Cui bono 2 czyli kwestia stylu
Foxx, wt., 20/04/2010 - 23:59
Pierwsze komentarze na stronach młodzieżówek kremlowskich, czyli przybudówek młodzieżowych przy administracji prezydenta były takie, że "rzeczą podłą jest oskarżanie FSB". Oni natychmiast przystąpili do obrony. Wiedzieli, co w tym momencie jest najważniejszym dla nich problemem, i tak trzeba rozumieć działania władz rosyjskich.
Prof. Włodzimierz Marciniak, członek Polsko-Rosyjskiej Komisji ds. Trudnych (źródło)
TAWS (system komputerowy, który z wyprzedzeniem ostrzega pilotów przed np. wzgórzami lub masztami antenowymi, które mogą napotkać, podchodząc do lądowania) zainstalowano także w polskich rządowych tupolewach Tu-154. - Dlatego ta katastrofa robi się coraz bardziej tajemnicza - ocenia "USA Today" (źródło).
Jest (...) możliwa przyczyna. Można rozważyć np. błąd wysokościomierzy, błąd regulacji wysokościomierzy, błąd nastawienia wysokościomierzy, bo wiadomo, że załoga dostała ciśnienie nad poziomem lotniska, czyli nastawę de facto wysokościomierza taką, że samolot, kiedy wyląduje, wysokościomierz będzie pokazywał zero. Jeżeli był tu jakiś błąd albo wysokościomierz był źle wyregulowany, mogło być takie przekłamanie.
Krzysztof Krawcewicz, "Skrzydlata Polska" (źródło)
Urządzenia pokładowe polskiego samolotu TU-154, który rozbił się w sobotę pod Smoleńskiem, pracowały bezawarynie. Potwierdziła to szefowa rosyjskiego Międzyrządowego Komitetu do spraw Lotnictwa Tatiana Anodina (źródło).
Publikujemy zdjęcia, wykonane przed godziną 18:00 przez białoruskiego fotografa i blogera, który był na miejscu zdarzenia. Na fotografiach widać wojskowych, niosących reflektory i kabel, a potem wymieniających żarówki w lampach naprowadzających na pas startowy. Czy oznacza to, że wymieniany sprzęt był niesprawny? To jedno z pytań, na które - miejmy nadzieję - odpowiedzą polscy śledczy badający przyczyny katastrofy.
Zdjęcia otrzymała pocztą elektroniczną polska Fundacja Wolność i Demokracja (źródło).
Filmowy reportaż prezentujący stan oświetlenia naprowadzającego na lotnisku w Smoleńsku w dniu katastrofy - kliknij
Przed planowanym lądowaniem prezydenckiego samolotu z lotniska pod Smoleńskiem usunięto najprawdopodobniej dodatkowy sprzęt nawigacyjny, który został tam zamontowany, kiedy lądowały maszyny z Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem - pisze "Moscow Times" (źródło).
O takich uczniach mówi się: konsekwentni. On zawsze był przygotowany, wszystko rozpisane w najdrobniejszym szczególe – wspomina płk Pietrzak, który latał z Protasiukiem na JAKu-40. – Ciężko mi się słucha informacji o tym, że mógł nie znać lotniska w Smoleńsku – dodaje płk Raczyński. Mógł popełnić błąd? – To zbada komisja i prokuratura - ucina.
Drugiego podwładnego, który tak często jak Protasiuk latałby do Smoleńska, nie miał. – Był tam co roku przy okazji rocznicy zbrodni katyńskiej. Czasami nawet leciał do Smoleńska dwa razy. Lotnisko znał świetnie – zaznacza Raczyński (źródło).
Gruziński Minister Ochrony Środowiska Goga Hadżidze zwrócił uwagę na „budzące wątpliwości okoliczności”: - W rosyjskiej bazie wojskowej rozbił się rosyjski samolot, a na czele rosyjskiej komisji śledczej stanie premier Rosji. (...) W gruzińskim internecie trwa dyskusja na temat prezydenckiego samolotu, który w ubiegłym roku przeszedł kapitalny remont w rosyjskich zakładach. Podejrzenia budzi fakt, że inny samolot rządowy w kilka miesięcy po podobnym remoncie okazał się niesprawny i wrócił do zakładów w Samarze (źródło).
Teraz 100 procent naszych generałów i pułkowników to ci, którzy kończyli radzieckie akademie wojskowe. To zabezpiecza nam rezerwę doświadczonych, normalnie wykształconych ludzi na lata naprzód.
Prezydent III RP, Wojciech Jaruzelski do Michaiła Gorbaczowa, 13 kwietnia 1990 w Moskwie (źródło)
W 2001 roku (...) ukończył studia w Akademii Obrony NATO w Rzymie, a rok później z wyróżnieniem Podyplomowe Studia Strategiczno-Operacyjne na Uniwersytecie Obrony w Waszyngtonie (USA).
Z życiorysu generała Franciszka Gągora, szefa sztabu generalnego Wojska Polskiego - jednego z czołowych oficerów korpusu oficerskiego, którzy zginęli w katastrofie prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010 oraz kandydata na stanowisko szefa NATO (źródło).
Jeśli ktoś chce wierzyć w przypadek, niech wierzy, ja nie jestem w stanie uwierzyć. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. (...) Będziemy sobie zadawać pytania, na które pewnie nie uzyskamy odpowiedzi, podobnie jak nie ma ostatecznej odpowiedzi na pytania o śmierć generała Władysława Sikorskiego. Wiadomo przecież, że samolot prezydenta był wyeksploatowany...
Prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog z Uniwersytetu w Bremie (źródło)
Antysowiecki Kaczyński pomylił się tylko raz - kiedy poleciał sowieckim samolotem na terytorium sowieckie, zaufawszy władzy sowieckiej. A cywilizowany świat nie będzie oskarżać. Wszystko pokryje gaz, ropa i mgła.
Waleria Nowodworska, wielokrotnie represjonowana dysydentka zarówno w czasach Związku Sowieckiego, jak i Federacji Rosyjskiej w gorącym komentarzu do katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem (źródło).
Uroczystości pogrzebowe prezydenta to okazja do "okazania wdzięczności państwu rosyjskiemu"
Bronisław Komorowski w TOK FM (źródło)
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
Zbigniew Herbert, "Przesłanie Pana Cogito"
Moja poprzednia notka, Cui bono, wywołała pewne kontrowersje. Kilka osób zarzuciło mi serwowanie "spiskowych insynuacji" rzekomo pozbawionych najmniejszych podstaw. Jako "oczywistą" przyjęło sugerowaną od początku wersję rzekomych "nacisków", jakie L. Kaczyński miał wywierać na kapitana samolotu w kwestii miejsca lądowania. Wszak pierwsze informacje strony rosyjskiej zawierały sugestie wieży kontrolnej, by samolot lądował w Mińsku lub Moskwie oraz twierdzenia kontrolera lotu, że czterokrotnie próbowano podejść do lądowania. W tym kontekście przytaczana była słynna scysja prezydenta z kapitanem samolotu, który odmówił lądowania w Tbilisi. Po tamtej sytuacji pilot ten przez swojego przełożonego, B. Klicha został odznaczony srebrnym medalem za zasługi dla obronności kraju. Sami piloci 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego nie pozostawiają wątpliwości zarówno w tej kwestii, jak i np. w ocenie (bez)sensu rosyjskich teorii - czy raczej medialnych wrzutek - dotyczących stopnia znajomości tamtejszych liczebników przez polskie załogi (chodzi o informacje na temat wysokości, na której znajdował się samolot). Tymczasem prokurator wojskowy badający "czarne skrzynki", płk. Z. Rzepa zdecydowanie stwierdził, że podejście do lądowania było jedno i nikt żadnych "nacisków" na załogę nie wywierał, co zostało później potwierdzone przez źródła rosyjskie.
Mnie nurtuje co innego - po co w ogóle były te medialne wrzutki oraz rozpoczęcie śledztwa przez rosyjską prokuraturę z paragrafu "z góry" zakładającego błąd polskiego pilota, a nie "w sprawie"? Dlaczego tuż po katastrofie rosyjskie władze zamknęły teren i próbowano rekwirować taśmy obecnym na miejscu dziennikarzom? (film nakręcony przez montażystę TVP, Sławomira Wiśniewskiego, który zdążył kasetę wyjąć i schować przed milicją - zwraca uwagę stan samolotu, biorąc pod uwagę, że podobno spadł z kilku metrów, a wcześniej żadnego wybuchu wewnątrz nie stwierdzono) Dlaczego system nawigacyjny zainstalowany na lotnisku przez wizytą D. Tuska i W. Putina został usunięty tuż przed przybyciem prezydenckiego samolotu? Dlaczego nie zadziałał system ostrzegający pilotów przed przeszkodami? Dlaczego pojawiają się wątpliwości co do poprawnego działania wysokościomierzy - wszak samolot był dość świeżo po remoncie? (sic!) Dlaczego stawiając wstępne hipotezy (również śledcze) "z góry" pominięto wszelkie wątki związane z błędnym działaniem sprzętu nawigacyjnego i naprowadzającego, skupiając uwagę opinii publicznej na "czynniku ludzkim" w sytuacji, gdy praktycznie każdy punkt dotyczący kwestii technicznych budzi poważne wątpliwości? Skąd ta erupcja "zwykłej ludzkiej" empatii u ludzi KGB, którzy wcześniej z kamiennymi i zaciętymi minami przyjmowali tragedie własnych obywateli? (ofiar zamachów bombowych, marynarzy z okrętu "Kursk") "Orędzie" prezydenta Rosji do Polaków? Dlaczego "entuzjastyczny pomocnik" SB, a obecnie szef Polsko-Rosyjskiej Komisji do Spraw Trudnych nagle po śmierci prezydenta we wszelkich możliwych mediach tak mocno podkreśla, że L. Kaczyński nie był rusofobem, a praktycznie - wręcz przeciwnie? Jeszcze tydzień wcześniej na ten temat milczał, chociaż łatka "zakompleksionego rusofoba" była jednym z głównych elementów "garnituru" wyszykowanego L. Kaczyńskiemu przez mainstreamowe media w ostatnich latach. Skorygowanie tego obrazu przez osobę posiadającą taką wiedzę wydawałoby się rzeczą naturalną. Tymczasem dzieje się to akurat teraz, gdy wokół katastrofy narasta coraz więcej kontrowersji i przypomina się, delikatnie rzecz ujmując, rozbieżności między władzami Rosji i L. Kaczyńskim.
Oczywiście odpowiedzi na te pytania nie uzyskamy klikając w klawiaturę, tak jak nie wyjaśniono wielu wcześniejszych wydarzeń związanych z sowieckim stylem uprawiania polityki, dysponując środkami nieco większymi, niż domowy pecet. Z dotychczas zebranych informacji wyłaniają się natomiast trzy elementy:
- w pierwszych dniach po katastrofie strona rosyjska prowadziła akcję dezinformacyjną, kierując powszechną uwagę wyłącznie na osobę polskiego pilota
- biorąc pod uwagę przebieg jego dotychczasowej służby oraz cechy osobowości, popełnienie przez niego błędu, w wyniku którego samolot podchodząc do lądowania znajdował się o ok. 100 metrów niżej, niż powinien wydaje się umiarkowanie prawdopodobne
- zdaniem strony rosyjskiej wszystkie urządzenia w samolocie przed katastrofą działały poprawnie - każdy wie, że komputer mający rozwiązać równanie, po wprowadzeniu nieprawidłowych danych również działa jak najbardziej poprawnie, tylko wynik operacji się nieco różni od prawidłowego
Cui bono oraz kwestia stylu - wątek rosyjski
Jak wspomniałem w poprzedniej notce, nie jest żadnym objawieniem, że strategia wzmacniania promoskiewskich sił politycznych w ościennych państwach oraz gotowość do fizycznej eliminacji ich przeciwników jest dla Rosji rutyną, podobnie jak poświęcenie życia własnych obywateli dla dobra tego, co w danej chwili władza uważa za interes polityczny. Wachlarz środków używanych przez Federację Rosyjską jest dość szeroki - od "wspierania opozycji" dla rządu innego państwa poprzez bombardowania dokonywane przez nieoznakowane samoloty (Czeczenia), przez otrucie dioksyną nie sprzyjającego Moskwie faworyta w wyborach prezydenckich oraz gotowość do wkroczenia na terytorium pozarosyjskie w przypadku "niepomyślnych" wyników tych wyborów (Ukraina), po otwarte zbrojne wsparcie dla prorosyjskich separatystów (Osetia) z innego niezawisłego państwa (Gruzja). Ktoś powie - no ale Polska jest w NATO i UE. Owszem. W tym miejscu można przypomnieć sprawę A. Litwinienki, oficera KGB/FSB, który został otruty polonem w chwili, gdy serio zajął się wyjaśnieniem okoliczności morderstwa najbardziej znanej rosyjskiej dysydentki - Anny Politkowskiej - i którego zabójcy, również oficera FSB - Rosja stanowczo odmówiła wydania brytyjskiemu sądowi (Litwinienko wcześniej uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii). Warto wspomnieć, że przed śmiercią zdążył on opublikować (wspólnie z J. Fielsztińskim) książkę "Wysadzić Rosję", w której zostały zaprezentowane fakty wskazujące na to, że zamachy bombowe w Moskwie i Wołgodońsku (1999), o które W. Putin oskarżył Czeczenów były zorganizowane przez FSB, by dać Rosji pretekst dla zwiększenia terroru na Kaukazie, czyli de facto rozpętania tzw. drugiej wojny czeczeńskiej. Czy dla władz państwa funkcjonującego w taki sposób doprowadzenie do eliminacji liderów opcji antymoskiewskiej u kolejnego sąsiada może być czymś "nie do pomyślenia"? Absurdem? Ciekawe, bo chyba głównym miejscem w sieci, w którym od pierwszych minut po katastrofie powszechnie i otwarcie dyskutowano wariant zamachu jako najbardziej prawdopodobny były... (i są do dnia dzisiejszego) portale i fora rosyjskojęzyczne. Wszak mają to u siebie, jak wspomniałem, "rutynowo". Reszta biernie podejmowała dywagacje przedstawicieli Moskwy - a to poczwórne podejście do lądowania, a to nieznajomość rosyjskiego przez polskich pilotów... (na co dowodem miał być zapis rozmowy wieży kontrolnej z załogą... innego samolotu z polskim pilotem) Swoją drogą, w sytuacji, gdy Niemcy budują w pełnej komitywie z Rosją gazociąg North Stream (otwarcie godzący w interesy Polski), a Francja zaopatruje Federację w nowoczesne okręty wojenne... Najwyraźniej linie sojuszy przebiegają w nieco innych miejscach, niż mogłoby się wydawać wertującym międzynarodowe traktaty. "A co nowego?" - chciałoby się zapytać, znając historię Polski.
Zostają jeszcze kwestie transatlantyckie - i tak się przypadkowo składa, że na pokładzie samolotu znajdował się pierwszy polski kandydat na szefa NATO. Oficer szkolony w zachodnich uczelniach, nie mający na koncie "kursu" w Moskwie, czy bratnich placówkach polskojęzycznych. A przecież już wcześniej aktualny polski rząd zrobił, co mógł, by wrócić do "testamentu Jaruzelskiego", przywracając do MON i MSZ ludzi szkolonych w stolicy Rosji, dość wspomnieć ponad 300 absolwentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (МГИМО), którzy zasilili MSZ. Jak wspominał na początku kadencji ambasador Polski w Bułgarii, Andrzej Papierz: "Tu chodzi o kwestię smaku. W latach 70. czy 80. można było wybrać uczelnię sowiecką albo zdecydować się na jakąś formę, jeżeli nie opozycji, to chociaż krytycznego spojrzenia na sytuację Polski. Ten konformizm, który wybierali studenci MGIMO, w większości pozostał w nich do dziś. Czy to ma być fundament polskiego dyplomaty w XXI wieku? Nie mam wątpliwości, że nie". Kadrami MON zarządza dla odmiany ostatni szef WSI, Janusz Bojarski, absolwent Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie, którą ukończył w roku - nomen-omen - 1984. A tu proszę, niespodzianka - szkolony w NATO-wskich uczelniach polski generał kandyduje na stanowisko szefa całego Sojuszu... Na pokładzie, obok niego, niemal cała elita części sceny politycznej i społecznej przeciwnej postsowieckim porządkom... oraz nikt istotny z opcji promoskiewskiej. Tacy pasażerowie - których imienna lista od kilku dni "krążyła" wśród polskich dziennikarzy ("gospodarzem" podróży było MSZ...) - mieli lądować na małym wojskowym lotnisku wśród bagien... W Rosji.
Cui bono oraz kwestia stylu - wątek polski
Myślę, że dobrym początkiem tej części wpisu będzie cytat z wypowiedzi D. Tuska, udzielonej w lutym 2008:
Otóż stwierdzam, że zasób informacji dostarczanych przez służby, niezbędnych dla premiera i prezydenta, jest po prostu bardzo ubogi - mówi premier. I dodaje - Mógłbym natomiast już dziś napisać książkę, jakie klany walczą ze sobą wewnątrz poszczególnych służb - mówi Donald Tusk "Polityce". - Odnoszę przygnębiające wrażenie, że bardzo wielu oficerów służb specjalnych, to są prywatne armie.(źródło)
Parokrotnie wspominałem o oczywistych konsekwencjach takich diagnoz szefa rządu dla oceny funkcjonowania państwa i stanu kontroli oficjalnych władz nad służbami specjalnymi. Skoro jednak premier już zdecydował się na podzielenie z nami swoimi spostrzeżeniami oraz wiedząc o działaniach B. Komorowskiego zarówno w kontekście służb, jak i w pierwszych dobach po katastrofie - możemy dość łatwo udzielić odpowiedzi, któremu z "klanów" "kibicuje" (nazywając rzecz eufemistycznie).
Dość wspomnieć, że był jedynym politykiem PO, który zagłosował przeciwko likwidacji WSI, jedynym, który nawet nie próbuje ukrywać swoich kontaktów z negatywnie zweryfikowanymi oficerami tej formacji - ukrył jedynie przed prokuraturą fakt posiadania wiedzy, że jeden z nich współpracuje z rosyjskim wywiadem, musiał więc zmienić zeznania.
Zresztą luty 2008 to był ciekawy czas - nowe kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego storpedowało projekt ujawnienia powiązań polskich urzędników z rosyjskimi służbami, po posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych przedstawiciele PO (K. Miodowicz) i SLD (J. Zemke) postulowali zawieszenie działalności przez polski kontrwywiad wojskowy z powodu... braku kontroli nad tajnymi dokumentami ("eksperckiego" wsparcia udzielił im M. Dukaczewski, były szef WSI, absolwent kursu GRU w Moskwie w roku... '89), rządowy zespół pod przewodnictwem byłego członka Biura Politycznego KC PZPR oraz byłego ambasadora w Moskwie, S. Cioska rozpoczął prace nad satysfakcjonującą odpowiedzią dla Rosji w sprawie jej żądań dotyczących opłat za licencje na sprzęt przez wiele lat mocno modyfikowany przez polski przemysł zbrojeniowy w porównaniu z oryginałem dawno temu zakupionym na wschodzie - co ciekawe, rząd poprzedni po prostu ignorował te niedorzeczne pretensje Federacji Rosyjskiej. Można stwierdzić, że w początkach aktualnej kadencji, "wszystkie drogi prowadziły do Moskwy". Zresztą odbyta wtedy wizyta D. Tuska na Kremlu bywała komentowana w sposób zaskakujący dla polskiego mainstreamu:
Polska traci pozycję regionalnego lidera. Rezygnuje z tego, co było jej siłą. Mam wrażenie, że ta prawda do Polski nie dociera: znaczna część litewskich elit jest zachwycona braćmi Kaczyńskimi – mówi politolog z Litewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Vytautas Radżvilas. – Zdajemy sobie też sprawę, że za swą twardą politykę międzynarodową Kaczyńscy płacili wysoką cenę osobistą i moralną.
Kiedy tydzień temu w 80. rocznicę odzyskania przez Litwę niepodległości odbyła się w Wilnie międzynarodowa konferencja historyczna pod patronatem prezydenta Valdasa Adamkusa, jej polscy uczestnicy ze zdumieniem słuchali entuzjastycznych opinii o "charyzmatycznych Kaczyńskich".
(źródło)
Co te wszystkie informacje mogą oznaczać w kontekście smoleńskiej katastrofy? Bardzo trudno zgadywać, a materia delikatna. Na pewno można zarysować sferę, która budzi wątpliwości. Promoskiewski klan wciąż prowadzi kontrofensywę po ostatnich wyborach parlamentarnych korzystając ze wszystkich dostępnych środków. Trudno stwierdzić, czy jego negatywnie zweryfikowane zaplecze mogłoby zdecydować się na taki krok, jak zamach w tej skali - wydaje się to jednak mało prawdopodobne, polskie "klany" patrzą sobie "na ręce", a ich "szczelność" nie jest imponująca. Ale "współpraca"? Ten temat jest otwarty. Inna rzecz, że natychmiastowe przejęcie kompetencji szefa Kancelarii Prezydenta w sytuacji, gdy samolot praktycznie jeszcze nie ostygł i nieco późniejsze - szefa BBN - wskazują na pełną determinację w "dorżnięciu watah" (niezależnie od tego, kto zadał główny cios) - warto pamiętać, że w Kancelarii znajduje się aneks do raportu z likwidacji WSI. To materiały archiwalne zebrane na potrzeby tego opracowania spowodowały wielką panikę z lutego 2008 napędzaną głównie przez M. Dukaczewskiego (na antenie TVN24 zresztą).
Jak widać więc, wszystkie drogi prowadzą do Moskwy. Czy tak było rzeczywiście? Pewnie nigdy się nie dowiemy. Na dzisiaj wiemy natomiast, że wymienione wyżej fakty miały miejsce. Czy to dużo, czy mało? I dlaczego wspominanie o tym wszystkim, co znajduje się przecież w tzw. "domenie publicznej" w kontekście politycznego znaczenia tej dziwnej katastrofy miałoby być "oszołomstwem"? Ja dla odmiany mam wrażenie, że chcących zamilczeć ten wyjątkowo spójny zestaw informacji odrobinę pojednało. Ktoś porównywał propozycje wyjaśnienia zarysowanych przeze mnie wątpliwości do pomysłu, by po 11 września Amerykanie przeprowadzili śledztwo, czy zamachu nie dokonali Żydzi. Błąd. Włąściwszym porównaniem byłoby sprawdzenie, czy samoloty nie uderzyły w budynki z powodu "błędów pilotów" - i przed upływem godziny od tragedii ograniczenie śledztwa do tej hipotezy. Co do Smoleńska zaś...
Cześć Ich pamięci.
PS. W notce nie odniosłem się do materiałów, które uznałem za niewiarygodne lub nie możliwe do zweryfikowania.
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
57 komentarzy
1. "Pewnie nigdy sie nie dowiemy"
2. Moze sie kiedys dowiemy?
3. Mam taką hipotezę:
Najpierw wieża kontroli lotów musiała podać pilotom ciśnienie atmosferyczne na poziomie "0", czyli powierzchni pasa startowego, tak aby piloci mogli wyzerować nastawy swojego wysokościomierza, mierzącego względną wysokość swojego nalotu nad lotniskiem. Podała "przypadkiem" ciśnienie powiększone o lekko licząc 200 metrów. Dlatego samolot znalazł się zbyt nisko.
Później ktoś uruchomił ćwiczebne odpalenie z 200 świec dymnych, stawiając nielichą zasłonę dymną, zwaną później mgłą. Dlatego była mgła, której na lotnisku nie było ani przedtem, ani później.
No i wreszcie zapalono reflektory wskazujące w gęstej mgle pozycję samolotu względem osi pasa startowego. Niestety, najprawdopodobniej z powodu pechowej awarii, zapaliły się tylko te lampy, które wyglądały tak, jakby pas startowy znajdował się tak ze 200 metrów obok rzeczywistego położenia. Nazajutrz pojawili się oficerowie obsługi lotniska, aby wkręcić wykręcone poprzedniego dnia żarówki. Dlatego samolot lądował obok pasa startowego.
W tym samym czasie Monika Olejnik usiłowała nakłonić posła Pawła Kowala do potwierdzenia informacji o tym, że to Lech Kaczyński jest winien katastrofie, ponieważ wszystko stało się na jego wyraźny rozkaz. Dlatego Monika Olejnik pracuje w TVN.
michael
4. Przepraszam, ale komentarz o identycznej treści zamieściłem
na blogu Pelargonii. Ale tak dobrze pasuje tu i tam. Dwa identyczne komentarze o trzech feralnych dwusetkach.
michael
5. No tak, po obejrzeniu tego filmu, wystarczy pierwszy punkt
mojego komentarza. No i oczywiście ostatni.
A to jest link do tego filmu.
http://www.youtube.com/watch?v=IxXn9xfTNaQ
michael
6. Po obejrzeniu tego filmu...
Jest to wersja lansowana przez oficjalne czynniki. No wiec jak to bylo? Samolot ladowal "na dachu"...czy pikowal dziobem,jak na powyzszym materiale filmowym? Ciagle nie ma ostatecznej wersji wydarzen. Pzdr.
P.S.Czy moze istniec zwiazek pomiedzy zaginieciem polskiego szyfranta,a tym wypadkiem?
7. Ciagle nie ma ostatecznej wersji wydarzen.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. te 20-cia brakujacych cial
9. Tu jest duzo informacji.
10. @ benenota
michael
11. Benenota
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. @Michael
13. Maryla
14. Benenota
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. @Maryla
16. @Maryla
17. A wszystko jedno
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
18. Ben
tupolew nie mógł spaść na dziób (zdjęcie efektowne -a nawet super,maja jakieś gry kosmiczne w tym temacie :P).Pomyśl ile waży TU?,z jaką prędkością rąbnął w ziemię? - moim zdaniem z dzioba "marmolada!" a eksplozja o tak - ona była - i to było raczej coś co przebiło kadłub samolotu i rozerwało go na strzępy od środka!.Dalej na zdjęciach widać że jednak koła były całe,jakim cudem wylądował na dachu?,nie zrobiło tego jedno urwane skrzydło - bo kat nachylenia (ciężar drugiego skrzydła) to kąt prawie 90 stop!. Foxx dziękuję (widzę że piszesz bez emocji,które mi. zaraz przypięto ;)) to cieszy :*.Zapewniam Was że śledzę tylko techniczne sprawy związane z zamachem,bo że był - ja nie mam wątpliwości.Mnie proszę nie traktować poważnie,antysemita,rusofob,fanatyk,mitoman,burak,nieuk,prostak i cham. jeszcze raz dziękuję warto było poczytać! - dobra robota Foxx!
19. Zaczyna się dziać
2010 to nie 1940. Ktoś słuchał, ktoś podglądał. Może jednak wyjdzie na jaw to co powinno.
niezalezna.pl/article/show/id/33212/articlePage/1
W Rzepie też piszą
www.rp.pl/artykul/463737_Sluzby_monitorowaly_lot_Tu_154.html
20. PO daje za bezcen prawa do wydobycia gazu łupkowego. (palnick)
Cui bono. Wracając do tematu, przypominam i zwracam uwagę na konieczność porządnej analizy listy wielu różnych ważnych interesów, o które może się toczyć wojna w polskiej przestrzeni politycznej. Nawiązuję tu do jednego tylko przykładu, tekstu palnicka o gazie łupkowym, przywołanym przez Marylę w tekście redakcyjnym BM24: http://blogmedia24.pl/node/28020
Wbrew fałszywemu przekonaniu naszego odurniałego "oboziku rządzącego", który patrzy na politykę oczyma dziecka na spektaklu teatru lalek, Polska jest ważnym krajem, przez który przewija się bardzo wiele różnych interesów, a także ostrych konfliktów.
To nie tylko Rosja czy Niemcy, to nawet nie tylko o państwowe sprawy chodzi. W Polsce przecinają się całe gordyjskie sploty sprzecznych interesów, w których realnie chodzi o prawdziwe wielkie businessy najróżniejszej natury, przeliczalne lub nieprzeliczalne na ogromne pieniądze. Niektóre z tych spraw są bezcenne w wymiarze geopolitycznych strategii, są gry o sumie zerowej i niezerowej, są sprawy życia i śmierci, są gry o przetrwanie, są wielkie sprawy.
To są naprawdę poważne zjawiska, które aktualny warszawski "nędzny obozik rządzący", topi w idiotycznych frazesach o wspólnotowym myśleniu i głupawych bajeczkach o konsensusie. To są cukiereczki dla frajerów, to są albo quislingowe kłamstwa, albo pomroczność florenckiej zarazy. To wszystko jest wyzwaniem i wezwaniem do uświadomienia, jak wiele spraw kłębiących się obok nas, to sprawy, o które mogą toczyć się prawdziwe wojny, w których mogą ginąć ludzie.
To wszystko jest wezwaniem do wielkiej dyskusji o naszych narodowych interesach, to jest zaproszenie do drugiej części konstruktywnego podejścia do tego, co nas czeka. Nie przypadkiem nasz polityczny przeciwnik robi wszystko, nawet pod siebie, aby odwrócić naszą uwagę, aby zająć nas byle czym. To jest konstruktywny temat do kampanii wyborczej
Tak widzę pytania o przyczyny wielkiej katastrofy. Być może katastrofa nie była zamachem, ale z pewnością miała mnogie motywy.
michael
21. W większości
basket
22. @All
Przeczytajcie całość: już dementują ewentualne odgłosy z kabiny pasażerów... bo jeżeli miałaby być to prawda to wiele zmienia... Całość: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nie-ma-nagran-z-kabiny-pasazerskiej-rozbitego-Tu-154,wid,12186482,wiadomosc.html Poniżej fragment: "Podano także m.in., że "Minister Sprawiedliwości oraz Prokurator Generalny RP wystąpili do strony rosyjskiej o przekazanie polskiej prokuraturze w ramach pomocy prawnej dokumentów rzeczowych dotyczących zapisów wymienionych rejestratorów (tzw. czarnych skrzynek) znalezionych na miejscu katastrofy". W czwartek prokurator generalny Andrzej Seremet mówił, że w kilku ostatnich sekundach "piloci wiedzieli, że się rozbiją". Zapowiedział, że zapis rozmów z czarnych skrzynek zostanie ujawniony; upublicznione nie zostaną tylko "treści intymne". Jeny... Polacy musza się zwrócić uprzejmnie o zapisy ze skrzynek? A same skrzynki? To był polski samolot! Jeny nr 2... Do jasnej cholery... co Ci piloci robili lub mówili "intymnie"... co Oni się wzajem masturbowali, czy co! Do cholery jasnej, k...wa ja już nie mogę znieść tego robienia nam "wody z mózgu"...
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
23. komentarz z FF
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Ciekawe dementi
25. Z tym dementi to też jest techniczny problem.
26. Ł. Warzecha nieźle
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
27. Foxxie
28. Witek
29. Foxxie
30. Znowu to sama ściema: "W
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
31. no faktycznie
32. Witek
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Witek
34. http://www.polskieradio.pl/wi
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
35. Rosja nawet jeśli jest niewinna, zachowuje się jakby winna była.
To zauważył mój młodszy syn.
A to, mieszkaniec Smoleńska: "В нашей стране правда всегда замалчивается, демократия носит условный характер, а гражданское общество отсутствует напрочь. Вы думаете Советский союз умер? Нет! Это просто название страны поменялось! :)))" Житель г. Смоленска
Być może katastrofa nie była zamachem, ale z pewnością miała mnogie motywy. Teraz te motywy mają zasadniczy wpływ na to, co się dzieje, to one decydują o dalszym postępowaniu oficjalnych, państwowych władz w Rosji i Polsce. To już staje się prawie nieważne, czy to był zamach, czy nie. Wszystko teraz dzieje się według takiego scenariusza, jakby to rzeczywiście był zamach.
Kłamstwa, drobne i grube maniplacje, wszystko wskazuje na nieczystą grę, która jest wręcz rosyjskim nawykiem, a jak okazuje się teraz, jest również nawykiem polskiego obozu rządzącego, jest nawykiem odziedziczonej po PRL klasy politycznej, jest drugim ja przytłaczającej większości dziennikarzy, dla których misją jest nie informacja, lecz dezinformacja.
Większość z nich jest taka, że gotowa jest obiecać pożarcie własnego jęzora, niż raz powiedzieć prawdę. В нашей стране правда всегда замалчивается. Tak u nas, jak i u nich. To samo.
Na całym świecie sądownictwo jest uznawane za trzeci filar demokracji, jest niezawisłą władzą sądowniczą, zgodnie z zasadą trójpodziału władzy. Dziennikarze są czwartą władzą, istniejącą w obronie prawdy. Mocno jest ta światowa czwarta władza skorumpowana, ale największe sukcesy zawodowe dziennikarzy biorą się jednak z pokazywania prawdy. Nie wszyscy dziennikarze świata to paparazzi.
We współczesnej Polsce nie ma żadnego trój, ani czwórpodziału władzy. Mamy jeden aparat państwowy, ściśle podporządkowany aktualnej misji, zleconej przez władze. Mój Ojciec urodził się na Syberii, jako zesłaniec. Wspominał, że gdy ktoś zapytał strażników,nadzorujących zesłańców, jak nazywa się aktualny car Rosji, usłyszał odpowiedź: "Lenin". Kropka.
Nie jest ważne, kto konkretnie rządzi, jak się nazywa on sam, albo jaka jest nazwa jego władzy. Jest carem i tyle. Joanna Lichocka potrzebowała 7 milisekund, aby przełączyć się na Bronisława Komorowskiego. W czasie uroczystości pogrzebowych Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak samopowtarzalny automat usiłowała zacytować choć fragmencik przemówienia nowego PO Prezydenta. Taka rutyna. Polityczny młynek modlitewny. Jest to rutyna zdefiniowana przez Stalina: - Najsilniejszą naszą bronią są dziennikarze.
Nie wojsko, nie czołgi, nie gospodarka, ale dziennikarze. Вы думаете Советский союз умер? Нет! Это просто название страны поменялось! :)))" Zmieniła się tylko nazwa, mechanizmy i idee pozostały te same.
Dlatego systemy organizacyjne obu krajów współpracują tak sprawnie. Gdy trzeba zadbać o to, by Putin z Tuskiem spotkali się nie czekając na siebie, by mogli zrobić to wspólnie, przed przyjazdem Jarosława Kaczyńskiego, kilkuset rosyjskich milicjantów dopilnuje, by ten jechał powoli. Ot, carska potrzeba chwili. Вы думаете Советский союз умер? Нет! Это просто название страны поменялось! :)))
Dlatego nasza zupełnie aktualna misja jest tak poważna.
michael
36. @ dodam: bardzo boję się o życie Jarosława Kaczyńskiego
michael
37. jest sposób
odciążeniem może być tylko odpowiedzialność zbiorowa.Odpowiedzialność i tak jest,jesteśmy Polakami z krwi i kości,jeśli odważnie będziemy działać,personalny atak jest niemożliwy!,wróg w kaju i za granicą będzie musiał zorganizować środki finansowe i zasoby ludzi!.
ps.prośba kto ma ścieżkę dźwiękową (format obojętny) z filmiku w którym w języku rosyjskim słychać "ni h...",przekleństwa.Bardzo proszę o kontakt na priv
38. @ Witek
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
39. @ spiskowy do Witka.
Spiskowy, trochę nie tak, Witek pisze co innego i o kim innym. Pisze wyłącznie o reakcji establishmentu, pisze o działaniach i myśleniu tych "niesamodzielnych intelektualnie". Określam ich naprawdę bardzo delikatnie.
michael
40. @ Petrus. Nie tyle odpowiedzialność zbiorowa, ile
samodzielne działanie wielu przygotowanych do działania rodaków.
To jest system "Solidarności Walczącej", to jest sposób działania konspiracyjnego "Polskiego Państwa Podziemnego", to jest najważniejsza idea ustrojowa Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Bądźmy jak internet, bądźmy rozległym systemem o rozproszonej ineteligencji, bądźmy wszędzie i nigdzie, jak pospolite ruszenie.
michael
41. Michael
42. PETRUS - nie musimy się szczypać, to jasne.
Akurat zbiorowa odpowiedziałmość kiepsko mi się kojarzy. Ale rozumiem o co Ci chodzi. I to jest ważniejsze. Nawet powiem, jak rozumiem. Chciałeś powiedzieć, że:
Nasza Ojczyzna to Nasz zbiorowy obowiązek, powinniśmy wszyscy zabrać się do roboty, bo to jest nasza wspólna odpowiedzialność.
Tak to zrozumiałem, mam nadzieję, że trafnie i nie mam ochoty się szczypać, nie mam też zamiaru tracić czasu na niepotrzebne spory.
A ta "zbiorowa odpowiedzialność", to po prostu przypomnienie szczególnej metody terroru, chętnie stosowanej przez wszelkie totalitarne satrapie. Cygan zawinił, 100 Polaków rozstrzelano. Ktoś mógłby się do Ciebie niepotrzebnie przyczepić albo nie zrozumieć o co Ci biega. Lepiej wyjaśnić od razu i tyle.
Pozdrawiam serdecznie.
michael
43. Michael
podpisuję się pod tym :).Wybaczcie mi jestem wkurzony do piątej kosmicznej,i czasem brakuje słów jak wyrazić żal i gniew!. Potrafisz ładnie to ująć moje myśli, Adam też ma (asy w rękawie :)),i wiem że zrobi co trzeba.Zrobi to też Lance,i ja,jeśli dostaniemy dźwięk,a choćby z tego filmiku!.Obiecuję że będziemy pracować bez porozumienia,osobno.Ja mu tylko doradziłem programy,w których można badać spectrum - widmo fal dźwiękowych.Myślę że Lance sam sobie poradzi,zapraszam też do śledztwa każdego,komu słoń na ucho nie nadepnął.I na bierząco dzielmy się spostrzeżeniami. ps.ponawiam prośbę,kto potrafi wydzielić z filmiku sam dźwięk,zróbcie to!,i dajcie zainteresowanym.Im więcej głów będzie nad tym pracować,tym lepsze będą wyniki - przecież na razie nie mamy innych materiałów!.A te które nam serwuje prokuratura,obawiam się że są spreparowane!
44. i jeszcze
45. Nie pękać i robić swoje.
michael
46. daj
47. Prace trwają......
Nie sprawdzałem, czy ktoś podawał namiary na ten filmik. Jest po małej analizie amatorskiej
:http://www.globalnaswiadomosc.com/apps/videos/videos/show/8171709-smolensk-nowe-video-obrobione48. Motywy - jeśli wersję o zamachu przyjąć za uprawnioną
49. Duzo materialu filmowego
50. Ciekawe
51. Okolo 1:18
52. Benenota,
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
53. WIEM,PAMIETAM
54. Benenota,
DZIAŁA !!!
Pozdrawiam.http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
55. kolejne info
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. "architekci zamachu mają marne zdanie o narodzie prywislańskiego
Ale też mogli uwierzyć, że w Polsce panuje totalna nienawiść do kaczyzmu , połączona z powszechnym zaufaniem do partii władzy
57. Premierzy Polski i Gruzji
Premierzy
Polski i Gruzji odsłonili pomnik Lecha Kaczyńskiego. "Gdyby Europa
posłuchała go, moglibyśmy uniknąć strasznych tragedii"
W czwartek w Batumi premierzy
Polski Mateusz Morawiecki i Gruzji Irkali Garibaszwili odsłonili pomnik
prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Obaj przypominali rolę, którą ówczesny
prezydent odegrał swoją wizytą w Gruzji w 2008 roku.
CZYTAJ TAKŻE:
-Premier Morawiecki w Batumi: Miejsce Gruzji jest w Europie, w Unii Europejskiej. Wspieramy waszą drogę do wspólnoty
-Warto przypomnieć te słowa! Lech Kaczyński w wywiadzie dla TVP po powrocie z Gruzji: „To było moralne zwycięstwo Europy”
Odsłonięcie pomnika Lecha Kaczyńskiego
Pomnik
Lecha Kaczyńskiego stanął na bulwarze Lecha i Marii Kaczyńskim
w Batumi. Na tablicy upamiętniającej byłego prezydenta przypomniano,
że 12 sierpnia 2008 roku, w piątym dniu rosyjsko-gruzińskiej wojny,
ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński przyleciał do zaatakowanej
przez Rosjan Gruzji, aby pokazać solidarność.
Premier Morawiecki,
w wystąpieniu podkreślał, że każda wspólnota musi opierać się na pewnym
systemie wartości, a także szuka pewnej podstawy.
— mówił szef rządu.
Jak dodał, Lech Kaczyński wiedział, iż taka kultura, cywilizacja musi opierać się na pewnej wspólnocie celów.
— mówił Morawiecki.
Jego
zdaniem dlatego Lech Kaczyński był tak wrażliwy na krzywdę,
na naruszanie podstawowych wartości, a także na wszelkie przejawy
agresji międzynarodowej.
— powiedział premier.
„Przestrogi prezydenta Lecha Kaczyńskiego spełniły się w stu procentach”
Dziękował
jednocześnie Gruzinom, że pamiętają, jak wielką rolę odegrał wówczas
Lech Kaczyński. Przypomniał, że 12 sierpnia 2008 r. wraz z prezydentami
Ukrainy, krajów bałtyckich „podtrzymał wolną Gruzję i utrzymał tę wolę
istnienia, poprzez swoje odważne działania doprowadził, razem
z dzielnym, odważnym narodem gruzińskim i z innymi prezydentami do tego,
że Gruzja przetrwała”.
— mówił Morawiecki.
Premier przypomniał, że Lech Kaczyński był przeciwnikiem resetów, a wtedy - dodał - panowała moda na resety, w tym z Rosją.
— powiedział szef rządu.
Jak dodał, przestrogi Lecha Kaczyńskiego były wówczas przedmiotem ironii, kpin i szyderstwa.
— podkreślił Morawiecki.
Premier
ocenił, że ówczesna polityka Lecha Kaczyńskiego doprowadziła
do otrzeźwienia narodów europejskich i dzisiejszego zjednoczenia ich
wokół wolności.
List prezesa PiS
Podczas uroczystości list od wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego odczytał szef KPRM Michał Dworczyk.
— napisał prezes PiS.
— podkreślił w liście Kaczyński.
Zaznaczył, że Gruzja zajmowała w myśli i praktyce politycznej jego brata „pozycję strategicznego partnera i sojusznika”.
— podkreślił Kaczyński.
— napisał prezes PiS.
Zwrócił
uwagę, że „prezydent Lech Kaczyński swoją postawą z jednej strony
kontynuował tradycję braterskich więzi łączących przez wieki Gruzinów
i Polaków, a z drugiej umacniał przyjaźń między naszymi narodami
i wzmacniał fundamenty pod dalsze jej zacieśnianie”.
— dodał Kaczyński.
Garibaszwili: Lech Kaczyński był bohaterem
Podczas
uroczystości Garibaszwili podkreślał, że prezydent Kaczyński aktywnie
wspierał Gruzję w jej euroatlantyckich aspiracjach.
— mówił gruziński premier.
Polityk
przypomniał, że polski prezydent w 2008 roku przyjechał do Gruzji, gdy
trwała wojna z Rosją, by okazać wsparcie dla narodu gruzińskiego i mówił
wówczas, że - jeśli Europa nie wesprze Gruzji, „to się może powtórzyć”.
— ocenił.
— powiedział gruziński premier.
12 sierpnia
2008 roku, w piątym dniu rosyjsko-gruzińskiej wojny, ówczesny prezydent
Polski Lech Kaczyński przyleciał do zaatakowanej przez Rosjan Gruzji,
aby pokazać Gruzinom, że nie są sami. Tego dnia, na wiecu w Tbilisi,
wygłosił przemówienie, które przeszło do historii. Powiedział m.in.,
że „dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później
może i czas na mój kraj, na Polskę”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl