ZNAKI..., Znak, że dzieje się coś złego... (3)

avatar użytkownika intix

Witam Serdecznie.

Zaczynając pisać cykl o znakach „ZNAKI…”, przyznam, iż  nie spodziewałam się, że powstanie ten wpis. Miał powstać kolejny, poruszający m.in. temat ,  który tutaj też będzie zawarty, ale w nieco innym kontekście. To jest kolejny dowód na to, że sami jesteśmy /wszyscy/  współscenarzystami  naszego życia, co opisywałam w „ZNAKI…(2)”.

Jestem świadoma tego, że notka ta może okazać się bardzo kontrowersyjna, mogę zostać „wyklęta” przez niektórych użytkowników Bm24, mogę także zostać zablokowana przez Redakcję Bm24. /:-)/

Wiem jedno. Nie chcę działać na niczyją szkodę, jak również nie chcę nikogo obrażać.

Przedstawię tylko swój punkt widzenia na pewne sprawy. Występuję tu w roli obserwatora, który zapisał w dzienniku:

Notka „ZNAKI…(1), niosła w swej treści pewne przesłanie.

Opublikowałam w niej list, w którym opisywałam moje przygody podczas  wyprawy  na Busov.  Przytoczę jeszcze raz  fragmenty, które będę cytować w tym tekście,  w dalszej wypowiedzi.

M.in.  pisałam „…Z powodu złych oznaczeń szlaku poszliśmy nie tym, którym chcieliśmy podejść. Przeoczyliśmy wcześniejsze wejście, które nas interesowało z mapy. Nie było oznaczenia w rzeczywistości.(…)

„Oznaczenie szlaku na jednym drzewie, ale drogi rozchodziły się. To ważne. Poszłyśmy ścieżką wg prawidłowego oznaczenia…/od wewnętrznej strony szlaku/. Widziałyśmy to obie. Znak był od naszej strony!.(…)

„Drogę, którą nie chciałyśmy zawracać z powrotem, pokonałyśmy w mig. Dotarłyśmy do naszych rozstajnych dróg.  Dochodziła do nas grupa. A my… stałyśmy przed drzewem, na którym wcześniej był znak…  Nie wierzyłyśmy… NIE BYŁO ZNAKU ! Zobaczyłyśmy teraz, że na tym samym drzewie jest znak, ale umieszczony na tylnej do nas stronie drzewa…

Droga na szczyt prowadziła szlakiem, który zostawiłyśmy z boku…(…)

Z grupą zdobyliśmy nasz Cel…”

Tak, jak już pisałam w poprzedniej notce, sama nie rozumiałam do końca tego wszystkiego, co działo się w Wysowej moim udziałem. Przyznam, że każdy kolejny dzień dzisiejszy przynosi nowe odpowiedzi.

Pisząc notkę „ZNAKI…(1), pragnęłam zwrócić uwagę na to, że w każdym naszym działaniu powinniśmy zwracać szczególną uwagę na wszystkie znaki, drogowskazy, jakie znajdują się na naszej drodze, ale także na fakt, czy ktoś idący przed nami,  znaku tego nam nie przestawił, oraz, żeby dokładnie sprawdzić, co znajduje się na odwrotnej jego stronie. Czasami warto.

Wszyscy szukamy PRAWDY w różnych aspektach naszego życia.

Pisząc ogólnie na temat prawdy, prawda często jest satysfakcjonująca, ale czasami bolesna, innym razem niewygodna, jeszcze innym kompromitująca albo tego, kto ją ukrywa, albo tego, kto ją wyjawi.

To jest temat bardzo skomplikowany i bardzo, powiedziała bym, delikatny.

Nie bez znaczenia w  notce, którą teraz wspominam, opisałam Wysową  jako piękną krainę, wspomniałam też o stosunkach międzyludzkich, jakie tam panują.

W komentarzach natomiast przedstawiłam filmy, obrazujące genezę wspólnej naszej historii z  obecnymi Łemkami, potomkami dawnych Kozaków Zaporowskich.

Zasugerowałam też, kto może dążyć do tego, aby zniszczyć to, co udało się zbudować w stosunkach międzyludzkich, panujących w Wysowej.

Wysowa jest częścią naszej całej Polski.

Jak myślicie, komu zależy najbardziej, żeby nas skłócić, skompromitować jako Naród?

Boję się, czy nie zostaliśmy zmanipulowani czyimiś działaniami w powyższym celu.

Podejmując  kroki, zmierzające do zobrazowania problemu miałam świadomość, że się narażam Wszystkim. Trudno. Pragnę tylko, żebyśmy byli ostrożni w swoich działaniach oraz, żebyśmy potrafili być sprawiedliwi i konsekwentni, nie tylko w stosunku do innych, ale także wobec siebie. Żebyśmy byli gotowi na przyjęcie każdej prawdy i postępowali ostrożnie.

Kolejnym tematem, jaki poruszę, jest nasze własne podwórko, jakim jest Bm24.

Od czasu po wyborach, nagle pojawił się problem, o którym pisze większość, że nasze pisanie i działanie nie przynosi żadnych efektów, że nie ma pomysłów, lub, że pomysły, które się pojawią – zamierają.

Pozwolę sobie zadać pytanie. Jaka jest nasza rola piszących, jak też tych, innych blogerów, czy użytkowników, którzy też czytają teksty innych?

Już dawno zauważyłam pewien prosty sposób na rozwiązanie, po części, problemu zanikania pomysłu.

W moim odczuciu, jeśli zauważymy jakiś tekst, który zwraca w szczególny sposób naszą uwagę, powinniśmy swoim postępowaniem nie dopuścić do tego, by tekst został pominięty, niezauważony. Wystarczy „przywrócić” go do życia odpowiednim komentarzem, co zwróci uwagę naszego czytelnika i ewentualnie zachęci do dyskusji.

Dało się spostrzec działanie wprost przeciwne, czego nie potrafię zrozumieć. Czym to jest powodowane? Bardzo mądre teksty, wielu autorów, są pomijane, natomiast uaktywnia się dyskusje na tematach mało istotnych, a nawet szkodzących naszemu Forum.

Myślę, że w ten sposób skutecznie zniechęca to piszących, niektórzy, bardzo cenni, zaczynają nas opuszczać…

Walczymy o czytelników. Potencjalny czytelnik, /szczególnie ten, który zawita do nas po raz pierwszy/, w pierwszej kolejności zwraca uwagę na aktywne dyskusje. I co ostatnio widzi?

Przykłady: Notka „Ludzie, zorganizujmy się…”.  Na ten moment, w którym piszę, 1004 wejścia, tasiemcowe komentarze, w których wypowiedzi znakomicie odzwierciedlają przekrój mentalności naszego społeczeństwa, niejednokrotnie w sposób nietaktowny, wręcz chamski. Moim zdaniem niedopuszczalny na Forum wśród swoich, bo to wystawia o nas opinię na cały świat, poprzez czytelników.

Ja będąc przypadkowym czytelnikiem, trafiając na taką dyskusję – zmieniłabym stronę internetową. Ale może jestem zbyt delikatna, może takim językiem trzeba dzisiaj przemawiać, by być zrozumianym…

Kolejny temat „Hierarchia…” – 428 wejść.

Najciekawszy temat /dla mnie/ w swej treści, jaki ostatnio zauważyłam, to „Nadmierne ambicje niektórych…” – 800 wejść.

A   teksty,  na które powinno się zwrócić uwagę, „przelatują” i idą spać na półce.

Zastanawiam się w jakim kierunku to zmierza i komu zależy na tym aby /czarno widzę/, działając „w dobrej wierze”,  doprowadzić do zmniejszenia  popularności tego Forum, poprzez burzenie dobrej opinii o nas, w pewnym stopniu skłócanie, /poprzez zauważalne obrażanie się nawzajem/, oraz przede wszystkim, co wydaje się być najważniejsze – odwracanie uwagi od spraw ważnych.

Zacznę od przykładu notki „Ludzie...”.

Autorka, działając w „dobrej wierze” nawołuje do zorganizowania się. Pominę sposób dyskusji, jaki prowadzi /ubliżanie/. W pierwszym komentarzu „wyrzucając” temat do dyskusji na forum , ujawnia, bez zgody rozmówcy, prywatną korespondencję.

Pozostawię to bez komentarza. W którymś komentarzu, z kolei negującym pomysł, czytamy, że nasza pomysłodawczyni spotyka się sama z różnymi ludźmi:

[...]My mamy zbudować dobrze zorganizowane zaplecze dla takich ludzi, poza partiami i interesami, niezależne. Byłam osobiście u prof.[...] Anny Raźny... [...]Był u mnie w domu Gabriel Janowski...

Jeden z Glogerów zadał moim zdaniem mądre pytanie, na tę powyższą wypowiedź:

„To gdzie ta niezależność poza partiami???”

Z moim, pełnym szacunkiem do pomysłodawczyni nawołującej do słusznej sprawy, której celem ma  być PRAWDA, DOBRO i WIARA…

Pozwolę sobie zauważyć, że ja, po tych 2 powyższych przykładach nie jestem w stanie /przynajmniej na ten moment/ zaufać tej osobie.

Nie chcę absolutnie wystawiać krzywdzącej oceny. Boję się tylko, czy w sposób nieświadomy, sama nie uległa czyjejś manipulacji. Dlaczego w ten sposób myślę?

Działanie „na skrzynkach”.

1.Czy nikt nie pomyślał o tym, że podajemy się na tacy tym, którzy chcą nas zniszczyć? Tu każdy posiada swój Nick, po którym nie jest rozpoznawalny, chyba, że ktoś mu w tym pomoże.

W poczcie e-mail niejednokrotnie podaje się imię i nazwisko.

Wewnątrz oczywiście nie używa się imion i nazwisk, ale Nick, który używa się tu.

W moim odczuciu, nie spełniły oczekiwań ankiety krążące i zachęcające do wypełnienia, podając swoje dane, próbuje się w inny sposób „złapać” internautów. Poza tym treści naszych korespondencji mają lustra, o czy każdy wie.

Pozostawię to też bez dalszego  komentarza.

2. Zorganizowani, podejrzewam, że będą znać adresy tylko do swojej grupy. Będą zmuszeni też polegać na lojalności swojego zwierzchnika. Darzyć go wielkim zaufaniem. Czy wszyscy w całej tej przyszłej sieci znamy się na tyle, by komuś aż tak zaufać? To mogą też być zupełnie przypadkowi, lub specjalnie wpuszczeni do grupy, którzy być może od razu nie, ale mogą się uaktywnić, a pozostali będą pracować w nieświadomości.

3. Skrzynki ograniczają do kontaktów z 10-tką w celu lepszej organizacji, ew. bardziej owocnej dyskusji. Myślę, że tu, gdzie jesteśmy, mamy lepszą możliwość…

4. Na chwilę obecną, działanie tej, jeszcze niedoszłej organizacji już rozprasza, w czasie późniejszym może doprowadzić do zmniejszenia aktywności na naszym Forum.

Poza tym to wszystko o czym pisałam wcześniej, moim zdaniem nie wróży nic dobrego.

Oczywiście, życzę sukcesów, bo każde działanie w słusznej sprawie jest potrzebne.

Na ten moment widzę jednak same minusy i chciałam się z tym podzielić z moimi Koleżankami i Kolegami z Forum

Najbardziej martwi mnie, przynajmniej na razie, odwracanie uwagi od spraw ważnych i jak do tej pory szkodzenie Forum, co zauważyłam.

Druga, tematycznie związana rozmową notka „Hierarchia…” – podobnie.

Natomiast najbardziej zaciekawiła mnie trzecia notka, jaka się pojawiła „Nadmierne ambicje…”. Przepraszam, ale tego już w ogóle nie jestem w stanie zrozumieć.

Jakie pobudki kierowały autorem?

Tym bardziej dziwi mnie, że zyskało to bardzo wielu zwolenników…

Myślę, że każdy z nas, tu piszących działa naprawdę w dobrej wierze, w słusznej dla wszystkich sprawie. Poza tym, jeden pisze lepiej, drugi gorzej, ale wszyscy mają jeden cel.

Może ktoś spróbuje mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi?

Czy naprawdę o to, żeby powoli eliminować ludzi chętnych do pracy w służbie Polce?

Tym razem ja poproszę o otwarcie oczu. Nie innym, ale nam.

Przykro mi o tym wszystkim pisać, ponieważ nie mam długiego stażu w swojej tu działalności, a także w Internecie. Zaliczam się do tzw. „analfabetów internetowych”,  o których tu często się mówi. Nie chcę być źle odebrana, ale zrobię teraz coś, czego wcześniej nie zamierzałam. Opowiem krótko historię dziewczyny, która postanowiła walczyć, wbrew wszystkim wokół, nie mając do tego żadnych pomocnych środków.

Życie moje tak się potoczyło, że od kilkunastu  lat nie korzystałam prywatnie z sieci internetowej. Telewizor – sporadycznie. Nie do uwierzenia w dzisiejszym świecie. Ale, patrząc z innej strony, być może dlatego właśnie, dzisiaj tu jestem i robię to, co robię.

10.04.br byłam poza domem, /jeszcze nie wróciłam ze Świąt/, gdzie też nie miałam komputera. Jedynie telewizor i telefon.

W chwili, kiedy dowiedziałam się o tragedii /ok.9.30/ byłam wśród bliskich mi osób.

Szok. Ból. Rozpacz. Niedowierzanie, że stało się.

Dnie i noce przed telewizorem i  śledzenie wypadków. Jedne z pierwszych słów, jakie usłyszałam w swoim otoczeniu brzmiały”:

 „To już koniec, zabili Wszystkich tych, którzy mogli jeszcze coś zmienić. Już nie ma Polski”…

Zaczęłam  wręcz przekrzykiwać, że tak nie można myśleć, że właśnie o to im chodziło, żebyśmy tak myśleli, ale nikt mnie nie słyszał…

Nie mogłam spać. Zaczęły płynąć myśli. Wstałam i zaczęłam zapisywać… Tak powstał tekst „NIEMI” , zaczynający się od słów „Dziś, w bólu mówimy…” , i zaraz po tym - „DAR”… „Panie Prezydencie…”. Całość w notce „W HOŁDZIE…”

Patrzyłam na to, co napisałam i nie dowierzałam… Rano pokazałam to komuś, z kim byłam. Spotkałam się z zaskoczeniem, ale też z pewnym jakby uśmiechem i zachowaniem wskazującym, że postradałam zmysły. Cały dzień czytałam w kółko to, co napisałam.

Coś mi podpowiadało, że powinnam te teksty przekazać dalej, mimo wszystko.

Wykonałam telefon do mojego bratanka i uzgodniliśmy, że założy mi stronę internetową.

Przez telefon dyktowałam teksty, oraz w formie SMS, zdając sobie sprawę, że np. źle postawiony przecinek może zmienić sens zdania. Polegałam na drugiej stronie, na bardzo młodym człowieku. Do tych 2 tekstów dołożyłam wcześniej napisany „Dla Wszystkich” /tyt. oryginalny „Foto”/. Tak powstał mój prywatny blog, /pierwotnie nie wiedziałam jaką ma nazwę, na jakim będzie portalu, właściwie czyim/, za co jestem bardzo wdzięczna Michałowi.

Sama  nie widziałam mojej strony, tak naprawdę nie wiedziałam jak to w ogóle funkcjonuje.

W chwili, kiedy usłyszałam kłótnie o Wawel, i jak zagraniczne media mają z tego „pożywkę”,

któregoś poranka wypłynęła ze mnie „Modlitwa” - „Jasnogórska Pani…”. Napisałam SMS do innego przyjaciela z dawnych lat, z prośbą, żeby wyraził jakąś opinię, czy ja w ogóle mogę, czy powinnam, czy się nie kompromituję tymi tekstami. W odpowiedzi usłyszałam. „…To jest niepoważne. Filozofowie, poeci latami zapisują swoje myśli, powracają do nich, zanim pokażą światu…”. Podziękowałam. O tym to i ja wiedziałam. Postanowiłam jednak sprzeciwić się jego opinii i poprosiłam Michała o opublikowanie Modlitwy. Wiedziałam, że trzeba działać szybko.

Teraz pojawił się problem, jak rozpropagować blog. Wysłałam 9  SMS do znajomych z zaproszeniem na stronę, z prośbą o rozpropagowanie. Michał też miał działać we własnym zakresie. Jeszcze przed ukazaniem się Modlitwy, następnego dnia po powstaniu strony, poprosiłam o wysłanie e-maili do telewizji, do kanałów, które chodziły na bieżąco, z prośbą o publiczne podanie adresu strony. Pisane też  były takie prośby do prawicowej prasy. Czekałam. Do chwili obecnej nie otrzymałam żadnej wiadomości. Być może moja korespondencja zginęła gdzieś w natłoku innych napływających. Może też nie były godne uwagi. Tego nigdy nie rozszyfruję.

Wiem jedno, nie chodziło tu absolutnie o mnie. Przeciwnie, zdawałam sobie sprawę, że mogę narazić się na kompromitację /mając w uszach odp. mojego przyjaciela/. Mimo to bardzo chciałam z tymi słowami dotrzeć do ludzi.

Któregoś dnia zobaczyłam w TV Pana Pospieszalskiego z mikrofonem  przed Pałacem.

Radość moja nie znała granic. Nie sądzę, nawet nie podejrzewam, żebym miała w w tym swój udział, ale czułam się tak, jakby nasze myśli gdzieś tam, wysoko się połączyły… W „Niemi” pisałam : „…Proszę…, Wszyscy, którzy wierzycie, którzy możecie, wyjdźcie odważnie z podziemia, niech nie zostanie bez sensu Ich śmierć….” Płakałam ze szczęścia.

Podobną sytuację zbieżności myśli w działaniu, nieświadomego tworzenia wspólnie jednego tematu równolegle, przeżyłam tu u nas, na Forum. To było pociechą, że idziemy w jednym kierunku i że działanie jest słuszne.

Wracając do tematu. Nie mogłam  już znieść sytuacji bez własnego komputera jak i Internetu. Pod pretekstem zbliżających się urodzin i imienin, kosztem innych wyrzeczeń zakupiłam odpowiedni sprzęt i zainstalowałam Internet. To było 6.05.br. Szalałam ze szczęścia i z możliwości jakie się przede mną rysowały.   Zaczęłam szukać. Pomyślałam o Polonii. Znalazłam adresy do 5 lub 6 ośrodków, od razu 6 maja wysłałam e-maile. Cieszyłam się, gdy w naszym nocnym i wczesno porannym czasie przybywało mi czytelników.

O problemach, jakie pojawiały się po ukazaniu „Mgły Katynia” pisałam w innej notce.

Od tego czasu wiedziałam, że muszę być bardzo ostrożna w wypowiedziach, by utrzymać blog. Byłam sama.

Nie chciałam być już dłużej  sama, bardzo chciałam przyłączyć do większej grupy walczącej.

W międzyczasie mojego działania, obejrzałam w TV reportaż o filmie „Solidarni 2010”.

Zaczęłam szukać w Internecie i znalazłam adres. Napisałam list.

Radość moja nie znała granic. Otrzymałam odpowiedź. Pierwszą odpowiedź z jaką się spotkałam…:-)

W ten sposób zostałam zaszczycona przyjęciem mnie w poczet użytkowników, zaraz potem „awansowałam”…:-), na blogera Blogmedia24.pl

Dając mi możliwość pisania na blogu obdarzono mnie zaufaniem. Zaufano mi.

Bardzo za to jestem wdzięczna. M. In. być może dlatego, że odbyłam tak długą drogę, żeby tu dotrzeć, bardzo to miejsce szanuję, jak również Ludzi, którzy tu produkują swoją działalność dla Polski.

Być może właśnie dlatego napisałam tę notkę.

Zauważyłam znak, który mówi mi, że dzieje się u nas coś niedobrego, na co chciałam zwrócić uwagę. Proszę mi wybaczyć. Chciałabym nie mieć racji.

Na zakończenie powołam się jeszcze na mój list z Wysowej, mówiący o znakach. Jedną interpretację opisałam wcześniej.. Inną interpretację ośmielę się podać teraz, zaznaczając, że nie jest moim celem powstrzymywanie kogokolwiek w działaniach, tym bardziej, jeśli niosą dobro dla ogółu, ale… czasami warto pozostać w całej grupie, wzmocnić ją, po to, by nie zbłądzić, rozpraszając siły,  i żeby wspólnie szybciej osiągnąć wytyczony cel.

Decyzja jest bardzo trudna. Ja , jak inni stoję w punkcie A i mam możliwość wyboru, którą drogą pójdę. Albo drogą B – zostanę na Blogm24, albo drogą C – pójdę z Legionem /jeśli mnie zechcą a ja się zdecyduję/. Widzę tylko taką możliwość albo, albo, nie tu i tu. Jeśli podejmuję się coś robić, to skupiam na tym całą swoją uwagę, by robić to dobrze.

 Może być też taka opcja, że pójdę drogą D, ponieważ po opublikowaniu tej notki, ani Ci, którzy na drodze B, ani Ci, którzy na drodze C, dłużej nie zechcą mnie tolerować…

Niewiele zrobiłam od pamiętnego 10.04.br. Napisałam też teraz trochę o sobie, nie dlatego, żeby pisać hymny na swój temat. Chciałam wskazać, że nawet nie mając odpowiednich środków do działania, jeśli tylko posiada się cel i wolę walki, można znaleźć właściwą drogę, by ten cel zrealizować. Moim celem jest Wolna, Prawdziwa Polska. Taki sam cel ma Stowarzysz.Blogm.24. Było mi dane tu gościć, nawet pozwolono mi czuć się tu tak, jakbym była u siebie, za co bardzo dziękuję. Czy będzie mi dane tu pozostać? Bardzo bym chciała.

Niedaleka przyszłość  pokaże, co będzie dalej… Będzie co ma być.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

2. @intix

Witam,

z Pani wrażliwością trudno się znaleźć w tym labiryncie , jakim jest zbiór indywidualności, silnych osobowości, które jak Pani czują potrzebę wyjścia do innych, dzielenia się swoimi odczuciami.

Każdy człowiek jest inny, każdy ma inną ekspresję wyrazu. I tak ma Pani szczęście, że trafiła Pani na spokojne Blogmedia24 :) Tutaj staramy się przypominać wszystkim użytkownikom, ze nie musza walczyć z innymi , bo cel mamy ten sam, inne tylko drogi do niego.

Nie ma przymusu przyłączac się do żadnej z inicjatyw proponowanych przez użytkowników:)
Tu "hartuje sie stal" ale nie ma żadnego obowiązku włączać się do niczego.

Burza mózgów, z której mam nadzieje, narodzi się coś dobrego dla nas wszystkich.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

3. @Maryla

Witam.
"...z Pani wrażliwością trudno się znaleźć w tym labiryncie..."
Pani Marylo. Proszę mi wierzyć, że mimo, iż już jestem "starszą panią" wiekiem, lecz wciąż młodą duchem, jak siebie czasami zrtobliwie nazywam, w swoim życiu miałam do czynienia z /pozwolę sobie nazwać/ masami ludzi. W pracy zawodowej i w aktywnej działalności kulturalnej. Nauczyłam się, tak myślę, różnych zachowań i odruchów ludzkich. Potrafię być tolerancyjna, ale zawsze byłam "wrażliwa" na niestosowne zachowania. Staram sie iść przez życie, przede wszystkim szanując drugiego człowieka, bez względu na to, kim jest.  Właśnie biorąc pod uwagę fakt, że każdy jest inny.
Czasami przechodziłam obok zachowując milczenie, ale często też reagowałam, co zrobiłam w dniu dzisiejszym. Będąc tu, tym samym czuję się odpowiedzialna za siebie i za miejsce, które reprezentuję. Nie podobało mnie się, że walczymy z grubiaństwem, a sami dajemy zły przykład. Myślę, że powoli przekraczamy granice, których nigdy nie powinniśmy dojść.
Starałam się zwrócić uwagę, nie obrażając nikogo. Nie wiem, czy się to udało.

..."Nie ma przymusu przyłączac się do żadnej z inicjatyw ..."
Zauważyłam, że nikt nikogo nie zmusza.
..."Burza mózgów, z której mam nadzieje, narodzi się coś dobrego dla nas wszystkich."
Podzielam Pani zdanie i życzę Wszystkim przystępującym sukcesu.

W obecnej sytuacji, przyznam, że nie wiem, czy mogę kontynuować tu swoją pracę, którą zaczęłam, czy po tym, co napisałam jestem tu mile widziana...
Bardzo dziękuję i Serdecznie Pozdrawiam Wszystkich.

avatar użytkownika Maryla

4. @intix

a skąd takie myśli i wątpliwości?

Każdy ma prawo wyrażać swoje opinie i muszą być zgodne "z linią", zresztą u nas nie ma "linii":)
Każdy mówi co chce :)) Nie ma obowiązku mysleć, jak większość.
@elig przeszła u nas szlak bojowy i choć to zapamiętała , nie zrezygnowała.
Pani nic takiego nie spotkało, i bardzo dobrze.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Nico031

5. Intix

W obecnej sytuacji, przyznam, że nie wiem, czy mogę kontynuować tu swoją pracę, którą zaczęłam, czy po tym, co napisałam jestem tu mile widziana...

W obecnej sytuacji musisz nadal działać i kontynuować swoją i naszą wspólną pracę... i tak jak Maryla powiedziała :Każdy mówi co chce :)) Nie ma obowiązku mysleć, jak większość.
....ze nie muszą walczyć z innymi , bo cel mamy ten sam, inne tylko drogi do niego.
Więć zasugeruję wniosek ... jesteś tu mile widziana...
Pozdrawiam wszystkich.

"Na każdym kroku walczyć będziemy o to , aby Polska

Polską była, aby w Polsce po Polsku się myślało"/ kardynał Stefan Wyszyński- Prymas Polski/

avatar użytkownika lu

6. Intix

Dokładnie!! Każdy mówi to co myśli, nie wszyscy musimy mieć takie samo zdanie na dany temat i o to właśnie chodzi abyśmy się różnili, wtedy możemy dyskutować :) Szkoda by było pracy i serca, które Pani tu włożyła. Proszę zostać z nami i dalej pisać tak świetne notki.

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika intix

7. @Maryla, @Nico031, @Lu

Bardzo Dziękuję.:-)
Dla jednej osoby warto coś robić. Trzy osoby to już wielka publiczność:-)
To był żart.
Z wielką przyjemnością zostanę dla Wszystkich Czytelników, tych wewnątrz i tych z zewnątrz, w zaszczytnej i bardzo satysfakcjonującej  pracy dla Polski.
3majmy się