Pomnik dla kata Polaków. Kremlowska "realpolitik"

avatar użytkownika chinaski

W przededniu największej tragedii politycznej w historii nowożytnej Rzeczpospolitej, po spotkaniu nad mogiłami katyńskich ofiar premierów Polski i Rosji, media krzyczały o "przełomie", "nowej szansie", "spektakularnym sukcesie dyplomatycznym". W podobnym tonie brzmiały wypowiedzi polskich publicystów, ekspertów, komentatorów zaraz po katastrofie smoleńskiej. Fakt emisji filmu "Katyń" w ogólnorosyjskiej stacji telewizyjnej uznano za symboliczny gest, czyn stwarzający realną szansę na pojednanie polsko-rosyjskie.


Przedstawiciele tuskowego rządu szybko podchwycili tego rodzaju argumenty: zapowiedzi i gesty Kremla wywarły nań tak niebywałe wrażenie: TAKIE, że odpuszczono zupełnie podstawowe z punktu widzenia interesu Rzeczpospolitej sprawy, tzn. przejęcie śledztwa dot. katastrofy, realny w nim udział strony polskiej.  
Tylko J. Kaczyński zachował trzeźwość umysłu (, co w warunkach osobistej traumy, zasługuje na szczególnego rodzaju uznanie) i o szansie na polepszenie stosunków polsko-rosyjskich mówił do Rosjan, a nie do Miedwiediewa/Putina i ich klakierów.

Dziś obserwujemy skrzętnie jak w rosyjskiej praktyce wygląda sprawa "nowego otwarcia". Okazuje się, że gesty Putina i Miedwiediewa to jedno, a realne działania instytucji moskiewskich to zupełnie coś innego. 18 czerwca 2010 r., rosyjska prokuratura wojskowa odmówiła wznowienia śledztwa w/s zamordowania polskich oficerów w 1940 r. Oficjalnie ze względów proceduralnych. Nieprzypadkowo Putin w Katyniu nie określił katyńskiej eksterminacji "ludobójstwem". Tylko tego rodzaju enuncjacja miała by charakter przełomowy, mogłaby znaleźć odbicie w rehabilitacji pomordowanych i wypłacie choćby symbolicznego zadośćuczynienia ich rodzinom.

To nie wszystko. W Rosji wciąż czczona jest pamięć radzieckich morderców, najznamienitszych egzekutorów-wykonawców zbrodniczych rozkazów J. Stalina. Dziś dla przykładu gruchnęła wieść, iż generałowi NKWD Wasilijowi Błochinowi, głównemu katowi Józefa Stalina, wystawiono nowy pomnik na Cmentarzu Dońskim w Moskwie.

Jak pisze gazeta.pl: "Błochin, wieloletni szef komendantury NKWD, wykonywał wyroki śmierci od sierpnia 1924 do marca 1953 roku. Zabijał niemal codziennie. Rosyjscy historycy szacują, że własnoręcznie zastrzelił 10-15 tys. osób.(...)To on jako 45-letni major NKWD kierował egzekucją polskich jeńców w Kalininie (obecnie - Twerze). Osobiście zastrzelił tam wielu Polaków." (źródło)

Co gorsza pomnik ten umieszczono na moskiewskim Cmentarzu Dońskim- starej nekropoli, gdzie pochowanych jest ok. 8-10 tys. ofiar stalinowskiego terroru (także ofiar Błochina- SIC!).Znajdują się tam również symboliczne groby ostatniego dowódcy Armii Krajowej, generała Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka" i zastępcy Delegata Rządu RP na Kraj Stanisława Jasiukowicza "Opolskiego".

Czy kremlowscy decydenci nie mogliby jednym machnięciem ręki zapobiec tego rodzaju akcjom, akcjom o charakterze czysto konfrontacyjnym? Mogliby. Mogliby otworzyć archiwa dotyczące ludobójstwa w Katyniu, mogliby zrehabilitować (symbolicznie przecież) polskich oficerów poległych na radzieckiej ziemi, mogliby wreszcie przekazać Polakom śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej (skoro nie mają nic do ukrycia). Tylko po co, skoro nasze władze, nigdy nie zgłaszają doń podobnych oczekiwań? Oficjalnie nie zgłaszają, bo...narazić się mogą? Zniszczą ten "olbrzymi" dorobek polsko-rosyjskiego pojednania? Przecież w Rosji nie ma demokracji, nie można wysyłać tam żądań/próśb normalnych...

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Kwiecień 1940, kwiecień 2010 - POLECAM

..."PO SPOTKANIU W SMOLEŃSKU z członkami polsko-rosyjskiej Komisji ds. Trudnych odbyła się konferencja prasowa. Tu można odnotować parę znamiennych uwag Putina. Stwierdził on np., że tylko względy humanitarne mogą ograniczyć dostęp do informacji o tragedii katyńskiej. W odniesieniu do materiałów śledztwa rosyjskiego może to oznacza ochronę potomków zbrodniarzy przed ewentualnymi roszczeniami potomków ofiar. (Rząd rosyjski stanowczo odmawia odtajnienia ponad stu teczek dokumentów z oficjalnego śledztwa rosyjskiego, gdy Rodziny Katyńskie domagają się ujawnienia nazwisk zbrodniarzy. Moskwa odmawia też rehabilitacji ofiar, o których nie ma dokumentacji). Putin powiedział też, że jego zdaniem zabójstwo polskich jeńców było odwetem Stalina za śmierć z powodu głodu i choroby 32 000 sowieckich jeńców wojennych w Polsce w 1920 r. Jest to mniejsza liczba od tej podawanej wcześniej przez naukowców i media w Rosji, ale więcej, niż ustalono wspólnymi siłami w 2004 r. (patrz: W.P. Kozłow, Daria Nałęcz i in., Krasnoarmiejcy w polskim plenu w 1919-1920 g. Sbornik dokumentow, Moskwa, 2004).

Zarówno przemówienie, jak i uwagi Putina na konferencji prasowej wskazują na główne wątki obecne od lat w polityce rosyjskiej wobec Katynia. Jaki więc miał cel rosyjski premier zapraszając Donalda Tuska na miejsce zbrodni i demonstrując tam swoje współczucie dla Polaków? Należy tu zwrócić uwagę na dwie diametralnie różne oceny rosyjskie. Aleksiej Makarkin, pierwszy wiceprezes związanego z Kremlem Centrum Technologii Politycznych, uważa, że potępienie przez Putina zbrodni katyńskiej w Katyniu spowodowało zjednoczenie w opozycji do premiera hurrapatriotów i szowinistów, którzy go dotychczas popierali, z komunistami. Natomiast, jego zdaniem, "katyński gest Putina to świadectwo, że rosyjska władza rozumie, iż we współczesnym świecie nie można usprawiedliwiać zbrodni przeciwko ludzkości. Że władza jest rzeczywiście silna, pewna siebie i nie ma zamiaru ukrywać czy tuszować prawdy, nawet jeśli jest ona gorzka i niewygodna" (Aleksiej Makarkin, "Rosyjska władza prawdy się nie boi", tłum. Marcin Wojciechowski, Gazeta Wyborcza, 9 kwietnia 2910 r.).

Z kolei Siergiej Kowaliow, b. rzecznik praw człowieka i deputowany do Dumy, stwierdza, że "uroczystości w Katyniu były grą. (...) Toczy się podwójna gra. Wobec Zachodu nasi przywódcy udają liberałów, humanistów. A na użytek krajowy próbują wrócić do heroicznego opisu historii stalinowskiej. Przyznają, że były grzechy, ale zaraz dodają, że nie mogą one przysłonić osiągnięć. (...) Na użytek Zachodu ma być liberalizm i odwilż, na użytek wewnętrzny - udoskonalona wersja autorytaryzmu" ("Rosja i Stalin - trudne pożegnania", rozmowa Marcina Wojciechowskiego z Siergiejem Kowaliowem, Gazeta Wyborcza, 9 kwietnia 2010 r.)......

http://www.dziennik.com/articles/przeglad/10084/print

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Polski Katyń, rosyjski Katyń

Na anonimowych grobach radzieckich ofiar staliznizmu zawisną tabliczki z nazwiskami. Rosyjska część cmentarza ma wyglądać równie okazale jak polska – planuje dyrektor muzeum w Katyniu.

Dyrektor muzeum w Katyniu Igor Grigoriew planuje, by rosyjska część cmentarza wyglądała równie okazale jak polska. Dyrekcja otrzymała zapewnienie od Ministerstwa Kultury o przeznaczeniu środków na renowację rosyjskiej części cmentarza. - Zabiegamy o to od lat, bo nasza część cmentarza wygląda na zaniedbaną, ale zawsze brakowało pieniędzy – żali się Grigoriew. Dlatego nie ma tam na przykład wybudowanego ołtarza, tak jak na Polskim Cmentarzu Wojennym.

Lista ofiar, którą udało się sporządzić historykom to głównie ofiary wielkiego terroru w latach 1937 – 1938. Spis obejmuje także represjonowanych na ziemi smoleńskiej w latach 1918 – 1920.

Kompleks cmentarny, na terenie którego spoczywają rozstrzelani polscy oficerowie oraz radzieckie ofiary stalinowskich represji został otwarty 28 lipca 2000 roku. W dużej mierze dzięki staraniom Polski.

http://www.fronda.pl/news/czytaj/polski_katyn_rosyjski_katyn

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl