Żałoba jeszcze nie minęła, ale wydarzenia nabierają rozpędu. Czas więc powoli stanąć mocno  na ziemi i zastanowić się gdzie jesteśmy i co dalej?

W jednej tragicznej sekundzie zginęło wielu ludzi pełniących kluczowe funkcje w państwie. Zginęli przedstawiciele różnych opcji ale tragedia dotknęła jednak mocno niesymetrycznie strony sporu politycznego. W jednej chwili główne instytucje (urzad prezydenta, NBP, RPO) które pozostały “nieodzyskane” przez PO, pozostały pozbawione władz.  W sposób całkowicie legalny i to bez wyborów w krótkim czasie POPSL może przejąć pełnię władzy. Niestety, nie wygąda na to, że taka okazja miałaby pozostac niewykorzystana. W tej sytuacji trzeba bardzo uwaznie patrzeć na rece władzy, szczególnie w te dni, gdy w serwisach informacyjnych nie mówi się niemal o niczym innym poza katastrofa. W tej sytuacje wiele istotnych działań może pozostać niezauważonych.
Wybory prezydenckie odbeda się w czerwcu a dwóch kandydatów, w tym główny przeciwnik marszałka Komorowskiego, zginęło.


Co zrobi tzw. lewica i co zrobi w tej sytuacji PiS?


Tzw. “Lewica” albo wystawi kolejnego kandydata bez szans albo wyciągnie z ostepów Puszczy Białowieskiej Cimoszewicza. Ten może sporo namieszać.


PiS będzie miał, co oczywiste, duży problem. Naturalnym kandydatem jest oczywiście prezes partii, Jarosław Kaczyński. Ale czy choroba matki oraz dramat związany z katastrofą pod Smoleńskiem pozwolą mu na walkę o urząd prezydenta? Nikt normalny nie może mieć pretensji gdyby się tego nie podjął.
Jeśli tak, to trzeba bedzie zaporoponować kogoś innego. Jest bardzo mało czasu na wylansowanie kandydata  więc pozostaje wybór kogoś kto już ma jako takie poparcie. Wydaje się, że przypuszczalnie byłby to Zbigniew Ziobro.   Czy miałby szanse na zwycięstwo z Komorowskim?


PO i jej kandydat paradoksalnie także znaleźli się w nieciekawym położeniu. Dotychczasowa taktyka wyborcza była praktycznie w całości skoncentrowana na podsycaniu wrogości, i nienawiści oraz poniżaniu Lecha Kaczyńskiego. W obliczu tragedii która spotkała przezydenta cała ta strategia wzięła w łeb.   Po pierwsze zginął sam cel ataków. Po drugie przynajmniej część społeczeństwa która dotychczas dawała się nabierać na czarny PR, przejrzała na oczy. Nawet na S24 jest kilka wpisów ludzi którzy się do tego przyznają (mój szacunek).  Dzisiaj pewnie w głebi ducha członkowie PO z przerażeniem myślą co by było gdyby kandydatem był Sikorski. Po jego wybrykach w Bydgoszczy pewnie byłby spalony. Jasne jest, że nie ma co liczyć na totalne nawrócenie,  beton, pozostanie betonem i będzie winił nawet za katastrofę prezydenta Kaczyńskiego, czego już mamy symptomy (vide moja poprzednia notka). Ale pewne rzeczy przynajmniej przez najbliższe miesiące, już nie będą przechodzić,  tak gładko jak jeszcze tydzień temu.
W tej sytuacji PO będzie musiała zmienić swoją strategię. Nawet jeśli przeciwnikiem Komorowskiego będzie Jarosław Kaczyński, nie będzie już można szarżować z dowcipasami na poziomie marszałka, Sikorskiego czy Palikota (który nie wiedziec czemu nagle zniknął z ekranów TV). Wielu wyborców będzie bardziej krytycznie parzyło na oskarżenia płynące z ust polityków i dziennikarzy i PR-owcy platformy muszą wziąc to pod uwagę.
Tak więc, skoro odpada czarna propaganda, wypadało by postawić jakiś pozytywny program, a tu też problem, bo co jeszcze PO może obiecać?  Tak więc sytuacja przedwyborcza nie wygląda dla niej tak rózówo jak mogło by się wydawać.
Dlatego Platforma może zrobić jeszcze jeden numer. Z racji szczególnego położenia marszałka, ten zrezygnuje z kandydowania  a na prośbę “ludu miast i wsi”  wystartuje Tusk.


Jeśli PO wygra wybory prezydenckie to czekaja nas praktcznie rządy monopartii (PSL chyba można pominąc), co przy takiej partii jaką jest PO, nie wóży nam nic dobrego. Jeśli jeszcze Platformie uda się przejąć lub zniszczyć media publiczne, a wiec uzyskać praktycznie  monopol na informacje, mogą naprawdę długo rządzić. Jeśli tak się stanie, czeka nas wiele bardzo złych dla Polski lat.


Najbliższe miesiące będą więc kluczowe dla Polski. Trzeba więc jak najszybciej otrząsnąć się z paraliżu  i brać się do roboty.