Wajda: Ziemia obiecana Edwarda Gierka

avatar użytkownika Koteusz
Jest to fragment książki „Między współpracą a oporem. Twórcy kultury wobec systemu politycznego PRL 1975–1980”, którą opublikuje Wydawnictwo Trio.
Fragment tekstu autorstwa Andrzej KrajewskiegoPOCHODZI STĄD  
Łagodny kurs ekipy gierkowskiej wobec reżysera zdawał się przynosić zakładane skutki. W lutym 1975 na ekrany kin trafiła „Ziemia obiecana”. W Wydziale Kultury KC ekranizację powieści Władysława Reymonta przyjęto z entuzjazmem. „Należy wykorzystać „Ziemię obiecaną” propagandowo w dwu wymiarach. Po pierwsze, nieczęsto zdarza się w naszej kinematografii film, który łączy próbę wykładu fragmentów materializmu historycznego z wysokim poziomem artystycznym – odnotowywała analiza tam sporządzona. – Zarówno dla widza krajowego, jak i zagranicznego, dla którego nazwisko Wajdy jest znaczącą rekomendacją, film jest dobrą lekcją o naszych racjach. Po drugie, trzeba ostrożnie podkreślać, że Wajda opowiedział się klasowo. Taki tryb patrzenia na sprawę, wzmacniając wymowę faktów dokonanych, może oddalić Wajdę od środowisk nieżyczliwych sztuce zaangażowanej, zbliżyć do naszego zaplecza artystyczno–propagandowego” – pisano z nadzieją. Żeby jednak nie kompromitować twórcy w oczach widzów, postulowano: „Nie wolno kreować Wajdy na barda marksizmu, ale należy podkreślać obiektywną wychowawczo–ideową wartość „Ziemi obiecanej”.
Edward Gierek podczas posiedzenia Biura Politycznego oświadczył, że natychmiast pogratulowałby Wajdzie nakręcenia „Ziemi obiecanej”, gdyby ten wyciął z filmu dwie erotyczne sceny. Odpowiedzialny za nadzór nad środowiskami twórczymi Wincenty Kraśko otrzymał polecenie przeprowadzenia rozmowy z reżyserem w tej sprawie. Scen erotycznych Wajda nie usunął, a jego film i tak był rozpowszechniany, stając się kolejnym sukcesem.
Starałem się zrealizować film, który po marksistowsku ukazywałby powstanie i główne treści kapitalizmu w Łodzi – miał powiedzieć reżyser (według doniesień pracownika Wydziału KC PZPR, który sprawozdawał przebieg festiwalu na potrzeby KC) podczas konferencji prasowej na IX Międzynarodowym Festiwalu w Moskwie, gdzie film zdobył nagrodę. Niespodziewanie jednak jurorzy z Zachodu (USA, Francji i dwaj z Włoch) zgłosili votum separatum, gdyż uznali „Ziemię obiecaną” za film... antysemicki. Tak też odebrały go środowiska żydowskie.
Reakcje te zdumiały twórcę, choć były i tak mniej absurdalne w porównaniu z histerią, która ogarnęła grupę filmowców, skupioną wokół Bohdana Poręby i Ryszarda Filipskiego. Ten ostatni rozesłał do prasy, kolegów z branży i władz list otwarty, w którym oskarżył Wajdę o fałszowanie historii i napisał, że reżyser „idzie na pasku Blumsztajnów i Michników”. W sukurs Wajdzie przyszły władze, zakazując zamieszczania w mediach jakichkolwiek krytycznych uwag o „Ziemi obiecanej”, o czym zawiadomił go osobiście Jan Szydlak.
 
 
Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika kazef

1. Mam gdzieś w szafie obszerną recenzję "Ziemi obiecanej"

z tamtego okresu. Autor analizuje fabułę filmu i porównuje do książki. Wytyka Wajdzie szereg przeróbek i wymysłów kompletnie zakłamujące przesłanie Bolesława Prusa. Prus zupełnie inaczej pokazał głównego bohatera, książka jest patriotyczna, ma inne zakończenie itd. Analiza jest dla filmu Wajdy porażająca. Wymowa filmu Wajdy jest zupełnie inna, a głowny bohater, Polak grany przez Olbrychskiego staje się - inaczej niż w książce - człowiekiem przegranym.
avatar użytkownika Koteusz

2. > kazef: jak dobrze pamiętam...

... nakręcono dwie lub trzy wersje zakończenia. Do dystrybucji została dopuszczona ta, którą znamy. pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Jazzek

3. Kazef: Reymonta!

Wajda zrobił z antysemickiej ksiązki film filosemicki. Kanalia z książki, Moryc, w filmie wyrasta na głównego bohatera pozytywnego. Do tego zakończenie, sztucznie dodane do książki, robiące z Borowieckiego wyjątkową szuję... Intrygujące, że film mimo wszystko został uznany za granicą za antysemicki :)
avatar użytkownika Tariq ibn Xipon

4. Koteuszu drogi!

Oglądając raz pierwszy "Ziemię Obiecaną" Reymonta czekałem na grande finale -Moryc Welt podpala względnie zleca podpalenie Fabryki... Jak to to zwajdyzowano wiadomo (polaczek kapitalista zamiast się zająć zabiedzonym proletariatem dupczy Żydówkę)-antysemityzm dobre sobie... Częstym argumentem kompromisów i wazelin Wajdy jemu podobnych była konieczność uzyskiwania od genseków i hujwejbinów środków na sztukę. Niestety co ruszone to sprofanowane ,zwulgaryzowane i pod marksistowską sztancę. Kto tu kogo kiwał i wykorzystał w końcowym efekcie ? A dziś łańcuchowa prostytucja na Czerskiej... pozdr. XJI [ TiX fecit ]
avatar użytkownika Lancelot

5. Jednym słowem

Apiać "zawajdany" film. Tylko zauważcie jakie na końcu jest antypolskie "przesłanie" Wredny Polak Borowiecki PO spaleniu fabryki idzie w niewolę do kapitału, ot jacy PO lacy są jak trudności to zaraz zdrada swojej ojczyzny. Tak ja to odebrałem. Pzdr

PS. No i kto temu zawajdanemu reżyserowi dał filmowego "nobla"......???

Ostatnio zmieniony przez Lancelot o czw., 15/04/2010 - 08:28.

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/