Prasa o aferze Helskiego Tu i Teraz 25.08.1982

avatar użytkownika Zuzanna Helska

„Tu i Teraz” nr.13  z dnia 25.08.1982 roku.

Z cyklu felietonów „Ociosywanie mgły” – „Rolnik i Naczelnik”

Kazimierz Koźniewski

 

  Zacząłem już pisać inne „Ociosywanie mgły”, gdy obejrzawszy – rzadko i przypadkowo to robię – pewien telewizyjny reportaż, wzbudził we mnie taka refleksję, że pragnę jej właśnie w artykule dać zaniepokojony wyraz. Nie będę reportażu streszczał dokładnie, gdyż nie w szczegółach sprawa. Nie chodzi mi tutaj o żadną konkretną interwencję. W jednym z województw zachodnich pewien rolnik – zresztą przewodniczący jakiegoś regionalnego ogniwa zawieszonej  „Solidarności Wiejskiej”, co podejrzewam iż w tej sprawie nie jest bez znaczenia, choć właśnie powinno nie mieć żadnego znaczenia – popadł w niesłychanie przykry zatarg z władzami administracyjnymi gminy, a nawet prokuratorem, który wdrożył stosowne postępowanie. Otóż rolnik ten został oskarżony, gdyż na własnym polu zniszczył (zdołał to uczynić na części pola) zasiany jęczmień. Na własnym polu. Sprawa zupełnie osobliwa. W czym rzecz. Rolnik ów w tym roku nie obsiał w przewidzianym naturalnymi terminami swojego pola, pozostawił je ugorem. Gdy o tym dowiedział się naczelnik gminy – najpierw wezwał rolnika do obsiania pola, gdy ten wezwania nie posłuchał – zarządził obsianie przymusowe, właśnie jęczmieniem. Wtedy, po jakimś czasie, właściciel pola zdenerwował się i – tutaj uczynił błąd, nie używając innych sposobów protestu – może skarżąc naczelnika do stosownego sądu -  wjechał na swoje własne pole, społecznym ziarnem obsiane i zniszczył część zasiewów, przy czym uczynił to z taką jawną demonstracją że sfotografowano go przy tej niszczycielskiej robocie.(Właściciel pola podjął konsekwentnie realizację wcześniej ustalonego planu zagospodarowania. Zwrócenie się do sądu pozbawiłoby go tej możliwości. Demonstracji nie było – trudno ciągnik z maszyną schować na polu w trakcie pracy. Pole obsiano społecznym ziarnem, ale na koszt właściciela.- Zuzanna Helska) Byli świadkowie, niczego nie skrywano. Sprawa znalazła się w sądzie, a ów rolnik silnie zaatakowany oskarżeniem – tak rzecz przeżył, że musi się z nerwowych dolegliwości leczyć w szpitalu. (Silnie zaatakowany w areszcie więziennym przez naczelnika więzienia osobiście oraz strażników,  leczony z urazów po pobiciu i głodówce. –Z.Helska)

Telewizja zainteresowawszy się tym całym, zupełnie niezwykłym wydarzeniem – udostępniła nam, widzom i racje oskarżenia – dość proste: ziemia nie powinna leżeć odłogiem –i racje rolnika, już bardziej skomplikowane. Rolnik, gdy podano mu mikrofon wyjaśnił swój plan gospodarczy, a dodać trzeba, że jest to rolnik bardzo fachowy i kalkulujący działania według zasad ekonomicznych. Plan przedstawiony przez rolnika był następujący: ziemię – to pole – pozostawił tej wiosny nie obsiane, gdyż po paru latach pewnej uprawy, postanowił pole wykorzystać do innej, chciał je, po paru miesiącach  „odpoczynku”, zasiać w lecie rzepakiem, rośliną bardzo potrzebną, na rynku poszukiwaną, która jemu samemu przyniosłaby zysk w wysokości paruset tysięcy złotych, podczas gdy jęczmień, znacznie popularniejszy i częściej siany, dałby mu zysk parudziesięciotysięczny. Na tym polegał plan ekonomiczny przedstawiony telewidzom, a sądzę, że i prokuratorowi i sądowi również. Być może iż był to plan, który zrodził się w głowie rolnika wtedy gdy został oskarżony o sabotaż gospodarczy, być może, że plan ten jest formuła obronną, być może, iż naczelnik gminy lepiej się orientował w rzeczywistych zamysłach pierwotnych owego rolnika, ale to wszystko domysły. Sadzę, że dla nas obywateli całego kraju, istotne jest to, co usłyszeliśmy w TV, gdyż to i tylko to stanowić dla nas może materiał refleksji. Z jednej strony bardzo ważne hasło: cała ziemia winna być obsiana i wykorzystana. To jest założenie generalne i prawdziwe. Ale istnieje przecież inne założenie: działania ekonomicznego. Reforma gospodarcza, która winna być przecież w swoim najistotniejszym założeniu reformą sposobu naszego myślenia gospodarczego, odmianą naszych stereotypowych sposobów postępowania, polegać ma właśnie na tym, żebyśmy zaczęli rachować  i obliczać finalne zyski. Cała katastrofa gospodarcza naszego kraju polegała na tym, że w postępowaniu gospodarczym przedwcześnie, z przyczyn politycznych, propagandowych, doraźnych, zamykaliśmy rachunek zysków i strat nie doprowadzając do rzeczywistego finału. To jest zresztą bardzo trudne; wiedzieć gdzie jest prawdziwy finał każdego ekonomicznego rachunku przyczyn i skutków. Nie można go przecież ciągnąć w nieskończoność, ale nie może być -  pod karą gospodarczej śmierci, której myśmy z trudem uniknęli – doraźny. Otóż w TV, w tym skandalicznym pozornie reportażu, zaproponowano nam dwa jak gdyby modele (na bardzo prostym przykładzie) rachunku ekonomicznego. Naczelnik gminy każąc zasiać nie obsiane pole – powodował się rachunkiem korzyści bezpośrednich, bardzo w naszym położeniu istotnych, ale jednak doraźnych. Pole jest nie obsiane – kraj potrzebuje zboża jeszcze w tym roku. Trudno naczelnikowi odmówić racji. Racja rolnika była inna (a jeżeli nią nie była w istocie, to w każdym razie racja przedstawiona wszystkim telewidzom jest inna): zamiast działać z efektem doraźnym rezygnując z czegoś, co dobrze wygląda, pozostawiam pole póki co nie obsiane, nawet narażając się na krytykę, aby po paru niezbędnych dla płodozmianu miesiącach obsiać je inna kulturą, która gospodarce ogólnej jest potrzebniejsza, a mnie przyniesie znacznie większy zysk. Choć teraz wygląda społecznie gorzej – gdyż nie zasiewam pola – za rok będę społecznie pożyteczniejszy, dam rzepak, zamiast jęczmienia, osiągnę zysk większy, z którego państwo tez będzie miało korzyści.

W tym sporze naczelnik gminy myślał przede wszystkim politycznie i państwowo, rolnik myślał ekonomicznie i wobec tego – czy to się komu podoba czy nie – też państwowo, jako że najtrwalszym fundamentem zdrowia państwa jest prawidłowa ekonomika. Reakcja uczuciowa, niekiedy również polityczna (choć reakcja polityczna gdy jest rezultatem porywów uczucia a nie kalkulacji, bywa reakcją szkodliwą) jest pozytywna wobec decyzji naczelnika: przymusowa zasiać nie zaorane pole! Reakcja ekonomiczna musi całkowicie aprobować postępowanie – a w każdym razie wyłożone rozumowanie – owego rolnika. To ten rolnik, a nie naczelnik dał nam lekcję właściwego myślenia gospodarczego, państwowego więc myślenia. Rolników tak właśnie  myślących jest nam w tej chwili potrzeba. Tak właśnie rachujących potrzeba nam dyrektorów PGR, dyrektorów fabryk i przedsiębiorstw, tak powinni myśleć również naczelnicy urzędów gmin i wojewódzkich i wszystkich innych również. Uzdrowienie gospodarki narodowej musi się zacząć nie od realizowania, choćby najwłaściwszych  nawet haseł i założeń generalnych, ale od rachunku ekonomicznego przeprowadzonego w każdym konkretnym wypadku każdej jednostki gospodarczej, a gospodarstwo rolne, choćby małe i indywidualne, jest jednostką gospodarczą.

Oczywiście – żeby nie było nieporozumień – rolnik, który wjechawszy traktorem na własne pole, zasiane gminnym ziarnem, niszcząc ten zasiew, popełnił jakieś przekroczenie, jakąś wielką niewłaściwość etyczną (choć oczywiście nie przestępstwo) – nie niszczy się zasianego pola – tak jak stary obyczaj każe – nie kradnie się zasianego, rosnącego, rodzącego pola.To są stare, dobre zasady etyczne.

