Ta notką jest uzupełnieniem poprzedniej notki (gdzie znajdują się odwołania do odpowiednich źródeł danych), nieśmiałą próbą wyciągnięcia szerszych wniosków.

Zestawmy fakty:

1. Lata 1989-1991 Balcerowicz jest wicepremierem odpowiedzialnym za gospodarkę, PKB spada na łeb na szyję, rośnie za to bezrobocie od zera do prawie 15 procent (w końcu 1992 roku). 

2. Po tym okresie zapaści, gospodarka powoli wychodzi z dołka i od kiedy rządy gospodarcze obejmuje Grzegorz Kołodko notuje wysokie wzrosty PKB:
1994 - 5,29%
1995 - 6,95%
1996 - 6,24%
1997 - 7,09%

3. W latach 1997-2000 Balcerowicz wraca na stanowisko wicepremiera . Wzrost PKB stopniowo spada do 1,21 w 2001 roku, a bezrobocie rośnie z 10,3% w końcu 1997 roku do 17,5% w końcu 2001 roku (i potem nadal rósł). Analogicznie rośnie deficyt budżetowy w stosunku do PKB: z 1,3% PKB w 1997 roku, do 5,1 w 2002 roku.

4. W latach 2002/2003 znowu wraca do rządu Grzegorz Kołodko:
Wzrost PKB:
2002 - 1,44%
2003 - 3,87%,
2004 - 5,34%,
Ten wzrost odbywa się (co ciekawe) prawie bez żadnego efektu w postaci spadku bezrobocia. Tak byli wyzyskiwani pracownicy.

5. Rok 2005 - jesienią władzę obejmuje PiS. Wzrost PKB za 2005 jeszcze wynosi "zaledwie" 3,61% (ile dałaby Platforma, gdyby dzisiaj był taki), ale już w kolejnych latach mamy boom:
2006 - 6,23%,
2007 - 6,79%.
Bezrobocie:
12.2005  -  17,6%,
12.2007 - 11.2% (spadek o 6,4%) i dalszy spadek w roku 2008 - do niecałych 9% pod koniec roku.
Oczywistym faktem jest więc to, że deficyt budżetowy w tym okresie spada:
w 2004 wynosił 4,7% PKB, 
w 2005 - 2,9% PKB,
w 2006 - 2,4% PKB,
a w 2007 jedynie 1,4% PKB,
w 2008 r. (budżet PiS-u) - 1,9%

6. Niestety, jesienią 2007 do władzy dochodzi PO. Wzrost PKB w 2008 roku już jest mniejszy, wynosi 4,88%, a w roku 2009 - 0,90%. Natomiast bezrobocie stopniowo rośnie od końca 2008 roku (pamiętamy, że zawsze musi upłynąć jakiś czas, żeby podejmowane decyzje przyniosły określony skutek), by w grudniu 2009 wynieść 11,9%.
W ciągu roku wzrost bezrobocia o 3%. 
Podobnie - rośnie deficyt budżetowy:
2008 - 1,9% PKB,
2009 - 2,2% PKB,
a projekt na 2010 zakłada wzrost do prawie 4% PKB.

Pięknie oddaje to ten wykres. Drogi pod strome góry - to rządy gospodarcze rządy Balcerowicza/KLD/PO, zejścia z górki - ogólnie mówiąc są wtedy, kiedy rząd na gospodarką miał Grzegorz Kołodko, a później Zyta Gilowska.
 
To są fakty. Dane są bezwzględne i nie podlegają dyskusji.

Jak to zinterpretować działalność Balcerowicza i bliskich mu z byłego KLD i obecnej PO ludzi rządzących gospodarką (Rostowski, Boni) w świetle powyższych faktów?

Albo są kiepskimi fachowcami. Tzn. chcą dobrze, ale nic im nie wychodzi.
Albo są dobrymi fachowcami, ale mają złą wolę i takie wskaźniki są zamierzonym efektem ich działania.
Albo mają dobrą wolę, są dobrymi fachowcami, ale są strasznymi pechowcami.
Zawsze, kiedy dochodzą do władzy ma miejsce jakiś kataklizm - upadek ZSRR,a albo kryzys rosyjski, wschodnioazjatycki, czy ogólnoświatowy.

Wszystkie trzy wyjaśnienia są wystarczająco kompromitujące dla tej ekipy.
Dwa pierwsze - z oczywistych względów.
Bardzo często zwolennicy Balcerowicza i PO tłumaczą takie wyniki ich rządzenia (zwłaszcza w latach 1997-2000 i obecnie) przyczynami obiektywnymi, zewnętrznymi, powołują się na "zły czas", jaki w tym czasie miał (i ma) miejsce w światowej gospodarce i koniunkturze, recesję, krysys itp.
A przecież takie tłumaczenie jest najbardziej obciążające.
Czy ma nami rządzić ekipa, której pech sprowadzi na nas III wojnę światową, zderzenie z planetoidą czy najazd kosmitów?
Napoleon przed podjęciem decyzji o czymś awansie,  miał zwyczaj dowiadywać się, czy ta osoba ma szczęście. Jeżeli dowiadywał się, że ten ktoś ma pecha, to go nie awansował.


Tak samo powinien postąpić inteligentny polski wyborca - pechowców, którzy przez swojego pecha sprowadzają nieszczęścia na rządzony przez nich kraj, wysłać tam gdzie ich miejsce, czyli do diabła.
Powinien natomiast postawić na tych, którzy mają to szczęście, że kiedy rządzą - ma miejsce dobra koniunktura gospodarcza (bez żadnych ich zasług oczywiście), gwałtownie rośnie PKB, dochody budżetowe, spada bezrobocie i deficyt budżetowy.