Szkoła Myślenia Politycznego (S. Twardoch)

avatar użytkownika Foxx
Kolejny odcinek z serii SMP nie jest wywiadem, lecz przytoczeniem obszernych fragmentów bardzo ciekawego tekstu, na który się natknąłem przy lekturze aktualnego (91/2010) numeru "Arcanów". Jest to artykuł Szczepana Twardocha pod tytułem "Aksolotl narodów". Autor współpracował wcześniej z "Frondą", "Życiem" i "Gazetą Polską". Aktualnie pisze dla "Arcanów", "Broni i amunicji" oraz magazynu "44 / Czterdzieści i Cztery". Etnicznie identyfikuje się w dużym stopniu ze Śląskiem.

Dzięki magii google'a interesujący mnie tekst znalazłem na blogu autora, co znacznie ułatwi jego prezentację oraz pozwoli osobom, które uda mi się nim zainteresować niniejszą notką na zapoznanie się z całością, co oczywiście zdecydowanie polecam.

S. Twardoch stawia tezę o wiecznej niedojrzałości Polski, stąd porównanie do wymienionego w tytule płaza, który pozostając w fazie larwalnej nigdy nie osiąga stanu dojrzałości. Pisze o tym w sposób następujący:

----------II----------

(...) Dojrzałość Polska utraciła trzysta lat temu, zdziecinniała gdzieś w osiemnastym wieku i nie odzyskała dojrzałości i będącej jej konsekwencją podmiotowości ani w krótkim interludium suwerenności 1918 – 1939, ani po roku 1989.

Fantazje, w których Polacy zwyciężają wbrew kalkulacji, wbrew rozsądkowi, a dzięki swojej moralnej przewadze mogą pokrzepiać serca, mnie jednak nie interesuje moralna przewaga, interesuje mnie jedynie przewaga polityczna i nie interesuje mnie również pokrzepianie serc. Polskie serca nie potrzebują pokrzepienia, dość są już pokrzepione i drzemią w rozkosznej drzemce własnej sielskości. Polskie serca potrzebują wbicia igły z zastrzykiem z adrenaliny, która poruszy je do biegu.

W istocie, moja fantazja jest reakcją na nieznośną dla mnie tożsamość Polski bezpodmiotowej. Tożsamości Polski – ofiary gwałtu, Polski rozstawianej, a nie rozstawiającej po kątach. Tożsamości Polski intelektualnie niezdolnej do prowadzenia prawdziwej polityki zagranicznej, bo nie rozumiejącej jej podstawowych, clausewitzowskich praw.

W samym centrum zaś tej polskiej tożsamości są niewinne polskie trupy – z dziurami w potylicach, spalone miotaczami płomieni, rozstrzelane, powieszone.

Nie mam nic przeciwko trupom, każda ludzka śmierć jest małym końcem świata i każda ma należna końcowi świata wagę; jednak zgadzam się Peterem Handke, którego postawę tak scharakteryzował Tomasz Gabiś, kiedy mu jakiś polemista trupami machał przed oczyma, skontrował go: czy Pan jest właścicielem tych trupów, czy pan jest właścicielem cierpienia, czy to cierpienie należy do pana, czy pan sobie to cierpienie wpisał do księgi wieczystej?, czasami to aż człowieka dziw bierze, co gazetę otworzę to jacyś właściciele trupów nad swoją własnością się trzęsą, reklamują swoje trupy, albo znowu inni swoje roszczenia do własności trupów zgłaszają.

Nie czuję się właścicielem żadnych trupów. Ani polskich, ani śląskich, ani w ogóle żadnych innych. Nie czuję się też właścicielem trupów ogólnoludzkich, na które niektórzy również wypisują sobie akt własności z tytułu jakieś wątpliwej wspólnoty ogólnoludzkiej. Trupy nie należą do nikogo.

Ale jeśli wymachiwanie swoimi trupami ma przynieść Polsce jakieś realne korzyści, to, jak mówią Anglicy, so be it. Ja się do tego zatykania na trzonek i wymachiwania nie przyłączę, ale jeśli inni chcą to robić – niechże robią. Jeśli miałoby wyniknąć z tego jakieś dobro. Jeśli naprawdę wierzymy, że możemy tymi cichymi, niewinnymi trupami poruszyć czyjeś sumienie. Chociaż zdaje się, że podaż historycznych trupów dawno prześcignęła już popyt sumienia.

Ale owszem, udało się to Żydom. Żydowskie trupy z Oświęcimia czy Babiego Jaru – o których tak wstrząsająco pisze Grossman, a tak atrakcyjnie i niemądrze Littell – stały się potężną bronią Żydów w ogóle i Izraela w szczególe. Ale nie sądzę, aby tę sztuczkę dało się powtórzyć po raz drugi.

Każdy inny naród, który wymachuje swoimi trupami, czy robią to Rosjanie czy od niedawna Niemcy, tych biednych trupów używa jedynie jako dodatkowej broni, służącej do moralnego paraliżowania tych, którzy w jakąkolwiek moralność w polityce międzynarodowej niesłusznie wierzą. Czyli, najczęściej, Polaków.

Polskie trupy zaś są Polski jedyną tarczą i mieczem. I to już jest przerażające, że Polska nie może, jak Izrael, zagrozić jakiemuś krnąbrnemu sąsiadowi tym, że wyśle dziesięć myśliwców i rozwali mu jakąś niezbyt Polsce miłą fabrykę. Tudzież, jak Rosja, po prostu wysłać czołgi do małego, ościennego kraju, który prowadziłby politykę zagraniczną sprzeczną z interesami Polski. Polska zaś tam, gdzie inni mają narzędzia polityki – czy to wojsko, czy pieniądze, czy zasoby naturalne – Polska ma tylko polskie niewinne trupy.

Ale nie to jest jeszcze najstraszniejsze. Najstraszniejsze jest to, że te polskie niewinne trupy zdają się wypierać pamięć o całej reszcie polskiej historii. Tak jakby historia Polski składała się tylko z ofiar. Jakby polski oficer musiał być oficerem ze związanymi drutem rękami i z dziurą w potylicy. Polski żołnierz powstańcem z patykiem zamiast karabinu szturmującym niemieckie pozycje, z pięcioma karabinami na kompanię. Jakby nie było polskiej kawalerii, wjeżdżającej do Moskwy w 1612 i 1812, jakby nie było lisowczyków, siejących terror przez pół Europy. Jakby nie było nigdy całego szeregu pięknych, zwycięskich, imperialnych wojen, toczonych z dala od metropolii, na rubieżach tego pięknego imperium, jakim była Polska przez bez mała dwieście lat. Pisał o tym Dmowski: Do wad, uważanych przez nas za nadzwyczajne zalety, należy właśnie ta nasza tradycyjna bierność, którą się w ostatnich czasach przy każdej sposobności szczycimy. Nie nazywamy jej po imieniu, bo to brzmi brzydko, ale produkujemy ją publicznie pod gładkimi imionami wspaniałomyślności, bezinteresowności, tolerancji, humanitaryzmu itd. Wbiliśmy sobie w głowę fikcję, że te właśnie piękne przymioty były najdodatniejszymi czynnikami naszej historii i to nam przede wszystkim przeszkadza historię własną rozumieć. To, co świadczyło o naszej słabości, najczęściej podajemy za główną naszą siłę, tak dziś, jak dawniej.

A póki Polacy będą samych siebie definiować przez pryzmat ofiar, ofiarami historii pozostaną. Czyżbyśmy, obywatele Rzeczpospolitej, na wieki wieków mieli być skazani na bierną, bezsilną i w istocie głupią pretensję wobec imperiów: rozebraliście nas, zaborcy, napadłaś na nas, Rosjo, zdradziłaś nas, Anglio, Francjo, zdradziłeś, pokalałeś nas, świecie, zdradziłaś nas, Ameryko, bo nie chcesz dać nam tarczy? A przecież, jak śpiewał Jacek Kaczmarski, czemu winna lawina, kiedy lasy przegina i domostwa do ziemi przydusza? Czyżby Polacy zawsze już mieli żywić pretensję do żywiołów – do rzek, że wylewają, do ognia, że spala i do historii, że rządzi nią siła? Czy ta głupia pretensja miałaby być tym, co określa Polaków?

To niewykluczone. Ale taka polska tożsamość, taka Polska w ogóle, budzi wyłącznie moje obrzydzenie. Taka Polska mnie mierzi, tej Polski nie znoszę. Nie interesują mnie polskie porażki. Wstydzę się haniebnej klęski w kampanii wrześniowej. Nie znajduję w niej żadnych powodów do dumy, wolałbym o niej nie pamiętać, wolałbym, aby polską narodową pamięć zamiast pomordowanych oficerów i pokonanych żołnierzy wypełnili ci, którzy zabłoconymi butami deptali posadzki Kremla, ci którzy upokorzyli Turków, Szwedów i bolszewików. Ci, którzy nabijali na pal Kozaków, spalili i złupili Prusy i Siedmiogród, za nic mieli dążenia i pragnienia sąsiadujących z Polską narodów. (...)

Zgadzając się na istnienie państwa zgadzamy się niejako, aby ktoś się do tych środków, do szantażu czy zdrady, odwoływał w naszym imieniu. A głupotą byłoby w reakcji uznać, że to państwo jest źródłem zła, bo jak wygląda życie bez państwa, można, jeśli ktoś chce, zobaczyć w Somalii. Dokładnie tak, jak opisywał je Hobbes: the life of man, solitary, poor, nasty, brutish, and short.

Czymże więc byłoby dla Polski utracić tę hipotetyczną niewinność, która jak widać żadnej wspólnocie nie jest potrzebna, gdyby miała to być cena za polityczną dojrzałość? Za trwanie nie z łaski innych, trwanie nie zrządzeniem losu, lecz trwanie podmiotowe, trwanie wspólnoty zakorzenione w woli tej wspólnoty, trwanie, które się same do trwania powołuje i same w trwaniu podtrzymuje.

O takiej Polsce marzę. Być może jest to funkcją mojego etnicznego dystansu wobec polskości, tego, że trochę na złość Dmowskiemu, nie jestem Polakiem, lecz i tak mam obowiązki polskie - chociaż jest to relacja intelektualna, nie emocjonalna. Być może.

Ale być może również, że marzę o takiej Polsce, bo albo Polska dojrzeje, albo zginie. Bo nie może być wiecznie aksolotlem narodów.

(źródło i całość)


----------II----------

I tak to wygląda. Mimo miejscami dość ostrej retoryki, która niektórym czytelnikom może się jawić jako atak na kultywowanie pamięci o przysłowiowych Poległych i Pomordowanych - zdecydowanie niesłusznie moim zdaniem - uważam powyższy tekst za rzecz bardzo świeżą w prawicowej publicystyce. Najwyraźniej w młodym pokoleniu (rocznik autora to 1979) zaczyna pojawiać się nurt pragmatyczno-ofensywny. Jego pierwsze ślady odnotowałem w pierwszej notce cyklu, czyli wywiadzie z P. Gontarczykiem. Zwraca uwagę podobny tok myślenia oraz podejście do historii jako nauki pozwalającej na wyciąganie wniosków, a nie tylko nobliwego kalendarium, w którym "odhaczamy" kiedy i gdzie dzisiaj składamy wieniec i zapalamy znicz.

Cieszy też energia, którą bez trudu możemy odnaleźć w tych wypowiedziach. Niewiele dzisiaj się mówi i pisze o Polsce jako państwie. Obijamy się o służby, rozmaitych cwaniaczków i współpracowników bezpieki. To wszystko. Żaden polityk "głównego nurtu" nie proponuje nam spójnej wizji państwa odpowiadającej aktualnej sytuacji międzynarodowej. W chwili, gdy Francja sprzedaje broń Rosji i razem z Niemcami buduje metropolię, której mamy być prowincją - my siedzimy w "Pędzącym króliku".

A, bym zapomniał, premier pozytywnie odpowiedział na zaproszenie Putina do Katynia, gdzie wspólnie mają uczcić ofiary... nazistowskich zbrodni.



20 komentarzy

avatar użytkownika tu.rybak

1. To jest w całości świetny numer Arcanów

Bo tuż obok jest świetny tekst Gabisia o Niemczech, a dokładniej o lewactwie (na przykładzie Habermansa): o ludziach rozumnych, o mediach i dyskursach itp. Warto polecić, nie tylko tym którzy interesują się filozofią.
Rybak
avatar użytkownika Maryla

2. Polskie serca potrzebują wbicia igły z zastrzykiem z adrenaliny,

Foxx, sama sie zastanawiam, jaki impuls moze pobudzić Polaków do zrywu i obrony swoich praw jako obywateli wspólnej własności - Polski. Wciąz pisze o zwijaniu państwa Polska, a zadymianie tego 'pędzącymi Królikami" uwazam za realizację zleceń tych, którzy wiedzą, jak się prowadzi interesy międzynarodowe. Autor oczywiście przesadza w kwestii "własności trupów" ale pokazuje w ten sposób, jak mozna umiejetnie wykorzystać krew tych, co już zginęli za to, zebysmy my mogli po polsku mysleć i mówić. Coraz mniej jest tych, co po polsku myslą, ale to wina klasy politycznej i braku prawdziwych elit, które by tego myslenia uczyły. Co do obecnego układu rządzącego nie mam złudzeń, to on "zwija państwo polskie" jego struktury, edukację i gospodarkę. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Foxx

3. Tu.Rybak

Jak najbardziej można polecić cały ten numer "Arcanów".
avatar użytkownika Foxx

4. Maryla

Moim zdaniem powinniśmy "cisnąć od dołu" - i jako BM24 staramy się to robić. "Trupy" mi również nieco "zgrzytają", ale jak napisałem w notce (i co wyszło w wywiadzie z P. Gontarczykiem) generalnie brak po "patriotycznej stronie" refleksji związanych ze strategicznymi celami politycznymi. Wciąż ambicjonalne gierki i anse wystawiające różne środowiska na ich swobodne rozgrywanie przez przeciwników. Naprawdę, potrzeba chyba igły wbijanej w serce, by co poniektórymi nieco wstrząsnąć. Pozdrawiam.
avatar użytkownika Maryla

5. słucham Sikorskiego - transmisja w tvn 24

z kampanii wyborczej. Mówi, ze ekipa Tuska przyczyniła się do zakończenia "demolowania państwa". To łajza! Co drugie zdanie to obrażanie "braci Kaczyńskich" - oklaski na ten sciek pokazują poziom zebranych na tym spędzie. I mówi, że bedzie nas godnie reprezentował ! Co za sk...wiel i cham skończony ! Wg mnie przebił Mira Drzewieckiego .

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika janekk

6. Jest to artykuł który w/g

Jest to artykuł który w/g powinien być reprezentatywny dla poważnego portalu zajmującego się polityką. Jest tu wreszcie element myślenia strategicznego a nie zajmowanie się tylko nic nie znaczącymi gierkami politycznymi naszej (ale czy na pewno naszej) klasy politycznej wśród której praktycznie nie widać nikogo zasługującego na autentycznego przywódcę Polski jako państwa z ambicjami. (same tylko takie płazy które przymilają się przed wyborami a potem mają państwo i jego obywateli w ....) I właśnie te płazy są odpowiedzialne za wspomnianą wizję autora który jednak nie pofatygował się aby spróbować zidentyfikować przyczyny takiego stanu rzeczy (choć przyznaję się że nie czytałem całego artykułu). Jednak zaangażowanie i troskę o dobro państwa doceniam życząc autorowi dalszych sukcesów. Jak się domyślam autor identyfikuje się jako przedstawiciel "narodowości śląskiej" i nie wdając się w spór czy taka narodowość istnieje to jeżeli czuje się jednocześnie obywatelem Polski i pragnie jej dobra to nie mogę go nie popierać. Jadnak wydaje mi się, że forsowanie przez niektóre kręgi idei "narodowości śląskiej" ma raczej za cel oderwanie śląska od Polski i jakiegoś rodzaju autonomii z niewykluczonym połączeniem z innym państwem, choć faktycznie i tak może to być wszystko jedno skoro za sprawą naszych polityków państwo nasze zrzekło się suwerenności na rzecz nowego Państwa - Unii Europejskiej. Z drugiej strony akcentowanie przez autora swojej narodowości rodzi nadzieję że europejczycy będą potrafili zachować poczucie przynależności narodowej i nie dadzą się przerobić internacjonalistyczną masę bez świadomości własnych korzeni co jak myślę jest celem eurokołchza,a co ostatecznie doprowadzi do jego rozpadu. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez janekk o ndz., 28/02/2010 - 14:26.

janekk

avatar użytkownika Foxx

7. Marylko

Odpowiedziałem u Ciebie - szkoda nerwów :)
avatar użytkownika Foxx

8. Janekk

Nic nie wskazuje, by autor identyfikował się jako przedstawiciel "narodowości śląskiej" - raczej podkreśla odrębność Ślązaków jako grupy etnicznej, przy jednoczesnym stwierdzeniu za naszym klasykiem, że "ma obowiązki polskie". Ważne jest, jakie mamy cele, a nie to skąd przyszliśmy. Pozdrawiam.
avatar użytkownika janekk

9. Autor wyraźnie napisał: "Nie

Autor wyraźnie napisał: "Nie jestem Polakiem" Więc jeżeli założymy że uważa się za obywatela Polski to w powyższe stwierdzenie musi się odnosić do narodowości (jakiej?). gdyby był inaczej napisałby "jestem Polakiem ale etnicznie Ślązakiem" Brak emocjonalnego stosunku do swojego państwa też mnie niepokoi bo wynika z tego, że albo emocjonalnie jest związany z innym państwem albo byłoby mu wszystko jedno w jakim państwie żyje (czyżby bezpaństwowiec). Ludzie mogą pisać różne rzeczy ale ostatecznie liczy się to "co komu w duszy gra" choć tego i tak się nie sprawdzi, chyba że przyjdzie czas próby. Pozdrawiam

janekk

avatar użytkownika janekk

10. Co do kwestionowania

Co do kwestionowania nadmiernego zapatrzenia się w przeszłość kosztem przyszłości to jak najbardziej popieram. Rzuciłbym nawet hasło: "Nie zapominając o przeszłości patrzmy w przyszłość" Jednak pamięć tą zachowujmy dla siebie a jeżeli z nią wychodzimy na arenę międzynarodową to powinniśmy umieć na tym zarobić tak jak to czyni pewna nacja która handel ma chyba w genach i nawet g....potrafiłaby chyba sprzedać i na tym zarobić. W tym kontekście przypomina mi się jeden z tutejszych blogerów który ten sam temat martyrologii wałkuje na okrągło, co stwarza podejrzenia, że albo od tego sfiksował albo robi to celowo aby odwrócić uwagę właśnie od spraw aktualnych a przy okazji obrzydzić ten wątek historii.

janekk

avatar użytkownika triarius

11. znakomite, słuszne...

... dzięki! (Jeszcze trochę i byłby Szpęgleryzm Stosowany. ;-)


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika michael

12. Stanowczy odpór i brak zgody i zarazem jestem na tak.

Przeczytany przed chwilą tekst doprowadził mnie nieomal do pasji. Blogując od niepamiętnych dla mnie czasów, staram się przekazać jedną prostą myśl. Siła nas, siła w nas. To na otwarcie rozgrywki. Pokazuję źródło tej siły, pokazuję potęgę tkwiącą w Dziedzictwie Cywilizacji Obojga Narodów
Robiąc to, wciąż mam poczucie traconego czasu.
Kto zauważa w tym jakiś program?
Kto docenia potęgę tego programu?

Definiuję wręcz, jak wygląda ostrze polskiej broni. Pokazuję także, dlaczego George Friedman w swojej prognozie na "Następne 100 lat" nie myli się. Tłumaczę jak komu dobremu, że cała neoeuropejska cywilizacja ostatnich dwustu lat, jest florencką chorobą, jest antytezą rozwoju, jest przeciwieństwem dwudziestego pierwszego wieku, a nawet nic wspólnego nie ma z Łacińską Cywilizacją Zachodu. Współczesna europejskość tkwi po uszy w ciemnogrodach europejskich absolutyzmów i ponurej tradycji totalitaryzmów. Tak zwana przez zadufane w sobie pseudoelity „nowoczesna Europa” jest od dawna dekadenckim truchłem.
Kto zdaje sobie sprawę, że Polska znowu ma przed sobą misję do spełnienia?
Kto czuje i rozumie, że mamy przed sobą kolejną odsiecz?
Po odsieczy wiedeńskiej, po uratowaniu świata przed bolszewicką pandemią w 1920 roku, mamy przede sobą kolejną misję.
To jest nadal ta sama misja.

Cywilizacja Rzeczypospolitej Obojga Narodów

To wszystko o czym pisze Szczepan Twardoch, to wszystko, co mówi o tej całej "dojrzałości" jest dekadencką nicością europejskiej postpolityki, wziętej z potwornego dziedzictwa rewolucji francuskiej, jest tym o czym pisze wspaniała Agnieszka Kołakowska: Polityczna poprawność, a mentalność totalitarna" Ta słynna clausewitzowska tradycja europejskiej polityki jest ostatnim gwoździem do europejskiej trumny, jest ponurym cywilizacyjnym anachronizmem. Tkwi w politycznej wizji Otto von Bismarcka, a może jeszcze w dawniejszym porządku Kongresu Wiedeńskiego. Teraz jest nie dziewiętnasty, a dwudziesty pierwszy wiek.
Czy z tego anachronizmu mamy brać przykład?
Po jaką nędzę mamy doganiać to truchło?
I wreszcie, kto od kogo powinien się uczyć?

Wystąpienie pani Barbary Fedyszak Radziejowskiej o zbyt niskiej samoocenie Polaków poświęcone było zasadniczej sprawie. Nieustannej, trwającej już setki lat kampanii wrogów polskiego sukcesu. Istota tej kampanii polega na systematycznym wmawianiu nam, że to co jest naszą największą siłą, jest naszym grzechem głównym.

Siedem polskich grzechów głównych - to lista przepisów na polski sukces.

Zatrzymam się na dwóch:
1. Tradycja polskiego „podziemnego” państwa obywatelskiego - jest najważniejszą siłą tradycji i kultury Cywilizacji Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polega ona na spontanicznym organizowaniu się polskiej społeczności narodowej w coś, co w dwudziestym pierwszym wieku powinno być nazwane, rozległym systemem o rozproszonej inteligencji. Jest to jedna z najskuteczniejszych w historii świata FORMACJI, jest to najefektywniejszy, jak najbardziej współczesny system organizowania się bardzo skomplikowanych struktur. Stara perska konspiracja była kiedyś takim systemem, przetrwała ponad siedemset lat. Najwspółcześniejszym takim systemem jest INTERNET. Synonimem najnowocześniejszej awangardy, symbolem najbardziej fantastycznej i poruszającej wyobraźnię przyszłości świata jest Internet, czyli właśnie rozległy system o rozproszonej inteligencji. Tak jak dawna Polska. Nic innego, jak właśnie to zasługuje na miano nowoczesności i to właśnie jest przedmiotem ciągłej napaści, nienawiści i zniesławienia. Polskie Państwo podziemne, czyli samoorganizujące się polskie społeczeństwo.
2. Polska samodzielność polskich umysłów - Ilość epitetów i słów pogardy przeznaczonej dla polskiej niesubordynacji, polskiego bałaganu i nieudacznictwa nie zna granic. Niemiecki pracodawcy bardzo chętnie zatrudniają polskich pracowników, bo doskonale wiedzą, że polski robotnik albo inżynier samodzielnie rozwiązuje wszelkie problemy, radzi sobie. Chcą nas zatrudniać i powoli przyzwyczajają się do tego, że wszystko robimy po swojemu i za każdym razem inaczej. Na tym to polega. Rozległy system o rozproszonej inteligencji nie może funkcjonować bez tej rozproszonej twórczej inteligencji. Otwórzmy swoje umysły i doceńmy siłę swojej tradycji.

Dlaczego więc jestem na tak?
Proste jak budowa cepa.
Jeśli to wszystko, co pisał Szczepan Twardoch dotyczy polskich elit, to zdecydowanie tak. Ewa Thompson pisała o kolonialnej mentalności polskich elit.
To jest nawet gorsze od tej zafajdanej mentalności, albo politycznej poprawności.
To już jest zwykla zdrada.
I to by było na tyle.

Ostatnio zmieniony przez michael o ndz., 28/02/2010 - 23:00.
avatar użytkownika triarius

13. nie rozśmieszaj mnie z tą...

... Rzeczpospolitą Obojga Narodów! Brata mojej babci zamordowali w '39 Ukraińcy w wyjątkowo obrzydliwy sposób - muszą nas naprawdę nienawidzić... Św.p. teściowa opowiadała mi sporo, co przeżyła w Wilnie pod litewską okupacją... Oni też nas nie kochają, poczytaj sobie tego polskojęzycznego w końcu pisarza, jakim był Miłosz... Białoruś? Nie chcę myśleć, co stanie się tam z polską mniejszością, kiedy władza mrugnie do ludu porozumiewawczo okiem, że można dać tym cholernym polaczkom, paniątkom, popalić... Polska myśl polityczna jest na tak przeraźliwym poziomie, że ja się naprawdę nie potrafię specjalnie dziwić tragicznej sytuacji Polski w szponach tej nowej targowicy, ani temu, że za 20 lat Polska będzie co najwyżej grupą folklorystyczną. No, ale jeśli wierzy się w taką śmieszną, a w dodatku kompletnie przeterminowaną, nacjonalistyczną propagandę, jak Koneczny, z jego "łacińskimi Polakami" i "bizantyjskimi Niemcami", i uważa się te bajdy za poważną historiozofię, no to czemu tu się dziwić? Dajmy sobie może wreszcie spokój z Rzeczpospolitą Obojga Narodów, z bredniami o odwiecznej polskiej tolerancji, która do takich cudów renesansie doprowadziła... Na czymi tle te cuda, że spytam? Włoch? Francji? Anglii? "Biznatyjskich" Niemiec? Przecież nawet przyzwoitej klasy lutnista musiał być u nas z Węgier! Oczywiście było nieco fajnych rzeczy, ale przestańmy o tym bez sensu i w nieodpowiednim kontekście stale gadać! Był Kochanowski, był Gomółka, no i cudnie! Cieszmy się tym! Czytajmy ks. Wujka, a nie ten upiorny dzisiejszy przekład gazetowym językiem, ale TO NIE JEST ŻADNA POLITYKA! TO NIE JEST ŻADEN RATUNEK DLA GINĄCEJ POLSKI! Uczyć się, k...a, choćby od diabła! Uczyć się choćby od Niemca! Spengler, a nie jakiś śmieszny Koneczny. Gość ma swoje zalety, ale to nie jest pierwsza liga, ino trzecia. To nam nie wystarczy! I przestańmy sobie wmawiać, że wszyscy nas kochają, albo pokochają, bo jesteśmy cudni i mieliśmy tolerancję! Albo że Solidarność liczyła 10 mln. prawdziwych patriotów. Stary jestem, ale nie mam aż takiej sklerozy i ja tam akurat byłem.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Foxx

14. Michaelu

Jest tylko jeden drobiazg - my nie mamy elit. Z jednej strony jest zestaw figurantów i wydmuszek (który prezentowałem np. tu: http://foxx-news.blogspot.com/2007/12/cie-sierpa-nad-wyksztaciuchem.html ), a z drugiej bardzo rozproszone grupki skupione wokół wartościowych, lecz często skłóconych lub nie akceptujących siebie na wzajem osób. Zgadzam się, że tekst S. Twardocha jest dekadencki - chociaż akurat dla mnie to zaleta. Po pierwsze należy do odmiany dekadencji, której klimat mi odpowiada, po drugie zaś - i znacznie wazniejsze - wiele wskazuje na to, że żyjemy w czasach zmierzchu... Natomiast zupełnie się nie zgadzam, że duchem jest zakorzeniony w rewolucji francuskiej. Przeciwnie - to własnie rewolucja odbyła się pod hasłami, którymi zamula się naiwne umysły - do dzisiaj zresztą. Skrótowo: gilotyna w imię wolności, równości i braterstwa, totalitaryzm w imię równouprawnienia i "wolności obywatelskich". Twardoch nazywa tą fikcję po imieniu, ilustrując przykładami, że historia swietnie pokazuje, że polityka to coś innego, niz igrzyska olimpijskie. Z Twoją teorią Cywilizacji Obojga Narodów mam problem, gdyż - pomijając już rodzinne wątki podobne do tych wspomnianych przez Tygrysa - aktualne wydarzenia, zwłaszcza na Ukrainie, pokazują że to ułuda... A Litwini z Białorusinami chcą krecic własną wersję bitwy pod Grunwaldem... Natomiast nie bez znaczenia jest śląska identyfikacja Twardocha, przy jednoczesnym zabieganiu o interes polski. Powyższy tekst przywołałem, by pokazać, że wśród młodych prawicowych publicystów, czy historyków rysuje się wreszcie nowoczesna postawa - taka "neodmowszczyzna" dostosowana do aktualnych realiów, pozbawiona elementów nacjonalistycznych, jednak jak najbardziej patriotyczna. To jest akurat ten sposób myślenia, który moze wreszcie dotrzeć do tej najmłodszej części wyborców. Pozdrawiam.
avatar użytkownika Foxx

15. Tygrysie

Dzieki - mi się raczej kojarzy z nietzscheańskim "ostatnim człowiekiem" (diagnoza stanu aktualnego) i "wolą mocy" - ale nie chciałem straszyć ludzi, którzy to nazwisko kojarzą tylko z "Bóg umarł" i absurdalnymi konotacjami nazistowskimi, które tłuczono ludziom do głów na wszystkich szczeblach nauczania za komuny ;) Pzdr.
avatar użytkownika Lancelot

16. "Ale być może również, że

"Ale być może również, że marzę o takiej Polsce, bo albo Polska dojrzeje, albo zginie. Bo nie może być wiecznie aksolotlem narodów.." Sam żywa prawda panie Twardoch, jeżeli potrafimy się otrząsnąć po serii gwałtów na własne życzenie to wygramy, jeżeli nie to........zostanie nam wysłuchać "marszu żałobnego" Chopina nie można iść do przodu patrząc w tył. Pzdr

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/

avatar użytkownika Rekin

17. Poziom Zdradka mało prezydencki

nawet Komorowski - sam bynajmniej nie lepszy - go upomniał, że nie wolno tak traktować głowy państwa
avatar użytkownika triarius

18. KTO Ci się...

... kojarzy, bom nie zrozumiał? Było tu cokolwiek o Nietschem? Bo wydaje mi się, że to jakby o nim. Pytam serio, bez żadnych szemranych ironii czy czegoś.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Foxx

19. Wizja S. Twadrocha

W warstwie diagnozy i postulowania czegoś w rodzaju woli mocy (w skali narodu). Przeca napisałem :)
avatar użytkownika triarius

20. wola mocy... wiesz...

... Nietsche w końcu skończył totalną dementia praecox, a jego olśnienie było, jeśli wierzyć opisowi schizofrenii Kępińskiego (a ja wierzę) właśnie "wybuchem" schizofrenii. Nie, żeby to to całkiem przekreślało, taka schizofrenia potrafi być niezwykle twórcza, ale ja tam tę "wolę mocy" N. traktuję z pewnym przymrużeniem oka. To był niezwykle wrażliwy i kruchy człowiek, co zresztą widać w jego biografii. Specjalnie racjonalne czy specjalnie praktyczne to nie jest, raczej nawiedzona poezja. To o czym ja mówię, to WOLA PODMIOTOWOŚCI. Ma to coś wspólnego ze Spenglerem, który o tym dużo i sensownie mówi, a S. ma to i owo wspólnego z N., ale to całkiem inny typ myśliciela. Dla mnie największy umysł, z jakim się spotkałem, a to już coś, bo spotkałem sporo i mam nieco rozeznania. Dlatego też nie przepadam za określeniem "wola mocy", które od razu kojarzy się z narowistym N., ale jeśli bardzo chcesz, no to faktycznie o coś takiego chodzi. Nie zaś o wmawianie sobie jacyśmy to słodcy i niewinni, kiedy kraj nam targowica sprzedaje, wszystko tonie w szambie, a naszym wnukom zostanie rola hydraulików, jeśli i to...


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów