Ustawa o zwalczaniu przemocy w rodzinie
Nie była potrzebna ta ustawa, by rodzice siedzieli w więzieniu, za odmowę finasowania narkotykowej pasji córki. Powiadali starożytni Rzymianie, że nawet złe prawo, stosowane przez mądrych, wrażliwych i uczciwych ludzi, może prowadzić do prawdziwej sprawiedliwości. Powiadali także starożytni Rzymianie, że nawet najlepsze prawo, stosowane przez niemądrych, pozbawionych wrażliwości, nieuczciwych ludzi, nie może być sprawiedliwe.
Pisałem wielokrotnie o chorobach polskiego prawa, które do dzisiaj jest doktrynalnym dziedzicem totalitarnych reguł, pochodzących z totalitarnych formacji społecznych. Jest to straszliwe dziedzictwo, które może dręczyć koszmarami "Procesu" Frantza Kafki.
Nie słyszę w III RP dyskusji o etyce, moralności, albo o sprawiedliwości w stosowaniu prawa. Wszystkie autorytety są nieprzemakalne, żaden z nich nie wątpi, że panująca doktryna absolutyzmu w polskim prawie jest słuszna, prawidłowa i jedyna możliwa. Polski system, cały etos i otoczka intelektualna prawa, przesączona jest korporacyjnym pozytywizmem prawnym. Nie widzę w tym, co teraz piszę żadnej przesady. Sądzę, że trzeba ogromnego cynizmu i kompletnego braku ludzkiej wrażliwości, aby myśl o takim stanie rzeczy odrzucić, bez sekundy refleksji.
Nazywając dręczącą polski system prawny zarazę, systemem pozytywizmu prawnego, jestem łagodnym jak baranek, niebywale życzliwym recenzentem, prawiącym beznadziejne eufemizmy. W rzeczywistości to, co u nas jest, to czyste totalitarne draństwo, odziedziczone po Andrieju Wyszyńskim, stalinowskim prokuratorze generalnym, czołowym teoretyku praw w Europie Wschodniej, twórcy jedynie słusznych zasad prowadzenia procesu sądowego.Cóż to za cholera, ten pozytywizm prawny?
Jest to totalitarny absolutyzm prawa, zaczynający się od powiedzonka dawnych rzymskich prawników -dura lex, sed lex.
To co mamy u nas na co dzień, jest niebezpiecznie idiotycznym przeinaczeniem istotnej treści tego powiedzonka. Prawda, wyroki prawa bywają twarde, dura lex, sed lex. Ale twardością prawa nie wolno usprawiedliwiać bezprawia i niesprawiedliwości. Jeśli wyroki prawa prowadzą do niesprawiedliwości, do krzywdy, do tragedii ludzi uczciwych, alarm wrzeszczy forte fortissimo.
Niestety, tak już dzieje się już od dawna w prawie rodzinnym, gdzie drewniana wrażliwość, głucha tępota i kurczowe trzymanie się papierowych relacji z nieistniejącej rzeczywistości, zieją ludzką krzywdą.
No cóż, nie dał Kazio Justynce na narkotyki, kazał do domu wracać przed północą, ograniczył wolność seksualną, nie pozwalając na dorabianie sobie w agencji towarzyskiej przed maturą, trudno 5 lat bez zawiasów. Dura lex, sed lex.
Co innego, gdyby Kazio jakąś obcą Justynką zgwałcił.
Prawo potrafi być wielkoduszne.
To przecież tylko pedofilia.
Sąd to rozumie.
Tragedia i alarm stają się jeszcze bardziej tragicznie alarmujące, gdy dowiadujemy się, że ten system prawa, w którym umiera sprawiedliwość, ogarnia cały polski system, niesprawiedliwie nazywany systemem wymiaru sprawiedliwości.
Przeraża mnie system intelektualny kraju, w którym każde pytanie, każdy problem kieruje się do prokuratury, w celu „wyjaśnienia” sprawy.
_______________________________________________________________________________________________________
Przypis:
Propozycja nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie "budzi poważne kontrowersje". Kokos26 napisał felieton zatytułowany „Koniec naszego świata”. Rzeczywiście, to nie tylko kontrowersje wywołane mało precyzyjnymi sformułowaniami, to świadectwo przemiany cywilizacyjnej, zamykającej historię łacińskiej cywilizacji Zachodu. O tym pisze kokos26. Ale ten problem dotyczy także sposobu myślenia już nie tylko intelektualistów, czy tak zwanych elit. To już dotyczy powszechnego rozumienia prawa. Rodzina Moskalików chyba, została pozbawiona swojej własnejziemii nie dlatego, że nie była ich, ale dlatego że nie było odpowiedzniego zapisu w księgach wieczystych. A dlaczego nie było tego zapisu? Ano dlatego, że administracja państwowa nie dopilnowała wprowadzenia takich zmian w setkach tysięcy ksiąg wieczystych. Ale skoro zapisu w książkach nie było, to znaczy, że pani Agnes Trawny nadal jest właścicielką. Dura lex, sed lex.
To jest ten pozytywizm prawny. Nie ważna jest prawda, ani sprawiedliwość, nie jest ważna krzywda ludzka, ani okrutne wywłaszczenie. Liczy się tylko to co jest napisane na papierze, bez względu na fakty i stan rzeczywistości. A gdyby ten zapis był przez panów książkowych sfałszowany? To co wtedy?
Pointą niech będzie wypowiedź pani Pezdy z Gazety Wyborczej, która lęka się nieprecyzyjności ustawy o przemocy w rodzinie w obawie przed skutkami działania wrednych urzędników pomocy społecznej i braku wiary, że nieszczęścia wywołane przez ich działania będą naprawiane przez sądy. Link tutaj.
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. „Misjonarz” ci dziecko wychowa.
2. Michaelu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl