JAK TO Z KLICHEM EDMUNDEM BYŁO ? (tyche44)

avatar użytkownika Redakcja BM24

Komisja Infrastruktury

06 maja 2010 r.

 

Rozpocznę  od pierwszej informacji, o której – jak większość pewnie z państwa – dowiedziałem się o katastrofie z mediów. Nawet dzwonił jeszcze syn. Mówi: tato czy wiesz, co się dzieje? Włączyłem TVN 24, widzę, co się dzieje, w związku z tym natychmiast zacząłem się pakować i jadę do Warszawy, bo wiedziałem, że już może być problem prawny. Dlaczego? Dlatego, że samolot jest samolotem – był – samolotem lotnictwa państwowego. Załoga była wojskowa. W związku z tym dotyczy to lotnictwa państwowego, którego nie obejmuje załącznik 13 do konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym.

Tak gdzieś  w połowie drogi, chyba w rejonie Garwolina, bo ja mieszkam w Dęblinie i na weekendy jeżdżę do Dęblina, w tygodniu czy jak potrzeba to mieszkam w Warszawie, także nie ma jakiegoś problemu tutaj dojazdu, szybkości na miejsce wypadku czy coś. W połowie drogi dostałem telefon od pana Aleksieja Morozowa, to jest obecnie przewodniczący Komisji Federacji Rosyjskiej, zastępca pani Anodiny – szefowej Mieżnonarodnej Awiacionnej Komisji… Komitetu, to znaczy Międzynarodowego Komitetu Lotniczego. Dlatego, że ten Komitet ma większe zadanie niźli badanie, a badanie prowadzi w dwunastu krajach byłego Związku Radzieckiego, to znaczy wszystkich oprócz Państw Bałtyckich.

On zadzwonił  i powiadomił mnie, że jest katastrofa w Smoleńsku i traktuje to jako telefoniczne powiadomienie, natomiast formalne będzie później. I było od razu pytanie o procedury, według jakich będzie ten wypadek badany. On zaproponował załącznik 13 do konwencji, bo myślę, że i według jego wiedzy, i ówczesnej mojej wiedzy, to jest jedyny dokument, który podpisała i strona polska, i Federacja Rosyjska jako konwencję chicagowską tak zwaną z ’44 roku.

Ja oczywiście, który na początku kierowałem całością, bo czułem się odpowiedzialny, że ktoś musi tutaj objąć i te sprawy organizacyjne załatwiałem, tam dużo ich nie było, przekazałem całość spraw panu Mirosławowi Grochowskiemu – pułkownikowi, szefowi tego Inspektoratu i on zaczął przygotowywać się do działań. Wtedy jeszcze nie było żadnego spotkania. Spotkanie z komisją rosyjską, to znaczy można powiedzieć tak: z czapką – z kierownictwem komisji rosyjskiej – było kolejnego dnia to znaczy już w poniedziałek. I układ był na tym spotkaniu taki: szefem komisji rosyjskiej był pan generał – już zapomniałem, bo później on przestał pełnić tę funkcję, więc nie chciałbym nazwiska przekręcić, mam wizytówkę, mam tę informację zapisaną, jego zastępcą był Morozow.I identycznie z naszej strony szefem był Grochowski, ja byłem jego zastępcą.Bo ja mu powiedziałem, jeśli chcesz, ty nie znasz, jeśli to będzie procedowane do tego aneksu 13 ja znam ten aneks dobrze. Ponieważ wojsko nie działa według tego załącznika, więc on przystał na to, że ja będę jego zastępcą, wsparciem. I tam od razu wyszła sprawa liczby akredytowanych. Pan płk Grochowski poprosił, żeby akredytowano ze strony polskiej siedmiu przedstawicieli. No to jest oczywiste niezgodne z załącznikiem, bo załącznik 13 jasno mówi, że – przepraszam, bo to tak się nie powinno mówić, załącznik nie mówi, ale tak kolokwialnie trochę, żeby…, wiadomo o co chodzi, prawda – że może być jeden pełnomocny akredytowany i w tym załączniku jest również napisane, że doradców – tam jest opisane, że to są doradcy, ale często używa się formy eksperci, bo w zasadzie to są eksperci, którzy doradzają temu akredytowanemu, bo on przecież nie może się znać na silnikach, płatowcach, rejestratorach i innych urządzeniach więc ma tych doradców swoich. Często mówi się eksperci.   W kolejny dzień  – to był poniedziałek – a i kolejny dzień  godzina 13.00, tj. wtorek, trzynastego – przepraszam – o godzinie 12.00 podchodzi do mnie pan Morozow i mówi: pan premier Putin zaprasza, no nie mówi się pan w języku rosyjskim tylko jest wy czy ciebie, no jest to taka forma, jak w angielskim, mówi zaprasza ciebie na konferencję prasową do Moskwy na trzecią. Ja mówię, jak na trzecią? Przecież jest dwunasta. Chyba że jakiś samolot, może przelecę się jakimś Tu-22 albo coś i to wtedy można, prawda? Wszystko możliwe jest, szczególnie w tak mocnym państwie. No i od razu zadzwoniłem do pana ministra Grabarczyka, bo coś tutaj ja za wysoko zaczynam gdzieś być postrzegany, prawda? No i w rozmowie, ja nie wiem czy była taka jasna akceptacja, ale wyczułem, że mogę się na to spotkanie udać do… Aha, bo później było tak: nie będę musiał lecieć do Moskwy, ale będzie telekonferencja i mam być w budynku w jakimś jednym z gubernatorów. Udałem się na tę konferencję. Pierwszy głos zabrał pan premier Putin, później jego zastępca pan Iwanow i jako trzecia pani Anodina – szefowa MAK-u, która jasno powiedziała, że będzie procedowanie według załącznika 13.     

„W związku z tym zorientowałem się…Aha i Morozow mi mówi od teraz ja jestem szefem. Więc już został wycofany ten przedstawiciel wojskowy. Ja identycznie sądząc zebrałem całą grupę i mówię: panowie myślę, że jeśli z tamtej strony jest taka zmiana to tutaj też będzie i ja na razie czekam na decyzję, ale myślę, że musimy się przygotować, żebyśmy wiedzieli, jakie mamy prawa, obowiązki zgodnie z załącznikiem 13. I odczytałem przy wszystkich. Skład był grupy około ponad 20 wojskowych, z mojej komisji był tylko pan Fydrych. I mówię: ten załącznik jest do dyspozycji, proszę się zapoznać, kto chce jeszcze więcej. Ja odczytałem te ważne punkty. Nasze uprawnienia, do czego mamy dostęp, czego możemy żądać i jak możemy procedować.”

http://zbigniewkozak.pl/?p=1220

http://tyche44.salon24.pl/200661,jak-to-z-klichem-edmundem-bylo

Etykietowanie:

28 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. kim jest Edmund Kilch? Powinismy wiedzieć, aby wiedzieć dlaczego

Edmund Klich (ur. w 1946) – pułkownik
pilot Wojska Polskiego w
stanie spoczynku, od 2006 szef Państwowej
Komisji Badania Wypadków Lotniczych
(PKBWL) przy Ministrze Infrastruktury Jerzym
Polaczku (2006-2007) i Cezarym Grabarczyku (od 2007). Jego specjalności
to wyszkolenie i eksploatacja.

Edmund Klich w biurze

Życiorys [edytuj]

Od 1961
związany z lotnictwem. Służył w jednostkach lotniczych Sił Powietrznych i
Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie
na stanowiskach od instruktora-pilota do zastępcy dowódcy pułku i
starszego inspektora bezpieczeństwa lotów.

Brał udział w Polskim Kontyngencie Wojskowym w dawnej Jugosławii. 17
czerwca
1997
uzyskał stopień doktora nauk wojskowych rozprawą doktorską pt. "Kierunki
doskonalenia działalności służby bezpieczeństwa lotów w siłach
zbrojnych RP
" na Wydziale Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Akademii Obrony Narodowej.

Od 1997
do 2000
zastępca szefa Wydziału Lotnictwa Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił
Powietrznych. Od 2000 zajmował się badaniami wypadków lotniczych.

Żonaty. Ma dwóch synów.

Publikacje [edytuj]

  • "Bezpieczeństwo lotów: wypadki, przyczyny, profilaktyka", Zakład
    Poligraficzny „Wisła”, Puławy 1998.

Linki
zewnętrzne
[edytuj]

http://pl.wikipedia.org/wiki/Edmund_Klich

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Kogo tak naprawdę reprezentuje Edmund Klich?

Edmund Klich, kiedy usłyszał o smoleńskiej katastrofie poczuł
nagły patriotyczny impuls, wsiadł w samochód i ruszył w try miga do
Warszawy, do ministra Grabarczyka, choć nikt go o to nie prosił.

Podczas tej podróży jakimś dziwnym telepatycznym trafem zadzwonił
właśnie do niego z Moskwy Pan Aleksiej Morozow, szef Komisji Technicznej
MAK, jakby przeczuwając, że on na pewno już z samego rana opuścił
bloki startowe. Czy już wtedy uzgodniono procedowanie w myśl załącznika
13, konwencji chicagowskiej?

Dzieje się to w demokratycznym państwie prawa, kiedy nikt z rządu
jeszcze z Edmundem Klichem nie rozmawiał, nie mówiąc już o delegowaniu
go, jako przedstawiciela Polski do komisji wyjaśniającej przyczyny
katastrofy. Pierwsi kontaktują się z Klichem Rosjanie.

Naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski, zarzucił
Edmundowi Klichowi “utrudnianie śledztwa i działanie na szkodę
kraju”.

Dlaczego? Bo Edmund Klich stanął po stronie Rosjan i uniemożliwiał
bezczelnie udział polskiego specjalisty w przesłuchiwaniu rosyjskiego
meteorologa. Oto, co mówił na konferencji prasowej 27 maja:

– Specjalista z komisji został
zaproszony przez prokuratorów polskich do współpracy w czasie
wysłuchiwania meteorologa – Powiedziałem panu Grochowskiemu – bo ja
kierowałem wojskowymi tylko przez pana Grochowskiego, nie samodzielnie –
żeby go odwołał albo, jeśli chce dalej tam pracować, to zostaje już
wśród prokuratorów, a ja powołam z kraju kogoś innego

Dalej wszystko wyglądało tak, jakby Rosjanie za wszelką cenę chcieli
Klicha postawić na czele polskiej komisji.

Obecne tourne Klicha po wszystkich polskich mediach i obarczanie
odpowiedzialnością za tragedię załogi i generała Błasika, to wielki
skandal. Kilka razy dziennie Edmund Klich stopniuje napięcie i wrzuca
kolejne sensacyjne informacje pochodzące ponoć z zapisu „czarnych
skrzynek”. Informacje te dziwnie korespondują z doniesieniami rosyjskiej
prasy i ocenami tamtejszych specjalistów.

Proszę teraz skonfrontować obecne działania Klicha z jego wypowiedzią
na oficjalnej konferencji prasowej z 27 maja.

„Problem jest taki, że tego
zapisu rozmów w kabinie generalnie się nie udostępnia. W społeczeństwie
jest takie mniemanie; pilot, pogoda, technika.. prawda.

Nie będzie się wtedy szukać
tych błędów systemowych tylko się powie, aha, no, piloci tam coś, może
tak. Wybierze się tylko część tego i będzie to służyć manipulacji, a
nie ujawnieniu przyczyn. Generalnie wiemy, co się stało. Trzeba
odpowiedzieć, dlaczego się stało, a to są analizy, to są obliczenia, tu
nie…tu nie można iść na skróty. Proszę państwa gdybym ja się zgodził
na to i komisja rosyjska to przyjęła, to przecież by nas odsądzono od
czci i wiary, bo ten raport to będzie kilkadziesiąt stron…może nawet
więcej jak sto i każde zdanie będzie analizowane przez specjalistów
myślę na świecie, bo takiego wypadku, o ile pamiętam nie było na
świecie w lotnictwie… ani cywilnym, ani wojskowym, o takich skutkach.

Więc tu na pewno nie można
iść na skróty. I teraz, co się wydarzyło, dlaczego się wydarzyło i
trzecie pytanie, co zrobić, aby się nie wydarzyło w przyszłości? Ale to
każdy obszar, to jest… Ja myślę, że po roku na pewno będzie raport, bo
musi być raport, tak zwany pośredni, jeśli nie będzie zakończone, ale
to jest w tych kategoriach czasowych…trzeba brać pod uwagę proces
badawczy…”

Jaką grę i na czyje polecenie prowadzi Edmund Klich?

Mirosław Kokoszkiewicz






http://www.bibula.com/?p=22154

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Czy Edmund Klich to nowy „dziadek z Wehrmachtu”?

Edmund Klich, polski wysłannik do Międzypaństwowego Komitetu
Lotniczego w związku z katastrofa smoleńską z 10 kwietnia, to zagadkowa
postać. Wyrażał już głębokie niezadowolenie z działań rosyjskich
śledczych, a także dozgonne zaufanie w wyniki i rzetelność śledztwa.
Jaką rolę E. Klich odgrywa w kampanii prezydenckiej?

Edmund Klich w TVN24.pl, 23 kwietnia
2010:
Edmund Klich nie pozostawia także suchej nitki na
strategii, jaką nasza administracja przyjęła względem Rosjan. Szef
komisji uważa, że w relacji ze stroną rosyjską pozostajemy dziś w
kategorii petenta.

- Zasady są jasne. Projekt raportu (o przyczynach katastrofy)
przygotowuje strona rosyjska, a my mamy 60 dni na odpowiedź i to
wszystko. Oni mogą te nasze uwagi uznać, albo nie - zaznacza. Według
Klicha takiej sytuacji można było uniknąć.

Edmund Klich, 21 maja 2010:To nie jest bezpośrednia presja, że musicie wylądować (...).
Ale jeśli jest głos na minutę przed i osoba jest, to znaczy świadomość
obecności tej osoby, już jest jakąś formą tego, że jednak jest ważna
sprawa i należy się starać wylądować. Ja bym tak odebrał, gdybym
pilotował ten samolot.

W
ciągu miesiąca poglądy naszego wysłannika do MAK uległy diametralnej
zmianie. Najpierw był polskim awanturnikiem, rozgoryczonym na panujący
chaos i niekompetencję strony rosyjskiej. W ciągu niecałych 30 dni
ewoluował w zadowolonego eksperta, dumnie współpracującego z przyjaźnie
nastawiony i w zupełności otwartym państwem.

Edmun
Klich jest ekspertem, który co prawda „wie wszystko” ale nie może
powiedzieć – zabrania mu tego tajemnica śledztwa. Fakty może wyjawić
dopiero po zakończeniu postępowania. Jednocześnie ten sam człowiek
codziennie dostarcza nowych informacji mediom. Wczoraj, w programie
"TerazMY!" zdradził, że w kabinie pilotów do samego końca znajdował się
dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik. Zasugerował jednocześnie,
że mógł być to element wywierający presję na pilotów prezydenckiej
maszyny.

Dodał
nawet, że presję mogła wywoływać także inna, niezidentyfikowana jeszcze
osoba, która w kabinie pilotów była nieco ponad kwadrans przed
katastrofą. Dzisiejsze „Fakty TVN” podały, że mógł to być ktoś z
Kancelarii Prezydenta, albo nawet jakaś postawiona wyżej persona…

Swoisty
spektakl insynuacji, który w istocie zmierza do rzucenia podejrzeń na
śp. Lech Kaczyńskiego i ostatecznego obarczenia go winą za śmierć
pozostałych 95 osób, wygląda na zaplanowane działanie.

Edmund
Klich po publicznym poskarżeniu się na jakość śledztwa został wezwany
na rozmowę z Donaldem Tuskiem. Po wizycie u premiera ogłoszono, że nasz
akredytowany działał pod wpływem emocji, był wzburzony… wcale nie chciał
powiedzieć tego, co wszyscy usłyszeliśmy. Od tej pory poglądy Klicha
uległy zmianie:

Uważam, że jest wola pełnego
wyjaśnienia. Mam dostęp do wszystkich informacji
– zapewniał

W
związku z tym nasuwają się pytania – co premier Donald Tusk
powiedział/zaproponował Klichowi? Czy insynuacje, których dopuszcza się
Edmund Klich, realizowane są na polityczne zamówienie? Czy – biorąc
przykład z PiS z 2005 r. – Edmund Klich na kilkadziesiąt minut przed
ciszą wyborczą poinformuje, że „w kabinie pilotów był Lech Kaczyński”?


http://piechula.salon24.pl/186525,czy-edmund-klich-to-nowy-dziadek-z-wehrmachtu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Śledztwo katyńskie stoi w miejscu

Bez wyniku zakończyło się kolejne, czwarte już posiedzenie przygotowawcze Moskiewskiego Sądu Miejskiego w sprawie śledztwa katyńskiego. Przedstawiciele rosyjskiej Międzyresortowej Komisji do spraw Ochrony Tajemnicy Państwowej nie zjawili się w sądzie, ani nie przysłali żadnych dokumentów - wynika z pisma "Memoriału", do którego dotarła Informacyjna Agencja Radiowa.
Komisja ta, której przewodniczy szef administracji prezydenta Siergiej Naryszkin, miała dostarczyć do sądu miejskiego dokumenty wyjaśniające, dlaczego śledztwo katyńskie zostało utajnione. Sprawę numer 159 prowadziła w latach 1991-2004 Główna Prokuratura Wojskowa, po czym śledztwo umorzyła, a postanowienia utajniono na polecenie międzyresortowej komisji.
Posiedzenia przygotowawcze zwoływane są na wniosek organizacji badającej zbrodnie stalinowskie "Memoriał", która uznaje za niezgodną z prawem decyzję komisji ochrony tajemnicy państwowej w sprawie utajnienia postanowień śledztwa.
Jak czytamy w piśmie "Memoriału", brak obecności przedsawicieli komisji to pośrednie podważenie autorytetu Moskiewskiego Sądu Miejskiego przez prezydenta Rosji. Jak przypomina "Memoriał", prezydent Dmitrij Miedwiediew wielokrotnie podkreślał, że szacunek dla sądów to jedno z najważniejszych elementów budowy państwa opartego na rządach prawa.
Wniosek "Memoriału" jest ponownie rozpatrywany za sprawą Sądu Najwyższego Rosji, który 21 kwietnia skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Moskiewski Sąd Miejski.

http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/iar/?id=172834

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

5. Zadałam sobie trud

kilka dni temu i w całości przeczytałam ze strony posła Kozaka całe przesłuchanie Klicha (i m.in. z-ców ministrów) w czasie posiedzenia tej komisji. Pytania zadawali oprócz P. Kozaka m.in. także A. Macierewicz, posłanka B. Kempa. Zapamiętałam, że na jedno z pytań - "czy jest możliwe, ze samolot upadający z tak małej wysokości może rozbić się na takie małe kawałki" - P. Klich odpowiedział, ze oczywiście MOŻE, bo to zależy także od prędkości a nie tylko wysokości. Ale na pytanie, czy ZNA PODOBNĄ KATASTROFĘ w czasie lądowania z takim rozbiciem się samolotu, odpowiedział...że nie!

Sam fakt "zatrudnienia" (i to przez telefon!) jakiegoś polskiego Klicha przez pana Morozowa, nad głową polskiego rządu (czyżby?) - to chyba fakt niespotykany we wszechświecie - no chyba wyjąwszy...PRL!

I to by było na tyle. Reszty komentować chyba nie warto...

Selka

avatar użytkownika Maryla

6. @Selka

"fakt "zatrudnienia" (i to przez telefon!) jakiegoś polskiego Klicha przez pana Morozowa,"

WIERZYSZ W TO? Chyba, że zleceniodawcą było WSI , a Tusk dostał tylko papier do podpisania.

Nie ma takiej mozliwości , TO NIEMOZLIWE co nam opowiada Klich, nigdy, w żadnym kraju i w zadnym czasie.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

7. @Marylko

Nie wierzę w żadne ględzenie tego "wybrańca". Tym bardziej tak nieprawdopodobne... Niemniej - NIKT tego nie dementuje? :))

Selka

avatar użytkownika Maryla

8. Katastrofa w Smoleńsku - manipulacje mediów i niejasności

Minister Ewa Kopacz zapewniała w TVN 24, że podczas sekcji zwłok ofiar obecni byli polscy lekarze i prokuratorzy. Tyle tylko, że przedstawiciele prokuratury wojskowej twierdzą, że tak nie było. Ktoś tu bez żenady kłamie. Ewa Kopacz twierdziła także, że miejsce katastrofy było przekopane na metr w głąb.
http://www.fakt.pl/Kopacz-klamala-,artykuly,77865,1.html

Wątpliwości związane z sekcją zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
http://www.bibula.com/?p=24722

Prokurator generalny Andrzej Seremet wyznał, że polski prokurator był tylko przy sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego, na resztę polscy śledczy nie zdążyli. Niech dalej rozkwita współpraca polsko-radziecka.
http://www.fakt.pl/Polscy-sledczy-byli-tylko-przy-sekcji-zwlok-prezydent...

Minister Graś kłamie w sprawie okoliczności traktowania ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
http://www.youtube.com/watch?v=DrShOLlE9zE&feature=player_embedded

Świetnie przedstawione manipulacje mediów i rządów Rosji i Polski w sprawie katastrofy w Smoleńsku. Skala tych manipulacji przeraża.
http://cogito.salon24.pl/211825,w-trosce-o-odpowiednie-wnioski

W Smoleńsku Tusk z Putinem nawet nie podeszli do ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego – wynika z zeznań funkcjonariuszy BOR. Przez 5 godzin zwłoki leżały na folii rozłożonej bezpośrednio na błocie! W tym czasie nie mogli pełnić warty honorowej!
http://niezalezna.pl/article/show/id/36885

Prokuratura nie wie, co się stało z polskim rejestratorem podwyższonych parametrów lotu, który był badany w Polsce. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji na ten temat się nie wypowiada. Dlaczego MSWiA odmawia komentarza? Czy rejestrator przesłano do Moskwy i rząd Tuska obawia się gigantycznego skandalu?
http://smolensk-2010.pl/2010-07-09-sledczym-zginal-rejestrator.html

Do prokuratora generalnego wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez premiera Donalda Tuska i wykonującego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego. Złożył je berliński adwokat Stefan Hambura, pełnomocnik m.in. syna Anny Walentynowicz w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej - poinformowała na swoich stronach "Rzeczpospolita". Według Hambury premier i prezydent działali na szkodę państwa.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Adwokat-oskarza-Tuska-dzialal-na-...

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, który bada m.in. katastrofę w Smoleńsku, kontroluje rynek, który wcześniej certyfikuje. MAK orzeka o przyczynach katastrof lotniczych, w których wykorzystywany jest certyfikowany przez niego sprzęt czy lotnisko. To właśnie MAK dopuścił do użytku obiekt Smoleńsk-Siewiernyj, na którym rozbił się polski rządowy samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Zdarza się, że prowadzi to do międzynarodowych skandali. Ormiańska prasa naciskała na wystąpienie Armenii z MAK, po tym jak winą za katastrofę ormiańskiego Airbusa A320, została obarczona załoga. Komitet zataił błędy obsługi i fatalny stan lotniska, które certyfikował. Szefowa MAK Tatiana Anodina jest akcjonariuszką... rosyjskich linii lotniczych Transaero. Założył je jej syn, który jest ich współwłaścicielem.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/smolensk-w-cieniu-skorumpo...

Prokuratura nie wyraża zgody na kopiowanie akt rodzinom ofiar katastrofy w Smoleńsku, a wiele z kart udostępnianych tomów zostało utajnionych i te dokumenty są dla rodzin niedostępne. Do prokuratury trafi wniosek o sporządzenie kopii wszystkich akt śledztwa smoleńskiego. Jeśli to nie przyniesie efektu, sprawa będzie kierowana dalej, aż do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Trybunał już orzekał w sprawach o blokowanie możliwości kopiowania akt z korzyścią dla tych, którym to utrudniano. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Gdy-ogladamy-makabryczne-zdjecia-...

Andrzej Melak: Szef kancelarii premiera Tomasz Arabski zapewniał rodziny ofiar, że wszystkie ciała wydobyto z wraku samolotu. W tym czasie prokurator generalny Andrzej Seremet na konferencji prasowej w Warszawie poinformował, że nie wydobyto jeszcze ciał ofiar z kokpitu. Kto kłamał?
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100724&typ=po&id=po21.txt

Rosja Władimira Putina konsekwentnie prowadzi swoją grę w sprawie smoleńskiego śledztwa. Jej celem wydaje się być uwikłanie Polski w podział wewnętrzny, a zarazem w całkowitą bierność wobec niezwykle agresywnej neoimperialnej polityki Rosji na Wschód od Polski – ostrzega prof. Nowak. - Istotą rosyjskiej gry jest nakręcanie spirali konfliktu w Polsce, tak, żeby ci, którzy chcą dochodzić prawdy o katastrofie, byli przedstawiani jako nieodpowiedzialni siewcy konfliktów. Niestety PO, SLD i część mediów realizują plan reżimu Putina.
http://fronda.pl/news/czytaj/w_co_putin_gra_z_polska

Katastrofa w Smoleńsku. Część zdjęć z galerii Sergeja Amelina jest fotomontażem.
http://www.pluszaczek.com/2010/07/23/katastrofa-tu-154m-%E2%80%93-analiz...

To w końcu jak to było?"- Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone) - miał powiedzieć pilot Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem - pisze w czwartek "Gazeta Wyborcza"". A może tak:"- Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabije/zabiją - takie słowa kilkadziesiąt sekund przed rozbiciem się samolotu miał wypowiedzieć kapitan Arkadiusz Protasiuk - poinformowała w środę TVN24. Aparat dezinformacji pracuje pełną parą. Pierwsze informacje, które "wyprodukował" TVN24 mówiły, że to zdanie padło KILKANAŚCIE sekund przed katastrofą. Na stronie TVN24 zostało to zmienione (bo cuchnęło kłamstwem i prowokacją, bo na kilkanaście sekund przed katastrofą nie było w "Transkrypcji" żadnych niezrozumiałych wypowiedzi) na kilkadziesiąt sekund. Są za to ślady w relacjach innych portali, które na tę informację TVN24 się powoływały np.: "Według TVN24, pierwszy pilot prezydenckiego Tupolewa na kilkanaście sekund przed katastrofą miał powiedzieć: "Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją)"."
http://info.wiara.pl/doc/592110.Jak-nie-wyladuje-my-to-mnie-zabije-ja http://wiadomosci.onet.pl/2197644,11,jak_nie_wyladujemy__to_mnie_zabijej...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100714/KRAJ/325722201 aby wg
Gazety Wyborczej urosnąć do DWUDZIESTU minut. Nie dajmy się traktować jak bezmyślne stado przez grupkę cwaniaczków.
http://eurybiades.salon24.pl/207998,gw-vs-tvn-smolensk-i-stenogramy

Lotnicy domagają się ujawnienia zapisów parametrów lotu tupolewa, bo tylko one są w stanie rzucić więcej światła na tragedię smoleńską, a nie zdania wyrwane z kontekstu. Atmosfera pracy w ciągu ostatnich dwóch lat uległa pogorszeniu, ale bez przesady. Nie chce mi się po prostu wierzyć, żeby tak bali się konsekwencji tego, że nie wylądują. Wcześniej zdarzały się takie sytuacje, że samolot nie lądował i nie było z tym problemu - mówią byli lotnicy z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Dodają zgodnie, że nawet jeżeli któryś z pilotów powiedział, że ktoś kogoś, w przenośni, zabije, jeśli ten nie wyląduje, to tylko w ramach czarnego poczucia humoru i prywatnych żartów.- Nie należy brać tego zdania wyrwanego z kontekstu dosłownie. To zwykła zagrywka polityczna i nic więcej - mówią piloci. Ich zdaniem zastanawiające jest coś zupełnie innego. Mianowicie: dlaczego trzy miesiące po katastrofie brakuje nadal odczytów z urządzeń pokładowych tupolewa. Piloci twierdzą bowiem, że to one, a nie zapisy rozmów pilotów, mogą przynieść odpowiedź na pytanie, co się wydarzyło 10 kwietnia pod Smoleńskiem.- Warto byłoby przyjrzeć się działaniom silników, manewrom pilotów, usterzeniu - twierdzą lotnicy, zastanawiając się, dlaczego wciąż takich informacji nie ma.
http://www.polskatimes.pl/magazyn/283021,stenogramy-wciaz-pelne-zagadek,...

Ewa Błasik, żona gen. Andrzeja Błasika: Słyszałam słowa męża skierowane do któregoś z pilotów, że nikt nie ma prawa niczego nakazywać dowódcy załogi, bo on o wszystkim decyduje i ma prawo odmówić wykonania lotu, jeżeli w jakikolwiek sposób zagraża to bezpieczeństwu. Ogromnie ranią mnie i moją rodzinę media żądne krwi, które szargają dobre imię mojego męża, gdy ten nie może się bronić. W rzucaniu kalumnii na niego i oskarżaniu go przoduje TVN 24, nie wspominając już o programie "Teraz my!". Ci ludzie już osądzili mojego męża. Zapraszają do programu tzw. ekspertów, którzy nie sprawdzili się w lotnictwie, a teraz mają swoje pięć minut i wyżywają się na moim mężu. Nie wiem, komu tak naprawdę zależy na prawdzie. Nie chcę mieszać w to prokuratury, ale zaczynam w tej sprawie nikomu nie ufać. Wielu rządzącym się nie podobało, a na pewno stronie rosyjskiej, że mąż był bardzo szanowany przez wszystkich dowódców NATO, zwłaszcza przez samych Amerykanów, którzy odznaczyli go Legią Zasługi. Był właściwie pierwszym z pokolenia nowych generałów, dowódców Sił Powietrznych, który nie miał nic wspólnego z Układem Warszawskim. Nie był prosowieckim, twardogłowym generałem z tego układu, lecz prawdziwie natowskim dowódcą. Nie dziwię się więc Rosjanom, że chcieli z niego zrobić takiego twardogłowego, który wbrew wszelkim zasadom naciskał na pilotów, bo chciał na siłę wylądować w Smoleńsku. Do tej pory nie wiem, dlaczego spadł samolot CASA, a co dopiero prezydencki tupolew. Nie rozumiem też, dlaczego po katastrofie CASY moje prywatne telefony były na podsłuchu. Gdy mówiłam rodzinie o czymś, co mi się w tej sprawie nie podobało, rozmowy były przerywane.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100724&typ=po&id=po01.txt

W akcie zgonu co najmniej jednej z ofiar katastrofy W Smoleńsku widnieje godzina 8.50-9.00 czasu polskiego - pisze "Nasz Dziennik". Wynikałoby stąd, że jedna z ofiar katastrofy smoleńskiej zmarła od 10 do 19 minut po zderzeniu tupolewa z ziemią. Potwierdza to niepokojące informacje "Gazety Polskiej". Co działo się w tym czasie - przez 19 minut? Kłamie MAK czy rosyjscy lekarze sądowi? Według niepotwierdzonych informacji, jakie już w maju dotarły do „Gazety Polskiej” od osoby, która była na miejscu tragedii i potem rozmawiała z rodzinami ofiar, przynajmniej jeden z pasażerów chwilę po katastrofie jeszcze żył i zaraz po rozbiciu się maszyny wykonał lub próbował wykonać połączenie telefoniczne (więcej szczegółów w najbliższym wydaniu papierowym "GP"). Nie udało nam się tego oficjalnie potwierdzić, dlatego dotąd o tym nie pisaliśmy.
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/37006

Polska prokuratura, nie dysponując protokołami sekcji zwłok, powinna wstrzymać pochówek ofiar do czasu przeprowadzenia niezależnych badań przez polskich lekarzy. Z ekspertyzy sporządzonej przez mecenas Krystynę Kosińską wynika, że wobec braku możliwości zapoznania się z takimi protokołami pozwolenie na pochówek ofiar katastrofy z 10 kwietnia zostało wydane w sposób "nieuprawniony". Adwokat podkreśla, że wynika to z obowiązujących przepisów - art. 209 kodeksu postępowania karnego, który obliguje do sporządzenia protokołu czynności sekcji zwłok i oględzin. Stanowi on podstawę dalszych decyzji prokuratorskich - podnosi Kosińska. Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej uważają, że strona polska zaniedbała przeprowadzenie własnych badań i sekcji zwłok osób, które zginęły w prezydenckim samolocie. Zgodnie z polskim prawem w przypadku podejrzenia "przestępczego spowodowania śmierci" przeprowadza się sekcję zwłok. Prokurator musi też wyrazić zgodę na dokonanie pochówku tych osób. "Jeżeli w Rosji nie była zrobiona sekcja zwłok przy udziale polskich patologów, to powinna być przeprowadzona w Polsce, od razu po przywiezieniu zwłok, żeby nie opierać się na dokumentach rosyjskich" - uważa Andrzej Melak, brat tragicznie zmarłego w katastrofie Stefana Melaka, szefa Komitetu Katyńskiego.. Bliscy ofiar twierdzą, że w świetle wielu niejasności i wątpliwości po przywiezieniu zwłok polscy biegli powinni przeprowadzić własne, odrębne badania. Według nieoficjalnych informacji, nie życzyli sobie tego Rosjanie, którzy wymogli na Polsce, żeby trumien ofiar katastrofy nie otwierano.
http://www.rp.pl/artykul/2,511174.html

O tym jak władze Rosji grają na nosie rządowi Tuska w sprawie katastrofy w Smoleńsku. Inna sprawa czy PO zależy na postępach śledztwa.
http://lubczasopismo.salon24.pl/pionek/post/209956,smolenska-klatwa-tute...

Najbardziej kompleksowy zbiór pytań dotyczących katastrofy w Smoleńsku. Imponująca liczba kilkuset, często bardzo ciekawych kwestii.
http://lubczasopismo.salon24.pl/MinPrawd/post/209982,biala-ksiega-update...

Filip Stankiewicz

http://filipstankiewicz.salon24.pl/212517,katastrofa-w-smolensku-manipul...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Katastrofa smoleńska: znowu nie dostaliśmy od Rosjan żadnych now

Akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) przedstawiciel Polski Edmund Klich powiedział w środę PAP, że nie otrzymał w Moskwie żadnych nowych dokumentów w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem.

"Nie otrzymałem żadnych dokumentów. Przygotowuję nowe pismo do MAK-u" - powiedział PAP Klich, który przyleciał do Moskwy we wtorek. Dodał, że będzie ono zawierało co najmniej 80 punktów. "Wojskowi (prokuratorzy) mogą prosić o pomoc prawną, a ja mogę wymagać" - powiedział Klich.

"Pracujemy zgodnie z załącznikiem 13. do konwencji chicagowskiej. Ja piszę pisma z prośbą o informacje. Jeśli odpowiedź jest niezadowalająca, piszę następne" - wyjaśniał.

Na swoje poprzednie pismo sprzed kilku tygodni - jak mówił - dostał odpowiedź, że MAK postępuje zgodnie z procedurami. MAK argumentował też, że nie zawsze wszystko może mu udostępnić, bo lotnisko w Smoleńsku jest wojskowe, więc tego rodzaju kwestie trzeba uzgadniać z wojskiem. W swym liście Klich domagał się respektowania jego uprawnień i dostępu do dokumentów.

Klich wskazał w środę, że "chodzi o dokumentację lotniska, materiały związane z oblotami, przesłuchania nowych świadków, albo ponowne wysłuchanie tych samych".

"Większość wiedzy już posiadamy. Chodzi jednak o pewne szczegóły. Badanie polega na tym, że trzeba coś udowodnić, a nie tylko mieć wiedzę" - zaznaczył.

Klich powiedział PAP w środę, że nie wiadomo, kiedy będzie gotowy raport końcowy MAK-u. "Im więcej zadajemy im pytań, tym bardziej odwleka się ogłoszenie raportu końcowego" - oznajmił.

Według niego można już mówić przynajmniej o 12 przyczynach katastrofy.

12 przyczyn katastrofy. Gdyby jedna z nich została wyeliminowana, nie doszłoby do wypadku

"Ja ustaliłem 12 przyczyn tej katastrofy. Gdyby jedna z nich została wyeliminowana, nie doszłoby do wypadku. Nie można skupiać się tylko na pilotach. Trzeba szukać przyczyny systemowej - w systemie szkolenia, organizacji i przygotowania do lotów. Organizacji tego lotu również" - powiedział Klich.

"Nie odczuwam żadnej blokady informacji. Wcześniej procedowaliśmy na podstawie rozmów. Rozmowy to nie są jednak dokumenty. Zbliża się termin raportu końcowego. Uwagi trzeba więc przekazywać w formie pisemnej" - stwierdził.

Edmund Klich nie potrafił powiedzieć, dlaczego w środę w obecności naczelnego prokuratora wojskowego, generała Krzysztofa Parulskiego będzie kopiowana zawartość czarnych skrzynek z polskiego Tu-154M. Przypuszcza jednak, że chodzi o kwestie czysto techniczne. Także sam Parulski mówił wcześniej, że ponowne skopiowanie kilku fragmentów z rejestratorów pokładowych jest konieczne ze względów technicznych.

Premier Donald Tusk powiedział 9 sierpnia, że rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na temat katastrofy pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Dodał, że do tej pory komunikacja polsko-rosyjska w tej sprawie nie była zła, natomiast nie wszystkie dokumenty, których oczekiwał Klich, "w takim tempie spływały, jak nam się wydawało, że powinny". Tusk zaznaczył, że odnosi wrażenie, iż po wizycie szefa MSWiA Jerzego Millera w Moskwie na początku sierpnia i po jego rozmowie z Putinem "wszystko wróci do normy".

Parulski po przylocie we wtorek do Moskwy potwierdził, że spodziewa się otrzymania kolejnych 11 tomów akt rosyjskiego śledztwa.

W środę prokurator Krzysztof Parulski przez cztery godziny przebywał w siedzibie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, który niezależnie od rosyjskiej prokuratury bada przyczyny i okoliczności tragedii pod Smoleńskiem.

Źródło: PAP
Artykuł z dnia: 2010-08-18, ostatnia aktualizacja: 2010-08-18 16:14

http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/443838,katastrofa_smolens...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Żaryn: Czyj to pułkownik?

Edmund Klich, jeden z polskich akredytowanych przy rosyjskim MAK, od samej katastrofy smoleńskiej raczy polską opinię publiczną rosyjską wersją przyczyn tragedii z 10 kwietnia. Dziś kolejny raz dał popis w rozmowie z Moniką Olejnik.

Pułkownik Klich kilkakrotnie zbywał pytania o nieprawidłowości w rosyjskim śledztwie, mówiąc, że z jego ocenami należy poczekać na koniec prac MAK i opublikowanie raportu końcowego z prac Komitetu. Nie przeszkodziło mu to natomiast podtrzymywać przez całą rozmowę wizji, że to polska strona jest w największym stopniu odpowiedzialna za katastrofę w Smoleńsku.

O przyczynienie się do tej tragedii Klich oskarżył nawet załogę polskiego Jaka-40, która lądowała przed Tupolewem. Jednocześnie wybielał wszelkie działania rosyjskich kontrolerów lotu. Pytany wprost, czy to polska strona ponosi odpowiedzialność za katastrofę powiedział, że główną tak, ale należy też pamiętać o pewnych nieprawidłowościach strony rosyjskiej. Dodał, że kontrolerom zabrakło „wyobraźni lotniczej”.

Akredytowany w obronę wziął również ludzi odpowiedzialnych za niszczenie polskiego wraku Tupolewa. Jego zdaniem cięcie szczątków nie było celowym zacieraniem śladów, a całą winę za dewastację Tupolewa ponosi typowy dla Rosji chaos i bałagan. - Jeśli mamy rejestratory, szczegółowe dane o stanie samolotu, wrak nie jest dowodem jedynym w sprawie, chociaż to jest ważna rzecz - powiedział pułkownik, marginalizując znaczenie wraku maszyny w śledztwie.

W swoich pierwszych słowach Edmund Klich zadał kłam wypowiedziom polityków, którzy od miesięcy informują opinię publiczną w Polsce, że nie było możliwości przejęcia śledztwa od Rosji. Zdaniem Klicha taka możliwość była. Jednak pułkownik zaraz dodał, że "byłoby to niekorzystne". Jego zdaniem, mielibyśmy wtedy utrudniony dostęp do pewnych dokumentów. - Patrząc na to, jak wygląda teraz badanie, jakie mieliśmy trudności w Moskwie z dotarciem do pewnych dokumentów, to nawet gdyby nam oddano wrak natychmiast, oddano nasze rejestratory (...), to tylko tyle byśmy mieli. A to już mamy bez przejęcia śledztwa. W związku z tym myślę, że byłoby to niekorzystne - tłumaczył.

Edmund Klich uważa również, że nie należy obecnie powoływać żadnej komisji międzynarodowej, która miałaby się zająć badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Na obecnym etapie uważam, że taka komisja jest niepotrzebna. Poczekajmy na końcowy raport MAK, to wtedy będzie można to ocenić, czy tam są pełne dane, czy nie i czy należy odwołać się do jakichś instytucji międzynarodowych - powiedział Klich.

Edmund Klich nie po raz pierwszy w swoim wywiadzie dopuszcza się manipulacji i kłamstwa. Wszystko po to, by opinia publiczna w Polsce miała przeświadczenie, że działania rosyjskie są rzetelne i rzeczowe, a winę za katastrofę smoleńską ponosi Polska i polscy piloci. Jego wypowiedzi idą w parze ze sformułowanymi godzinę po katastrofie smoleńskiej wnioskami rosyjskich polityków, którzy mówili, że tragedię na smoleńskim lotnisku spowodowali piloci i mgła. Słuchając Edmunda Klicha można dojść do wniosku, że jest on na usługach Rosjan. A pamiętając, że to z Rosji padła propozycja, by pułkownik Klich zajmował się po stronie polskiej dochodzeniem eksperckim dot. Smoleńska, jego wypowiedzi wyglądają tak, jakby pełnił on w Polsce zleconą mu misję. Misję utwierdzania Polaków w rosyjskim przekonaniu.
Stanisław Żaryn

http://fronda.pl/news/czytaj/zaryn_czyj_to_pulkownik

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Zdecydowana większość

Zdecydowana większość członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych uważa, że jej szef Edmund Klich jest nieudolny

http://www.rp.pl/artykul/10,602912.html

Bierna postawa Edmunda Klicha spowodowała, że MAK nie uwzględnił wielu wniosków strony polskiej - uważa Stanisław Żurkowski, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL).

Na początku stycznia 2011 r. minister infrastruktury Cezary Grabarczyk wyznaczył Klicha na kolejną kadencję szefowania komisji. W ubiegłym tygodniu 13 spośród 15 członków komisji poparło wniosek o odwołanie przewodniczącego.

Do Grabarczyka trafił wniosek w tej sprawie. Odpowiedź spodziewana jest na początku lutego.

Na głównego oponenta Klicha wyrasta jego poprzednik - Żurkowski. W pięciostronicowym piśmie do ministerstwa wytyka błędy polskiego akredytowanego przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), który badał katastrofę w Smoleńsku. Jego zdaniem nie potrafił on "skutecznie uczestniczyć w badaniach prowadzonych przez MAK". Miało to zaowocować tym, że w końcowym raporcie rosyjskiej komisji pojawiło się "wiele niedociągnięć".

- To zemsta za odwołanie ze stanowiska pięć lat temu - stwierdził Klich. Uważa, że "niektórzy politycy" i "grupa ekspertów wojskowych" ma mu za złe zarzuty, że do katastrofy przyczynił się brak wdrożenia niektórych procedur. To oni mają inspirować Żurkowskiego.
rp.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Figa

12. Jeszcze tylko jedna uwaga

w Naszym Dzienniku zostal opublikowany wywiad z rodzicami Justyny Moniuszko, i tam padło takie zdanie z ust ojca stewardessy" 36 pułk otrzymuje wiadomość ,że przeżyło dwóch pilotów i jedna stewardessa" czyżby faktycznie przeżyły 3 osoby katastrofę? Jak do tej pory nikt się nawet nie zajaknąl ,żeby to wyjasnić, a chyba byłoby warto?

Figa

avatar użytkownika Maryla

13. Pułkownik celebryta Piotr

Pułkownik celebryta

Piotr Falkowski

Kim tak naprawdę jest Edmund Klich? Tchórzem czy cwaniakiem? Nie myślałem, że kiedykolwiek będę tak stawiał kwestię oceny oficera Wojska Polskiego, pułkownika pilota, choćby i rezerwy.
Ale jak myśleć inaczej o tej kuriozalnej postaci? Pomińmy już wybujałą próżność człowieka, który chlubi się tym, że "przeszedł do historii" dzięki katastrofie smoleńskiej i chciał zostać senatorem, aby dzięki temu lepiej "bronić swojego dobrego imienia", dzieli się z parlamentarną komisją swoimi upodobaniami co do sposobu kąpieli, a innym razem wspomnieniami, jakim był zdolnym uczniem w szkole (ale z wyjątkiem języków obcych). Zostawmy też huśtawkę opinii w takich "drobnych" sprawach jak ta, czy Rosjanie z MAK byli wspaniali, dobrzy i życzliwi, czy też współpraca akredytowanego z ową instytucją to wielka seria naruszeń, o których "trzeba zawiadomić społeczeństwo". Jednak ostatnio społeczeństwo zostało zawiadomione zupełnie o czymś innym.
Oto wczoraj dowiedzieliśmy się, że pułkownik rezerwy doktor Edmund Klich jest nie tylko niedowartościowanym celebrytą. Jest też kombinatorem - takim na miarę swojego stanowiska, pozycji i szerokości horyzontów. Kilka dni po katastrofie smoleńskiej doszło do spotkania obu niespokrewnionych Klichów. Edmund poszedł na to spotkanie z włączonym dyktafonem w kieszeni. Okazuje się, że było warto: Bogdan miał pretensje o wstępny raport z ustaleń w Smoleńsku - mowa jest w nim o rosyjskiej winie za katastrofę. Obaj Klichowie są przestraszeni. Bogdan boi się tego, że dokument może wyciec i popsuć wspaniałe stosunki polsko-rosyjskie. A Edmund boi się Bogdana. Więc się zwija, kryguje i w końcu zwala całą winę na Bogu ducha winnego eksperta, meteorologa, który stwierdził, że warunki atmosferyczne nakazywały zamknięcie lotniska, czego - jak wiadomo - nie uczyniono. Eksperta odsunięto. Edmunda nie.
Odtąd akredytowany Edmund krytykuje wszystkich, nawet Bogdana, ale nie rosyjskich dyspozytorów. Pierwsza wypowiedź akredytowanego na temat przyczyn katastrofy pochodzi z 26 maja 2010 roku. Edmund Klich mówi wyłącznie o błędach załogi. - To załoga Tu-154M popełniła błędy, które doprowadziły do tragedii. Piloci zlekceważyli wszystkie ostrzeżenia wysyłane przez automatykę samolotu i podjęli nadmierne ryzyko - stwierdził w jednym z wywiadów.
Potem jeszcze kilka razy zmieniał zdanie, do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić, aż przyszedł styczeń 2010 roku i los Edmunda zawisł na włosku decyzji ministra Grabarczyka. Cała komisja chciała się pozbyć człowieka, który nie przynosił dobrej opinii środowisku ekspertów od lotniczych katastrof. Ale minister był innego zdania. Teraz wiemy, dlaczego: Edmund przypomniał Bogdanowi rozmowę sprzed dziewięciu miesięcy, wspomniał o dyktafonie i najwyraźniej pomogło. Stanowisko przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych zostało ocalone.
To musiało rozbudzić ambicje naszego bohatera. Na jesień przyszły wybory. Bogdan został senatorem, Edmund - nie. I musiało zacząć się szukanie lekarstwa na zranioną dumę. Znalazła się gazeta, która pomogła "poinformować społeczeństwo" o istnieniu sławnego badacza katastrof. Taśmy zdradziecko wypłynęły. Mało tego - wkrótce mogą wypłynąć kolejne. I zamiast zajmować się przyczynami katastrofy lotniczej, będziemy musieli żyć katastrofą moralną.
W wydanej we wrześniu tego roku książce Edmunda Klicha "Bezpieczeństwo lotów" na stronie 259 wybito tłustą czcionką zdanie: "Nadrzędną cechą badania każdego zdarzenia lotniczego musi być bezkompromisowość w dążeniu do prawdy".

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111215&typ=po&id=po13.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. kim jest E. Klich?

Edmund Klich:"Do Ewy Błasik nie mam żalu, że - można to tak chyba określić
– opluwa mnie w mediach. Ona jest w trudnej sytuacji, współczuję jej."

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/klich-trzeba-bedzie-sie-zastanowic-co-jest-prawda-,1,4997421,wiadomosc.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Kim pan jest panie Edmundzie Klich?

Problem w tym, że obecne służby specjalne nie są gotowe do odpowiedzi na tak postawione pytanie. Tymczasem całokształt zachowań Edmunda Klicha po katastrofie smoleńskiej kwalifikuje go do objęcia zainteresowaniem przez polskie służby.

Dziwnych zachowań pana Klicha jest wiele, wymienię tutaj tylko niektóre.

Dlaczego Edmund Klich nagrywał potajemnie rozmowy z ministrem Obrony Narodowej? Czemu lub komu miało to służyć? Czy komuś przekazywał treść nagrań? Kogo jeszcze z wysokich urzędników potajemnie nagrał? Czy nagrywał także rozmowy z premierem?

Warto też znaleźć odpowiedź dlaczego Edmund Klich rekomendował polskiemu rządowi, że najlepszą podstawą badania katastrofy będzie załącznik 13 do konwencji chicagowskiej? Jaki wpływa na to miała rozmowa telefoniczna z wiceszefem MAK Aleksiejem Morozowem w dniu katastrofy 10 kwietnia 2010 roku? Dlaczego odwodził ministra obrony narodowej od wysłania do Moskwy większej grupy fachowców do badania katastrofy? Dlaczego tak chętnie i często występując w mediach podtrzymywał rosyjski punkt widzenia?

Wśród wielu opinii o Edmundzie Klichu spotkałem te mówiące, że to celebryta, niespełniony polityk, człowiek o wybujałym ego. Ale od poważnych ludzi słyszałem też, że jego zachowanie przypomina raczej znane z historii działania „użytecznych idiotów”, a nawet artykułowane wprost stwierdzenia, że zachowanie Edmunda Klicha to klasyczne zachowanie agenta wpływu.

Kim więc jest naprawdę Edmund Klich? To powinien wyjaśnić polski kontrwywiad cywilny lub wojskowy, a może jeden i drugi wspólną pracą. Jeśli jeszcze do tej pory ta praca nie została wykonana to bardzo źle świadczyłoby o polskich służbach i polskim państwie. Nie wiem co zrobiły w tej sprawie polskie służby, pewien za to jestem, że rosyjskie służby nie śpią, a były oficer KGB, obecnie premier Władimir Putin jest tego najlepszym gwarantem.

http://wpolityce.pl/artykuly/21490-kim-pan-jest-panie-edmundzie-klich-to...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Klich w kokpicie Tu-154M?

Naukowcy z Instytutu Ekspertyz Sądowych wykluczyli, aby na taśmach z czarnych skrzynek był głos Andrzeja Błasika. Zdemaskowali brednię powtarzaną przez prorządowe media, że generał wszedł do kabiny pilotów i zmusił ich do lądowania (w podtekście lub otwarcie: z inspiracji samego prezydenta).

W gruzy walą się kłamliwy raport rosyjskiego MAK i androny komisji Millera. Postsowieci i wielu polskich mądrali długo opluwali generała i szydzili z jego żony walczącej o honor męża. Powtarzano insynuację o obecności alkoholu w ciele zmarłego (sekcje zwłok Rosjanie prowadzili skrajnie niechlujnie, praktycznie bez żadnej kontroli ze strony polskiej i to po upływie czasu, gdy takie badanie byłoby jeszcze miarodajne).

Wiarygodny Putin

Płk. Edmund Klich, akredytowany przy komisji MAK: „To, że nie ma głosu, to nie znaczy, że nie był w kabinie. Dla mnie to nie ma większego znaczenia”. A co ma znaczenie? Klich: „Rosjanie mówili nawet, że nie był przypasany, że stał w tej kabinie, bo tak oceniono na podstawie obrażeń, więc w kabinie był”. Tak ocenili – więc był. Tak Klichowi naopowiadali – więc był. I Klich w to święcie wierzy, chociaż nie ma zielonego pojęcia, co Rosjanie ustalili i jak było naprawdę. Superwiarygodni ludzie Putina ze służb specjalnych nie dopuścili Polaków do żadnej istotnej czynności śledczej. Mogą więc sobie wygadywać, co chcą.

Klich nie przejmuje się tym, że dziesiątki razy mataczyli lub bezczelnie kłamali, że nie chcą oddać czarnych skrzynek i resztek wraku, że niszczyli szczątki samolotu, że wybijali ocalałe w nim szyby, aby uniemożliwić ich ekspertyzę, że zacierali wszelkie ślady, m.in. pokrywając znaczną część pobojowiska, na którym pozostały części ciał i samolotu, grubą warstwą piachu i betonowymi płytami, że fizykom nic się nie zgadza w sowietopoprawnej wersji wydarzeń. Jedynym dowodem winy Błasika mogły być nagrania z kokpitu. Dowodu nie ma, ale generał być mógł. Równie dobrze w kabinie mógł być Edmund Klich. Niech udowodni, że go nie było.

Gdzie był Klich?

Logika formalna nie potrafi dowieść nieistnienia czegokolwiek. Inaczej: „Jak udowodnić, że nie jest się wielbłądem?”. Że Klich był w momencie katastrofy w innym miejscu? I co z tego? Mógł to być sobowtór, a oryginał cichcem poleciał z prezydentem i molestował pilotów. Kto wykaże bez cienia wątpliwości, że tak nie było? Kto wykluczy spisek ufoludków? Że przeżył? A kto z nas wie, jak naprawdę było pod Smoleńskiem? Mógł przeżyć – i to nie tylko on (są na to poważne poszlaki). Można jak z rękawa wytrząsnąć tuziny fantasmagorii i wydumanych scenariuszy (logicznie nie do obalenia), w których to Klich byłby głównym winowajcą. Jak by się bronił? Tak: „Rosjanie mówili nawet, że mnie na pokładzie w ogóle nie było”. W ufoludki Klich pewnie nie wierzy. W fantasmagorie Rosjan tak. Zadanie dla „Wyborczej”, „Polityki”, „Newsweeka” czy TVN: udowodnić, że Klicha w kokpicie nie było.

Wyprawa Grasia

I jeszcze przypis o Grasiu, rzeczniku rządu. Obrażając wdowę po generale, mówi cynicznie: „Nie ma znaczenia, czy w kokpicie tupolewa był generał Błasik, czy nie”. Powinien po tym zapaść się pod ziemię ze wstydu. To człowiek honoru, tak jak gen. Kiszczak. Chodzą słuchy, że szykuje wyprawę podobną jak w powieści Juliusza Verne’a Podróż do wnętrza Ziemi. Niech zabierze ze sobą PO-wską wierchuszkę i grono dziennikarskich celebrytów. Oni też są żądni wiedzy. I koniecznie niejakiego Tomasza Hypkiego (wydawcę „Skrzydlatej Polski”), który przedstawił bodaj najobszerniejszy ze znanych sen o pobycie gen. Błasika w kokpicie. Ten zna mnóstwo szczegółów (także o alkoholu). I to mu „jednoznacznie wyjaśnia, co się działo w ostatnich sekundach lotu”. No, właśnie. Co się działo?

Autor: Paweł Paliwoda, | Źródło: Gazeta Polska Codziennie

http://niezalezna.pl/21946-klich-w-kokpicie-tu-154m

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. To nie Rosjanie byli

To nie Rosjanie byli pierwszymi, którzy publicznie powiedzieli o obecności gen. Błasika w kokpicie i że mogło to mieć wpływ na pracę załogi. Tą osobą był Edmund Klich - powiedział w "Rozmowie bardzo politycznej" w TVN24 były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Odniósł się w ten sposób do niejasności związanych z obecnością gen. Błasika w kabinie pilotów tupolewa. - Ja nad tym boleję - stwierdził Kwiatkowski.

W rosyjskim raporcie MAK pojawiła się teza, że gen. Błasik przebywał w kabinie pilotów, był pod wpływem alkoholu, a jego wypowiedzi mogły wywierać presję na załogę i pośrednio stać się przyczyną katastrofy. Z kolei w raporcie komisji Millera pojawiły się wypowiedzi przypisane generałowi.

Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości opinia wyrażona przez Edmunda Klich po publikacji raportu MAK - jakoby gen. Błasik miał być w kokpicie tupolewa - była przedwczesna i "nie służyła" wyjaśnieniu całej sprawy. Minister zasugerował też, że mogła ona być komuś na rękę. - Dzisiaj można się zastanawiać, czy nie było to w jakiś sposób wygodne, że tę informację podał przedstawiciel strony polskiej, a nie rosyjskiej - podkreślił były minister sprawiedliwości.

Kwiatkowski dodał też, że - po opublikowaniu raportu MAK - strona polska "w bardzo istotnej części nie zgadzała się" z tezami w nim zawartymi. - Także dziś możemy z całym przekonaniem mówić, że tak kategoryczne opinie jakie były wypowiadane w kontekście gen. Błasika ze strony rosyjskiej były nieuprawnione. W tym zakresie nasze krytyczne stanowisko do raportu strony rosyjskiej tylko się pogłębiło - zaznaczył Kwiatkowski.

http://www.tvn24.pl/0,1731783,0,1,kwiatkowski-pierwszy-o-blasiku-mowil-k...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Zaskakujące różnice w zapisach z czarnych skrzynek [PORÓWNANIE S

Porównaliśmy nowe i stare stenogramy z czarnych skrzynek Tu-154M. Są poważne różnice i zupełnie nowe słowa. Mamy też rozbieżności w przypisaniu wypowiedzi konkretnym osobom. W nowych stenogramach brakuje m.in. kontrowersyjnych słów "Wkurzy się, jeśli jeszcze...". Zamiast nich mamy zapis "niezrozumiałe wypowiedzi" i dalej nieznane wcześniej słowa: "Siadajcie...", "Spokojnie...".
Przejrzeliśmy ostatnie minuty w zapisach z czarnych skrzynek rządowego tupolewa. Pierwszą analizę czarnych skrzynek wykonali polscy eksperci dla MAK. Najnowsze natomiast polscy biegli z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Poniżej zestawienie najciekawszych rozbieżności między nowymi i starymi stenogramami.

1. Eksperci z Krakowa inaczej przypisali wypowiedzi konkretnym osobom. Według starego dokumentu na pytanie kontrolera ruchu: „Na wojskowym lotnisku lądowaliście?” kapitan tupolewa odpowiada: „Tak, oczywiście.” A w nowym zapisie z czarnych skrzynek pada w tym miejscu odpowiedź: „Z powodzeniem”, ale przypisana nie pilotowi, a technikowi pokładowemu.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,10979807,Zaskakujace_roznice_w_zapisa...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. KTO WDRUKOWAŁ TE SŁOWA LEMINGOM?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. TVN - kłamstwa i insynuacje smoleńskie 1

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Kto dopisał

Kto dopisał generała

Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego
samodzielnie „uzupełniła” stenogramy Centralnego Laboratorium
Kryminalistycznego Policji, uznaniowo przyporządkowując niektóre
wypowiedzi gen. Andrzejowi Błasikowi

> Więcej <

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Tajemnicza rozmowa płk

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Marcin

Nadchodzi sądny dzień dla Edmunda Klicha. Czy jego taśmy zapewnią mu przetrwanie?

"Całokształt jego działalności związanej z katastrofą smoleńską
powinien zostać drobiazgowo prześwietlony przez polskie służby specjalne
i prokuraturę".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

25. Na kazdego

przychodzi czas. Onakiego juz po raz drugi, jak rzygowine ,prezentuja na stole w swietle reflekorow WSZYSCY czlonkowie komisji. Zarzygancy wyzszego szczebla zliza rzygowine i wszystko bedzie w porzadku?

avatar użytkownika Maryla

26. Komorowski - jaki pewny tego, co powiedziała Anodina

Jako inny sygnał wymienił ujawnienie przez prokuraturę odczytów czarnych skrzynek TU-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, dokonanych przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych prof. Jana Sehna w Krakowie. - Ostatnie wydarzenie jakim jest opublikowanie opinii biegłych w sprawie badającej problem katastrofy smoleńskiej poprzez rzecznika prokuratury okręgowej, jest czymś co też musi co najmniej dziwić. To są sygnały o jakimś hasaniu, tak powiem, niejasnych zupełnie motywów w Prokuraturze Generalnej - powiedział prezydent.

Na pytanie, czy uważa w takim razie, że prokurator generalny nie panuje nad tym co się dzieje w Prokuraturze Generalnej, prezydent odpowiedział, że nie chce wysuwać tak daleko idących zastrzeżeń. - Powiem tyle, że wydaje mi się, że się zbiera wystarczająca ilość sygnałów, które potwierdzają moją tezę o konieczności zmian dotyczących ustroju prokuratury na drodze ustawowej - dodał.

Na stwierdzenie, że za czasów gen. Parulskiego były wycieki z Prokuratury Wojskowej, że to Parulski na konferencji prasowej powiedział, że się absolutnie nie zgadza z linią prokuratora Seremeta, prezydent odpowiedział: "nie jestem śledczym, nie wiem kto tu spowodował wycieki". - Wiem, że niektórzy oskarżali prokuraturę cywilną, że była źródłem wycieków, inni pokazywali na prokuraturę wojskową. Ja nie wiem tego. Ja nie dysponuję narzędziem do badania tej kwestii. Natomiast wiem jedno, że to są sygnały dla mnie świadczące, że nie wszystko jest tam w porządku - powiedział.

Dopytywany, czy wszystko było w porządku z raportem komisji Jerzego Millera dotyczącym katastrofy smoleńskiej, jeśli teraz dowiadujemy się, że głos, który w tym raporcie przypisano dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzejowi Błasikowi, nie był jego głosem, prezydent ocenił, że "to są pytania do ekspertów". - Jedni eksperci odczytają tak, inni inaczej. Przecież tych taśm nie odczytuje minister spraw wewnętrznych i administracji. Problem polega na tym, że jedni tak to interpretują, inni inaczej - powiedział Komorowski.

Dodał, że oczywiście wolałby, żeby nic z raportu nie było podważane, bo społeczeństwo przede wszystkim oczekuje jednoznaczności.

- Ale potwierdza to moją opinię wygłoszoną bardzo wcześnie po katastrofie, że tak naprawdę do końca będziemy żyli z różnymi wątpliwościami, ale z jedną także pewnością.

Pewność jest taka, że źródłem katastrofy smoleńskiej była próba lądowania w nieodpowiednich warunkach pogodowych - powiedział prezydent.

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/prezydent-o-konie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Minister transportu odwołał

Minister transportu odwołał Edmunda Klicha




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. "Najważniejszy będzie wrak,









Edmund Klich stał się zwolennikiem komisji międzynarodowych. Przypominamy, co dokładnie mówił po Smoleńsku!

Fot. wPolityce.pl / tvn24

Słowa raz wypowiedziane nie giną. Będziemy
je przypominać i będziemy z uporem wracać do tego, jak zachowywali się
polscy oficjele po 10 kwietnia. Teraz widać to jeszcze lepiej.


MAK to byłby zły scenariusz wyjaśniania katastrofy. Dlatego, że jakąkolwiek decyzję MAK by wydał, to ona byłaby albo zaakceptowana tylko przez jedną stronę, albo przez żadną stronę

— powiedział Superstacji o zestrzeleniu malezyjskiego samolotu Edmund Klich, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, akredytowany przy MAK podczas wyjaśniania katastrofy smoleńskiej.

Jak było w przypadku Smoleńska? Polskie służby i urzędnicy
oddelegowani do „wyjaśniania” naszej narodowej tragedii natychmiast
zawierzyli Kremlowi, Putinowi, MAK i Tatianie Anodinie. Z Klichem na czele!

To przecież on, przypomnijmy, był osobą, do której jako pierwszej z Polski zadzwonił szef komisji technicznej MAK i
poinformował, według jakich przepisów będzie przebiegało badanie
katastrofy smoleńskiej. Klich stał się gorącym orędownikiem tej
koncepcji i z radością przekazał ją premierowi.

Jeszcze ciekawsze jest, jak według pułkownika powinno wyglądać ustalanie tego, co dokładnie stało się z malezyjskim samolotem.

Zresztą komisja nie będzie ustalać kto wystrzelił rakietę. Będzie
ustalać przyczynę upadku samolotu. A przyczyną najprawdopodobniej jest
uderzenie rakiety przeciwlotniczej średniego zasięgu. Na miejscu mogą
być eksperci innych państw, np. Malezji i Stanów Zjednoczonych. Najlepszym rozwiązaniem byłaby komisja międzynarodowa.

A co mówił
Edmund Klich, gdy pytano go o potrzebę powołania komisji
międzynarodowej w celu wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej? To
wypowiedź z 8 grudnia 2010 r. dla Radia Zet, po ośmiu miesiącach od tragedii:

Na obecnym etapie uważam, że taka komisja jest niepotrzebna, poczekajmy na końcowy raport MAK to wtedy będzie można to ocenić, czy tam są pełne dane, czy nie, czy należy odwołać się do jakiejś instytucji międzynarodowej.

Wtedy miesiące rosyjskich kłamstw, dezinformacji i łamania prawa
międzynarodowego mu nie wystarczyły. Teraz już po jednym dniu wie, że
międzynarodowa komisja jest niezbędna.

Słowa raz wypowiedziane nie giną. Będziemy je przypominać i
będziemy z uporem wracać do tego, jak zachowywali się polscy oficjele po
10 kwietnia. Teraz widać to jeszcze lepiej.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl