Gdzie są fotele?!

avatar użytkownika Morsik

 

To nowoczesne fotele lotnicze montowane w typowych samolotach PLL LOT. Takie fotele są wyprofilowane do przeciętnego kręgosłupa pasażera, mają gąbki zapobiegające zakrzepicy krwi oraz wygodę w okolicy zagłówka. zWROĆCIE UWAGĘ, ŻE PAS PRZYPINA PASAŻERA DO FOTELA, A NIE DO PODŁOGI I SŁUPKA JAK W SAMOCHODZIE. Materiał użyty do ich produkcji jest całkowicie niepalny i samogasnący.

Po wypadku fotel albo zostaje na miejscu, albo wypada z pasażerem - żywym czy martwym.

Skoro rządowy Tupolew miał przewozić VIPów, to nie sądzę, aby wyposażono go w drewniane ławki. Po ubiegłorocznym remoncie fotele w tym samolocie wyglądały bardzo podobnie. I TAKICH PAR FOLELI POWINNO BYĆ ROZRZUCONYCH OK 80! GDZIE ONE SĄ!!! Jeśli zaś było pojedyncze, to powinno ich być aż 160!

 

Etykietowanie:

16 komentarzy

avatar użytkownika Morsik

1. Trzeba jeszcze dodać...

...że na jednym ze zdjęć są widoczne 2 nieużyte-niezałożone pomarańczowe kamizelki ratunkowe wypełnione azotem. Taka kamizelka, razem z maską tlenową, jest umieszczona nad każdym fotelem i opada na kolana pasażera automatycznie w przypadku gwałtownego wstrząsu.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Unicorn

2. Celne. Dla

Celne. Dla porównania: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6822911,Katastrofa_Tupolewa_w_Iranie__Zginelo_168_osob__ZDJECIA_.html

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Morsik

3. Nie można porównywać.

Ta katastrofa nastąpiła po upadku TU z ogromnej wysokości. Ponieważ siła G przy takich prędkościach jest zabójcza, a przynajmniej pozbawia przytomności nie zostało zrzucone paliwo. No, i temperatura tego klimatu, temperatura uderzenia. Wybuch to nie upadek. Przecież Iwanow stwierdził wyraźnie: nie było ani wybuchu, ani pożaru.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Lancelot

4. Kręcą suki

Jak karuzela, ale się zaczynają gubić w swojej zbrodni oby tak dalej w końcu ami się zaplątają we własną sieć. Pzdr

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/

avatar użytkownika Unicorn

5. Stąd właśnie dlatego dałem

Stąd właśnie dlatego dałem link, żeby porównać z wersją medialną. Co do stwierdzeń było już ich trochę, a wersje są zmieniane :>

http://prawda2.info/viewtopic.php?t=11435&postdays=0&postorder=asc&start=800

Hm...

"Mam nadzieję, że tym postem utnę większość spekulacji laików:

- Kapitan statku powietrznego podejmuje decyzje ostateczne, a nie kontrola lotów.

- Przy podejściu NDB, a takie było w Smoleńsku minimalna wysokość na jaką może zniżyć lot samolot to około 500 ft AGL, czyli prawie 200m nad poziomem lotniska bez widoczności pasa. Nie widziałem jeszcze 200 - metrowych drzew.

- Podstawowym instrumentem informującym pilota o wysokości na jakiej się znajduje jest wysokościomierz barometryczny, a nie radiowysokościomierz. (Teoria o głębokim wąwozie obalona). Pilot dostaje informację o aktualnym ciśnieniu atmosferycznym od kontroli lotów.

- Wrak samolotu ma wysunięte i zablokowane podwozie. Bardzo ważny detal, który wszystkim umknął. Przy odejściu na drugi krąg pilot robi dwie rzeczy automatycznie - zwiększa ciąg silników i chowa podwozie...

- Moja teoria: Pilot zinterpretował jakieś światła jako światła lotniska i zgłosił widoczność pasa. Tylko widoczność pasa uprawniała go do zejścia poniżej wysokości minimalnej."

Ps. Witaj w klubie- od 9 lat :>

Ostatnio zmieniony przez Unicorn o czw., 15/04/2010 - 19:10.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Morsik

6. Z dalszych poszukiwań.

Samolot - nr boczny 101 - był własnością Wojska Polskiego (białoczerwona szachownica) i nawet - jak przystało na samoloty wojskowe - nie podlegał obowiązkowi ubezpieczenia. Wobec tego mógł być wykorzystywany przez WP do celów wojskowych w czasie, kiedy nie było zamówień na loty rządowe. Jaki z tego wniosek? Fotele mogły by być przystosowane do szybkiego demontażu-montażu. Czy zatem opłacałoby się montować fotele do lotu bez pasażerów? Wystarczyło wydać rozkaz lotu z zadaniem zabrania jakiegoś ładunku... Ale to tylko dywagacje oszołoma, który od 8 lat nie ogląda telewizji...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

7. Opinie pilotów na temat katastrofy.

wklejam tu kolejne tropy, być może juz były, ale ludzie zaczynają szukać wszedzie . To dobrze. w sprawie katastrofy samolotu pod Smoleńskiem pojawiają się ciągle nowe informacje. Wiele z nich, zwłaszcza te te bardzo szokujące oraz niewygodne dla władz, są bardzo szybko usuwane. Na szczęście są osoby, którym udaje się niektóre z tych informacji skopiować i dzięki temu na nowo mogą pojawić się w internecie. Wyjątkowo interesujace a co najważniejsze bardzo rzeczowe są opinie pilotów i kontrolerów lotów. Niestety bardzo ograniczono im swobodę wypowiedzi na portalach internetowych, ponieważ są niewygodne zaczeto je cenzurować. Polecam więc opinie pilotów zamieszczone na stronie: - http://24l.eu/42 Oraz info o demontażu aparatury z wieży lotniska - http://24l.eu/43 http://www.obnie.info/Joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=865:smolensk-e-bomba&catid=96:sluzby&Itemid=27 http://www.obnie.info/Joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=869:smolensk-dorzniecie-watahy&catid=96:sluzby&Itemid=27

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika joanna

8. wypadek samolotowy w Szwecji w 1991 roku

27 december 1991: SAS-planet Dana Viking med 129 personer ombord lyfte från Arlanda – och kraschade bara fyra minuter senare i samhället Gottröra. Planet slets i flera bitar, men samtliga överlevde mirakulöst.

27 grudnia 1991: SAS - samolot Dana Viking z 129 pasazerami na pokladzie wystartowal z Arlanda - i rozbil sie 4 minuty po starcie blisko wsi Gottröra. Samolot zostal polamany na wiele czesci, ale wszyscy pasazerowie przezyli cudem.

Ostatnio zmieniony przez joanna o czw., 15/04/2010 - 20:24.
joanna
avatar użytkownika Maryla

9. W sprawie postulatu powołania międzynarodowej komisji d/s zbadan

Jest wiadomym, że obecne polsko-rosyjskie śledztwo będzie prowadzone metodami uznanymi przez Rosjan, zaś każdy materiał dowodowy zanim trafi w polskie ręce będzie analizowany i potencjalnie niszczony przez Rosję, jeśli tylko wskazywałby na zamach przeprowadzony przez służby tamtego kraju. Z drugiej jednak strony WCALE NIE WIERZĘ, by międzynarodowa komisja mogła w istotny sposób pomóc: może ona równie dobrze jeszcze bardziej zaciemniać sprawę. Czemu niby jakieś międzynarody, a w szczególności międzynarody będące strategicznymi sojusznikami Rosji w UE (n.p. finansując pewną bałtycką rurę) miałyby ostatecznie przyczyniać się do ujawnienia prawdy, jeśli by ta prawda mogła uszkodzić ich relacje gospodarcze z Rosją? http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3388501 Tylko Chiny - oni maja satelity szpiegowskie i konkuruja gospodarczo z USA i Rosją

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika triarius

10. zgoda, że te kundle też się boją...

... więc i tak wiele radości byśmy z tego nie mieli, ale trzeba ich za to ganiać, że nawet nie próbują zmontować jakiejś w miarę obiektywnej komisji, co jest ich psim obowiązkiem.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Maryla

11. Dlaczego miejsce tragedii nie jest zabezpieczone?

Miejsce tragedii bez ochrony? Marcin P. Wrona 15-04-2010, ostatnia aktualizacja 15-04-2010 07:01 Wycieczka szkolna z Wielkopolski bez kłopotu weszła na teren katastrofy prezydenckiego samolotu Jedną z uczestniczek wyjazdu była żona posła PiS Zbigniewa Dolaty. – Zadzwoniła do mnie, mówiąc, że widziała na własne oczy szczątki samolotu – relacjonuje poseł. – Mówiła, że mogłaby podnieść mały fragment i schować do torebki. – Sami byliśmy zdziwieni, że nas wpuścili – opowiada starosta gnieźnieński Krzysztof Ostrowski, organizator i uczestnik wyjazdu. Wycieczkę do Katynia w ramach programu „Szlakiem męczeństwa i kultury Polaków na Wschodzie” zorganizowało starostwo w Gnieźnie. Do Smoleńska uczniowie trafili przypadkiem. – Mimo tragedii i żałoby narodowej skorzystaliśmy z okazji i pojechaliśmy na miejsce wypadku – mówi Krzysztof Ostrowski. Jak relacjonuje starosta, niedaleko lotniska na dużej przestrzeni porozrzucane są szczątki rozbitej maszyny. – Rosjanie wydzielili kawałek terenu, gdzie potencjalnie wskazuje się miejsce śmierci prezydenta RP. Miejsce to oznaczone jest numerem 12 – opowiada Ostrowski. – Chwała Rosjanom, że udostępnili to miejsce. – Byłem przekonany, że ten teren był dobrze zabezpieczony – dziwi się Piotr Paszkowski, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. – Nie dopuszczałem myśli, że ktoś postronny mógłby się tam znaleźć. – To jest co najmniej zastanawiające, że wojsko nie zabezpieczyło całego terenu przed wstępem osób postronnych – dziwi się poseł Zbigniew Dolata. – Jeżeli Rosjanie otworzyli teren katastrofy, by ludzie mogli oddać hołd poległym, to jest to jak najbardziej na miejscu – uważa Paszkowski. – Jeżeli jednak miało to na celu zaspokojenie ludzkiej ciekawości, jest to niedopuszczalne . Rzeczpospolita http://www.rp.pl/artykul/460202,461868_Miejsce_tragedii_bez_ochrony_.html ------------- Przyznam, że przestaję trochę rozumieć sytuację. Na terenie obcego państwa zginął prezydent i wysocy urzędnicy innego państwa. Śledztwo trwa, nie znaleziono wszystkich ciał, nie wiadomo, czy odnaleziono wszystkie istotne dowody, tymczasem już kilka dni temu w mediach był sygnał, że teren nie jest chroniony. Teraz potwierdzają to świadkowie z Polski. Jak doda się do tego fakt, że kontroler z wieży na lotnisku nie wie ile razy podchodził do lądowania samolot prezydencki (a właściwie on przecież wie, tylko my już wiemy, że było inaczej niż on mówi) to sprawa zaczyna stawać się coraz dziwniejsza. http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3389442

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Z KOMSOMOLSKIEJ PRAWDY

http://smol.kp.ru/online/news/648700 W strasznej katastrofie lotniczej w pobliżu Smoleńska zginęło 96 osób, wśród których był Prezydent Polski Lech Kaczyński. Kiedy mieszkańcy Smoleńska dowiedzieli się o tym , wielu z nich udało się na miejsce katastrofy. Zobaczyć co sie wydarzyło, było praktycznie niemożliwe: wokoło kordon. Ludzie nie rozchodzili się , przynosili kwiaty, niektórzy płakali. Jeden z milicjantów, schodzący ze swojej zmiany, opowiadał straszne rzeczy: - Stałem w kordonie. Prawdę mówiąc - takiego horror unie widziałem nawet w Czeczenii. Wokół kawałki wraku samolotu, fragmenty ciał. Całych ciał sam widział tylko kilka. Pozostałe.... Fragmenty ludzkich kości tkwiły w drzewach. To jest po prostu straszne. Zdałem zmianę, ale nie mogę iść do domu, boję się. Trudno będzie zasnąć tej nocy ... Wczoraj, 10 kwietnia na 10 godzin 50 minut czasu moskiewskiego rozbił się w pobliżu Smoleńska Tu-154 z polskim prezydentem i innymi wysokiej rangi urzędnikami tego kraju na pokładzie. Nikt nie przeżył. Wysokiej rangi delegacja leciała na rocznicowe obchody aby uczcić pamięć 20 tysięcy polskich oficerów rozstrzelanych przez NKWD w 1940 roku.W tym 7 tysięcy Polaków było rozstrzelanych w lesie katyńskim pod Smoleńskiem. * * * * Miejsce katastrofy już uprzątnięte Czwartek, 15 kwietnia 2010 Czytaj także: Miejsce katastrofy polskiego samolotu na lotnisku w Smoleńsku zostało już uprzątnięte przez ekspertów i ratowników. Wrak samolotu, którym leciał prezydent Lech Kaczyński i 95 towarzyszących mu osób, został wywieziony do oddalonego o 2,5 kilometra hangaru, gdzie podejmowane są próby jgo odtworzenia. W miejscu katastrofy pracują teraz spychacze i koparki, które przygotowują kilkudziesięciocentymetrową warstwę ziemi do zebrania. Następnie ziemia będzie wysuszona i przesiana przez sita, aby sprawdzić czy nie znajdują się w niej części samolotu i rzeczy osobiste ofiar katastrofy. Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski powiedział Polskiemu Radiu, że taka procedura została podjęta w związku ze znalezieniem przedmiotów osobistych i dokumentów na głębokości kilkudziesięciu centymetrów. Śledczy między innymi wykopali pistolety i kajdanki, należące do ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Eksperci przewidują, że analiza materiału dowodowego może potrwać jeszcze około 2 miesięcy, natomiast prace na miejscu katastrofy praktycznie już się zakończyły. http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/iar/?id=155030

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

13. Nie wiem czy

Nie wiem czy zauważyliście:

"Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski powiedział Polskiemu Radiu, że taka procedura została podjęta w związku ze znalezieniem przedmiotów osobistych i dokumentów na głębokości kilkudziesięciu centymetrów. Śledczy między innymi wykopali pistolety i kajdanki, należące do ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego."

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100416&typ=tk&id=tk22.txt http://pl.wikipedia.org/wiki/Pistolety_Glock

Pamiętam także, że na jakimś rosyjskim portalu dzień po tragedii ukazał się fragment newsa, gdzie napisano, że zginęło 7 sztuk broni funkcjonariuszy ochrony prezydenckiej. W komentarzach spekulowano o gapiach, którzy mogli je zabrać.

http://www.rp.pl/artykul/2,460610.html

Fragment z Naszego Dziennika:

"Analizował Pan film nakręcony tuż po katastrofie pod Katyniem, jakie może być źródło strzałów, które słyszymy na nagraniu pochodzącym z miejsca katastrofy prezydenckiego Tu-154M? - Najprawdopodobniej są to wybuchy nabojów z broni, którą mieli przy sobie funkcjonariusze BOR. Nabój, jeżeli leży w odpowiedniej temperaturze i się nagrzewa, to wówczas wybucha. Następuje to w momencie, kiedy ta temperatura wyniesie powyżej 70 st. C. Czyli możemy wykluczyć teorię, iż dźwięk ten może pochodzić z wybuchającej instalacji elektrycznej? - Tak, jak najbardziej. Zarejestrowane na nagraniu strzały zdecydowanie pochodzą z broni palnej, gdyż taki właśnie jest odgłos wystrzału. A lecący na pokładzie funkcjonariusze mieli przy sobie broń. Jednak łuski pochodzące z broni, czy też jej metalowe fragmenty, powinny być także na miejscu zabezpieczone."

-----

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article588556/W_tupolewie_zawiodly_wysokosciomierze_.html

http://www.tvn24.pl/-1,1652391,0,1,skladaja-tupolewa-ze-szczatkow-zobacz-unikatowe-zdjecia,wiadomosc.html

" Eksperci element po elemencie sprawdzają, czy uszkodzenia są wynikiem zderzenia z ziemią czy też coś mogło stać się wcześniej - relacjonował znajdujący się na miejscu Rafał Poniatowski, reporter TVN24. Jak dodał, największe i najbardziej przygnębiające wrażenie robią jednak ułożone w jednym miejscu fotele."

"Jak dodał, po zdjęciach można wywnioskować, iż "rozmiary pożaru były stosunkowo niewielkie"."

Ktoś widział te zdjęcia z fotelami?

 

 

Ostatnio zmieniony przez Unicorn o pt., 16/04/2010 - 15:42.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

14. Jak ginął TU-154...

W internecie pojawiła się analiza ostaniego kilometra przelotu TU-154 wykonana przez Sergieja Amelina. Analiza ta jest nieźle udokumentowana zdjęciami połamanych na trasie przelotu drzew. Widzę że jest powszechnie dostępna na wielu stronach, jest też filmik z symulacją i komentarzem na TVN. Polecam wszystkim zainteresowanym. Wnioski z analizy są dość porażające. Samolot leciał bardzo nisko już w znacznej odległości od lotniska. Pierwsze drzewo zostało uszkodzone w odległości 1100 m od początku pasa startowego na wysokości około 10 m od ziemi. Drzewo to usytuowane 60 m od osi pasa startowego, czyli zakładając, że drzewo zostało ścięte końcem lewego skrzydła samolot leciał ok. 45 m od osi pasa. Sporo! Samolot leciał tu nad dziką łąką z nielicznymi samosiejkami. W odległości 930 m od pasa zostały ścięte 2 drzewa na wysokości ok. 2,5 nad terenem!!! To oznacza że koła samolotu były zaledwie pół metra nad ziemią! Aż trudno uwierzyć, bo w takim przypadku uderzenie w ziemie powinno nastąpić już w tym miejscu. W każdym razie musiały pozostać jakieś ślady na dość wysokej roślinności porastającej łąkę... Prawdopodobnie od tego miejsca samolot zaczyna nabierać wysokości. Katastrofa zaczęłą się na w odległości 840 m od początku pasa. Samolot przełamuje końcem lewego skrzydła w dość potężną brzozę na wysokości 4-5 na ziemią.Koniec skrzydła o długości ok. 6 m zostaje ucięty. Piloci tracą kontrolę nad samolotem. Tu moje dwie drobne wątpliwości. Końcówka skrzydła jest równo ucięta, po zderzeniu z drzewem spodziewałbym się że będzie bardziej poszarpana. Większe zastrzeżenia mam co do faktu że zostało ścięte tylko jedno drzewo. Otóż złamana brzoza była w półdzikim zagajniku, gdzie rośną przede wszystkim krzaki, ale również (choć rzadko) drzewa. Są tam również kontenery (?) 2 metrowej wysokości. Znowu- samolot powinien rozbić się już tutaj! Po raz drugi mu się udało, ale to już był koniec. Od tego momentu samolot zbacza z kursu w lewo i jednocześnie obraca się przez lewe skrzydło. W efekcie uderza w ziemię już grzbietem, obrócony o 180 stopni. Porażające są ostanie zdjęcia, na których ślady koszenia (dosłownie) lewym skrzydłem gałęzi drzewa rosnącego 120 m od miejsca katastrofy skrzydłem są prawie pionowe... Potem już tylko uderzenie w ziemie... Podany wyżej przebieg katastrofy wydaje się zgodny z prawdą. Potwierdzają go świeże przecieki z prac oficjalnej komisji. Wynika z nich dośc smutna prawda o tym że przyczyną katastrofy był błąd pilota, który po pierwsze zdecydował się na lądowanie w warunkach minimalnej widoczności, po drugie nie był w stanie prawidłowo ocenić wysokości lotu (błędna poprawka na ciśnienie atmosferyczne?, po trzecie uległ presji psychicznej. Samolot był mocno opóźniony- rozbił się zaledwie 4 minuty przed planowanym rozpoczęciem uroczystości w części rosyjskiej cmentarza w Katyniu oddalonego o kilkanaście kilometrów od lotniska... Pozostaje jedynie wątpliwośc- skąd pochodzą ślady w miejscu bezpośredniego uderzenia samolotu w ziemię. Są to dwa równoległe rowy o długości ok. 10 m, z wyrażnie zagiętymi w prawo końcami, po krótkiej ok. 2-3 metrowej przerwie rowy pojawiają się ponownie, ale tym razem są zbieżne a nie równoległe. Oczywiście ślady te nie muszą mieć związku z katastrofą- choć ich ulokowanie w miejscu uderzenia raczej to wyklucza. Mogły powstać po katastrofie, na skutek prac ratunkowych, ale 12 kwietnia jeszcze nie używano ciężkiego sprzętu. Początkowo sądziłem że są to ślady kół podwozia (zakładając, że samolot lądował wypoziomowany, a nie na grzbiecie). Ale odległość pomiędzy rowami wynosi ok. 15 m, a rozstaw kół w TU-154 to tylko 11,7 m. Ponadto rowy te sa skręcone względem kierunku lotu i upadku samolotu o 20 stopni w lewo. Więc nie podwozie... ale jeśli nie podwozie to co? Żaden element samolotu nie pasuje do takich śladów... Mam nadzieję ze prace komisji wyjaśnią wszelkie wątpliwości. http://hebi126303304.salon24.pl/171692,jak-ginal-tu-154

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. dla przypomnienia: Tu-22 stoi za katastrofą?

Katastrofa w Smoleńsku wymaga nie tylko chwil zamysłu i refleksji nad kruchością ludzkiego życia, lecz również domaga się zadania pytań, jasnych i klarownych, na które należy odpowiedzieć w sposób jednoznaczny i nie budzący żadnych wątpliwości. Wiele osób będzie nas zbywało, niejeden okrzyknie szaleńcem czy oszołomem, jednak stojąc na straży prawdy, musimy żądać wyjaśnienia wszelkich zagadek, rozwikłania tajemnicy, która jak mgła spowija całą tragedię. 1. Ostatnie minuty lotu Próbując odtworzyć to, co wydarzyło się tragicznego dnia, należy najpierw zwrócić uwagę na kilka szczegółów, są niezwykle istotne. Teza I – błąd pilota lub nieznajomość języka Teza ta, forsowana usilnie od samego początku zdarzenia, stoi w sprzeczności z faktami. Dowódcą statku powietrznego transportującego Prezydenta wraz z najważniejszymi dostojnikami państwa był pilot kpt. Arkadiusz Protasiuk. Ten pochodzący z Małopolski żołnierz miał kilkunastoletnie doświadczenie, władał biegle kilkoma językami, w tym językiem rosyjskim i prawdopodobnie znał lotnisko na którym musiał lądować. Był niezwykle dobrze wykształconym człowiekiem – ukończył słynną dęblińską szkołę orląt, dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim oraz Wydział Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej. Nie był w żadnym wypadku osobą porywczą czy podejmującą pochopne decyzje. Wątpliwym jest również argument o naciskach bądź to pana Prezydenta bądź generalicji – już wcześniej jeden z pilotów prezydenckich odmówił przecież wylądowania we wskazanym miejscu za co otrzymał order za przestrzeganie procedur. Pilot nie mógł więc czuć skrępowania czy stresu wynikającego z danej sytuacji, w swoim życiu wielokrotnie latał w niezwykle trudnych warunkach z niezwykle ważnymi osobami. Teza II – zła ocena sytuacji Drugą tezą świadczącą o winie pilota jest możliwość błędnej oceny wysokości samolotu. Wielokrotnie podkreślano w telewizji, że pilot nie widział ziemi, że mógł nie do końca orientować się na jakiej wysokości leci. Lecz czy prezydenccy piloci są paralotniarzami i mogą opierać się tylko na tym co zaobserwują? A co z lądowaniami w nocy, kiedy nie widać dokładnie ziemi? Przecież samoloty są wyposażone w instrumenty nawigacyjne pozwalające pokierować maszyną w zupełnych ciemnościach. Chybione również są argumenty dotyczące przestarzałej konstrukcji maszyny. Tu-154, którym leciała prezydencka para został oblatany w 1968 roku, dwa lata przed pierwszym oblotem Boinga 747 znanego powszechnie pod nazwą Air Force One (w wersji -200 B). Fakty Odtworzenie faktów z ostatnich minut lotu jest niezwykle trudne. Szum informacyjny nie pozwala na dokładną weryfikację wydarzeń, które miały mieć miejsce. Spróbujmy przedstawić możliwe wersje: a – wersja wieży – samolot miał tylko jedno podejście, wcześniej chwilę krążył nad lotniskiem. Wieża twierdzi, że nie mogła zakazać lądowania ale sugerowała lądowanie na innym lotnisku. I dochodzimy do ważnego szczegółu – Wieża twierdzi, że pilot „miał problem z rosyjskimi cyframi”. Przedstawione wcześniej fakty przeczą tej tezie a jest ona nad wyraz ważna. Problem z „cyframi„ miał zaowocować brakiem możliwości określenia wysokości samolotu i nakierowania go na właściwy tor lotu. Czy to nie wydaje się podejrzane? b – wersja dziennikarska – pilot miał dwa razy okrążyć lotnisko i dwa razy próbował podejść do lądowania. Podczas drugiego podejścia zahaczył o antenę, w następstwie czego miał rozbić się na drzewach. Nie ma jednolitej wersji ostatnich minut lotu Tu-154. W związku z tym należy zażądać od Rosjan: 1. Nagrania rozmowy Wieży z Samolotem. 2. Udostępnienia nagrań wideo z lotniska w celu sprawdzenia stanu gotowości służb porządkowych na lotnisku – czy były jakieś nieprzewidziane ruchy, jakaś dziwna aktywność. 3. Sprawdzić metr po metrze miejsce katastrofy w poszukiwaniu oznak użycia dziwnych środków lub substancji. 1. Trudne pytanie Gdy wiadomość o katastrofie obiegła świat, jeden z rosyjskich portali zamieścił informację, że samolot Tu-22 miał wylądować na tym lotnisku, jednak z przyczyn technicznych nakazano mu lądować w innym miejscu. Później szybko zmieniono tę informację podając, że był to samolot transportowy zupełnie innego modelu. Co jest w tym wszystkim zadziwiające? Otóż samoloty Tu-22 typu P noszą w NATOwskiej terminologii nazwę Blinder (co ciekawe najpierw nosił nazwę Beauty bo z wyglądu przypomina niezwykłe postmodernistyczne dzieło sztuki). Jest to tzw. samolot walki radioelektronicznej wyprodukowany w latach 60tych poprzedniego wieku. Jego broń pozwala na aktywne przechwytywanie sygnałów radiowych oraz na zakłócanie pracy urządzeń pokładowych innych samolotów. Strona Polska powinna z całą pewnością wystąpić do strony rosyjskiej o udostępnienie wszelkich dokumentów świadczących o ostatnich lotach tych maszyn. Nie twierdzę, że to koniecznie był Tu-22P, jednak taka informacja budzi zdziwienie – zwłaszcza w konfrontacji z informacją o błędzie w ocenie wysokości samolotu. Nowoczesna broń elektroniczna pozwala skutecznie dezinformować instrumenty pokładowe samolotu. 1. Inne możliwości Oczywiście nie można wykluczyć, że był to nieszczęśliwy przypadek. Możliwe, że doszło do awarii samolotu lub pilot błędnie rozpoznał sytuację. Tę drugą możliwość całkowicie wykluczam. Nie znajduje ona podstaw w faktach. Awaria również nie powinna mieć miejsca, wszak samolot był naprawiany pięć miesięcy wcześniej przez rosyjskich inżynierów w Samarze. Odrzucam kategorycznie możliwość „popsucia” samolotu tak, aby rozbił się w konkretnym momencie. Rosja nie ryzykowałaby ukrycia na pokładzie żadnych systemów blokujących, które w przyszłości mogłyby świadczyć ewidentnie przeciwko niej. Ponadto dopuszczenie na miejsce katastrofy polskich śledczych raczej zaprzecza tej teorii. Co więc stało się owego tragicznego dnia? Czy był to błąd pilota na który tak mocno naciska strona rosyjska? Czemu w pierwszym odruchu podano do publicznej informacji, że przed prezydenckim samolotem miał lądować Tu-22? Gdzie wylądował tamten samolot? Czemu od razu wyczyszczono tę informację i zamieniono modele samolotów? 1. Odpowiedzi Zapewne nie uda nam się poznać wszystkich odpowiedzi w tej sprawie. Niemniej polska prokuratura musi zadawać trudne pytania. W tak trudnej chwili człowiek chce wierzyć, że był to nieszczęśliwy wypadek. Jednak doświadczony pilot, ponoć sprawny samolot – to wszystko zdaje się temu przeczyć. Polska musi stawiać pytania i żądać odpowiedzi. Dziennikarze nie mogą pozostać bierni. Musimy dążyć do prawdy, jakkolwiek trudna i ciężka by ona nie była. http://codziennik.prawdy.salon24.pl/170609,tu-22-stoi-za-katastrofa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

16. Po co tak się

Po co tak się podkreśla?

"Prokurator ocenia, że współpraca z Rosjanami przy badaniu sprawy katastrofy jest bardzo dobra. Podkreśla, że nie ma żadnych sygnałów, by nasi wschodni sąsiedzi mieli coś do ukrycia.

" A jednak brano inną wersję zdarzeń pod uwagę:

"Ustalono, że na pokładzie maszyny nie doszło do pożaru ani eksplozji, a silniki samolotu były w dobrym stanie."

"Międzynarodowa komisja lotnicza ciągle przesłuchuje świadków zdarzenia. Na liście przesłuchanych są między innymi: pracownicy portu lotniczego w Smoleńsku, osoby z oficjalnej, polsko - rosyjskiej delegacji czekające w dniu katastrofy na samolot polskiego prezydenta oraz mieszkańcy okolicznych domów."

Ciekawe co te osoby powiedzą- mówię o czekających.

http://www.tvp.info/informacje/swiat/przyczyny-tragedii-sa-wstepne-ustalenia/1667463

Ostatnio zmieniony przez Unicorn o pt., 16/04/2010 - 16:14.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'