J. Kaczyński w Zakopanem potwierdził dobrą formę. Mimo niesprzyjającej aury, jego wystąpienie stało się zupełnie zasłużenie newsem dnia. To niedobra wiadomość dla popełniającego coraz więcej gaf sztabu B. Komorowskiego. Miejmy nadzieję, że te fakty znajdą odbicie 20 czerwca.

Całość natychmiast komentuje cyngiel "Gazety", frustrat polityczny, Mirosław Czech:

"Jarosław Kaczyński rozpoczął marsz po władzę.(...)Katastrofa smoleńska oraz sposób jej przeżywania przez radykalną prawicę i Kościół zapewniły mu długoletnie przywództwo obozu narodowo-katolicko-konserwatywnego.Dzięki temu ma komfort. Może zająć się tym co lubi najbardziej - projektowaniem scenariuszy na kilka kroków naprzód i otwieraniem przed swoją formacją wielu opcji.(...)Zmiana wizerunku Kaczyńskiego nie jest zabiegiem marketingowym, obliczonym na pozyskanie wyborców politycznego centrum. Byłby to zabieg skazany na niepowodzenie, bo liberalnie nastawione wielkie miasta i młode pokolenie wciąż nie widzą w nim bohatera własnej bajki.
Zmiana jest ofertą złożoną PSL i SLD. Na okoliczność pozyskania ich poparcia w ewentualnej drugiej turze wyborów prezydenckich, oraz konstruowania nowej większości w parlamencie.(...)Na trzy tygodnie przed wyborami zrobiło się naprawdę interesująco. Polityka polska ruszyła z miejsca."
(

źródło

)

Czech znów snuje znaną śpiewkę o "radykalnej prawicy" i strasznym Kościele. Młodzi, wykształceni (czytający "Gazetę"/"Metro") z wielkich miast nie są-rzecz jasna- z tej bajki. To oni stanowią nadzieję dla salonu, nadzieję na przetrwanie III RP. Nadzieja to płonna bardziej niż kiedykolwiek i Czech, mimo swoich ograniczeń intelektualnych, o tym doskonale wie. Musi jednak trwać na posterunku.
Napieralski i Pawlak to też ludzie nie z bajki czerskiej inteligencji. Pawlak coraz bardziej robi się kapryśny, coraz częściej krytykuje D. Tuska, nawet niekwestionowany ekspert Belka mu się nie podoba. Nie można ludowcom ufać, to marni "idealiści", w sprzyjających okolicznościach mogą dogadać się z brunatnym PISem.
Napieralskiego salon także nie lubi. To nie ten sympatyczny z gęby Olejniczak, młodsze wcielenie Aleksandra Kwaśniewskiego. I jeszcze eksponowany na całego Arłukowicz atakujący wespół z "PISownią" szanowanych polskich biznesmenów.

"Gazeta" wraz z nieuchronnym upadkiem PO utraci i tak ostatnio ograniczone wpływy polityczne. Do kogoś będzie musiała się mizdrzyć. Na szczęście coraz więcej polityków rozumuje poprawnie; wie, że protekcja ze strony Michnika i s-ki to swoisty pocałunek śmierci. Casus z demokratami.pl jest aż nadto symptomatyczny.

Panie Szanowny Czechu! Ma Pan racje będzie ciekawie!. Będzie ciekawie obserwować Waszą polityczną klęskę. Może wtedy zajmiecie się dziennikarstwem. Politycy z Was marni, co Pana losy pokazują dobitnie.