Uniwersytet Jagielloński promuje szkalujących Polskę (1)

avatar użytkownika Deżawi

  Marian Marzyński, bardzo znany reżyser filmów dokumentalnych, w niezwykle szkodliwy sposób oczerniający Polskę i Pola...

  

 

 Plakat Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego

 

 

Marian Marzyński, bardzo znany reżyser filmów dokumentalnych, w niezwykle szkodliwy sposób oczerniający Polskę i Polaków, jest promowany na pierwszej stronie internetowej Centrum Badania Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego (zresztą obok innego, podobnego sobie paszkwilanta Jana Tomasza Grossa). Oprócz tego, we Wrocławiu był przegląd filmów Mariana Marzyńskiego. Kto lansuje i za czyje pieniądze człowieka, który powinien być w Polsce "persona non grata"? Poniższy artykuł idealnie wpisuje się w przemilczaną w mass-mediach międzynarodową i międzyrządową konferencję w Pradze ►"Mienie ery holokaustu".

Eliza Sarnacka-Mahoney, "Prywatna historia holokaustu", "Życie Warszawy", 24 czerwca 2000:

"W USA słowo "Polska" coraz częściej występuje w kontekstach faszystowskich, a Polaków coraz głośniej oskarża się o przyłożenie ręki do holokaustu. Wysiłki Polonii, która próbuje bronić dobrego imienia ojczyzny, są często po prostu lekceważone. Przykładem tocząca się od czterech lat wojna o szkalujacy nas film "Sztetl". 

"Sztetl" to dokument nakręcony przez Mariana Marzyńskiego, żydowskiego reżysera, który urodził się w Polsce i jako dziecko przetrwał wojnę, ukrywany przez polską rodzinę. Od ponad 20 lat mieszka on i pracuje w USA i uważany jest za jednego z czołowych dokumentalistów współpracujących z telewizją publiczną. Na początku lat 90. Marzyński postanowił zrealizować projekt swego życia i nakręcić prywatną historię holokaustu - taką, jaka rozegrała się w jego rodzinnym mieście Brańsku. Do pomocy zatrudnił młodego historyka z Brańska Zbigniewa Romaniuka, dla którego zamyślił w filmie rolę pośrednika między przeszłością a teraźniejszością. Romaniuk został wybrany również dlatego, że od lat na własną rękę zajmuje się badaniem żydowskiej przeszłości Brańska, i chociaż jego pasja nie zawsze spotykała się ze zrozumieniem u mieszkańców miasta, wyrobił sobie sławę "nieugiętego w dochodzeniu prawdy". 


W trakcie projekcji ponad 3-godzinnego obrazu dość szybko daje się zauważyć, że marzenia Romaniuka, by dojść prawdy, raczej się nie spełnią. Podczas spotkań z byłymi mieszkańcami Brańska żydowskiego pochodzenia, obecnie rozrzuconymi po świecie, pozwala przypisać sobie rolę "worka do bicia", na który spadają antypolonizmy i oskarżenia o nasz współudział w zagładzie. 


Niektórzy z rozmówców wręcz odmawiają z nim rozmowy, twierdząc, że żaden Polak nigdy nie przedstawi prawdy należycie, gdyż cały nasz naród to żądni krwi antysemici. Na spotkaniu Romaniuka z młodzieżą w Izraelu przed kamerą wywiązuje się wręcz kłótnia, bo historyk nie zgadza się, by Polskę określano mianem: "kraj faszystowski", zaś Oświęcim mianem "polskiego obozu koncentracyjnego". 


Młodych Izraelczykow nie interesuje jednak liczba ich rodaków, którzy przeżyli wojnę dzięki pomocy Polakow. Nie wierzą, że Polska była jedynym krajem, w którym za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci. Prawda historyczna ma w ich opinii odzwierciedlać się w pytaniach "dlaczego ocalało tak niewielu?" oraz "dlaczego Polska do dziś nie chce przyznać, że plan Hitlera był i jej planem?".
 
Manipulacja sympatiami
Niestety i dla Romaniuka, i dla Polski, Marzyński jest nader dobrym filmowcem. Wręcz doskonale udała mu się manipulacja sympatiami widza. Ani razu sympatie te nie przechodzą na stronę tych, którym zawdzięcza życie on sam i większość tych, których zapoznaje ze swoim polskim pomocnikiem. Kulminacyjnym momentem jest scena, w której Marzyński, już bez Romaniuka, usiłuje "dotrzeć" w Brańsku do swoich przedwojennych polskich znajomych. Na miejsce rozmów wybiera koński targ, a na rozmówców - starych, prostych ludzi, którzy mają problemy ze złożeniem poprawnego zdania. Spacer ulicami Brańska to z kolei wędrówka między ubogimi, wiejskimi zagrodami, które nie zmieniły się od czasów wojny. W pewnym momencie Marzyński obdarowuje polskiego chłopa 20-dolarowym banknotem i jest za to niemalże całowany po rękach. Nie wiadomo tylko czy reżyserowi chodziło o rozśmieszenie, czy o rozczulenie widzów. Zanim bowiem wyciągnął z kieszeni pieniądze, ten sam chłop pokornie przytakiwał, że Żydzi byli w przedwojennym Brańsku obiektem nieustannych ataków. O bardziej wieloznaczną i upokarzającą dla polskiego widza scenę trudno w całej powojennej kinematografii.
 
Mówią: dokument.
Marian Marzyński miał prawo nakręcić film, jak mu się podobało, i z tego nikt nie czyni mu zarzutu, to jest jeden z przywilejów demokracji. Problem w tym, że jeszcze przed ostatnim klapsem film uznano za obiektywny dokument historyczny. I właśnie tak, z naciskiem na słowo "dokument" jest prezentowany do dziś. 


Wśród Amerykanów wywołał przy tym takie poruszenie, że przepowiadano, iż zostanie nominowany do Oscara, zaś na konferencji inspektorów szkolnych w Toledo w miesiąc po pierwszej emisji rozważano możliwość wpisania filmu na listę materiałów obowiązkowych, pokazywanych w szkołach w ramach lekcji historii. W amerykańskiej prasie ciurkiem sypały sie pochwały. Dramatyczny i napięty, "Sztetl" zachowuje przejrzystość, jakiej brak dzisiejszej sztuce. Obnaża historyczną prawdę, ale jednocześnie nie podejmuje się wyjaśnienia zagadki zła. Podróż, którą podejmuje, to podróż z przeszłości do "namacalnej teraźniejszości - pisał recenzent "Boston Globe". "Chicago Tribune" nazwała "Sztetl" wiarygodną kroniką holokaustu: Kręcony przez ponad cztery lata na trzech kontynentach, jest niezaprzeczalnie wielkim osiągnięciem w historiografii zagłady. Prywatny i intymny, nawet wówczas, gdy poszukuje ogólnych prawd, przemawia, gdyż przede wszystkim wsłuchuje się w echo, jakim nieludzkość odbija się pośród wieków i generacji ludzkich. 


Amerykańska Polonia natychmiast zareagowała na emisję filmu. Do emitującej "Sztetl" telewizji publicznej PBS posypały się listy protestacyjne od wszystkich najważniejszych polskich organizacji i konsultantów. Historycy, m.in. z Polskiego Stowarzyszenia Historycznego, zadali sobie trud, by zweryfikować wszystkie fakty i opowieści, na które powołał się Marzyński, a przy tym wykazali, które z tych relacji i w jaki sposób zostały zmienione, by odpowiadały reżyserskiej wizji. 


Ogromne archiwa zawierające fragmenty polemiki toczonej na polonijnych internetowych stronach dyskusyjnych do dziś są dostępne pod adresem: http//www.logtv.com/shtetl.articles.html i tam odsyłam wszystkich zainteresowanych szczegółami. Frank Milewski prezes Komitetu ds. Dokumentacji i Holokaustu przy Kongresie Polonii Amerykańskiej, udostepnił nam kopie korespondencji, jaką Kongres wysyłał do PBS w roku 1996. Ich autorem był Michael Preisler, były więzień Oświęcimia. Wszystkie pozostały bez odpowiedzi. Podobnie, jak listy Polonii wysłane do redaktorów największych amerykańskich dzienników i interwencje naszych placówek dyplomatycznych w USA. 


Ani Marzyński, ani PBS do dziś nie ustosunkowały się do tych protestów. Milczeniem zbywana jest również propozycja, by przed kolejnymi emisjami "Sztetl" z czołówek i zapowiedzi telewizyjnych zdjęto określenie "film dokumentalny". Im więcej jednak upływa czasu i cichną głosy Polonii, tym bardziej prawdopodobne, że do filmu na dobre przylgnie etykietka "dokument historyczny", zaś do Polski w nim przedstawionej - opinia kraju, który na równi z Niemcami jest odpowiedzialny za zagładę.
 
Nie tylko "Sztetl".
Niestety, przykłady bardziej lub mniej zamierzonych antypolonizmów można mnożyć. Jak bardzo w umysłach Amerykanów Polska już teraz kojarzy się z faszyzmem i antysemityzmem, świadczy choćby fakt, że jej imię dość swobodnie wykorzystują amerykańscy dziennikarze, kiedy uważają za stosowne odwołać się do niesprawiedliwości względem żydowskiej społeczności. Gdy w końcu ubiegłego roku dziennik "New York Times" podjął temat krytycznej sytuacji kobiet w Afganistanie, w artykule pojawiło się uzasadnienie, że należałoby zorganizować natychmiastową pomoc, gdyż ich położenie jest porównywalne z sytuacją Żydów w Polsce przed II wojną światową: kamienowanie, podpalanie i bezprawne rabowanie mienia itp. Kilka dni później poprzez internet do milionów Amerykanów trafił apel, w którym cytowany był właśnie ten fragment artykułu z "NYT".
 
Rzeczpospolita biało-czarna.
Inną, niewyjaśnioną sprawą są kolory polskiej flagi w "Almanachu 2000" opublikowanym przez wydawnictwo "Time". Na kolorowej wkładce, na której wizerunki flag mienią się wszystkimi barwami tęczy, nasza ma barwę... biało-czarną. Na interwencję Polonii, by sprostować pomyłkę i dodrukować erratę, wydawnictwo odpowiada milczeniem. Chciałoby się wierzyć, że jako Polonia jesteśmy przewraźliwieni na punkcie Ojczyzny i szukamy dziury w całym, ale fakty pozostają faktami, milczenie milczeniem, a poczucie upokorzenia i narastającej bezradności nie chce się rozpłynąć we mgle. 


Nie trzeba być historykiem, by rozumieć, że historie tworzą ludzie i ich pamięć. Im jednak mniej liczebne są szeregi naocznych świadków historii, tym trudniej o obiektywizm, łatwiej zaś o przekłamania, czy to przypadkowe, czy celowe. Za kilkanaście lat zniknie możliwość rozmowy i weryfikacji historycznych przekazów z tymi, ktorych II wojna dotknęła osobiście. Pozostaną po nich jedynie wspomnienia, dokumenty, zdjęcia, książki i filmy. Nie będzie można niczego zmienić ani dopowiedzieć. 


Już dzisiaj, po drugiej stronie Atlantyku rośnie pokolenie, które historii uczy się z takich filmow jak "Sztetl", a co widzi - przyjmuje za prawdę, chociażby dlatego, że nie ma alternatywy. Alternatywą byłby protest na tyle silny, że wreszcie słyszalny poza kręgami polonijnymi, docierający do milionów przeciętnych Amerykanów, tak jak dociera "Sztetl". 


Inaczej ryzykujemy sytuację, że wkrótce Polska zostanie zepchnięta na pozycję, jaką w podręcznikach zajmuje hitlerowska III Rzesza i tak jak ją, będzie się nas oskarżało o współudział w zagładzie, budowę obozu w Oświęcimiu, zaś opowieści o stratach poniesionych w czasie wojny (zwłaszcza w obozach koncentracyjnych) zostaną uznane za wymysł propagandy. Do stracenia lub zyskania jest wszystko.



Polskie placówki dyplomatyczne w USA starają się odpowiadać na każdy incydent uwłaczania dobremu imieniu Polski i Polaków. Niestety, bywa, że nawet listy opatrzone pieczęcią ambasady pozostają bez odpowiedzi. Często z góry można przewidzieć, od kogo odpowiedź nadejdzie, a kto pozostanie na interwencje głuchy. PBS ma w tym kontekście opinię głuchoniemego. Na listy i interwencje nie odpowiada rownież "New York Times". Raz ambasada podjęła nawet akcję zarzucenia redakcji NYT lawiną listów protestacyjnych. Kopia listu dostępna była w internecie, wystarczyło wstawić własne imię i nazwisko, podpisać się i wysłać list do redakcji. Ale i to nie odniosło skutku. 



Są media, z którymi współpraca układa się jak najlepiej i do takich należy na przykład "Washington Post". Za każdym razem, gdy zdarzyło się, że w jakiejś publikacji dopuszczono się zafałszowania historii lub dziennikarzowi wymknęło się wyrażenie "polish concentration camp", redakcja przepraszała i naprawiała błąd. 


Dwa lata temu udało się także dobrze nagłośnić skandaliczne zachowanie Teda Turnera, który w jednym ze swoich publicznych wystąpień obraził papieża i pozwolił sobie na szyderstwo z polskiego wojska. Polska zagroziła wówczas zerwaniem poważnego kontraktu z "Timem", w którym Turner jest udziałowcem, a potem sprawę nagłośniły amerykańskie media. Że zazwyczaj media te wyrażają nikłe zainteresowanie tego typu incydentami, to już jednak inna sprawa."
Eliza Sarnacka-Mahoney, USA, 24 czerwca 2000.
 
c.d.n.
 
 

 
 
Marian Marzyński - biogram
Brańsk - historia miasteczka w opracowaniu Zbigniewa Romaniuka
Brańsk i okolice [mapa]
 
 
Moje artykuły o tematyce polsko - żydowskiej:
 

 

Tekst opublikowany pierwotnie na Salonie 24 [28-11-2009]

 

10 komentarzy

avatar użytkownika bedetta2010

1. Marzyński + Wajda + Chochlew + .... ilu jeszcze?

...""W USA słowo "Polska" coraz częściej występuje w kontekstach faszystowskich, a Polaków coraz głośniej oskarża się o przyłożenie ręki do holokaustu. Wysiłki Polonii, która próbuje broni,ć dobrego imienia ojczyzny, są często po prostu lekceważone. Przykładem tocząca się od czterech lat wojna o szkalujacy nas film "Sztetl". 

Marzyński    Wajda    Chochlew...

Coraz lepiej, coraz ciekawiej...
Jeszcze chwilę POczekamy i po nagonce na p.Chochlewa, on się POprawi i pierwszą scena filmu przedstawi, że nie Niemcy napadają, a my bronimy tylko odwrotnie...
W ten sPOsób zobaczymy dzięki p.Chochlewowi "Tajemnice Westerplatte"...

Czy takich, o których notka i komentarz nie można skarżyć...?

P.S. Deżawi. Dziękuję Panu



avatar użytkownika Deżawi

2. @bedetta2010

Filmy i filmowcy... Można jeszcze dopisać Romana Polańskiego? Heh, wiem, można i wielu innych, choćby Kazimierza Kutza oraz przede wszystkim Jean-Luc Godarda ["Mick Jagger mówi do nas (część 3)"]. Słowo o tym ostatnim. Wszyscy pasjonaci kina wiedzą, że to jedna z najważniejszych postaci, twórca "francuskiej nowej fali". W mojej poprzedniej notce przedstawiłem, że Jean-Luc Godard to także, a może przede wszystkim myśliciel... i to dość szczególny: marksizmu-leninizmu. Można się żachnąć, że to bez znaczenia, bo jego filmy przełomu lat 50./60. są pomnikowe i nie sposób je ani pominąć, ani podważyć. Czyżby? Zainteresowanych odsyłam do dokładniejszych analiz tamtych obrazów, mnie taka ideologia nie interesuje. Z tego, co zdążyłem się rozeznać, nie ma filmu Godarda, o którym nie dałoby się powiedzieć choćby "kontrowersyjny" (oceniając najdelikatniej). Interesujące, bo szczyt Godarda przypada na 1968 r. (dla "pewnych" kręgów ten rok jest swoistą "mistyczną świętością"), dotyczy to zwłaszcza Zachodu, ale nie tylko. W 1968 r. z Polski wyemigrowali m.in. Jan Tomasz Gross i Marian Marzyński.

Obaj od kilku lat uparcie wracają. Po co? Co tu szukają? To jest jeden temat (artykuły, które przypominam mają dziesięć lat).

Jednak w tym wszystkim najbardziej oburzająca jest rola Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Pozdrawiam, dziękuję za wpis.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika bedetta2010

3. @Deżawi

..."Jednak w tym wszystkim najbardziej oburzająca jest rola Uniwersytetu Jagiellońskiego..."
Królowa Jadwiga w grobie się przewraca.
Myślę, że to jest kolejne , tendencyjne działanie. Uderzać i działać na terenach podkreślających nasze korzenie, naszą Polskość. Nasze źródła świetności. 
Wiedzą, że to najbardziej boli. Zhańbić to co było zaszczytem. Ośmieszyć w oczach świata. I oni chcą karać /nas/.../Stalxinx/.... Kto tu kogo gnębi...
Jak z tym walczyć? Chyba tylko pisać...

..."Obaj od kilku lat uparcie wracają. Po co? Co tu szukają?"
Myślę, że tacy są tu teraz bardzo POtrzebni i wręcz mile widziani. Tylko czekać jak im się POda na tacy ordery za zasługi dla POlski.

P.S.Obiecałam notkę o kulisach "Tajemnic Westerplatte"
Proszę o cierpliwość. Dotychczas zdecydowanie lepiej  czułam się w obronie innych niż w ataku.
Muszę złapać oddech, bo krew się gotuje jak zgłębiam niektóre sprawy.
Jest to dla mnie kolejne wyzwanie, tym bardziej, mając za wzór Pana wypowiedzi we własnych postach. 
Serd.Pzdr.

Ostatnio zmieniony przez bedetta2010 o wt., 13/07/2010 - 22:51.
avatar użytkownika Deżawi

4. Post jest z 28-11-2009

I muszę oddać jednak prawdzie, że przez te parę miesięcy nieco się zmieniło. Wówczas o aktywności panów Jana Tomasza Grossa i Mariana Marzyńskiego można było przeczytać na pierwszej stronie Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obecnie już nie, żeby o tym się dowiedzieć, trzeba się trochę "namęczyć", co wcale nie zmienia faktu działalności.

"Gotująca się krew" nie jest zbyt dobrym doradcą... Pozdrawiam

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika bedetta2010

5. @Deżawi

..." Obecnie już nie, żeby o tym się dowiedzieć, trzeba się trochę "namęczyć", co wcale nie zmienia faktu działalności..."
Tak, to nie zmienia faktu działalności. Plama na honorze pozostaje. Tego tak łatwo się nie zmyje. 
Natomiast w przypadku Marzyńskiego ta "działalność", tym bardziej boli, że jest to swoisty sposób wyrazów wdzięczności dla Polaków za uratowanie życia.
Wiadomo, na co były narażone w czasie wojny polskie rodziny, które ukrywały pod swym dachem, ludność pochodzenia żydowskiego. 
Marzyński jest przecież jednym z tych licznych, którym dzięki nam udało się ocalić życie...

Główną nagrodą Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Krakowie
jest "Złoty Róg". W tym roku /31.05 - 06.06/  jury przewodniczył właśnie Marzyński.
Dla mnie jest to ciekawostka, że osobie o tak niszczącej, hańbiącej Polskę działalności powierza się tak zaszczytną a jednocześnie odpowiedzialną funkcję.
Odpowiedzialną - bo nagrodzone filmy mogą być "przykładem" dla innych twórców.
Można więc z "czystym sumieniem" nagradzać filmy, nawet takie, które będą szkalować imię Polski.
Marzyński od wielu lat miejscem zamieszkania, na stałe jest oddalony od Polski.
W dzisiejszej dobie "oddalenie" nie przeszkadza w działalności. Natomiast krótkie pobyty w naszym kraju mogą, poza oficjalną wizytą, być studnią do czerpania ze źródła, jak również do wylewania do niej "mętów"...
Nie wiem dlaczego, ale zacytuję pod Marzyńskim Wyspiańskigo "Wesele"
..."Miałeś chamie złoty róg, ostał ci się ino sznur..."

..."Gotująca się krew" nie jest zbyt dobrym doradcą... "
Dlatego prosiłam o chwilę na zaczerpnięcie świerzego powietrza.
Ponieważ jestem osobą wrażliwą, spontanicznie reagującą i szczerą w wypowiedziach, /co widać w moich komentarzach/.
Myślę, że niejednokrotnie być może powinnam zaniechać wypowiedzi...

Serd.Pzdr.
P.S. Bardzo dziękuję za rozmowę


avatar użytkownika Deżawi

6. @bedetta2010: "...być może powinnam zaniechać wypowiedzi..."

To oczywiście o "gotującej się krwi".

No tak, to sprawa emocji i temperamentu... Wszyscy mamy jakieś wady, ale i zalety. Ze swymi ułomnościami walczymy, na ile potrafimy. Zalety są dużo ważniejsze, bo są motorem naszego życia.

Z odpowiedziami nie musi się Pani spieszyć. Przynajmniej u mnie. Zresztą, tu na Blogmedia24 panuje bardzo przyjazny klimat, i nie ma znaczenia, czy odpowiedź padnie za pięć minut, czy za dwie godziny. Jestem zwolennikiem spokojnych rozmów.

Celowo przypomniałem swój post z listopada 2009 (zawierający artykuł prasowy z 2000 r.), bo jest NIEZWYKLE aktualny również dziś. Lansowana na siłę tematyka polsko-żydowska uderza w naszą historię i - mam takie przeczucie - uderzy w nas ekonomicznie.

Chodzi o kwotę $65mlrd. Co to za kwota i skąd się bierze? Kto to ustalił? Nawet jeśli faktycznie Polska ma być czemuś winna, no to gdzie są jakiekolwiek wyjaśnienia i DEBATY na ten temat? Że niby brak zainteresowania? Ble, ble... Temat w mass mediach nie istnieje.

Politycy (Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski, Tusk) jak tajniacy jeżdżą po świecie (Izrael, USA) i składają deklaracje nie wiadomo czego.

Również Hillary Clinton podczas ostatniej wizyty nie omieszkała poruszyć tematu rekompensat żydowskiego mienia. I co? I nic.

Uniwersytet Jagielloński poucza nas, Polaków o holokauście ustami "złotoustych" skandalistów Jana Tomasza Grossa, Mariana Marzyńskiego i Aliny Całej. Wyrastają nowe "gwiazdy" w rodzaju Rafała Betlejewskiego. No i nie zapomnijmy agitacji "niezastąpionej" w bojach Gazety Wyborczej.

Pozdrawiam serdecznie

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika bolek

7. link

Dla wszystkich zainteresowanych podaję prawidłowy link:

http://www.logtv.com/films/shtetl/articles.html

avatar użytkownika Deżawi

8. @bolek: "prawidłowy link"

Co to znaczy prawidłowy link?

Dla mnie to jest kolejny skandal. Strona dotycząca POLSKI jest utworzona przez POLAKA

Więc dlaczego jest TYLKO po angielsku? Czyli: do kogo ta strona jest adresowana? Do wszystkich, tylko nie do Polaków.

Czy jest to strona rzetelna i uczciwa? Wątpię, przejrzałem ją pobieżnie i jest tam sporo jadu, podobnego do Jana Tomasza Grossa i Mariana Marzyńskiego.

Jeśli się mylę, proszę mnie sprostować.

Pozdrawiam.

PS Autorem strony jest Sławomir Grünberg, ur. 1951 r., wyemigrował z Polski w 1981 r., reżyser kilkudziesięciu filmów dokumentalnych.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Bard MUsashi

9. Panie trza czytać i polecać

Mądrości narodu wybranego zawarte w pięknym kompendium pewnej jej grupy Protokoły medrców syjonu Czytałeś Pan?!

Witam serdecznie

avatar użytkownika Deżawi

10. @Bard MUsashi

Nie czytałem. Jeśli widzi Pan z tym kompendium jakiś realny związek przyczynowo-skutkowy, z tym, co się obecnie dzieje, to proszę o tym napisać artykuł. Zachęcam Pana.

Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"