 (Pole trudno ukraść w każdym stanie. Czy nie jest wielką niewłaściwością etyczną naruszanie własności i dokonywanie na niej czynności wbrew woli właściciela i na jego koszt. Stary obyczaj chroni własność ziemi i swobodę gospodarowania. To są stare, dobre zasady etyczne. - Z.Helska)

Rolnik działał w afekcie – działanie w afekcie jest z reguły naganne, gdyż daje fatalne skutki. Ale rolnik ów zaprezentował nam sposób właściwego ekonomicznego myślenia, podczas gdy naczelnik  działał wbrew oczywistemu interesowi ekonomicznemu na rzecz rozstrzygnięć doraźnych.

Coraz bardziej utrwala się pogląd, że źródeł naszej klęski gospodarczej z lat siedemdziesiątych należy doszukiwać się w pewnych decyzjach systemowych, jakie podjęto w owych fatalnych dla nas latach 1948-49. Wtedy uznano bowiem, iż można gospodarować  w państwie wedle celów wyłącznie politycznych, z pominięciem honorowania zasad ekonomicznych. i to się na nas zemściło.

 

Kazimierz Koźniewski

 

W momencie wykonywania na polach Stanislawa Helskiego w Kobylej Głowie zagospodarowania zastępczego, w województwie wałbrzyskim leżało odłogiem 1500 hektarów ziemi. Zuzanna Helska

 

 

 

 

6 komentarzy

avatar użytkownika dodam

1. Kazimierz Koźniewski

Od lat 40. XX wieku był tajnym współpracownikiem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego i Służby Bezpieczeństwa PRL o kryptonimie 33. Był świadkiem oskarżenia w pokazowym procesie Melchiora Wańkowicza w r. 1964. Jego tekst, popierający wprowadzenie stanu wojennego, władze rozpowszechniały na plakatach. Wyjątkowa k..wa, zawsze gotowa.
avatar użytkownika Zuzanna Helska

2. Koźniewski

To prawda. Nawet tutaj facet mydli ostro. Jednakże finalnie wymowa tego felietonu nie jest do końca negatywna. A proszę mi wierzyć, w tej sprawie wymyślono i napisano wszystko. Robert Helski
avatar użytkownika dodam

3. Owszem,

nie jest do końca negatywna, ale jakoś mdli mnie. To był ten dobry w metodzie dwóch: dobrego i złego. Przy okazji dwie pieczenie. Waadza pokazuje, że "wicie rozumicie", jest "odważna, konstruktywna krytyka", a z drugiej strony chodzi o to by Stanisław Helski zaczął z wdzięcznością lizać klamki. Dreszcze przechodzą na samo wspomnienie. Pozdrawiam serdecznie,
avatar użytkownika Zuzanna Helska

4. dodam

Z lizania klamek nic nie wyszło, a potrzebny mi jest całokształt w sprawie. Jakoś uparłem się by złapać za jaja tych paru drani, co to jeszcze zostali po tej "wojnie" i zadzierają nosa, a efekty ich działanie do dziś mnie dotykają. Pozdrawiam. Robert Helski
avatar użytkownika dodam

5. Zawsze byłem pełen podziwu

dla nieugiętej postawy, mądrości i odwagi pańskiego Ojca. Myślę że powinien zostać patronem prawdziwego ruchu ludowego, który dopiero, mam nadzieję, powstanie. Polska wiele zawdzięcza Waszej Rodzinie i nie da się tego wyliczyć. Byliście budującym przykładem niezłomności dla wielu, żywym dowodem, że nawet w kraju totalitarnym można nie dać się sponiewierać, drogowskazem. My wszyscy jesteśmy dłużnikami i powinniśmy czuć się odpowiedzialni za naprawienie krzywd i wyrównanie rachunków. Mam nadzieję, że właśnie budzimy się z letargu, w który wprowadziły nas mantry fałszywych autorytetów. Życzę z całego serca siły, zdrowia i powodzenia, dodam
avatar użytkownika Zuzanna Helska

6. Dzięki

Motto niedokończonej pracy Stanisława Helskiego "Kamieniem w generała - dlaczego?" "Jak poradzić sobie ze świadomością opuszczenia w krzywdzie? Powiem tylko, że jest to ból nie do zniesienia." Jean - Maria Lustiger Pierwsze zdanie tekstu: "Słowa, które wziąłem za motto są wymowne, ale sam bym ich nie wypowiedział." Dzięki za słowa wsparcia. Robert Helski