Aldony Stetkiewicz ojca jej zastrzelił w czasie obławy niejaki Mureszko, dawny podkomendny generała, pracujący później w granatowej policji.]

Ciekawe, czy kapitan Karpiuk z synem Alesiem uczestniczyli w ostatnich bojach swego atamana?

Polecam wszystkim całość tego opowiadania, zob. http://niniwa2.cba.pl/marian_brandys_krolestwo_bialorusi.htm

jak i twórczość Józefa Mackiewicza, aby pamiętać, że są rachunki krzywd, zaniechań i zwykłej nikczemności, głupoty. I że wcześniej czy później płaci się za nie.

 

14 komentarzy

avatar użytkownika Polon210

4. ku pokrzepieniu serc w tę rocznicę victorii Warszawskiej w 1920

fragment zapisu z ostatniej strony pożółkłego zeszytu mojego Dziadka, gdzie opisywał z perspektywy młodego porucznika, dowódcy oddziału artylerii krwawe walki tamtej Kampanii - "...gdyby bolszewicy nie myśleli tylko o ucieczce, to marnie by sie wszystko z nami mogło skończyć, ale bolszewicy zwiali jak zające; Brygada ukraińsko-bolszewicka zaproponowała 44 PLK poddać się cala z 12 armatami. Teraz wszystko w porządeczku. Bolszewicy znikli pozostawiajac wielka zdobycz. Śpie dziś jak zabity. Zasłużyliśmy sobie na to - co prawda..."

3mamy sie, robimy swoje, nie wymiekamy
też sobie zasłużymy...

Ostatnio zmieniony przez Polon210 o sob., 14/08/2010 - 10:52.

"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

5. Polon210 - "Śpie dziś jak zabity".

Przypomiał mi się wiersz, Gałczyńskiego, ale prawdziwy:

"Sen żołnierza"

Płynie w łodzi zielonej...
ach, do domu tak blisko!
chwila jeszcze i schyli się
nad córeczki kołyską.

Żona zaklaszcze w dłonie,
jak ptak do furtki pomknie -
zaczerwienią się mocniej
na klombach pelargonie.

Przy furtce pocałunki,
przy furtce łzy rzęsiste...
Jak cicho! Córka śpi.
Dzięki Ci za to, Chryste!

- Matka zdrowa? - Zdrowiutka.
Ot, wszystko po dawnemu.
Co było - przeminęło,
dziękować Najwyższemu!

- Głodnyś? - Nie, nie! nie trzeba
- A może chcesz herbaty?
- Nie, nie. Daj się zapatrzeć
w ciebie, w dziecko i w kwiaty.

Konstanty Ildefons Gałczyński
1939. Pisane w niewoli
http://galczynski.kulturalna.com/a-6751.html

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

6. Młodziaki o polsko-ukraińskiej wspólnej walce z bolszewią:

Ostatnio zmieniony przez Ksiundz Stryj o sob., 14/08/2010 - 11:15.
avatar użytkownika zapluty karzeł reakcji

7. Tragedia i działanie przeciwko własnym interesom

To, że w 1919-20 Polacy sami nie dopomogli do zbudowania państw: białoruskiego i ukraińskiego, sfederowanych z Polską. Oddając im teren kresów wschodnich w zamian za jedność. Ale - ideologia Narodowej Demokracji. Dzięki temu postępowaniu, już w okresie przedwojennym dwa miliony Polaków znalazło się pod władzą sowiecką, co umożliwiło sowietom dokonanie ludobójstwa na co najmniej 100 000 Polaków w latach 30-tych 20 wieku oraz zeszmacenie i wynarodowienie pozostawionych przy życiu.
Zło zawinione przez Polaków sprowadziło zło na nich samych.

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

8. @zapluty karzeł

"Zło zawinione przez Polaków sprowadziło zło na nich samych."

Niestety, nikt nie słuchał Wilniuków itp. „boćwinkarzy” z „Wielkiego Księstwa Litewskiego”, a tylko oni wiedzieli , co to znaczy "czerwona zaraza" i jak się przed nią można obronić.

Nb. jak patrzę na tego obmierzłego Giertycha, to w sumie się nie dziwię, że głupota jest wieczna. No cóż, jakiem przez lata tłumaczył ciotkom, że ów "jedzie" na odległość, to mi nie wierzyły.

avatar użytkownika nielubiegazety2

9. 14 sierpnia minęła rocznica

śmierci św. Maksymiliana Kolbe. Cisza była.

nielubiegazety2
avatar użytkownika Ksiundz Stryj

10. @Ng2

"śmierci św. Maksymiliana Kolbe. Cisza była."

Studiowałem roczniki "Małego Dziennika" "w temacie" antykomunizmu. Św. Maksymilian Kolbe w żaden sposób "nie pasuje" mediom III RP.

avatar użytkownika nielubiegazety2

11. Zgadza się. Nie tylko III RP.

Pewnej korporacji jeszcze bardziej nie pasuje. Niestety, cisza była prawie wszędzie.

nielubiegazety2
avatar użytkownika Ksiundz Stryj

12. @Ng2

"Pewnej korporacji jeszcze bardziej nie pasuje."

Racja! - potwierdza się jeszcze raz, że w jakim stopniu zsowietyzowana nacja taka korporacja.

avatar użytkownika nielubiegazety2

13. Miałem na myśli

pewną nacjonalistyczną choć międzynarodową :) korporację pt. Holocaust Industry.

nielubiegazety2
avatar użytkownika Ksiundz Stryj

14. @Ng2

"pewną nacjonalistyczną choć międzynarodową :)"

A ja zupełnie INNĄ :), która niestety (co szczególnie przykre) siedzi jak mysz pod miotłą TW Filozofa.