"Bitwa o człowieka" (M. A. Krąpiec)

avatar użytkownika Deżawi

 

Mieczysław A. Krąpiec 

 

Bitwa o człowieka

W naszym życiu społecznym toczy się nieustannie walka o zdobycie człowieka. Już począwszy od rodziny nieustannie zabiega się o to, by jakoś pozyskać i zdobyć człowieka dla jego dobra albo dla korzyści zdobywcy. Rodzice w normalnym toku rzeczy zabiegają (a przynajmniej winni zabiegać), by zdobyć serce dziecka, by go wychować, by wprowadzić go w życie ludzkiej prawdy i dobra, by go jakoś uszczęśliwić poprzez nauczenie i wychowanie do rozumnej dojrzałości. Bój o człowieka przenosi się na szersze grupy społeczne, na organizacje szkolne i zawodowe, a później na państwo i Kościół. Ciągle chodzi o człowieka, którego trzeba zdobywać dla jego dobra albo - niestety - dla zła, gdy go się upadla, zniewala i ostatecznie czyni użytecznym dla siebie narzędziem zależnym od woli nieuczciwych mocodawców politycznych, gospodarczych, kulturowych, mafijnych, zbrodniczych. Walka o człowieka powiększa się przez zastosowanie coraz to bardziej wyrafinowanych środków. Niestety, użyte środki - same z siebie obojętne, jak radio, telewizja, prasa - w ręku złych mocodawców prowadzą nie ku ludzkiej doskonałości, ku dobru, ale ku zwyrodnieniu i odczłowieczeniu przez wprowadzenie do ludzkiego umysłu kłamstwa i nienawiści. Naszym - każdego z nas - obowiązkiem jest ustrzec się przed zawojowaniem przez ciemne organizacje, by nadal pozostać wolnym, świadomym siebie człowiekiem, który wie, kim jest, po co żyje i pracuje. Każdy z nas musi wiedzieć - aby po ludzku żyć! - kim jest on sam jako człowiek, albowiem używa się dziś wiele elementów z nauki, z filozofii, z ideologii różnych religijno-gnostyckich kierunków, aby ukazać w krzywym zwierciadle oblicze człowieka, sprowadzając je już to do bóstwa, już to do zwierzęcia. Tymczasem prawda o człowieku jest dla nas konieczna jak powietrze dla płuc.


W stosunku do różnych teorii jest nam dane wewnętrzne przeżycie i doświadczenie bycia człowiekiem. Wiem bowiem, że istnieję jako "ja" świadomy świata i świadomy siebie. "Ja" jako ciągle ten sam w różnych etapach mego życia działam świadomie i w sposób wolny. To są "moje" działania, w których siebie urzeczywistniam i poprzez które ja siebie rozwijam. Doświadczenie własnego istnienia "ja", które wyłania z siebie "moje" rozumne i wolne akty, ukazuje, że ich źródłem może być tylko taka dusza, która jest przez Boga stworzona bezpośrednio i to nie dla celów samej przyrody, ale dla mnie, dla ja, który rozpoznam swe stworzone pochodzenie od Boga, swój ostateczny rozwój i cel w samym Bogu. Jest mi bowiem dane i ciągle przeżywane pragnienie dobra-szczęścia, które jest nieuświadomionym pragnieniem Boga; pragnieniem, które tylko sam Bóg może uskutecznić, ale nie beze mnie samego. Wszystko to znaczy, że człowiek - "ja" - nie jest tylko tworem przyrody dla przyrody, ale jest w jakiś sposób blisko związany z Bogiem dla życia w Nim samym.


Człowiek realnie istniejący nigdy nie jest więc tylko tworem natury-przyrody, ale - jako bezpośredni skutek aktu stworzenia i przyporządkowany osiągnięciu Boga - człowiek zawsze znajduje się w nad-naturalnym, nadprzyrodzonym porządku ("nad-przyrodą"). Ten nadprzyrodzony porządek człowieka przyporządkowanego Bogu i uczestniczeniu w boskim życiu może być albo pozytywny, gdy człowiek jest w przyjaźni z Bogiem przez pełnienie dobra, albo też negatywny, gdy człowiek jest w nieprzyjaźni z Bogiem, gdy wybiera siebie, a nie Boga i dobro.


Zostało nam dane w Objawieniu, że to Bóg stale stwarza człowieka, mężczyznę i niewiastę, czyli Adama i Ewę - jak mówi Biblia: "Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia", a przez to uczynił człowieka na obraz i podobieństwo Jemu samemu. Chrystus, jako zapowiedziany Mesjasz, przychodzi, aby dać świadectwo prawdzie o człowieku, który jest na obraz i podobieństwo samego Boga i stąd został powołany do życia w Bogu na zawsze w wieczności, która jest nieustannym Bożym teraz. Chrystus Pan wie, że uskutecznić cel i powołanie człowieka może tylko On sam jako Bóg-wcielony: beze mnie nic uczynić nie możecie, bo - mówił - ja jestem drogą, prawdą i życiem. Ofiarą swego życia, męki i zmartwychwstania, dał skuteczne i wybawiające świadectwo o prawdzie człowieka. Przypomniał nam to Ojciec Święty na Placu Zwycięstwa w Warszawie w czasie swej I pielgrzymki do Polski, gdy zwrócił uwagę, że nie można do końca zrozumieć człowieka bez Chrystusa, bez jego śmierci i zmartwychwstania.


Cokolwiek więc się dzieje w naszym życiu, myśl o nas samych jako człowieku, o naszym zakorzenieniu w Bogu, o naszym przeznaczeniu dla Boga w osobistym szczęściu nie może nas opuszczać, bo wtedy realnie głupiejemy i wpadamy w kłamstwo, wywyższając się jako bogowie (szatan powiedział do człowieka: "będziecie jako bogowie") albo nikczemniejemy przez dobrowolne pozbawienie się rozumu i wolności. W walce o człowieka trzeba osobiście stawać się samemu człowiekiem, wzywając nieustannie pomocy od Tego, od któregośmy wyszli i ku któremu dążymy.


Co to znaczy być osobą?

Nieraz słyszymy wypowiedzi o godności człowieka jako osoby. Człowieka należy szanować, bo ma godność osobową, bo należy do rzędu bytów osobowych, tak jak osobą nazywamy Boga, jak osobami nazywamy aniołów, tak też o ludziach mówimy jako o osobach. Nigdy osobami nie są rzeczy ani zwierzęta. Jedynie człowiek należy do najwyższych, szczytowych formacji bytowych, które są zdolne powiedzieć o sobie "ja", albowiem poznają siebie, poznają swe czyny, znają swój cel, cel ludzkiego życia, są zdolne poprzez swe wolne akty decyzyjne zmieniać siebie i swe otoczenie, a nawet odmienić bieg historii. To chrześcijaństwo uświadomiło ludziom sens bycia osobą, gdy w nauczaniu wiary zwróciło uwagę, że Jezus Chrystus jako Słowo Wcielone, a więc jako Bóg, który stał się człowiekiem, jest nadal osobą i to osobą boską istniejącą zawsze, bo stanowi drugą Osobę Trójcy Świętej, w której doskonale i w pełni wyraża się Bóg Ojciec w swym boskim poznaniu siebie.


Osoba ludzka, każdy z nas jako byt osobowy, jako "ja" natury rozumnej, jest kimś dynamicznym, kimś, kto ma się spełnić przez swoje uczynki wolne i rozumne (uczynki osobowe), kimś, kto ma uzyskać swą osobową twarz poprzez dobrowolne akty decyzyjne, czyli nasze życie moralne realizujące prawdziwe dobro, czyli rzeczywistą miłość. To ona ma nas doprowadzić do ostatecznego zjednoczenia się z Bogiem i bezpośredniego uczestniczenia w życiu Boga - w jego poznaniu, miłości, wolności i szczęściu.


Naszym więc zadaniem jest spełnianie się naszego osobowego, jedynego i niepowtarzalnego bycia człowiekiem wedle boskiej reżyserii, Jego planu wobec poszczególnego człowieka, który jest wybłyskiem i konkretyzacją w materii myśli Boga. Stąd nasza godność. Dynamiczne spełnianie się i rozwój naszej ludzkiej osoby dokonuje się zgodnie z naszą strukturą w porządku poznawczym, w porządku wolitywnym, w porządku uczuciowym a także motorycznym, oczywiście wedle dyspozycji naszego ciała i naszego kodu genetycznego.


Najpierw nasz poznawczy rozwój, poprzez poznawanie ludzi i świata, w którym żyjemy, zmierza ostatecznie do poznania Boga, od którego świat pochodzi, ku któremu obiektywnie świat zmierza wraz ze stworzonymi osobami i który to świat zyskuje swoją racjonalność przez to, że jest stworzony wedle Bożej miary i Bożego intelektu. Racjonalność świata jest jedynie odbiciem Bożej myśli. Ludzkie poznanie, poprzez które człowiek się spełnia, ostatecznie prowadzi do Boga. Zresztą dawali temu wyraz najwięksi myśliciele ludzkości. Zatem to rozum i jego działanie, jak mówi Pismo Święte, jest umiłowanym dzieckiem Boga. Jest jasne, że nie każdego Bóg powołuje na naukowca, ale rozwój poznania można dopełnić przyjęciem Bożego Objawienia w postaci uwierzenia Bogu, Jego słowom. Jak mówił Chrystus Pan - "To jest życie wieczne, aby poznali Boga i tego, kogo On posłał".


Następnie, spełnianiem się ludzkiej osobowości jest rozwój naszej woli, by w miłości i sprawiedliwości odnosić się do drugich ludzi, którzy są naszymi braćmi. Usprawnienie naszej woli, jej umocnienie w wypełnianiu dobra, w czynieniu dobra jest bardzo trudne i to wskutek naszej słabości i naszej ludzkiej historii życia. Stąd to głównie wola nasza - czyli to ja sam poprzez moją wolę - poprzez me akty decyzyjne wybierające zawsze rzeczywiste dobro, staję się wolnym człowiekiem, albowiem to ja sam wybieram sobie to, co dostrzegam i widzę jako rzeczywiste dobro, które wymaga poświęcenia różnych dóbr pozornych. Akty woli decydującej o naszym postępowaniu dotyczą wszystkich dziedzin naszego życia; stąd wola pokierowana rozumem dostrzegającym prawdziwe dobro i to dobro realizująca czyni nas prawdziwymi ludźmi.


Spełnianiem się ludzkiej osobowości jest tak drogie każdemu człowiekowi jego życie uczuciowe, które nam nieustannie towarzyszy. Zauroczenie się uczuciowością wtedy jedynie jest piękne, ludzkie - gdy jednak jest poddane kierownictwu rozumu. Wszystkie nasze uczucia - od miłości zmysłowej począwszy, aż na odwadze i gniewie skończywszy - podlegają sublimacji, czyli podwyższeniu ich stanu poprzez prześwietlenie ich rozumem i miłością rozumną. Sublimacja naszych uczuć jest ludzką drogą uczłowieczenia się i zyskania pełnego blasku osobowego człowieczeństwa. Jesteśmy powołani do wielkiej syntezy ducha i materii w naszych czynach, w naszych decyzjach i całym naszym życiu.


Nie może także być zapomniane i nasze dbanie o zdrowie ciała, o usprawnienie naszych sił motorycznych. Mówiono, że w zdrowym ciele jest też zdrowy duch. Niestety zauważamy, jak bardzo dziś pomija się dbanie o sprawności fizyczno-motoryczne. Pogoń za rekordami zasłania normalne dbanie o codzienną gimnastykę i o zdrowie ciała, o racjonalny wysiłek, by nasze ciało, usprawnione przez ćwiczenia gimnastyczne, dawało także piękno harmonii ducha.


Spełniamy się jako człowiek poprzez wielostronną ludzką pracę i racjonalne usprawnienia, a wszystko to ma być odblaskiem Bożego piękna wyrażanego w osobie człowieka.


O roztropności

Siła i doskonałość rodziny, państwa, Kościoła jest związana z doskonałością i praktyczną mądrością poszczególnych ludzi. Gdy myślimy "ojczyzna", stają przed nami takie postacie jak Bolesław Chrobry, św. Stanisław ze Szczepanowa, św. Jadwiga, Paweł Włodkowic, Jan Kochanowski, ks. Piotr Skarga, wielcy wieszczowie i inni ludzie wielcy swoją szlachetnością i roztropnością. Życiowa mądrość i roztropność jest potrzebna każdemu człowiekowi w każdym czasie.


Są jednak sytuacje kiedy to roztropność posiada szczególną cenę. Takim jest dla nas Polaków czas dzisiejszy, gdy gospodarczo, społecznie, kulturowo osłabieni po latach marksistowskiego zniewolenia i neo-liberalistycznego permisywizmu gotujemy się do wejścia w skład organizacji polityczno-gospodarczej i wojskowej Europy bogatej, mocnej w swych narodowych kulturach, potrzebującej taniej siły roboczej, którą można legalnie, przy akceptacji odpowiednich praw użyć dla celów silniejszego. Nie mamy bowiem do czynienia z organizacją charytatywną. Ze względu na wszystkie racje dzisiaj jest potrzebna szczególnie roztropna mądrość, która pomoże nam osobiście pokierować własnym życiem i zarazem nam wszystkim jako narodowi ostrożnie i roztropnie wiązać się z wielkim systemem gospodarczym, politycznym i militarnym Europy. Mądra ostrożność w życiu osobistym i społecznym nosi nazwę roztropności. Wiele o niej pisano od czasów greckiego i rzymskiego antyku po dzień dzisiejszy, zwracając uwagę, że ogarnia ona i przeszłość, i teraźniejszość w perspektywie przyszłości jako celu życia.


Jako pierwszy czynnik roztropnej mądrości występuje pamięć przeszłości, zarówno osobistej w życiu prywatnym, jak i społecznej w życiu zbiorowym. Przeszłość bowiem determinuje w dużej mierze przyszłość, jak korzenie umacniają samą roślinę. Pamięć przeszłości i osobistej, i narodowej może pokierować naszym działaniem, by nie było ono naiwne i głupie. Nie można nie liczyć się z faktami, które zaistniały i już zdeterminowały nasze osobiste i narodowe życie. Kto wybiera tylko przyszłość bez oglądania się i pamięci o przeszłości, jest albo naiwny, albo zdradliwy wobec siebie samego i narodu. Kiedyś Mojżesz powiedział do Żydów: "przypominajcie sobie ciągle z jakiej to skały zostaliście wycięci", wskazując na przodków i ich czyny. Nie możemy spodziewać się, że grzeszna przeszłość osobista, że wielowiekowe straszne wrogości nagle zostały zamienione w cnotę i nasze uwielbienie. Pamięć o przeszłości jest tą skałą, na której trzeba budować teraźniejszość i przyszłość. W imię realnej pamięci trzeba się zabezpieczać i budować wokół siebie samego i wokół narodowej gospodarki, polityki i kultury wysokie wały ochronne na czas inwazji wód, które mogą przynieść życie, ale mogą też przynieść śmiertelną powódź.


Poza pamięcią jest konieczne rozejrzenie się w warunkach teraźniejszych naszego życia. Jak zwracano już od czasów stoików uwagę - trzeba mieć oczy szeroko otwarte na rzeczywistość. Rzeczywistość trzeba umieć odczytać taką, jaka ona jest. Nie można zakładać okularów ideologii, okularów propagandy, oglądać ją w krzywym zwierciadle teorii apriorycznych, w alkoholowym i bankowym amoku. Jest tu konieczna intelektualna wizja rzeczywistości i zarazem jest konieczne rozumienie stanów obecnych przedstawianych nam na różne sposoby w środkach masowego przekazu, w zafałszowanej nauce historii, w zafałszowanych informacjach i pseudo-filozoficznych teoriach. Roztropność nakazuje nie tylko intelektualnie czytać rzeczywistość, ale też ją rozumieć, chociażby była ona opakowana w najmodniejsze reklamówki.


Dla czytania i rozumienia rzeczywistości i naszego indywidualnego oraz społecznego działania jest nieodzowne ostrożne dobranie odpowiednich środków, które pomogą nam roztropnie realizować zamierzony cel. Jedynie ostrożność w doborze środków gwarantuje zamierzony sukces działania. Trzeba bowiem widzieć także i przeszkody, które należy ominąć lub usunąć poprzez nasze działanie. Trzeba mieć uszy otwarte na dobre rady ludzi doświadczonych, ludzi uczciwych, którym leży na sercu dobro nasze i dobro naszego narodu. Stąd w dobrym rządzie zawsze istniały rady specjalistów, którzy pomagali dostrzec zagrożenia i wypatrzyć lepsze środki potrzebne do realizowania dobrych zamierzeń. Umiejętność radzenia się może usunąć wiele przeszkód i zabezpieczyć przed ciągle grożącymi przeciwnościami. W oparciu o te środki roztropność wymaga rozglądnięcia się w sytuacji całościowo, by pochopnie nie zaczynać takiego działania czy takich działań, które nie doprowadzą do celu, a jedynie sprowadzą zło.


Wreszcie, mając na uwadze doświadczenie i pamięć przeszłości, i uwzględnienie teraźniejszego kontekstu działania - trzeba umieć prognozować, czyli roztropnie przewidywać, co się stanie, gdy dokonamy naszego działania; czy zbliży nas ono do celu i założonego dobra, czy też nie. Ostatecznie racjonalne prognozowanie zadecyduje, czy warto działać, czy też dać sobie spokój. Każdy z nas osobiście jest zobowiązany do mądrej roztropności, a tym bardziej zobowiązany jest do tego każdy, kto kieruje życiem społecznym. Historia uczy i historia nie wybacza nieroztropnych decyzji. Tu chodzi o życie osobiste, narodowe, wieczne.

 

[-- Mieczysław A. Krąpiec, "Bitwa o człowieka"]

 

 

Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu

 

 

Mój artykuł o Ojcu Mieczysławie A. Krąpcu:

"Opowieść o nauczycielu, jego uczniu oraz poetce", 13-03-2010

 

 

17 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. "Naszym - każdego z nas -

"Naszym - każdego z nas - obowiązkiem jest ustrzec się przed zawojowaniem przez ciemne organizacje, by nadal pozostać wolnym, świadomym siebie człowiekiem, który wie, kim jest, po co żyje i pracuje."

Dziekuję za ten tekst, trzeba się czasami zatrzymać w biegu i zastanowić nad sobą .

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Deżawi

2. @Maryla

Wakacyjne upały upałami, ale w niedzielę warto wyciszyć się, porozmyślać... To jest dość długi artykuł i wymaga sporego wysiłku, ale z drugiej strony, to co jest łatwe, ma marniutką wartość. Pozdrawiam serecznie.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Polaczek

3. @Deżawi

dzięki za przypomnienie. To takie dzisiejsze.

Łączcie się, nie tylko w bólu, tylko gdzie ?

avatar użytkownika Rebeliantka

4. Piękny tekst

Niezwykle syntetyczny, przy tym.

Rzadko kto, tak pisać umie.

a tutaj etiudy z filmu z o. Krąpcem:

http://lusiaoginska.pl/flash/video/intro_13/index.html

Ostatnio zmieniony przez Rebeliantka o ndz., 18/07/2010 - 21:29.

Rebeliantka

avatar użytkownika Deżawi

5. Musimy częściej sięgać po Ojca Mieczysława A. Krąpca:

"Przeszłość bowiem determinuje w dużej mierze przyszłość, jak korzenie umacniają samą roślinę. Pamięć przeszłości i osobistej, i narodowej może pokierować naszym działaniem, by nie było ono naiwne i głupie."

Dziękuję za wpis. Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

6. @Rebeliantka

Lusia Ogińska była blisko Ojca Krąpca i bardzo ładnie o Nim opowiada. Dziękuję za to uzupełnienie. Jeśli znajdzie Pani wolną chwilę, proszę otworzyć link na samym końcu mojego postu, jest o Ojcu Krąpcu, Lusi Ogińskiej i... pewnym blogerze z salonu 24.

Ukłony.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika nielubiegazety2

7. Człowiek się nie wycisza

ponieważ boi się zostać sam na sam ze swoimi myślami. Wyciszenie powoduje, że wszystko nabira takiego kształtu jakim jest, a nie jakim widzimy to biegnąc w codziennym kieracie. Nie chodzi o rzeczy tylko o czyny sens gonitwy konfrontację tego z tym do czego się przyznajemy lecz co traktujemy trochę jak kolor koszulki pozwalający zindentyfikować ludzi z tej samej drużyny, czy rodziny.

Refleksja sama z siebie wymusza fundamentalne pytania i nie pozwala zbyć się byle odpowiedzią. Zreflektować się znaczy też zrobić sobie rachunek przyłozyć jakąś miarę do siebie. Choć jest to tylko etap sporo osób już tu rezygnuje, jakby przewidując, że po wglądzie w toi co było trzeba refleksja ogarnąć przyszłość. Co dalej? A dalej może oznaczać konieczność zmiany. Zmiana to wysiłek. Wtedy robi się problem. Nie ma refleksji nie ma problemów.

nielubiegazety2
avatar użytkownika bedetta2010

8. Jesteśmy powołani...

..."Jesteśmy powołani do wielkiej syntezy ducha i materii w naszych czynach, w naszych decyzjach i całym naszym życiu..."

Bardzo często zatrzymujemy się na chwilę..., dopiero wtedy, gdy poczujemy się dotknięci jakimś nieszczęściem.
Często zadajemy sobie pytanie "dlaczego nas to spotkało?" ...
Być może właśnie dlatego. Dlatego by stanąć i zadać sobie to pytanie.
Czy żyjemy w "wielkiej syntezie ducha i materii w naszych czynach, w naszych decyzjach"?
Być moż dlatego spotyka nas nieszczęście by zastanowić się kim jesteśmy i po co tu jesteśmy...

Deżawi. Kolejny piękny wpis za który bardzo dziękuję.
Serd.Pzdr.

avatar użytkownika Deżawi

9. Coś w tym jest

Refleksja (ale także sama cisza) wprowadza pewien niepokój. Katolik ma ułatwione zadanie, bo otrzymał dekalog, wyznanie wiary i społeczną naukę Kościoła. To, czego nie zrozumie z Biblii, znajdzie wykładnię w Katechizmie, u pasterzy Kościoła i w modlitwie. To jest z grubsza to źródło, o którym pisał poetycznie Jan Paweł II. Musimy potrafić znaleźć choćby jedną-dwie godziny tygodniowo na czytanie z rozmyślaniem (lectio divina). W tygodniu jest to niemal niemożliwe, ale w niedzielę, to już tylko chęć umiejętnego ułożenia dnia. Takie rozmyślanie może się odbyć nad jeziorem, na działce, na górskiej wędrówce, prawie wszędzie. Natomiast jeśli będziemy tego unikać z premedytacją, to powinniśmy być świadomi, że... "zamiatamy pod dywan". Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

10. @bedetta2010

Ciekawy cytat Pani przytoczyła, mnie on jakoś wcześniej umknął uwadze, a nie powinien. Idealnie wpisuje się w niedzielną Ewangelię o dwóch siostrach, Marii i Marcie i szukaniu życiowego "złotego środka". Warto nasze rozmowy poszerzyć o ten fragment Ewangelii św. Łukasza (Łk 10, 38-42). Pozdrawiam serdecznie.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika bedetta2010

11. @Deżawi

Przytoczyłam ten cytat, ponieważ sama wielokrotnie zastanawiam się, /jeśli coś się dzieje/ - "dlaczego...?"
Dobrze jest, jeśli potrafimy zadać to pytanie i spróbować sobie na nie odpowiedzieć.
To można by porównać do choroby. Gdy coś nas boli, zażywamy tabletkę uśmierzającą ból, a nie szukamy przyczyny bólu. Idziemy dalej.
Znalezienie żródła skąd ten ból pochodzi i wyeliminowanie jego przyczyny zapobiega nawrotom w przyszłości.
Podobnie jest z naszym życiem, z naszym działaniem w życiu.
Powinniśmy żyć zgodnie z zasadami, zgodnie z naszym sumieniem, jak również podejmować decyzje, które nie będą "bolały" ani nas, ani drugiego człówieka.
Często nie zdajemy sobie sprawy, jak wielki wpływ na życie innych, ma nasza obecność w ich  życiu /bez względu na to, czy jest to chwila czy dłuższy okres/.
Powinniśmy być odpowiedzialni  za siebie i za tych, którzy są obok nas...
Serd.Pzdr.

avatar użytkownika Deżawi

12. @bedetta2010

Z całą pewnością tak powinno być. I ile konfliktów byśmy uniknęli. Bardzo ładnie to Pani ujęła. Ciekawie te myśli o odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka brzmią, gdy je z pojedynczych osób przetransponujemy na społeczności i administracje rządzące... Oprócz tych rozmyślań, mnie poruszyło zestawienie ze sobą przez Ojca Krąpca - "ducha" z "materią" (czyli Marię z Martą). Tym bardziej, że tuż przed Pani wpisem, @nielubiegazety2 poruszył problem samego rozmyślania (wyciszeniu się) w naszym codziennym, zagonionym życiu. Konflikt "obu cząsteczek" istnieje od zawsze: jeśli całkowicie oddamy się wyłącznie duchowości (Maria), to dość szybko może się okazać, że nie będziemy mieli co wrzucić do garnka. I odwrotnie: jeżeli za bardzo zadbamy o jedzenie i porządki (Marta), to stracimy jeszcze więcej (to "co najważniejsze" - zbawienie). Powtórzę ten cytat Ojca Mieczysława A. Krąpca: "Jesteśmy powołani do wielkiej syntezy ducha i materii w naszych czynach, w naszych decyzjach i całym naszym życiu..."

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika bedetta2010

13. ..."Konflikt "obu cząsteczek" istnieje od zawsze:...

... jeśli całkowicie oddamy się wyłącznie duchowości (Maria), to dość szybko może się okazać, że nie będziemy mieli co wrzucić do garnka. I odwrotnie:..."

Każda skrajność jest niewskazana, ale życie bez wyciszenia, bez refleksji jest puste, jest szare.
 Ktoś, kto tego nie doświadcza, nie praktykuje, jest ubogi.
Ubogi o doświadczanie wartości i sensu życia...
 Żyję, jestem człowiekiem, jest mi to dane. Co mam do zaoferowania dla siebie i innych...
..."Refleksja sama z siebie wymusza fundamentalne pytania i nie pozwala zbyć się byle odpowiedzią...." /@nielubiegazety2/
Refleksja jest w dzisiejszym świecie niewygodna, wręcz niewskazana. Dlatego wszelkimi siłami, sposób życia w dzisiejszym świecie, jaki się nam oferuje / ustawiczna walka o byt, brak stabilizacji/ oraz "mózgopranie" w mediach jest celowe. Nie powinniśmy myśleć. Nie powinniśmy mieć na to czasu...
 Ale... można wszystko pogodzić, jeśli się tylko zechce...
Wystarczy odrobina dobrej woli. Wykonując najprostsze czynności, każdego dnia możemy nauczyć się "wyłączyć' na chwilę, po to by myśleć, by rozważać.
To zależy tylko od nas, czy chcemy poczuć, że"

..."Jesteśmy powołani do wielkiej syntezy ducha i materii w naszych czynach, w naszych decyzjach i całym naszym życiu..."

Serd.Pzdr.

avatar użytkownika nielubiegazety2

14. Pisząc o lęku przed wyciszeniem

miałem przed oczami chrześcijanina. Nie dopowiedziałem tego rozmyślnie. Boimy się konfrontacji z prostą, a zarazem trudną wiarą. Wyciszenie sprawia, ze znikają dekoracje. Dekoracje, które tworzone w głównej mierze przez nas samych. Dekoracje i makijaż.

nielubiegazety2
avatar użytkownika bedetta2010

15. ..."Wyciszenie sprawia, ze znikają dekoracje. ...

...Dekoracje, które tworzone w głównej mierze przez nas samych. Dekoracje i makijaż...."

Bardzo pięknie ujęte... Lęk przed demakijażem...

Serd.Pzdr.

avatar użytkownika Deżawi

16. Ciekawa dyskusja...

...aż miło poczytać :)

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika bedetta2010

17. @Deżawi

:-) To miłe...
Wszyscy tu walczymy o wolną Polskę, o wolność człowieka.
Myślę, że tak naprawdę nie poczujemy się wewnętrznie wolni, póki nie zrozumiemy, że:

..."..."Jesteśmy powołani do wielkiej syntezy ducha i materii w naszych czynach, w naszych decyzjach i całym naszym życiu..."

- oraz póki nie wdrożymy tego w nasze życie... Może się mylę...

Może zaprośmy do dyskusji więcej osób... Miło było by posłuchać innych osób, może ktoś poruszy inny wątek... Może ktoś ma inne zdanie na te, już przez nas omawiane...

Serd.Pzdr.