Granda recenzencka – Dni Otwarte Teatru Studio

avatar użytkownika momorgan

Grzegorz Bral

Od 17 do 21 marca odbywały się Dni Otwarte Teatru Studio, będące prezentacją tej sceny, serwowaną z rozmachem przez dyrektorów Macieja Klimczaka i Grzegorza Brala. Było na co patrzeć, oj było. Dla ducha, dla ucha i dla oczu – bogactwo niesłychane. Publiczność waliła drzwiami i oknami , fundowała artystom aplauz, o jakim kazdy  z ludzi teatru moze tylko zamarzyć. I co – i głucho.

Jedynie Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej zauwazył to znaczące wydarzenie artystyczne, dając krótką, pochlebną notkę. Resztę krytykonów wcięło, wymiotło, zatkało i skręciło w rulonik. Obecni, ale milczący odwrócili głowy od tej sceny, a być moze rzeczywiście nic na niej nie zauwazyli. Pies ich jechał.

Mogę jeszcze, chociaz z trudem, zrozumieć fatygantów z salonowego lobby, wzdychającego miłośnie do Macieja Nowaka, którego wyśnili sobie jako nowego dyrektora Teatru Studio. Wtedy byłby to przybytek sztuki cudownie wyrafinowanej i cmokierzy śliniliby się obficie, zachłystując się premierami wyjątkowej wagi i przedsięwzięciami, propagującymi wszelką pseudo awangardową tandetę.

Juz jakiś czas temu krytykon Pawłowski, zwany przez Jerzego Pilcha Romusiem i rzecznikiem TR – pomrukiwał niezadowolony z jakoby tajemniczego procesu powołania nowej dyrekcji w osobach pp Klimczaka i Brala. Oj, jak oni mu się nie podobali i och, jak mu się podobał okrutnie Maciej Nowak. No, nie udało się – psiakrew – Nowak się nie przyjąl, bidula salonowa kucnęła i nie miala siły wstać.

Chrzanię fatygantow salonowego lobby, nie traktuje ich jako powaznych partnerow do rozmowy o teatrze. Mam jednak wielki zal do recenzentow, których uwazam za uczciwych, rzetelnych i kompetentnych. Co się stalo z Jackiem Wekslerem czy Tomaszem Mościckim??? Nie zauwazyli oni rewelacyjnego “Makbeta” w natchnionym wykonaniu Teatru “Pieśń Kozla” ??? Nie poruszyl ich “Obrock” z Irena Jun, ani fenomenalny talent Pauli Kinaszewskiej i estradowa swoboda Leny Frankiewicz??? Nie podzialal na nich potezny czar flamenco – “La Kaita”???

Ejze, panowie – czy to aby mozliwe???!!!

Czuję przeto mus wewnętrzny napisania o tych wydarzeniach w kolejnych artykułach. Oni nie muszą – ja tak.

 

Studio Otwarte


Possibly Related Posts:

 

Print

1 komentarz

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Recenzenci, jak to recenzenci

Duzo by mowic o roznych poszczegolnych przypadkach. Najbardziej pamietam Czeslawa Niemena w TV, ktory na koniec odpytywania zacytowal fragment Norwida z ksiazki, ktora przyniosl. mIazdzace, jak pala w leb. Traf chcial, ze od wczoraj mam przed soba ksiazke Umberto Eco, "Diariusz najmniejszy". Wydana przez "Znak" w 1995 r. A w ksiazce - rozdzial pt."Z przykroscia odrzucone (recenzje wewnetrzne dla wydawcy)". kIlka przykladow: Z recenzji "Biblii': "Doradzalbym wystapienie z propozycja opublikowania pierwszych pieciu ksiag. Mielibysmy zapewniony sukces. Mozna by dac tytul, na przyklad, "Desperaci Morza Czerwonego". Z recenzji "Odysei" Homera: 'Sceny koncowe utrzymane sa w stylu zgodnym z najlepszymi tradycjami westernowymi, bojka robi mocne wrazenie, a w scenie z lukiem autor po mistrzowsku dawkuje napiecie'. Z recenzji "Boskiej komedii" Dante Alighieri: "najwazniejsze jednak zastrzezenie dotyczy podyktowanego metnym awangardowym kaprysem wyboru dialektu toskanskiego". Z recenzji D.Diderota, "Niedyskretne klejnoty" i "Zakonnica": "Wyznam, ze nawet nie zajrzalem do zadnego z tych rekopisow, uwazam jednak, ze recenzent powinien z gory wiedziec, co warto czytac, a czego nie. Znam tego Diderota...". Z recenzji M.Cervantesa, "Don Kichota": "Ten Don Kichot jest z lekka stukniety...natomiast sluga to prostak...z ktorym czytelnik szybko sie utozsami. Z recenzji "Krytyki praktycznego rozumu" i. Kanta: "Dalem te ksiazke do przeczytania Vittoriowi Saltiniemu, ktory powiedzial, ze ten Kant niewiel jest wart". A dalej konkluduje, zeby nie wydac, bo po co 'zapelnic sobie magazyn nie sprzedanymi ksiazkami". Niestety "Procesu" F. Kafki tez nie da sie wydac, choc poczatek recenzji jest obiecujacy: "Ksiazka calkiem niezla, kryminal nasuwajacy miejscami na mysl Hitchcocka; na przykla koncowe zabojstwo z pewnoscia spotka sie z uznaniem czytelnikow". Na koniec, dla tych, ktorzy wiedza, ze jak anglik pojedzie do Australii czy Irlandii, to zastanawia sie po jakiemu tubylcy mowia. Z recenzji "Finnegans Wake" J. Joyce'a: "Blagam o unikanie pomylek pry oddawaniu ksiazki do recenzji. Jestem recenzentem z angielskiego, a przyslano mi ksiazke napisana w diabli wiedza jakim jezyku. Ksiazke odsylam w osobnym pakiecie". A ja, jako ja, niektorych recenzentow wyslalbym na ksiezyc. Pewnie, ze bez biletu!