"Komleks kundla" - z dedykacją dla lewicy (mona)

avatar użytkownika Maryla

Moja pamięć ma jakąś wadę - niektóre fakty nie chcą mi się "odkleić", mimo zupełnej nieprzydatności w życiu codziennym. Mózg podobno eliminuje takie rzeczy, przynajmniej powinien wyrzucać te rzekome śmieci, ale u mnie coś szwankuje i wciąż wisi mi to "na dysku C".


Po przegranych przez SLD wyborach "Przegląd" uraczył swoich czytelników przepięknym artykułem, który tak mi się podobał, że zawisł na długo w mojej pamięci.Nie przypuszczałam, że go zdołam odszukać - ale znalazłam. "Przegląd" ma wspaniałe archiwum.
Autor przejechał się po swojej partii, wdeptując ją w bruk. Za kundlizm, za kompleks "niskiego urodzenia" i parobkowanie PO.
Podaję link, bo koniecznie należy go przeczytać, a już zwłaszcza powinien to zrobić Wielki Czarny Koń Lewicy, czyli Grzegorz Napieralski.  

http://przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=9898

Wiem, że na ogół odgrzewane kotlety są mało strawne, ale oto znaleźliśmy się w sytuacji niejako żywcem wyjętej z tego artykułu, a Napieralski ma coś do sprzedania, choć Tusk udaje, że nie chce kupić.

Więc ryzykuję, a co mi tam! Czyli - wrzucam na wabia wybrane fragmenty. Naprawdę warto zerknąć.

Po kassandrycznych, acz dość krótkich zapowiedziach krachu rządów zwycięskiego PiS autor przechodzi do innych ocen - konkretnie do kampanii "merdialnej", tak więcej prześlicznie - za jednym zamachem - oceniając samą PO"

"Widzę jeden pozytywny rezultat ostatnich wyborów. Otóż pomimo nachalnych prób wyręczenia społeczeństwa w jego decyzji, mimo potężnej i wyraźnej chęci rozstrzygnięcia wyborów za naród i wbrew jego wolipoprzez manipulacje medialne, desygnowani przez media zwycięzcy ( mowa oczywiście o PO)  nie zatriumfowali ani w wyborach parlamentarnych, ani w prezydenckich. Okazuje się zatem, że marketing i merchandising polityczny nie ma takiej mocy sprawczej, jaką przypisywali mu "eksperci" od wizerunku, spece od reklamy politycznej, architekci mniemanych sukcesów partyjnych kampanii wyborczych i nasi głupawi dziennikarze telewizyjni. Byle jaki produkt, towar wybrakowany czy zwykły bubel nie zostanie kupiony w politycznym hipermarkecie tylko dlatego, że po jego odświeżeniu i przepakowaniu "profesjonalista" od przestawiania towarów na półkach postawił go na najwyższej półce czy też na poziomie wzroku kupującego.

Być może ten kit można było jakoś wcisnąć naiwnym, gdyby nie robiono tego tak nachalnie i bezczelnie. Parę milionów ludzi, podobno wykształconych, dało się przecież nabić w butelkę. Mimo wszystko, zwycięstwo PiS w wyborach, odniesione pomimo wyraźnej wrogości i przeciwdziałania tendencyjnych mediów, zwłaszcza najważniejszych telewizji, jest osiągnięciem wartym odnotowania i znajdzie swoje miejsce w historii wzajemnych relacji świata polityki ze światem mediów w okresach kampanii wyborczych oraz stanie się tematem badań analityków mediów i polityki, podobnie jak przegrana faworyzowanej w mediach Platformy, której niepodważalny sukces media odtrąbiły na długo przed oficjalnym finałem.
Z tym pozytywnym rezultatem wiąże się pewien negatyw. Nie dotyczy on jednak desygnowanych przez media na zwycięzców, a odrzuconych przez społeczeństwo polityków z partii pseudoliberalnej,"

Prawda, że ładne, mimo późniejszego biegu spraw ?

Lecimy dalej:


"Dlaczego SLD nie pokazywał prawdziwego oblicza PO, partii obłudy? Dlaczego nie kwestionował zdolności polityków tej formacji do budowania porozumienia i kompromisu, zdolności do podejmowania odpowiedzialności, zdolności do współrządzenia - których brak tak ostentacyjnie ujawniła po przegranych przez siebie wyborach? Dlaczego SLD nie pokazał braku programu PO dla Polski? Dlaczego nie demaskował pozerstwa, snobizmu politycznego i ulegania modom i nastrojom środowiskowym w PO - bo sam zaraził się tym snobizmem i aspirował do tych samych środowisk? Dlaczego SLD mocniej bał się względnie bardziej umiarkowanego stanowiska PiS w sprawie dekomunizacji, lustracji i dekonspiracji rzekomych czy rzeczywistych agentów niż nieodpowiedzialnych zapowiedzi liderów PO w tej materii ("otworzyć wszystkie teczki", "zamieścić w internecie" itp.)? Dlaczego nie podważał wątpliwych platformianych autorytetów z politycznego rozdania i nie weryfikował sztucznie kreowanych kompetencji pseudoekspertów z nadania telewizyjnego? Dlaczego SLD nie krytykował schematyzmu myślowego, zaślepienia ideologicznego i skrajności w wygłaszanych przez liderów PO opiniach w kwestiach ekonomicznych - czyżby dlatego, że sam uległ złudzeniu, że ekstremalny leseferyzm jest ostatnim słowem nauki w dziedzinie ekonomii, jak niegdyś był nim marksizm? Dlaczego nie demaskował szkodliwych pomysłów
i happeningów inscenizowanych przez liderów PO na wrażliwym terenie polityki zagranicznej? Dlaczego SLD wyzbył się wszelkich zasad i wartości, dlaczego odcinał się od swej prawdziwej przeszłości, dlaczego zaakceptował narzuconą mu ocenę historii, dlaczego nie bronił swej tożsamości i pozwolił przyprawić sobie gębę?"

I przechodzimy do baaardzo ciekawych konkluzji:

"Społeczeństwo odrzuciło narzucających się pozerów z ich kompleksem wyższości, skłonnością do pouczania wszystkich i bezpodstawnymi elitarnymi uroszczeniami. Ponieważ snobizm i postawy efekciarskie znajdują odzew i imitację wśród snobów, PO odnotowała nieproporcjonalny sukces wśród "lepiej" wykształconych wyborców.
Dlaczego więc SLD w tak głupi sposób oddał pojedynek z PO walkowerem?
Dlatego, że jest zauroczony pozornymi wartościami tej formacji. Jak niedoświadczony młodzian, który zakochał się w szpetnej, zepsutej, nieszczerej, głupiej i podstarzałej panience, nie jest w stanie przejrzeć na oczy za sprawą czaru własnych uczuć i zamętu w głowie. SLD aspiruje do dobrego towarzystwa, a PO jest dlań - bez względu na to jak niepojętym i wręcz komicznym wydać się to może tym obserwatorom sceny politycznej, którzy nie utracili umiejętności realnego patrzenia na świat - wyznacznikiem dobrego smaku, modelem politycznego wyrobienia i ideałem medialnego seksapilu. Zaślepieni uczuciem młodzi liderzy SLD nie mają odwagi szukać wzorów postaw wśród swoich patronów i poza Aleksandrem Kwaśniewskim nie mają bogów na współczesnej lewicy, a na samą myśl o PZPR i PRL skóra im cierpnie ze strachu, więc pośród tego "śmietnika historii" idoli szukać na pewno nie będą.
Dlatego małpują pozy swoich idoli z PO i idąc na łatwiznę".

No, czy to nie jest przepiękne?

Ponieważ nie bardzo się przepracowałam, kopiując powyższe, z czystym sumieniem mogę dopisać swoje trzy grosze.

PiSowi zarzuca się, w zależności od sytuacji - albo skrajny bolszewizm, albo przynależność do kruchty. A najlepiej jedno i drugie.
To oczywiście czysta propaganda.
Niejednokrotnie pisałam, że mnie akurat przyciąga do tej partii hasło "solidarnego państwa", należącego do wszystkich obywateli, bez względu na status społeczny, pochodzenie, wydolność społeczną i socjalną. Czyli ideologia PPS Piłsudskiego.
Oczywiście marzenia nie zawsze idą w parze z rzeczywistością, która "w praniu" lubi na ogół skrzeczeć, kołdra okazuje się za krótka, a opór materii - trudny do pokonania. Przynajmniej dla kraju, który wciąż podnosi się z jakichś ruin, bo oczywiście kraje skandynawskie dają sobie radę z urzeczywistnianiem społeczeństwa obywatelskiego, tak jak Niemcy, które - co by nie mówić - są krajem "w służbie obywatelskiej".

O kruchcie - już nawet nie warto.Daruję sobie. W końcu to JK nie poleciał się żenić przed wyborami - a co by mu szkodziło?

 

http://mona11.salon24.pl/198700,komleks-kundla-z-dedykacja-dla-lewicy

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika circ

1. a mnie się to podoba

"Zabawmy się w political fiction: do II tury wyborów prezydenckich wchodzą Bronisław Komorowski i Grzegorz Napieralski. Jarosław Kaczyński odpada z rywalizacji, ale popiera go aż 14 proc. Polaków. To łakomy kąsek zarówno dla marszałka Sejmu, jak i lidera SLD. Kto przejmie głosy zwolenników PiS, wprowadzi się do pałacu

Już w powyborczy poniedziałek ludzie ze sztabu Napieralskiego dzwonią do ojca Rydzyka, by załatwić wywiad w Radiu Maryja, a Komorowski proponuje powrót do idei IV RP. We wtorek Napieralski pojawia się na herbatce u arcybiskupa Nycza, Komorowski zaś opowiada się za ścisłym zakazem stosowania in vitro. W środę rano Napieralski odwiedza Muzeum Powstania Warszawskiego. Po południu Komorowski wyznaje, że zawsze chciał być kawalerem. W czwartek przywódca lewicy wyraża się w superlatywach o Antonim Macierewiczu, z kolei kandydat PO zapewnia: “Parytety? Po moim trupie!”. W piątek Napieralski nie może sobie przypomnieć, kim była Barbara Blida, a marszałek chwali rzetelne dziennikarstwo Jana Pospieszalskiego. Wreszcie, podczas niedzielnej debaty telewizyjnej obaj pretendenci dokręcają śrubę. Komorowski sugeruje, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu, Napieralski zaś stwierdza, że homoseksualistów należy leczyć....."

http://blog.rp.pl/magierowski/2010/06/23/wszyscy-jestesmy-jozefem-oleksym/

avatar użytkownika Selka

2. @Mona, @Circ

Świetna lektura na piątkowy poranek ! :))

Pozdrówka.

Selka

avatar użytkownika intix

3. ..."na dysku C..."

Witam. Bardzo proszę o objęcie szczególną ochroną "dysk C".
Tego nie powinien dopaść żaden wirus. Ten Dysk powinien ostać się na wieki...


Serdecznie .Ozdrawiam