Fine tuning. Odsłona IV„Zero tolerancji dla myślenia”

avatar użytkownika michael

 

Bardzo mocno zainspirował mnie Foxx pisząc tekst o kolejnych stopniach politycznego inferna. Poprzenazywam troszkę te poziomy, by mniej urażać już i tak nadwrażliwych. Są to jednak poziomy identyczne, idealnie takie same i zupełnie homeomorficzne z poziomami politycznej nędzy, zdefiniowanymi przez Foxxa. Jeśli ktoś jest ciekawy i chce zobaczyć kogo litościwie chciałbym uchronić przed wstydem i kompromitacją, kogo uważam za największego politycznego dupka, tragicznie marnującego te wartości, które najbardziej sobie cenię, ma dwa wyjścia. Pierwsze, to zajrzeć do oryginalnego tekstu Foxxa, "Flagi", a drugie wyjście, to zapytać mnie wprost. Wtedy oczywiście odpowiem, że mam na myśli zawodników w rodzaju Marka Jurka, którzy działając w słusznej sprawie, ale i w egoistycznym zaślepieniu, pogrzebali siebie i swoich sojuszników.

A więc:
1. Poziom zasklepienia w sobie.
2. Poziom zasklepienia we własnej kolonialnej mentalności. Jest to więc poziom politycznego osła  w cudzym kieracie. "Kolonialna mentalność polskich elit" (Ewa Thompson)
3. Pierwszy, najniższy poziom, ale już konstruktywny i pragmatycznie zorientowany na strategiczne cele. To jest już nieźle.

Ale są jeszcze dalsze, bardzo interesujące poziomy:

4. Poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią swoje strategiczne cele podporządkować celom nadrzędnym. Takim celem może być dobro wspólne, interes grupowy, regionalny, cel zbiorowości większej niż kółko graniaste, w którym aktualnie konkretny polityk się panoszy. Tego poziomu ani Donald Tusk, ani jego PO już nie są w stanie osiągnąć.

5. Poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią wiązać różne strategiczne cele w sploty, stanowiące efektywną ścieżkę dojścia realizującą wybrane cele nadrzędne. To są już ludzie, którzy widzą swój polityczny sukces jako skutek zrealizowania konkretnego projektu i potrafią rozwiązywać problemy konfliktu interesów pomiędzy celami splatającymi się w pragmatyczny program działania. To są postaci, które nie wycinają oponentów, ale angażują ich do wspólnego programu. Jest to oczywiste przeciwieństwo typów w rodzaju Marka Jurka, Karpiniuka, Tuska albo Schetyny, którzy osiągają swoje strategiczne cele poprzez rżnięcie watah.

6. Poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią wyobrazić sobie swoją odpowiedzialność wobec realizowanego projektu i potrafią z tej odpowiedzialności się wywiązać.

7. Poziom reprezentowany przez tych, którzy nie zasklepiają się w projekcie egoistycznie pojmowanego interesu nadrzędnego swojej grupy, nacji albo państwa, ale widzą swoje strategiczne cele jako procedurę asertywnej optymalizacji swoich i cudzych strategicznych interesów. Jest to ten odpowiednik wyzwolenia się z pozycji osła w kieracie, ale już o kilka kategorii lepiej. Jest to już kategoria najniżej kwalifikowanych mężów stanu. Już dobry, ale jeszcze nie kanclerska głowa.

8. Jest to poziom reprezentowany przez tych, którzy w tej grze strategicznej optymalizacji potrafią wyzwolić się z więzi i stereotypowych ograniczeń w rozumieniu możliwych strategii geopolitycznych. Przykład:
- Człowiek na tym poziomie powinien umieć wyobrazić sobie wiele różnych strategii dla Polski, zakładających wariant polskiej pozycji, jako silniejszej od pozycji Rosji. Najlepszym przykładem jest dyskusja z Kornelem Morawieckim i jego koncepcją Eurazji [1].

9. Jest to poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią pojąć, zrozumieć i praktycznie przetwarzać razem wszystkie czynniki ważne dla osiągnięcia polskich interesów geopolitycznych. To muszą być ludzie, którym nie wystarczy zabranie się osobno np. za system edukacji i wychowania,  albo  za Konstytucję, armię, rolnictwo albo ordynację wyborczą. Każde z takich podejść jest słuszne i warte podjęcia, ale konie, znane z tego, że widzą wszystko osobno, gotowe są wjechać powozem w przeszkodę, która zaklinuje się między nimi. Jedyne co wtedy pozostaje, to uwolnić je z uprzęży. Jest to najprawdopodobniejszy los panów Tuska i Schetyny. Mówiąc poważnie, jest to poziom ludzi z otwartymi umysłami, którzy nie ociągają się, aby przeprowadzić analizę SWOT dla polskiej nawy narodowej i państwowej i nie zawahają się przed wejściem w dramat realizacji przyjętej na siebie odpowiedzialności.
Oczywiście, każdy z wyższych poziomów, już nie zawiera w sobie słabości poziomów niższych.

10. Poziom dziesiąty jest najwyższy i niech mi ktoś udowodni, że tak nie jest.

_____________________________________________________________________________
Przypisy:

[1] Weźmy Eurazję. Cóż w tym przerażającego? Spróbujcie podejść do sprawy w ten sposób:
Jest pytanie:
- Co zrobić z tą Rosją? Można zaryzykować kilka zupełnie różnych wariantów podejścia do tego problemu. Nie można chować głowy w piasek i uchylać się od poszukiwania różnych dróg i strategii w stosunku do naszego sąsiada, którego istnienie jest faktem. JEDNYM Z NAJBARDZIEJ OCZYWISTYCH WARIANTÓW jest przyjęcie do wiadomości tego, że Rosja już nie jest odradzającym się imperialnym gigantem, ale rozsypującym się kolosem na glinianych nogach, z realizującą się bardzo negatywną prognozą demograficzną. Gdy Kornel Morawiecki zasygnalizował, że chodzi tu o strategię o dłuższym horyzoncie czasowym, niż dziesięcioletni, to prawdę mówiąc uważam, że nie może tu chodzić o wejście do UE Rosji w dzisiejszym jej kształcie. Przeciwnie, powiem nieco przerysowując tę koncepcję - chodzi o nasze wejście do Rosji w celu zapełnienia pustki po jej rozpadzie. Teraz rzucam tylko sugestię. Proszę o zastanowienie. W geopolityce światowej pełno jest uporczywych i anachronicznych stereotypów, ciągnących się jak flaki z olejem jeszcze od czasu Kongresu Wiedeńskiego. Jednym z nich jest MIT o odradzającej się POTĘDZE ROSJI. Nic nie twierdzę kategorycznie, nie przesądzam, zapraszam tylko do procedury "Open Your Mind" i otwartego podejścia do sugerowanego wariantu. W tej cholernej Rosji jest co raz mniej Rosjan, niedługo ruski żywioł stanie się mniejszością niewiele większą od ilości obywateli Polski.

TO JEST TYLKO WARIANT, KTÓREGO NIE WOLNO WYKLUCZYĆ BEZ SOLIDNEJ WERYFIKACJI.

 I tyle.

[2] Antoni Dudek , „Wprost” nr 17 (30.04.2006) „Geopolityczna dwunastka”, recenzja książki Piotra Eberhardta „Twórcy polskiej geopolityki”. Antoni Dudek pisze: „We współczesnej Polsce debata na tematy geopolityczne w praktyce nie istnieje (…) Trudno tego nie uznać za jeszcze jeden przykład kryzysu polskiej myśli politycznej. O jego głębokości można się przekonać, czytając książkę prof. Piotra Eberhardta poświęconą dwunastu twórcom polskiej geopolityki. Już sam ich dobór ze znacznie dłuższej liczby kandydatów wskazuje, że w końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku polska geopolityka przeżywała okres rozkwitu. Na liście Eberhardta znaleźli się zarówno znani politycy, m.in. Roman Dmowski, publicyści (Juliusz Mieroszewski), jak i naukowcy (Eugeniusz Romer), ale najciekawsze szkice dotyczą postaci już dzisiaj nieomal kompletnie zapomnianych. Podstawowy dylemat polskich geopolityków najlepiej oddają tytuły dwóch książek: Głośnej rozprawy Dmowskiego „Niemcy, Rosja i kwestia polska” oraz nawiązującej do niej pracy Adolfa Bocheńskiego „Między Rosją a Niemcami”. Na pytanie jak Polacy mają sobie ułożyć relacje z dwoma, równie wielkimi, co ekspansywnymi sąsiadami, bohaterowie książki udzielali bardzo różnych odpowiedzi. (…) Największą przenikliwością okazał się Włodzimierz Bączkowski (…)”
Mój komentarz:
W końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku w Polsce była geopolityka, była ważna publiczna dyskusja, była więc i prawdziwa polityka. Dlatego Polska mogła dobrze wykorzystać sprzyjający wiatr historii i wygrać niepodległość. Teraz mamy w Polsce elity spętane kolonialną mentalnością i szokującym brakiem kompetencji i zrozumienia rzeczywistości. Proponuję lekturę tekstu:
"Kolonialna mentalność polskich elit" (Ewa Thompson) Po przykłady nie trzeba sięgać daleko: Bronisław Komorowski w Sejmie w 2007 roku w przemówieniu prezentującym stanowisko klubu poselskiego PO przed wyborami, powiedział coś takiego: „naszym celem jest jak najszybsze zakopanie całej Polski, razem ze wszystkimi mohairowymi beretami, po same uszy w Unii Europejskiej, tak aby już nigdy się nie mogła się z niej wykopać. Ten jeden głos wystarczy, aby całkowicie stracić zaufanie do Platformy Obywatelskiej. Jest to tylko tęczowa koalicja propagandowych populistów. Nic więcej.

[3] W tekście „Pomieszanie porządków” (142) pisałem o „Doktrynie Kornela Morawieckiego” Nie ważne pod jakie kto chowa się sztandary. Ważne, co z tego wynika. To tak w skrócie. Polecam zapoznanie się z wersją źródłową tutaj

[4] Tekst "OBCY", komentarz "do hr Pim de Pim"

[5] Wystąpienie pani Barbary Fedyszak Radziejowskiej o zbyt niskiej samoocenie Polaków.

______________________________________________________________________________
Przypisy dla uczniów szkoły Katarzyny Hall:
*) Inferno, infernum. Cel metodyczny Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zero tolerancji dla myślenia. Zgodnie ze swoją łacińską nazwą (infernum), piekło jest najniższym miejscem we wszechświecie.

 

 

* * *

______________________
następny - poprzedni

napisz pierwszy komentarz